Dodano: 06.05.08 - 16:51 | Dział: Godne uwagi

Nielegalni imigranci

Ciężkie czasy nastały dla nielegalnych imigrantów, w szczególności, Meksykanów (czasami Polaków także).
Największym problemem są nielegalni Latynosi, których wskaźnik rozrodczości jest niedorównywanie wyższy, niż białych, czy czarnych. W 1980 roku stanowili oni 6,4% całej populacji USA, w 1990 -9%, a w 2001r już ponad 12. Gdy rozporkowy prezydent Clinton, 1996 przekonał się, że zdobył 70% głosów latynoskich, zrozumiał, że może mieć wyłączność na mieszkanie w Białym Domu, jeśli szybciutko będzie ich naturalizował. I tak się też się stało. Obywatelami amerykańskimi zostawali nawet przestępcy.
Dzięki temu „wybitnemu” prezydentowi, np. w Kalifornii, biali, bojąc się o siebie i swoje rodziny, uciekali, a ci, którzy pozostali, stali się mniejszością. Opuszcza Kalifornie rocznie około stu tysięcy Anglosasów. Już dzisiaj Amerykanie, meksykańskiego pochodzenia, domagają się specjalnych związków z krajem swego pochodzenia, podwójnego obywatelstwa i otwartej granicy, co popiera prezydent Meksyku. Prezydent Ligi Zjednoczonych Obywateli Latynoamerykańskich, któremu prezydent Clinton przyznał Medal Wolności, oficjalnie głosi, że Kalifornia będzie państwem meksykańskim i że sami Meksykanie, niedługo już, będą kontrolować jej wszystkie instytucje. Praktycznie, Meksykanie (urodzeni przestępcy) już są narodem, wewnątrz narodu amerykańskiego. Obecnie 20% mieszkańców Stanów Zjednoczonych to Meksykanie i co roku przybywa prawie milion nowych.
Analogiczna sytuacja jest w Teksasie
Tym sposobem, największy stan Ameryki staje się krajem Trzeciego Świata.

Obecnie, w USA, mieszka około 30 milionów ludzi urodzonych poza granicami Stanów, z czego, połowa pochodzi z Karaibów i Ameryki Łacińskiej, a jedna czwarta z Azji.

Nie można już było tolerować tej sytuacji i udawać, że nic się nie dzieje.
Dzisiaj, małe miasteczko Sasabe, z piaszczystymi ulicami, położone bliziutko granicy z Arizoną, jeszcze nie tak dawno zatłoczone, świeci obecnie pustkami, a meksykańscy przemytnicy są bezrobotni.
Po zamachach w 2001 roku, wreszcie, znacznie bardziej i sukcesywnie zaczęto chronić granice Stanów – wzmacniano patrole i budowano mur. Według statystyk, ilość zatrzymanych, przekraczających zieloną granicę spadła, w poprzednim roku fiskalnym o 20%, a tym o 17.
Same władze stanowe podjęły radykalne, restrykcyjne przepisy przeciwko imigrantom.

Równocześnie, ograniczenie ilości nielegalnych spowodowało ograniczenie rąk do pracy, co najbardziej jest odczuwalne w Arizonie. Luźniej też zrobiło się w szkołach i bankach – Meksykanie wysyłają do swych rodzin znacznie mniej pieniędzy, niż dotychczas (24 miliardy dolarów).

Jeszcze oczywiście daleko do pełnego uszczelnienia granicy z Meksykiem, jednak, dla wszystkich jest już widoczna poprawa bezpieczeństwa i ochrony granicy.
Bush nie zdąży wszystkiego poprawić, co zepsuła taka demokratyczna kreatura, jak Clinton. Amerykanie, nie Latynosi, o tym dobrze pamiętają i dlatego pani Hilaria Clintonowa nie wielkie ma szanse na zwycięstwo, co daj Boże.

A. Gasik