Czwartek 25 Kwietnia 2024r. - 116 dz. roku,  Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 29.10.15 - 12:34     Czytano: [2006]

Dział: Głos Polonii

Czterdzieści lat minęło


Człowiek oderwany od rzeczywistości szwankuje niczym podcięte drzewo. Każdemu tęskno do ojczyzny, bo żaden obcy kraj nie zdoła zastąpić rodzinnego domu. Smutno tu i obco, inne ulice, domy i drzewa. Inaczej mówią ludzie i coraz mniej życzliwości, a jeśli nawet jakaś się pojawia, to zda się sztuczna i mało wiarygodna. Amerykański uśmiech od ucha do ucha, wszyscy mają się uśmiechać, ale nie zawsze znajdują powód do radości. Coraz trudniej spotkać ten osławiony dobrobyt. Wiele rzeczy choćby ta rzeka z miodem należy już do przeszłości. Póki co żyjemy. Każdego dnia zżera nas tęsknota, a kiedy nadchodzą święta uczucie to się nasila. Potrzebujemy polskości i powrotu do korzeni. Jesień jest szczególną porą roku, która każe powracać do naszych starych chat istniejących jedynie we wspomnieniach. Zaprasza do modlitwy i pochylenia czoła nad grobami bliskich. Tam nasz dom gdzie uśpione mogiły, często zapomniane. Wszystkie drogi do nich prowadzą niczym do Rzymu, nie możemy z nich zboczyć bo jeśli my zapomnimy, kto będzie chciał pamiętać o nas. Nie musimy udawać Amerykanów, mamy własną kulturę, piękny język i wielowiekowe tradycje, których inni mogą nam pozazdrościć. Za wszelką cenę powinniśmy pielęgnować wszystko, co polskie, szczególnie za granicą. Jeśli nic po nas nie pozostanie, z czego czerpać będą następne pokolenia.

Są jednak ludzie, którym się chce krzewić kulturę przywiezioną z nad Wisły. W podróż zabiera się niezbędne rzeczy, Alina Szymczyk do swej walizki włożyła pięć tomików poezji i cały zestaw tradycji ludowych. Nie znam tutaj takiej osoby, która wiedzą w tym temacie dorównałaby Alinie. Nie wszyscy lubimy obrzędy i tradycje, ale one wyrosły z nas, a my wzrastaliśmy z nimi. To dzieła naszych ojców i dziadów. Każdy zakątek na ziemi ma coś własnego i niekoniecznie musi być to majątek. Trzeba mieć w sobie wiele ducha i sił, ale przede wszystkim chęci, by coś robić stale i w tym nie ustawać. Są ludzie, którzy coś robią, ale tylko jednorazowo. Słomiany zapał szybko gaśnie i cała sprawa się kończy. Można jednak trwać w czymś kilkanaście lat i ciągle się rozwijać. Tak ma właśnie Alina Szymczyk. Wciąż coś tworzy: a to dożynki, Jasełka, Mękę Pańską, scenki biblijne, spotkania patriotyczne. Jest wszędzie tam, gdzie powinien być prawdziwy patriota. Nie zapomina o Polsce i dorobku wielkich rodaków, o ważnych rocznicach i świętach. Otrzymała wiele talentów, które wciąż pomnaża: tańczy, śpiewa, pisze wiersze i maluje. Założyła teatr ludowy, stworzyła kapelę, kieruje Zrzeszeniem Literatów, a czasu ma tyle samo, co każdy.

W piątek u Jezuitów miała swój wieczór: czterdziestolecie pracy artystycznej połączony z promocją najnowszego tomiku” Wołanie w ciszy”, który miałem przyjemność prowadzić. Nie zabrakło też miejsca dla Jana Pawła II, o którym Alina zawsze pamięta. Ośrodek Jezuicki od kilkunastu lat jest przystanią dla poetów. Tutaj odbywają się różne uroczystości. Ojcowie Jezuici potrafią stworzyć prawdziwy dom dla wszystkich; dla Boga i ludzi. Za granicą powinniśmy się jednoczyć, ale nie każdy to rozumie i nie wszyscy tego pragną.

Alina Szymczyk, to osoba nietuzinkowa. Głęboko wierząca, wrażliwa na krzywdę ludzką, o wielkim sercu, obdarzona charyzmą, a przy tym niezwykle pracowita. Tak napisał o autorce „Wołania w ciszy” Maciej Zarębski i trudno się z tą opinią nie zgodzić. A. Szymczyk zna wielu wybitnych ludzi w Polsce, z którymi utrzymuje bliskie kontakty. Przez wiele lat kierowała ośrodkami kultury, organizowała sporo imprez z nią związanych. Czterdzieści lat na scenie robi swoje i to należałoby uszanować. Cieszę się, że powracają dawne czasy kiedy to wszystkie krzesła w JOM były zapełnione. Tak właśnie było w piątkowy wieczór. Wiersze obok autorki recytowali przyjaciele, przygrywała kapela w pełnym składzie. Śpiewano pieśni kościelne i patriotyczne. Wśród znakomitej widowni zasiadał konsul, prezesi klubów i oczywiście gospodarze. Nie zabrakło dawnych członków Teatru Rzepicha. Znakomita ciepła atmosfera i piękna dekoracja dodawały temu spotkaniu uroku. To miło jak ludzie potrafią docenić czyjąś pracę i poświęcenie. Były upominki i bukiety kwiatów. Gratulacjom nie było końca. Takie wieczory na długo pozostają w sercu i pamięci. Niewielu z piszących może się pochwalić takim dorobkiem i wieczorem.

Władysław Panasiuk
FOT.: Ryszard Siek
Chicago

       

       



Wersja do druku

Panasiuk Władysław - 26.11.15 17:36
Panie gramek, proszę się nam przedstawić, bo takie buszowanie po tym blogu i napadanie na mnie nic panu nie da. Czego się pan boi. Jeśli ktoś ma odwagę ze mną dyskutować nie może tego czynić incognito. Lubię polemikę jeśli patrzymy sobie prosto w oczy.

gramek - 24.11.15 0:02
(.......) Komentarz zatrzymany z uwagi na niedopuszczalne sformułowania, niczym nie udokumentowane opinie dotyczące innych wypowiadających się na tym forum. Bardzo proszę o komentowanie treści powyższego artykułu.
Admin

Panasiuk - 06.11.15 0:53
Drogi Panie Ryszardzie! Dziwnym trafem nie możemy się porozumieć. Zarzucił mi Pan, że nie zauważam fraszek i wierszy pana Orawicza. Otóż wystarczy kliknąć pod tematem, by zobaczyć moje liczne wpisy. Nie możemy jednak czytać wszystkich wierszy na wieczorach poetyckich, gdyż może sobie ktoś tego nie życzy. Jeśli otrzymamy taką zgodę- czemu nie. Napisałem w życiu sporo recenzji, felietonów, esejów. Jak mogę, tak sławię imiona naszych poetów na emigracji. W Kurierze piszę od kilkunastu lat (obecnie mniej) i nie ominąłem żadnego pisarza, którego poznałem. Ostatnio ująłem się za Lizakowskim, za co zostałem ostro skrytykowany przez jego wrogów. Pan Dusza i Pani Kruszewska (wielcy poeci) rzucili się na mnie niczym jadowite żmije. Nie boję się krytyki i nie chowam głowy w piasek. Jestem amatorem jak wielu innych i wciąż się uczę. Podobają mi się wiersze i fraszki Pana Jana i nigdy tego nie ukrywałem. Nikt nie musi mi się podlizywać wszak nie jestem wielkim poetą. Piszę wedle własnego uznania i nie pretenduję do Nobla. Pozdrawiam pana i życzę dużo zdrowia.

P.Ryszard - 04.11.15 18:46
Panie W. Pnasiuk,co sie wedlug pana wyjasnilo?
Jest taka prawda,ze poeta,nie musi byc obecny
na takich imprezach. Wystarczy obecnosc jego
wierszy itp. utworow.Odpowiadajac mam na
uwadze obu tworcow,czyli panow: Orawicza i
Matysiaka,a takze innych,ktorych jeszcze nie znamy
z naszego polonijnego srodowiska.Pan Orawicz tak
jak jemu wypadalo odpisac dla swietej zgody.
A pan tutaj wychodzi przyslowiowym sianem.
Jak tez na poete to sprawa przykra!!

W, Panasiuk - 03.11.15 3:09
I wszystko się wyjaśniło, że P Ryszard nie ma racji. Zawsze powtarzam: zanim się coś napisze należy dużo czytać.

Jan Orawicz - 02.11.15 19:31
Witam Pana Ryszarda z podzięką za tak wysoką ocenę mej twórczości
poetyckiej.To dla piszącego jest najważniejszy rodzaj dodawania ducha.
A to z tej prostej przyczyny,że pochodzi od bezpośredniego czytelnika.
Ja tez się wzruszam jak czytam utwory patriotyczne o mojej ojczyżnie.
Bywa nawet tak, że się rozbeczę nad własnym wierszem.Fraszka jest to
utwór najtrudniejszy.bo krótki i zwięzły,a musi poruszyć sprawy duże,a
nawet wielkie. Jeżeli chodzi o organizacje imprez kulturalnych itp. w
Chicago to ja zawsze tam posylam moje polskie serce i myśli,bo już mnie
nie stać,by tam przybywać z ciałeem i duszą w moim wieku. A bez takiej
obecności na takich imprezach to jest mgława sprawa! Ludzie chcą też
zobaczyć poetę na własne oczy,a nie tylko słuchać jego utworów.To jest
też jakby wymóg oczywisty,który porusza Miła Pani Alina Szymczyk, jako
organizatorka tych wspaniałych polonijnych imprez kulturalnych w Chicago.
Dla mnie z Waucondy, dojazd do Chicago w wolne dni od pracy to udręka,
gdyż w obie strony jedzie się długo w trefiku. Sam z powodu osłabienia
wzroku nie mogę prowadzić samochodu. Żona też nie ma siły na dość
odlegle jazdy. Oprócz tego nasz niesprawny wnuczek potrzebuje w domu
babcię i dziadka. Tak nasz kocha dziecina,że jak nas zabraknie w domu
to tę naszą nieobecność przykro przeżywa.Podobnie ma się sprawa z jego
mamą i tatą. Odnośnie Pana Matysiaka (nie Matyjasika) to ten Pan poeta
mieszka, gdzieś w dość dużej odległości od Chicago. Na konie szczerze
dodam,że na ochy i achy ze strony Pani poetki Aliny i poety Pana Wladka
nie mogę narzekać. Panie Ryszardzie widzę,że i Pan czyta Kworum,wiec
zauważył Pan ten fakt. Serdecznie pozdrawiam Pana i Pańską Miłą
Patriotyczną Rodzinę z dalszym zaproszeniem do czytania plodów mego
piora. TO JEST MOJA NAJWIĘKSZA RADOŚĆ,którą dają mi czytelnicy
moich utworów. Nie czuję się żadnym wieszczem,co wiem,gdyż na swoje
pisanie spozieram dość krytycznie!

Alina Szymczyk - 02.11.15 1:00
Jeszcze raz pragnę pięknie podziękować Panu Zbigniewowi Skowrońskiemu za miłe słowa. Współpraca z gazetą Kworum jest dla mnie ogromna przyjemnością. Władysławowi Panasiukowi, za wszelkie dobro, jakim obdarowuje piszących na emigracji. Myślę, że za tyle lat pracy pro publiko bono, można spokojnie użyć słowa dziękuję lub Bóg zapłać w stosunku do wymienionych osób przez Pana Ryszarda. Miło, kiedy człowiek stara się być człowiekiem, dla innych, chociaż jak widać z wpisu Pana Ryszarda, mamy tendencje do osądzania innych bezpodstawnie. W zupełności zgadzam się z Panem Ryszardem, iż wspaniałe fraszek i wierszy Pana Orawicza są niepowtarzalne i bogate w treści patriotyczne, które są mi bliskie. Autor tychże utworów sprawiłby piszącym ogromną przyjemność i zaszczyt, jeśliby się zgodził na spotkanie w JOM . Pozdrawiam serdecznie.

W. panasiuk - 01.11.15 1:18
Dziękujemy Panu Zbigniewowi Skowrońskiemu za wsparcie naszej działalności. Jedyna korzyść z tego, co robimy, to miłe słowo i satysfakcja, choć posądzają nas o inne korzyści. Od lat promuję tutejszych piszących gdzie tylko jest to możliwe: tutaj i nad Wisłą, a oni...? Tacy już jesteśmy i trudno będzie nas zmienić. Znawcy powiadają, że zazdrość jest najgroźniejszą choć prymitywną chorobą ówczesnego wieku. Wielcy ludzie szanują wszystkich, mali nikogo. Szacunek dla wszystkich

W. panasiuk - 31.10.15 22:40
Panie Ryszardzie otóż pisze pan nieprawdę. Pod każdym wierszem czy fraszką znajduję się moja opinia. Wiele razy wspominałem, że pan Orawicz pisze wspaniale. Nawet niektórzy jak pan krytyk Dusza mają nam za złe, że wypisujemy o sobie peany. Jeszcze się taki nie narodził... Pozdrawiam Pana i proszę czytać uwazniej

Ryszard z Chicago - 31.10.15 21:01
Ad Pani Alina Szymczak i pan W. Panasiuk.
Otoz poeta J.Orawicz podziwia zawsze i chwali
mocno panstwa prace kulturalna w srodowisku
Polonii Chicago.Ale tego poety nigdy nie potraficie
zauwzyc,by przczeytac chocby jego wiersz,czy
kolumne fraszek. Podobnie ma sie sprawa z poeta
J.Matyjasikiem. Pan Orawicz mieszka gdzies pod
Chicago. Zapomniam nazwe tej miejscowosci.
A razem wszyscy publikujecie swoje utwory w
Kworum. Panie poeto Orawicz oni sadza,ze pan
im sie podlizuje i wprasza.Pan nie musi im sie
podlizywac,bo panskie utwory to klasa!!!!!!!
Takie zdanie o panskim pisaniu nie tylko ja mam,
ale wielu czytelnikow Kworum i ludzi z Chicago.
Panu J.Orawiczwi skladam specjalna podzieke
za wiersz Pt. "Umieralas Polsko". Caly moj dom
plakal, jak ten wiersz czytala moja corka.
Pan Matyjasik tez juz dlugo nie pisze. Jego
artykuly czytam w "Kurierze Chicago? Sa
bardzo ciekawe. Sciskm dlon Panu poecie Janowi

Zbigniew Skowroński - 31.10.15 13:50
Droga Pani Alino, Redakcja GI KWORUM raz jeszcze gratuluje Pani pięknego Jubileuszu. To zaszczyt dla nas móc relacjonować już od dobrych kilku lat, Pani przedsięwzięcia oraz występy wraz z Zespołem, na łamach GI KWORUM. Wszystkiego najlepszego dla Pani i Pana Władysława oraz dla wszystkich naszych rodaków występujących z Państwem w spotkaniach patriotycznych czy scenkach biblijnych.
Życzymy dalszej, dobrej medialnej współpracy, niech i tą drogą zacieśnia się więź między Polską a Polonią.

Alina Szymczyk - 30.10.15 20:16
Szanowny Panie Robercie, pięknie dziękuję za miłe słowa. Z wyrazami serdeczności.

Robert - 30.10.15 11:58
Pierogi, gołąbki i żywiec - to nie wiele, każdy w domu to posiada.
To co ciągle powtarzam, jednak sprawdza się, że na emigracji - tylko Ośrodki Katolickie potęga są i "basta". To miejsca przyjazne dla każdego, kto oczekuje odwzajemnionej życzliwości - sensu tworzenia wspólnoty duchowej, kulturowej, patriotycznej, zwyczajowej. I w końcu, ciągłość w przekazie wiedzy, następnym pokoleniom. Nasza "Czterdziestka" z Chicago, w tej materii jest nie do podrobienia. Szanowna Pani Alina Szymczyk, dokonała Pani coś bardzo nadzwyczajnego swoja postawą, pracą z wieloma wspaniałymi ludźmi i zespołami. Niech Bóg darzy zdrowiem.

Alina Szymczyk - 30.10.15 0:55
Dziękuję wszystkim, którzy przyszli tego wieczoru. O. Jerzemu Karpińskiemu SJ za ogromne serce, za piękną Eucharystię i wsparcie duchowe. Kapeli za grę na Mszy Św. w składzie: Tadeusz i Bogdan Korona, Józef Marek, Stanisław Kret, Andrzej Krawczyk , Marek Sroczyński. Edwardowi Smoleń ze Zrzeszenia Polsko Amerykańskich Akordeonistów w Ameryce, za długoletnią współpracę. Członkom teatru „Rzepicha” za śpiew na Mszy i na wieczorze w składzie: Janowi Zbroja, Antoniemu Bosak , Krzysztofowi Wąsik , Kamili Szyszka, grającej na skrzypcach i śpiewającej, jak również tym wszystkim, którzy kiedykolwiek występowali w teatrze „Rzepicha”, a nie mogli uczestniczyć z różnych przyczyn, Bóg zapłać, bez Was nic by się nie wydarzyło, dlatego te kwiaty należą się Wam.
Wszystkim biorącym udział w prezentacjach religijnych w JOM , członkom ZLP im. Jana Pawła II , czytającym wiersze: Marii Purymskiej, Ani Konarskiej, Bogdanowi Pacer, Antoniemu Bosak, przybyłym poetom: Elżbiecie Allen, Barbarze Pastucha, Józefowi Broda, Ani Waluś Sikoń, Janowi Żółtek, Januszowi Kliś , Ewie Spórnej, Darkowi Redlinskiemu, Katarzynie Murawskiej za recenzję „Wołanie w ciszy” i wszystkim, których nazwisk nie jestem wstanie wymienić. Polonijnym mediom, za ogłaszanie i zamieszczanie relacji, a szczególnie chciałabym podziękować Redakcji Kuriera, za publikowanie materiałów z wydarzeń kulturalno – patriotycznych i religijnych.
Za obecność i opiekę duchową, o. Jerzemu Karpińskiemu SJ. oraz piękny upominek Biblia z Komentarzem Jana Pawła II, od ojców jezuitów z którymi jestem związana od 11 lat. Konsulowi Panu R. Rusieckiemu za książkę ”Historia Polskiego Konsulatu”(co zdarzyło się po raz pierwszy w moim życiu), Pani Ewie Koch prezes Zrzeszenia Nauczycieli Polskich w Ameryce za dyplom, s. Stefani Gałka dyrektor katolickiej polskiej szkoły im Św. Jakuba za obecność, kwiaty i miłe słowa, w której mam przyjemność uczyć od 15 lat, koleżankom nauczycielkom z Jakubowa, Alicji Pożywio, Helence Roguckiej, katechecie Ryszardowi Skrzeczynie za wspaniałą współpracę . Prezesowi ZKP Janowi Kopeć za piękne słowa i upominek, zegar z długopisami, który ma odmierzać czas dalszych poczynań, a długopisy nie będą się wypisywać, członkom ZKP którzy przybyli tego wieczoru. Jestem Wam wdzięczna z głębi serca, że poświęciliście swój czas, aby cieszyć się razem ze mną jubileuszem. Członkom klubu Pojawie w raz z prezeską Władysławą Nowosad, członkom chóru im. Fryderyka Chopina, za kwiaty. Kochani, nie myślałam, że będzie to tak piękny wieczór, ale to dzięki Wam 16 października było bardzo radośnie w JOM. Przybyła również Pani Ada Dziewanowska z Millwauke z Katarzyną Murawską, obie Panie sprawiły mi ogromną radość. Pani Ada jest wyjątkową osobą, założyła zespół „Syrena” w Millwaukee i czuję się wobec obu Pań zobowiązana. Halince Taszakowskiej (czterokrotnej Marii w Misterium Męki Pańskiej, Adamowi Chudobie wieloletniemu Cyrenejczykowi i Apostołowi, bratu Adamowi za wszelka pomoc, przy zorganizowaniu poczęstunku, Tereni Grzasko za unikalną dekorację, a nade wszystko Władziowi Panasiukowi za prowadzenie mojego wieczoru, recenzję, a przede wszystkim za długoletnia przyjaźń. Obydwoje jesteśmy w ZLP im. Jana Pawła II od samego początku, bywało różnie jak między ludźmi, którzy chcieliby zniszczyć to co piękne, bo nie ma nic piękniejszego jak praca z potrzeby serca, a taką pracę wykonujemy wspólnie z Władysławem Panasiukiem. Władysław Panasiuk jest wyjątkowy w swoim rodzaju, potrafi mówić prawdę wtedy, kiedy inni nabierają wody w usta, ze strachu lub, żeby się przypodobać. Ryszardowi Siek autorowi zdjęć, za ogromną pracę, dokumentowanie naszych spotkań ponad 11 lat.
I Święty Jan Paweł II, który czuwa nad ZLP i wstawia się do Chrystusa za pośrednictwem Matki Najświętszej. Dziękuję Bogu za wszystkich, których postawił na mojej drodze, w mojej ukochanej Ojczyźnie, a jest ich bardzo dużo, wspaniałych cudownych przyjaciół i tu na emigracji gorzko smakującego chleba. .

Dziękuję Redakcji Kworum za życzliwość i miłe słowa
Alina Szymczyk

Wszystkich komentarzy: (14)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

25 Kwietnia 1943 roku
W wyniku tzw. sprawy katyńskiej zerwano polsko-radzieckie stosunki dyplomatyczne.


25 Kwietnia 1942 roku
Urodziła się Ewa Wiśniewska, aktorka filmowa i teatralna.


Zobacz więcej