Piątek 19 Kwietnia 2024r. - 110 dz. roku,  Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 12.11.15 - 12:45     Czytano: [872]

Dział: Opowiadania

Prośba o...


Wieczorem przechodził obok jego sali, spiesząc się jak zwykle. Zajrzał do środka i w przelocie dostrzegł to spojrzenie. Człowiek leżący w środku miał wzrok utkwiony w drzwiach, jakby na kogoś czekał.
Znał doskonale sytuację tego nieszczęśnika. Rak żołądka, z licznymi przerzutami, te do kości praktycznie nie reagowały na leki przeciwbólowe. Pacjent cierpiał od kilkunastu dni. Wszedł na chwilę do środka.
Dałem mu już wszystko – pomyślał, ujmując go za rękę. Jak to się dzieje, że on jeszcze żyje, przecież nie ma w tym cieniu człowieka obleczonym szarą skórą ani jednej zdrowej tkanki. Mofrina(1) w pompie, fentanyl w plastrach. Jeśli dołożę mu dolargan, to ryzykuję, że się nie obudzi. A może tak byłoby lepiej dla tego biedaka...
Jego smutne rozmyślania przerwał słaby głos.
– Doktorze – wyszeptał z trudem leżący – proszę nie odchodzić.
– Boli pana, panie Tolarski? Zaraz coś na to poradzimy – lekarz wyrecytował starą formułkę, którą trzymał na takie okazje, choć sam nie wierzył w swoje zapewnienia.
– Nie o to chodzi... – pacjent zrobił przerwę, z trudem łapiąc powietrze – boli, bo tak musi być.
Staruszkowi miesza się w głowie, może ma przerzuty do mózgu – pomyślał lekarz, dotykając czoła chorego.
– Nie o to chodzi, doktorze... – zawiesił głos Tolarski. – Ja byłem w Gdyni w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym.
W tych słowach było jeszcze więcej bólu niż w wykrzywionym cierpieniem obliczu. Wyczuł, że ten człowiek chce powiedzieć coś ważnego. Spojrzał na zegarek. Za dziesięć minut będzie mecz.
„Może zdążę”, przemknęło mu przez myśl, gdy siadał na łóżku.
– W Gdyni, panie Tolarski, a co tam było w siedemdziesiątym?
Przyszło mu do głowy, że w tym roku się urodził, to już tak dawno.
– Byłem w stoczni, jak był strajk... – pacjent ciągnął słabym głosem.
Lekarz starał się coś sobie przypomnieć, strajk, stocznia, Wałęsa, jakieś strzępki informacji.
– No i co pan tam robił? – doktor zapytał z grzeczności, bo zostało osiem minut do meczu.
– Mordowałem ludzi...
Tym razem lekarz przyjrzał się leżącemu z wielką uwagą.
„On naprawdę majaczy” – zaniepokoił się. Już miał wychodzić po haloperidol(2) , gdy szarpnięcie za rękaw zatrzymało go w miejscu.
– Doktorze, byłem ubekiem, zamęczyłem tam w katowni... kilku ludzi...
Słowa wybrzmiały w absolutnej ciszy jak uderzenia siekiery w wieko trumny. Powiało chłodem. W bladym świetle podłogowej lampy lekarz dostrzegł przytomne, zwężone bólem oczy. Zrobiło się dziwnie. Spojrzał na okno, było szczelnie zamknięte. Jeszcze raz uważnie popatrzył na leżącego przed nim człowieka.
– Tyle lat, doktorze – kontynuował tamten – tyle kłamstw, tyle nienawiści…
Teraz patrzył w sufit. Jakby przywoływał obrazy z przeszłości, ciągnął swoją opowieść.
– Ja teraz wiem, ile krzywdy z mojej winy... One już czekają na mnie... tu obok... – ostatnie słowa zabrzmiały jak płacz.
Lekarz poczuł dreszcz na plecach.
Skąd to zimno do cholery, może przeciąg? – pomyślał, rozglądając się nerwowo.
– One czają się, czekają na mnie...
– Kto? – zapytał zniecierpliwiony doktor.
Przerażone oczy znów napotkały zaniepokojone spojrzenie lekarza.
– Demony... – Jakby powiew z ust, może nawet nie słowo, ale drżąca strachem nuta, przykleiła się do skóry lekarza jak zimna smoła.
– O czym pan mówi, panie Tolarski, lepiej niech pan spróbuje się przespać – zdenerwował się doktor, chcąc wycofać się z niezręcznej sytuacji.
– Tak, prześpię się – zrezygnowany głos chorego był ledwie słyszalny – pan da mi ten dolargan, tak będzie lepiej...
– Dobrze, panie Tolarski, zaraz przyniosę lek – lekarz poklepał pacjenta nerwowo po ręce i siląc się na uśmiech, wyszedł z sali, czując cały czas na plecach nieprzyjemny chłód. Szybkim krokiem ruszył korytarzem, by zlecić haloperidol w dyżurce pielęgniarek, gdy nagle zatrzymała go wątpliwość. Odwrócił się, spojrzał w czerń korytarza, czując, jak zimny pot spływa mu po plecach.
– Skąd Tolarski wiedział o dolarganie, przecież do tej pory nigdy nie brał tego leku...?!

1.- Morfina, fentanyl, dolargan – silne narkotyczne leki przeciwbólowe.
2.- Haloperidol – lek psychotropowy stosowany w leczeniu majaczeń.



Andrzej Chodacki
Strona autorska


Autor opowiadania: Andrzej Chodacki
Urodzony w 31.05.1970 roku. Z powołania mąż i ojciec, z zawodu lekarz. Pisze prozę i poezję, a także fotografuje. Laureat kilkudziesięciu konkursów literackich. Jego opowiadania były drukowane między innymi w Wydawnictwie My Book w Szczecinie, Miesięczniku Literackim Akant w Bydgoszczy, Kwartalniku Literackim Horyzonty, w Półroczniku literackim „Inter-. Literatura–Krytyka–Kultura”, oraz w wielu czasopismach polonijnych na całym świecie. W 2012 roku wydał debiutancką książkę z poezją i fotografią pt.„ Pejzaże tęsknoty”. W 2013 roku wydał cykl opowiadań pt. „ Opowieści ze świata”. W 2014 roku wydał kolejny cykl opowiadań pt „ Wyczekując dnia”.
W 2015 roku jego najnowsza powieść pt „ Doktor Seliański” została przetłumaczona na język ukraiński. Od 2015 roku członek Unii Polskich Pisarzy Lekarzy


Od Redakcji: Opowiadania Andrzeja Chodackiego można również znaleźć w dziale:Na każdy temat.

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

19 Kwietnia 1979 roku
Dokonano próby wysadzenia pomnika Lenina w Nowej Hucie.


19 Kwietnia 1995 roku
W Oklahoma City dokonano zamachu bombowego. Zginęło 167 osób.


Zobacz więcej