Sobota 20 Kwietnia 2024r. - 111 dz. roku,  Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 04.03.07 - 11:37     Czytano: [1747]

Wypędzać złe duchy

Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom. (2 Tm. 4,1).

Jedni, po przeczytaniu tego artykułu potwierdzą, że pisał go nawiedzony i zdewociały utopista walczący z Goliatem zła. Drudzy, że antywolnościowy i antydemokratyczny kryptofaszysta. Napisałem go i dla jednych i drugich. Niech pojmą pierwsi, że ta utopia jest koniecznością, a drudzy, że tzw. demokracja nie jest aksjomatem ani demokracją nawet.

Dana jest mi wszelka władza w niebie i na ziemi(Mt.28,18) mówił Chrystus i polemiki z tym być nie może. Jakąż konsekwencję to rodzi dla sposobu urządzenia życia na ziemi!? Konsekwencję, która dziś jest rugowana. Oto mówi nam Pan, że wszystko co istnieje z jego woli na kształt jego woli powinno być formowane. Prawo Boże i Kościelne powinno być najważniejsze w życiu ludzi a także w społeczeństwach. Chcąc wprowadzić do Mistycznego Ciała Chrystusa, jakim jest Kościół Katolicki, jakąkolwiek formę musimy się liczyć z katastrofą i nieporozumieniem. Jedynie wprowadzenie praw i nauki Kościoła do organizacji państw katolickich jest dla nich dobre. Hierarchia jest zgodna z wolnością i pozostaje w służbie wolności dzieci Bożych (Rz. 8,21). Pamiętajmy o tym, że extra Ecclesia nulla salus. Jeden jest Kościół, jedna wiara, jedno zbawienie, jedna w nim prawda. Tej wierze, temu zbawieniu i tej prawdzie podporządkowane musi być życie człowieka i życie narodów, które tworzą państwa. Kościół może dawać zbawienie duszom tylko wtedy, jeśli pozostaje wierny Chrystusowi w swoim założeniu, w swoich dogmatach, w swej moralności. Jest absolutna potrzeba zachowania depositum fidei. Współczesny Kościół czasem błądzi odchodząc od objawienia: modernizm, błędy w nauczaniu, nieskuteczne przyciąganie wiernych otwarciem na nowostki. Uczcie je (narody) zachowywać wszystko, co wam przekazałem (Mt.28,19). Tym wezwaniem powinien kierować się Kościół. Wszelkie odstępstwa są niedopuszczalne. Pamiętajmy, co mówi Nota Kongregacji Nauki Wiary z 24 listopada 2002 r.: Żadnych kompromisów wobec świadectwa wiary, nie można popierać działań, które obalałyby podstawowe treści wiary i moralności przez formy alternatywne albo przeciwne tymże treściom. Wszystko (prawo, moralność, aktywność społeczna, polityka, gospodarka i kultura) musi być podporządkowana objawionej wierze katolickiej. Takie państwo, taki naród jest wówczas narzędziem zbawienia. Najwyższą formą ucieleśnienia tego jest państwo narodowe. Nie powinno ono kierować się na zewnątrz narodu ale do jego wnętrza. Taki właśnie nacjonalizm jest w Polsce, jest on zrośnięty z chrześcijaństwem i dlatego stanowi siłę doskonałą i twórczą. Jest zatem elementem ułatwiającym zbawienie przez naród w Świętym Jedynym Kościele Rzymsko-Katolickim. Prawy porządek chrześcijańskiego miłosierdzia nie zabrania prawowitej miłości Ojczyzny, ani nacjonalizmu; przeciwnie, kontroluje on go, uświęca i ożywia. (Pius XI - Caritate Christi Compulsi).Zatem Pax Christi in regno Christi. Ale czy pozostał choćby jeden, dla którego byłby on kategorycznym imperatywem? Wymarł, jak dinozaury... Tymczasem budowa Państwa Bożego (Civitas Dei) musi być powinnością katolika. Ci, jak sądzę jeszcze nie wymarli całkowicie. Contine, sustine, abstine- cierpieć, powściągać się, pracować! Pracujemy, kształtujemy się a czasem cierpimy dla Wielkiej, Katolickiej Polski. Naród, który nie wierzy w wielkość i nie chce ludzi wielkich, kończy się. Trzeba wierzyć w swą wielkość i pragnąć jej (kardynał Stefan Wyszyński). Tak musimy działać. Odrzućmy obce nam prądy, postawy i poglądy. Duchy rewolucji francuskiej, które niszczą starą Europę są obcy naturze człowieka. Z nich rodziły się wszelkie patologie społeczne i ludzkie: liberalizm, relatywizm, antychrześcijaństwo, komunizm i tolerancjonizm. Wszyscy i wszystko równe? To nawet w realiach politycznych się nie sprawdza. Nie wierzę w to. To kłamstwo demaskowane jest na każdym kroku. Potrzebny jest świadomy udział katolików w życiu politycznym. Polityka i moralność katolicka muszą się tu zespolić. Jest to możliwe i niezbędne. Przełom narodowy przyniesie właśnie taki nowy typ polityka. Będzie on raczej przywódcą, spiritus movens, wola i działaniem. Nie będzie on miał nic wspólnego z tym, co dziś przedstawia przeciętny polityk. Będzie on raczej żołnierzem! Takich działaczy i aktywistów już trzeba kształtować i wybierać. Trzeba wybierać takich, by lepiej służyli wspólnemu dobru Narodu, wprowadzając chrześcijański porządek i ład. Tylko temu powinni służyć. Polityka musi być jak zakon. Wstępując w nią należy zostawić bagaż egoizmu i materialnych ciągot. Zostawić wygodne życie i poświęcić się dla narodu kompletnie. Katolicy mają obowiązek kształtowania życia publicznego w swoim kraju zgodnie z nauczaniem i prawdami wiary. Nawet wbrew innym i nawet, gdyby stanowili mniejszość. Bowiem tylko w katolickim Civitas Christiana jest należyty cel fundowania zasad państwa, jego własnych zasad: suwerenności, prawa i ładu wyższego. Demokracja pozostaje obojętna wobec dobra i zła (M. Bierdiajew). My tacy pozostać nie możemy!

Dziś już trzeba odrzucić to, co jest dla nas zgubne, nieprawdziwe i hamuje naszą drogę do wielkiego państwa bożego. Pogłębiając naszą świadomość narodową z łatwością rozpoznamy zło i niecnotę. Zgubne idee już nie będą nas mamić pozorami zbawienności. Zacznijmy od treści a forma przyjdzie samoistnie. Pluralizm to dzieło diabła, relatywizm także. Rozum i racjonalizm to demony. Ekumenizm ma swój rodowód w piekle. Nie może być tak, że "wszystkie koncepcje na temat dobra człowieka są równie prawdziwe i mają tą samą wartość."

To oczywiste, że totalitaryzmy, jako zasada działania państwa, zagrażają demokracji i są jej wrogie. To truizm, ale także i sama natura demokracji zbliża się do totalitaryzmu. My, obywatele państw liberalnych nawet nie zauważymy, jak totalne państwo posadzi nas na ławie oskarżonych za trwanie przy wartościach chrześcijańskich, narodowych i każdych innych sprzecznych z nowym wspaniałym światem relatywnej demoliberalnej prawdy-nowego totalitaryzmu. Ta tyrania „wolności” (teraz rozumianej jako obojętność wobec zła i dobra) zniszczy prawdziwą wolność. Wolność ta de facto już nie żyje. Jej zgon ukrywa się przed nami a kiedy wyjdzie to na jaw już nikt nie będzie mógł na to nic poradzić.

Największymi fanami bożka demokracji, nie bez kozery, są także i u nas nibyintelektualiści. Pojmowanie demokracji zostało przez nich szybko zdefiniowane, przyswojone i przybrało kształt złotego cielca-dogmatu, z którym nie wolno polemizować. Wolno go tylko przyjąć i milczeć w najgorszym przypadku, a w najlepszym wariancie entuzjastycznie hołubić. Brudne skrzydła roztoczył nad nimi m.in. naczelny demiurg RP, Adam-ponoć- Michnik i wszechwpływowe środowisko „Gazety Wyborczej”. Ten swoisty dyktat nibyintelektualistów i tzw. autorytetów „moralnych” ochoczo przystąpił do walki z „endecją”, „klerykalizmem” i „ciemnogrodem”. Jest to de facto tylko zewnętrzny objaw walki z Bogiem i religią jako taką. Nie pasuje On do ich wizji ustroju bowiem jest absolutną prawdą. W ich demokratycznym ustroju nie ma absolutnych i objawionych prawd, nie ma świata duchowego, nie ma doskonalenia człowieka do zbawienia. Rozum-myślą oni-jest potężniejszy od zabobonów, jest odtrutką na „opium dla ludu” a oni-cóż za pycha-są Prometeuszami poświęcającymi się dla dobra ludzkości obnażającymi fałsz Objawienia. Mają dziś pozycję tzw. autorytetów moralnych nieusuwalnych. Mają władzę nad opinią publiczną. Ingerują oni w sprawy naszej prawej moralności, mówią co jest, było lub ma być moralne a takie może być wszystko, tylko nie etyka katolicka. Ta jest kajdanami, kagańcem, kuźnią zacofania i czarnoseciństwa, skrępowaniem człowieka, genezą faszyzmu i wylęgarnią wszelakiego zła (złem jest to, co zagraża ideom demokracji oświeconej). Ludzie słabi, grzeszni, trwający w grzechu i zdający się mechanicznie na to, co narzucają im media są jakby oczkiem w głowie demoliberałów. Nie, oni są li tylko narzędziem w ich łapskach, ich łupem! Dają nam ci władcy wyobraźni obraz łatwego życia. Życia „na luzie”, bez pancerza, bez smyczy, bez gorsetu obowiązków i moralności, bez powinności. Rozluźniona etyka, rozhermetyzowana moralność i wyzerowany przymus, którego brak zbliża nas do zwierząt- oto co proponują autorytety nowoczesnej ohydy. Ale tak naprawdę chodzi o to, aby przeciągnąć nas na stronę prawdziwego zła, pod bat i zniewolenie szatana. Za tymi postulatami nie kryje się wolność, ale pustka i niewolnictwo. Za relatywizowaniem prawdy nie kryje się brak trudu wyborów, ale mrok piekła bez możliwości. Żywego, palącego, śmierdzącego piekła. Kiedy będziecie patrzeć na takich intelektualistów- kapłanów demoliberalizmu, patrzcie na ich rogi i kopyta. Kiedy słuchać ich będziecie, wsłuchajcie się jak bluźnią i gorszą. Kiedy oni otwierają usta, my powinniśmy zatkać uszy.

Drogą prostą do Boga jest pokora, nie pycha. Ale drogą do restauracji normalnych obyczajów, narodowego państwa i lechickich cnót jest rewolta integralnej tradycji. Odrodzi się nasz nawyk, obyczajowość, etos i nasza rasa psychiczna. Literaci, myśliciele, filmowcy, artyści, politycy, lekarze, prawnicy zwiedzieni zostali pychą swych umysłów. Scjentologia i racjonalizm to dwa morderstwa popełnione na duszy ludzkiej i na człowieku. Humanizm, indywidualizm, desakralizacja i materializm to zabezpieczenie ich wyobrażenia o wolności twórczej, ale jakże szkodliwe dla umysłów i dusz prawych. Jeśli pozwolisz, by robactwo się rozmnożyło- rodzą się prawa robactwa. I rodzą się piewcy, którzy będą je wysławiać"- mówił Antoine de Saint-Exupery. Inteligenci, owi naukowcy i mędrcy liberalnej demokracji to jedynie „stupidita intelligente, jak pisał Evola lub tzw. idiot savant. To-jak śpiewał pewien kontrowersyjny, dla niektórych zespół- ludzie niewarci nic, trucizna dla naszej krwi.

Zło mutuje od kiedy powstało. Przybiera nowe formy, kiedy już tylko pod starą zostaje zdemaskowane. Po oświeceniu mieliśmy komunizm. Następnie ostatnim tchnieniem było przesycenie trzonu komunistycznych trucizn do umysłów zachodnich i zafundowanie na glebie lewicowej wszystkich dzisiejszych „świętości” demokracji. Tak stało się podczas rewolty studenckiej. Niańką pokolenia ’68 była telewizja. W ostatnich wyborach parlamentarnych w Polsce wygrać je chciała tak naprawdę telewizja. Ustawiając dyskurs debaty politycznej i uczestników tej debaty oraz sztucznie polaryzując scenę polityczną na dwie partie, jawnie wspierając jedną z nich. Rewolucja bolszewicka ikonograficznie zapoczątkowana szturmem na Pałac Zimowy zmarła śmiercią nie do końca naturalną podczas upadku muru berlińskiego. Snem jej ojców było stworzenie nowego człowieka, wyrwanego z tradycji, bez korzeni, bez moralności i będącego tylko trybikiem w maszynie państwa. Nie udało im się mimo gułagów, pól śmierci, krasnego terroru, indoktrynacji i nastawiania przeciw zachodowi. Jednak tam, gdzie rewolucja przegrała zwycięstwo odniosła rewolta zrodzona w latach 60-tych w uniwersyteckich kampusach zachodu. Zapuściła korzenie w mózgach i pojęciach zainfekowanego nią pokolenia, które później zmieniało i zmienia nadal mentalność i tożsamość Europy. Na tym polega pogrobowe zwycięstwo komunizmu. Europa bez wartości a konkretnie bez wartości, które ją fundowały i stwarzały, Europa liberalna, antychrześcijańska, socjalizująca i niełacińska została stworzona przez owego nowego człowieka bolszewików. Wprowadzono ideały rewolucji październikowej „tylnymi drzwiami”. Wprowadzony na arenę życia publicznego, ten produkt genetyki ideologicznej, przewrócił do góry nogami to, co jeszcze w Europie było normalne. W hartowaniu nowego światopoglądu, nowej tradycji i zachowań swą niechlubną rolę odegrała telewizja. To jej masowy i dynamiczny rozwój w latach 50-tych i 60-tych a konkretnie umasowienie treści przez nią podawanych stało się rozsadnikiem wartości tożsamościowych dla Europy sprzed rewolucji -poniekąd- francuskiej. Młodzież „uwolniono” od wpływu rodziców, nauczycieli i Kościoła. A kto kwestionuje wychowawczą rolę Kościoła nie rozumie i nie chce przyjąć tego, że to właśnie ona ukształtowała oblicze duchowe i kulturowe Europy, ten jest jak dziecko które na złość i przeciw matce chce odmrozić sobie uszy. To nie ułomny rozum ludzki ma tu znaczenie, ale wiara.

Musimy widzieć te zagrożenia. Demokracja nafaszerowana nibyinteligentami i ich pojęciem o wyemancypowaniu jednostki niszczy wiarę i jej walory, niszczy państwo, naród i koroduje dusze odrywając ją od Boga. W zróżnicowanym społeczeństwie, zdegenerowanym liberalizmem i socjalizmem bez których demokracja żyć nie może, w którym największą aktywną część stanowią osoby niecne, obojętne na interes narodowy, kapryśne, niemoralne, bądź bierne nie ma świadomości mechanizmów rządzących polityką i gospodarką. Nie ma świadomości, że tak naprawdę demokracja nie istnieje i nie ma wolności. Jest pustka i zniewolenie. Odrzucenie tego zniewolenia otworzy nam oczy na prawdziwą wartość człowieka, jego miejsce w społeczeństwie, rolę i przeznaczenie. Wtedy droga do zbawienia będzie prosta i łagodna.

Rafał Orszak
Wrocław 22 II 2007

Wersja do druku

Rafał Orszak - 05.03.07 11:06
Zapraszam na stronę:

http://www.rafalorszak.prv.pl

Wszystkich komentarzy: (1)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

20 Kwietnia 1706 roku
Zmarł Hieronim Lubomirski, hetman wielki koronny, woj. krakowski, podskarbi wielki koronny, marsz. nadworny koronny (ur. 1647)


20 Kwietnia 1946 roku
Odział KWP pod dowództwem kpt J. Rogulki ps. "Grot" odbił 57 więźniów w Radomsku


Zobacz więcej