Dodano: 14.05.09 - 19:29 | Dział: Kultura i Nauka

Wspomnienia

polskiego Nowozelandczyka


ChciaÅ‚bym zwrócić uwagÄ™ Czytelników „Kworum” na książkÄ™, którÄ… powinny zainteresować siÄ™ osoby interesujÄ…ce siÄ™ losami Polaków podczas II wojny Å›wiatowej i PoloniÄ….

TÄ… książkÄ… jest „Polski Nowozelandczyk. Nadzwyczajna historia życia dziecka z Polesia”, której polskie wydanie ukazaÅ‚o siÄ™ w Lublinie (2006) w tÅ‚umaczeniu Aleksandry Wronowskiej, i która jest jeszcze do nabycia w Oficynie Wydawniczej Kucharski w Toruniu. Książka napisana wspólnie z Allan Parker ukazaÅ‚a siÄ™ po angielsku w Auckland w 2004 roku pod tytuÅ‚em „A strange outcome. Remarkable Survival Story of a Polish Child”, nakÅ‚adem znanego wydawnictwa Penguin Books.

Mówimy, że ktoś ma szczęście w nieszczęściu. Do takich osób na pewno należy konsul honorowy Rzeczypospolitej Polskiej w Nowej Zelandii, Jan Roy-Wojciechowski; jako kilkuteni chłopiec zesłaniec syberyjski z całą tragedią tego zesłania, a później bodajże najbogatszy Polak w Nowej Zelandii.

Wspólnie uzgodniony przez Hitlera i Stalina zbrojny napad Niemiec hitlerowskich i Związku Sowieckiego na Polskę we wrześniu 1939 roku i w jego wyniku nowy rozbiór naszego kraju przez te państwa przyniósł ze sobą największą tragedię dla Polaków w ich ponad 1000-letnich dziejach. Związek Sowiecki podbił i zaanektował wówczas wschodnie tereny państwa polskiego, które Kreml postanowił zdepolonizować poprzez eksterminację tamtejszych Polaków. Temu celowi miała służyć m.in. deportacja w głąb ZSRR kilku milionów Polaków. Do czerwca 1941 roku sowieci wysiedlili na Sybir ok. jednego miliona Polaków. Deportowano całe rodziny, a więc także dzieci.

Wśród tych dzieci był m.in. Janek Wojciechowski, znany dzisiaj jako John Roy lub John Roy-Wojciechowski. Janek miał wszystkiego tylko sześć lat, kiedy sowieci napadli na wschodnią Polskę. Zagrabiono m.in. Polesie, na którym był dom rodzinny małego Janka.

10 lutego 1940 roku rodzina Janka, mieszkajÄ…ca w osadzie wojskowej Ostrówki koÅ‚o Drohiczyna Poleskiego (dziÅ› BiaÅ‚oruÅ›), wraz z innymi Polakami z Ziem Wschodnich, zostaÅ‚a wepchniÄ™ta do bydlÄ™cego wagonu i wywieziona do obozu pracy na rosyjskiej dalekiej północy (obwód archangielski) – do wyrÄ™bu lasu. W gÅ‚Ä…b Rosji Janek zostaÅ‚ wywieziony wraz z matkÄ…, starszym bratem i trzema siostrami. Ojca – Józefa, osadnika wojskowego, nagrodzonego przydziaÅ‚em ziemi przez rzÄ…d polski za udziaÅ‚ w wojnie z bolszewikami, NKWD-yÅ›ci aresztowali, kiedy przyszli zabrać rodzinÄ™ na Sybir, i później rozstrzelali.

W ciężkich syberyjskich warunkach, które znaczyÅ‚y głód i zimno oraz niewolniczÄ… pracÄ™, Janek z rodzinÄ… spÄ™dziÅ‚ 18 miesiÄ™cy. UwolniÅ‚a ich z GuÅ‚agu umowa Sikorski-Majski, która miaÅ‚a miejsce po napadzie Niemiec na ZwiÄ…zek Sowiecki w czerwcu 1941 roku, a utworzone w Rosji Wojsko Polskie pod dowództwem gen. WÅ‚adysÅ‚awa Andersa umożliwiÅ‚o im opuszczenie w 1942 roku sowieckiego Domu Niewoli i udanie siÄ™ do Iranu. Matka – Helena - byÅ‚a jednak tak ciężko chora na gruźlicÄ™, że po przyjeździe do Iranu, zmarÅ‚a w szpitalu. Janek miaÅ‚ wówczas tylko 9 lat. W 1944 roku rzÄ…d Nowej Zelandii postanowiÅ‚ zaopiekować siÄ™ kilkuset dziećmi polskimi na czas wojny. W gronie 733 dzieci przyjÄ™tych przez NowÄ… ZelandiÄ™ znalazÅ‚ siÄ™ również Janek. PrzyjechaÅ‚ tu wraz z dwiema siostrami. Starsza siostra zostaÅ‚a w Iranie, a brat poszedÅ‚ do Wojska Polskiego na Zachodzie i byÅ‚ lotnikiem.
Okres przedwojenny i sowieckiej poniewierki Janka omawiajÄ… jego wspomnienia zatytuÅ‚owane „Polski Nowozelandczyk. Nadzwyczajna historia życia dziecka z Polesia”, której polskie wydanie ukazaÅ‚o siÄ™ niedawno w Lublinie (2006), w tÅ‚umaczeniu Aleksandry Wronowskiej. Książka napisana wspólnie z Allan Parker ukazaÅ‚a siÄ™ po angielsku w Auckland w 2004 roku pod tytuÅ‚em „A strange outcome. Remarkable Survival Story of a Polish Child”, nakÅ‚adem znanego wydawnictwa Penguin Books.

Z okresu przedwojennego autor zapamiętał po dziś dzień sielsko-anielskie życie na Polesiu w gronie rodzinnym, jak np. Boże Narodzenie, imieniny i dożynki oraz jazdę bryczką co niedzielę do kościoła katolickiego w Popinie.

W domu paÅ„stwa Wojciechowskich byÅ‚ radioodbiornik. Nie wiem czy pan Jan pamiÄ™ta bardzo popularnÄ… przed samÄ… wojnÄ… melancholijnÄ… piosenkÄ™ „Polesia czar”. Może nie, ale musiaÅ‚ jÄ… sÅ‚yszeć i to nie raz. MiaÅ‚a ona melodiÄ™, którÄ… siÄ™ pamiÄ™ta, nawet jak siÄ™ jej, że tak powiem, oficjalnie nie pamiÄ™ta. GdzieÅ› tam jest w czÅ‚owieku na zawsze zakodowana. Ja usÅ‚yszaÅ‚em jÄ… po raz pierwszy w 1964 roku i po dziÅ› dzieÅ„ pamiÄ™tam jej melodiÄ™, a nawet i pierwszÄ… zwrotkÄ™. To może i ona wzbudza dodatkowo tÄ™sknotÄ™ Autora do kraju lat dziecinnych.

Z późniejszych lat Janek zapamiÄ™taÅ‚ druty kolczaste, różne kraty i ogrodzenia, a przede wszystkim przeraźliwe zimno na północy i palÄ…cy upaÅ‚ centralnej Azji, ciemne syberyjskie puszcze, ogoÅ‚ocone pustynie, głód, brud – pchÅ‚y i wszy, choroby, no i oczywiÅ›cie najdotkliwsze tragedie – utratÄ™ ojca i Å›mieć matki. Jako maÅ‚y chÅ‚opiec zostaÅ‚ sierotÄ…. To wszystko sprezentowaÅ‚ mu Stalin... Ten temat jest również obszernie omawiany w książce.

Trzecim tematem wspomnień jest życie w Nowej Zelandii, które miało trwać tylko do zakończenia wojny, a stało się, przez zniewolenie Polski przez Związek Sowiecki w 1945 roku, ostatnim etapem podróży autora. Nowa Zelandia stała się nową ojczyzną Janka-Jana Roy-Wojciechowskiego.

ByÅ‚ on najpierw w obozie polskich dzieci w Pahiatua, a potem w szkoÅ‚ach nowozelandzkich, aby wreszcie stanąć zupeÅ‚nie na wÅ‚asnych nogach. Przez wyksztaÅ‚cenie, pracowitość i różnego rodzaju wyrzeczenia Jan albo John Roy-Wojciechowski zaszedÅ‚ daleko – osiÄ…gnÄ…Å‚ bardzo wiele. StaÅ‚ siÄ™ prawdopodobnie najbogatszym, najbardziej znanym i prawdopodobnie najbardziej zasÅ‚użonym Polakiem w Nowej Zelandii. Sam siebie uważa za Polaka i Nowozelandczyka. Bo jak nie kochać kraju – swojej drugiej ojczyzny, której tyle zawdziÄ™cza. Tu nie tylko zrobiÅ‚ pieniÄ™dze, które nie zawsze dajÄ… czÅ‚owiekowi szczęście. Tutaj również zaÅ‚ożyÅ‚ swojÄ… rodzinÄ™ – ożeniÅ‚ siÄ™ z NowozelandkÄ… Valerie i w ojczyźnie kiwi przyszÅ‚o na Å›wiat jego szeÅ›cioro dzieci: Karen, Ellen, Steven, Alexander, Gregory, Lawrence.

John Roy-Wojciechowski do swego sukcesu życiowego dochodził powoli. Bo ciężką pracą majątek zdobywa się właśnie powoli. Ale przez to jest on znacznie bardziej trwały. W latach 1968-80 był dyrektorem Atlas Majestic Industries Ltd. w Auckland, w latach 1981-94 dyrektorem wykonawczym, następnie prezesem Mair Astley Holdings Ltd. w Auckland i na koniec, w latach 1982-94 głównym dyrektorem dużej nowozelandzkiej firmy budowlanej Mainzeal Group Ltd.

Roy-Wojciechowski udzielaÅ‚ siÄ™ również spoÅ‚ecznie. ByÅ‚ m.in. przewodniczÄ…cym Star of the Sea Heritage Trust, Howick Building Owners Association i przewodniczÄ…cym Eastern City Association Group of Howick. Od 1999 roku John Roy-Wojciechowski jest konsulem honorowam RP w Auckland. DziÄ™ki jego hojnoÅ›ci na University of Auckland mogÅ‚o powstać i dziaÅ‚a po dziÅ› dzieÅ„ Studium Kultury i JÄ™zyka Polskiego. ZresztÄ… Polonia nowozelandzka wiele mu zawdziÄ™cza. Nie żaÅ‚owaÅ‚ pieniÄ™dzy na cele polonijne, a szczególnie te, które uznaÅ‚ za warte wsparcia finansowego. Jego „dzieckiem” jest Muzeum Polskie w Auckland. PomagaÅ‚ zorganizować siÄ™ Polakom w Dunedin i wspieraÅ‚ finansowo restauracje polskich pamiÄ…tek na PoÅ‚udniowej Wyspie.

Wspomnienia Jana Roy-Wojciechowskiego czytaÅ‚em z tym wiÄ™kszym zainteresowaniem, że jego niedalekim sÄ…siadem do lutego 1940 roku byÅ‚a matka mojej żony, która mieszkaÅ‚a w pobliskim Janowie Poleskim. Tamże 16 maja 1657 roku kozacy ukraiÅ„scy zamordowali bestialsko jezuitÄ™ – Å›w. Andrzeja BobolÄ™.

Książkę polecam wszystkim tym, którym z autopsji nie jest obca tragedia Polaków podczas II wojny światowej, szczególnie na Kresach lub którzy interesują się tym okresem w dziejach Polski i w ogóle martyrologią narodu polskiego, jak również byłymi polskimi Ziemiami Wschodnimi. Musimy dzisiaj bez nich żyć, bo są nieodwracalne wydarzenia w historii narodów i zależy nam na dobrym współżyciu z sąsiadami. Jednak nikt nie zaprzeczy temu faktowi, że Polska bez Ziem Wschodnich, a szczególnie bez Lwowa i Wilna, a nawet i Polesia (to przecież ziemia rodzinna m. in. Tadeusza Kościuszki i Romualda Traugutta, króla Stanisława Poniatowskiego czy Ryszarda Kapuścińskiego) nie jest Polską w całym tego słowa znaczeniu.

Marian Kałuski
Australia