Czwartek 25 Kwietnia 2024r. - 116 dz. roku,  Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 31.07.16 - 14:18     Czytano: [652]

Dział: Oko Cyklopa

ŚWIADEK Z TORONTO …(2)



OKO CYKLOPA

Sławomir M. Kozak









Aniutkowi poświęcam…























ŚWIADEK Z TORONTO …(2)

Przy Gerrard Street East 550 w Riverdale, na obrzeżach Toronto, stoi smutny budynek więzienia nazywanego „Don”. Prawdopodobnie nazwę swą zawdzięcza sąsiadującej z nim od zachodu Don River Valley, dolinie przez którą przepływa rzeka o europejskiej nazwie Don. 6 grudnia 2000 roku, bramę tego więzienia przekroczył człowiek aresztowany za fałszerstwo karty kredytowej. Zatrzymano go na stacji benzynowej w Toronto, na podstawie listu gończego wydanego przez władze amerykańskie. Człowiek ten nazywał się Delmart Edward „Mike” Vreeland(1). Nie byłoby w całej tej drobnej przecież sprawie niczego nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż 11 sierpnia 2001 roku napisał on ze swej celi list do władz kanadyjskich, ostrzegając w nim o planowanych na 11 września zamachach(2). Dzięki kolejnemu z wielu „przypadków” w sprawie 9/11, list ten otwarto dopiero 14 września, kiedy było po wszystkim. Vreeland opisał w nim cele zamachów, wśród których były budynki nowojorskiego World Trade Center, Pentagon i Biały Dom w Waszyngtonie, Sears Tower w Chicago, jak również budynki Parlamentu Kanadyjskiego w Ottawie i Royal Bank w Toronto. Sprawa zaczęła się robić poważna. Vreeland podczas przesłuchań utrzymywał, że jest oficerem wywiadu Marynarki Wojennej USA(3) , w stopniu porucznika. Twierdził, że jego ostatnim zadaniem było pozyskanie tajnych dokumentów dotyczących systemu rakietowego Chin oraz Rosji i w tym celu Wywiad skierował go do Moskwy. Podczas swej misji dotarł do materiałów świadczących o przygotowywanych zamachach, których autorami mieli być Irakijczycy działający w porozumieniu ze służbami rosyjskimi. Vreeland, w obawie o swoje życie w razie deportacji do USA, poprosił o objęcie go programem ochrony świadków. Tymczasem Amerykanie utrzymywali, że Vreeland był pospolitym przestępcą, wyrzuconym ze służby już w roku 1986, w stopniu zwykłego marynarza. Sąd przy 393 University Avenue w Toronto, stał się w następnych miesiącach sceną gorących sporów o prawdziwość relacji Amerykanina. Jego obrony podjęli się dwaj adwokaci, Paul Slansky i Rocco Galati. Obaj w przeszłości byli prokuratorami. Ustalono, że Vreeland urodzony 20 marca 1966 roku w Grosse Pointe, w stanie Michigan, rzeczywiście służył w Marynarce amerykańskiej do roku 1986. Dalej w jego życiorysie była wielka biała plama. Jednak Amerykanie, którzy do wniosku ekstradycyjnego dołączyli jego akta, popełnili błąd. Z dokumentów wynikało bowiem niezbicie, że Vreeland przechodził badania dla oficerów wywiadu jeszcze w roku 1998. Poza tym, jak na nic nie znaczącego marynarza podejrzanego o oszustwa finansowe, miał całkiem niemałą kartotekę. Kanadyjczycy otrzymali 1261 stron dokumentów opisujących działalność Vreelanda w Ameryce. Ponad 1000 z nich wkrótce zresztą zaginęło. Sąd kanadyjski szybko oddalił zarzuty postawione Vreelandowi. Okazało się, że karta kredytowa, którą miał ponoć sfałszować, była jego własnością. Mało tego, dzienny limit wypłat określony był na 19 000 USD, a dysponentami karty była prawdopodobnie CIA lub Marynarka. Wiele jego słów brzmiało wiarygodnie, w odróżnieniu od amerykańskich oskarżeń. Vreeland zeznał, że podczas pobytu w Moskwie współpracował z kanadyjskim dyplomatą o nazwisku Marc Bastien. Ten 34-letni pracownik kanadyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych miał prowadzić działalność wywiadowczą dla służb kanadyjskich i amerykańskich. Podczas pobytu w więzieniu, w czerwcu 2001 roku, Vreeland napisał do Bastiena list. Wkrótce potem w więzieniu pojawiło się dwóch policjantów z RCMP, którzy powiadomili go, że adresat listu nie żyje. Zmarł w Moskwie, tydzień po aresztowaniu Vreelanda, w niewyjaśnionych okolicznościach. Na wieść o tym, Vreeland wyraził podejrzenie, iż Bastiena zamordowano i zasugerował policjantom przeprowadzenie autopsji. W połowie stycznia potwierdzono jego obawy. Ustalono, że Bastien zmarł na skutek zażycia leku antydepresyjnego clozapine, stosowanego przy leczeniu schizofrenii, zmieszanego z alkoholem. Vreeland nie wydawał się więc być zwykłym hohsztaplerem chcącym uniknąć wyroku za drobne przestępstwo. Przełom nastąpił 10 stycznia 2002 roku, kiedy na wniosek obrony pozwolono przeprowadzić szczególne doświadczenie. Włączono zestaw głośnomówiący i w obecności co najmniej sześciu osób słuchano rozmowy, w trakcie której adwokat Slansky połączył się z informacją i poprosił o numer telefonu do Pentagonu. Następnie wybrał go i zażądał połączenia z Departamentem Obrony. Kiedy zgłosił się operator, Slansky zapytał o możliwość rozmowy z Vreelandem. Wszyscy zebrani wokół głośnika mogli usłyszeć głos operatora podającego bez emocji stanowisko i stopień Vreelanda, numer jego pokoju oraz bezpośredni numer telefonu na jego biurku. W trakcie procesu, pomimo oficjalnego stanowiska, przedstawiciele Departamentu Sprawiedliwości USA znaleźli czas, by przybyć do Toronto na spotkanie z mecenasem Galati, który w imieniu swego klienta, przekazał im informacje o planowanych zamachach na dzieci prominentów „wolnego świata”. Znalazły się na tej liście córki Busha – Jenna i Barbara oraz starszy syn premiera Blair’a – Euan.

Najciekawsze w całym procesie jest to, że nie podjęto w jego trakcie nigdy tematu samego listu, jaki Delmart Vreeland wystosował do kanadyjskich władz. Nie poruszono wątku jego wiedzy o zamachach 11 września. Amerykanie starali się go zdyskredytować na wiele sposobów. Jedna ze stacji radiowych poddawała w wątpliwość wszelkie informacje docierające do opinii publicznej, krytykując osobę Vreelanda z niesamowitą zaciekłością. Z czasem Vreeland, korzystając ze zwolnienia warunkowego, uruchomił stronę internetową i rozpoczął walkę ze swymi przeciwnikami publikując coraz bardziej fantastyczne oskarżenia pod adresem wielu osób. Wywiad z nim przeprowadził, wspominany w tej książce Michael Ruppert, któremu wiele wypowiedzi Vreelanda wydawało się prawdziwych. Vreeland mówił w nim między innymi o przerzucie z Rosji czerwonej rtęci, budowie przez tamtejsze służby miniaturowych „brudnych bomb” na bazie irackich komponentów, poruszył tematy wskazujące na ogromną wiedzę na temat działalności rosyjskiej mafii. Ruppert dotarł nawet do informatora, który wyjawił, że szrama na policzku Vreelanda pochodzi od kuli z pistoletu, który mafijne długie ręce przystawiły mu niegdyś do ust. Z kolei sposób, w jaki zginął Marc Bastien może wskazywać na zaangażowanie w tę śmierć służb sowieckich, które od wczesnych lat 50. posługiwały się środkami medycznymi dla „odwrócenia” agentów lub też degeneracji ich konstrukcji psychicznej, powodującej w efekcie nieprzydatność dla przeciwnika. To wszystko może oznaczać, że Vreeland rzeczywiście wiele wiedział i nie fantazjował. W efekcie wielomiesięcznego procesu oczyszczono go wreszcie z zarzutów i wypuszczono na wolność. Z Vreeland’em spotkał się również Sander Hicks, autor książki „The Big Wedding”(4). Sanders spędził z Vreeland’em kilka dni w zaciszu wspomnianych przeze mnie na wstępie kanadyjskich Mazur. Przez parę dni pobytu w przepięknej scenerii jezior regionu Kawartha toczyli długie dysputy o przeszłości amerykańskiego agenta. Hicks poświęcił cały rozdział swej książki tej malowniczej postaci. Już po tym spotkaniu Hicks znalazł dowody potwierdzające zatrudnienie Vreeland’a w Marynarce USA aż do 9 grudnia 2000 roku. Hicks w swej książce postawił tezę, że Vreeland mógł być ofiarą jednego z tajnych programów prowadzonych przez CIA, mających na celu przejmowanie kontroli nad ludzkimi poczynaniami(5). Vreeland odzyskał wolność i wyjechał do USA. Niedługo potem, w 2004 roku został tam podobno aresztowany, na podstawie starych zarzutów o fałszerstwa.

W całej tej dziwnej sprawie zastanawiający jest wątek pomijany przez osoby zajmujące się Vreelandem. Otóż wiele wskazuje na to, że człowiek ten przez wiele lat był agentem pracującym „pod przykryciem” w sekcji zwalczającej przestępczość narkotykową. To tłumaczyłoby obszerną kartotekę „kryminalnych” dokonań na koncie oficera służb Wywiadu, którego codziennym zadaniem była infiltracja zorganizowanej przestępczości narkotykowej. I najprawdopodobniej ta działalność była głównym powodem jego wyjazdu do Moskwy. Wywiad Marynarki ma na koncie swych licznych dokonań sławne porozumienie z mafią sycylijską dotyczące lądowania wojsk alianckich we Włoszech, w czasie II Wojny Światowej. Mafia amerykańska będąca pośrednikiem w tych rozmowach zagwarantowała wówczas swym sycylijskim partnerom, w zamian za pomoc wojskom sprzymierzonym w imieniu rządu USA, pozostawienie im tej strefy wpływów w okresie powojennym. Przywódcy mafijni w USA, w osobach Lucky Luciano i Vito Genovese gwarantowali również ochronę amerykańskich doków, z pewnością nie tylko z pobudek patriotycznych. Dlatego infiltracja świata przestępczego przez agentów Marynarki wcale mnie nie dziwi. Jednak wiele wskazuje na to, że cała ta rozdmuchana w mediach sprawa z Vreelandem służyć miała jednemu tylko celowi. Miała zwrócić uwagę na ewentualny udział w zamachach 9/11 Rosji, potwierdzić zarzuty wobec Iraku i oddalić w ten sposób coraz częściej pojawiające się podejrzenia o dokonanie tej zbrodni przez służby amerykańskie. Taka misterna gra operacyjna wywiadu, która posiada drugie, a może nawet trzecie dno. W historii wywiadów wszystkich krajów roi się od takich działań mających odwrócić uwagę od rzeczywistych sprawców(6). A, żeby sprawie nadać wiarygodności, pozwolono Vreelanda ująć Kanadyjczykom i to na podstawie śmiesznego oskarżenia o sfałszowanie karty kredytowej. Pozwoliło to zatrzymać go zwykłej policji, osadzić go w areszcie dla pospolitych przestępców i sądzić w „cywilnym” sądzie. Sprawa nie była więc od samego początku kojarzona z zaangażowaniem w to przedsięwzięcie aktorów z wojskowego teatrzyku. Nie wtajemniczeni w szczegóły policjanci, władze więzienne i sędziowie podeszli do sprawy schematycznie, a kiedy do gry wszedł wątek wywiadowczy, sprawę odpowiednio nagłośniono i po niedługim czasie … zamknięto. Wiedza, jaką posiadał Vreeland musiała pochodzić z samego ośrodka decyzyjnego 9/11. Była zbyt obszerna, by mogła być fantazją zwykłego rzezimieszka. Same fakty świadczą zresztą o tym, że nie był on zwyczajnym przestępcą. Natomiast wszelkie jego powiązania z kręgami służb specjalnych, jakie ujrzały światło dzienne w trakcie procesu, zostały szybko okryte zasłoną milczenia i Vreeland wrócił do swojego kraju. Potwierdził zaangażowanie w zamachy struktur irackich, co do tego czasu nie było w żaden sposób wykazane, umacniając przekonanie o konieczności zaangażowania USA w dalszą okupację tego kraju. Jednak opinia, jaką mu wyrobiono i mnóstwo wątpliwości wokół jego osoby, pozwoliły na ciche i niczym nie skrępowane wyciszenie całej tej sprawy. Zawsze w przyszłości można przecież twierdzić, że wszelkich tych rewelacji dostarczył wariat i zwykły złodziej, wyrzucony dawno temu z nie skalanych niczym szeregów Marynarki Wojennej USA. Złodziej, który z czasem popełni w jakiejś pojedyńczej celi klasyczne samobójstwo.


1.- Kopię paszportu można znaleźć w rozdziale ZAŁĄCZNIKI – nr 6.
2.- Kopia listu znajduje się w rozdziale ZAŁĄCZNIKI – nr 7..
3.- Biuro Wywiadu Marynarki Wojennej (Office of Naval Intelligence – ONI), powołano do życia w Marynarce Stanów Zjednoczonych 23 marca 1882 roku dla „gromadzenia i rejestracji użytecznych dla Departamentu Marynarki Wojennej, tak w czasie wojny, jak i pokoju, informacji o obcych siłach morskich”. Pozycja ONI zaczęła wzrastać, kiedy USA w odwecie za zatopienie okrętu wojennego Maine, wydała w 1898 roku wojnę Hiszpanii. Podczas II Wojny Światowej ONI odpowiedzialne było między innymi za tłumaczenie i interpretację przechwyconych japońskich depesz. W czasie zimnej wojny pozycja ONI, w odróżnieniu od innych sił Marynarki, była bardzo silna. ONI jest najstarszą organizacją wywiadu USA. Obecnie, po reorganizacji struktur Marynarki z 1992 roku, określane jest mianem N-2 i nosi nazwę Wywiadu Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych. Kwatera główna tej służby mieści się w Suitland, w stanie Maryland.
4.- Wielkie Wesele (tłum. smk)
5.- Patrz rozdział MONARCH.
6.- Patrz rozdział FAŁSZYWE FLAGI.


CDN

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

25 Kwietnia 1974 roku
W Portugalii doszło do puczu wojskowego określanego mianem "rewolucji czerwonych goździków".


25 Kwietnia 1935 roku
Konsylium lekarskie stwierdziło u marszałka Piłsudskiego złośliwy nowotwór wątroby.


Zobacz więcej