Dodano: 22.01.09 - 14:21 | Dział: Oceny-Poglądy-Analizy

Przeciw niewoli, wciskającej się w duszę

Przedstawiciele Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej uczynili mi zaszczyt, zapraszając do powiedzenie kilku słów pod tablicą upamiętniającą udział studentów wrocławskich w Powstaniu Styczniowym i do wspólnego spaceru, w styczniowym słońcu, ulicami Wrocławia, od kościoła Karmelitów Bosych na Ołbinie pod Gmach Główny Uniwersytetu Wrocławskiego. Piękny spacer, w towarzystwie przyjaznych twarzy, barw narodowych i patriotycznych serc.

I kiedy tak szliśmy, poprzedzani kawalkadą wspaniałych, czarnych rumaków, myślałem sobie: jestem absolutnie pewny, że gdyby teraz, dał Wam ktoś hasło, gdyby zagrała ta prawdziwa trąbka, to tak jak Wasi poprzednicy z 1863 roku, wsiedlibyście na koń, chwycili szable w dłoń i bez wahania pognali za tą trąbka bić i ciąć! Nie wiadomo tylko, czy konie te miałyby brukselskie certyfikaty – bo takie mają dzisiaj tylko konie Straży Miejskiej – i, najważniejsze, czy wiedzielibyśmy gdzie jest wróg i kogo bić?

Przez dziesiątki lat wmawiano nam, że walka o wolną i suwerenną Polskę jest bez sensu, bo jest bez jakichkolwiek szans. Tłumaczono nam, że na przeszkodzie stoją miliony sowieckich sołdatów, nieprzebrane tysiące rakiet, dział samobieżnych i czołgów, że nie ma o czym marzyć! I stało się tak, że w Sierpniu 1980 Polska powstała, nie zważając na te rakiety i czołgi i podjęliśmy walkę, o której bezsensowności i bezcelowości przekonywali nas wszyscy nasi przyjaciele, na Wschodzi i na Zachodzie! Na co wy się porywacie, co wam wpadło do tych zakutych nadwiślańskich łbów?! I toczyliśmy tę walkę, tym wszystkim, czym mogliśmy, toczyliśmy ją w naziemiu i podziemiu, nieustępliwie, wbrew wszystkim i wszystkiemu, przez 8 długich lat.

I oto po ośmiu latach stał się cud: bez jednego wystrzału zniknęły z Polski tysiące sołdatów, odeszły na Wschód miliony rakiet, dział samobieżnych i czołgów. Ogłoszono wielkie zwycięstwo, ogłoszono niebywały triumf Polaków nad odwiecznym wrogiem i ogłoszono, że to wszystko nasza zasługa, że to prawdziwy powód do satysfakcji i narodowej dumy! Za kilka dni obchodzić będziemy dwudziestolecie tego nowego cudu na polskiej ziemi, będą huczne imprezy, telewizje i radia będą przepełnione programami przekonywującymi nas o naszej wspaniałości! Występować będą bohaterowie – twórcy tego cudu, wieszane będą medale i nagrody.

Chwila refleksji każe nam się z nieufnością przyjrzeć tej triumfalnej tromtadracji, temu epokowemu wyczynowi Polaków: przecież Sowieci opuścili i Bułgarię, i Rumunię, i Czechy, i Słowację, i Estonię, i Litwę, i Łotwę, a nawet Białoruś i Ukrainę, a przede wszystkim Niemcy! A przecież nigdzie tam nie było żadnej „Solidarności”, nie było żadnego wyraźnego oporu, poza pojedynczymi dysydentami? To może to zwycięstwo nie jest wynikiem naszej pracy i walki, tylko właśnie ich nic nie robienia i bierności?!

Coś tu jest nie tak i coraz więcej naszych Rodaków zdaje sobie z tego sprawę i zapytuje: czy w wyniku tego zwycięstwa staliśmy się bardziej gospodarzami we własnym domu niż to miało miejsce przed 1989 rokiem? Czy w Polsce Wałęsy, Frasyniuka, Bujaka czy Gila – którzy podpisywali porozumienia w Magdalence i przy Okrągłym Stole – czujemy się bardziej obywatelami, niż w Polsce Gomułki, Gierka czy Jaruzelskiego? Wałęsa, Frasyniuk, Bujak, Gil – owszem, mają się niczego sobie – ale gdzie jest „Stocznia Gdańska”, którą miał reprezentować Wałęsa, gdzie jest „Pafawag”, który delegował Frasyniuka, gdzie jest „Ursus” Bujaka czy „Huta Lenina” Gila??

Dla powstańców 1863, podobnie jak dla solidarnościowców 1980 roku – sprawy były jasne i przejrzyste, wróg był jawny, oczywisty, wiadomo było, kogo bić i z kim walczyć. Dzisiaj sytuacja jest zupełnie inna. Zniknęły sowieckie czołgi i mundury, a wróg Polski i polskości gdzieś się ukrył, przykrył jakąś czapką niewidką, znikł z naszego pola widzenia. Dzisiaj nie straszy nas sowieckimi sztykami ani rakietami międzykontynentalnymi, nie zamyka nas w obozach i łagrach. Dzisiaj stosuje techniki i metody zniewolenia bardziej wyrafinowane, bardziej subtelne. Dzisiaj stosuje wymyślne techniki cyfrowe, manipulację medialną, działająca na naszą świadomość i podświadomość. Dzisiaj to wszystko jest bardziej skomplikowane.

21 stycznia 1919 roku, Marszałek Józef Piłsudski, z okazji Rocznicy Powstania Styczniowego, wydał rozkaz do żołnierzy:

(…) Pięćdziesiąt lat temu ojcowie nasi rozpoczęli walkę o niepodległość Ojczyzny. Szli nie w lśniących mundurach, lecz łachmanach i boso, nie w przepychu techniki, lecz z strzelbami myśliwskimi i kosami na armaty i karabiny. Prowadzili wojnę rok cały pozostając, jako żołnierze, niedoścignionym ideałem zapału, ofiarności i trwania w nierównej walce, w warunkach fizycznych jak najcięższych.

Przegrali wojnę i po ich klęsce niewola wciskać się poczęła do dusz polskich czyniąc z Polaków nie niewolników z musu, lecz nieledwie z własnej chęci, szukających poprawy losu przez protekcję u swych panów rozbiorców i w ogóle obcych. Jako żołnierze i obrońcy Ojczyzny, zostali w Polsce usunięci przez swych współczesnych gdzieś w kąt daleki, jako rzecz, o której zapomnieć należy (…).


Mam wrażenie, że Marszałek Piłsudski mówi o nas. Że po tym zwycięstwie-niezwycięstwie niewola wciska się w dusze polskie, czyniąc z nas nie niewolników z musu, lecz nieledwie z własnej chęci, szukających poprawy losu przez protekcję u swych panów rozbiorów i rozbiorów w ogóle obcych. Tak jak dwa wieki temu mówią nam: czego chcecie? Cieszcie się! Musicie być zadowoleni z tego, co macie, nie próbujcie się buntować, bo to nic nie da, bo siły przeciwko wam są zbyt potężne! A poza tym: gdzie macie tego wroga? Wokół sami przyjaciele i sami życzliwi, chcą tylko waszego dobra!

Ruch Obywatelski na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych, który mam zaszczyt tutaj reprezentować przedstawia społeczeństwu polskiemu, jasną, prostą, konkretną propozycję – konkretną drogę wyjścia z tej historycznej pułapki: wybory do Sejmu w małych, jednomandatowych okręgach wyborczych. Jeśli chcemy być w swoim kraju takimi obywatelami jak Anglicy, Kanadyjczycy czy Amerykanie u siebie, musimy się połączyć w walce o tę podstawową reformę Rzeczypospolitej. Do takiej walki i do takiego połączenia się zapraszam i zachęcam. Niechaj Polska zna, jakich synów ma!

Jerzy Przystawa
Wrocław, 18 stycznia 2009