Czwartek 18 Kwietnia 2024r. - 109 dz. roku,  Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 26.07.15 - 19:14     Czytano: [1770]

Dział: Opowiadania

Fordon świadomości


Miasto. Żyło świętami, szumiało masą ludzką, przelewającą się codziennie z miejsca na miejsce. Tylko nasze bytowanie było ciągle to samo.
Fordon(1). Wyciskał w naszej świadomości piętno więziennego życia. Izolacji, choć wśród swoich. Osamotnienia, choć w walce o słuszną sprawę. Wkrótce stuknie pierwszy rok oglądania świata przez szczeliny krat. Żadnych pór roku, żadnej pewności jutra, przedświątecznego podnieconego zabiegania.
„Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo” – mawiał Marszałek.
Byłam silna. Dziś – nie wiem. Kobiety na wolności rodzą dzieci. Wałęsa dogaduje się z komunistami. Wszystko, co było dla nas święte, teraz ktoś rozmienia na drobne, sprzedaje za stanowiska.
Tereska wczoraj powiedziała mi: „Wytrzymamy”. Pewnie. Człowiek jest mocny, wytrzyma wiele. Ale czy ta zakratowana ciemność nie nasączy mnie za mocno? Czy nie przesiąknę tym smrodem bezsilności? Ktoś powiedział mi niedawno „Ci z Gdyni w siedemdziesiątym cieszyliby się, że mogą siedzieć w więzieniu i żyć”. Wtedy nie dali im szans. Zabili tylu ludzi, do dziś nie wiadomo ilu. Część z nich przecież nie figurowała w ogóle w oficjalnych statystykach. Szybki pogrzeb, bez księdza, w bezimiennym grobie, nawet ciszy zakneblowali usta.
Ja też czuję się jak pogrzebana w murach Fordonu. Ich ofiara, moje cierpienia i płacz w bezsenne noce, gdy poduszka nad ranem wygląda jak chustka wdowy. Czy to dla Polski jeszcze, czy już tylko, żeby pokazać bandytom, że kobieta może mieć nie mniej honoru niż wrześniowy żołnierz.
Basia, taka drobna i delikatna. Gdy mówi, układa słodko usta, że chciałoby się ją po matczynemu przytulić. Wczoraj wyszła na wolność. Płakała, gdy śpiewałyśmy „Mury”. Dzień wcześniej zwierzała mi się, że sama czuje, jakby to była zdrada. Że ją wypuszczają, a reszta pozostaje za murami. Przedziwna więź skleiła nas razem. Uściskałam ją, powstrzymując łzy.
– Teraz czas świadczyć po drugiej stronie murów – pocieszałam ją. – Mów o nas innym, że trwamy tu za wolną Polskę.
Taka delikatna i odważna jednocześnie. Mój Boże. Jakich wspaniałych ludzi pozwoliłeś mi tu poznać. Prawdziwych, z krwi i kości, nie karykatury powleczone bladą skórą. Dziękuję Ci za to. Mimo wszystko.
***
Mury Fordonu otoczyły mnie swoim nieprzejednanym chłodem. Nie czuję się tu dobrze. Ale jak człowiek może czuć się dobrze w miejscu, w którym od dwustu lat maltretuje się osadzonych. Winni, niewinni? Jaka epoka, taka wina. Najpierw za działania za Polską, potem za działania przeciwko Polsce. A te dziewczyny, co je niedawno przywieźli? Dostały długie wyroki za to, że napisały kilka ulotek. Dobrze przetrząsnęłam ich akta. Żadnych kradzieży, przekrętów, pobić. Zakichane ulotki, warte dziesięć lat pudła!
Dziś szczególnie tu zimno. Niedługo Boże Narodzenie, a ja nie wiem, co dać dzieciom. Nawet jeśli kupię prezenty w Peweksie, to co im powiem po latach, gdy zapytają, gdzie pracowałam?
Latami trzymałam młode kobiety za ulotki! A kryminalne za zabójstwo dostawały w tym czasie osiem.
Mówię: Fordon – i już mi źle. Czuję, jakbym tu siedziała razem z nimi. Tylko, że one są niewinne i kiedyś wyjdą, a ja…
***
Ostatni okres życia Zbyszka był straszny. Dusił się, cierpiał, a mimo to palił dalej jednego za drugim. Wtedy „bo nie szkodzi”, teraz „ bo już za późno na rzucanie”. Ania odwiedziła go w szpitalu na kilka tygodni przed jego śmiercią. Paszport cały czas nosiła przy sobie jak wielki skarb. Bała się kradzieży, ostatecznie SB-cja już raz okradła jej mieszkanie. Kiedy weszła do sali, przeraziła się. Zbychu leżał na łóżku wychudzony, niepodobny do człowieka, którego obraz zapisał jej się w pamięci.
– Ania – odezwał się i otworzył szerzej zapadnięte oczy. – Puścili cię…
Dziewczyna rozejrzała się, ale szybko doszła do wniosku, że zagrożenie ze strony zasuszonych staruszków, sąsiadów Zbyszka jest znikome.
– Puścili – uśmiechnęła się bez przekonania. Na chwilę przypomniała sobie przyjaciółki, które pozostały w więzieniu i uśmiech znikł z jej ust.
W drzwiach pojawiła się głowa mężczyzny, dziwnie znajoma twarz. Czarne, krótkie włosy, mały wąsik. Człowiek zajrzał do środka i wycofał się.
– Co u ciebie, kochana? – Zbyszek próbował się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego grymas odsłaniający poczerniałe zęby.
– Ja wyjeżdżam, Zbychu – Ania usiadła na łóżku, ale wstała, gdy dostrzegła tłuste plamy na prześcieradle.
– Nie wymieniają – tłumaczył chory – bo jestem z Solidarności. Dobrze, że choć jeść dają – tu znów próbował się zaśmiać, zakrztusił się jednak mocno.
– Ale gdzie ty się wybierasz? – zapytał, gdy już się wykaszlał.
– Daleko, Zbychu – dziewczyna znów się rozejrzała i zbliżyła twarz do chorego. – Bardzo daleko.
– Co ty, Aniu? – rysy twarzy mężczyzny wyostrzyły się. – Zostań, przetrzymamy.
– Ja już nie mogę – dziewczyna opuściła wzrok. – Tylko czekać, jak znów mnie wsadzą.
– Rozumiem – mężczyzna walczył z bolesnym skurczem brzucha. – Nie masz może fajek?
Dziewczyna wyjęła z torebki dwie paczki „Popularnych” i parę podziemnych pisemek.
– Jesteś aniołem – ucieszył się Zbyszek i schował wszystko pod materac.
W tym momencie do sali wszedł lekarz z człowiekiem, który wcześniej zaglądał przez drzwi. Brunet ubrany był w sportową marynarkę i dżinsy. Ania zdrętwiała, gdy usłyszała jego głos.
– Ale czy jest jeszcze nadzieja, doktorze?
Dziewczyna teraz już wiedziała na pewno, że jest to oficer SB, który przesłuchiwał ją w Ostródzie. Zbyszek chyba się czegoś domyślił, bo zmienił temat.
– A jak dzieci, Krysiu, twoja mama? Czy już po wykopkach? – starał się, żeby zabrzmiało to naturalnie.
– Już – dziewczyna czuła, że zaschło jej w gardle. – U nas wszystko dobrze.
SB-ek obejrzał się w ich stronę, ale chyba nie poznał Ani. Strój więzienny zmienia człowieka, ale zmiana SB-ckiego munduru na cywilne ubranie nigdy nie odmieni bestii.
– Wszystko w rękach… – lekarz zawahał się, jakby ta sportowa swoboda bruneta i jemu dała do myślenia. – Gdyby pan załatwił miejsce w szpitalu MSW w Warszawie, to może tam by coś pomogli?
– Pomyślimy, pomyślimy – deklarował brunet komunistyczną nowomową i skierował się do wyjścia. Ania przerażona spojrzała w kierunku ukrytych solidarnościowych wydawnictw. Ale Zbyszek przywołał ją ruchem ręki, a kiedy pochyliła się, wyszeptał:
– Teraz to oni mi mogą skoczyć – i uśmiechnął się szeroko na te słowa.
SB-ek wyszedł sprężystym krokiem. Lekarz pokręcił głową, odprowadzając go spojrzeniem. Ania pocałowała umierającego przyjaciela w policzek i ruszyła w kierunku drzwi. Chory bez słów podniósł palce w wolnościowym geście. Dziewczyna odwróciła się jeszcze raz i szybkim krokiem wyszła na korytarz. Trzeba się spakować. Za dwa dni wylot tam, gdzie nie dosięgną jej SB-ckie łapy.
***
Fordon to stan duszy. Trwa we mnie mrokiem wilgotnych, więziennych nocy. Zrywa mnie nad ranem krzykami bitych w kabarynie(2) kobiet. Dotknął mnie chłodem swoich osiemnastowiecznych murów i wyrył bliznę w moim sercu, która czasem paprze się i krwawi.
Słyszałam, że Gwiazdę odsunęli, a Wałęsa pije z komunistami w Magdalence. Teraz właśnie otwarła się moja blizna. Boli nawet bardziej, niż kiedyś, w Fordonie. Wtedy jeszcze miałam nadzieję, że pewnego dnia obudzę się w wolnej Polsce. Że wyrwę murom zęby krat, że mury runą... Dziś wiem, że śpiewaliśmy samotnie naszą pieśń, a mury rosły, piętrzone przez nową postkomunistyczną bandę.
Czy jestem Polką? Tak, zdecydowanie tak!
Gdzie jest moja Ojczyzna? Ciągle czekam, że ją wszyscy odnajdziemy.

1 - Więzienie dla kobiet w Bydgoszczy. W czasie okupacji niemieckiej i za komuny wyroki odsiadywały tu członkinie AK, WiN, a później „Solidarności”, skazywane w procesach politycznych nawet na 10 lat.
2 - Kabaryna – izolatka więzienna



Opowiadanie powstało na podstawie książki Ewy Kubasiewicz Houée pt. „Bez prawa powrotu” i filmu dokumentalnego Piotra Zarębskiego pt. „Więźniarki”. Bohaterki książki i filmu to siedem kobiet, które swoją postawą podkopały filary systemu komunistycznego i przyczyniły się do jego zachwiania. Cena, jaką zapłaciły za bezkompromisowe opowiedzenie się po stronie prawdy, była bardzo wysoka. Więzione, represjonowane, szykanowane musiały uciekać z kraju, by ratować życie.
Chory system nie runął jednak po 1989 roku. Mówią, że komuna upadła wtedy, ale „na cztery łapy”.



Andrzej Chodacki
Strona autorska


Autor opowiadania: Andrzej Chodacki
Urodzony w 31.05.1970 roku. Z powołania mąż i ojciec, z zawodu lekarz. Pisze prozę i poezję, a także fotografuje. Laureat kilkudziesięciu konkursów literackich. Jego opowiadania były drukowane między innymi w Wydawnictwie My Book w Szczecinie, Miesięczniku Literackim Akant w Bydgoszczy, Kwartalniku Literackim Horyzonty, w Półroczniku literackim „Inter-. Literatura–Krytyka–Kultura”, oraz w wielu czasopismach polonijnych na całym świecie. W 2012 roku wydał debiutancką książkę z poezją i fotografią pt.„ Pejzaże tęsknoty”. W 2013 roku wydał cykl opowiadań pt. „ Opowieści ze świata”. W 2014 roku wydał kolejny cykl opowiadań pt „ Wyczekując dnia”.
W 2015 roku jego najnowsza powieść pt „ Doktor Seliański” została przetłumaczona na język ukraiński. Od 2015 roku członek Unii Polskich Pisarzy Lekarzy


Od Redakcji: Opowiadania Andrzeja Chodackiego można również znaleźć w dziale:Na każdy temat.

Wersja do druku

Andrzej Chodacki - 13.08.15 20:51
Ja dobrze znam Zosię Dublaszewską, pisałem do Tygodnika Polskiego w Australii, a teraz z Jej polecenia piszę do Naszego Pisma w Tasmanii. Zosia to silna kobieta. Podziwiam Ją, jak Panią Ewę Kubasiewicz, którą też poznałem osobiście. To z szacunku dla Nich napisałem to opowiadanie. Pozdrowienia.

Stary-nowy - 09.08.15 11:35
Drogi Panie Andrzeju!
Dziękuję za to Opowiadanie!
Jedną z bohaterek filmu jest także Zofia Dublaszewska Kwiatkowska, zamieszkała w Melbourne. Kaseta filmu "Wieźniarki", była do nabycia w redakcji Tygodnika Polskiego, a także w czasie spotkań z Zosia w których opowiadała o swojej działalności i przeżyciach kiedy jako młodziutka dziewczyna mówiła Ubecji NIE!
Warto to przypomnieć dzisiaj w czasach kiedy ci co strzelali do wroga spod pierzyny są teraz najbardziej rozpisani i rozgadani. A ludzi z Polonii m.in. australijskiej widzą tylko przez swoje zamazane okulary.
Pozdrawiam Pana i dziekuję za to ważne opowiadanie!

Andrzej Chodacki - 29.07.15 20:49
Panowie, wszystko, co napisaliście to szczera prawda. My możemy jednak pisać o tym, w ten sposób dając literackie dowody bandytyzmu i niesprawiedliwości. Tyle mogę zrobić ja, jako lekarz. A Bóg osądzi bandytów tak, czy inaczej. I nie spotkamy się z nimi pewnie w niebie.

Pozdrawiam Was i dziękuję za Waszą obecność w KWORUM.

Jan Orawicz - 27.07.15 18:51
Od więzienia dla kobiet w Fordonie mieszkałem w odległości 15O metrów.
Czytałem też wspomnienia kobiet polskiego antysowieckiego podziemia.
Muszę przyznać się,że jako mężczyzna i nie skory do płaczu nie mogłem
zatamować wypływu łez. Znam mogiłę w Solcu Kuj, zamordowanej w
licealistki Danusi Mrzyk,która należała do młodzieżowej organizacji,która
stawiała opór przeciwko sowieckiemu okupantowi Polski. Została zamordowana
za śpiewanie kolęd w celi w czasie Bożego Narodzenia. Wrzuconą Ją do karcelu
z lodowatą wodą.Po tym znęcaniu się dostała zapalenia płuc i w cierpienia,bo
bez pomocy lekarskiej zmarła. To tylko jeden z wielu przykładów czerwonego
zamordyzmu, dokonywanego na powojennej polskiej opozycji antysowieckiej.
Do tek pory nikt z tamtych zbrodniarzy UB itp. nie został tknięty opuszkiem
polskiego palca !!!!!! Jak jaki Polak wskaże palcem na takiego bandytę to
zaraz robi czerwony raban! Przykład (jaskrawy) zbrodniarz Bauman,który ma
prawo nawet wygłaszania prelekcji. Za którego oberwała młodzież Wrocławia,
która odważyła się protestować przeciw temu bandycie,którego często gościł
Uniwersytet Wrocławski. I proszę, jakich my mamy pracowników naukowych
na uczelniach wyższych?! I my się dziwimy panującemu zjawisku obojętności
społeczeństwa polskiego w sprawach patriotycznych i politycznych,a także
prawnych! A zatem jest prawdą,że czerwony bandytyzm z całym bagażem
zamordyzmu spadł na 4 łapy! A jeżeli taki zbrodniarz kopnie w przysłowiowy
kalendarz to ma z honorami pochówek na Powązkach. Bywa nawet z udziałem
naszych duchownych. Dalej nie piszę,ponieważ brak mi na to wszystko słów!!
Bo jak ma nie brakować słów na czerwone bezprawie, nie rozliczone do tej
chwili przez tyyyyylllle llllaaaat !!! Tylko czekać jak nam Powązki zamienią
na nekropolię CZERWONYCH BANDYTÓW.

Lubomir - 27.07.15 8:54
Na przykładzie krajów niemieckich, widać jak wschodni komunizm potrafił dogadać się z eurokomunizmem. Czerwoni notable nie zostali osądzeni, ale przewiezieni do Ameryki Południowej. Podobnie postąpiono z ich brunatnymi przodkami.

Wszystkich komentarzy: (5)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

18 Kwietnia 1946 roku
W Genewie podczas posiedzenia Ligi Narodów dokonano samorozwiązania i przekazano spuściznę ONZ.


18 Kwietnia 1947 roku
Urodził się Jerzy Stuhr polski aktor teatralny i filmowy


Zobacz więcej