Czwartek 25 Kwietnia 2024r. - 116 dz. roku,  Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 30.10.16 - 21:46     Czytano: [1433]

Dział: Oko Cyklopa

BIOTERROR(4)



OKO CYKLOPA

Sławomir M. Kozak































Aniutkowi poświęcam…


BIOTERROR(4)


Kartele i monopole nie mogą rozkwitać gdy rząd ma ograniczoną władzę nad państwem. Im większa władza rządu i im łatwiej obywatele akceptują ją jako właściwy regulator handlu, tym lepiej rozwijają się kartele i monopole.

Zatem jeżeli przerośnięty rząd jest dobry dla karteli, to rząd jeszcze silniejszy będzie jeszcze lepszy... zaś najlepszy będzie rząd sprawujący władzę absolutną. Z tego powodu w całej swej historii kartele zawsze potajemnie wspierały wszelką władzę totalitarną. Wspierały nazistów w Niemczech, włoskich faszystów i rosyjskich bolszewików. Dziś z kolei są siłą napędową nieokreślonego rodzaju totalitaryzmu, który staje się ponurym faktem w Stanach Zjednoczonych.

"Super bogacze" którzy chętnie wspierają socjalizm i socjalistyczne metody — na pierwszy rzut oka to jakiś paradoks! Przecież bogacze to pierwsze ofiary socjalizmu. Tyle że w ustroju socjalistycznym, czy każdym innym w którym istnieje silna władza, nie istnieje konkurencja ani wolny rynek. Dla kogoś, kto działa w kartelu i ma wpływy polityczne "na górze" to system idealny. Nie boją się oni progresywnych podatków, które są zmorą klasy średniej. Dzięki politycznym wpływom mogą ustanawiać fundacje zwolnione od opodatkowania, dzięki czemu pomnażają bogactwo właściwie nie oddając niczego państwu. Dlatego monopoliści nigdy nie będą prawdziwymi kapitalistami.


Kapitalista, w wąskim tego pojęcia znaczeniu, to osoba, która wierzy we własność prywatną. Definicja ta to zbyt mało by zrozumieć, na czym polega konflikt między powszechnie rozumianym kapitalizmem a komunizmem i socjalizmem. (…)

Monopoliści nigdy nie będą kapitalistami wolnorynkowymi. Każdy z nich wspiera socjalizm bądź inną formę kolektywizmu, bowiem są one absolutną formą monopolu. Obywatele tolerują monopol wspierany przez państwo, uważają bowiem — czy to dzięki magii demokracji, czy też sile głosu wyborczego — że to wszystko dla ich dobra. Byłoby to prawdą o ile obywatele postarali się dowiedzieć czegoś na temat tych procesów, gdyby mogli głosować na niezależnych i uczciwych kandydatów, gdyby partie polityczne nie były zdominowane przez "super bogaczy" i gdyby ludziom udawało się wygrywać wybory bez wydawania ogromnych sum na kampanie. Innymi słowy, być może na jakiejś innej planecie, gdzie żyją istoty o motywacji innej niż nasza i w innym ustroju politycznym monopole byłyby dobre dla przeciętnego obywatela. U nas jest to niemożliwe.

W rzeczywistości rząd staje się narzędziem sił, które jakoby ma kontrolować przepisami. Kartele zaakceptowały owe przepisy prawa wcześniej, teraz dzięki sile politycznej państwa mogą wprowadzać je w życie. Dzięki temu polityczne i finansowe interesy mogą zabezpieczyć się przed wszelką konkurencją. Prawo zaczyna szkodzić owym międzynarodowym firmom i instytucjom finansowym jedynie gdy jedna grupa prowadzi wewnętrzną wojnę z drugą, po to by wspiąć się wyżej lub ją "zdyscyplinować". "Lud" nigdy na tym nie zyskuje. (…)

Pierwszym z przykładów totalitaryzmu wspieranego przez kartele były Niemcy przed I wojną światową, a konkretnie za czasów Bismarcka. Kartele te, które później przyłączyły się do I.G. Farben wsparły "Żelaznego Kanclerza" bowiem w jego kolektywistycznej wizji rządów dojrzały znakomitą okazję do wkradnięcia się w łaski władzy, udając patriotyzm.

Bismarck jako pierwszy wprowadził socjalną opiekę medyczną, znaną nam do dziś. Wiedział, że spodoba się ona masom. i że to idealny sposób na uzyskanie większą kontrolę gospodarki w przyszłości. Bismarck wierzył, że socjalistyczna opieka zdrowotna doprowadzi do powstania państwa socjalistycznego. Plan ten przeanalizowały i wprowadziły w czyn w następnych latach wszystkie reżimy totalitarne, w tym i faszyści. (…)

Już w roku 1925 kartel I.G. Farben dyktował politykę Niemiec. Przemawiając przed centralną organizacją przemysłową, Reichsverband der Deutschen, Karl Duisberg wyjaśniał:

„Jednoczmy się, jednoczmy, jednoczmy! To wezwanie dla wszystkich partii (...) Reichstagu. (...) Żywimy nadzieję, iż dzisiejsze słowa padną na podatny grunt oraz że znajdziemy silnego człowieka który w końcu sprowadzi wszystkich pod jedne skrzydła, bowiem my, Niemcy, zawsze potrzebowaliśmy takiego człowieka, co wiemy od czasów Bismarcka.”

Z początku kartel nie wierzył że Hitler będzie owym "silnym człowiekiem", który zrealizuje jego dążenia. Jednakże program narodowego socjalizmu Hitlera oraz zdolność do poruszania tłumów przemówieniami przeważyła: kartel zaczął go bacznie obserwować i ostrożnie przekazywać pieniądze. Niektórzy z przywódców trustu postawili na Hitlera jeszcze w 1928 roku, lecz dopiero w 1931 kartel począł oficjalnie i szczodrze dofinansowywać nazistowską machinę wojenną. Max Ilgner, siostrzeniec Hermanna Schmitza, pierwszy nawiązał osobiste kontakty z Hitlerem. Piastował on oficjalnie stanowisko dyrektora finansowego I.G. Farben, w praktyce szefował międzynarodowej siatce szpiegowskiej kartelu. Siatka ta pierwotnie miała zbierać informacje o konkurencyjnych firmach, lecz gwałtownie objęła świat polityki i niewiele z ówczesnych służb wywiadowczych mogło jej się równać. Sasuly stwierdza:

‘Siatka posiadała tak dokładne informacje o sytuacjach za granicą (Niemiec) że I.G. Farben stała się podstawowym orężem wywiadu Wehrmachtu i NSDAP. (...) Zdumienie budzi fakt, że niemieckie dowództwo naczelne wojsk lądowych, które szczyciło się najlepszą agenturą na świecie, zlecało swe zadania prywatnemu koncernowi. Jeszcze bardziej zaskakuje informacja Ilnera, że stosunki z OKW [naczelnym dowództwem armii] nawiązano już w 1928 roku.’

W kolejnych latach stosunki owe zacieśnił kolejny pracownik I.G. Farben, niejaki Gattineau. Był on osobistym asystentem Duisberga, zaś później Boscha. W koncernie pełnił również funkcję specjalisty od public relations.

Jesienią 1932 roku NSDAP zaczęła tracić grunt pod nogami. Jednakże tylko ona odpowiadała najlepiej zamiarom Duisberga. W krytycznym momencie kartel skierował ku Hitlerowi całą swoją pomoc. Pierwsza darowizna dla nazistów wynosiła 3 miliony marek! A był to dopiero początek rzeki pieniędzy.

Sasuly pisze:

‘Hitler otrzymał wsparcie, o jakim nawet mu się nie śniło. Finansowi i przemysłowi liderzy Niemiec z I.G. Farben na czele zwarli swe szeregi i zaczęli pomagać Hitlerowi. (...) Dzięki takiemu wsparciu udało mu się szybko ustanowić krwawy, faszystowski reżim.’

Nie skończyło się tylko na pieniądzach, których zasób wydawał się być niewyczerpany. Wiele największych niemieckich gazet, które były własnością bezpośrednią i pośrednią kartelu, również stanęło za Hitlerem. Stworzyły potrzebny wizerunek powszechnej popularności przyszłego Fuerhera. Dzięki temu naród uznał go za swego wielkiego wodza. Tak właśnie nagle pojawił się "silny człowiek" Niemiec.

Równie twardą strategię stosowano w... Stanach Zjednoczonych. Jeżeli jakaś amerykańska gazeta odnosiła się wrogo do nazistów, I.G. przestawała zamawiać w niej reklamy. Był to znakomity środek nacisku. W 1938 roku I.G. Farben wysłała list do firmy Sterling Products, swojej spółki zależnej w USA. Sugerowała w nim, że w przyszłości wszelkie umowy na reklamę w prasie muszą zawierać "(...) klauzulę na mocy które umowa zostaje natychmiast zerwana jeżeli gazeta zmieni swoje nastawienie wobec Niemiec."

Po dojściu Hitlera do władzy Schmitz został honorowym członkiem Reichstagu oraz otrzymał stanowisko Geheimrata, czyli tajnego radcy. Inny pracownik I.G. Farben, Karl Krauch został doradcą Goeringa podczas Planu Czteroletniego. Jednakże przywódcy kartelu z zasady unikali oficjalnych stanowisk w rządzie, mimo iż mogli dostać prawie każde. W ramach tej polityki Schmitz wielokrotnie unikał stanowiska komisarza przemysłu niemieckiego.

Reżim nazistowski był Frankensteinem stworzonym przez I.G. Farben. I mimo że koncern starał się by wszyscy myśleli, iż jest bezbronną ofiarą swego tworu, tak naprawdę był cały czas jego panem. Strategia ta była bardzo mądra, co wykazano później podczas procesów w Norymberdze. Prawie wszyscy szefowie I.G. Farben byli głęboko zaangażowani w określanie polityki nazistowskiej podczas wojny, a nawet kierowali pracą obozów w Oświęcimiu, Bitterfeld, Walfen, Hoechst, Agfie, Ludwigshafen i Buchenwaldzie, z powodu wartości ich siły roboczej. Koncern ten stworzył największy na świecie przemysł gazów bojowych, zaś jego produkty testowano na tysiącach ofiar tych obozów.

W maju 1941 roku Richard Krebs, były komunista a potem były nazista (i który w końcu sprzeciwił się obu ideologiom), zeznawał przed komisją Kongresu ds. działalności antyamerykańskiej:

‘Z osobistego doświadczenia wiem że I.G. Farbenindustrie było już w 1934 roku całkowicie w rękach Gestapo. Gestapo miało nawet własne więzienie na terenach ich fabryki w Leunie (.) i zaczęło, zwłaszcza po przejęciu władzy przez Hitlera, działać w zagranicznych filiach fabryk.’

Jednakże w Norymberdze sędziowie potraktowali przywódców koncernu nie jak nazistowskich zbrodniarzy wojennych, którymi byli ich podwładni w mundurach, lecz biznesmenów nadgorliwie szukających zysku. Kilku z nich dostało lekkie wyroki, lecz większość wyszła wolno z sali sądowej. O tak! Strategia trzymania się poza sceną była niewątpliwie bardzo mądra.

Trudno nie porównać tamtejszych wydarzeń z rzeczywistością polityczną w Stanach Zjednoczonych. Coraz częściej dowiadujemy się, że ludzie mający najwięcej władzy w Ameryce to nie ci z list wyborczych, lecz ci, którzy podpisują czeki, szczególnie te na koszty kampanii wyborczych.

Czasami udaje się obnażyć przed oczami opinii publicznej działania owych "polityków finansowych" — wtedy przez krótką chwilę widzimy, że są właściwie wszędzie w amerykańskim rządzie. Co rusz dowiadujemy się, że jakiś sektor prywatny ma nadmierny wpływ na politykę zagraniczną, strategię walutową, programy rolne, prawa związkowe, cła, reformę podatkową, kontrakty wojskowe itd. Jednakże uspokaja się nas, że ludzie ci są zwykłymi biznesmenami, i że nie kierują nimi ambicje polityczne. Bo w przeciwnym razie ubiegaliby się o kadencję lub przyjmowali ważne stanowiska publiczne, prawda? Gdyby wyznawali jakąś ideologię polityczną (jeżeli już), musieliby przecież sprzeciwiać się socjalizmowi — przecież są bogatymi kapitalistami! Na sumieniu mogą mieć najwyżej chciwość i łapówkarstwo... i nic więcej, prawda?

Miejmy nadzieję, że pamięć o Oświęcimiu i Buchenwaldzie rozwieje te pozory póki jeszcze
czas. (…)


CDN

Wersja do druku

Lubomir - 01.11.16 19:05
Masoni i niemieccy marksiści znów naciskają na wpuszczanie wojowników islamskich do Europy via Lampedusa. Najwyraźniej uznali to za najlepszy sposób na zniszczenie chrześcijaństwa od środka, od jądra chrześcijaństwa, od Rzymu. Tymczasem Gospodarz Włoch, premier Matteo Renzi wzywa z miejsca narodzin patrona Europy, świętego Benedykta, z Nursji - do europejskiej solidarności na rzecz Italii, przeżywającej dramat nieustających trzęsień ziemi. Teraz tematem nr 1 nie jest z pewnością dla premiera Republiki Włoskiej los kontraband - przemycających wojowniczych Arabów. Idzie zima, a bezdomnych i bezrobotnych Włochów wciąż przybywa. Cywilizacja Rzymu nie może ginąć!.

Robert - 01.11.16 2:38
Oleńka, gloryfikowanie III rzeszy, maszynki do zagłady Słowian, Polski i Polaków - nie wyczerpują wszystkich aspektów pomysłowości i postępu technologi w zabijaniu. Widzę, że "geniusz" barbarzyństwa niemieckiego, jest ponad wszystko wielkim dobrodziejstwem - którym się należy szacunek, a nie pogarda ciemnej durnej masy, niedouczonych polskich chłopów. Kiedy ci "wspaniali" niemcy, uciekali pokonani w odwrocie, na kiepskich pojazdach zasilanych karbidem - pojawiła się, druga grupa oprawców Polski i Polaków, stalinowskich sowieckich żydów. Historycy, powinni się zając wszystkimi barbarzyńcami a nie tylko wybrańcami. A my musimy nieustająco, żądać rekompensaty i odszkodowań za poniesione straty materialne i ludzkie, ponad 6 milionów Polaków zostało zamordowanych w II WŚ, na Kresach i Syberii, też.

Lubomir - 31.10.16 21:31
Niemcy zaczynają rozgrywać Katyń Bis?. Ostatnie sensacje niemieckiego dziennikarza śledczego Juergena Rotha na temat Smoleńska, wyglądają na niemiecką 'bombę z opóźnionym zapłonem'. Niemcy jak zwykle, tyle wiedzą na polskie i rosyjskie tematy, że nie sposób nie myśleć, że nie maczali w tym wszystkim swoich paluchów. Nie sposób uwierzyć, że zlecający 'mokrą robotę' obywatel Polski, tajemniczy T. nie był podwójnym agentem, agentem KGB, ale i agentem Stasi. A skoro tak, to Niemcy znali fakty...przed faktami. Niemiecki dziennikarz śledczy swego czasu rozpętał wojnę amerykańsko-iracką - dostarczając sfingowanych dowodów na rzekomą iracką broń masowego rażenia. Broń, której nigdy nie znaleziono. Niemiecka prawdomówność i szczerość jest niemal zawsze bliska zeru. Zawsze chodzi o przemycenie niemieckiego interesu.

Ola - 31.10.16 19:57
Nasi spece od historii nie wiadomo czemu nie dochodzą do źródła wszelkiego zła jakie nas spotkało w XX wieku a wciąż krążą albo wokół analfabety Stalina lub mieszkańca przytułku dla ubogich jakim był Hitler.
Propagandziści historyczni pomijają fakt, że " IG Farben kupiło technologie syntezy benzyny syntetycznej i gumy z węgla od Standard Oil Rockefellerów, a tym samym przyczynił się znacznie do zdolności Niemiec do angażowania się w wojnę, mimo odcięcia od wszystkich głównych pól naftowych"
cytat z strony https://pl.wikipedia.org/wiki/Proces_IG_Farben
Fakt ten jakoś trudno wytłumaczyć nawet osobom znającym w większym stopniu historię.


Mam nadzieję, że do pamięci ludzi oprócz obozów w Oświęcimiu i Buchenwaldzie wreszcie trafią obozy zarządzanie przez Arona Soltsa, Naftaly Frenkla, Yakowa Rappaporta, Matveia Bermana , Lazara Kogana, Genrikha Yagodę i innych na terenie Rosji.

Wszystkich komentarzy: (4)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

25 Kwietnia 1822 roku
Urodził się Edward Dembowski, polski filozof, publicysta, działacz niepodległościowy (zm. 1846)


25 Kwietnia 1632 roku
Zmarł Zygmunt III Waza, król Polski.


Zobacz więcej