Dodano: 16.02.08 - 0:43 | Dział: Godne uwagi

Przed Waszyngtonem

Po prawie stu dniach rządów Tuska, staje się jasne, że jedyną polityką tego rządu jest metodyczne, planowe unikanie wszelkiej polityki, a naczelną zasadą uprawiania go (tego unikania) jest rozprawianie o miłości i powszechnej zgodzie.
Charakterystyczne jest, że ci wszyscy strajkujący dobrzy lekarze, pielęgniarki, nauczyciele, kolejarze itp. w okresie rządów PiS-u, teraz nie są już tacy dobrzy. Plastikowy wicepremier Pawlak nie ma ochoty rozmawiać z żonami strajkujących górników, a sam Tusk jest nazywany w Moskwie - naszym człowiek w Warszawie ( to bardzo znaczące, prawda).
Aby był powszechny spokój, należy dać wszystkim taką podwyżkę, jakiej się domagają (próbując, co nieco utargować), a od naszych sąsiadów niczego się nie upominać i ze zrozumieniem i uśmiechem kiwać głową, nawet, gdy straszą nas rakietami i upominają się o polskie ziemie..
Tusk kombinuje zwyczajnie, prosto, czytelnie. Nie mam żadnych planów, nikt, więc, nie będzie mógł mnie z czegokolwiek rozliczać. Jedynym celem mojego rządu jest gaszenie pożarów, aby był spokój. Aby go nikt nie krytykował.

Po przejęciu władzy szybciutko odwiedził tych, którzy są mu najbliżsi, czyli sąsiadów i Brukselę, co tak go zmęczyło, że wyjechał w zagraniczne góry, nabrać sił przed kolejną wycieczką zagraniczną. Mniej ważną, bo do Stanów Zjednoczonych.
A tam już czka na niego Polonia. Jej waszyngtoński oddział Kongresu Polonii Amerykańskiej, w ostatnich dniach, bardzo zdecydowanie i niekorzystnie wypowiedział się o panu premierze. Zdaniem kongresu, to, co dzieje się teraz w Polsce, to „erozja wolności”. W wydanej rezolucji, podkreślają, że gloryfikuje się u nas komunistyczną przeszłość, ogranicza wolności religijne i knebluje media.
Na tak zdecydowaną ocenę kongresu miał, bez wątpienia, wpływ wybór na przewodniczącego komisji sejmowej do spraw Polonii w polskim Sejmie, starego, zatwardziałego komucha, tow. M. Borowskiego, wstrzymanie, przyznanych już, funduszy z Unii Europejskiej, dla uczelni katolickich, w tym, dla uczelni ojca Rydzyka, a także polecenie ministra Sikorskiego, zakazujące wszelkich kontaktów dyplomatom polskim z Unią Stowarzyszeń i Organizacji Polonijnych w Ameryce Łacińskiej, której przewodzi Jan Kobylański. To zadziwiająca i nieznana dotychczas, decyzja ministra polskiego rządu.
Polonusom nie podoba się także wieszanie, w galerii honorowej, Ministerstwa Edukacji, portretów komunistycznych ministrów tego resortu. Piętnują także wypowiedzi posła Palikota, nawołującego do „wykończenia” polskiego księdza.

Nie ma się, co dziwić Tuskowi. Wprawdzie, Stany Zjednoczone nie są, dla niego, strategicznym, czyli najważniejszym, partnerem politycznym i nie tylko, jednak do tej wizyty musi dojść. Musi, więc nabrać siły przed tym wyjazdem. Będzie też, zapewne pytany, co oznacza wypowiedź ministra Sikorskiego, który stwierdził w Moskwie, że decyzja dotycząca tarczy rakietowej w naszym kraju, jest decyzją autonomiczną Polski (autonomia, to nie to samo, co niepodległość).
A także parę trudnych pytań będzie miała, do niego, Amerykańska Polonia. Można zaryzykować, że do takiego spotkania nie dojdzie.

Nie ma lekko, obywatelu premierze.

GZ