Środa 24 Kwietnia 2024r. - 115 dz. roku,  Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 07.06.06 - 19:50     Czytano: [1741]

Czy ekologia może być prawicowa? (2)

Rok 1989 był także początkiem koniecznych zmian, mających na celu podtrzymanie środowiska życia i wzięcia odpowiedzialności za przyszłe pokolenia. Rozwijać się zaczęły różne nurty ekologiczne o rozmaitych formach i programach działania oraz okolicznościach i powodach działania. Wśród nich, wyróżnić trzeba, bez wątpienia, franciszkańskie organizacje ekologiczne, jak np. Ruch Ekologiczny św. Franciszka z Asyżu, skupiający kleryków franciszkańskich, czy też ekologiczne grupy osób świeckich, działające w powiązaniu z różnymi zakonami franciszkańskimi i inne, jak np. Polski Ruch Ekologiczny, powstały w 1980r., który w panoramie ruchów ekologicznych zajmuje pozycję szczególną.
Generalnie można powiedzieć, iż celem ruchów, którym patronuje św. Franciszek, jest czynny udział w budowaniu cywilizacji miłości, opartej na prymacie osoby nad rzeczą, etyki nad techniką, umiłowaniem tego, aby „bardziej być”, przed dążeniem, aby „więcej mieć”, a także miłosierdzia nad sprawiedliwością, poprzez braterskie traktowanie człowieka i przyrody. Wszystkie te ruchy współorganizują i uczestniczą w licznych konferencjach naukowych, a ich przedstawiciele uczestniczyli nawet w podzespole do spraw ekologii, w czasie obrad okrągłego stołu (celowo pisane z małej litery).

Trzeba mieć na uwadze fakt, że istnieje także całkiem niemała grupa intelektualistów i naukowców, działających, ich zdaniem, na rzecz ochrony przyrody, którzy są skłonni przypisywać chrześcijaństwu odpowiedzialność za degradację środowiska w naszej części globu. Uważają oni, że chrześcijańskie nauki o stworzeniu, z człowiekiem stojącym na szczycie piramidy wszystkich stworzeń, zaciążyły bardzo na stosunku człowieka do przyrody.
I tak. np. L. Whitte’ sformułował zarzut, że...” religia chrześcijańska jest antropocentryczna. Nie tylko ustanowiła dualizm między człowiekiem a naturą, ale jeszcze podkreśliła, że było wolą Bożą, by człowiek eksploatował naturę dla własnych celów”. To oni i nie tylko, uważają, że sam człowiek, bez niczyjej pomocy, jest w stanie zniszczyć swe środowisko naturalne, a już człowiek – chrześcijanin, w szczególności. Rush Limbaugh, amerykański publicysta radiowy, dziwi się arogancji i zarozumiałości człowieka z jego osiągnięć, który przecież sam jest skutkiem Stworzenia, z pewnością, więc nie jest w stanie zniszczyć „ten najwspanialszy twór Wszechświata”, którego pochodzenie, rozmiar, czy też umiejscowienie nie jest sobie nawet w stanie wyobrazić.
No, bo, jak to jest możliwe. Ziemia ma już ok. 4 mld. lat, a jej arcywróg - człowiek, żyje na niej ok. 200 tys. lat. Przez te wszystkie lata, potężne siły natury, które zmieniały jej oblicze, nie zdołały jej zniszczyć, a człowiek, szczególnie człowiek ostatnich 50 lat, okaże się mocniejszy od wszystkich kataklizmów minionych wieków?

Doskonałość przeraża Limbaugha. Pisze on: Ta jedna, mała planeta posiada warunki konieczne do życia i jest idealnie usytuowana w systemie słonecznym. Gdyby się znajdowała nieco dalej od słońca, byłaby jedna wielką Antarktydą; gdyby była tylko trochę bliżej, stałaby się jak Sahara, ogromną pustynią. Trudno się z tym nie zgodzić. Ziemia jest, więc precyzyjnie położona, a to oznacza, iż nie może być dziełem przypadku. Ludzie nie mają z jej powstaniem nic wspólnego. Jesteśmy wszyscy zaledwie cząstką tej planety i egzystujemy na niej obok innych stworzeń. Nie jesteśmy z pewnością, jak nas przedstawiają ochroniarze od środowiska, naturalnymi wrogami przyrody, lecz zadaniem naszym jest współistnienie z innymi gatunkami zamieszkującymi ziemię. Mamy jednak do wykonania specjalne zadanie.

Podstawowa egzystencja większości zwierząt, czy owadów zależy od tego, czy zjedzą one inne zwierzę, czy owada, czy też nie. Człowiek zaś jest tym, który potrafi uporządkować bałagan i nieład spowodowany przez siebie i inne stworzenia. Tylko człowiek. I w tym aspekcie także przejawia się jego wyższość i jego posłannictwo. Jest oczywistą prawdą, że człowiek sam narobił na tym świecie wiele nieporządku, lecz przedstawianie go jako odwiecznego wroga ziemi, to przejaw ludzkiej próżności, żeby nie powiedzieć dosadniej. To oni właśnie, we własnym interesie, chcą w nas wmówić poczucie winy za to, że mimo wszystko żyjemy, ignorując ich ostrzeżenia, czy też wyniki pseudo badań. Spróbujmy zdiagnozować specjalne dwa naturalne zjawiska, którymi współcześni ekowojownicy straszą nas od kilku ostatnich dziesięcioleci.
Jakże często, pierwsze strony gazet, lub najważniejsze informacje telewizyjne, porażają nas widmem nieuchronnych katastrof, np. zwykłą grypą, która stać się może powodem śmierci milionów (przeżyjesz, jeśli się zaszczepisz), nieuchronnym trzęsieniem ziemi, chorobą wściekłych krów, czy ptasią grypą itp. Za każdą, z tych informacji, kryją się oczywiście autorytety profesorskie. Te profesorskie, dyżurne autorytety, straszą nas także naturą. Już w 1972 roku, „uczeni prorocy”, w swym raporcie Klubu Rzymskiego, zaczęli nas straszyć także i kosmosem. Z tą datą, wiąże się cała seria ruchów pseudoekologicznych. Warto tu przypomnieć, że raport przewidywał także:
- iż, w 1981 roku wyczerpią się światowe rezerwy złota,
- a od 1987r, brakować będzie cyny, od 1990 – ołowiu,
- ropa naftowa miała się skończyć 1992, a złoża gazu, miały się wyczerpać w 1995r.

Sztandarową, katastroficzną wizją jest ocieplanie się klimatu. Jest prawdą, iż nad Antarktyką, od czasu do czasu zdarza się spadek poziomu ozonu, który, po krótkim czasie wraca do normy. Etatowi prorocy zagłady Ziemi, cyklicznie nas alarmują o niebezpiecznym ocieplaniu się klimatu w skutek powiększania się dziury ozonowej, powstałej na skutek działalności człowieka i jego rozwoju technologicznego. Ta działalność podobno zniszczy całą osłonę ozonową, a przecież, przez te tysiące lat, tysiące razy więcej, niszczących ozon substancji i gazów, niż w ostatnich dziesięcioleciach, zdołali wytworzyć wszyscy razem wzięci producenci freonów, zostało wyemitowanych do atmosfery z kraterów czynnych wulkanów. I nic się nie stało. Uczeni twierdzą dzisiaj, że w wyniku erupcji jednego wulkanu, 4-6% ubytek ozonu w atmosferze, może utrzymywać się nad częścią naszego globu przez 2, do 3 lat.
Skoro cała szkodliwa działalność człowieka nie może się równać z destrukcją dokonaną przez jeden wybuch wulkanu, to, w jaki sposób moglibyśmy zniszczyć warstwę ozonową. Matka Natura, jak mówi Lambaugh, atakuje swój własny ozon przez miliony lat i mimo wszystko ozon istnieje i jest go wystarczająco dużo. Czy to nie jest oczywiste? Przecież ozon jest produkowany (pośrednio) przez Słońce, czyżby, więc Stwórca skonstruował układ Słoneczny w taki sposób, aby jego centrum samo zniszczyło jedyną planetę swojego układu, na którym jest życie?

Różne kłamstwa ekologiczne mają swoje rozmaite przyczyny, ale najważniejsze z nich, to, zdaniem prof. Masztalerza, ignorancja, ideologia i lekceważenie wyników badań naukowych. Cechą charakterystyczna wszystkich ekowojowników jest negacja nauki i przejawiana wrogość do niej, która stworzyła system filozoficzny uprawiany przez ludzi uprawiających tzw. „głęboka ekologię”. Oto jeden z jej liderów, niedoszły prezydent USA (i dzięki Bogu), Al Gore mówi: wyznawcy głębokiej ekologii uważają, że człowiek jest zarazkiem, rodzajem wirusa powodującego choroby naszej planety, zagrażające jej życiowym funkcjom. Przypisują oni człowiekowi role globalnego nowotworu, który rozrasta się w sposób nie kontrolowany i na swoje potrzeby, jak nowotwór, zabiera zasoby potrzebne planecie dla jej dobra.” I to tacy ludzie, uczestniczyli i mieli uczestniczyć w podejmowaniu decyzji dotyczących świata!

Andrzej Ruraż-Lipiński

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

24 Kwietnia 1907 roku
Urodził się Stefan Stanisław Okrzeja, polski pilot wojskowy, zginął w walce powietrznej o Warszawę w 1939 roku


24 Kwietnia 1883 roku
Urodził się Jaroslav Hasek, czeski powieściopisarz, autor popularnych "Przygód dobrego wojaka Szwejka".


Zobacz więcej