Piątek 29 Marca 2024r. - 89 dz. roku,  Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 01.03.16 - 10:23     Czytano: [1499]

Dział: Głos Polonii

Kim był dla nas Lech Wałęsa? (Aktu.)


Od rana do nocy i jeszcze dłużej, wałkowany jest w telewizorach i pewnie wszystkich polskich domach świata, temat byłego prezydenta Rzeczypospolitej. Jego agenturalna przeszłość, wina lub jej brak, niezwykłe bohaterstwo czy zdradzieckie donoszenie za pieniądze, jest przedmiotem wielu dyskusji. Rozliczne te opinie są zazwyczaj jednoznaczne, sprowadzające się do "tak" lub "nie", zależne w dużym stopniu od wcześniejszych doświadczeń oraz od obecnego miejsca siedzenia.

Niektórzy, wahający się i miotani skrajnymi uczuciami są za "tak, ale..." lub "nie, chociaż..." itp. Jedna pani z ostatniego marszu KOD, zapytana przez reporterkę, czy to dobrze, że odtajniono dokumenty w spawie Wałęsy, odpowiedziała "Nie", a dalej zapytana "dlaczego" powiedziała odkrywczo " Bo tak".

Wydaje się, że nie tylko KOD-owcy, ale i większość społeczeństwa ma obecnie mętlik w głowie, który codziennie podsycany jest przez Gazetę Wyborczą, przewodniczącego PO i inną lewicę. I prawdopodobnie o to chodzi. Wskoczył bowiem na tapetę nowy temat; podobnie jak "matka Madzi" absorbuje uwagę, pogłębia społeczne podziały, sieje niepokój, rozgrzewa i podsyca niedobre emocje. Temat doskonały, aby można było znów obrażać Jarosława Kaczyńskiego, polską Premier i polskiego Prezydenta - Andrzeja Dudę. Bezkarnie, w imię demokracji!

O tym, jak obrzydliwe są publikowane w ostatnich dniach wypowiedzi w obronie L. Wałęsy produkowane przez niejaką Henrykę Krzywonos, czy szanowną małżonkę Lecha W. - Danutę, nie warto nawet wspominać. Przyznać jednak trzeba, że pomimo tego medialnego szumu tematem, który teraz powraca do nas, ludzi z pierwszej Solidarności, jest właśnie próba uświadomienia sobie kim ten Wałęsa dla nas był, kim dla nas jest obecnie i kim będzie.

Kiedy pojawiły się pierwsze wieści o niepokojach na Wybrzeżu, wówczas część społeczeństwa, która była najbardziej zatroskana o losy kraju, która nie wymawiała się słowami: " ja nie, bo mam dzieci, mam pracę, mogę nie dostać paszportu, a przecież mam kuzynów za granicą, ja nie, bo jeszcze mnie wsadzą, a tak w ogóle to mnie polityka nie interesuje", więc ci najodważniejsi z odważnych i bezkompromisowi, ruszyli. Często były to osoby, obecnie nazywane drugim pokoleniem AK.

Ruszyliśmy nie tylko na Wybrzeżu, ale i w wielu innych miejscach. Ruszyło Mazowsze, Śląsk, powstawały regionalne miejsca skupiające ludzi, którzy musieli mieć jakiegoś przywódcę. Dlatego kiedy pojawił się Wałęsa, natychmiast, bez najmniejszego wahania poszliśmy za nim. I choć dochodziły do nas w Regionie Mazowsze słuchy o konfliktach między działaczami na najwyższych szczeblach, a nawet o wzajemnych pomówieniach i podejrzeniach, to jednak szybko odrzucaliśmy je, uważając za bezsporny dowód celowych i niecnych działań Służby Bezpieczeństwa. Za wszelką cenę należało uniknąć podzielenia nas, naszego ruchu, który zawładnął sercami, dawał nadzieję i poczucie znaczenia. Dawał każdemu pewnie coś innego, ale wszystkim pozwalał się wreszcie poczuć obywatelami Polski, ludźmi, którzy w Jej obronie za każdą cenę podejmą walkę.

Kiedy więc pojawił się Wałęsa, jedynie najbliższe grono działaczy wiedziało dobrze, co znaczą lub znaczyć mogą jego poszczególne posunięcia, jego chwilami dziwne zachowania czy słowa. Natomiast my, aktywni działacze Pierwszej Solidarności nieświadomi wówczas, byliśmy nie tylko zafascynowani tą postacią, ale i wdzięczni Opatrzności za to, że przysłała nam takiego przywódcę.

Kiedy nastała czarna noc stanu wojennego sytuacja zmieniła się radykalnie.

Nie sposób opowiedzieć tu o uczuciach tysięcy matek, które w nocy z 12 na 13 grudnia 1980 roku aresztowane przez kilku czy często kilkunastu SB-ków musiały opuścić swoje małe dzieci. To im później grożono, że jeśli nie podadzą nazwisk innych działaczy Solidarności, to dziecko umieści się już jutro w Domu Dziecka. Nie sposób opowiedzieć o lęku jaki musieli przeżywać ci, których wożono "sukami" w niewiadomym kierunku pod osłoną nocy, czy tych, którzy gonieni jak przestępcy bo swoimi ulotkami "wzbudzali niepokoje społeczne i dążyli siłą do obalenia socjalistycznego ustroju" musieli ukrywać się wciąż zmieniając miejsce pobytu. Bo nie wszyscy z nas dali się złapać, aresztować, wtrącić do więzień między innymi przez zdradziecką robotę kapusiów, których sporo było wśród tych najbardziej tchórzliwych, nawet wśród przyjaciół, znajomych z pracy, czy nawet w rodzinach.

Wielu było takich, którzy wezwani na przesłuchanie na komendę MO już po pierwszym pytaniu sypali nazwiskami. Wielu było też takich, którzy natychmiast podpisywali zgodę nie tylko na zachowanie w tajemnicy faktu i treści przesłuchania, ale zobowiązywali się na piśmie do dalszego udzielania informacji, podpisując tak zwaną "lojalkę" czyli poświadczenie współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Nie sposób nie nazwać ich zdrajcami, nie sposób nimi nie pogardzać. I tylko zapytać można ilu z nich jest obecnie w szeregach Komitetu Obrony Demokracji /KOD/? Ilu z nich panicznie obawia się ujawnienia, wydobycia na światło dzienne ich plugawej postawy, godnej najwyższego potępienia?

Kiedy nastał stan wojenny i aresztowano naszych przyjaciół, najbardziej aktywnych i psychicznie najsilniejszych z nas działaczy Solidarności, pierwszym odczuciem jakie się pojawiało była nadzieja, że to od nich dostaniemy wskazówki co dalej, jak działać, jak im pomóc, jak wesprzeć w trudnych chwilach. Bo nie wiedzieliśmy co się z nimi stanie.

Robiliśmy to co każdy potrafił. Zbieraliśmy się w kościołach, pod karą bezwzględnego więzienia drukowaliśmy i przewoziliśmy do odległych miejscowości ulotki. Kto z nas mógł pomagał finansowo oskarżanym, wyszukiwał adwokatów, organizował pomoc dla rodzin pojmanych przez SB, brał udział w potajemnych spotkaniach, gdzie uczono jak zachować się w konspiracji, jak "iść w zaparte", i przede wszystkim nie rozmawiać z SB-kami.

Przez ten cały czas wychwalaliśmy pod niebiosa naszego Wałęsę. W pierwszą Wigilię stanu wojennego śpiewaliśmy mu kolędy, w kościołach modliliśmy się za jego uwolnienie z internowania. Na Placu Zwycięstwa w Warszawie, obecnym Placu Piłsudskiego, otoczeni przez szeregi SB-ków, z niepokojem ale i z wielką dumą, pokonując zwykły ludzki strach, śpiewaliśmy na melodię naszego hymnu:

..." prowadź nas Wałęso, z Wybrzeża do Śląska,
idzie regionami, Solidarność Polska"...

i dalej:
" bo nas Leszek uczył
jak zwyciężać mamy"


Potem, w gronie znajomych ale i we własnych myślach, nie znajdowaliśmy odpowiedzi na pytanie, dlaczego nasz przywódca nie odzywa się do nas ani słowem, dlaczego nawet nas nie pozdrowi, tych dziesiątków tysięcy jego zwolenników, przyjaciół, działaczy, czy zwykłych ludzi, którzy nadal ufają w jego odwagę, mądrość i miłość do Ojczyzny? Dlaczego nie da nam najmniejszej nawet wskazówki? Robił to przecież znacznie wcześniej uwięziony i odosobniony kardynał Stefan Wyszyński, robili to poprzez sobie tylko znane drogi ludzie z dobrze strzeżonych więzień i komisariatów.

Nie wiedzieliśmy wówczas, że nasz wódz w tym samym czasie, przebywając w luksusowym ośrodku wczasowym w Arłamowie zamawia wciąż nowe ilości piwa, które popija razem z towarzyszącymi mu SB-kami, że ma nieograniczony dostęp do odwiedzin rodziny, znajomych, przedstawicieli Kościoła i zagranicznej prasy. Pisał później o tym sam, znacznie później. Wtedy jednak nie wystosował żadnego oświadczenia potępiającego stan wojenny, a jedynie wiernopoddańczy list do generała W. Jaruzelskiego, podpisując się "kapral Wałęsa"

Nie wiedzieliśmy o wielu sprawach, choć już wtedy zaczęła spadać z naszego wodza aureola. Kiedy zaczynał dogadywać się z komunistami w Magdalence i przy Okrągłym Stole, kiedy wznosił toasty wspólnie z Kiszczakiem, Michnikiem, Geremkiem, otwieraliśmy szeroko oczy. Pojawiły się wątpliwości, co do kryształowych zamiarów Wałęsy, a na końcu pewność, że coś jest nie tak. Mimo to, kiedy w wyborach prezydenckich w 1990 roku trzeba było wybierać między mniejszym złem, nie zagłosowaliśmy na komunistę Kwaśniewskiego lecz właśnie na Lecha Wałęsę.

Wielu z nas skreśliło tę postać już po rozmowach, w których układał się z komunistami, wielu, choć już bez poprzedniego zaufania i wiary w jego czyste intencje, nadal traktowało jak symbol poprzedniej naszej walki, symbol wielomilionowego ruchu Solidarność. Tym bardziej, że Polska potrzebowała przed światem takiego symbolu walki o niepodległość i wolność od komunistycznych wpływów. Takiego symbolu wciąż potrzebowali Polacy. I Wałęsa, - co ciekawe - nie atakowany przez nikogo, został na taki symbol wykreowany i ukształtowany.

Wcześniej bolało nas, kiedy zachowywał się butnie, kiedy stale podkreślał "To ja obaliłem komunę" zapominając o milionach, bez których do żadnego obalenia by nigdy nie doszło. Rozśmieszały nas rubaszne dowcipy, niezrozumiały polski język, którym się posługiwał. A potem, kiedy wywołał swoistą "wojnę na górze" i zaczął w otwarty sposób atakować takich działaczy - patriotów jak Anna Walentynowicz, Andrzej Gwiazda, czy Krzysztof Wyszkowski, spadła nam zasłona z oczu.

Faktem jest, że tylko nieliczni chcieli i potrafili się przeciwstawić wreszcie kłamstwu, które związane było z Wałęsą. Wielu z nas nadal nie wierzyło, lub nie chciało wierzyć w pogłoski o agenturalnej działalności byłego przewodniczącego NSZZ Solidarność. Nawet po wydaniu w 2008 roku przez Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka książki" SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii", choć wreszcie wtedy można było mieć konkretne dokumenty, dowody na to kłamstwo o czystych kartach w życiorysie Wałęsy.

Chyba najszybciej i najmocniej zareagowała Polonia. Z Kanady już w czerwcu 2008 roku przedstawiciel Stowarzyszenia Internowani - Grzegorz Michalski wystosował list "Apel do Bolka", w którym oskarżył Wałęsę o to, że:

1. w latach 70-tych jako TW bezpieki zdradzał swych kolegów ze stoczni, doprowadzając swą nikczemną działalnością do ich aresztowań,
2. zdradził Polskę i Polaków przy okrągłym stole wspierając komunistów,
3. nie dokonał rozliczeń zbrodniarzy komunistycznych i zbrodniarzy stanu wojennego,
4. zdradził ideały Solidarności i dokonał podziału Związku,
5. dokonał bandyckiego napadu na rząd Jana Olszewskiego zatrzymując lustrację,
6. w czasie swojej prezydentury niszczył dokumenty usuwając ślady swojej agentury jako TW Bolek,
7. wielokrotnie ubliżał prezydentowi RP Lechowi Kaczyńskiemu nazywając go"durniem"
8. agenturalną działalnością zniweczył nadzieje Polaków na rozliczenie niesprawiedliwości z czasów PRL, co ostatecznie przyczyniło się do panoszenia się komunistów w życiu publicznym i powrotu do polityki zdrajców.

Nawet stąd, z Australii, działająca ówcześnie i złożona z polskich patriotów Australijska Grupa Lustracyjna wystosowała list do Wałęsy z żądaniem przyznania się do działalności przeciwko narodowi, skrytykowany natychmiast przez tutejszych poprawnych politycznie sługusów każdej władzy. Bo już szczytem bezczelności dawnego Wodza było zahamowanie obniżki emerytur dla SB-ków, co potwierdził swoim prezydenckim podpisem. Zwykłą kradzieżą było wyprowadzenie przez Wałęsę dokumentów na własny temat zgromadzonych przez Instytut Pamięci Narodowej i wyrwanie z tamtejszych zbiorów wielu stron kompromitującego go zapisu.

Kim więc był i kim jest obecnie dla wielu z nas człowiek, o którym dowiadujemy się, że choć nosi w klapie wizerunek Matki Boskiej, nie tylko nie potrafi przyznać się do tajnych układów z komunistami i płatnego donosicielstwa, prosić o przebaczenie, ale w butny i agresywny sposób traktuje ludzi. Poniża i wyśmiewa tych na których donosił, podczas kiedy to on na poniżenie i pośmiewisko w najwyższym stopniu zasługuje.

Dziś, kiedy Polacy niezbyt zainteresowani dokumentami i dociekaniami historyków mogą obejrzeć sobie w telewizji dotychczas ukrywany film z tajnych rozmów Wałęsy z komunistami w Magdalence, kiedy historycy odkrywają dawne fakty z życia Wałęsy, możliwa jest wreszcie odpowiedź na pytanie: bohater czy zdrajca? Symbol, a jeśli tak, to czego?

Pewne jest, że dla wielu osób nie tylko w Polsce, samo słowo Wałęsa nadal będzie miało znaczenie i będzie się kojarzyć pozytywnie. Trudno im to odebrać, bo nikt nie lubi być oszukany, zdradzony, okłamany. Dla wielu jednak, tych najbardziej zawiedzionych, którzy wierzyli w niego najmocniej, słowo to przestanie znaczyć cokolwiek. Bo kiedy Lech Wałęsa oświadcza:..."nigdy nie byłem agentem" odpowiadają mu "agentem nie, tylko zwykłym donosicielem na kolegów, za pieniądze"...

Na koniec więc pytanie:
Czy warto podejmować trud ponownego grzebania się w niekończących się łańcuchach kłamstw i zmienianych przez Wałęsę wersji? Po co wracać do ponurych katalogów zdrad, cynicznych kombinacji i manipulacji? Czy pozwolić Wałęsie na dalsze bezkarne obrażanie ludzi, za wydawanie których w ręce oprawców z SB brał pieniądze? Czy zgadzać się na szarganie pamięci Anny Walentynowicz?

Wydawało się już, że miłość społeczeństwa oraz władzy do Wałęsy nie zna granic. Jednak okazuje się i to w różnych miejscach świata, że nasza ikona i dobro narodowe poległo. Że Wałęsa nigdy już nie będzie dla wielu Polaków tym, kim był. Niektórzy nawet słusznie podsumowują to co się z Wałęsą ostatnio dzieje skrótem - "od zera do bohatera i z powrotem". Trudno się z tym nie zgodzić.

Monika Wiench
Melbourne

..............................................................................................................................


zdrada


Ludzkimi dłońmi na olimp wciśnięty
Z wizerunkiem matki zaczepionej w klapie
Naznaczony godłem na światowej mapie
Będziesz przez naród jak wielu przeklęty

Zdrada od wieków tak samo mierzona
Zawsze kat ucinał jej słabe oblicze
Kiedyś zapłoną prawdy wielkie znicze
Kłamstwa w mętnej wodzie daleko zatoną

Nie warto wychodzić z rana na cokoły
By ktoś powalił nasz pomnik o zmroku
Wszak to nie otrze łzy stojącej w oku

Przylecą z nieba niebieskie anioły
By oko wstawić w martwe oczodoły
I poszybują znowu wysoko

Władysław Panasiuk
Chicago

Wersja do druku

wladyslaw - 22.03.16 2:12
Znaleziono u Kiszczaka 50 kg. makulatury, czy to wszystko były akta na Bolka i kilka listów od artystów? Co z resztą?

Danuta Duszyńska - 10.03.16 12:22
Z reguły nie wypowiadam się w sprawach politycznych, ale ten artykuł przywołał wspomnienia z tamtych czasów, kiedy ludzie święcie wierzyli Wałęsie. Nie wiem w sumie dlaczego, ale od samego początku ta postać nie przypadła mi do gustu. Nie ukrywałam tego przed swoimi sąsiadami, którzy gotowi byli oddać za niego głowę. Kiedy po raz pierwszy przyjechałam do Australii w 1988 roku - Wałęsa był tutaj uwazanym za bohatera. Dla mnie od samego początku był cwaniakiem, płynącym na fali prawdziwej Solidarności.

Lubomir - 10.03.16 8:46
Re: MariaN Panie MariaN-ie, w wywiadzie udzielonym włoskiej fotoreporterce, dziennikarce, pisarce i podróżniczce Orianie Fallaci, Walęsa z dumą opowiadał o tym, że nie czytał w życiu żadnych księżek. Prymitywne bufony mają właśnie takie podejście do edukacji i kultury. Mogą potem liczyć na głosy wyborcze półanalfabetów, ćwierćinteligentów i zdegenerowanych kryminalistów. Ten błazen chyba jeszcze nie zauważył, że jest różnica pomiędzy zapalaniem zniczy na gruzach zrujnowanej Stoczni, a produkcję nowoczesnych statków morskich.

MariaN - 08.03.16 13:51
Lech Wałesa miał rózne etapy w swoim życiu ale jedno jest pewne, że to człowiek zadufany w sobie, prostolinijny , podejrzewam, ze nie przeczytał zadnej ksiażki, dlatego z nim nie ma dyskusji na argumenty, on jak coś nie tak to wychodzi i koniec dyskusji.

DEF - 08.03.16 10:53
Jest 8 marca obserwuję jak z dwie godziny policja w demokratycznej i wolnej podobno Polsce pastwi się nad kobietą, która postawiła na chodniku dwa kosze z kwiatami i chciała je sprzedać.
Pada deszcz, ludzie się gapią z daleka, jeden gliniarz coś spisuje drugi rozmawia przez telefon, kobieta sie tłumaczy, wymachuje rękami.
Telwizja powinna nam puszczać filmy przedwojenne, żebyśmy mieli porównanie w jakim kierunku jest pchana Polska.

DEF - 01.03.16 14:48
Teraz jesteśmy mądrzejsi bo wiemy co nas spotkało ale dalej nie rozumiemy jakie były tego przyczyny.
Polska została wyrwana z perspektywy zgodnej współpracy z sąsiadami ze wschodu i z zachodu. Narzucono nam ponoszenie kosztów imperializmu amerykańskiego czyli tzw. robienie laski za darmo.
Dzisiaj jesteśmy ruiną gospodarczą zadłużoną i na łasce u banksterów.
Ludzie skupieni wokół Wałęsy chcieli Polski czerpiącej zyski z sąsiedztwa z Niemcami i Rosjanami. Zawsze racją stanu Polski jest: Niemcom świadczyć usługi, Rosjanom sprzedawać swoje towary i robić kasę na tranzycie. I żadne zmiany systemu tego nie zmienią.
Dzisiaj nie wolno pisać ile straciliśmy na tranzycie gazu, paliwa kupujemy za kredyty a rolnik nie ma gdzie dobrze sprzedać swojego towaru.
W Polakach propaganda wyrabia nienawiść do przeszłości i niczemu jej nie winnych Rosjan. Nie pisze się o tym jaka szkolona w Usraelu agentura już się u nas zagnieździła i to gdzie, w willi skonfiskowanej Gierkowi.
Wałęsa człowiek prosty na pewno wydawało mu się, że chce dobrze miał też doradców niestety ludzie bez wiedzy i doświadczenia zawsze przegrywają. Służby za czasów Gierka dobrze wiedziały jaki nam zostanie zorganizowany majdan i przez kogo. Zlecono nawet zabójstwo Michnika braciom Jaroszom w czasie jego pobytu za granicą. Michnik był tam szkolony przez tego samego speca co Pol Pot, który potem wymordował ponad dwa miliony swoich rodaków.
Specowi od szkoleń przyznano nawet Nagrodę Nobla ale jej nie przyjął.
Zwyciężyła opcja zrobienia z Polski żandarma usraelskiej demonkracji. Jest to bardzo dla nas kosztowna i bolesna opcja kąsania szczerbatą gębą sąsiada ze wschodu.
Opcja Wałęsy i Kiszczaka to był ostatni polski ruch potem mamy już tylko działania żydowskiej agentury powiązanej z Amerykanami.
Liczę, że kiedyś wypłyną materiały od agentów rozpracowujących środowisko Boniego. Na razie propaganda jak zwykle dzilei Polaków i tworzy nową propagandę historyczną.

Lubomir - 01.03.16 11:26
Niekiedy Polacy musieli obalać mity. Obalony został m.in. mit głośnych obalaczy feudalizmu: Aleksandra Kostki-Napierskiego i Jakuba Szeli. Były to postacie niesamowicie pokrętne ale i zdradzieckie. Jak ustalono po latach, w/w działali w zmowie z obcymi agenturami, dążąc do osłabienia i rozbicia Rzeczypospolitej Polskiej. Dobro zwyczajnych Polaków, było tylko przykrywką do ich antypolskiej działalności.

Wszystkich komentarzy: (7)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

29 Marca 1837 roku
Urodził się Władysław Sabowski, polski poeta, pisarz, dramatopisarz, dziennikarz i tłumacz (zm. 1888)


29 Marca 1943 roku
Oddział Jędrusiów wspólnie z grupą AK rozbił więzienie niemieckie w Mielcu i uwolnił 126 więźniów


Zobacz więcej