Piątek 19 Kwietnia 2024r. - 110 dz. roku,  Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 16.01.15 - 17:44     Czytano: [3141]

Proukraińscy politycy wykiwali Polaków


Na współczesnych stosunkach polsko-ukraińskich ciąży zbrodnia masowego ludobójstwa (ponad 100 tys. ofiar, 200 tys. osób wypędzony ze swoich domostw!) dokonana na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej w latach 1943-45 przez nacjonalistów ukraińskich – banderowców, czyli zwolenników Stepana Bandery (1909-1959), syna księdza grekokatolickiego Andrija Bandery – znanego nacjonalisty ukraińskiego, który zamiast nauczyć swego syna Stepana miłości bliźniego, nauczył go nienawidzieć Polaków do tego stopnia, że ten jak dorósł to wymyślił i realizował plan oczyszczenia z Polaków Wołynia i Małopolski Wschodniej (według Wikipedii od 2009 roku Ukraińcy starają się w Watykanie o wyniesienie na ołtarze ojca Stepana Bandery!!!, a Kościół polski cicho siedzi!). Realizował ten plan nawet wówczas jak siedział w hitlerowskim obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, jak to ostatnio ujawnił amerykański historyk, profesor Brown University Omer Barlov w swej recenzji wydanej właśnie książki niemieckiego historyka, dra Grzegorza Rossolińskiego-Liebe „Stepan Bandera. Życie ziemskie i pośmiertne ukraińskiego nacjonalisty” (tytuł angielskiego wydania: „Stepan Bandera: Life and Afterlife of a Ukrainian Nationalist” 2014), która jest pierwszą wszechstronną i naukową biografią lidera Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i zarazem głębokim studium jego politycznego kultu. Autor szczegółowo studiuje również historię „najokrutniejszego XX-wiecznego ruchu nacjonalistycznego”, czyli OUN oraz jej zbrojnego ramienia – Ukraińskiej Powstańczej Armii. Prof. Bartov pisze: „autor pokazuje, że specyficznym celem OUN było stworzenie niepodległej i homogenicznej Ukrainy, wolnej od wpływu rosyjsko-bolszewickich, polskich i żydowskich”. Ponadto, „autor ukazuje bliskie związki pomiędzy OUN a nazistowskimi Niemcami, a także jej (OUN) brutalne czystki etniczne Polaków na zachodniej Ukrainie oraz jej kolaborację przy mordowaniu Żydów”. I podkreśla, że „dla wszystkich tych działań Bandera był duchem przewodnim, nawet jako więzień w Niemczech”. Jego zdaniem, przytoczona w książce solidna argumentacja będzie dla wielu Ukraińców kłopotliwa.

W okresie Polski Ludowej, która była wasalem Związku Sowieckiego, w ramach budowanej przez reżym „przyjaźni polsko-radzieckiej”, prawie nic nie pisano o rzezi wołyńskiej. W latach 1989-91 upadł nie tylko komunizm z Polsce, ale także sam Związek Sowiecki i powstało niepodległe państwo ukraińskie.

Naród polski pamiętał jednak o zbrodni dokonanej na nim przez nacjonalistów i faszystów ukraińskich. Po 1989 roku ukazało się w Polsce tysiące artykułów i setki książek i wspomnień na ten temat. Naród polski spodziewał się, bo miał do tego prawo, że wolny naród ukraiński, rzekomo budujący demokrację i pragnący bliskich stosunków z Europą, a tym samym z Polską, podejmie męską decyzję i przeprosi Polaków za potworną zbrodnię dokonaną na kresowych Polakach przez nacjonalistów ukraińskich, że odetnie się od faszyzmu ukraińskiego. Niestety, żaden rząd ukraiński od 1991 roku, jak również Cerkiew grekokatolicka i Cerkiew prawosławna nie uczyniły tego. Chcieli i chcą przejść do porządku dziennego w tej sprawie, udawać, że problem nie istnieje, że nie mają za co przepraszać, gdyż bandyci banderowscy po prostu w ten sposób walczyli o wolną i czystą etnicznie Ukrainę. Dlatego naród polski domagał się od kolejnych rządów polskich, aby domagały się przeprosin od rządu ukraińskiego. Niestety, faktem jest, że prawie wszyscy politycy warszawscy są lobbystami bądź to Ameryki, Niemiec, Unii Europejskiej, Izraela, Ukrainy, Litwy czy Rosji, tylko nie Polski i spraw polskich (polskiej racji stanu).

Ameryka, jako supermocarstwo ma swoje interesy na całym świecie. Do amerykańskiej racji stanu należy utrzymywanie słabej Rosji, tak aby nie stała się współrządzącym światem. Poza tym Biały Dom chce słabej Rosji, chce uniemożliwić powstanie ewentualnego sojuszu rosyjsko-chińskiego, który stanowiłby duże zagrożenie dla Ameryki. Chiny już i tak bez sojuszu rosyjsko-chińskiego stanowią zagrożenie dla amerykańskich wpływów na świecie, stają się największym wrogiem Ameryki, z którym wcześniej czy później dojdzie do „zimnej wojny”, a kto wie czy nie gorącej wojny. W ostatnich latach Amerykanie wycofują się z Europy i rozbudowują swoją siłę militarną w rejonie Pacyfiku.
Podczas ubiegłorocznej rewolucji na kijowskim Majdanie, świat dowiedział się, że Biały Dom w ostatnich latach wydał ponad 5 miliardów dolarów na wyrwanie Ukrainy z rosyjskiej strefy wpływów, wierząc w to, że Rosja bez Ukrainy nigdy nie zostanie ponownie supermocarstwem (teza Zbigniewa Brzezińskiego, dziś wręcz głupia, gdyż jak Ukraina z upadłym przemysłem i stojąca na skraju bankructwa może wzmocnić Rosję?!)

Nie ulega wątpliwości, że Polska po 1991 roku stała się wasalem Ameryki. Może nie aż w takim stopniu w jakim była za PRL-u, ale ciągle jest wasalem. Szczególnie partie prawicowe uważają, że „polska” polityka zagraniczna powinna być całkowicie powiązana i zgodna z interesami geopolitycznymi USA, gdyż tylko wtedy możemy liczyć na amerykański parasol ochronny przed Rosją. Ten zwyrodniały filoamerykanizm pchnął polityków warszawskich do łamania polskiej konstytucji, do wykonywania dla Ameryki brudnej roboty, jak np. współudział w amerykańskiej bezpodstawnej agresji na Irak, na zgodę na założenie w Polsce więzienia CIA, gdzie Amerykanie, nie mogący torturować więźniów na terenie Ameryki, mogli torturować – wbrew polskiej konstytucji! – przetrzymywanych przez nich więźniów w Polsce. Teraz Ameryka wciąga Polskę do wojny z tzw. Państwem Islamskim (Drogo, bardzo drogo kosztuje nas sojusz z USA, tak pod względem finansowym jak i moralnym! Nie, nie jestem wrogiem sojuszu z USA. Jestem jedynie przeciwny temu, aby Polska była bezwstydnie wykorzystywanym pachołkiem amerykańskim – Marian Kałuski). Wcześniej, bo w ubiegłym roku, Ameryka jawnie pchała polityków warszawskich do wojny Polski z Rosją o Ukrainę, co było i jest bardzo na rękę amerykańskiej racji stanu. A jeśli do tego nie doszło, to warszawscy wasale pojęli, że skończyło by się to zgodnie z powiedzeniem „Murzyn zrobił swoje dla pana, Murzyn może odejść”, że to odejście było by ich własnym odejściem w zaświaty, jakby wariat Putin postanowił zrzucić bombę atomową na Warszawę. Poza tym trzymała Polskę na smyczy Unia Europejska, której Ameryka nie jest przyjacielem: ambasador USA w Kijowie Victoria Nuland zła, że Unia Europejska nie wspiera amerykańskiego awanturnictwa na Ukrainie powiedziała: „Fuck the UE” (Pierdolić UE), co poszło w świat (“Ukraine crisis: Transcript of leaked Nuland-Pyatt call” BBC News 7.2.2014).

Gdyby tak się naprawdę stało, to jest więcej niż pewne, że Amerykanie nie ginęli by za Polskę, która nie jest ich partnerem strategicznym (jest nim tylko Izrael i Europa Zachodnia) – na pewno nie doprowadzili by do wojny atomowej z Rosją przez jakiegoś parobka o nazwisku Polska. A zniszczenie Polski przez Rosję, jak najbardziej jej na rękę, wykorzystywała by w wojnie propagandowej przeciwko Rosji, aby nastawić wrogo do niej wiele państw na świecie.

Biorąc to wszystko pod uwagę, dochodzimy do trafnego wniosku, że „polska” polityka wschodnia – wobec Ukrainy, Litwy i Białorusi jest od 1989 roku robiona pod amerykańskie dyktando: ma budować dla Ameryki z tych krajów swoisty Antyrosyjski Blok Narodów. Aby do tego mogło dojść, Polska i Polacy muszą zapomnieć o Kresach, o Polakach ciągle tam mieszkających tak, aby się wynarodowili, o polskiej historii Kresów, czyli także o ludobójstwie dokonanym przez Ukraińców na Polakach. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że za sojuszników w walce o oderwanie Ukrainy od rosyjskich wpływów, Amerykanie wybrali nacjonalistów i faszystów ukraińskich (banderowców). W Polsce żydowska „Gazeta Wyborcza” leje pomyje na polskich narodowców (Romana Dmowskiego), a odnośnie Ukrainy stoi po stronie banderowców! Tylko głupi człowiek nie zrozumie w czym rzecz!

Tak, Polacy mają zapomnieć o Kresach, o Polakach ciągle tam mieszkających, o polskiej historii Kresów, czyli także o ludobójstwie dokonanym przez Ukraińców na Polakach. Politycy warszawscy otwarcie tego nie mogli i nie mogą powiedzieć. Postanowiono więc przechytrzyć Polaków. Ile to razy słyszeliśmy z ich ust, szczególnie z ust polityków partii prawicowych, że przyjdzie dzień, że Ukraińcy sami – z własnej woli przeproszą nas za tę zbrodnię.

Dla mnie nie ulega wątpliwości, że pracując na rzecz Ameryki i Ukrainy ich pachołkowie w Polsce świadomie i bezczelnie okłamywali nas, dając dowód na to, że uważają naród polski za idiotów, który kupi ich wszelkie głupoty (żeby nie powiedzieć dosadniej).

Bowiem na naszych oczach najpierw, w 2010 roku, ukraiński prezydent Wiktor Juszczenko sprawcę rzezi Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej - Stepana Banderę odznaczył tytułem „Bohatera Ukrainy”, a teraz prezydent Petro Poroszenko dzień powstania zbrodniczej Ukraińskiej Powstańczej Armii ogłosił dniem ukraińskiego żołnierza (Isakowicz.pl). W wielu miastach na Ukrainie są ulice Stepana Bandery i innych zbrodniarzy ukraińskich, wznoszone są pomniki Stepana Bandery (np. wielki w historycznie polskim Lwowie), Poczta Ukraińska wypuściła w 2009 znaczek pocztowy z jego podobizną, w szkołach ukraińskich uczy się o bohaterstwie Bandery i UPA.

Co więcej, Ukraińcy, których politycy warszawscy prezentują nam jako przyjaciół, a z Ukrainy robią strategicznego partnera Polski, szyderczo, w sposób wyjątkowo podły wyśmiewają ludobójstwo Polaków na Wołyniu dokonane przez ich ojców i dziadków. Otóż podczas urządzonego happeningu w kijowskim lokalu Bar Hot jednym z serwowanych poczęstunków było mięsne danie, któremu nadano nazwę "rzeź wołyńska" (YouTube.com / ualife.net / Kresy.pl. 12.1.2015).

Pytam się więc probenderowskich polityków „polskich”, m.in. Pawła Kowala: jak myślą, kiedy przyjdzie ten dzień, o którym mówili nam tyle razy, w którym Ukraińcy sami – z własnej woli przeproszą nas za zbrodnię ludobójstwa dokonaną na Polakach w latach 1943-45? Czy może to nastąpić po tym, jak we WSZYSTKICH miastach i wioskach ukraińskich będą ulice i pomniki Stepana Bandery i ku chwale „bohaterskich” bandytów z UPA, którzy bestialsko mordowali Polaków?

Ameryka w walce z Rosją o Ukrainę postawiła na banderowców, jako swoich sprzymierzeńców. Stąd proamerykańscy politycy warszawscy nie tylko, że chcieli wykiwać naród polski przepowiedniami, że Ukraińcy pewnego dnia z własnej inicjatywy i woli przeproszą Polaków za brodnie Bandery i UPA, w co sami nie wierzyli!, ale sami oraz posłuszni im historycy i media przystąpili do pomniejszania zbrodni Bandery i UPA. Np. porównują UPA do niepodległościowej Armii Krajowej, ignorując fakt, że AK nie splamiło się żadnym ludobójstwem, jak również do polskich „żołnierzy wyklętych”, którzy także nie prowadzili polityki czystek etnicznych. Co więcej, w obronie nacjonalistów ukraińskich stanęła w „Washington Post” sama Anne Appelbaum, żona ówczesnego „polskiego” ministra spraw zagranicznych Radka Sikorskiego, a profesor Uniwersytetu Warszawskiego Kazimierz Wóycicki opublikował 3 listopada 2014 roku tekst pt. „Krótka historia UPA dla Polaków na użytek dialogu z Ukraińcami”, w którym wybiela UPA, a polską pamięć o ukraińskim ludobójstwie nazywa nienawiścią, „bowiem – jak pisze - nie służy pamięci o zmarłych, lecz psuje duszę żywych”.

Natomiast ukraiński tygodnik „Nasze Słowo”, wydawany za pieniądze polskiego rządu czyli podatnika polskiego, napisał buńczucznie i z niebywałą przesadą, że Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów broniła Polski przed sowietami (Kresy.pl 2.12.2014). Zgodnie z tą filozofią można twierdzić, że wszystkie ukraińskie, litewskie i białoruskie formacje wojskowe i policyjne walczące u boku hitlerowskich Niemiec broniły także Polski przed sowietami. A robiąc krok dalej, można powiedzieć że Niemcy hitlerowskie walczące ze Związkiem Sowieckim również broniły Polaków przed sowietami. – Widać, że kretynizm nacjonalistów ukraińskich jest bezgraniczny!

Oczywiście najbardziej proukraińscy, wręcz probanderowscy są – za amerykańską panią matką - politycy Prawa i Sprawiedliwości. Wielu w nich, włącznie z Jarosławem Kaczyńskim, jeździło na kijowski Majdan, gdzie w towarzystwie polityków banderowskich i jawnych polakożerców wykrzykiwali hasła banderowskie, a teraz odwiedzają bataliony OUN (Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów) walczące w Donbasie (np. posłanka Małgorzata Gosiewska: Kresy.pl 10.1.2015), aby wspierać je moralnie. Jednocześnie prawicowa „Gazeta Polska” (powinna mieć tytuł: Pseudopolska!) uhonorowała tytułem Człowieka Roku 11 osób, których zbiorczo określiła mianem Ludzi (kijowskiego) Majdanu. Wśród nich jest dwoje banderowców - nacjonalistów ukraińskich odwołujących się do OUN-UPA i uważających członków tych formacji za bohaterów: Tatiana Czornowoł i Andrij Parubij, który w marcu 2009 roku powiedział, że kwestia uszanowania OUN-UPA to nie tylko sprawa przywrócenia sprawiedliwości historycznej, to utwierdzenie naszej tożsamości narodowej i wartości nacji („Gazeta Polska” 8.1.2015).
Tych ludzi wcale nie zmartwiła np. wiadomość, że przygotowany przez środowiska kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego oraz Resovii Rzeszów transport z darami na Boże Narodzenie dla Polaków mieszkających we Lwowie przez zwykłą antypolską złośliwość nie został wpuszczony na terytorium ukraińskie i po 29 godzinach powrócił do Rzeszowa (Facebook.com/Kresy.pl 22.12.2014). Tacy to „Polacy”!
Jeden z bardzo znanych księży polskich w Australii napisał do mnie 4 stycznia br.: „Jestem zdumiony proukraińską propagandą w polskich mediach podających się za pisma patriotyczne”.
Z kolei wydawany w kanadyjskim Toronto „Goniec” zapytał przebywającego w Kanadzie w listopadzie 2014 roku ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego: Dlaczego w Polsce część elit tak bezwarunkowo popiera te nowe władze ukraińskie, którym przecież też można wiele zarzucać od strony demokracji, jest to dalej oligarchia? Dlaczego bezwarunkowo takie środowiska popierają Ukrainę? Jaki powinien być stosunek niepodległej Polski do tego, co się dzieje na Ukrainie?, na które znany polski duchowny z okresu „Solidarności” odpowiedział: „...chcę podkreślić, że ja jestem za niepodległą Ukrainą, wolną, która będzie związana ze strukturami europejskimi. Tu nie mam cienia wątpliwości również do tego, że agresorem jest Rosja, która chce odbudować dawne imperium, czyli dawny Związek Radziecki. Natomiast na Ukrainie są też różne niebezpieczne siły, które tak samo zagrażają Polsce. Dzisiaj wiele środowisk, myślę, że prawie wszyscy ważni politycy tak Platformy Obywatelskiej, jak i Prawa i Sprawiedliwości, przyjmują taką zasadę, że wróg mego wroga jest moim przyjacielem, czyli że jeżeli ktoś jest przeciwko Putinowi, to na pewno jest przyjacielem Polski. Według mnie to jest fałszywa zasada, bo przeciwko Putinowi jest na pewno wielu uczciwych i sprawiedliwych Ukraińców, ale też są ludzie, którzy mają złe intencje wobec Polski. To jest ten ruch Stepana Bandery i ruch odwołujący się do gloryfikacji Ukraińskiej Powstańczej Armii i SS "Galizien", obecnie bardzo silny. Tutaj muszę dodać – bardzo mocno wspierany przez emigrację ukraińską z Kanady. Ten ruch z założenia ma elementy antypolskie. I tak jak Bandera 70 lat temu współpracował z Niemcami, był agentem wywiadu niemieckiego, tak obecny ruch banderowski, nacjonalistyczny, też ma powiązania z Niemcami. To jest dla Polski nieprawdopodobnie niebezpieczne. Z dwóch stron granic naszych, z jednej strony Niemcy, z drugiej strony sojusznicy Niemców, czyli właśnie banderowcy na Ukrainie. Poza tym są ogromne mity w Polsce. Ciągle wiele osób się odwołuje do Józefa Piłsudskiego, że Ukraina ma być państwem buforowym. Tyle że Piłsudski to mówił w całkiem innym kontekście sto lat temu. Natomiast nie wyobrażam sobie, by Ukraina, która jest dwukrotnie większa od Polski, była dla nas państwem buforowym. To my jesteśmy państwem buforowym wobec Niemiec w tej chwili. I na Ukrainie wcale się Polaków nie kocha”.
Na koniec niech mi wolno będzie przytoczyć jeszcze fragmenty kazania ks. Jarosława Wasowicza SDB, wygłoszonego na Jasnej Górze 10 stycznia 2015 roku do pielgrzymów VIII Ogólnopolskiej Patriotycznej Pielgrzymce Kibiców, w którym odniósł się polityki Państwa Polskiego prowadzonej wobec Kresów Wschodnich i Polaków na Wschodzie: „Wydaje się miliony na propagandowe imprezy, a nie stać nas na przyjęcie Polaków z Kazachstanu czy Ukrainy. Ucina się dotacje na polskie media na Wileńszczyźnie, Białorusi czy Ukrainie. Nie ma wypracowanych programów rzeczywistego wsparcia dla polskiej młodzieży chcącej uczyć się w ojczystym kraju" - mówił. Ksiądz zaznaczył również, że politycy „polscy” (rządzący i opozycyjni) są pod tym względem więźniami poprawności politycznej. Wreszcie w imię politycznej poprawności nie prowadzi się skutecznej polityki przeciwko wynaradawianiu Polaków na Litwie. Przymyka się oczy na banderowskie sympatie pojawiające się na Zachodniej Ukrainie, nie podnosi się w politycznych dysputach sprawy rzezi dokonanej głównie na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej przez Ukraińską Powstańczą Armię. To ludobójstwo, staje się dzisiaj szczególnym wyrzutem sumienia polityków zarówno partii rządzących, jak i opozycji" - podkreślił ks. Jarosław Wąsowicz SAC. Dodał on, że polityka oparta na fałszu nie wyda dobrych owoców. Polityka nie może wykreślać dziesiątek tysięcy niewinnych ofiar mordowanych w bestialski sposób z naszej pamięci. Do niczego ona nie zaprowadzi, bo jest budowana na przemilczeniach i kłamstwie. Runie w gruzach, jako komunizm w Polsce budowany od początku na kłamstwie katyńskim” (wpolityce.pl/Kresy.pl).
Czy Polska doczeka się dnia, że politycy warszawscy będą politykami POLSKIMI nie tylko z ciała ale i duszy? Czy nad Polską musi zawsze ciążyć widmo targowiczan?
Narodzie Polski, przebudź się wreszcie. Bo to Ty ostatecznie decydujesz kto Polską rządzi, a nie wrogowie Polski. Oni tylko żerują na Twoim uśpieniu.

Archiwum Romerów z Litwy w Bibliotece Narodowej w Warszawie

W listopadzie 2007 roku jedna z najświetniejszych rodzin polskich pochodzących z Litwy- rodzina Romerów przekazała cenne archiwum rodzinne Bibliotece Narodowej w Warszawie. Rodzina Romerów po powstaniu nacjonalistycznego i antypolskiego państwa litewskiego w 1918 roku, a następnie po zagarnięciu go przez Związek Sowiecki jest obecnie rozproszona na całym świecie. Akt darowizny uroczyście podpisali Ada Romer-Wysocka z Paryża, Teresa Romer z Kanady i Andrzej Romer z Brukseli. Był to pierwszy taki przypadek, gdzie właściciele wyzbyci faktycznie własności, w trosce o dobro tego niezwykłego zabytku jakim jest archiwum rodzinne, postanowili przekazać je do zbiorów publicznych – ofiarować je narodowi polskiemu. Jest to kolekcja, która posiada także ogromną wartość finansową, bo warta jest ona blisko milion złotych. Archiwum Rodziny Romerów, przechowywane obecnie w Bibliotece Narodowej w Warszawie, jest najpełniejszym tego typu zbiorem w naszym kraju. Archiwum Rodziny Romerów, przechowywane obecnie w Bibliotece Narodowej w Warszawie, jest najpełniejszym tego typu zbiorem w naszym kraju. Obejmuje zbiory od XVI do 2000 roku. Część zbiorów trafiła do Biblioteki Narodowej już w 1945 roku. Dużą część materiałów stanowi korespondencja, dzienniki i dokumenty osobiste. Spuścizna ta klarownie przedstawia życie ziem litewskich Rzeczypospolitej, szczególnie w pierwszym okresie porozbiorowym. Wyrazista jest też historia rodziny szlacheckiej z terenu dawnych Kresów, związanej z nurtem niepodległościowym i społecznym na Litwie. W zbiorze znajdują się też fragmenty archiwaliów rodzin spokrewnionych, głównie Białłozorów i Kończych.

Historia rodu Romerów sięga XIII wieku, kiedy ta rodzina saska osiedliła się w Inflantach (dzisiaj Łotwa i Estonia), które w 1563 roku dobrowolnie przyłączyły się do Polski. Gdy większą część Inflant została zajęta przez Szwecję w 1620 roku, Romerowie przeprowadzili się na teren należącego również do Polski Wielkiego Księstwa Litewskiego. W I Rzeczypospolitej piastowali wiele zaszczytnych urzędów cywilnych i wojskowych. Np. Mateusz Romer był generałem artylerii i brał udział w wyprawach wojennych króla Jana III Sobieskiego. Jego potomkowie, wsławili się swoją działalnością polityczną i społeczną. W okresie rozbiorów i w chwili odzyskiwania przez Polskę niepodległości Romerowie wspierali działania niepodległościowe. W tym okresie sławę zyskał zwłaszcza Bronisław Romer, który, za swą działalność, został rozstrzelany przez bolszewików. Z kolei Tadeusz Romer był dyplomatą polskim, ambasadorem w Tokio i Moskwie, a także ministrem spraw zagranicznych w latach 1943-44. Rodzina Romerów to także wielu znakomitych artystów.

Lwów w świetle prawa międzynarodowego jest ciągle Polski?

Okazuje się, że w świetle prawa międzynarodowego Lwów ciągle należy do Polski, pomimo tego, że 18 maja 1992 roku został podpisany między rządem warszawskim (nie Polską, bo w tak ważnej sprawie naród polski nie był w ogóle konsultowany!) i Ukrainy międzynarodowy „Traktat o dobrym sąsiedztwie, przyjaznych stosunkach i współpracy”, w którym politycy warszawscy zaakceptowali bez żadnego kompromisu (np. za zwrot przez Ukrainę skradzionych nam przez Stalina polskich skarbów narodowych; nawet ówczesny ukraiński minister spraw zagranicznych wyraził zdziwienie, że strona „polska” nie wysuwała żadnych roszczeń!) ustaloną dyktatem Stalina i krzywdzącą Polskę obecną granicę polsko-ukraińską. Otóż w Internecie ukazała się informacja, że kiedy do porządku obrad na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ została wniesiona kwestia konfliktu między Ukrainą i Rosją, 7 kwietnia 2014 roku Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki-moon wydał oszałamiające oświadczenie, że Ukraina od swego powstania, dokładnie od 25 grudnia 1991 roku nie zarejestrowała jeszcze swoich granic. ONZ nie zostały przedstawione i zarejestrowane granice Ukrainy jako suwerennego państwa. Z tego powodu, stwierdził Ban Ki-moon możemy uważać, że żadnych naruszeń prawa przez Rosję wobec Ukrainy nie było i nie ma (Krym, Donbas). Zgodnie z umową z WNP, terytorium Ukrainy jest ciągle okręgiem administracyjnym ZSRR. Tak więc, nie można nikogo obwiniać o separatyzm i przymusową zmianę integralności granic Ukrainy. W ramach prawa międzynarodowego kraj ten po prostu nie ma oficjalnie zatwierdzonej granicy (egw: Wirtualna Polska 19.11.2014).

Kamienica Królewska we Lwowie

Bez najmniejszej przesady można powiedzieć, że prawie wszystko co było wzniesione we Lwowie przed 1939 rokiem było polskie – było wzniesione przez architektów polskich lub służyło od początku lub przejściowo w swojej historii Polakom. Ukraiński Lwów był prawdziwym Kopciuszkiem przy polskim Lwowie i przed wojną często zajmował budynki, które wznieśli lub zajmowali przedtem Polacy. Polski Lwów był pięknym miastem, tzn. miał bardzo dużo ładnych budowli – kościołów, pałaców, gmachów publicznych itd.

Jedną z najładniejszych budowli jest tzw. Kamienica Królewska na lwowskim Rynku pod nr 6. Jest to renesansowe cacko z okazałymi komnatami i salą audiencjonalną, z wyjątkowo pięknym arkadowym dziedzińcem. Kamienicę wzniósł w 1580 roku Konstanty Korniakt (ok. 1520-1603), najbogatszy kupiec lwowski 2. poł. XVI w., dzierżawca ceł ruskich, hurtowy handlarz bawełny i małmazji. Na jej wzniesienie otrzymał przywilej wybudowania podwójnej kamienicy od króla Stefana Batorego. Konstanty Korniakt pochodził z Grecji, ale szybko wrósł w glebę polskiego Lwowa, czyli spolonizował się, chociaż pozostał przy wyznaniu greckim. Natomiast o jego dzieciach, które urodziły się we Lwowie, można już mówić jako o Polakach z krwi i kości. Około 1575 roku ożenił się z Polką Anną Dzieduszycką, z którą miał trzech synów: Aleksandra, Konstantego (zmarł w 1624 roku od ran jako obrońca ziem polskich przed Tatarami; jako katolik został pochowany w kościele dominikanów w Przemyślu) i Michała oraz córki Annę (żona Jana Tarnowskiego), Zofię (żona Abrahama Huberta) i Katarzynę (żonę Aleksandra Chodkiewicza, wojewody trockiego, a następnie bełskiego).
Kamienica Korniakta znalazła się następnie w posiadaniu Jakuba Sobieskiego (zm. 1646), wojewody bełskiego od 1638 i ruskiego (lwowskiego) od 1641 oraz kasztelana krakowskiego od 1646 roku, ojca Jana III Sobieskiego, króla Polski 1674-96. Jan III Sobieski przebudował ją na pałacową rezydencję z okazałymi komnatami i salą audiencjonalną, a arkadowy dziedziniec przypomina dziedziniec wawelski. Stąd kamienicę zwano od tej pory "Małym Wawelem”. Elewację kamienicy wieńczy attyka, w której umieszczono figury przedstawiające postać króla Jana III w koronie i orszak zbrojnych rycerzy.

Królewskość kamienicy wzmocnił dodatkowo fakt przeleżenia w niej przez cały miesiąc w 1634 roku króla Władysława IV, który zachorował na ospę.

W tej swojej lwowskiej rezydencji Jan III Sobieski zaprzysiągł traktat pokojowy Rzeczypospolitej z Rosją (tzw. traktat Grzymułtowskiego 1686. W kamienicy tej od roku 1908 do pierwszej okupacji sowieckiej Lwowa (1939) mieściło się polskie Muzeum Narodowe im. króla Jana III. W 1939 roku Związek Sowiecki, a od 1991 roku Ukraina przywłaszczyły sobie znajdujące się tu arcypolskie zbiory, dlatego także za Sowietów i niepodległej teraz Ukrainie znajduje się tutaj muzeum historyczne. Ukraińcy chwalą się dzisiaj odwiedzającym muzeum turystom krajowym i zagranicznym tak tym pięknym i zabytkowym budynkiem jak i zrabowanymi nam przez Stalina polskimi pamiątkami narodowymi jako ukraińskim dziedzictwem narodowym, chociaż i jedno i drugie zostało zbudowane i kupione i zebrane kosztem i wysiłkiem Polaków i przez wieki stanowiło własność narodu polskiego. Nawet w komunistycznej publikacji – „Wielkiej Encyklopedii PWN” w haśle „Ukraińska sztuka” (t. XI Warszawa 1968) czytamy: „Część zachodniej Ukrainy (ze Lwowem) do początku lat czterdziestych XX w. należała do polskiego obszaru artystycznego (> Polska – sztuka)”.

Polski Zborów w Małopolsce Wschodniej

Zborów był do 1945 roku w Polsce, miastem powiatowym w woj. tarnopolskim (obecnie Ukraina, obwód tarnopolski). W 1931 w powiecie zborowskim mieszkało 39 624 Polaków, a polskie parafie katolickie były w następujących miejscowościach: 1. Bogdanówka – zał. 1939 r., 835 wiernych; 2. Jezierna – zał. 1637 r., 3234 wier.; 3. Milno – zał. po 1900 r., 1686 wier.; 4. Olejów – zał. 1758 r., 2897 wier.; 5. Pomorzany – zał. XVI w., 2802 wier.; 6. Trościaniec Wielki – zał. lata 30. XX w., 1541 wier.; 7. Załoźce – zał. 1547 r., 4074 wier.; 8. Zarudzie – zał. 1938 r., 750 wier.; 9. Zborów – zał. 1627 r., 3343 wiernych.

Zborów został założony przez Polaków - szlachtę polską przybyłą na te ziemie z Małopolski i w 1639 roku król Władysław IV nadał miejscowości prawa miejskie. W 1627 roku została tu założona polska parafia katolicka, która w 1938 roku miała 3343 wiernych. Miasto wzięło nazwę od nazwiska pierwszych właścicieli Zborowskich. Przed wojną Polacy wznieśli tu pomnik Poległym za Ojczyznę, w kształcie budowli, który zdewastowany jakoś przetrwał do dziś. 15-16 sierpnia 1649 roku miała tu miejsce wielka bitwa wojsk polskich (15 tys. ludzi) pod wodzą króla Jana Kazimierza z przeważającymi siłami kozacko-tatarskimi. W pierwszej fazie bitwy Tatarzy razili chorągwie jazdy polskiej, jednak ich atak został odparty. Walki zakończyły się rozejmem, gdyż królowi udało się zawrzeć porozumienie z chanem tatarskim Islam Girejem, który zmusił Bohdana Chmielnickiego do zawarcia ugody (18-20 VIII), która przeszła do historii Polski pod nazwą „ugody zborowskiej”. Była ona pierwszym porozumieniem polsko-kozackim, regulującym sprawy kozackie i ziem ukrainnych Rzeczypospolitej. W Zborowie urodziło się szereg znanych Polaków, m.in.: Maksymilian Baranowski (1920-po 1990), poeta, żołnierz 2 Korpusu Polskiego (Monte Cassino); Korneli Juliusz Heck (1860-1911), historyk literatury, wydawca, bibliofil, redaktor; Jerzy Macieliński (1910-1973), działacz akademicki we Lwowie do 1939 i polonijny po wojnie w Anglii; Szczepan Zimmer (1903-1984), pedagog, po wojnie szef szkolnictwa polskiego w Niemczech.

Klasztor polskich kapucynów w Ostrogu na Wołyniu

Miasto Ostróg po unii polsko-litewskiej w Lublinie w 1569 roku znalazł się w granicach Polski. W latach 1793-1915 był pod zaborem rosyjskim, a 1919-45 w granicach odrodzonego państwa polskiego – w powiecie zdołbunowskim, w woj. wołyńskim.

W 1747 roku wojewoda wołyński, książę Janusz Sanguszko sprowadził do Ostroga polskich kapucynów, dla których Sanguszko oraz Samuel Maliński – starosta taborycki i Feliks Maliński - dziedzic pobliskiego Nowomalinia ufundowali kościół św. Trójcy i klasztor (1747-69). Kościół konsekrował w 1778 roku sufragan łucki, biskup Franciszek Komornicki. Klasztor ostrogski znany był na całym Wołyniu z apteki, z której bezpłatnie rozdawano lekarstwa ubogim. A w okresie epidemii i głodu zakonnicy opiekowali się chorymi, nie robiąc różnic pomiędzy katolikami i prawosławnymi. W ramach represji po Powstaniu Listopadowym 1830-31 władze carskie w 1832 roku skasowały klasztor, w którego budynkach urządzono więzienie. W 1876 roku kościół przerobiono na cerkiew prawosławną (zniszczono wówczas jego wystrój barokowy), a kla¬sztor przekazano prawosławnemu Bractwu św. Cyryla i Metodego, założonemu przez hr. Antoninę Błudową. W odrodzonej Polsce, w granicach której znalazł się Ostróg, w gmachu klasztoru umieszczono seminarium nauczycielskie, a cerkiew w 1931 roku zamieniono na szkolną kaplicę katolicką. Po reformie szkół dla nauczycieli seminarium ostrogskie zostało zlikwidowane, a 13 sierpnia 1939 roku miało miejsce uroczyste otwarcie, a właściwie przejęcie budynku klasztoru przez kapucynów prowincji krakowskiej. Po zbrojnym zajęciu Kresów przez Związek Sowiecki we wrześniu 1939 roku, kapucyni zostali przez bolszewików wypędzeni z klasztoru.
Objęli wówczas pozostającą bez proboszcza parafię w pobliskim Ożeninie. Do Ostroga powrócili ponownie po zajęciu miasta przez Niemców w 1941 roku. Na przełomie 1943-44 roku klasztor razem z budynkami seminarium nauczycielskiego i więzienia stał się ważnym ośrodkiem pol¬skiej samoobrony na Wołyniu (kilkaset osób), którą dowodził o. Remigiusz Kranc; współpracował on z ośrodkiem polskiej samoobrony w Ożeninie (o. Gabriel Banaś) i Witoldówce. Obrońcy dzielnie bronili się przed atakującymi ich banderowcami. W 1944 roku do Ostroga powróciła władza sowiecka i w 1945 roku kapucyni znów musieli opuścić Ostróg i Ożenin. Wyjechali wraz z wysiedlanymi Polakami z Ostroga do stalinowskiej Polski bez Kresów. Pozostał jedynie o. Serafin Kaszuba, obecnie Sługa Boży, który dopóki mógł służył posługą duszpasterską pozostałym Polakom na wschodnim Wołyniu. Za władzy sowieckiej w klasztorze była szkoła średnia, a po powstaniu państwa ukraińskiego w 1991 roku ani kościoła, ani klasztoru nie zwrócono Kościołowi katolickiemu. Klasztor wszedł w skład kompleksu budynków, w jakich znajduje się Wyższe Kolegium Ostrogskie - zakład naukowy, który jest filią Akademii Kijowsko-Mohylańskiej w Kijowie. W 1995 roku wnętrze kościoła przerobiono na salę koncertową.

Nacjonaliści białoruscy: Adam Mickiewicz był Białorusinem

Nacjonaliści białoruscy wcale nie są mniej antypolscy od nacjonalistów ukraińskich i litewskich. Oni wszyscy jakby mogli to rozgrabili by nasze ziemie, a nas albo wyrżneli, albo zamienili w niewolników.

W listopadzie 2014 roku internetowy blog Polacy Grodzieńszczyzny przytoczył kolejny, bulwersujący przykład podejścia przedstawicieli białoruskiej opozycji do Polski i Polaków. Sprawa jest tym bardziej szokująca, że dotyczy sztandarowej opozycyjnej redakcji będącej częścią praskiego Radia Wolna Europa. Nadające z czeskiej Pragi opozycyjne Radio Svaboda zamieściło 15 października na swojej stronie na Facebooku mapę, na której należące do Polski Podlasie razem z Białymstokiem objęte jest granicą Białorusi. Według redaktora lub całej redakcji Radia Svaboda odebranie ziem Polsce to „jeden z wariantów” szukania na Białorusi „alternatywy dla Rosji i Eurazji” jak wynika z opisu. Można pomyśleć, że redakcja uważa ten "wariant" za całkiem dobry, skoro mapa od tego czasu jest na ich stronie. Redakcja nie dyskutowała także z popierającymi taki wariant komentarzami jakie pojawiły się pod mapą.

Teraz, w styczniu 2015 roku, białoruska rządowa gazeta „Zviazda” opublikowała artykuł Niny Szczerbaczewicz, w którym wzywa ona, by Białorusini obudzili się z letargu i przestali pozwalać innym narodom na "kradzież" postaci ze swojej historii, czego dowodem ma być postrzeganie Adama Mickiewicza jako Polaka. Autorka twierdzi, że Mickiewicz był Białorusinem bo urodził się na Nowogródczyźnie, która dziś należy do Białorusi (zgodnie z tą głupią teorią np. marszałek Józef Piłsudski i pierwszy prezydent Polski Gabriel Narutowicz byli Litwinami, a marszałek Edward Rydz-Śmigły i Karol Szymanowski Ukraińcami, a urodzony w Paryżu wieszcz polski Zygmunt Krasiński jest Francuzem) i pisał o tej ziemi, a nie o Warszawie czy Krakowie. Jeśli pisał po polsku, to tylko dlatego, że był to język państwowy (państwowym był rosyjski!). A swój kretyński wywód kończy następująco: "Obecnie, gdy inne narody z zadowoleniem zapisują w swoje szeregi naszych twórców i działaczy, zbierając informacje, które kojarzą ich z obcą ziemią, czy nie pora nam obudzić się ze snu i "trzymać się" naszych rodaków, ludzi, których natchnęła i pielęgnowała ta ziemia?..".

I pomyśleć, że rząd „polski” w 2007 założył Biełsat TV – kanał telewizji satelitarnej w języku białoruskim, finansowany i prawnie wchodzący w skład Telewizji Polskiej. Biełsat TV, zatrudniający 80 osób w Polsce i ponad 120 współpracowników na Białorusi i na Litwie, wśród których jest wielu nacjonalistów-polakożerców!, musi finansować naród polski; kosztuje to polskiego podatnika kilkadziesiąt milionów złotych (a sama Telewizja Polska robi bokami). I żeby z tego była jakaś korzyść dla Polski i narodu polskiego. Przeciwnie, dyktator Białorusi Aleksander Łukaszenka nie mogąc mścić się na Polsce, mści się na półmilionowej mniejszości polskiej na Białorusi, prześladując ją i niszcząc tak tylko może. Kościołowi katolickiemu na Białorusi (do XXI w. miał charakter Polski) dał względnie dużą wolność pod warunkiem, że będzie depolonizował swych wiernych, który to proces odbywa się na dużą skalę.

Takich idiotów wypranych z polskiego patriotyzmu mamy dziś u władzy w Polsce!

Wileński obraz MB Ostrobramskiej w Gdańsku

Od kilku wieków w polskim z krwi i kości Wilnie czczony był i nadal jest czczony przez tamtejszych Polaków (Litwinom, których do 1939 roku w Wilnie prawie w ogóle nie było, obraz ten i jego kult jest obcy, sami – i słusznie – utożsamiają go z Polakami) oraz przez Polaków w kraju i na świecie, gdzie Polacy od przełomu XIX i XX w. wznieśli w kilku krajach kościoły pod wezwaniem MB Ostrobramskiej. W 1927 roku w należącym do Polski Wilnie nastąpiło ukoronowanie koroną watykańską przez arcybiskupa warszawskiego Aleksandra Kakowskiego łaskami słynącego od wieków obrazu M.B. Miłosierdzia w Ostrej Bramie. Na tę uroczystość przybyli prezydent Polski Ignacy Mościcki, marszałek Józef Piłsudski, polscy biskupi i wiele, wiele tysięcy ludzi z całej Polski. Przybyło też wielu Polaków z zagranicy, zwłaszcza z Ameryki.

Właśnie z tej okazji jeden z bogatych Polaków z Ameryki zamówił w wileńskiej Firmie Zdobniczej wykonanie dla niego identycznej kopii obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej. Zamówienie to opiewało na poważną sumę. Zostawił duży zadatek i odjechał do Ameryki. Obraz wykonano zgodnie z zamówieniem. Była to naprawdę wierna kopia cudownego obrazu. Wykonano także suknię srebrną, na którą zużyto około dziesięciu kilogramów srebra i suknię tę następnie grubo pozłocono. Niestety, ów rodak z Ameryki nie zgłosił się po odbiór obrazu i kontakt z nim został zerwany. Albo zmarł, albo stracił cały majątek podczas Wielkiego kryzysu (Great Depression), czyli największego w XX wieku kryzysu gospodarczego, który miał miejsce w latach 1929-1933 i objął praktycznie wszystkie kraje oraz w zasadzie wszystkie dziedziny gospodarki. Miliony Amerykanów straciło cały swój majątek. Obraz umieszczony w oknie wystawowym zakładu był podziwiany przez wilnian za bycie tak wierną kopią.

Po wybuchu wojny we wrześniu 1939 obraz na prośbę właścicieli zakładu został umieszczony w zakrystii kościoła polskich franciszkanów w Wilnie. Podczas niemieckiej okupacji Wilna 1941-44, Litwini przystąpili do brutalnej walki z polskim katolicyzmem w mieście. Najpierw namówili Niemców do aresztowania profesorów Seminarium Duchownego, potem arcybiskupa wileńskiego Romualda Jałbrzykowskiego, następnie przypuścili uderzenie w liczne polskie klasztory męskie i żeńskie. Zostali aresztowani także franciszkanie i uwięzieni najpierw w więzieniu na Łukiszkach w Wilnie, następnie w obozie przejściowym w Kretyndze i ostatecznie w dwu obozach ciężkiej pracy w Poniewierzyku i Szałtupie na Litwie. Z ramienia wileńskiej Kurii Metropolitarnej, opanowanej teraz przez Litwinów, naszym kościołem opiekował się wyznaczony ksiądz, dlatego wszystkie rzeczy w kościele ocalały, ale klasztor obrabowano doszczętnie i niszcząc wszystko co było w nim polskie.
W lipcu 1944 roku Wilno wyzwolili żołnierze Armii Krajowej i Armii Czerwonej. Uwolnieni polscy franciszkanie wrócili do Wilna, wraz z innymi polskimi duchownymi i zakonnikami. Jednak nie na długo. Stalin przyłączył ostatecznie Wilno do Związku Sowieckiego i zarządził wypędzenie Polaków z Wilna i Wileńszczyzny do podporządkowanej Kremlowi komunistycznej Polski.

Ówczesny gwardian klasztor franciszkanów w Wilnie, o. Gerard Domka dał znać właścicielom Firmy Zdobniczej, aby obraz zabrali ze sobą, bo inaczej pozostanie w Wilnie i niewiadomo co się z nim stanie. Wiedząc, że Litwini rewidują co Polacy ze sobą wywożą, aby uniemożliwić im wywóz do stalinowskiej Polski cennych pamiątek rodzinnych czy kościelnych, nie zgłosili się po obraz, a będąc już w Polsce, za pośrednictwem o. Grzegorza Kozieła, który jako pierwszy opuścił Wilno i objął w administrację kościół pofranciszkański św. Trójcy w Gdańsku, upoważnili franciszkanów do przywiezienia i do umieszczenia go w kościele gdańskim. Wówczas o. Domka postanowił na własną rękę uratować obraz dla narodu polskeigo i dla Kościoła polskiego. O. Domka jako ostatni franciszkanin opuszczał Wilno we wrześniu 1946 roku. Postanowił przeszmuglować obraz MB Ostrobramskiej razem z innymi rzeczami kościelnymi, klasztornymi i osobistymi, na których wywóz miał jako taką zgodę. Bowiem jadące w tym samym wagonie „repatriacyjnym” cztery Siostry Rodziny Maryi zlikwidowały swoją kaplicę i postarały się o zezwolenie wywiezienia ołtarza z obrazem Matki Bożej Ostrobramskiej, gdyż nie przedstawiał on większej wartości. Na granicy dokonano rewizji. Jak wspomina o. Domka, kazano wszystkie rzeczy wyrzucić z wagonu. Paki i walizy pootwierać. Duży bagaż trudno było wynosić, więc pozostał w wagonie. „Powiedziałem (wówczas) Matce Bożej, że Jej obraz jest już na granicy, to niech dopomoże zawieść go do miejsca przeznaczenia. Równocześnie kontrolerzy sowieccy weszli do wszystkich wagonów całego transportu. Matka Boska Ostrobramska zadbała jednak o to, aby Jej obraz umieszczony na ścianie waganu i dobrze zakryty, został niezauważony. Wkrótce znalazł się na polskiej ziemi.

O. Domka powiadomił gwardiana w Gdańsku, o. Norberta Uliasza, że obraz M.B. Ostrobramskiej jest już przywieziony i znajduje się w Warszawie przy ul. Hożej. O. Uliasz przybył do stolicy i zabrał obraz ze sobą do Gdańska, umieszczając w kaplicy św. Anny kościoła św. Trójcy. W Polsce franciszkanie odkupili obraz od wileńskiego właściciela.

Ojciec Domko wspomina: „Gdy tylko obraz Matki Bożej Ostrobramskiej znalazł się w ołtarzu, zaraz kaplica się ożywiła. Trzeba zaznaczyć, że w koło naszego kościoła zniszczonego były same gruzy. Przychodzili autochtoni, przychodzili ludzie, którzy z innych dzielnic Polski przyjechali, przychodzili repatriowani wilnianie, których było duże zgrupowanie w Gdańsku, Wrzeszczu i Sopocie, i ci byli mi bardzo wdzięczni, że im przywiozłem obraz i to z Wilna, obraz ich Matki Bożej Miłosierdzia... Mogli się wymodlić do Matki Bożej Miłosierdzia, szukając u Niej Macierzyńskiej opieki”. Na sposób wileński, panujący w Ostrej Bramie, o. Norbert zaprowadził święto odpustowe Matki Bożej Miłosierdzia w niedzielę po 16–tym listopada. („Łódzkie Studia Teologiczne” 1993, 2).

Wilnianie Trójmiasta, a i Polska, mają najwierniejszą z wszystkich i pochodzącą z Wilna – wykonaną przez tamtejszych polskich artystów kopię obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej, brutalnie wysiedlonego z arcypolskiego Wilna i w cudowny sposób przewiezionego wraz z wileńskimi wygnańcami do Polski – na polską ziemię, która nam została po IV rozbiorze naszej Ojczyzny.

Polscy katolicy w parafiach powiatu trockiego na Wileńszczyźnie w 1912 roku

W parafiach w katolickiej archidiecezji wileńskiej według danych kurii wileńskiej w 1912 roku podział na polskich i litewskich parafian w powiecie trockim, który po I Wojnie Światowej uległ podziałowi pomiędzy Polskę a Litwę (na 39 parafii Litwie przypadło 27, Polsce 12), przedstawiał się następująco: Birsztany (Birstonas) 1281 Litwinów i 15 Polaków, Butrymańce (Butrimonys) 1905 Litwinów i 356 Polaków, Daugi (Daugai) 5670 Litwinów i 132 Polaków, Dorsuniszki (Darsuniskis) 2481 Litwinów - brak Polaków, Duśmiany (Dusmenys) 3030 Litwinów i 460 Polaków, Giegużyn (Geguzine) 2785 Litwinów i 1403 Polaków, Hanuszyszki (Onuskis) 2156 Litwinów i 2155 Polaków, Jewje (Vievis) 880 Litwinów i 3800 Polaków, Jezno (Jieznas) 3766 Litwinów i 1193 Polaków, Kietowiszki (Kietaviskes) 3925 Litwinów i 811 Polaków, Kowale (Kalviai) 2561 Litwinów i 300 Polaków, Kozakiszki (Kazokieskes) 169 Litwinów i 2665 Polaków, Kronie (Kruonis) 2200 Litwinów i 252 Polaków, Landwarów (Lentvaris) brak Litwinów - 3424 Polaków, Marcinkańce (Marcinkonys) 3020 Litwinów i 80 Polaków, Merecz (Merkine) 5130 Litwinów i 850 Polaków, Niedzingi (Nedinge) 2510 Litwinów i 514 Polaków, Niemonajcie (Nemunaitis) 2850 Litwinów i 150 Polaków, Niemoniuny (Nemaniunai) 2645 Litwinów i 195 Polaków, Olita (Alytus) 1980 Litwinów i 991 Polaków, Olkienniki (Valkininkai) 6387 Litwinów i 1707 Polaków, Oława (Alove) 2422 Litwinów i 246 Polaków, Orany (Varena) 4715 Litwinów i 326 Polaków, Piwoszuny (Pivasiunai) 2095 Litwinów i 2687 Polaków, Połuknia (Paluknys) brak Litwinów - 1821 Polaków, Przełaje (Perloja) 2200 Litwinów - brak Polaków, Punie (Punia) 2966 Litwinów i 137 Polaków, Rotnica (Ratnycia) 2235 Litwinów i 862 Polaków, Rudniki (Rudninkai) brak Litwinów - 2380 Polaków, Rudziszki (Rudiskes) 872 Litwinów i 2332 Polaków, Rykonty (Rykantai) brak Litwinów - 1775 Polaków, Stokliszki (Stakliskes) 5831 Litwinów i 613 Polaków, Sumiliszki Semeliskes) 2899 Litwinów - 3743 Polaków, Troki Nowe (Trakai) brak Litwinów - 7300 Polaków,
Troki Stare (Senieji Trakai) brak Litwinów - 3500 Polaków, Użugośc (Uzuguostis) 2685 Litwinów i 849 Polaków, Wysoki Dwór (Aukstadvaris) 547 Litwinów i 3738 Polaków, Żośle (Zasliai) 6390 Litwinów i 2841 Polaków, Żyżmory (Ziezmariai) 5943 Litwinów i 1982 Polaków.

W parafiach tych było ogółem 157 466 wiernych, w tym 58 375 Polaków i 99 091 Litwinów. Po I wojnie światowej na obszarze odrodzonej Polski znalazły się jedynie całe lub cząstkowe tereny parafii: Landwarów, Marcinkańce, Olkienniki, Orany, Połuknia, Przełaje, Rotnica, Rudniki, Rudziszki, Rykonty, Troki Nowe i Troki Stare, w których w 1912 roku mieszkało około 25 501 Polaków-katolików i około 19 409 Litwinów-katolików. Jednak litewskich katolików musiało mieszkać dużo mniej w polskiej części powiatu trockiego po I wojnie światowej, gdyż z powodu odpadnięcia większości wiernych, tj. tych, którzy znaleźli się na obszarach przyznanych Litwie, przygraniczne parafie w Marcinkańcach i Przełomie, w których było 5220 parafian litewskich i tylko 80 Polaków, przestały istnieć, a ich kościoły i pozostali wierni zostali włączeni do innej parafii; także bardzo dużo wiernych z parafii w Oranach znalazło się po stronie litewskiej. W 6 parafiach: Landwarów, Połuknia, Rudniki, Rykonty, Nowe Troki i Stare Troki, które znalazły się w Polsce i w których mieszkało łącznie aż 20 751 polskich parafian, nie mieszkał ani jeden Litwin. Pomimo tego Litwini chcieli i walczyli o to, aby te tereny należały do Litwy.

Po stronie litewskiej powiatu trockiego znalazło się 33 730 Polaków-katolików, w tym pięć parafii w których Polacy stanowili zdecydowaną większość parafian: Jewie, Kozakiszki, Piwoszuny, Sumiliszki i Wysoki Dwór (na 16 633 polskich parafian było w nich tylko 6590 Litwinów), a w parafii Hanuszyszki było na równi: 2156 Litwinów i 2155 Polaków; dużo polskich parafian miały przyłączone do Litwy parafie w: Gieżunach – 1403, Jeznie – 1193, Zoślach – 2841 i Żyżmorach 1982.

W polskiej archidiecezji wileńskiej Litwini mieli możność publicznego modlenia się po litewsku (byli litewscy księża i litewskie msze). Natomiast na Litwie Kowieńskiej polski katolicyzm był prześladowany przez Kościół litewski do tego stopnia, że księża litewscy (polskich skierowano do parafii czysto litewskich aż na Żmudzi), rzekomi słudzy Chrystusa, który nakazywał chrześcijanom miłować bliźniego swego!, którzy znali język polski, a znała ich większość!, odmawiali Polakom nieznającym języka litewskiego spowiedzi po polsku w konfesjonałach! (Leon Mitkiewicz „Wspomnienia kowieńskie 1938-1939” Londyn 1968).

Marian Kałuski
(Nr 102)

Wersja do druku

Marian Kałuski - 25.01.15 10:09
Obiektywny: Właściwie to temat czy Matka Boża jest Królową Polski czy nie w zasadzie wcale mnie nie interesuje.
Urodziłem się w katolickiej rodzinie, jestem katolikiem i umrę katolikiem. Modlę się do Boga (bo On dla nas powinien być najważniejszy!) i często do Niego za POSREDNICTWEM Matki Bożej. W naszej sypialni na ścianie wiszą dwa obrazy: MB Częstochowskiej i MB Ostrobramskiej. Może to potwierdzić kiedykolwiek zechciałby to uczynić mój kapłan, o. Dominik Jałocha.
Największym darem Boga dla człowieka jest rozum, który nas najbardziej upodabnia do Boga, a tak bardzo różni od zwierzęcia. I jestem pewny, że na sądzie ostatecznym będziemy musieli wyspowiadać się przed Bogiem jak wykorzystywaliśmy ten wielki dar od Niego. Bo wszelkie zło rodzi się z głupoty!
Dlatego nikt nie wciśmie mi żadnego kitu. Jak ktoś chce wierzyć w bajki i różne przepowiednie to niech sobie wierzy. Jak ludzie byli analfabetami to wierzyli we wsyzstko co im mówiono. Tymczasem należy wierzyć tylko w Boga i Jego piękną i dobra dla nas naukę.
Dla mnie cała sprawa Matki Bożej jako Królowej Polski jest pozbawiona wszystkiego, najbardziej mądrości i logiki.
Nie mam ochoty i czasu rozpisywać się tu na ten temat. Obszerniej już raz o tym pisałem. Dlatego zwrócę uwagę na jedną sprawę, którą Pan sam poruszył. Otóż pisze Pan, że Matka Boska powiedziała: "...Ja to królestwo bardzo umiłowałam i wielkie rzeczy dla niego zamierzam".
Rozumiem, że "wielkie rzeczy dla niego zamierzam" należy interpretować, że Matka Boża dużo dobrego zdziała dla Polski. Tymczasem, kto zna DOBRZE historię Polski ten wie, że właśnie od kiedy Matka Boska została Królową Polski, Polskę spotykają prawie same nieszczęścia, włącznie z tak potwornym jak wymazanie Polski z mapy politycznej Europy. Nie ulega wątpliwości, że w ostatnich 350 latach żaden naród w Europie nie ucierpiał tyle co naród Polski!!!
Nie będę rozwodził się więcej na ten temat, bo - tak jak powiedziałem - jestem katolikiem i w zasadzie przykro mi pisać na ten temat. Kończąc dodam tylko, , że z wielu innych powodów nie wierzę, że Matka Boska jest Królową Polski. I nie ma nic przeciwko temu jak ktoś chce w to wierzyć. Ja mam rozum i wiedzę dlatego w to nie wierzę.
Marian Kałuski, Australia

Obiektywny - 25.01.15 1:28
PANIE KAŁUSKI

DLACZEGO MATKA BOSKA ZOSTAŁA OGŁOSZONA KRÓLOWĄ POLSKI

To nie Polacy wpadli na pomysł, aby obwołać Najświętszą Maryję Pannę Królową Polski.
^
Pełna nazwa JEDNEGO z obrazów spisana w katalogach nosi nazwę Matka Boska Rokitniańska, Królowa Polski.
^
To sama Maryja osobiście poprosiła, żeby Ją tak nazywać. Takie przesłanie otrzymał w czasie objawienia w 1608 roku Włoch Giulio Mancinelli, jezuita, który żył na przełomie XVI i XVII w.
^
14 VIII 1608 r., Giulio Mancinelli zobaczył Matkę Bożą. Na ten widok zawołał: "Królowo Wniebowzięta, módl się za nami", na co Matka Boża odpowiedziała: "Dlaczego nie nazywasz mnie Królową Polski? Ja to królestwo bardzo umiłowałam i wielkie rzeczy dla niego zamierzam, ponieważ osobliwą miłością do Mnie płoną jego synowie". Po tych słowach o. Giulio zakrzyknął: "Królowo Polski Wniebowzięta, módl się za Polskę!".
^
8 V 1610 r. Mancinelli przybył do Krakowa, witany przez króla Zygmunta III Wazę, biskupów i przedstawicieli wszystkich stanów. W ich asyście przekroczył próg Katedry Wawelskiej, by tam odprawić Mszę świętą. Wtedy objawienie powtórzyło się.
^
Maryja po raz kolejny powiedziała: "Ja jestem Królową Polski. Jestem Matką tego narodu, który jest Mi bardzo drogi, wstawiaj się więc do Mnie za nim, o pomyślność tej ziemi błagaj nieustannie, a Ja ci będę zawsze, tak jak teraz, miłosierną".
^
Poprosiła również, aby w Krakowie, na znak, że jest Królową, ustanowić widzialny symbol Jej królowania. W 1628 r. mieszkańcy Krakowa spełnili tę prośbę, zdobiąc wieżę Bazyliki Mariackiej królewską koroną.

W kościele w wielkopolskim Rokitnie zawisł obraz Matki Bożej KRÓLOWEJ POLSKI z POLSKIM ORŁEM na piersi. Do dziś kilkanaście kopii takich obrazów wisi w maryjnych sanktuariach w całej Polsce. Najsłynniejsza kopia takiego właśnie obrazu wisi w Licheniu.
Królową Polski zaczęli nazywać Maryję paulini z Jasnej Góry. Już w 1642 roku paulin Dionizy Łobżyński mówił, że Maryja jest „Królową Polski, Patronką bitnego narodu, Patronką naszą, Królową Jasnogórską, Królową niebieską, Panią naszą dziedziczną”.
^
W 1656 roku król Jan Kazimierz w lwowskiej katedrze uroczyście uznał Matkę Bożą za KRÓLOWĄ POLSKI. Stało się to w czasie potopu, już po zwycięskiej obronie Jasnej Góry przed Szwedami.
^
Smutne jest to, że wspomina Pan Panie Kałuski o przepowiedniach Matki Boskiej Fatimskiej, nie znając w całości ich przesłania. Właśnie o Polakach m.in. powiedziała niniejsze słowa:
Polacy, jeżeli możecie, wracajcie do ojczyzny. Uchroni was opieka Matki Boskiej, KRÓLOWEJ POLSKI. Ale tam, gdzie zamieszkujecie, też nie załamujcie się. Nieście pomoc, nadzieję, otuchę i ratunek. Bądźcie braćmi tych wszystkich, wśród których przebywacie. Mówcie o niezmierzonym Miłosierdziu Bożym, które jeszcze raz ocali Ziemię, a ocalałej da błogosławieństwo i pomoc. Wskaże drogę odrodzenia, którą pójdzie NARÓD POLSKI
^
Fakt ten jest dzisiaj zapomniany — oczywiście z woli dawniejszych naszych zaborców, A DZISIAJ ot tak sobie... przez ludzi STOSUJĄCYCH HISTORIĘ WYBIÓRCZĄ!
^
To tyle z Z CHRZEŚCIJAŃSKĄ SUGESTIĄ: Człowieku opamiętaj się!

Marian Kałuski - 24.01.15 19:19
Obiektywny: Rzeczywiście trudno polemizować z człowiekiem, który pisze bzdury (np. o jakimś obrazie Matki Boskiej Królowej Polski: takiego obrazu nie ma; są liczne obrazy MB, które mają swoją konkretną nazwę np. MB Rokitniańska, MB Częstochowska), nie rozumie co czyta, jest uparty i przygrywając mówi, że nie oczekuje żadnej odpowiedzi, "bo musi być na moim". Czyli Obiektywny z obiektywizmem nie ma nic wspólnego!

Marian Kałuski, Australia

Obiektywny - 24.01.15 14:47
Panie Kałuski, prosiłem Pana o logiczną odpowiedż, a otrzymałem ani przypiął ni przyłatał przysłowie „Co ma piernik do wiatraka.
A teraz znowu wciska pan swoje, że „Rapek: Po pierwsze: nie ma czegoś takiego jak obraz Matki Boskiej Królowej Polski.
I dalej: „Po drugie: oto twoja "mądrość": żaden mariolog mieszkający poza Polską nie może niczego wiedzieć np. o cudownym obrazie MB Częstochowskiej bo ta wiedza jest zarezerwowana wyłącznie dla ludzi mieszkających w Polsce.

Tymczasem jeden z wielu obrazów w miejscowości Rokitno w której spędziłem kilka lat życia, piękny obraz nosi tytuł Matka Boża z Rokitna, Królowa Polski. O czym wiedzą nawet ludzie nie zamieszkujący w Polsce, o o cudownym obrazie MB Częstochowskiej już nie wspominając bo o tym wie cały katolicki świat.

Piszę te dane z Wikipedii, bo mi ręce opadają, że przyszło mi dyskutować z takim człowiekiem, który jakieś swoje widzimisie uznaje za kanon wiedzy, którą posiadł on i tylko on...

Najświętsza Maryja Panna Królowa Polski – tytuł Marii z Nazaretu, używany przez polskich katolików.
Kult Maryi jako Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski wyróżnia Kościół katolicki spośród innych wyznań chrześcijańskich w Polsce. Kult ma charakter ogólny i występuje w Polsce oraz w polskich parafiach przy skupiskach Polonii. Tytuł NMP Królowej Polski mówi o obecności NMP w historii polskiego narodu. Jan Długosz nazwał Maryję Panią świata i naszą. Tytuł Matki Bożej jako Królowej Polski sięga drugiej połowy XVI wieku. Wtedy to Grzegorz z Sambora po raz pierwszy nazywa Maryję Królową Polski i Polaków. 1 kwietnia 1656 r. w katedrze lwowskiej król Jan Kazimierz w sposób oficjalny ślubował przed wizerunkiem Matki Bożej Łaskawej: „Ciebie za patronkę moją i za królowę państw moich dzisiaj obieram”[1][2][3]. W trzechsetną rocznicę ślubów Jana Kazimierza episkopat Polski z inicjatywy więzionego prymasa Stefana Wyszyńskiego dokonał ponownego zawierzenia całego kraju Maryi i odnowienia ślubów królewskich. 26 sierpnia 1956 roku ok. miliona wiernych na Jasnej Górze złożyło Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego.
3 maja w Kościele katolickim w Polsce obchodzona jest liturgiczna uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski.
Matka Boża Królowa Polski jest główną patronką archidiecezji częstochowskiej i przemyskiej, była też patronką archidiecezji lwowskiej.

I nie oczekuję już na żadną odpowiedź!!!

Marian Kałuski - 24.01.15 2:27
Czy Matka Boska jest twoją królową?

Rapek: Po pierwsze: nie ma czegoś takiego jak obraz Matki Boskiej Królowej Polski.

Po drugie: oto twoja "mądrość": żaden mariolog mieszkający poza Polską nie może niczego wiedzieć np. o cudownym obrazie MB Częstochowskiej bo ta wiedza jest zarezerwowana wyłącznie dla ludzi mieszkających w Polsce.

Po trzecie: wszyscy protestanci nie oddają specjalnej czci Matce Bożej, pomimo tego żaden mądry człowiek nie nazywa ich ateistami (co nie znaczy, że ja jestem protestantem: jestem katolikiem, a że mam inne spojrzenie na niektóre sprawy, to jest to rzecz normalna, to znaczy że interesuję się Bogiem - chcę Go lepiej poznać, bo NIKT, nawet papież! nie ma jako takiego monopolu na Boga: wszyscy teolodzy w wielu sprawach spekulują: np. teolodzy katoliccy mówią o istnieniu czyśćca, a prawosławni i protestanccy odrzucają jego istnienie; czy jest ktoś, kto autorytatywnie mógłby nam powiedzieć kto z nich się myli? NIE MA!).

Po czwarte: Rapek, jeśli jesteś katolikiem to marny z ciebie chrześcijanin, gdyż nie przestrzegasz przykazania boskiego o miłości bliźniego: chciałeś pluć jedem na mnie.

Pod artykułem Michała Sułdrzyńskiego pt. "Ostatnie szansa Ewy Kopacz", zamieszczonym w dzisiejszej "Rzeczpospolitej" (23.1.2015) jakiś "Stanisław" zamieścił taki oto swój komentarz, który akurat nawiąuje do twego zachowania: "Dzisiejsza Polska przypomina średniowieczną Europę w religijnym chaosie. Rządzący zwolennicy Wielkiej Nocy zwalczają opozycję - zwolenników Bożego Narodzenia aby zdobywać punkty do zbawienie z miłości do Stwórcy. Kibicuje tzw. lewica złożona też z ochrzczonych w podziemiu lub byłych ministrantów skierowanych na ołtarze z partyjnego namaszczenia z misją Pawki Morozowa co wyjawiają przed lub na łożu śmierci. Tak sobie myślę dlaczego katolicy w Polsce 10 przykazaniom pokazują gest Kozakiewicza choć to nie rosyjski wynalazek".

Ty, Rapek, zapewne z dziwnie okazywanej przez ciebie miłości do Matki Bożej także pokazałeś w swoim wpisie gest Kozakiewicza jednemu z 10 przykazań.

A teraz postaw sobie pytanie: czy Matka Boża chce być królową takich Polaków jak ty i czy my - Polacy naprawdę zasługujemy na tak wielki zaszczyt, czyli na to aby Matka Boża była naszą królową?

Marian Kałuski, Australia

Rapek - 23.01.15 18:41
Re historyku Kaluski wyleciales z Polski
jako mlody czlowiek,wiec co pan moze wiedziec o
obrazie Matki Boskiej Krolowej Polski? Pewnie jestes
ateista, stad tak latwo przychodza panu tego rodzaju
prostackie oceny! .................................................
Ciąg dalszy komentarza zatrzymany. Bardzo proszę o skupieniu się na tekście a nie na autorze artykułu.
Admin

Marian Kałuski - 23.01.15 12:15
Obiektywny: co ma piernik do wiatraka? Co ma wspólnego Matka Boska jako rzekomo czy naprawdę Królowa Polski z Jej objawieniami w Fatimie w sprawie, którą poruszyłem?
Nie Bóg a człowiek ogłosił Matkę Bożą Królową Polski.
Ogłoszenie Matki Bożej Królową Polski nie było aktem głębokiem wiary i aktem Kościoła powszechnego, a jedynie aktem czysto politycznym, dokonanym przez osobę świecką (króla) dla jego własnej korzyści i jedynie za zgodą czy przy współudziale kilku biskupów polskich!
Może się mylę, ale gdyby Matka Boża była naprawdę Królową Polski to przypuszczam, że dzieje Polski byłyby dużo, dużo szczęśliwsze dla Polaków.
I ponownie: może się mylę, ale uważam, że Matka Boża może być jedynie Królową wszystkich państw i ludzi. I to tylko z woli Boga, który by nam to jakoś objawił.
Marian Kałuski, Australia

Obiektywny - 23.01.15 7:16
Pan Kałuski w artykule; Bóg a tragiczne dzieje Polski (Aktual.) pisze, że:
Matka Boska na pewno nie jest królową Polski i niczym na ten zaszczyt sobie nie zasłużyła. (...)
I dalej: Maryja jako człowiek nie może samodzielnie działać i wpływać na plany Boże".
^
A teraz Pan pisze, że: „Matka Boska w Fatimie w 1917 roku powiedziała, że w Europie znikną narody. Nabieram coraz większego przekonania, że jednym z tych narodów będą Polacy (...)"
^
W związku z tym mam pytanie, czy według Pana Kałuskiego Matka Boska na pewno nie jest królową Polski i niczym na ten zaszczyt sobie nie zasłużyła.
^
Czy jest Królową Polski. Czy NIE jest. Jakieś stanowisko trzeba zająć!!!
^
A ta Matka Boska w Fatimie to przeciez ta sama Matka Boska jaką czcimy i uważamy za Królową Polski.
^
W oczekiwaniu na logiczną odpowiedź pozostaję!.

Marian Kałuski - 22.01.15 23:51
"utu" - i tysiące innych podobnych do ciebie kochanków Ameryki wśród Polaków, a szczególnie zwolenników PiS - powiedźcie mi skąd prawie że bankrut Rosja bierze pieniądze - twardą walutę a nie ruble! na opłacanie wielu tysięcy internautów w samej Polsce, nie mówiąc już o świecie.

Cóż wart jest dla Putina Kałuski, tj. jego ew. wspieranie tego rzezimieszka, któremu śni się współrządzenie światem za pomocą imperializmu?
Ośmiesza się pan robiąc ze mnie tak wartościowego człowieka dla Putina.

Tak jak Rosjanie, którzy są gotowi na życie w nędzy wzamian za bycie przez Rosję supermocarstwem światowym, tak Polacy są gotowi z miłości do Ameryki poświęcić dla niej dobro swego kraju, a nawet jego egzystencję.
Głupia, cielęca miłość do kraju, który nigdy nie był i nie jest naszym sojusznikiem!

Jałta, czyli oderwanie od Polski Kresów i zniewolenie naszego kraju przez Związek Sowiecki na okres 45 lat, to nie tylko dzieło Stalina. To robota także Ameryki i Anglii. I za to nie lubię Ameryki, czy raczej amerykańskich polityków, bo przez nich straciłem ojca (rękoma komunistycznych zbirów, których oni nam narzucili) i byłem zmuszony opuścić kraj.

Amerykę mogą kochać tylko ci, którzy nie znają jej prawdziwej historii. Ci co ją znają, to wiedzą, że nie było i nie ma różnicy między historią Ameryki a imperialistyczną historią Anglii, Niemiec i Rosji/Związku Sowieckiego.

Ala Amerykanów liczy się tylko pieniądz (do tego stopnia, że tam ludźmi w całym tego słowa znaczeniu są tylko osoby bogate!!!). Widać, że tą chorobą zarazili się również Polacy. Przecież nie jest tajemnicą, że miłość Polaków do USA bierze się stąd, że Polacy słysząc słowo Ameryka mają od razu przed swoimi oczyma dolary, do których posiadania tak bardzo tęsknią.

Marian Kałuski, Australia

utu - 22.01.15 19:32
Z ta wrogoscia do Ameryki, to sie Panu dobrze pokickalo w glowie!
Pisz pan historie,bo w polityce jest pan plycizna albo swiadomym
cwaniakiem za ruskie ruble.

Marian Kałuski - 22.01.15 12:08
Lubomir: za rujnowanie polskiej gospodarki, technologi, kultury, nauki i tak dalej ponosi winę nie kto inny jak tylko sami Polacy. I to niszczenie będzie postępowało, gdyż wybory prezydenckie i to bez żadnego oszustwa wyborczego wygra ponownie Komorowski, a przy korycie rządowym Polacy ponownie postawią polityków PO. 45 lat rządów komuny i po 1989 roku rządy antypolskich postsolidarnościowców i lewaków zniszczyły naród polski, a on niszczy swoją ojczyznę. Matka Boska w Fatimie w 1917 roku powiedziała, że w Europie znikną narody. Nabieram coraz większego przekonania, że jednym z tych narodów będą Polacy. Zamroczeni bezgraniczną głupotą - swoim poparcim dla banderowskiej-polakożerczej Ukrainy (chcą wysyłać polskich żołnierzy na front ukraińsko-rosyjski!!!) prowokują teraz wariata Putina do zrzucenia kilku bomb atomowych na Polskę.

Robert: piszę "politycy warszawscy" gdyż trudno mi ich nazywać politykami polskimi. To parobcy USA, Niemiec, Unii Europejskiej, Izraela, Ukrainy, Litwy i wszelkiej innej antypolskiej swołoczy, tylko nie Polski!

His: w swoim dziale kresowym zajmuję się sprawami kresowymi a nie polsko-żydowskimi. Dziwi mnie tylko jedno: wielu Polaków nie lubi Zydów, a jednocześnie nie mają nic przeciwko temu, aby Polska była pachołkiem Ameryki, którą rządzą... ZYDZI! Gdzie tu sens, gdzie logika?!
Jeśli mówimy: Hitler napadł na Polskę, to zgodnie z tym możemy mówić, że Stalin napadł na Polskę. Stalin to czy tamto zrobił. Był on dyktatorem - samodzielnie rządził Rosją i wykańczał brutalnie swoich przeciwników, także Zydów, gdyż wielu Zydów z nim współpracowało, tzn. wykonywało JEGO rozkazy. Stalin na pewno nie był parobkiem Zydów (są nimi prezydenci USA!). To Zydzi u jego boku byli jego parobkami i wykonawcami jego zbrodni.

Marian Kałuski, Australia

Lubomir - 21.01.15 13:27
Niczym w proroczej 'Odzie do młodości' Adama Mickiewicza, 'świat rzeczy stanął na zrębie'. Mickiewiczowski zamęt i Mickiewiczowska noc, też towarzyszą temu wszystkiemu. Niemcy zaczęli burzyć Porządek Poczdamski zjednoczeniem z RFN - Poczdamu, Berlina, Brandenburgii, Saksonii i Meklemburgii z Pomorzem Przednim. Rosja nie pozostała z tyłu. Wkomponowała się w oś agresorów, burząc Porządek Jałtański. Bo czym innym jest zajęcie Jałty, Krymu i Korytarza Transportowego Rosja-Krym?. Nagle nad Europą zawisła groźba terytorialnej destabilizacji. Sondażowe balony wypuszczane Polakom, m.in. odnośnie rekonstrukcji Polski na ziemiach Ukrainy Zachodniej, momentalnie są komentowane przez niemiecką prasę w Polsce. Okopywanie się Bundeswehry w Szczecinie i istna inwazja kapitału niemieckiego na Polskę, musi rodzić wiele pytań i wywoływać wiele skojarzeń. Skojarzeń niekoniecznie pozytywnych. Można odkryć, że każdemu zwiększonemu zainteresowaniu Polaków losem Lwowa i Ukrainy Zachodniej, towarzyszy zwiększone zainteresowanie Niemców - Szczecinem i Pomorzem Zachodnim. To groźny dla Polski rezonans. Polska dyplomacja i dyplomacja euro-amerykańska wciąż powinna przypominać Niemcom, że powinni być wdzięczni wszystkim zwycięzcom z 1945 roku, że Polska nie zajęła zdobytego już dla niej przez króla Bolesława Krzywoustego Pomorza Przedniego i wyspy Rugi. Może wówczas apetyty Niemców na polskie ziemie, zmniejszyłyby się. Kto wie, może nawet do zera?. Nie można być ślepym i głuchym na żadną formę agresji. Nawet na tą pełzającą. Rujnowanie polskiej gospodarki, polskiej technologii, polskiej kultury i polskiej nauki, to także akty antypolskiej agresji. I raczej trudno za to obwiniać Moskwę czy neobanderowców.

Robert - 21.01.15 11:30
Szanowny Panie Marianie Kałuski, od kilku dni, mam ten bardzo dobry artykuł przed sobą. Najchętniej bym nie pisał żadnego komentarza, wszystko co artykuł zawiera jest jasne i klarowne. Fakty historyczne, są mocną podstawą argumentów i wniosków. Wynikających z postępowania, pewnej grupy negatywnych bohaterów i szczególnej roli, jaką odegrali od roku 1989 i odgrywają dzisiaj tzw „politycy warszawscy”. W roli wasali dla interesów „amerykańsko- izraelskich”.

To mnie zainspirowało do nieco innego tematu, jakże zbieżnego z Pańskim artykułem. Można by się pokusić o analogię ciągłości, układów z przed 1939, oczywiście w innym kontekście, wpływów zachodnich państw „sojuszniczych” i związku sowieckiego. Co wychodzi na to samo: wasalstwo „polityków warszawskich”, z Rządem w Londynie i Generalicją, w służbie za „naszą i waszą wolność”. Kiedy były wiadome, wyniki ustaleń Jałtańskich. Czy warto było? - poświęcić tysiące polskich dusz, które byłyby bardziej przydatne w Polsce – kiedy sojusznicy, okazali się zdrajcami a tym samym naszymi wrogami. W skrócie można to podsumować tak: zadając pytanie? Kto przegrał II WŚ i został jej niewolnikiem – odp: wynika że tylko Polska i Polacy, i tak to trwa do dnia dzisiejszego. Zostawiam to pod rozwagę czytelnikom – /to nie jest przedmiotem tego artykułu. Robert/. Natomiast dobrze się dzieje, że czytelnicy i ja tez, jednak połykamy trochę tej wiedzy, to nie jest wstyd przyznać się do tego że się czegoś nie wie, ponieważ w PRL-u dostęp do ubogiej informacji, fałszowanej ocenzurowanej, był priorytetowy. W tej chwili po kilku dniach od ukazania się licznik czytających wskazuje na 625 czytelników - bardzo dobry wynik i klarowność co wskazuje brak komentarzy.

Natomiast Pan Kałuski, dokonał studium, na dzień dzisiejszy o nacjonalizmie w granicach „obecnych państw” kresowych. Z czego dobitnie wynika, że te kierunki barbarzyńskie – ni jak nie są spójne, nie maja żadnego nawet cienia kulturowo duchowego do kultury i dziedzictwa kiedy te tereny /państwa/ należały do Polski. Tą swołocz wiadomo kto wykreował, a zalążki nacjonalistyczne już istniały, zgodnie z interesami sowieckimi i niemieckimi.
Jeżeli Polska, dysponowała by „politykami warszawskimi” pod sztandarem Bóg, Honor i Ojczyzna, rozmowy z tymi państwami wschodnimi, byłyby twarde, rzeczowe i w interesie Polskiej Racji Stanu, z uwzględnieniem okrucieństw historycznych – i strat, jakie ponieśliśmy pozostawiając zagospodarowane tereny. Ale niestety ta „dzicz” okradła nas z naszych miast, kultury ect i podaje jako ich własne osiągnięcia – niszcząc wszystko co tylko możliwe, zacierając ślady polskości, łącznie z prześladowaniem mieszkających tam Polaków. Ktoś postronny, może zapytać jak to jest możliwe, że obecni „politycy warszawscy” w ogóle nie reagują do wrogich nam państw w obecnych granicach terenów kresowych polskich /i kto za tym stoi?/. To zagadnienie wyjaśnia Autor, Marian Kałuski, Polecam.

His - 20.01.15 22:50
Witam
Panie Kałuski wg mego zdania ten pański kierat historyczny nie ma perspektyw przedostania się do umysłów młodych Polaków.
Obserwuję jak pan ciągle powtarza tezę wpajaną Polakom a wymyśloną przez historycznych mełamedów, że Stalin to był nadczłowiek, który wszystkim kierował więc za wszystko odpowiada.
Tutaj proponuję zapoznać się z broszurą wydaną pod pseudonimem Wiktor Uszkujnik, "Paradoksy historii. Tajna historia Rosji". Widać, że pod tym pseudonimem ukrywa się osoba, która nie dała się zwieść żydowskiej propagandzie jakoby analfabeta Stalin , (syn praczki, która miała męża alkoholika) dokonywał samodzielnie politycznych manewrów.
Dużo większą pozycją godną przeczytania jest praca firmowana nazwiskiem Laureata Nagrody Nobla Sołzenicyna "Dwieście lat razem".
Proponuję Panu wyrwanie się z kieratu i opisanie jak naprawdę wyglądała tzw. rewolucja październikowa a to w związku z 90 rocznicą śmierci Żyda Aleksandra Izraela Łazariewicza Helphanda,
na stronie:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksander_Izrael_Helphand
czytamy:
"Współorganizator BOLSZEWICKIEGO ZAMACHU STANU w Rosji w 1917 r."
Do dzisiaj w POlsce większość historyków dalej wierzy kolejnej propagandzie wymyślonej przez Żydów, że to był oddolny ruch uciskanych mas.
Poznanie przez młodych Polaków jak i przez kogo są inspirowane tzw. oddolne ruchy pozwoli nam nie popełniać kolejnych pomyłek typu Solidarność.
Dobrym tematem też jest opisanie co się działo w poniemieckich obozach koncentracyjnych w latach 1944-1946 na terenie Polski. Ilu Polaków i kto tam wymordował pod pretekstem walki z "kolaborantami niemieckimi" ?
Za 3 tygodnie będziemy mieć 8 rocznicę śmierci Żyda Salomona Morela komendanta w jednym z takich obozów. Zapewniam Pana że, Stalin go tam nie posłał.
Historycy powinni przedstawić straty jakie poniósł nasz Naród i przeciwstawić je żydowskim żądaniom wypłaty 60 mld dolarów.
Warto też opisać polską arystokrację, która została wyniszczona w ciągu 5 lat po wojnie pod kierownictwem Żyda Jakuba Bermana.
Obecnie nasza młodzież nie zna historii i jest łatwo wikłana w spory, które ją tylko osłabiają.
System, który nam zainstalowano niszczy wybitne jednostki o czym mądrze mówi prof. Staniszkis a bez nich masy są niewolnikami żebrzącymi za kawałkiem chleba. Człowiek nie mający pewności jutra nie myśli o tym co będzie za miesiąc, za rok za pięćdziesiąt lat. Wegetujemy z dnia na dzień bez wizji na lepszą przyszłość.
Zarówno Tusk jak i Kaczyński wygłaszają uaktualnione przemówienia młodego Gomułki. System bankowy to krwioobieg a media to system nerwowy społeczeństwa oba systemy mamy w obcych wrogich rękach. Jedynym dla nas wyjściem jest się spalić i odrodzić na nowo jak Feniks, wybory są tylko kontynuacją przeszłości i jakieś hasła wypowiadane przez demagogów niczego nie zmienią. Nawet jeżeli wygłodniały lud wyjdzie na ulice skończy się to dla niego kolejną katastrofą.
Kiedyś społeczeństwo mogło liczyć na pomoc Kościoła, dzisiaj i ta instytucja została zasilona młodymi zawirusowanymi klerykami, którzy sami ze sobą mają problemy.
Islam sam walczy z tą chazarską zarazą i nie osłabiajmy go.
Bądzmy odporni na propagandę i poznawajmy historię.
Na koniec coś pozytywnego, nasza młodzież nie dała się zwieść Judaszowi POlikotowi w którego propagandę wpompowano kupę dolarów. (nie rubli)
Powodzenia życzę i czekam na dobre artykuły.

Jan Orawicz - 19.01.15 22:25
Drogi nasz historyku, akurat złapawszy wolną chwilę za nogi przybyłem
na Pańską - jak zawsze, bardzo ciekawą stronę historyczną. I muszę z
przyznać się,że w tej chwili - dzięki Panu dowiedziałem się dokładnie
wszystkiego o kopii obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej. W moim wierszu,
po prostu proszę Matkę Boska Ostrobramską o autentyczne ludzkie więzi
polsko-litewskie,które się mocno zerwały! A w tej brzydkiej robocie, zwykle
maczają swoje ręce odwieczni wrogowie Polski. Wiedziałem,że kopia tego cudownego obrazu jest w Gdańsku i nic więcej. Teraz dzięki Panu wiem,
gdzie powstała kopia i na czyje życzenie, i jej faktycznie cudowne przybycie
do Gdańska. Zresztą, co tu pisać wiele ciekawych danych z naszej historii
wydobyłem z Pańskich prac historycznych.Wiadomym jest,że w PRL Historia
Polski była świadomie ograniczana - szczególnie ta,która rodziła się na
Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej.Miałem po wojnie w szkole
podstawowej nauczycielkę j.angielskiego . Pochodziła ze Lwowa i miała
w mej klasie tylko 5 lekcji tego języka,ale przyjechali raz faceci z kuratorium
i rzekli: "Obywatelko nauczycielko języka kapitalistycznego proszę nie uczyć!!
Dzieci należy uczyć j.radzieckiego! Angielka, po tak nazywaliśmy tę nauczycielkę odparła przybyszom: "Języka radzieckiego nie ma, jest tylko
język rosyjski." Zaraz też nasza Angielka została przez tych panów zabrana.
Chyba za to,że mówiła nam o tym,że polski Lwów nam zabrał Kraj Rad
I od tej pory zniknął po niej ślad. Kiedy otworzono jej skromne
mieszkanko, to były tam tylko jej rzeczy. Ludzie szeptali,że została
zamordowana przez ubistów,bo pono była w AK. Pozdrawiam

Marian Kałuski - 17.01.15 19:52
Dlaczego nikt z Czytelników KWORUM nie chce się wypowiedzieć w tak ważnej sprawie, którą tu poruszyłem?
Brak kontragumentów czy chowanie ogona pod siebie?
Do odważnych świat należy!
Pokażcie, że jesteście patriotami i dobro Polski, a nie jednej czy drugiej partii, leży Wam naprawdę na sercu.
Milczeniem w polityce niczego się nie zmienia.
Polska potrzebuje prawdziwego wstrząsu politycznego, aby mogły nastąpić zmiany na lepsze, aby Polska była nareszcie Polską, a nie fiolwarkiem polityków warszawskich.

Marian Kałuski

Wszystkich komentarzy: (16)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

19 Kwietnia 1979 roku
Dokonano próby wysadzenia pomnika Lenina w Nowej Hucie.


19 Kwietnia 1995 roku
W Oklahoma City dokonano zamachu bombowego. Zginęło 167 osób.


Zobacz więcej