Dodano: 04.04.09 - 22:22 | Dział: Kultura i Nauka

Dzieje Polaków w Australii

Nie każda Polonia na świecie może pochwalić się swoim historykiem, osobą, która napisała jej dzieje. Polonia australijska ma to szczęście, że miała i ma kilku historyków, a z pomniejszymi chyba kilkunastu. Jednak najbardziej z nich znanym jest Lech Paszkowski.

Lech Paszkowski urodził się w Warszawie 18 lipca 1919 roku. Jego marzeniem było najpierw zostać marynarzem, a po wojnie dziennikarzem. Po uzyskaniu matury w 1939 roku wstąpił do Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni (po raz pierwszy został jej uczniem w 1938 r.). Kampanię wrześniową odbył w szeregach 30. Poleskiej Dywizji Piechoty. Wzięty do niewoli pod Warszawą, do 1945 roku przebywał jako jeniec wojenny w Meklemburgii (Niemcy). Po wyzwoleniu w latach 1945-47 był nauczycielem w obozie byłych jeńców wojennych pod Hamburgiem. W 1948 roku przyjechał do Australii i osiadł w Melbourne. Pracował jako zwykły robotnik, a w latach 1953-57 jako marynarz na wodach Tasmanii. W 1969 roku ukończył kurs dziennikarski w Royal Melbourne Institute of Technology, jednak dziennikarzem nie został, chociaż sporadycznie współpracował z prasą polonijną w kilku krajach. Został historykiem. Historykiem Polonii australijskiej. W 1962 roku ukazała się w Londynie pierwsza jego pionierska praca "Polacy w Australii i Oceanii 1790-1940". Następnie wydał: "Social Background of Sir Paul Strzelecki and Joseph Conrad" (1980), "Poles in Australia and Oceania 1790-1940" (1987), "Sir Edmund de Strzelecki: Reflections on his Life (1997), a obecnie wydaje pamiętnik "Na falach życia". Współredagował kilka innych publikacji i był autorem kilku tekstów, które ukazały się w wydawnictwach zbiorowych oraz po kilka haseł w "Australian Dictionary of Biography", "Polskiego Słownika Biograficznego", "Ilustrowanego słownika biograficznego Polonii świata" i "Encyklopedii Polskiej Emigracji i Polonii". Jego prace są wysoko oceniane przez historyków australijskich i polskich (krajowych).

Akurat teraz ukazaÅ‚o siÄ™ pierwsze wydanie krajowe książki Lecha Paszkowskiego „Polacy w Australii i Oceanii 1790-1940”, nakÅ‚adem Oficyny Wydawniczej Kucharski w Toruniu.

Jak każda publikacja Oficyny Wydawniczej Kucharski w Toruniu także i ta jest bardzo estetycznie wydana.

Jest to monumentalne dzieło o Polakach w Australii w latach 1790-1940. Chociaż Lech Paszkowski nie jest historykiem z zawodu, już jej pierwsze wydanie z 1962 roku (londyńskie) zostało ocenione bardzo pozytywnie przez historyków krajowych. Wydanie obecne jest jeszcze lepsze, gdyż uzupełnione nowymi rozdziałami, opracowanymi na podstawie zebranych materiałów po 1962 roku.

JeÅ›li można mieć jakÄ…Å› krytycznÄ… uwagÄ™ odnoÅ›nie londyÅ„skiego wydania – no i obecnego - to do opisywanego przez autora okresu – lat 1790 i 1940. To sztucznie wybrane daty – oderwane od rzeczywistoÅ›ci historycznej. Wiemy bowiem, że historiÄ™ Polaków w Australii zapoczÄ…tkowali Johann Reinhold Forster (1729-1798), urodzony w polskim Tczewie niemiecki badacz historii naturalnej szkockiego pochodzenia i jego syn Jerzy (Georg) Forster (1754-1794), urodzony w Mokrym Dworze koÅ‚o GdaÅ„ska, późniejszy polsko-niemiecki przyrodnik i etnolog, m.in. w latach 1784-87 profesor polskiego Uniwersytetu WileÅ„skiego i sekretarz króla StanisÅ‚awa Augusta Poniatowskiego. Obaj brali udziaÅ‚ w drugiej wyprawie wielkiego podróżnika angielskiego Jamesa Cooka po Oceanie Spokojnym, odbytej w latach 1772-75. Wyprawa ta co prawda nie dotarÅ‚a do brzegów Australii, ale James Cook w 1774 roku odkryÅ‚ wyspÄ™ Norfolk, która należy dziÅ› do Australii. Dlatego należy uznać rok 1774 za poczÄ…tek dziejów Polaków w Australii.

Emigracja Polaków do Australii do końca II wojny światowej była bardzo nieliczna (jednak ich dzieje są bardzo ciekawe). Dopiero otwarcie się Australii na masową emigrację z Europy w 1947 roku i przybycie tu w latach 1947-51 ok. 60 000 Polaków z Niemiec i Wielkiej Brytanii (emigracja powojenna, głównie polityczna) zapoczątkowało współczesne dzieje Polaków w tym kraju. Stąd cezurą między starymi a nowymi dziejami Polaków w Australii powinien być rok 1947, a nie 1940, który nie ma żadnego uzasadnienia.

Krajowe wydanie książki „Polacy w Australii i Oceanii 1790-1940” oczywiÅ›cie nie obeszÅ‚o siÄ™ bez echa w Australii, gdzie ciÄ…gle żyje jej autor.

29 marca i 1 kwietnia 2009 roku w polskim programie australijskiego państwowego radia etnicznego SBS była nadana w dwóch odcinkach bardzo ciekawa rozmowa z Lechem Paszkowskim, która na pewno domaga się komentarza. Komentarza, który powinien być również znany poza Australią, gdyż ten polski program radiowy można słuchać w Internecie i jak się okazuje ma wielu słuchaczy poza Australią. Bowiem Polacy interesują się bardzo ojczyzną kangura. Zapewne przede wszystkim jej oryginalnym pięknem.

Przykro byÅ‚o sÅ‚uchać tej rozmowy i wÅ‚aÅ›ciwie żal mi siÄ™ zrobiÅ‚o Lecha Paszkowskiego. NarzekaÅ‚ na PoloniÄ™, że nie doceniÅ‚a jego pracy jako historyka Polonii australijskiej. NajwiÄ™cej żalu miaÅ‚ w zwiÄ…zku z losem jego angielskiego wydania „Polaków w Australii i Oceanii” (po dziesiÄ™ciu latach 80% nakÅ‚adu poszÅ‚o na przemiaÅ‚!), a tyle w to wÅ‚ożyÅ‚ pracy i wydano pieniÄ™dzy. Nielepiej los potraktowaÅ‚ jego monumentalnÄ… pracÄ™ o Strzeleckim w jÄ™zyku angielskim. StÄ…d to rozgoryczenie.

Trzeba przyznać, że w swoich krytycznych uwagach o Polonii australijskiej Lech Paszkowski miaÅ‚ bardzo dużo racji, ale z drugiej strony wyczuwaÅ‚o siÄ™ zgorzkniaÅ‚ość starego czÅ‚owieka, żal o to, że go rzekomo niedoceniono. Jest to dalekie od prawdy. Na pewno byÅ‚ i jest doceniany jako historyk Polonii australijskiej. Już lata temu zostaÅ‚ ogÅ‚oszony przez wydawany w Melbourne „Tygodnik Katolicki” zaszczytnym tytuÅ‚em Polaka Roku. MiaÅ‚ zawsze peÅ‚ne poparcie „Tygodnika Polskiego” i obecnie radia SBS oraz bardzo wpÅ‚ywowego w Australii prof. Jerzego Zubryzckiego, jak również Rady Naczejnej Polonii Australijskiej i Federacji Polskich Organizacji w Wiktorii. OtrzymaÅ‚ również 10 000 dolarów na wydanie po angielsku książki „Polacy w Australii i Oceanii”. Poza Andrzejem Chciukiem żaden inny literat polski w Australii nie może pochwalić siÄ™ otrzymaniem tak dużej dotacji. Także na wydanie krajowe książki „Polacy w Australii...” Lech Paszkowski otrzymaÅ‚ 2000 dolarów od Rady Naczelnej Polonii Australijskiej i Nowozelandzkiej, 100 egzemplarzy książki zakupiÅ‚ Senat RP oraz pomoc autorowi okazaÅ‚ Uniwersytet MikoÅ‚aja Kopernika w Toruniu.

Żaden inny historyk Polonii australijskiej mieszkający w Australii nie otrzymał nawet 10% pomocy, jaką otrzymał Lech Paszkowski.

Stąd uważam, że bezlitosna krytyka Polonii australijskiej przez Lecha Paszkowskiego jest bardzo przeholowana. Na pewno zasłużyliśmy na krytykę, ale nie aż tak ostrą.

Lech Paszkowski mieszkajÄ…c jako dorosÅ‚y czÅ‚owiek od ponad 60 lat w Australii powinien wiedzieć, że niedocenianie dziaÅ‚alnoÅ›ci wielu różnego rodzaju dziaÅ‚aczy polonijnych w Australii (i nie tylko w Australii) to chleb powszedni wielu wybijajÄ…cych siÄ™ ponad przecietność emigrantów, że 75% imigrantów polskich znalazÅ‚o siÄ™ na Zachodzie wyÅ‚Ä…cznie dla wiÄ™kszego kawaÅ‚ka chleba, a tym samym majÄ… gdzieÅ› PolskÄ™, Polaków i sprawy polskie, a tym bardziej polskie książki. I miejmy odwagÄ™ powiedzieć i to, że do tego wszystkiego dochodzi typowa dla Polaków bezinteresowna zawiść, o której pisaÅ‚ już w XV w. Jan DÅ‚ugosz w swej „Historii Polski”.

To prawda, że maÅ‚o – stanowczo za maÅ‚o Polaków kupowaÅ‚o książki Paszkowskiego. Natomiast Australijczyków nie zachÄ™caÅ‚ temat, obszerność jego książek, a przez to ich duża cena. OdstraszaÅ‚a ona również Polaków.

No i rzecz może najważniejsza: Lech Paszkowski prawdopodobnie zajÄ™ty badaniami nie staraÅ‚ siÄ™ o zaistnienie wÅ›ród Polaków – zwykÅ‚ych Polaków oraz nie potrafiÅ‚ sprzedać siebie i swojej pracy. Np. ograniczaÅ‚ kontakty z Polakami i sprawami polskimi do mimimum. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek go widziaÅ‚ na polskich uroczystoÅ›ciach, jak np. akademiach 3-Maja, ÅšwiÄ™ta Å»oÅ‚nierza czy 11 Listopada. Tak wiÄ™c przeciÄ™tny Polak nie znaÅ‚ go, tym bardziej, że życzliwy mu „Tygodnik Polski” czytaÅ‚o i czyta mniej niż 10% naszych rodaków w Australii. Nie chciaÅ‚ również współpracować z innymi historykami Polonii australijskiej, poczÄ…wszy od mgra Mariana Szczepanowskiego, w latach 60. XX w. zalożyciela Polskiego Towarzystwa Historycznego w Australii (Adelajdzie).

Ciekawe jak pójdzie wydanie krajowe książki „Polacy w Australii i Oceanii”, która wÅ‚aÅ›nie trafiÅ‚a do ksiÄ™garÅ„. Czy chociaż rodacy w kraju doceniÄ… pracÄ™ Lecha Paszkowskiego?

JeÅ›li chodzi o to wydanie, to jego mankamentem jest to, że autor nie dokonaÅ‚ należnych i licznych poprawek. Dlatego np. również w tym wydaniu, podobnie jak w wydaniu angielskim w 1987 roku, Lech Paszkowski powtarza nieprawdziwÄ… informacjÄ™ na temat miejscowoÅ›ci Cracow (Kraków) w Queensland: jakoby ta nazwa nie miaÅ‚a nic wspólnego z polskim Krakowem, chociaż przeprowadzone przeze mnie badania udowodniÅ‚y ponad wszelkÄ… wÄ…tpliwość, że jest ona zwiÄ…zana z polskim Krakowem. InformacjÄ™ tÄ™ podaÅ‚em najpierw w mojej książce „The Poles in Australia” (AE Press Melbourne 1985), a później obszernie m.in. w portalu Polskiej Agencji Prasowej „Polonia dla Polonii” („Kraków w Australii” 3 stycznia 2004) i w swojej CD Book „Åšladami Polaków po Å›wiecie” Szwajcaria 2007).

Szkoda, bo Polacy w kraju powinni wiedzieć i cieszyć siÄ™ tym (szczególnie krakowianie), że oprócz Góry KoÅ›ciuszki, która jest najwyższym szczytem w Australii, jest w tym kraju również i „polski” Kraków.

Niemniej książka ta jest cennym przyczynkiem nie tylko do dziejów Polaków w Australii, ale także na świecie. Dlatego warto ją mieć w swojej biblioteczce.

Marian Kałuski