Wtorek 16 Kwietnia 2024r. - 107 dz. roku,  Imieniny: Bernarda, Biruty, Erwina

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 20.08.14 - 22:23     Czytano: [2607]

Kwiat jednej nocy


Stukot pociągu pomału się oddalał, wiatr modelował ostatnie dochodzące uderzenia o szyny, zachodnia część nieba płonęła resztkami słonecznych ogni. Tu i ówdzie nieśmiało przedzierał się posępny mrok. W oknach niewielkich domków błyszczało światło, za chwiejącym się parkanem ujadał jakiś niedorosły pies. Przedmieście niewielkiego w sumie miasta było na ogół spokojne, tylko z przylegającego do ulicy domu docierała piosenka Alibabek” kwiat jednej nocy”- raz tylko raz kwitnie kwiat…Droga, co prawda była bita lecz zima zostawiła na niej księżycowe niemal odbicie, widać tę drogę mróz sobie opatrzył i często po niej spacerował, zbyt często. Ustawał wicher wraz z pojawieniem się srebrzystego księżyca, który dzisiaj wyglądał wyjątkowo uroczo, jego okrągła twarz przypominała wizerunek kucharza na opakowaniu budyniu – budyniowy księżyc-
***
Krótka ulica przypominała raczej wieś - choć nie było tu zabudowań gospodarczych, często jednak domy sytuowane były w ogródkach, a nawet w niewielkich sadach. Domy! może zbyt szumna nazwa - ale niech już tak będzie! Najważniejsze, że po drugiej stronie ulicy był dworzec kolejowy, na którym zatrzymywały się pociągi z tablicami wielkich miast, jedynie expresy żegnały tę stację gwizdem. Ruch kołowy prawie tu nie istniał, no chyba, że rowerowy.
W jednym z ogrodów mieściła się altanka wciśnięta w gęste sieci żywopłotu, przez okienko przegrodzone listwami wypływały gitarowe melodie, czasami śpiewy i śmiech. Niemal każdego wieczoru zbierała się pobliska ferajna, by dać upust swoim talentom, a przy okazji spędzić miło wieczór. Wirtuozem gitary był Staś, który wówczas pobierał nauki w kaliskim technikum budowy fortepianów – choć nie było wielkiego podobieństwa w tych dwóch instrumentach - Staś grał wspaniale, a i śpiewał nienagannie. Nie tylko Staś śpiewał, jego chórek składający się z młodszej siostry Lidki i uroczych sąsiadek Halinki i Grażyny mieszkających w tym samym domu (bliźniaku). Lidka i Halina uczęszczały wtedy do ogólniaka, a Grażyna była już studentką, mimo obowiązków szkolnych zawsze znajdowały czas na chwilę relaksu i zabawy. Często i ja brałem udział w tych nierzadko cudownych wieczorach, w tym śpiewie - choć do Kiepury mi daleko, ale podobno śpiewać każdy może. Będąc na praktyce w Świebodzicach zaledwie kilka miesięcy poznałem wielu ciekawych ludzi, poznałem to sympatyczne miasteczko, które tętniło życiem jak każde inne. Nie wyróżniało się zbytnio, było podobne do Wrocławia, Ciechocinka czy Zamościa - każde miasto ma swój urok i niby każde jest inne, lecz wszystkie mają ten wspólny mianownik – tę Polskość i własną dumę. Jedynie różnią się wielkością, a piękno mają własne. W każdym mieście i wiosce żyją wspaniali ludzie i ta duma; najpiękniejsze istoty ziemskie - kiedyś noszące spódniczki – dzisiaj spodnie (niektóre pozostały tradycyjne) . Jak śpiewała Irena Santor –„najpiękniejsze warszawianki – to przyjezdne”- coś w tym jest, jakaś magia, jakiś czar. Wszystkie dziewczyny mają w sobie „to coś”- za czym tęsknimy, do czego wracamy, co, czego nie można zobaczyć, ale można dostrzec, bo patrzeć – nie koniecznie znaczy widzieć! Podobnie jak do dziewczyn wracamy często do miast i wiosek, które dawno pokochaliśmy, za którymi tęsknimy. Kiedyś kochałem inne-dzisiaj Kraków, nie znaczy to wcale, że tamte zdradziłem, zapomniałem - nie!” i znowu sobie zadaję pytanie - czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie”
***
-Stukot pociągu - przerywany dźwiękiem gitary, a noc księżycem bladym się objawia, niebo w gwiazdy ubrane i meteoryt strącony anielską nogą dogorywa w obłokach - noc ciepła i cudna - wiszą gwiazdy jak śniegu sople na stokach - noc anielska.
Takiej nocy łza się tuli do oka - nie z żalu, nie z bólu, to łza radości, bo kwiat jednej nocy kwitnie tylko raz.
Nie ukrywam, że lubiłem takie sielanki, zresztą do dziś lubię - ale tamte były inne, miały specyficzny urok, smak młodości, wtedy serca inaczej biły i śmiech był inny. Dlaczego pamiętam tamtą altanę i słyszę jeszcze dźwięk strun?, bo tylko złego się nie pamięta, zapomina się smutki i żale, a radości smak zatapia się w samym sercu - tam przetrwają najdłużej.
Pomiędzy Wrocławiem a Wałbrzychem jest cząstka mej radości, tam wśród nocy pełnej gwiazd wzlata meteorem, płynie nad łąkami rosą i okiem Cyklopa zerka w przeszłość – cząstka mej radości…Czasami usiądzie na wierzchowcu w Książu i cwałuje wśród zabłąkanych drzew, rozśpiewanego ptactwa i mgieł porannych zapomnianych przez Boga - radość z tamtych lat niczym anioła śpiew.” Gdzie Bajkał podnóża gór sięga - przez, lasy doliny i kurz, wędruje zgarbiony włóczęga…”Tą i inne ballady, dowcipy, których wówczas w głowie nie brakowało, a nawet niektóre zachowały się do dzisiaj; ulubionymi były te o milicjantach - choć złośliwi mówią, że takowe nie istnieją, bo to wszystko jest prawdą - możliwe..
-Świebodzice – miasteczko jakich wiele, małe i urocze - takie, do którego chce się powracać, gdzie spokoju odrobina i uśmiechu wiele, gdzie ludzie w niedzielę do kościoła idą, by w świętych murach zostawić swe troski. By podziękować za spokój i radość, którymi na co dzień Stwórca ich obdarza - by zanieść kłopoty do Pana ołtarza. Tam w tym miasteczku jest tyle uroku, w tych kamieniczkach i w kościelnej wieży, że trudno je zmieścić w ludzkim małym oku - lecz warto chwilę tam na pewno przeżyć. Choćby dlatego, żeby w noc majową zadźwięczały struny niosące ballady, by szumiały po latach w snach tamtejsze sady, by znowu altanka w żywopłot wciśnięta zechciała cię gościć - jak kiedyś przed laty-
Życie bez wspomnień nudne, bez wartości - każdy chce powracać jeśli ma do czego, z powrotów jak ze źródeł czerpiemy tak wiele: radość i siły z dawnych lat młodości - gdy wspominamy jesteśmy wciąż młodzi. Skoro przyszłość człowiekowi jeszcze tajemnicą - musimy czerpać jedynie z przeszłości
Często zasiadam w altance do śpiewu, dziewczyny przy mnie i Stasio z gitarą - tak łatwiej usnąć przy dźwiękach ballady - ten sam księżyc gapi się do okna, czasami pociąg żałośnie zawyje i szumią podobnie tamte stare sady i choć tęsknota kładzie się na szyje - usypiam powoli jak w kołysce dziecię. Może o północy zakwitnie ten kwiat - kwiat jednej nocy!

Władysław Panasiuk

Wersja do druku

Danuta Duszyńska - 06.10.16 18:12
Cudnie napisana opowieść jednej nocy...

Panasiuk - 21.09.14 23:03
Lubię poczytać coś mądrego, takie warunki stwarzają niewątpliwie P. Lubomir i P. Jan pisząc komentarze. Coraz trudniej o mądrość w literaturze. Zbyt rozbudowana nowoczesność eliminuje wrażliwość i zaciera piękno. Tylko w klasyce możemy znaleźć to, czego brakuje dzisiejszym"wieszczom". Rozpędzona cywilizacja nie zważa na żadne świętości, a sztuka traci swój dotychczasowy sens.Często słuchamy jakiegoś bełkotu, który z prawdziwą poezją nie ma żadnego związku. Doskonale znam środowisko piszących więc mogę wyrazić swoją opinię. Piszę też do kilku magazynów literackich nad Wisłą.
Dziękuję Panowie za Waszą wrażliwość i podziwiam wiedzę. pozdrawiam Panasiuk

Jan Orawicz - 21.08.14 21:08
Panie poeto Władysławie,każdy z nas ma takie wspomnienia,
ale nie każdy potrafi je tak cudnie wspominać, sercem i piórem!
Ja urodziłem się w środku Puszczy Bydgoskiej,której środek
opuściłem z rodzicami i rodzeństwem w dziesiątym roku życia,
zamieszkując na pobrzeżu tej puszczy. Czas ten wojna zasmuciła
nam uroki tego dookolnego cudownego świata. Było więcej okazji
do płaczu jak do śpiewu. Kiedy się wreszcie zaniosło na śpiew,to
nie było na to wiele czasu. Należałem do tego pokolenia,które
musiało nadrabiać stracony czas. Szkoły podstawowe robiliśmy tak,
by w jednym roku szkolnym skończyć 2 klasy szkoły,by się załapać
do szkół średnich. Powojenna bieda, wymuszała po prostu na nas
pomoc rodzicom w utrzymaniu domu. A na wsiach z tym nie było
łatwo! Oprócz tego w czasie wakacji byliśmy przymusowo kierowani
do SP,czyli tzw. Służby Polsce,która prowadziła brygady, uczące nas
pracy i obrony. A więc pracowaliśmy,a po pracy ćwiczyliśmy się w
zakresie obronności - włącznie z tzw. forsownymi marszami - często
w dni upalne. Oczywiście otrzymywaliśmy umundurowanie. A zatem,
czas naszej młodości nie wiele zezwalał nam na romanse i tańce z
z naszymi cudnymi dziewczynami,które także były wysłane na żeńskie
brygady SP. Po tym czasie, zostały nam tylko wspomnienia i fotografie,
słowa pieśni i urywki z wojskowego życia,bo tak w zasadzie można
tę sprawę skwitować. Pozdrawiam

Lubomir - 21.08.14 8:05
Myślę, że ta 'Mała Polska' jeszcze jest w miarę zdrowa. W 'Małej Ojczyźnie' {bo jak inaczej ją nazwać?}, jaką opisuje Autor jeszcze wszystko jest na swoim miejscu. Wszystko, włącznie, a może - przede wszystkim - z Panem Bogiem. Tak jest w małych społecznościach Śląska i Ziemi Stefana Żeromskiego, Ziemi Świętokrzyskiej. Tak jest na Podhalu, Spiszu i Orawie. Tak jest na Pomorzu, Warmii i Mazurach. To zjawisko nie tylko można obserwować w Polsce. Wszędzie małe społeczności starają się żyć wzorcowo. Słynna jest np Piccola Italia, solidarna, mała społeczność włoska. Wielkie skupiska ludzi podlegają wielorakim wynaturzeniom. Zanika w tych społeczeństwach to co w ludziach najpiękniejsze i najwartościowsze. Postępuje ich swoista robotyzacja i komercjalizacja. Stąd pewnie najwięcej kryzysów rodzinnych i rozpadów rodzin - w społecznościach wielkich. 'Małe Polski' znakomicie funkcjonują także na Litwie. I nie chodzi wyłącznie o Soleczniki. Kiedy ci z najwyższych półek państwowych, wykopywani są w atmosferze skandali obyczajowych i afer, lokalna Polska stara się zachowywać uczciwą twarz. W czasach odgórnej promocji kłamstwa, demoralizacji i cwaniactwa, nie jest to łatwe. Jednowymiarowy materializm dyskryminuje wielowymiarowy świat ludzi wierzących. Nie uznaje całej sfery duchowo-moralnej człowieka. Nie uznaje tego co jest istotą 'Małych Ojczyzn'.

Wszystkich komentarzy: (4)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

16 Kwietnia 1919 roku
Początek operacji przerzucenia z Francji do Polski armii gen. Hallera.


16 Kwietnia 1889 roku
Urodził się Charlie Chaplin, angielski reżyser, aktor, scenarzysta i producent (zm. 1977)


Zobacz więcej