Czwartek 28 Marca 2024r. - 88 dz. roku,  Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 29.01.16 - 17:40     Czytano: [3283]

Ukraińcy drwią sobie z Polski


Ukraina i Ukraińcy drwią sobie z Polski i Polaków

Fara/kolegiata św. Wawrzyńca w Żółkwi to rzymskokatolicki kościół w Żółkwi, leżącej niedaleko Lwowa. Piękny kościół, wzniesiony w latach 1606-18 z fundacji hetmana wielkiego koronnego Stanisława Żółkiewskiego, w zamyśle fundatora miał być rodzinnym mauzoleum, ale i również panteonem sławy rycerskiej i wotum dziękczynnym za zwycięstwa odniesione przez wojska polskie, walczące pod jego dowództwem. Z tego względu fundacja ta była dziełem wyjątkowym, nie mającym odpowiednika na ziemiach Rzeczypospolitej.

W żółkiewskiej farze oprócz pięknych marmurowych nagrobków Żółkiewskich i Sobieskich (którzy odziedziczyli miasto po Żółkiewskich) znajdowały się do 1939 roku ogromne malowidła batalistyczne obrazujące największe zwycięskie bitwy króla Jana III Sobieskiego i jego pradziada Stanisława Żółkiewskiego, tworzące jeden z najbardziej monumentalnych zespołów polskiego malarstwa batalistycznego w Europie:

„Bitwa pod Chocimiem” (ok. 1679) pędzla gdańskich malarzy: Andreasa Stecha i Ferdinanda van Kessela: obraz mający wymiary 675 x 550 cm i przedstawiający króla Jana III Sobieskiego siedzącego na koniu, „Bitwa pod Kłuszynem” (ok. 1620) Szymona Boguszowicza: nawiązujący do wielkiego zwycięstwa polskiego - Stanisława Żółkiewskiego nad Moskalami pod Kłuszynem w 1610 roku, oraz dwa malowidła wykonane w latach 1693-95 przez włoskiego malarza pracującego w Polsce Marcina Altomontego: „Bitwa pod Wiedniem” i „Bitwa pod Parkanami” – związane z wiktorią wiedeńską 1683 roku Jana III Sobieskiego.

Jak czytamy w internetowej polskiej Wikipedia obrazy te wraz z innymi zabytkami kultury polskiej zostały po II wojnie światowej zagrabione a następnie przywłaszczone przez Ukrainę Sowiecką a na początku lat 70. XX w. umieszczone w filii Lwowskiej Galerii Sztuki w zamku w Olesku, gdzie zwożono polskie zabytki z całego obszaru polskich Kresów włączonych przez Stalina w 1945 roku do Ukraińskiej SRR. Po wywiezieniu ich z kościoła w Żółkwi, który został zamknięty i przekształcony w magazyn, nie były nigdy eksponowane we wspólnym miejscu. Po upadku ZSRR i zwrocie kościoła katolikom obrazy te nie powróciły na swoje dawne miejsce i pozostały w gestii galerii obrazów. W muzeum na zamku w Olesku była wystawiona (częściowo zrolowana, ponieważ sala wystawowa była za niska dla obrazu o wysokości ponad 7 metrów) „Bitwa pod Wiedniem”, zaś w pobliskim magazynie kościoła pokapucyńskiego „Bitwa pod Kłuszynem” i „Bitwa pod Chocimiem”. Czwarte płótno, „Bitwa pod Parkanami”, było ponad 30 lat do końca lat dziewięćdziesiątych przechowywane zrolowane w skrzyni. Żaden z tych obrazów nie był od czasu grabieży poddany renowacji a ponadto sposób ich przechowywania i eksponowania przyspieszał ich degradację. Ale to Ukraińców nie martwiło, gdyż wielu z nich chciały by aby te działa – jako pamiątki polskie – uległy zniszczeniu. Stąd te i setki innych dzieł sztuki nie zwrócono Polsce!

Strona polska od 2004 roku podejmowała starania o „uzyskanie zgody” posiadacza obrazów – Lwowskiej Galerii Sztuki na przewóz niszczejących zabytków do Warszawy, celem poddania ich profesjonalnej konserwacji. Przeszło trzyletnie żmudne negocjacje w tej sprawie z Ukraińcami, którzy stanowczo odmawiali zgody, prowadzone przez przedstawicieli Zamku Królewskiego w Warszawie oraz Departamentu Dziedzictwa Kulturowego, zakończyły się w końcu pod koniec 2007 roku sukcesem. Podpisanie porozumienia umożliwiło przewóz do Warszawy (w grudniu 2007 r.) pierwszych dwóch większych obrazów: „Bitwa pod Wiedniem” i „Bitwa pod Parkanami” (o wymiarze 85 m² każdy), wymagających zarazem przeprowadzenia zakrojonych na szeroką skalę i kosztownych prac konserwatorskich. W 2012 roku praca nad obrazami dobiegła końca i zostały one w kwietniu przewiezione na ziemię lwowską, jednak mimo zabiegów polskich konserwatorów, historyków sztuki oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które w pełni sfinansowało kosztowne prace nad obrazami, obrazy nie wróciły na ich pierwotne miejsce do kolegiaty św. Wawrzyńca w Żółkwi. Nie zgodziła się na to strona ukraińska, co spowodowało zaprzestanie przez stronę polską podejmowania dalszych kroków do sfinansowania i odnowienia pozostałych dwóch obrazów batalistycznych, których stan zachowania jest krytyczny.

Ukraińcy za argument przeciwko umieszczeniu obrazów w żółkiewskiej farze podawali nieodpowiednie warunki w kościele dla obrazów, z tym, że przewodniczący polsko-ukraińskiego zespołu konserwatorskiego Paweł Sadlej stwierdził: „Przez trzy lata badaliśmy warunki cieplno-wilgotnościowe w kolegiacie, wiemy, jakie są zagrożenia i co zrobić, żeby je zlikwidować. Strona polska była gotowa poczynić konieczne inwestycje, by warunki dla obrazów były idealne”. Na ta propozycję strona ukraińska nie przystała. Problem braku zgody samorządowych władz ukraińskich (decyzja zapadła właśnie tutaj) na powrót obrazów do kościoła w Żółkwi upatrywany jest także nieoficjalnie w niechęci Ukraińców (m.in. społeczny protest przeciwko powrotowi obrazów do Żółkwi podczas pobytu ministra kultury Ukrainy we Lwowie) i w fakcie, że „zabytek ukraiński”, gdyż Ukraińcy uważają te obrazy za UKRAIŃSKIE dziedzictwo narodowe!, miałby trafić do „polskiego kościoła”.

Koszt prac konserwatorskich nad obrazami wyniósł ponad 4 mln zł., które to pieniądze, wbrew temu co twierdzili Ukraińcy ze Lwowa jakoby pieniądze pochodziły z funduszów europejskich, faktycznie pochodziły w całości z budżetu Państwa Polskiego. W czerwcu 2012 Ukraińcy „Bitwę pod Wiedniem” powiesili na zamku w Olesku a „Bitwę pod Parkanami” na zamku w Złoczowie, jednak nie dopuścili polskich konserwatorów do prac przy zawieszaniu obrazów w nowych miejscach. Obrazy zostały powieszone w pomieszczeniach o zdecydowanie za małej powierzchni na tak duże obrazy, po drugie zostały źle zawieszone co spowodowało powstanie fałd na powierzchni płótna co w konsekwencji w wyniku naprężenia może spowodować ponowne zniszczenia.
Tak wygląda prawdziwa miłość Ukraińców do polski i Polaków!

Ukraińcy przywłaszczyli sobie lwowskie zbiory Bolesława Orzechowicza

Urodzony w arcypolskim Lwowie Bolesław Orzechowicz (1847-1927 Kalników), był polskim ziemianinem (właścicielem majątku ziemskiego w Kalnikowie koło Przemyśla, na terenie dzisiejszej Polski), podróżnikiem (Europa, kraje arabskie, Afryka) i filantropem, a przede wszystkim kolekcjonerem dzieł sztuki oraz mecenasem kultury i sztuki, a przede wszystkim wielkim patriotą polskim. Wychowywał się w patriotycznym domu rodziców we Lwowie. Ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Lwowskim oraz rolnicze w Akademii Rolniczej w Hohenheim (Niemcy). Od 1885 roku prowadził rodzinne gospodarstwo w Kalnikowie, gdzie wybudował pseudorenesansowy dwór. Dzięki jego staraniom w 1908 roku erygowano w Kalnikowie parafię katolicką, dla której pięć lat później ufundował neogotycki kościół. Wspierał hojnie działalność Towarzystwa na rzecz Nauki Polskiej we Lwowie (od 1920 r. Towarzystwo Naukowe we Lwowie), któremu przekazał w testamencie swoje dobra ziemskie. Bolesław Orzechowicz był jednym z założycieli i pierwszym prezesem (1925–27) ogólnokrajowego Polskiego Towarzystwa Dendrologicznego, które miało siedzibę we Lwowie. Zmarł 7 października w 1927 roku i został pochowany w grobowcu rodzinnym na cmentarzu w Kalnikowie.

Orzechowicz podczas swoich licznych podróży zajmował się gromadzeniem dzieł sztuki, w tym polskich, rozproszonych po świecie, wyrobów artystycznych oraz broni, które stworzyły w Kalnikowie dużą kolekcję. Po wybuch I wojny światowej latem 1914 roku w rejonie Kalnikowa toczone były walki. Toteż w 1915 roku Orzechowicz przekazał swą kolekcję pod opiekę miasta Lwowa, w celu jej zabezpieczenia. Po zwycięskiej wojnie z Ukraińcami o Lwów i Małopolskę Wschodnią (1 XI 1918 – 15 VII 1919), po której wszyscy Polacy uważali, że Lwów pozostanie już na zawsze polskim miastem (nikt z ówczesnych Polaków nie wyobrażał sobie Polski bez Lwowa!), Bolesław Orzechowicz postanowił swoje zbiory ofiarować Lwowowi. Na rzecz Uniwersytetu Lwowskiego przekazał bogaty księgozbiór. Natomiast 16 sierpnia 1919 roku lwowskiemu i arcypolskiemu Muzeum Narodowemu im. Jana III Sobieskiego podarował kolekcje dzieł sztuki, broni, mebli, monet i innych przedmiotów. Oficjalne przekazanie tych zbiorów Muzeum Narodowemu miało miejsce na uroczystym posiedzeniu Rady Miejskiej w dniu 28 sierpnia 1919 roku.

Jako wyraz wdzięczności społeczeństwa polskiego miasta Lwowa za złożony dar w dniu 15 września 1921 roku Rada Miasta nadała Bolesławowi Orzechowiczowi tytuł honorowego obywatela Królewskiego Stołecznego Miasta Lwowa, rząd polski 2 maja 1922 roku odznaczył go Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, a 11 grudnia 1923 roku otrzymał on doktorat honorowy Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Podczas tej uroczystości rektor Uniwersytetu, prof. Juliusz Makarewicz, skierował następujące, jakże ważne i wymowne słowa do Bolesława Orzechowicza:

„Twoje imię należy już do historii narodu polskiego, do dziejów kultury i nauki polskiej, jako jej pomnożyciela. Nazwisko Twe zapisało się na karcie historii złotymi głoskami obok Ossolińskich, Czartoryskich, Lubomirskich, Dzieduszyckich i tylu innych wielkodusznych fundatorów, mecenasów sztuki i nauki. Gdy poprzednicy Twoi dzieła wielkie i piękne powoływali do życia, ofiarowując na ten cel fragment magnackiej fortuny, zazwyczaj z myślą zdobycia dla rodziny jeszcze wyższego w społeczeństwie stanowiska, Ty działałeś inaczej, poświęcając fortunę średnią, a dary swe uzupełniałeś dochodami zdobytymi własną pracą i zapobiegliwością, a działałeś zawsze bez zwracania na siebie uwagi, skromnie, po cichu, niemalże tajemniczo”.

Zgodnie z artykułem II umowy zawartej między Bolesławem Orzechowiczem a władzami miasta Lwowa, zbiory miały stanowić po wieczne czasy niepodzielną całość. Toteż przeznaczono na nie trzynaście sal i klatkę schodową w dawnym pałacu Łozińskiego przy ul. Ossolińskich 3 (obecnie ul. Stefanyka). Zawierały 4965 przedmiotów, które obejmowały militaria (564 sztuki), dzieła polskiej i obcej sztuki (obrazy, rysunki, miniatury, rzeźby), zbiór pasów polskich, zegarków kieszonkowych, odznak wojskowych I wojny światowej, pamiątki rodzinne i różne wyroby artystyczne oraz prawie kompletną kolekcję monet polskiej mennicy lwowskiej z XIV, XV i XVII w. Wyjątkowo cenny był zbiór obrazów znanych malarzy polskich. Oprócz 44 kartonów Jana Matejki, przedstawiających „Poczet książąt i królów polskich” i cyklu Juliusza Kossaka „Pieśń Legionów” były w tym zbiorze obrazy tak wybitnych malarzy polskich jak: Henryka Rodakowskiego, Leopolda Loefflera, Stanisława Chlebowskiego, Artura Grottgera, Jana Matejki (poza pocztem królów polskich), Henryka Siemiradzkiego, Józefa Brandta, Alfreda Wierusza-Kowalskiego, Jacka Malczewskiego, Teodora Axentowicza, Stanisława Wyspiańskiego, Witolda Pruszkowskiego, Piotra Michałowskiego, Juliusza i Wojciecha Kossaków, Władysława Bakałowicza, Aleksandra Kotsisa, Włodzimierza Tetmajera, Juliana Fałata oraz Jana Stanisławskiego.

W oficjalnej umowie między Bolesławem Orzechowskim i jego prawnikiem Leonardem Tarnawskim a przedstawicielami miasta Lwowa – Marcelim Chlamtaczem (wiceprezydent) i Aleksandrem Czołowskim dotyczącej przekazania miastu zbiorów, już w pierwszych zdaniach tego dokumentu zaakcentowano polskość zbiorów: „Uważając Lwów za ostoję polskości, której szczególny złożył dowód, tocząc z Ukraińcami zacięte boje o przynależność do Polski”. W umowie zastrzeżono jednak możliwość odwołania darowizny przez ofiarodawcę, a po jego śmierci przez członków Kuratorii, jeśli Lwów utracił by charakter polskiego miasta na skutek zdarzeń politycznych lub społecznych (art. VI). Wówczas zbiory miały znaleźć się na Wawelu w Krakowie, ewentualnie w Warszawie, Wilnie, Poznaniu lub Gdańsku.

We wrześniu 1939 roku Hitler (Niemcy) i Stalin (Związek Sowiecki) napadli na Polskę. Lwów zagarnął Stalin. Wszystkie polskie zbiory muzealne zostały zawłaszczone przez władze sowieckie, a konkretnie sowieckiej Ukrainy. Wbrew woli ofiarodawcy zbiory Orzechowskiego zostały rozparcelowane – przekazane kilku muzeom. A że są to często polskie pamiątki narodowe więc w większości nie są eksponowane tylko trzymane w magazynach, gdzie niszczeją (!). W Lwowskiej Galerii Sztuki (w której przez przywłaszczenie przez Ukraińców polskich zbiorów jest ponad 2000 obrazów, które stanowią największy zbiór polskiego malarstwa poza Polską) z kolekcji Orzechowskiego w salach wystawione są m.in. takie cenne obrazy jak: „Portret króla Stanisława Augusta Poniatowskiego” Marcella Bacciarellego, „Bachantka” Witolda Pruszkowskiego, „Chrystus przed Piłatem” Jacka Malczewskiego oraz scena „Za przykładem bogów” Henryka Siemiradzkiego. Po upadku Związku Sowieckiego w 1991 roku zbiory te przywłaszczyła sobie niepodległa Ukraina, która uznaje je za ukraińskie dziedzictwo narodowe! Najpierw Związek Sowiecki a teraz Ukraina depcze wolę ofiarodawcy i łamie zawartą z nim legalnie obowiązującą umowę między Bolesławem Orzechowskim i miastem Lwowem.

Zaraz po II wojnie światowej bolszewicy ukraińscy przekazali Polsce ze zbiorów Bolesława Orzechowskiego jedynie „Poczet królów polskich” Jana Matejki, gdyż trudno było im twierdzić, że to również ukraińskie dziedzictwo narodowe. Znajduje się on obecnie w Muzeum Narodowym we Wrocławiu.

Niestety, po upadku Związku Sowieckiego i powstaniu wolnej Ukrainy w 1991 roku kolejne rządy polskie nie zrobiły niczego konkretnego, aby odzyskać skarby polskiego dziedzictwa narodowego przetrzymywane bezprawnie przez Ukrainę.

W 1914 roku legioniści polscy bili się w Karpatach Wschodnich

Po wybuchu I wojny światowej w lipcu 1914 roku Legiony Polskie, dowodzone przez Józefa Piłsudskiego, przystąpiły u boku armii austriackiej do walki z Rosjanami (zaborcami największej części ziem polskich). Legioniści po walkach na Węgrzech od 6 do 10 października zostali skierowani na front galicyjski w Karpatach Wschodnich, a więc na tereny polskie. Tam zaczęło się kształtować oblicze II Brygady Legionów (7,5 tys. ludzi), dowodzonej przez Józefa Hallera, która ze względu na swoją nieustępliwość i twardość wykazaną w karpackich bojach, zyskała miano Żelaznej. Po przekroczeniu w bardzo trudnych warunkach przełęczy Pantyrskiej legioniści walczyli w Rosjanami pod Rafajłową 10-12 października 1914 roku. Po opanowaniu Sołotwiny, Zielonej i Pasiecznej, 24 października legioniści zaatakowali i zdobyli Nadwórną. Następnie pod Mołotkowem, 29 października 1914 roku oddziały legionowe stoczyły jeden ze swoich najkrwawszych bojów (200 zabitych, 489 rannych, 200 zaginionych legionistów; straty Rosjan ok. 2-3 tys. rannych i zabitych). Ponownie legioniści walczyli pod Pasieczną w dniach 8-9 listopada i 6 grudnia1914 roku, w dniach 18-19 stycznia 1915 roku pod Kirlibabą, 1-6 lutego pod Maksymiecem i Zieloną oraz 16-17 lutego pod Sołotwiną.

Po stu latach od pierwszych walk II Brygady, na przełęczy Rogodze Wielkiej wciąż wznosi się legionowy krzyż, dziś metalowy, a u jego podnóża leży tablica, na której widnieje słynny czterowiersz (Młodzieży polska, patrz na ten krzyż / Legiony Polskie dźwignęły go wzwyż/ Przechodząc góry, lasy i wały / Dla ciebie Polsko i dla Twej chwały). Pomnik poległych legionistów w Mołotkowie, zniszczony przez Ukraińską Powstańczą Armię podczas II wojny światowej, został odbudowany po upadku Związku Sowieckiego i powstaniu wolnej Ukrainy w 1991 roku. W Rafajłowej nie ma już grobów poległych Polaków, lecz zachował się poświęcony im pomnik. Krzyże znaczą miejsca pochówku legionistów na cmentarzyku wojskowym w Dolinie Płajskiej. Pomniki ku czci poległych są na cmentarzach w Nadwórnej, Pasiecznej, Sołotwinie i Bohorodczanach.

Działalność sekcji pingpongowej w AZS Wilno

Akademicki Związek Sportowy (AZS) to polskie studenckie stowarzyszenie sportowe, którego głównymi celami były i są: rozwój kultury fizycznej, promocja zdrowego stylu bycia, wychowanie młodzieży akademickiej w atmosferze sportu i aktywności fizycznej. Pierwsza organizacja AZS została założona 15 maja 1909 roku na Uniwersytecie Jagiellońskim. Kolejne organizacje powstały po I wojnie światowej na uczelniach już niepodległej Polski: w 1918 roku w Warszawie, w 1919 w Poznaniu, w 1921 w Wilnie i Gdańsku i w 1922 roku we Lwowie i Lublinie.

W polskich uczelniach popularne były wówczas gry sportowe: piłka siatkowa, piłka koszykowa, piłka ręczna (zwana z początku hazeną) no i oczywiście piłka nożna. Z biegiem lat przyjmowały się inne dyscypliny sportowe.

W pierwszej połowie lat dwudziestych rozpowszechniła się w Polsce, a więc również i w Wilnie gra w ping-ponga czyli tenis stołowy. Rozwój klubów w Wilnie i na Wileńszczyźnie spowodował powstanie Okręgowego Związku Pingpongowego w Wilnie w 1930 roku.

Tenis stołowy przyjął się także wśród studentów polskiego Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie i w 1926 roku odbyły się nieoficjalne mistrzostwa Wilna, podczas których zwyciężył wileński AZS pokonując w finale żydowski klub Makkabi 7:247. Wileński klub tenisa stołowego AZS prowadził popularne wśród studentów szkolenie sportowe w sekcjach tenisa stołowego przez co ping-pong stał się bardzo popularny wśród studentów na początku lat trzydziestych.

W 1932 roku odbyły się pierwsze oficjalne mistrzostwa Wilna. O medale rywalizowały cztery zespoły zakwalifikowane do klasy „A”: Ogniwo, Makkabi oraz akademickie kluby: AZS i żydowski Akademicki Klub Sportowy. Organizatorem tych zawodów był AKS. Zwyciężyli je zawodnicy Makkabi. W tymże roku student Uniwersytet Stefana Batorego w Wilnie Grodnicky zagrał w mistrzostwach świata w Pradze. Grodnicky i Alter z Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie byli pierwszymi zawodnikami pochodzącymi z Polski, którzy wystartowali w mistrzostwach świata.

Jak pisze historyk polskiego tenisa stołowego (ping-ponga) Wiesław Pięta, w 1933 roku Wileński Okręgowy Związek Tenisa Stołowego zorganizował Mistrzostwa Okręgu, w którym wystartowało 22 zawodników, w tym 7 z AKS i 2 z AZS. W następnym sezonie z inicjatywy AZS Wilno zorganizowano I Międzykorporacyjne Mistrzostwa, w których wystartowały kluby: Leonidania, Piłsudia, Polonia, Batoria, Vilnensia, Polesia, Śniadecja, Cresovia. Rywalizowano przez 7 dni, grano systemem każdy z każdym, w składzie trzech zawodników. Nagrodę przechodnią dziekana wydziału USB zdobyła Leonidania (Wołowski, Bułhak, Juniewicz), druga była Polonia, a trzecia Batoria.
Indywidualnie (z zakwalifikowanych trzech najlepszych z turnieju drużynowego) zwyciężył Wysocki z Vilnensji, na drugim miejscu zawody ukończył Stachowicz (Piłsudia), trzeci był Kiełkiewicz (Polonia). Mistrzostwa te cieszyły się dużym zainteresowaniem, startowało w nich 60 zawodników. Nagrody najlepszym studentom-pingpongistom USB wręczył prorektor prof. Józef Patkowski. Niestety,
w końcu lat trzydziestych zainteresowanie tenisem stołowym wśród studentów wileńskich zmalało.
Odbywały się jedynie zawody towarzyskie i międzyklubowe. Organizacji tych zawodów podejmował się jedynie żydowski Akademicki Klub Sportowy.

Katolicki Budsław na Wileńszczyźnie

Budsław to wieś koło Miadzioła na Wileńszczyźnie. Do 1945 roku był w granicach Polski, w ówczesnym powiecie wilejskim województwa wileńskiego i siedzibą gminy Budsław (obecnie Białoruś). Znany w kraju był z tego, że do 17 września 1939 roku stanowił garnizon macierzysty Batalionu Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP) „Budsław”, który strzegł wschodniej granicy w tym rejonie Wileńszczyzny przed dywersantami sowieckimi.

W 1504 roku król Aleksander Jagiellończyk nadał tutaj polskim bernrdynom z Wilna duże połacie lasu. Przybyli tutaj zakonnicy zbudowali prowizoryczną drewnianą kaplicę, a osadę zaczęto nazywać Budą-Budsławiem. Początkowo przebywało tu 2-4 zakonników, których liczba wzrosła potem do 16, w związku z czym w 1661 roku ustanowiono tu formalny konwent (klasztor); w 1843 roku było tu 17 zakonników. W związku z rozwojem od 1588 roku kultu maryjnego wokół cudownego obrazu Matki Bożej, będącego w tutejszej kaplicy, w 1591 roku zbudowano obszerną drewnianą kaplicę, a w 1613 roku rozpoczęto budowę murowanego kościoła, który otrzymuje tytuł Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Pierwotny cudowny obraz powrócił do kościoła bernardynów w Wilnie, a w kościele budsławskim w 1613 roku umieszczono w głównym ołtarzu obraz Marki Bożej, który przywiózł z Rzymu w 1598 roku Jan Pac, wojewoda wileński. Ponoć i on wsławił się licznymi cudami i łaskami. Pierwszy cud odnotowano w 1617 roku, kiedy to odzyskał wzrok pięcioletni niewidomy chłopak Jozafat Tyszkiewicz, późniejszy znany karmelita polski. Jest tu także obraz „Ukrzyżowanie Chrystusa”, dany kościołowi w 1737 roku przez dziedzica Szymkiewicza.

Budowę nowego kościoła rozpoczął w 1643 roku ks. Florian Kolecki. Ukończono ją w 1645 roku. Jego fundatorami byli Janusz Kiszka, hetman wielkolitewski i wojewoda połocki oraz Mikołaj Isajkowski, łowczy wielkolitewski. Kościół nie uległ zniszczeniu podczas szwedzkiego potopu w 1656 roku, a po wojnie brakowało funduszy na renowację i rozbudowę. W 1767 roku przystąpiono do budowy bazyliki, którą 7 września 1783 roku uroczyście poświęcono. Kościół wzniesiony w stylu późnorenesansowym należał do najpiękniejszych świątyń bernardyńskich. Cztery lata później - 9 grudnia 1787 roku w Budsławiu powstaje samodzielna parafia. W 1793 roku bernardyni budsławscy założyli 2-klasową szkołę polską (25 uczniów) i szkołę muzyczną (15 uczniów). W wyniku III rozbioru Polski w 1795 roku Budsław zajęła prawosławna Rosja, która w ramach walki z polskością Kresów i katolicyzmem w 1858 roku zamknęła tutejszy klasztor bernardynów. Kościół dział już wyłącznie jako parafialny. Po zdławieniu Powstania Styczniowego 1863 kompleks klasztorny zostaje przekazany wojsku carskiemu, a pod koniec XIX w. całkowicie rozebrany. Kościół nie miał prawa być odnawiany i restaurowany: władze carskie liczyły na to, że przez to popadnie w ruinę. W 1919 roku Budsław powrócił do odrodzonego państwa polskiego. Budynek kościoła i jego ozdoby zostają odrestaurowane i odnowione. Po włączeniu polskich Ziem Wschodnich do Związku Sowieckiego w 1945 roku, Stalin wypędził stąd masę Polaków do komunistycznej Polski. Jednak wielu Polaków tu pozostało i kościół budsławski był nadal czynny. W 1991 roku upadł Związek Sowiecki i powstała niepodległa Białoruś. 2 lipca 1992 roku odbyła się pierwsza powojenna pielgrzymka do cudownego obrazu Matki Bożej Budsławskiej. W 1996 roku do Budsławia powracają bernardyni polscy. Jednak ich celem, zgodnie z planem Watykanu utworzenia narodowego etnicznie Kościoła białoruskiego, jest teraz depolonizacja tutejszych Polaków, którzy mają się stać Białorusinami. Język polski w kościele budsławskim jest zakazany. Obraz Matki Bożej Budsławskiej stał się białoruską świętością, co potwierdziła chociażby jego koronacja 2 lipca 1998 roku, której dokonał kardynał Kazimierz Świątek, który urodził się jako Polak, a po ok. 1995 roku na prośbę papieża Jana Pawła II działał i zmarł chyba jako Białorusin (za kapelusz kardynalski).

Znani Polacy urodzeni w Łucku

Łuck to dzisiaj miasto na Ukrainie, nad Styrem, siedziba administracyjna obwodu (województwa) wołyńskiego. Jednak do 1945 roku, to jest do chwili przyłączenia Łucka przez Stalina do Związku Sowieckiego – do Republiki Ukraińskiej, niewiele było Ukraińców w mieście (w 1931 r. wśród 35 737 mieszkańców było zaledwie 3000 Ukraińców, w większości należących do plebsu – najniższej warstwy społecznej) i ukraińskości w mieście. W znaczącej w dziejach miasta historii Ukraińcy byli prawie że nieobecni. Od XI w. Łuck należał do udzielnego księstwa ruskiego, które w połowie XIII w. zostało uzależnione od Mongołów (Złota Orda). Podbity przez Litwę w 1321 roku, po unii Polski z Litwą w 1385 roku znalazł się w granicach Polski – do 1569 roku w ramach Wielkiego Księstwa Litewskiego, a następnie do 1795 roku był częścią Korony Polskiej i miastem wojewódzkim. W latach 1795-1915/16 miasto okupowali Rosjanie (zabór rosyjski; od 1831 brutalna rusyfikacja miasta). Łuck 16 maja 1919 roku wrócił do odrodzonego państwa polskiego i należał do Polski do lutego 1945 roku. Oderwany od Polski przez Stalina, został włączony do Związku Sowieckiego – Republiki Ukraińskiej i od 1991 roku należy do niepodległej Ukrainy. Polacy mieszkali w Łucku od XV wieku i należeli do elity miejskiej, nawet podczas zaboru rosyjskiego. Polski Łuck okresu międzywojennego pod względem etnicznym Łuck miał charakter polsko-żydowski, a prawie pod każdym innym względem polski; elitę miasta stanowili prawie wyłącznie Polacy. W okresie tym wielu żydów łuckich uległo polonizacji. W mieście urodziło się wielu Polaków, którzy przeszli do historii Polski i narodu polskiego. Oto niektórzy z nich:

Czesław Berenda (1931-2010 Krosno), dziennikarz, twórca Telegazety, pierwszego teletekstu w Polsce i dyrektor Agencji Telegazety, w latach 80. korespondent TVP w Pradze; Wiesław Bernolak (ur. 1941), kompozytor, muzyk, gitarzysta, pianista i keybordzista w zespołach Czerwono-Czarni, Polanie, Quorum i Varsowiana 68 oraz grupach jazzowych Władysława Jagiełły i Leszka Dudziaka; Juliusz Berger (1928-1999 Warszawa), aktor Teatru Dramatycznego we Wrocławiu, Teatrów: Powszechnego, Ludowego i Nowego w Warszawie oraz aktor, reżyser 1957-69 i 1979-99 i 1968-69 dyrektor warszawskiego Teatru Żydowskiego; Jerzy Buchowicz (ur. 1932), biochemik, 1972-97 profesor Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie; Jerzy Budnik (1931-1996), duchowny katolicki, zasłużony kapłan najpierw archidiecezji wrocławskiej i od 1992 roku diecezji legnickiej; Benedykt Joachim Chmielowski (1700-1763 Firlejów), ksiądz katolicki, kanonik kijowski, pisarz religijny, autor „Nowych Aten” – pierwszej polskiej encyklopedii (t. 1-2 Lwów 1745-46); Jerzy Eysymontt (1937-2005 Warszawa), polityk, ekonomista, 1991-92 minister-kierownik Centralnego Urzędu Planowania, 1997-2001 wiceminister gospodarki, 1991-97 poseł na Sejm RP; Alojzy Feliński (1771-1820 Krzemieniec), poeta, dramatopisarz, tłumacz, historyk i teoretyk literatury, dyrektor sławnego Liceum Krzemienieckiego; Michał Fereszko, ps. Michał Żukowski (1911-1942), kompozytor i aranżer żydowskiego pochodzenia, jako pianista ceniony za interpretacje dzieł Chopina, komponował muzykę taneczną i tanga oraz muzykę do filmów; Stanisław Fereszko (1914-1990 Miami Beach, USA), polski i amerykański pianista (uczeń Zbigniewa Drzewieckiego) i kompozytor żydowskiego pochodzenia, autor operetki „Polowanie na lamparta” (wystawiona w warszawskim Teatrze 8:30), akompaniował w eleganckich warszawskich lokalach, m.in. Paradiso, komponował piosenki dla Wiery Gran, najbardziej znane z nich to: . „Bo to się zwykle tak zaczyna”, „Gdy odejdziesz”, „Maleńka”, dyrygent m.in. New York Symphony Orchestra; Abraham Firkowicz (1786-1874), Karaim polski, archeolog, członek polskiej Wileńskiej Komisji Archeologicznej; Ryszard January Gabrielczyk (1927-2011 Londyn), inżynier, działacz polonijny w Anglii, w 1940 zesłany na Sybir, 1942-47 w 2 Korpusie polskim gen. W. Andersa, po wojnie w Londynie gdzie ukończył studia, odpowiedzialny za realizację projektów konstrukcyjnych w Anglii, m.in. przebudowę gmachów Ministerstwa Zdrowia, uniwersytetów w Leeds i Manchester, Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego w Londynie, 1970-99 prezes Polskiej Macierzy Szkolnej w Wielkiej Brytanii; Zygmunt Galasiewicz (ur. 1926), fizyk, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, 1972 wykładowca uniwersytetu w Genewie, członek European Phisical Society, autor 77 prac naukowych; Roman Gorzelski (1934-2010 Łódź), poeta, aforysta, dramaturg, kierownik literacki Stowarzyszenia Muzycznego i Estrady Łódzkiej; Jan Greber (ur. 1939), aktor teatralny i filmowy (11 filmów); Jakub Hudemczuk (ur. 1922), poeta; Wiktor Jackiewicz (ur. 1932), architekt, profesor Politechniki Śląskiej w Gliwicach, wykonał projekty Teatru w Kielcach, Centrum Rozrywki w Warszawie; Arkadiusz Jadczyk (ur. 1943), fizyk, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego; Stanisław Kalabiński (1923-1980), historyk, badacz dziejów ruchu robotniczego, profesor Polskiej Akademii Nauk; Maurycy Kamieniecki (ur. 1924), dziennikarz Polskiej Agencji Prasowej: korespondent w Czechosłowacji 1959-62, korespondent dyplomatyczny 1963-68, sprawozdawca i komentator parlamentarny 1972-89; Krzysztof Kondratowicz (1928-2010 Warszawa), doktor nauk wychowania fizycznego, propagator jiu-jitsu w Polsce, autor wielu książek i artykułów dotyczących jiu-jitsu i innych dalekowschodnich sztuk walki; Jerzy Krasicki (1927-2004 Warszawa), prozaik (autor 8 książek) oraz aktor teatrów w Poznaniu, Katowicach i Krakowie, wystąpił w kilku filmach; Edward Krasiński (1925-2004 Warszawa), artysta malarz, związany z kierunkami awangardowymi; Mikołaj Kruszewski (1851-1887 Kazań, Rosja), językoznawca, indoeuropeista, prekursor fonologii, uczeń i współpracownik wybitnego językoznawcy polskiego Jana Niecisława Ignacego Baudouin de Courtenay, od 1883 profesor Uniwersytetu Kazańskiego - przedstawiciel kazańskiej szkoły językoznawczej; Aleksander Mardkowicz (1875-1944 Łuck), polski pisarz, poeta, wydawca i działacz społeczny Karaimów polskich, krzewiciel kultury i języka karaimskiego, czynny członek Polskiego Towarzystwa Orientalistycznego, autor książek w języku polski i słownika „Słownictwo karaimskie. Karaimsko-polsko-niemiecki słownik” (zeszyt I-II 1933-35); Teresa May-Czyżowska (1935-2012 Łódź), śpiewaczka operowa (sopran), pedagog, 1966-2006 związana z Teatrem Wielkim w Łodzi; Stanisław Milewski (ur. 1938), duchowny katolicki, wyświęcony na kapłana w Częstochowie w 1965 roku, zasłużony kapłan Polonii angielskiej; Stanisław Misakowski (urodzony jako Wołodymyr Feofanowycz Demjanok, 1917-1996 Żyrardów), polski poeta pochodzenia ukraińskiego, prozaik, autor sztuk scenicznych, inicjator i organizator ogólnopolskich imprez kulturalnych, m.in.: Krajowej Inauguracji Roku Kultury w Świdwinie (1968), konkursu poetyckiego im. Jana Śpiewaka (1970), Festiwalu Muzyki i Piosenki Żołnierskiej w Połczynie i Kołobrzegu; Łukasz Niewisiewicz (1905-1984 Szczecin), artysta malarz, pionier szczecińskiej plastyki po 1945 roku, członek grupy poetycko-plastycznej "Metafora", brał udział w wystawach krajowych i zagranicznych; Jerzy Pławczyk (1911-po 1989 Francja), lekkoatleta, mistrz Polski w skoku wzwyż 1932-35 i rekord Polski (196 cm), olimpijczyk: skok wzwyż: IO Los Angeles 1932 – 7 miejsce, brązowy medalista mistrzostw Europy w dziesięcioboju (1934 - 7552.345 pkt.); Włodzimierz Poleszczuk (1927-2010 Opole), wicedyrektor Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Hurtu Spożywczego w Opolu, pilot szybowcowy, w latach 80. kierownik Opolskiego Aeroklubu; Jerzy Pułtorak (ur. 1932), elektronik, pracownik naukowy i profesor Polskiej Akademii Nauk, wynalazca detektora światła o wielkiej częstotliwości modulacji (patent 1966) i przyrządu półprzewodnikowego (patent 1969); Eugeniusz Robaczewski (1931-2003 Warszawa), aktor teatralny (Teatr Syrena w Warszawie), filmowy (19 filmów) i dubbingowy; Irena Rybczyńska-Holland (ur. 1925), dziennikarka i publicystka („Nowa Wieś”, „Ty i Ja”, „Magazyn Rodzinny”, Polskie Radio; Czesław Rymarz (1930-2011 Warszawa), matematyk, fizyk, mechanik, meteorolog, cybernetyk, informatyk, filozof, pułkownik Wojska Polskiego, profesor Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie; Florian Siwicki (1925-2013 Warszawa), w 1940 wraz z matką wywieziony na Sybir, generał armii Wojska Polskiego, najbliższy współpracownik gen. Wojciecha Jaruzelskiego, 1983-90 minister obrony narodowej, poseł na Sejm PRL 1976-89; Walery Starczewski (1897-1983 USA), inżynier, przed wojną kierownik działu handlowego konsulatów RP w Chicago i Nowym Jorku, dyrektor Towarzystwa Importu z Polski „Dal.Inc.”, a po wojnie długoletni pracownik naukowy Biblioteki Kongresu w Waszyngtonie; Ludger Mirosław Szklarski (1912–2003 Kraków), inżynier elektryk i inżynier górnik, 1940-41 docent Politechniki Lwowskiej, 1946-48 docent i następnie profesor Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, dziekan Wydziału Elektryfikacji Górnictwa i Hutnictwa (1957–58) i dziekan Wydziału Elektrotechniki Górniczej i Hutniczej (1963–66); Szymon Szurmiej (1923-2014 Warszawa), aktor i reżyser teatralny, dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Żydowskiego w Warszawie, działacz polskiej społeczności żydowskiej - 1986–2003 przewodniczący Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce, poseł na Sejm PRL 1985-89, honorowy obywatel Warszawy (2004); Barbara Urbańska-Miszczyk (1936-2012 Wiedeń), projektant szkła artystycznego, artystka malarka, liczne wystawy w kraju i za granicą, m.in. Paryż, Wiedeń, Berlin. Londyn, Budapeszt, Moskwa, Tokio; Jerzy Wielkoszyński (1930-2010 Bytom), lekkoatleta (brązowy medal lekkoatletycznych mistrzostw Polski w sztafecie olimpijskiej 1950), lekarz specjalizujący się w medycynie sportowej, fizjoterapeuta, trener, sprawował opiekę medyczną nad piłkarzami kadry narodowej przed mundialem w Hiszpanii (1982); Zbigniew J. Wójcik (ur. 1931), geolog i speleolog (badania w Tatrach i na Syberii), profesor Polskiej Akademii Nauk; Anna Zelenay (1929-1970 Kłodzko), poetka (6 tomików poezji), autorka książek dla dzieci, tłumaczka; Stanisław Zduńczyk (ur. 1942 Łuck), siatkarz, uczestnik Igrzysk Olimpijskich w Meksyku 1968 – drużyna 5 miejsce; Bronisław Zieliński (1911-?), jezuita, doktor biblistyki, rektor Papieskiego Kolegium Polskiego w Rzymie 1954-55, przełożony polskiego domu jezuitów w Rzymie.

Wołyń i Łuck, jako prezent Stalina, należą od 1945 roku do Ukrainy. Ukraińcy depolonizują historię Wołynia i Łucka, m.in. twierdzą, że Polska okupowała Wołyń, że Łuck to przez wieki ukraińskie miasto. Tymczasem na żadnym terenie okupowanym przez kogokolwiek okupanta nie urodziło się i nie rodzi wiele, wiele setek znanych ludzi narodu okupanta! A na samym Wołyniu urodziło się setki znanych dzisiaj Polaków – ludzi, którzy odegrali znaczącą czy pewną rolę w historii Polski i życiu narodu polskiego. Jak widzimy w samym Łucku urodziło się ich sporo. Tymczasem w rzekomo ukraińskim Łucku nie urodziło się nawet 10 procent tyle znanych Ukraińców co Polaków. Bo prawda jest taka, że Łuck był polskim miastem, był przez wieki integralną częścią Polski. Ukraińskim został dopiero po II wojnie światowej.

Marian Kałuski
(Nr 127)

Wersja do druku

Kujawiak - 12.02.16 23:00
Witam PANIE jÓZKU Z Anglii, jaka tam pogoda dzisiaj. Zazdroszczę panu tych błyskawicznych wojaży po świecie skąd nadaje pan swoje świetne komentarze. Kiedy wybiera się pan do Australii (a może już pan tam jest) i opisze nam pan te makabryczne sceny jak tam Polacy i miejscowi kanibale krajają się w plasterki aby się pozjadać - z okrzykami; ja wpierw zjem ciebie a ty później zjesz mnie.
U nas na Kujawach mówią, że tam w dole globusa wszystko jest do góry nogami, dlatego tak tam jest, jak jest z tymi Polakami. Czekam i pozdrawiam, ż życzeniami bezpiecznej podróży, oby tylko przez pomyłkę nie wzięli pana za polskiego inteligenta.

Stanislaw - 12.02.16 22:08
I bardzo dobrze,ze postanowiles nie zamieszczac jadowitych
komentarzy, nafaszerowanych prostackimi wyzwiskami tych,
ktorzy odwaza sie miec odmienne zdanie. Wtedy idzie w ruch
wyzywanie tych odmiencow od glupcow. Kaluski ciebie cechuje
zarozumialstwo i duze dziury w moralnosci! A to brzydko
swiadczy o tobie. I ty tutaj podajesz sie za katolika?! Lepiej
nie ublizaj naszej wierze i kulturze. OK?!

Agamemnon - 12.02.16 22:06
I to jest PRAWDA, że papież Pius XII NIC NIE ZROBIŁ aby ich ratować czy chociażby moralnie wstawić się za nimi!!!

"A więc, Agamemnonie, czyje tezy obala Bloch - Dawkinsa czy Kałuskiego? Przecież ten Bloch wcale o mnie nie pisze," - koniec cytatu z wypowiedzi Kałuskiego.


W propagandzie ateistów znajdujemy zarzuty wysuwane przeciwko Piusowi XII , zarzuty te powielił Dawkins po czym na niniejszych łamach zostały powtórzone przez Mariana Kałuskiego. Zasadność tych zarzutów została obalona
w literaturze przedmiotu. Jednym z autorów był dr Paweł Bloch. Kałuski chciał dowodu to więc go otrzymał w odnośniku. Nie zapoznał się jednak z jego treścią.
Nie jest możliwa w takich okolicznościach jakakolwiek polemika z panem Kałuskim.
Bezkrytyczne powtarzanie obalonych już w literaturze zarzutów, świadczy
o nieliczeniu się z podstawowymi wymogami metodologii poznania.

Panie Kałuski zaśmieca Pan to forum.

Marian Kałuski - 12.02.16 20:01
Czyli mamy w pełnej akcji patriotyczno-katolickie huzia na Soplicę. Zaraz tu przeczytamy, że Kałuski jest pijakiem, bije żonę i gwałci swoje córki.
Właśnie to wasze huzia jest podłością nad podłościami, a nie przesyłanie jakiegoś tekstu znajmomym historykom z prośbą o uwagi. Dzięki ich opinii i pomocy tekst o stosunkach polsko-watykańskich w mojej książce jest poprawiony i dość znacznie uzupełniony od tego co - powtarzam - KTOS zamieścił w "Dzienniku Chicagowskim", z którym nie miałem i nie mam żadnego kontaktu. No ale wy, w swej zapiekłej nienawiści do Kałuskiego wiecie lepiej i macie prawo rzucać na niego kamieniami, a nawet do swej brudnej roboty wciągać w łajdacki sposób - wymieniając go z imienia i nazwiska ks. dra Antoniego Dudka z Sydney, tak jakby on był jedynym księdzem z tytułem doktora i redaktorem katolickim. A skąd wiecie, że nie był to np. ks. Rajmund Koperski, też z tytułem doktora i też redaktor czy inny ksiądz polski (przeglądnięcie mojej internetowej skrzynki pocztowej pokazało by, że koresponduje z kilkoma księżmi). No i to wasze robienie ze mnie na grandę komunisty.
Kaini, leczcie się.
Mądry ustępuje głupiemu. Więcej nie zamieszczę tu żadnego komentarza. Niech kwitnie tu spokojnie wasze spojrzenie na sprawy polskie. Niech kwitnie tu wasza mądrość i "mądrość". Wymachujcie tu swoimi dyplomami uniwersyteckimi, których rezultatem jest pisanie przez was "bulu" zamiast bólu i mówienie, że polska Konstytucja 3 maja była drugą w Europie (a była pierwszą!).
Napluć i przykryć - jak mawiają Rosjanie.
Marian Kałuski, Australia

Jozef Anglia - 12.02.16 18:52
Polonia Australijska - ta majaca sie za polska inteligencje, na czele
z wiadomym historykiem - tylko czekac jak sie pokroi w plasterki!!
Ile napadow na siebie wyczyniaja ci ludzie to tego sie nie da opisac!!
Jeden drugiemu zazdrosci jakiegos tam dorobku np.z historii,czy
dziennikarstwa itp. Te przykre zjawisko mozna odczytac tutaj z
jadowitych komentaroy. Na obczyznie,a jaka zgryzota w stosunku
do siebie. Powinniscie sie naprawde wstydzic!!!! Polska inteligencja,
na antypodach nie ma kropli szacunku do siebie. To straszna rzecz!!!
Stworzyliscie gniazdo os! I te wasza podla atmosphere wnosicie tutaj
na Kworum od lat. Wstyd i owstyd jak na Polakow! A pono jestescie
osobami wierzacymi.A jesli tak, Straszne to!!! to gdzie sa u was
honorowane przykazania Derkalogu we waszym codziennym zyciu?!

Lubomir - 12.02.16 16:57
Panowie, nie róbmy z pieniactwa zalety, to była zawsze nasza wada narodowa. Polska wymaga jednoznacznej lojalności. Nie możemy działać, jak niemiecka gazeta dla Polaków - 'Onet'. Tam zawsze jest trochę pozytywnych dla Polski, Polaków i polskości rzeczy, ale nie brakuje także przemycanego, antypolskiego jadu i plucia na polskie autorytety, a to np na Konopnicką, a to znów na Kościuszkę. Ta elektroniczna gadzinówka działa na zasadzie: jeden krok do przodu, dwa kroki w tył. W sumie jest to krok wstecz - dla Polski.

Perth - 12.02.16 12:20
Kiedy ktoś, klepie, swoją mantrę (dźwięk ochronny) - te same bzdury, zupełnie nie zwracając uwagi na wypowiedzi interlokutorów, i pogardza nimi, to trzeba na to zareagować. Ponieważ jest to osoba podająca się za historyka Polonii australijskiej, to stwierdzam, że o tej osobie w Zachodniej Australii z stolicą stanu Perth nikt nie słyszał – albo prawie nikt za wyjątkiem kilku czytelników antyklerykalnego Kuriera Zachodniego zafundowanego przez ówczesny konsulat, będąca lewą ręką AIPA, do którego pisywał p. historyk. Ta gazeta upadła kiedy ludzie zorientowali się czym to pismo jest.
Ta osoba, wciąga też na swoje konto osoby trzecie pisząc, że „a tekst o stosunkach polsko-watykańskich zapewne przesłała do redakcji "D.Ch." bez mojej wiedzy (dlatego nic o tym nie wiedziałem) któraś z kilku osób, którym go przesłałem do oceny. Jedną z nich był ksiądz doktor, redaktor czasopisma katolickiego”.
To tłumaczenie jest i śmieszne a zarazem i podłe i żałosne. Śmieszne bo osoba podająca się za największego historyka wśród Polonii daje „coś” do oceny, osobom które jego zdaniem - które ciągle głosi - nie posiadają tyle wiedzy jak ten historyk. Podłe i żałosne, bo wymienia „księdza doktora, redaktora czasopisma katolickiego”.

Tym redaktorem Przeglądu Katolickiego gdzie ten historyk zamieszcza też swoje wycinanki jest ks. dr Antoni Dudek Nie wierzę aby to zrobił wieloletni pasterz Polonii australijskiej. Spotkałem Księdza Doktora 10 kwietnia 2011 roku przed kościołem polskim w Marayong (Sydney) i później w czasie odsłonięcia tablicy poświęconej ofiarom katastrofy pod Smoleńskiem. To światły ksiądz i prawy człowiek! Patriota! M.in. rozmawialiśmy krytycznie o innym naprawiaczu Kościoła Leszku Kołakowskim.
I jestem pewien, że takich bzdur o Watykanie nie wziąłby do ręki.
Zresztą kto czyta Przegląd Katolicki może sam księdza readaktora o to zapytać. A ponadto jak można tłumaczyć się tym, że ktoś „tekst” wysłał a historyk nie wie kto...?
Sumując - jest to śmieszne, podłe i żałosne tłumaczenie.

Artur - 11.02.16 13:01
„Panowie, powtarzam piszecie sobie a muzom. Widać, że nie interesują się tym Czytelnicy KWORUM. Bo piszecie same głupoty”.

Dotyczy to także i mnie i mojego pierwszego wpisu – w ocenie pana jako glupotę. To tak na powitanie...
Po zapoznaniu się z pana tekstami i komentarzami piszę do pana, że nie mógłby Pan sprawić mi większej radości i zdobyć powody do największego mojego szacunku, gdyby Pan do swoich komentarzy dołożył trochę wiedzy i rozumu. Ograniczoność intelektualna i fideistyczna zapiekłość zupełnie nie budzi mojego szacunku obojętnie od kogo pochodzi.
Potraktowalem pana znacznie kultruralniej niz pana wypowiedzi na tym forum zaslugują. Osobiście nie znam Pana i oceniam wyłącznie zamieszczone tu teksty. W ostatniej dyskusji na temat Kościoła katolickiego i jego wiekowych instytucji (a więc i Watykanu) staję przy tych, którzy go bronią, szczególnie teraz w Roku Obchodów Chrztu Polski, który tak prymitywnie i jakby na zamówienie pan zaatakował. A to się czyta z przykrością. To co pan nazwal tezami to nic innego jak KETMAN – zakłamanie pierwszego wpisu poprzez drugi i aż do ostatniego
– czyli piramada zaklamania.
Pisze pan, „Chrystus jakby przyszedł na Ziemię to pierwszą rzeczą którą by zrobił, to nahajką przepędził by z watykańskiego Pałacu Papieskiego wszystkich jego domowników” Kto wie, za tak pięknie zbudowane zdanie może i przepędzil by i pana z Internetu.

Marian Kałuski - 11.02.16 4:35
Panowie, powtarzam piszecie sobie a muzom. Widać, że nie interesują się tym Czytelnicy KWORUM. Bo piszecie same głupoty. Bo czy nie jest głupotą pisanie, że jakiś tam Paweł Bloch w swojej książce "Urojony Bóg Richarda Dawkinsa" (2011) "łamie moje tezy (religijne), które zaczerpnąłem z propagandy bolszewickiej.
A więc, Agamemnonie, czyje tezy obala Bloch - Dawkinsa czy Kałuskiego? Przecież ten Bloch wcale o mnie nie pisze, bo wcale mnie nie zna, a tym bardziej moich tez religijnych. Najwyżej obala tezy Dawkinsa albo bolszewików.
Nie znam tez Dawkinsa ani antyreligijnej propagandy bolszewickiej czy hitlerowskiej (i tezy Blocha) i znać nie chcę, bo mnie wcale nie interesują.
Wiem tyle, że cała ta niechlubna trójca zaprzecza istnieniu Boga.
I tu się różnię z nimi i z tego powodu Bloch nie obala żadnych moich religijnych tez.
Otóż ja zawsze wierzyłem i wierzę w Boga. Jednak teologię wszystkich wyznań uważam za produkt ludzkiej głupoty (Bóg nic nie mówił a Pismo Swięte w ogóle nic nie pisze o wielu rzeczach, o których dziś mówi Kościół katolicki, jak np. o czyśćcu, którą to naukę odrzucają wszystkie Cerkwie prawosławne i Kościoły protestanckie), a to dlatego, że NIKT, powtarzam: NIKT, włącznie z wszystkimi papieżami (i włącznie z obecnym), patriarchami prawosławnymi czy biskupami protestanckimi nie znał i nie zna Boga. My NIC O NIM NIE WIEMY i Jego że tak powiem nauce, poza tym co jest napisane w świętych księgach, a tam jest o NIM niewiele, prawie nic. Poza tym są one pełne niejasności co do natury Boga w Trójcy Swiętej i relacji między Jej postaciami, co doprowadziło do schizm w chrześcijaństwie.
Bóg i Chrystus na pewno nie założyli Kościoły: katolicki, prawosławny i protestanckie (300). Oni jedynie przekazali nam naukę o Bogu wszechmogącym, stworzycielu nieba i ziemi, i rodu ludzkiego oraz Jego Synie i dali nam X przykazań, którymi mamy kierować się w życiu, aby po śmierci powrócić do Jego Królestwa Niebieskiego. Pan Jezus wyraźnie powiedział, że: tylko jak wierzycie we mnie, możecie się dostać do Królestwa Bożego. I nie jest to uzależnione od chodzenia do instytucjonalnego kościoła. Bowiem wszyscy, którzy idą za głosem Bożym tworzą Jego Kościół i każdy z nas, jeśli żyjemy w zgodzie z nauką Boga/Chrystusa, jest Jego kapłanem. Taki Kościół mieliśmy np. w Związku Sowieckim, gdzie ludzie pomimo braku kościołów/cerkwi, biskupów i kapłanów przez 70 lat zachowali swoją wiarę w Boga/Chrystusa. To był właśnie Kościół, który stworzył Bóg i na pewno chciałby, aby on tak wyglądał, aby nasza wiara hartowała się w nas w walce ze złem, a nie na naszej pracy dla stanu kapłańskiego, żyjącego w luksusach, podczas gdy, jak np. w katolickiej Polsce 300 000 dzieci głoduje, bo wielu księży nie myśli o działalności charytatywnej. I to udowadnia, że chrześcijaństwo od samego początku zostało wykrzywione przez człowieka. Istniejące instytucje kościelne różnych wyznań, w tym katolicka Stolica Apostolska, są naszym dziełem i dlatego nie były i nie są święte, nie są prawdziwie chrześcijańskie. Pasteur powiedził, że duża wiedza sprzyja Bogu. A ja dodam: ale nie wszystkim Kościołom chrześcijańskim. Jestem pewny, że gdyby ludzie znali (byli uczeni w szkołach) PRAWDZIWA - a nie np. w bolszewickim wydaniu - ich potworną-pełną ludzkiego upodlenia historię, to te instytucje zupełnie by upadły, albo składały się z małych grup fanatyków. Nie pomogli by nawet prawdziwi święci, jak np. św. Franciszek z Asyżu. A Chrystus jakby przyszedł na Ziemię to pierwszą rzeczą którą by zrobił, to nahajką przepędził by z watykańskiego Pałacu Papieskiego wszystkich jego domowników. I na pewno nie mieszkał by w żanym biskupim pałacu jakiegokolwiek wyznania. Przecież te pałace i życie królewskie biskupów jest sprzeczne z tym co nauczał Pan Jezus!
Pomimo tego ja jestem katolikiem, bo byłem ochrzczony w Kościele katolickim i w ten czy inny sposób jestem z nim związany. Moja rodzina jest katolicka. Jestem Polakiem, a Polacy to prawie wszyscy katolicy: różni, bo różni ale katolicy. Więzi narodowe i tradycja mają duże znaczenie w życiu człowieka. Kościół katolicki jest potrzebny dziś również do przetrwania narodu polskiego. Nigdy nie byłem wrogiem Kościoła i doceniam jego pozytywną rolę w dziejach narodu polskiego, o której często piszę - także w KWORUM - bardzo przychylnie.
Teraz poznaliście moje "tezy" o chrześcijaństwie. Jeśli uważacie, że są one bolszewickie, to wasz problem, nie mój.
Marian Kałuski, Australia

Artur - 11.02.16 0:53
Zanim zdecydowalem się wejść na tą patriotyczną, bo tak określił Kworum mój znajomy, to przez kilka dni przeglądnąłem prawie w połowie tzw. Komentarze do artykułów. I mam już wiedzę co reprezentują ciągle ci sami stali reprezentanci swoich poglądów. Są oczywiście rzeczowe i mądre wpisy które jednak giną w zalewie niewiele znaczących słów. Zauważyłem też jak jedna i ta sama osoba pisze sama do siebie i o sobie. Ale to nie tylko na Kworum występuje ten problem, tak już jest wszędzie w internecie. Język też nie jest najpiękniejszy. Ale Kworum w mojej opinii jest portalem zaslugującym na uwagę bo informuje o tym co oficjalna prasa za rządów PO nie chciała aby Polacy o tym wiedzieli.
W ostatniej dyskusji na temat Kościoła katolickiego i jego wiekowych instytucji staję przy tych, którzy go bronią, szczególnie teraz w Roku Obchodów Chrztu Polski, który niestety, tak prymitywnie i jakby na zamówienie zaatakował jakiś pisarz z Australii. A to się czyta z przykrością.
Panu Redaktorowi Kworum życzę dużo siły, bo po tym co tu wyczytałem aby to udźwignąć trzeba rzeczywiście mieć końskie zdrowie.
Artur

Agamemnon - 10.02.16 20:06
Agamemnon, jak piszesz, że nie piszę prawdy, to MUSISZ TO UDOWODNIC! - pisze Kałuski.

Na końcu mojego komentarza podałem odnośnik, gdzie dr Paweł Bloch łamie Pańskie tezy, w (zasadzie nie Pańskie ale tezy ateistów sowieckich zaczerpnięte
z zasobów propagandy bolszewickiej a które Pan zaliczył do swoich osiągnięć naukowych). Fakty jak widać Pana, Panie Kałuski nie interesują.

„Bredząc, że nie posługuję się naukowym aparatem pojęciowym to za mało (A ty jesteś profesorem z dużym dorobkiem naukowym? Na pewno nie. Więc nie podskakuj). „ - cytaty z naukowej polemiki pana Kałuskiego.

Marian Kałuski - 10.02.16 10:08
"Oleka" jesteś podłym insynuatorem! Ciągniesz sprawę, bo koniecznie chcesz udowodnić, że jestem świnią, zgodnie z jezuickią zasadą, że "cel uświęca środki". Taki z ciebie katolik (gdzie przykazanie miłości bliźniego, nawet wroga).
Powtarzam, nic nigdy nie miałem wspólnego z "Dziennikiem Chicagowskim" i nikt i nic nie udowodni, że kłamię.
Tekst o Szeptyckim na pewno pochodzi z KWORUM (przedruk), a tekst o stosunkach polsko-watykańskich zapewne przesłała do redakcji "D.Ch." bez mojej wiedzy (dlatego nic o tym nie wiedziałem) któraś z kilku osób, którym go przesłałem do oceny. Jedną z nich był ksiądz doktor, redaktor czasopisma katolickiego.
Klechom (nie mylić z księżmi) i dewotom oraz pseudoPolakom ten tekst może się nie podobać. Ale jest on do bólu prawdziwy!!! Powtarzam: do bólu prawdziwy. Ja jestem z niego dumy. Bo Polacy mają prawo i powinni wiedzieć, że Watykan/papieże w dużym stopniu przyczynili się do rozbiorów Polski i jej ostatecznego upadku w 1795 roku oraz o tym, że w czasie zaboru Watykan - idąc na rękę zaborcom robił wszystko, aby nie odrodziło się państwo polskie.
Jestem katolikiem ale także Polakiem. I jako Polak tego łajdactwa watykańskiego nie mogę zrozumieć i zaakceptować. Za nic!
Oleka jak ty możesz to zaakceptować, to, tak jak powiedziałem, marny z ciebie Polak.
Marian Kałuski, Australia

Oleka - 10.02.16 1:12
Autorze z Australii
Myślałem, że pożegnamy się jak ludzie dyskutujący o trudnych sparawach – kulturalnie - i... myślałem, że pan wie co określa słowo „mutacja” [?!]
....
Zmuszony do kolejnych wyjaśnień podaję adres do miejsca w którym publikuje pan swoje „Dzieje stosunków polsko-watykańskich część 1 i cz. 2 w dwóch bardzo obszernych kolejnych odcinkach wysłane August 26, 2015 10:32 i podpisane przez p. Mariana Kałuskiego. Jest tam także pana tekst "Polakożerca zostanie świętym?" - Progress for Poland
Wystarczy w Google wyszukać ten adres i poszukać to co się tam znajduje. A SAMO SIĘ TAM NIE ZNALAZŁO, wierzę w cuda ale nie takie.
Cytatów nie podaję aby nie niwelować całości pana pracy a i nie zamęczać w dalszym ciągu REDAKCĘ Kworum – kto jest zainteresowany tymi sprawami sam powinien to wyszukać, przemyśleć i ocenic.
....
A ten adres to: Portal "ProgressForPoland com" który został założony w 1997 roku, w którym redaktor Piotr Dąbrowski podkreśla: „Odwołujemy się do tradycji DZIENNIKA CHICAGOWSKIEGO”
Piotr Dąbrowski
& Zespól ProgressForPoland.com
.....
Pozdrawiam pana Autora i życzę zdrowia, a Panu Redaktorowi Kworum dziękuję za możliwość wypowiedzenia się chociaż częściowo w sprawach Kościoła i jego nauki w które wierzę NIEZMIENNIE
...

Marian Kałuski - 09.02.16 18:47
I wy się nazywacie katolikami?
Nie możecie wygrać na argumenty to posuwacie się do najniższej podłości!
Nigdy w życiu nie miałem w ręku "Dziennika Chicagowskiego", nigdy z nim nie współpracowałem i nie wymieniałem korespondencji, ani nie wysyłałem do niego żadnego artykułu.
Zeby postawić na swoim to "Oleka" jest gotów nie tylko robić ze mnie osobę współpracującą z byłymi agentami TW, ale nawet robić głupka z biskupa Wincentego Urbana i chociaż nie czytał mojej książki to dowodzi, że ja pochopnie go interpretuję.
Słą to metody niechlubnej Inkwizycji, zgodne z jezuicką zasadą, że "cel uświęca środki".
Jednak was cel nie służy Bogu i Kościołowi.
Tacy ludzie jak wy niszczyli i niszczą Kościół katolicki!
Marian Kałuski, Australia

Oleka - 09.02.16 12:47
Panie z Australii, nie wypada tak bez pożegnania rozstać się, bo tu nikt nie chce wygrywać z panem. Nie chcę też wygrywać z panem sporu czy jestem księdzem czy tylko zakonnicą, no bo co w tym złego. Podobną pańską pewność można było zauważyć kiedy mojego Przyjaciela nazwał pan pogardliwie „klechą”, za to, że bronił przed panem prawa świętości Jana Pawła II, na którego się pan teraz powołuje, a i pana Agamemnon’a też zaliczył pan do tych w „sutannie”.
Widzi pan ja znam pracę biskupa Wincentego Urbana, "Ostatni etap dziejów Kościoła w Polsce przed nowym tysiącleciem (1815-1965) składającą sie z trzech części:
I: Kościół katolicki w Polsce pod zaborami 1815-1914
II: Kościół katolicki w Polsce w latach 1914-1939
III: Kościół katolicki w Polsce w latach 1939-1966.
I niestety dochodzę do wniosku, że pan powołując się na treści tam zawarte bardzo pochopnie je interpretuje.
­­­.....
A zresztą to swoje dzieło pt. „Dzieje stosunków polsko-watykańskich opublikował już pan w ubiegłym roku (a nie na Kworum) w internetowej mutacji „Dziennika Chicagowskiego "ProgressForPoland.com." które zieje nienawiścią do przemian w Polsce - katolickiego Prezydenta, panią Premier i Jarosława Kaczyńskiego. I nic dziwnego Dziennik Chicagowski był nafaszerowany agentami TW i trudno dziwić się, że jego mutacja jest tak przychylna dla tych co walczą z Watykanem.
Pozdrawiam pana, a jako osoba wierząca fundamentalnie w moje obowiązki zawarte w Dekalogu nie czuję do pana żadnej urazy.
­­­.....
Ps. Ale ja tego i tak nie kupię...

Marian Kałuski - 09.02.16 10:02
Panowie, panowie, kogo chcecie przekonać do swych głupio-mądrych wywodów?
Chyba nie mnie, bo wiecie, że ze mną nie wygracie (mam za dużą wiedzę).
A większość czytelników KWORUM wasza propaganda i moja z wami polemika na pewno nie intersuje. Bo większość ludzi jest obojętna na sprawy religijne.
Agamemnon, jak piszesz, że nie piszę prawdy, to MUSISZ TO UDOWODNIC! Bredząc, że nie posługuję się naukowym aparatem pojęciowym to za mało (A ty jesteś profesorem z dużym dorobkiem naukowym? Na pewno nie. Więc nie podskakuj).
Co jest nienaukowego w PRAWDZIWYM stwierdzeniu, że niektórzy księża katoliccy walczyli z hitleryzmem, ale nie Kościół katolicki? (Chodzi o instytucję Kościoła - aparat administracyjny).
Agamemnon, to ty zapewne świadomie kłamiesz sugerując, że księża w Dachau zginęli za walkę z hitleryzmem pod przywództwem Piusa XII. Prawda jest taka, że zdecydowana większość polskich księży była więziona w Dachau tylko dlatego, że byli Polakami i księżmi z diecezji polskich, które zostały przyłączone do III Rzeszy. Kościół katolicki - aparat administracyjny w żadnym kraju nie walczył otwarcie z hitleryzmem i III Rzeszą. A już na pewno nie Stolica Apostolska. Walczyli z własnej woli niektórzy księża - prawdziwi słudzy Chrystusa i patrioci. I to jest PRAWDA, że papież Pius XII NIC NIE ZROBIŁ aby ich ratować czy chociażby moralnie wstawić się za nimi!!! Ich tragedia spływała po nim jak woda z kaczek.
Prawda boli i zaraz dewoci okrzykną mnie antyChrystem.
Jan Paweł II mówił, że prawda nas wyzwoli. A Bóg jest czystą prawdą. Chcecie być jego dziećmi - to służcie PRAWDZIE. Kłamstwo jest grzechem. Nawet te, które głoszą niektórzy księża. Prawdziwego Kościoła Bożego nie można budować na kłamstwie. Przez wieki budowano go na kłamstwie i dzisiaj widzimy jego sromotny upadek. Nawet w naszej Polsce już tylko 40% Polaków chodzi w niedzielę do kościoła (według kościelnych danych!). U nas, na Zachodzie, jest jeszcze gorzej.
Kończę polemikę, bo szkoda mi czasu na odpowiadanie na złośliwości i głupoty, które tu nikogo nie interesują.
Marian Kałuski, Australia

Agamemnon - 08.02.16 23:23
"Niektórzy księża katoliccy walczyli z hitleryzmem, ale nie Kościół katolicki, a już na pewno nie Watykan Piusa XII!
I taka jest PRAWDA. A że PRAWDA często w oczy kole to nie moja wina.
Jan Paweł II powiedział, że każdy historyk powinien pisać PRAWDE. Więc ją piszę." cyt. z komentarza Kałuskiego.

Nie pisze Pan Panie Kałuski jednak prawdy. Jest Pan daleko od prawdy. Mało tego, nie posługuje się Pan naukowym aparatem pojęciowym.
A to pozwala Panu na dość dowolne formułowanie tez w żadnej dyscyplinie naukowej nie do przyjęcia. Myślę, że i zakres pojęcia "Kościół katolicki" jest Panu raczej nie znany skoro pisze Pan, cytuję:
"Niektórzy księża katoliccy walczyli z hitleryzmem, ale nie Kościół katolicki,".

W dodatku "niektórzy" - coś było za dużo ofiar pomordowanych tych "niektórych" tak w Dachau jak i na obszarze Polski w okresie okupacji obu najeźdźców. A o tym powinien Pan wiedzieć. Jak Pan widzi, gdzieś ta Pańska "prawda" się zapodziała.



Por.: Paweł Bloch, Urojony Bóg Richarda Dawkinsa, wyd. Flavius, Warszawa, 2011, s.108,127.

Marian Kałuski - 08.02.16 19:33
Dla mnie nie ulega wątpliwości, że "Oleka" to ksiądz. Dlatego tak nerwowo podchodzi do wszelkiej krytyki Kościoła katolickiego.
Podłością jest porównywać to co napisałem o dawnej antypolskiej działalności Watykanu w swojej książce do antychrześcijańskich wypocin piśmideł "Fakty i Mity", "Racjonalista" i "Nie" (których nigdy nie czytałem i nie czytam!) bez uprzedniego zapoznania się z tym co napisałem. Bo w takim przypadku "Oleka" uważa za antykatolickiego gnojka np. rzymskokatolickiego biskupa pomocniczego Wrocława Wincentego Urbana, na którego pracę "Ostatni etap dziejów Kościoła w Polsce przed nowym tysiącleciem (1815-1965)" (Edizioni Hosianum, Roma 1966) bardzo często się powołuję.
Ciemniakiem nie jestem i wiem, że wypowiedź o Kościele (no jakim "Oleka"? - rzymskokatolickim czy polskokatolickim, bo, wg ciebie trzeba być precyzyjnem) Alberta Einsteina dotyczy nie Kościoła katolickiego, a tylko Kościoła ewangelickiego, a konkretnie niemieckiego antyhitlerowskiego Bekenndene Kirche. Niektórzy księża katoliccy walczyli z hitleryzmem, ale nie Kościół katolicki, a już na pewno nie Watykan Piusa XII!
I taka jest PRAWDA. A że PRAWDA często w oczy kole to nie moja wina.
Jan Paweł II powiedział, że każdy historyk powinien pisać PRAWDE. Więc ją piszę.
Marian Kałuski, Australia

Oleka - 08.02.16 15:12
Ponownie dziękuję uprzejmie za reklamę ale ja tego nie kupię.
Nie dlatego, że reklama mówi o pięknym tytule; "Włochy - druga ojczyzna Polaków" , a dlatego, że pan oisze "Nie odkrywam Ameryki, Po prostu wykorzystałem PRZEMILCZANE fakty" (o Watykanie) w "Dziejach stosunków polsko-watykańskich"

"Przemilczane fakty" publikują "Fakty i Mity", "Racjonalista, "Nie" i inni żerujący na słowie "Watykan"
Dziwną i śmieszną miarą mierzy pan PATRIOTYZM. (sic!). Jesli ktoś kupi pańską książkę to jest patriotą, a jak nie kupi to...CO?
I podpowiadam panu dwa cytaty do przemyślenia:

Raichsleiter NSDAP - Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników - Martin Bormann, w piśmie okólnym do gauleiterów z 9 czerwca 1941r. dawał wytyczne: „... Coraz bardziej należy odwracać naród od Kościołów i ich organów, proboszczów (...) Nie należy pozwalać Kościołom na zyskanie ponownego wpływu na kierowanie narodem. Musi on być bez reszty i ostatecznie złamany” (Kościół, katolicy i narodowy socjalizm, s. 116-117) Efekt: zamordowanych 4000 kapłanów, przeważnie katolickich.

(...) „...Jedynie Kościół zagrodził drogę hitlerowskim kampaniom zdławienia P R A W D Y Nigdy przedtem nie interesowałem się Kościołem, lecz dziś budzi on we mnie zachwyt i uczucie przyjaźni. Jedynie Kościół bowiem miał odwagę i upór, by bronić prawdy i wolności moralnej. Musze wyznać, że to, czymś kiedyś pogardzałem, dziś wychwalam bezwarunkowo...” - Albert Einstein (Time Magazine z 23 12 1940r.)

Marian Kałuski - 07.02.16 22:48
"Oleka" twój ostatni wpis mówi bardzo wiele o tobie. Przede wszystkim że PRAWDE masz gdzieś jeśli ona jest sprzeczna z twoimi poglądami, no i że nie jesteś patriotą polskim.
Moja, będąca w druku, książka "Włochy - druga ojczyzna Polaków" nie jest tylko o grzechach Watykanu wobec Polski i narodu polskiego. Jest pełny tytuł brzmi: "Włochy - druga ojczyzna Polaków. Powiązania Polski i Polaków z Rzymem, Watykanem, Florencją i Włochami". Ma aż 490 stron i rozdział do Watykanie ma zaledwie 79 stron. Pisząc o "Dziejach stosunków polsko-watykańskich" - w imię prawdy historycznej - musiałem poruszyć także i bardzo przykre sprawy w tych stosunkach: fakt, że Watykan był przez wieki wrogiem Polski i w dużym stopniu przyczynił się do rozbiorów Polski i wymazania naszego kraju z mapy politycznej Europy w 1795 roku, a w okresie zaborów (1795-1918) wspierając naszych zaborów robił wszystko, aby nie odrodziło się państwo polskie.
To są przykre sprawy dla każdego Polaka i katolika. Według mnie, kto nie chce o nich słyszeć i zamieść je pod dywan nie jest patriotą polskim!
A wszystkie problemy dzisiejszej Polski biorą się właśnie z tego, że prawdziwych patriotów polskich jest dzisiaj niewielu. "Oleka" jest jednym z wielu milionów przykładów na to.
Marian Kałuski, Australia

Oleka - 07.02.16 0:50
Dziękuję uprzejmie za tą ostatnią informację ale... ja tego NIE KUPIĘ!
Pozdrawiam

Marian Kałuski - 05.02.16 19:51
To jest podłość insynuować, że przy pisaniu PRAWDZIWEJ historii stosunków polsko-watykańskich korzystałem czy mogłem korzystać z propagandy antykatolickiej. Nie odkrywam Ameryki, Po prostu wykorzystałem PRZEMILCZANE fakty i nie z wrogości do Kościoła (bo jestem katolikiem) ale w imię PRAWDY, kierując się słowami papieża Jana Pawła II, że każdy historyk powiniem kierować się prawdą (dr Andrzej Szabaciuk "Nasz Dziennik" Warszawa 31.12.2015).
99% procent Polaków nie zna historii Polski, a jeszcze większy odsetek historii stosunków polsko-watykańskich, a nawet Kościoła polskiego. I to nawet księża!
Marian Kałuski, Australia

Oleka - 05.02.16 12:00
Wczoraj były głupki, dzisiaj "KŁAMSTWO", to potwierdza co już było przeze mnie napisane, no ale jeśli tak pan uważa niech będzie po ichnemu.

Chodziło mi o to, że jak na historyka to trzeba być precyzyjnym w wypowiadaniu się, a nie twierdzeniu, że 999 osób na tysiąc wie, o co chodzi!!!
To jedna sprawa, a druga to słowo "polecam", ale jak kupować kota w worku i gdzie i u kogo?
Chodzi mi o rozdział "Watykan", w którym - pisze pan - przed czytelnikiem odkrywam (Sic!!!) nieznaną, bo przmilczaną, PRAWDZIWA historię stosunków polsko-watykańskich i Kościoła polskiego z Watykanem".
A więc co pan "odkrywa" na jakich żródłach i gdzie i kiedy poszukiwał pan tych źródeł?! W Watykanie? Jeśli pan OSOBIŚCIE prowadził Kwerendę – poszukiwał informacji w zasobach archiwum lub bibliotekach - to trzeba przy słowie "polecam" napisać o tym. I czy dotąd nie jest znana PRAWDZIWA historię stosunków polsko-watykańskich i Kościoła polskiego z Watykanem".??? Zanim ktoś coś kupi to chce wiedzieć co!
A jeśli są to przepisane dotychczasowe publikacje wrogów Kościoła, albo powoływanie się na ich "źródła" to żadne odkrycia, bo taka pisanina jest znana nie od dzisiaj.
Ponawiam więc pytania związane z pańską reklamą. Gdzie można zakupić tę książkę i u kogo?
Pozdrawiam

Marian Kałuski - 05.02.16 2:36
"Oleka" nie kryj się za KŁAMSTWEM, że każdego kto się ze mną nie zgadza uważam za głupka.
Przepraszam, ale twoja uwaga była po prostu głupia (wyraz niepoważna nie odzwierciedlał by tego czym była), gdyż była zupełnie nie na temat, gdyż nic nie pisałem o jakimś Kościele Polskokatolickim, a po drugie jeśli wśród Polaków mówimy czy piszemy "Kościół polski", to 999 osób na tysiąc wie, że mówimy o Kościele rzymskokatolickim, a nie o jakimś mikroskopijnym (zaledwie 18 tys. członków wśród 38 mln Polaków!) Kościele Polskokatolickim.
A że Kościół polski dowolnie interpretuje wyraz "katolicki" potwierdza na przykład to, że jak Litwini ogłosili arcypolską katedrę w Wilnie Litewską Swiątynią Narodową, w której nie ma prawa być odprawiana polska msza to nabrał wodę w usta, a jak Polacy mówią, że rzymskokatolicka archikatedra we Lwowie była i jest przez swą historię (np. w niej Matka Boska została w 1656 r. ogłoszona Królową Polski) i nagromadzone w niej polskie pamiątki narodowe świątynią polską i powinna pozostać polską (dąży się do jej ukrainizacji), to Kościół polski, wspierający w tej sprawie antypolską postawę Watykanu, mówi, że: "to nigdy nie był i nie jest kościół polski - to jest kościół katolicki".
Za kilka tygodni ukaże się moja książka "Włochy - druga ojczyzna Polaków". Polecam ją, a przede wszystkim rozdział "Watykan", w którym przed czytelnikiem odkrywam nieznaną, bo przmilczaną, PRAWDZIWA historię stosunków polsko-watykańskich i Kościoła polskiego z Watykanem.
Marian Kałuski, Australia

Oleka - 04.02.16 12:44
Trzeba być bardziej precyzyjnym w wypowiedziach bo napisał pan "przykrą prawdę o Kościele polskim" a winno być o "Kościele katolickim w Polsce", jeśli oczywiście temu Kościołowi (katolickiemu) zarzuca pan manipulacje, a tymczasem pan sam nie ustrzegł się tego.
Tylko po co zaraz wyskakiwać z "głupkami".
Ponieważ widzę, z innych komentarzy, że z panem nie można o niczym dyskutować, bo dla pana każdy kto nie popiera pana jest głupkiem i mąci wodę, nie chcę dłużej przebywać z panem w tej mętnej wodzie. Pytanie było proste i jasne, bo istnieje K O Ś C I Ó Ł P O L S K O K A T O L I C K I (pisany w jednym wyrazie), który różni się od Kościóła rzymskokatolickickiego, o czym iformuję pana w skrócie.

Kościół polskokatolicki odrzuca naukę o odpustach, kult relikwii, naukę o niepokalanym poczęciu Najświętszej Maryi Panny i jej cielesnym wniebowzięciu. Odrzuca nieomylność papieża w sprawach wiary i moralności. Nie uznaje też jego władzy. Poza tym celebruje sakrament pokuty poprzez spowiedź sakramentalną ogólną. Do spowiedzi indywidualnej tylko zachęca, ale nie uznaje jej za niezbędną. Kwestię celibatu pozostawia do decyzji samych kapłanów.
Pozdrawiam

Marian Kałuski - 04.02.16 5:51
"Oleka" o co ci chodzi?
Udajesz głupka czy chcesz mącić wodę?
Kościół rzymskokatolicki jest jeden - katolicki czyli powszechny. Jednak zwyczajowo i zgodnie z rzeczywistością o Kościele działającym np. we Francji, w Niemczech czy w Polsce mówimy: Kościół francuski, Kościół niemiecki, Kościół polski.
Kościół manipuluje dowolnie - jak jemu wygodnie wyrazem "katolicki". I ty chcesz to tu robić?
Marian Kałuski, Australia

Oleka - 03.02.16 12:27
O Kościele polskokatolickim czy o Kościele katolickim?

Marian Kałuski - 02.02.16 22:43
Pan Robert trafnie odkrył "fenomen" Mariana Kałuskiego jako dziennikarza i historyka, a zapewne i człowieka: nie jestem skażony PRL-em i jestem wolnym ptakiem, człowiekiem niezależnym od kogokolwiek i czegokolwiek. Stąd moja praca dziennikarsko-historyczna jest całkowicie niezależa. A dominuje w niej PRAWDA NADE WSZYSTKO. Słowa prawdy kieruję do wszystkich i na wszystko co jest istotne. Do tego stopnia, że chociaż jestem katolikiem i chcę katolickiej Polski, mam odwagę pisać - jak potrzeba - przykrą prawdę o Kościele polskim. A to dlatego, że na popełnionych w przeszłości błędach powinniśmy się uczyć być lepszymi.
Marian Kałuski, Australia

Robert - 01.02.16 10:31
Oj Panie szanowny, coś pan tutaj wydziwia. Zaraz to wyjdzie samo, jak pańska bajka o wspomnieniach. Polacy na kresach przede wszystkim, nie są na żadnej emigracji, żyją u siebie – ta specyfika to duże bohaterstwo. Znosić obce prześladowania i barbarzyństwo, już wielo pokoleniowo, a tylko dlatego że są Polakami, z czego większość jest dumna, bo to jest też okaz czystego sumienia do tej prawowitej ziemi polskiej – czego nie posiadają obecni szabrownicy i bezprawni kolonizatorzy. Sprawcy tego mordu, to polityka wykonawców katów sowieckich, niemieckich i i nacjonalistycznych etników – którzy nigdy nie byli właścicielami tych terytoriów. 125 lat niewoli, nie zlikwidowało w Narodzie Polskim Polskości. Dzisiaj to usunąć?, też nie można, historia i fakty zawsze są drogą do prawdy i tożsamości. Dlatego podziwiam i doceniam wkład pracy Historyka Pana Mariana Kałuskiego. Fenomen tego badacza, polega na bardzo prostym wytłumaczeniu, to uczciwa analiza i totalna niezależność intelektualna - : nie pobierał nauk w stalinowskich i sowieckich instytucjach wyższych uczelni, nie uzyskał tytułu profesorskiego kamuflowania poprawności na Jagiellońskim dorabianiu do emerytury, co dzisiaj nam demonstrują nawet osobnicy w PAN.
Wielu Polaków, żyje za granicą Panie z Canady, dlatego dzieci i następne pokolenia – należy Wychowywać po Polsku, a zdobytej wiedzy i polskości – nie rozmienią na obce wartości, poza asymilacją.

Trzeba żyć za granica żeby o tym wiedzieć.

Lubomir - 31.01.16 20:38
Re: DEF Jest tylko jedno pytanie. Jak bardzo Gorbaczow był inspirowany przez Niemców?. Nazwisko Gorbaczow wielu kojarzyło się z niemieckimi fundacjami. Np sprzedawana w RFN wódka 'Gorbaczow' mocno zasiliła domowy budżet rosyjskiego polityka. Po 'przekreśleniu Jałty', prawdopodobnie superagent Gerhard Schroeder i jego zausznicy - rozpoczęliby swoją grę wokół Zachodnich i Północnych Kresów RP. Polityka międzynarodowa to dosyć zawiła gra. Oczywiście, że w zachowaniu Gorbaczowa można było dostrzec bardzo dużo gestów przyjaznych wobec Polski, Polaków i polskości. Ta sytuacja nieprędko może się powtórzyć. Może gdy powtórzy się Nowilitwini, Nowobiałorusini i Nowoukraińcy będą chętni do dzielenia z Polakami jednej wspólnoty państwowej?. Rzeczypospolita Polska przecież już niejeden raz była szczęśliwą wspólnotą bliskich sobie narodów, ludów i państw. Historia ciągle się powtarza.

DEF - 31.01.16 18:49
"W 1989 r. Michaił Gorbaczow zaproponował na spotkaniu w Moskwie gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu zwrot Ziem Wschodnich w dwóch wersjach.
Pierwsza: zwrot Wilna, Lwowa i Krzemieńca;
Druga - okręg grodzieński z puszczą białowieską i dawne woj. Lwowskie z zagłębiem naftowym. Powodem tej propozycji było unieważnienie umów jałtańskich i chęć wzajemnego zrzeczenia się roszczeń o odszkodowania.
Wkrótce gen. Jaruzelski przyjął propozycje Gorbaczowa w imieniu Polski. Kiedy sprawa dotarła do Warszawy, panowie Geremek, Michnik, Kuroń i Mazowiecki pojechali w pośpiechu do Moskwy i prawie na klęczkach wybłagali Gorbaczowa, aby tego nie czynił. Jakich wpływów użyli nikt nie wie, w końcu Gorbaczow przystal na ich prośby. Konsul generalny ZSRR w Krakowie p. Serdaczuk mówił o tym w obecności prof. Edwarda Prusa. Również potwierdził to poseł z Litwy do sejmu ZSRR Jan Ciechanowicz w rozmowie ze Stanisławem Sadowskim z Toronto. Podała to również prasa nowojorska. Opublikowano to w Podstawach Narodowych Nr 4 (2) 2006 r."

Re: Lubomir, ten cytat z internetu należałoby zweryfikować. Z Żydów, którzy wtedy pojechali do Moskwy żyje już tylko Michnik.

M.J.L Canada - 31.01.16 17:39
Re Kaluski. I co z tego? Ci Polacy juz nawet nie maja wspomnien
o swoim rdzennym kraju. Oczywiscie swieza emigracja jszcze ma nie
przerwana nic do swej bylej ojczyzny.A dalsi to juz - tak po prawdzie nie
Polacy. Trzeba zyc za granica zeby o tym wiedziec.

Marian Kałuski - 31.01.16 7:40
Polaków i osób polskiego pochodzenia żyje poza Polską ponad 20 milionów.
Czyli razem z nimi jest na świecie 57 milionów Polaków i osób polskiego pochodzenia, tj. 10 milionów więcej niż Ukraińców na świecie.
Marian Kałuski, Australia

Lubomir - 30.01.16 17:23
Można ubolewać, że i dzisiaj w Macierzy można odkryć neobanderowców, którzy z ramienia PO uwijają w Sejmie RP - za uznaniem Ślązaków za mniejszość etniczną lub nawet narodową. Widać, że zabiegają o rozwalenie RP. Wtedy i Podkarpacie łatwiej byłoby im oderwać od oslabionej Polski. Tą swołocz też trzeba demaskować i temperować. Z takimi nie odzyskamy nigdy Lwowa!.

Kujawiak - 30.01.16 12:36
Na tego osobnika, który tak często zmienia imiona i jak pisał inny komentator który tak często zmienia miejsce zamieszkania - bo jak widać ostatnio przemeldował się znowu z Krakowa do Tarnowa, to nie warto zwracać uwagi ci tam sobie wypisuje.
Ale nad komentarzem p. Kałuskiego warto się zastanowić bo prostuje owego Zygmunta, a zarazem podaje dane statystyczne.
Problem jednak w tym, że...

Wikipedia podaje:
"Ukraińcy mieszkają zarówno na terytorium Ukrainy, jak i w diasporze. Na świecie mieszka ok 46 milionów Ukraińców[2], z czego 37,5 mln – na Ukrainie. W diasporze żyje ok. 7 milionów Ukraińców (zob. tabelka obok)[3]. W Polsce 40 000"

Ale już Encyklopedia PWN podaje, że; Ukraińcy,
naród tworzący podstawową ludność Ukrainy (ok. 35 mln, 2002);
poza granicami mieszka ok. 11 mln Ukraińców, w tym ok. 7 mln w krajach WNP.

I jakoś żadna z tych instytucji nie uzupełnia w Internecie danych zmieniających się co roku. Widocznie dla nich milion mniej - milion więcej - to żadna różnica.
Ale ja przyjmuję dane p. Kałuskiego.

Lubomir - 30.01.16 9:45
Duet Hitler-Stalin zajmował się kreowaniem sztucznych języków, sztucznych narodów i sztucznych państw. I tak oto mamy Nowolitwinów, Nowobiałorusinów i Nowoukraińców. Mamy narody i państwa powstałe na bazie ideologii wojennych Berlina i Moskwy. Nie jest łatwo uporządkować takie zaszłości historyczne.

Marian Kałuski - 30.01.16 0:10
Drugim najbardziej licznym narodem słowiańskim po Rosjanach są Polacy, a nie Ukraińcy.
Według danych z 2015 roku na Ukrainie mieszkało 42 850 000 osób, wśród których 78% stanowili Ukraińcy, czyli ok. było ich ok. 33,5 miliona. Tymczasem Polaków w Polsce w 2011 roku było 37,4 miliona na 38,5 miliona mieszkańców. Czyli Polaków jest prawie 4 miliony więcej niż Ukraińców.
Marian Kałuski, Australia

Zygmunt Tarnow - 29.01.16 20:09
Panie histyoryku Ukraincy to ludzie jeszcze dosc prymitywni.
Nas Polakow liczebnie przewazaja o przeszlo 7 milionow. Stad
ta ich buta. Sporo czasu byli pod sowieckim butem i to ostrym.
Wiec to byl czas wchoniecia przez nich prymitywnej ruskiej
kultury. A zatem liczenie na przyjazne stosuki polsko-ukrainskie
to raczej jest tylko marzeniem scietej glowy. Owszem jest,ale
bardzo nikly procent Ukraincow,ktorzy wyrazaja przyjazny do
nas stosunek. To mozna latwo zauwazyc.Za pomoca ZSSR
przwlaszczyli sobie szmat rdzennej polskiej ziemi i jeszcze
mysla zabrac nawet Krakow z calym podkarpaciem!
Gratuluje dobrego opracowania

Wszystkich komentarzy: (38)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

28 Marca 1892 roku
Urodził się Stanisław Dąbek, polski płk, dowódca Lądowej Obrony Wybrzeża podczas kampanii wrześniowej (zm. 1939)


28 Marca 1930 roku
Konstantynopol i Angora zmieniły nazwę na Stambuł i Ankara


Zobacz więcej