Środa 24 Kwietnia 2024r. - 115 dz. roku,  Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 10.10.14 - 13:44     Czytano: [1422]

Morfiniczny rytm życia





Osaczają mnie konsekwentnie
demony lęku.
W dzień odsuwają się obrzydzeniem,
w nocy wypełzają pełne nadziei,
że staną się architektami
mojej bezsenności.
Nieszczęśliwe, jak ja,
a może nawet bardziej,
bo gdy ja umrę,
one będą dalej
jęczeć wśród bezdennej nocy.


Rytm mojego życia bije w takt pielęgniarskich kroków, człapania staruszka z dwójki zdążającego co godzinę do ubikacji, pluskania wody z nieszczelnego kranu, odgłosów aparatury medycznej dochodzących z R-ki. Kiedyś się pocieszałem, że ci z R-ki mają gorzej. Ostatecznie zawsze trafiałem na salę ogólną. Dziś, nawet gdybym chciał, nikt mnie tam już nie weźmie. Nie ma już nic do wyleczenia. Teraz pozostało mi tylko wsłuchiwanie się w kroki. I zastanawianie się, kto pierwszy mnie odwiedzi? Śmierć czy pielęgniarka z morfiną. I czy usłyszę, kiedy nadejdzie…?
Rak. Czytałem w Internecie i nadal nie mogę zrozumieć, jak własny organizm może tak bezsensownie siebie zabijać? Przecież tkanka rakowa jest zbudowana z moich własnych komórek. Dlaczego się tak mnożą? Czemu powzięły plan, by mnie wykończyć? Pytałem lekarza. Uśmiechnął się i odszedł. Później się dowiedziałem, że sam jest po przeszczepie szpiku.
Wieczór. Pacjenci z mojej sali oglądają szmatławy teleturniej. Z dyżurki pielęgniarek dochodzą odgłosy meczu. Z sali obok dudni muzyka dla idiotów. Przez tyle lat marnowałem czas. Tylu ludzi marnuje go nadal. A teraz chciałbym mieć choć odrobinę tego, co przeciekło mi przez palce.
Boli? Czy boli? Jak boli?! – to cholerne słowo jest tu rozkładane na części pierwsze, jakby świat składał się tylko z bolenia, a ludzie pragnęli wyłącznie zmniejszania bólu swojego i innych. A ja chciałbym spróbować poziomek. Choć wiem, że to dopiero wiosna. Szkoda, jedna poziomka, a potem niech boli… Taki śmiech przez łzy…
– Podam lek, panie Kazimierzu – usłyszałem znów, jakbym słyszał echo sprzed sześciu godzin, które odbijało się po salach i wróciło znów do mojej. Ona ma podać ten lek, to jej praca i zadanie. Ja tu mam umierać. Taki jest mój los i rozpoznanie. Pacjenci z taką chorobą nie chodzą, nie kochają, nie marzą. Tylko umierają zgodnie ze swoim rozpoznaniem.
– Dobrze – odpowiedziałem, tak jak przed sześcioma godzinami. Wykonujmy swoje zadania starannie.
…. Bezsilność. Bezwład. Bezgłośne przerażenie. Chciałem sięgnąć po wodę. Stała tam gdzie zwykle, jak oaza wśród piasków. Wyobrażałem sobie, jak ożywia mnie wewnętrznie od ust aż do umysłu. Ale nie mogłem podnieść ręki. Nie byłem w stanie. Popatrzyłem na swoje pokłute wenflonami dłonie. Czarne chmury zbierają się nade mną. Świat kurczy się, zaciska wokół mnie, biorąc bezdusznie w niewolę. Rozpełzająca się we mnie choroba wyznacza teraz granice czasu i przestrzeni. W jej słowniku zabrakło słowa „przyszłość”. Przyjmę więc to, czym mnie obdarzy. Przyjmę jeszcze jedną noc…
Dawno temu nie myślałem o śmierci. Aż wreszcie znalazłem się tu. Lekarz, który prowadzi moją salę, ostrzegał mnie wiele razy. Straszył, że nie przyjmie mnie do szpitala, jak nadal będę palił. Teraz nic nie mówi o paleniu. Jest miły, wyrozumiały, więc chyba nie zostało mi dużo czasu. To jednak porządny człowiek. Mimo wszystko.
Ciągle zastanawiam się, czy tam, po drugiej stronie coś jest? Powinienem w to wierzyć. Boję się nie wierzyć. Ksiądz mówił, by ufać w Boże miłosierdzie. Ale czy ktoś kiedyś zważył to miłosierdzie? Może Bóg mi kiedyś powie, ile razy mi wybaczył, odwrócił wyrok, który wisiał nad moją głową na włosku. Ale dziś mam raka i mnie boli. I w to łatwo mi wierzyć, bo mam to na papierze „czarno na białym”. Wiara czyni cuda. Ale wiara w miażdżącą diagnozę czyni tylko spustoszenie. Czy Bóg umie pisać „biało na czarnym”? Zapewne, bo umie wszystko. Ale czy zechce...?
… Znów zastrzyk. Znów to błogie uczucie wygładzające mój umysł, tak że mogę choć przez chwilę śnić o przeszłych, dobrych czasach. Za kilka godzin ból znów wróci, ale wróci też pielęgniarka ze sztucznym uśmiechem i strzykawką na tacy, więc jakoś przetrwam ten czas. Wiem, co tam ma w tej strzykawce. Morfinicznym rytmem życia zbliżam się do największej niewiadomej, coraz wolniej, leniwiej, słabiej.
Dziś przyszła na naszą salę siwa staruszka. Poruszała się przy chodziku, podchodząc do łóżka obok mnie. Potem opowiadała sąsiadowi z lewej o swoim mężu, Stanisławie. Znałem pana Stanisława. Spotykałem go pod poradnią kardiologiczną, gdzie siedział często z tą staruszką, oczekując na wizytę u lekarza. On spodziewał się swojej śmierci. Tego wieczoru, ostatniego wieczoru swojego życia, przepraszał ją, całował po rękach i mówił, że nie potrafił dać jej tyle miłości, na ile zasługiwała. Spędzili razem sześćdziesiąt pięć lat. Był dobrym człowiekiem. Przeżył wiele lat u boku ukochanej żony i umarł tak, jak chciał.
A co będzie ze mną? Jaki będzie mój koniec?
Gdzie ta pielęgniarka z tacą?!
Znów boli bardziej…


Andrzej Chodacki


Autor opowiadania i wiersza: Andrzej Chodacki
Urodzony w 31.05.1970 roku. Z powołania mąż i ojciec, z zawodu lekarz wojskowy w stopniu kapitana. Pisze prozę i poezję, a także fotografuje. Laureat kilkudziesięciu konkursów literackich, między innymi zdobył Złoty Laur Dziewina za 1 miejsce w kategorii proza w VI Ogólnopolskim Konkursie Literackim w Żarach w 2012 r. i 1 nagrodę za prozę w Ogólnopolskim i Polonijnym Konkursie Literackim im. Leopolda Staffa w 2013 roku. Jego opowiadania były wydrukowane między innymi w Wydawnictwie My Book w Szczecinie, Miesięczniku Literackim Akant w Bydgoszczy, Kwartalniku Literackim Horyzonty, Blogu Literackim " Pod natchnieniem Ducha Świętego", w Półroczniku literackim „Inter-. Literatura–Krytyka–Kultura”, w Portalu Literackim Publixo oraz w Tygodniku Polskim w USA i Gazecie Polonijnej w Kanadzie, z którymi podjął stała współpracę.
W 2012 roku wydał debiutancką książkę z poezją i fotografią pt.„ Pejzaże tęsknoty”,
w 2013 roku wydał cykl 25 nagradzanych opowiadań pt. „ Opowieści ze świata”.
Od 2008 roku współtworzy śpiewający zespół poetycki wraz z Marcinem Kowalczykiem (założyciel zespołu, poeta i kompozytor ) oraz Lechosławem Tarkowskim (basista).


Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

24 Kwietnia 1942 roku
Urodziła się Barbra Streisand, amerykańska aktorka i piosenkarka.


24 Kwietnia 1952 roku
W Polsce wprowadzono obowiązkowe kontyngenty na mleko.


Zobacz więcej