Dodano: 04.06.23 - 12:29 | Dział: Głos Polonii

Od Chicago do Zalipia


26 maja w piątek o godz. 17-tej odbyło się niezwykłe spotkanie pokoleniowe w Zalipiu w Domu Malarek. W spotkaniu udział wzięli polscy amerykanie.

Dom Malarek w Zalipiu, urzekający kolorowymi kwiatami we wieś w powiecie Dąbrowa Tarnowska był miejscem tego niezwykłego spotkania.
Warto przypomnieć iż kolorowa fascynacja malowania w Zalipiu sięga XIX wieku. Malowanie wzięło swój początek z potrzeby upiększenia swojego otoczenia.

Biedne chłopskie chaty nie posiadały kominów co powodowało bardzo szybkie brudzenie się dymem jak również przez osadzanie się sadzy. Wiecznie brudne i zakurzone domy stanowiły smutną przestrzeń, często dzieloną ze zwierzętami nie były powodem do zadowolenia pań.

"Pewnego razu podczas odświeżania wapnem domu, jedna z Zalipianek wpadła na pomysł przyozdobienia swojego ubrudzonego pieca w białe wapienne wzory. I tak narodziło się malowanie, które trwa do dziś. "Początkowo kobiety tworzyły bardzo nieforemne kształty, którym daleko do podziwianych współcześnie kwiatów - nic jednak dziwnego, bowiem za pierwsze pędzle służyły im źdźbła zboża, patyczki z brzozy i końskiego włosia."- czytamy w historii Zalipia. Po więcej interesującej o historii odsyłam na stronę Internetową Dom Malarek w Zalipiu.

26 maja w piątek w Domu Malarek w Zalipiu odbyła się ta niezwykła uroczystość pokoleniowa, w której udział wzięli wspaniali małżonkowie, rodzice, dziadkowie i pradziadkowie, Pani Helena Kaczmarska jubilatka celebrująca 95 urodziny wraz z mężem Władysławem, który będzie celebrował swoje 95 urodziny w połowie czerwca.
Uroczystość odbyła się w pięknej Sali Domu Malarek, czyli Domu Kultury z olbrzymim pająkiem na suficie wykonanym z kwiatów z bibuły - często zwanym "podłaźnikiem" z malowidłami na ścianach, dokumentacją fotograficzną promotorek zalipiańskiej sztuki.
Po południu o godz. 17- tej zaczęli się zjeżdżać goście, rodzina i przyjaciele do Zalipia.
Już po wejściu na plac, gdzie mieści się Dom Malarek ukazały się piękne kolorowe ule, stary dom, płot drewniany, studnia z żurawiem, stoły, ławy jak również altanka, a wszystko pomalowane w kwiatach.

Po przekroczeniu progu niezwykłego Domu Malarek, gdzie mieści się Dom Kultury, przybywający podziwiali piękno skrzyń o wyszukanych odcieniach zieleni, ściany, sufity, gdzie rozsiadły się wyszukane kompozycje wiązanek kwiatowych w odcieniach czerwieni, delikatnego pomarańczy, błękitu i bieli.
W głównej Sali czekały stoły nakryte iście po szlachecku, białymi obrusami z białymi różami i pachnącymi konwaliami w wazonach. Na biesiadników czekały na talerzach ciasteczka o najróżniejszych kształtach, wykwintnym smaku, owoce, napoje i wiele więcej. Każdy z biesiadników zanim zasiadł za stołem udawał się do jubilatki, aby złożyć życzenia i wręczyć kwiaty.

Cieszę się ogromnie, że mogłam uczestniczyć w tej pięknej uroczystości.
Pana Witolda Kaczmarskiego obywatela amerykańskiego, syna Pani Heleny znam w Chicago z działalności charytatywnej przy kościele Św. Trójcy w klubie narciarskim i nie tylko. To pan Witold wraz z bratem burmistrzem powiatu Dąbrowy Tarnowskiej Krzysztofem Kaczmarskim, najstarszym synem Adamem obywatelem amerykańskim zamieszkałym w Nowym Jorku czynniki honory gospodarzy i z siostrą Maria. Obaj synowie Witold i Adam przybyli do Ojczyzny z dorodnymi córkami, aby uczcić jubileusz mamy, babci i prababci. Była to potrójna okazja, imieniny, urodziny i dzień matki. Synowie Pani Heleny wraz z córką Marią pomyśleli o wszystkim.



Po odśpiewaniu jubilatce 100 lat, wzniesieniu toastu i wypiciu szampana biesiadnicy zasiedli za stołami do posiłku. Młode dziewczęta usługiwały gościom, przynosząc co raz to nowe potrawy, mięsa z różnymi potrawkami, pierogi, sałatki, ryby, śledzie, uszka z czerwonym barszczem, przystawki, sałatki i wiele więcej. Po obiedzie obsługa przyniosła okazały tort ze świecami, które jubilatka zgasiła jednym dmuchnięciem. Następnie tort został podzielony i podany do uczestników tego niezwykłego jubileuszu.
Obok wystawy fotograficznej promotorek zalipiańskiej sztuki był samoobsługowy bar z różnymi napojami, herbatą i kawą.

Po obiedzie do dzieła przystąpił muzyk przygrywający na klawiszach, spod jego palców płynęły rożne utwory muzyczne, przeboje z lat 70 i inne. Około godz. 20-tej, wnuczki pani Heleny i Władysława Kaczmarskich ruszyły na parkiet, aby dać wyraz radości ze wspaniałego jubileuszu. Wszyscy bawili się cudownie do późnej godziny w nocy, ale była również sesja zdjęciowa do Wspaniałych Jubilatów. Z przyjemnością dołączam kilka fotografii z tego jakże ważnego wydarzenia, Jubilatom życzę wiele łask bożych, dużo zdrowia na wszystkie dni dalszej wędrówki. Kochani żyjcie jeszcze bardzo długo dla radości rodziny.

Szczęść Boże.
Alina Szymczyk