Sobota 20 Kwietnia 2024r. - 111 dz. roku,  Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 13.07.14 - 23:07     Czytano: [1470]

Nic się nie stało


Długo się zbierałem by opisać to, co mi się przydarzyło w połowie kwietnia, a to za sprawą braku czasu, czy też rozważań, czy aby na pewno ta historyjka kogokolwiek zainteresuje. Jednak zmobilizowałem się, znalazłem chwilę na przypomnienie sobie tego dnia, uznając, że może jednak, to być istotne, ze względu na ukazanie pewnego zjawiska, gdy człowiek jednym odruchem sprowadza na siebie tylko kłopoty.
Są takie sytuacje, że aż się chce powiedzieć: prawo serii, czy też, nieszczęścia chodzą parami a czasem i trójkami. Może nic takiego wielkiego się nie wydarzyło, ale jednak obserwując tę scenę można wysnuć wniosek (i oby tak nie było), że nie warto być czułym na czyjąś krzywdę, lepiej udawać, że się nie widzi co wokół się dzieje. A więc do rzeczy.

I właśnie w ten przepiękny kwietniowy dzień, w samym centrum Warszawy, znalazłem się w takiej sytuacji, ale jako obserwator a dziś jako reporter, pragnę zrelacjonować to wydarzenie, trwające nie więcej niż 7 minut, które w swej istocie rzeczy, dotarło do mnie dopiero jakiś czas później. Może dlatego, że zajęty w tym momencie, swoimi kłopotami obmyślałem strategię dalszego działania.
Jechałem tramwajem linii 9 Alejami Jerozolimskimi, a że akurat tak się zdarzyło, że dość długo trzeba było na niego czekać, jadący w stronę Ochoty skład był pełen pasażerów.

Stoję w środku wagonu, przy drzwiach, zamyślony patrzę przed siebie na mknące samochody i nagle z prawej strony dociera do mnie głos jakiegoś mężczyzny, gdy się odwróciłem zobaczyłem człowieka szczupłego, średniego wzrostu o szpakowatych włosach, który trzymając w dłoni jakąś kartkę, zwracał się do współpasażerów i jak katarynka powtarzał wciąż ten sam tekst. Prosił o pomoc, choćby złotówkę, mówił o chorobie kogoś bliskiego, że nie ma na jedzenie. W zasadzie to nic nadzwyczajnego, tu na tej trasie zawsze ktoś czegoś chce, najczęściej pieniędzy, grając przy tym pokręcone wiązanki na harmonii.
Ten mężczyzna chciał być jednak oryginalny, deklamował każdemu konkretną prośbę, wyliczał swoje kłopoty i liczył zapewne na współczucie oraz wsparcie. Jednak z moich obserwacji wynikało, że nikt nie sięgał do portfela czy torebki. Żebrzący przeciskał się, niezrażony niepowodzeniem, przez zatłoczony tramwaj, co chwila łapiąc się poręczy by nie upaść na innych. Aż dotarł blisko mnie, obok siedzącej młodej dziewczyny o blond włosach, zajadającej coś z torebeczki w bordowe paski. Dziewczyna przełożyła kanapkę do lewej dłoni i zaczęła czegoś szukać w torebce, leżącej na jej kolanach. Mężczyzna gdy to zobaczył zatrzymał się na trochę dłużej myśląc, że dziewczyna szuka właśnie jakiegoś datku. I rzeczywiście, nie mylił się, dziewczyna znalazła jakieś drobne i po chwili wręczyła mu jakąś monetę. Nie pamiętam już czy mężczyzna podziękował, bo w tym samym czasie, siedząca przed dziewczyną kobieta w średnim wieku odwróciła się i głośno nie przebierając w słowach zbeształa ją, aby w miejscu publicznym nie jadła tak śmierdzących, jej zdaniem, posiłków, bo ona już nie może wytrzymać… jakaś cebula, zasmażane mięso, brak kultury, więcej ogłady itd., czym wprawiła w osłupienie pasażerów, włącznie ze mną. Dziewczyna zaskoczona reakcją współpasażerki, rzuciła tylko cicho, jakby na usprawiedliwienie, że akurat zgłodniała, że jest w ciąży.

Chwilę później „dziewiątka” zatrzymuje się na przystanku przy Pl. Starynkiewicza, wchodzi m.in. starszy pan, podpierając się laską, ale to podpieranie na pierwszy rzut oka nie było takie dosadne, raczej laska służyła mu jako atrybut na wszelki wypadek – takie odniosłem wrażenie. Od razu podchodzi do naszej bohaterki, jasnowłosej dziewczyny i staje przed nią, świdrując wzrokiem jej sylwetkę aż do bólu. Dziewczyna, chowając resztki kanapki do torby, podniosła głowę i zaraz wstała. Faktycznie, prawdę mówiła przed chwilą, jej brzuszek wskazywał na piąty może szósty miesiąc. Wstając mówiła do tego pana, że właściwie to jest w ciąży ale ustąpi mu miejsca, jeśli jest w takiej potrzebie. On trochę tylko zmieszany spytał, czy da radę, ona odpowiedziała, że da… więc usiadł natychmiast.

I tak dojeżdżaliśmy do Pl. Zawiszy, do następnego przystanku, gdzie akurat na rondzie z piskiem a raczej charakterystycznym metalicznym zgrzytem, skręcał tramwaj, udając się w stronę Woli, był cały oblepiony reklamą. Analizując jeszcze sytuację, jaka się przed chwilą wydarzyła, oczywiście bez wiązania wątków (to przyszło później), nie wiem dlaczego, przeczytałem (a właściwie samo wpadło w oko) wielkie hasło na pierwszym i drugim wagonie: „Więcej życzliwości dla kobiet w ciąży”.
Gdy hasło to trafiło do mojej świadomości, nagle uzmysłowiłem sobie, że oto przed chwilą byłem świadkiem dziwnego zdarzenia, że to wszystko jakoś musiało być wyreżyserowane. No dobra, ale przez kogo? Przez los? Jak mawiał mój znajomy, nic nie dzieje się przypadkiem. Pochłonięty tym rozważaniom opuściłem tramwaj trzy przystanki dalej. A dalej, wróciły już do mnie sprawy i kłopoty, których rozwiązanie zakłócił mi, kilka minut wcześniej, mężczyzna proszący o jałmużnę.

Zbigniew Skowroński

Wersja do druku

Lubomir - 15.07.14 21:05
Można odnieść wrażenie, że poniżej godności młodych Polaków jest rozmawianie literacką polszczyzną czy ustąpienie miejsca ciężarnej kobiecie. Posowiecki slang i lekceważenie wszelkich dobrych obyczajów, wydaje się być swoistą nobilitacją dla nie tak znów nielicznej grupy młodych Polaków i Polek. Wykształcenie często nie jest uzupełniane wychowaniem. Dużo dobrych zachowań młodych ludzi można odkryć w państwach cywilizacji łacińskiej. Szczególnie we Włoszech i w Hiszpanii. Jednak we Włoszech np zamiast bzdurnych reklam przy drogach, można przeczytać pouczające sentecje rzymskich mędrców wszech czasów. To zachęca do zastanowienia nad swoim zachowaniem w miejscu publicznym.

Jan Orawicz - 15.07.14 3:03
Panie Zbigniewie,każdy z nas dość często spotyka tego rodzaju
zachowania się ludzi w różnych zbiorowiskach, jak w pojazdach
komunikacji miejskiej,pociągach autobusach,samolotach na
stadionach sportowych,kinach itp.ludzkich zbiorówkach, po których
nas prowadzi życie. Sposób zachowywania się ludzi w takich
okolicznościach jest motywowany,głownie wartościami natury
wychowawczej,ukształtowanej w środowisku rodzinnym. A zatem,
jeżeli rodzice są osobami - po prostu kulturalnymi,to ich wzory
osobowe kształtują ich potomstwo.Jeżeli w domu rodzinnym,
proces wychowawczy jest oparty na Dekalogu,to stanowi jakby
bardziej wiarygodny fundament,na którym przebiegają procesy
kształtowania osobowości człowieka.Sam kiedyś, na własną rękę,
badałem te trudne sprawy uczłowieczania człowieka. A zatem w
takich ludzkich zbiorowiskach można odczytać ludzi,po ich kulturze
zachowań z jakich środowisk pochodzą.Ale to jeszcze nie wszystko,
ponieważ na człowieka wpływają różne czynniki np. zmęczenie
fizyczne i psychiczne.zmartwienia itp. I to wszystko decyduje o
naszych zachowaniach w miejscach publicznych. Ale to temat dość
ciekawy,a zarazem trudny i rozległy. Serdecznie pozdrawiam

Wszystkich komentarzy: (2)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

20 Kwietnia 2007 roku
Zmarł Jan Kociniak, polski aktor filmowy i teatralny, partner Jana Kobuszewskiego w telewiz. progr. satyr. Wielokropek(ur. 1937)


20 Kwietnia 1706 roku
Zmarł Hieronim Lubomirski, hetman wielki koronny, woj. krakowski, podskarbi wielki koronny, marsz. nadworny koronny (ur. 1647)


Zobacz więcej