Czwartek 28 Marca 2024r. - 88 dz. roku,  Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 11.07.14 - 20:08     Czytano: [1991]

Polacy, to dzwon na przebudzenie się


Polacy, to dzwon na przebudzenie się, czyli o „mądrości” polskich polityków i dziennikarzy oraz samych Polaków

Prezydent Francji Charles de Gaulle powiedział w 1967 roku, że Polska jest kluczem do Europy Wschodniej.

Tak, Polska jest największym i najważniejszym krajem w Europie Wschodniej. A prawdziwi patrioci polscy i ludzie mający trochę klepek w głowie powinni robić wszystko aby było tak zawsze.

W 1991 upadł Związek Sowiecki i po raz pierwszy w historii Europy pojawiło się państwo ukraińskie. Bolszewicy nie przewidując swego upadku po 70 latach władzy, stworzyli sztuczne państwo ukraińskie - największe obszarowo w Europie po Rosji m.in. z ziem wszystkich sąsiadów dzisiejszej Ukrainy, w tym także i Rosji. Przecież każdy historyk Europy Wschodniej czy Rosji wie aż za dobrze, że Donbas czy Krym nigdy nie był ukraiński i przez Ukraińców zasiedlony przed wiekami.

Jeśli chodzi o Polskę, a właściwie stosunki polsko-ukraińskie to Ukraińcy (wyjątki potwierdzają regułę!) byli, są i zawsze będą wrogami Polski i Polaków. Pod tym względem w niczym nie ustępują Rosjanom. Ten problem pogłębia dodatkowo to, że do władzy w Kijowie dorwali się banderowcy - najbardziej wrogi Polsce i Polakom element.

W interesie Polski jest aby taka Ukrainy była słaba. Tymczasem polscy politycy i dziennikarze - na pewno wbrew opinii większości Polaków! - popierają nacjonalistów ukraińskich przy korycie w Kijowie, nie zastanawiając się jakie to będzie miało konsekwencje dla Polski.

Wyobraźmy więc sobie Ukrainę, która jest dwa razy większa od Polski i ma 10 milionów więcej obywateli - a to jest dzisiaj faktem, jako stabilne i bogate państwo rządzone przez nacjonalistów.

Pierwszym ujemnym efektem tego dla Polski będzie to, że kraj nasz przestanie być "kluczem do Wschodniej Europy", będziemy państwem wegetującym w cieniu Ukrainy. Nasza rola polityczna w Europie, i tak słaba już teraz, będzie wręcz tragiczna. Rola i głos Ukrainy będzie dominował. A problem ten będzie pogłębiał fakt, że wrogość Ukraińców do nas da o sobie znać na każdym kroku, w każdej dziedzinie życia czy współpracy europejskiej. Nie ulega wątpliwości, a kto zna Ukraińców to się z tym zgodzi, że będą się na nas wyżywać. Wolna od Rosji Ukraina będzie stawiała na sojusz i wszechstronną współpracę z Niemcami, co jest ich celem politycznym od ponad stu lat. Czy to w wielu przypadkach nie uderzy w interesy polskie?

Wszystko to jest ignorowane przez polskich polityków i dziennikarzy.

To, że nigdy nie mieliśmy mądrych polityków udowadniają nasze dzieje. Ale że dziennikarze polscy idą w ich ślady - to zupełna nowość. (Marian Kałuski, Australia „Rzeczpospolita” 7.7.2014)

Pod tekstem Marcina Pieńkowskiego pt. Sienkiewicz: to ja jestem ofiarą taśm („Rzeczpospolita” 9.7.2014) internauta „cool observer” napisał: „Ten Sienkiewicz to w ogóle jest jakaś ofiara. Minister spraw wewnętrznych, które może podsłuchiwać byle kelner. Skąd Tusk wytrzasnął takich lewusów? I znowu się potwierdziło, że największym naszym wrogiem są polscy politycy”.

Ale kto jest winien tego, że mieliśmy i mamy takich premierów i ministrów odpowiedział już dawno temu Tadeusz Dołęga Mostowicz pisząc: „Z was się śmieję, z was! Z całego społeczeństwa, z wszystkich kochanych rodaków! (...) Otóż oświadczam wam, że wasz mąż stanu i płemieł (...) wasz wielki człowiek, (...) to zwykły oszust, co was za nos wodzi, to sprytny łajdak, fałszerz i jednocześnie kompletny kretyn ! Idiota niemający zielonego pojęcia nie tylko o ekonomii, lecz o ortografii. To cham, bez cienia kindersztuby, bez najmniejszego okrzesania! Przyjrzyjcie się jego (..) prostackim manierom! Skończony tuman, kompletne zero ! (...) Wulgarna figura spod ciemnej gwiazdy, o moralności rzezimieszka. (...) To wy wywindowaliście to bydle (tych bydlaków) na piedestał! ("Kariera Nikodema Dyzmy").

A co gorsze to to, że: „Nikt tu nie wyjdzie na ulice, Polska to nie Węgry. Myślimy, że jedyne co da się zrobić, to zebrać menele i uciekać do Wielkiej Brytanii. Polacy nie mają energii, żeby protestować na ulicach – mówił na antenie Telewizji Republika Łukasz Warzecha z tygodnika „W Sieci” (Telewizja Republika 9.7.2014).

Nikt z Polaków nie tylko nie wyjdzie na ulice, ale Polacy – włącznie z opozycją – nie są w stanie nawet słownie protestować.

W każdym demokratycznym państwie na Zachodzie po takiej aferze taśmowej, jaka miała miejsce ostatnio w Polsce, premier danego państwa na pewno podał by się do dymisji i ogłoszone by były przedterminowe wybory. Tymczasem w Polsce afera ta nie wstrząsnęła ani Tuskiem, ani rządem. Znowu triumfuje powiedzenie: „Polacy, nic się nie stało. Przeciwnie, szafa bardzo dobrze gra”. A do obecnego triumfu tego powiedzenia przyłożyło rękę także Prawo i Sprawiedliwość. Na przykład w Australii po takiej aferze opozycja działała by 24 godziny na dobę. Bo kuje się żelazo póki jest gorące. Tymczasem po wybuchu afery taśmowej Prawo i Sprawiedliwość przez CAŁY TYDZIEŃ milczało o niej jak zaklęte. Tusk przestraszony po wybuchu afery mógł przez ten tydzień opracować skuteczną strategię obrony nie tylko swej władzy, ale i samego Sienkiewicza i skwapliwie z tego skorzystał (z początku nawet PSL chciał jego dymisji, a dzisiaj murem stoi przy Sienkiewiczu widząc, że opozycja to papierowy tygrys i – jak zwykle - przegrała sprawę). Bezczynność PiSu przez pierwszy tydzień po wybuchu afery krytykowali nawet jego przeciwnicy. Z tym, że z radością punktowali głupotę-bezsilność PiSu w tej sprawie.

Dlaczego tak się dzieje, że w Polsce nie ma demonstracji i nawet PiS, czyli główna partia opozycyjna w Sejmie, jest „chłopem/opozycją bez jaj”? Bo, niestety, współczesnym Polakom wszystko wisi, a oprócz tego są nieudacznikami. Polacy, wyprani z patriotyzmu w okresie PRL i 25 lat rządów „Solidarnościowych”, sami olewają Polskę i jej historię oraz sprawy kresowe. Kogo w Polsce tak naprawdę martwi prześladowanie Polaków przez Litwinów, Ukraińców i Białorusinów czy niszczenie pamiątek polskich we Lwowie i Wilnie?! Nikogo! Chwalebne wyjątki potwierdzają regułę. Także 25-30% patriotów biorących udział w wyborach, to za mało aby zdobyć władzę. Polska jest skazana na długie lata na dyktaturę PO-PSL-SLD.

Tak, dla większości Polaków czy raczej „Polaków” odpowiada kąpiel w obecnym szambie. Wszak to oni są jego głównymi twórcami.

Jednak niech żywi nie tracą nadziei. Chcieć to móc. Jeśli naród otrząśnie się z obecnego „wisimitojstwa”, a otrząśnie się pewnego dnia przyduszony coraz tragiczniejszą sytuacją państwa polskiego, dopiero wówczas Polska stanie się Polską. Bo dzisiaj, jak to powiedział Bartłomiej Sienkiewicz, a on jako minister spraw wewnętrznych wie co mówi, Polska istnieje tylko teoretycznie.

Manowce polskich probanderowców

Polska, a szczególnie PiS i większość głównych mediów bezkrytycznie popierają Ukrainę/Ukraińców w obecnym konflikcie ukraińsko-rosyjskim i między Ukrainą a separatystami z Donbasu.

Niektórzy polscy przyjaciele w swej bezgranicznej miłości do Ukraińców, nawet tych spod proporców UPA, która ma na sumieniu wymordowanie ponad 100 000 Polaków (głównie kobiet, dzieci i starców) na Kresach podczas II wojny światowej, posuwają się aż tak daleko, że jak głupie dzieci zaczynają się bawić zapałkami przy beczce prochu.

Do grona takich głupich dzieci należy m.in. dziennikarz dziennika „Rzeczpospolita” Andrzej Talaga (słyszałem, że Talaga to nazwisko ukraińskie), który w swoim komentarzu pt. „Ukraina musi zadać decydujący cios” (5.7.2014) pisząc o walkach z separatystami wspieranymi przez Rosję w Donbasie pisze: „...Dochodzimy do momentu, gdy Polska może się przydać Ukrainie nie tylko jako mentor jej europejskich aspiracji... Powinniśmy pomóc (Ukraińcom), wykorzystajmy wreszcie do czegoś (nasze) irackie i afgańskie doświadczenie... Wystarczy podzielić się tą wiedzą i sprzętem obserwacyjnym z Ukraińcami... Nie musimy zresztą wcale angażować autorytetu państwa polskiego, jest dość byłych specjalistów i żołnierzy sił specjalnych gotowych do wyjechania na Ukrainę, o ile ich dobrze opłacić”.

Czyli, krótko mówiąc, Talaga sugeruje bezpośrednie włączenie się Polaków do walki u boku Ukraińców z separatystami w Donbasie, czyli pośrednio z Rosją. Wysłanie polskich płatnych najemników wspierających ukraińską armię.

A oto mój komentarz na temat sugestii p. Talagi, który ukazał się pod jego tekstem tego samego dnia:
„To co sugeruje p. Talaga to zabawa harcerzyków. Najlepiej będzie jak cała polska armia pójdzie na drugą wyprawę kijowską, a pierwszą donbaską i jednocześnie uderzy na rosyjski obwód kaliningradzki. Spadnie dziesięć bomb atomowych na Polskę i Polacy będą mieli z głowy problem jak pomóc banderowcom z Kijowa, bo Polski już nie będzie. Tego chcecie, probanderowskie oszołomy?!”

Uzupełnię tę wypowiedź kolejnymi uwagami.

Od ponad 500 lat Rosja, a właściwie jej kolejni władcy: carscy, bolszewiccy i postsowieccy byli i są wrogami Polski – wolnej i niepodległej Polski. Z tym, że współczesna Rosja jest naszym wrogiem głównie na nasze życzenie!

Dzisiaj, od 25 lat, Polska nie jest w zasięgu wpływów Moskwy. Należymy do Unii Europejskiej i NATO, a dzisiejsza Rosja jest naprawdę papierowym tygrysem, co udowadnia niezbicie (!) jej niemoc w sprawie Ukrainy: nie może sobie pozwolić na jej podbój i może nawet na zajęcie Donbasu, który między Bogiem a prawdą powinien należeć do Rosji. Te ziemie zawsze należały do Rosji i nigdy nie były etnicznie ziemiami ukraińskimi, co bardzo dobrze wie każdy historyk Wschodniej Europy czy Rosji.

Nie musimy więc bać się Rosji. Bo chociaż Rosja jest w porównaniu z Polską mocarstwem militarnym, a jej wojska, pomimo rzekomego buforu ukraińskiego (o którego konieczności istnienia mówi do znudzenia PiS), atakujące Polskę z graniczącego z Polską rosyjskiego obwodu kaliningradzkiego mogą paradować w Warszawie po dwóch dniach walki, nigdy na podbój Polski się nie zdecyduje. Bo sztuką nie jest podbicie Polski, ale jej okupacja. Przed wprowadzeniem stanu wojennego w Polsce w grudniu 1981 stratedzy wojskowi i politolodzy uważali, że Związek Sowiecki do spacyfikowania solidarnościowej Polski potrzebował by 500 000 wojska. A teraz dodatkowo Rosja potrzebowała by dodatkowo całą armię ludzi do administracyjnej okupacji Polski. W dzisiejszych warunkach Rosji na to nie stać i nigdy stać nie będzie.

Powtarzam więc: nie obawiajmy się Rosji i Putina snach o potędze. To są marzenia ściętej głowy – w dzisiejszym świecie nie do zrealizowania.

Natomiast prawdziwym wrogiem Polski może być stabilna, dobrze prosperująca i z silną armią Ukraina w obecnych jej granicach. Ukraińcy (wyjątki potwierdzają regułę) to ludzie którzy ssą nienawiść do Polski i Polaków z mlekiem matki. Starczy popatrzeć co wyprawiają Ukraińcy z niedobitkami polskimi we Lwowie i jak obchodzą się z pamiątkami polskimi w tym mieście i w całej Małopolsce Wschodniej/Zachodniej Ukrainie i ile pomników wznieśli Banderze – rzeźnikowi Polaków. Jednak Ukraińcy z Kijowa wcale nie są lepsi od banderowców ze Lwowa i Wołynia. Oto dwa przykłady spośród wielu: rządy polski i ukraiński w ramach przyjacielskiego gestu uzgodniły postawienie pomnika Szewczenki w Warszawie i Słowackiego w Kijowie. Polska wykonała to postanowienie. W Kijowie przez całe lata utrudniano wzniesienie pomnika Słowackiego. Od 1991 roku władze Kijowa odmawiają Kościołowi katolickiemu zwrot kijowskiego kościoła św. Mikołaja. Ukraińcy tak samo jak Ukraińcy ze Lwowa zakłamują historię Polaków na tamtych ziemiach. Historia Ukrainy w wydaniu nacjonalistów ukraińskich to pseudohistoria pełna kłamstw, półprawd, zwykłej głupoty (jak np. ta, że Ukraińcy założyli Kraków czy że Lwów to starodawne i zawsze ukraińskie miasto) i nienawiści do wszystkich sąsiadów Ukrainy. Itd., itd.

Ukraińcy oprócz tego, że nas nienawidzą (dzisiaj głównie z powodów ambicjonalnych) to wysuwają pod adresem Polski różne żądania – nawet terytorialne. A poza tym będą się wiązać z każdym naszym wrogiem – nawet z putinowską Rosją, aby odgrywać się na nas (Rosja wprowadziła bezpodstawnie zakaz importu mięsa wieprzowego z Polski i w jej ślady od razu poszła Ukraina).

W interesie Polski leży istnienie słabszej od Polski Ukrainy. Nacjonaliści ukraińscy chcą wejść w sojusz z Niemcami, co byłoby groźne dla Polski. Dlatego w interesie Polski jest szachowanie Kijowa naszym sojuszem z Rosją. Na sojuszu z Rosją (takim w ramach naszego członkostwa w Unii Europejskiej i NATO) Polska skorzysta pod każdym względem dziesięć razy więcej niż na niby sojuszu z Ukrainą. Dlatego celem Polski powinny być poprawne stosunki i z Kijowem i jeszcze lepsze z Moskwą, a nie wspieranie antypolskiej banderowskiej Ukrainy i wymachiwanie przez nas szabelką pod nosem Putina i jego następców. Jak Ameryka chce prowadzić wojnę z Rosją – to niech ją sobie prowadzi, ale bez naszego w niej udziału, bo to może się skończyć atomową zagładą Polski i to nie tylko przez bomby rosyjskie ale i amerykańskie, co brała pod uwagę amerykańska strategia obronny sprzed 1991 roku na wypadek wojny z Rosją.

Nienawiść i „miłość” Ukraińców do Polaków

Otrzymałem z Polski email następującej treści, w którym jest ujęty prawdziwy stosunek Ukraińców do Polaków: „Pomiędzy Rosją a Ukrainą w stosunku do Polski jest następująca różnica: ludność Rosji lubi Polaków, ale ich władze nas nie lubią. Z kolei ludność Ukrainy nienawidzi Polaków, ale ich władze nas lubią, dopóki mają z tego korzyści” (navy).

Pamiętam jak kilka lat temu nacjonaliści ukraińscy-banderowcy chcieli zorganizować swój propagandowy i antypolski rajd kolarski przez Polskę. W Polsce było gorąco z tego powodu i ostatecznie nie wpuszczono banderowskich kolarzy do Polski. Telewizja pokazywała ten konflikt, m.in. jak jedna Ukrainka wracająca wówczas z Polski po przekroczeniu granicy wyzywała na Polaków (na pewno w archiwum Tv jest ten film). Tak jak ona kocha nas zdecydowana większość tzw. Ukraińców galicyjskich. No bo to dzieci rodziców, którzy bestialsko mordowali tam Polaków w latach 1943-45. A ukraiński prezydent Wiktor Juszczenko (2005-10) 22 stycznia 2010 roku nadał rzeźnikowi Polaków Stepanowi Banderze tytuł Bohatera Ukrainy!

Ukraińcy – naród wybrany przez Boga?

Dzieje ludzkości są bardziej niż koszmarne. Na ten koszmar chyba największy wpływ miała walka wielu państw o ich granice.

Starczy pooglądać sobie na przykład atlas historycznych ziem Polski. Od samego początku swego istnienia Polska – naród polski musiał walczyć o utrzymanie swoich ziem. Jak byśmy to dzisiaj powiedzieli imperialistyczne najazdy na Polskę w celu oderwania od niej jakiegoś kawałka naszego kraju dokonywali prawie wszyscy nasi sąsiedzi, a więc – ogólnie mówiąc – Niemcy (w tym Krzyżacy), Czesi, Węgrzy, Ruś Kijowska (udokumentowane źródłowo dzieje polsko-ukraińskie rozpoczął nie żaden najazd Polaków na dobrych i miłujących pokój Ukraińców, a tylko najazd w 981 roku Ukraińców/Ruś Kijowską na polskie Grody Czerwieńskie, co – to i tylko to - rozpoczęło trwający po dziś dzień konflikt polsko-ukraiński), Turcy i Rosjanie. Nie było jedynie zaborczych najazdów Litwinów na Polskę, gdyż tego małego narodku nie było stać na to. Jeśli podbił on prawie całą Ruś Kijowską w XIII-XIV w., to tylko i wyłącznie dlatego, że ziemie te były prawie bezludne po ciągłych najazdach tatarskich.

Nie było narodu ukraińskiego aż do połowy XVII wieku. Na tzw. ziemiach ukrainnych (ukrainnych -czyli przygranicznych Rzeczypospolitej) mieszkali Rusini, ale to nie był żaden naród. To była do połowy XVII w. raczej prawosławna wspólnota religijna, zamieszkująca połowę obszaru dzisiejszej Ukrainy, Białoruś i części europejskiej dzisiejszej Rosji. Pierwsi Rusini, którzy zaczęli przeistaczać się w naród to mieszkańcy Wielkiego Księstwa Moskiewskiego/Rosji. W Polsce proces formowania się narodu ukraińskiego zapoczątkował w 1648 roku bunt kozacki Bohdana Chmielnickiego (którego ojciec był Polakiem!), z tym, że kiedy on rozpoczynał swoje powstanie, to jego kozacy szli do boju z polskim wojskiem pod POLSKIMI sztandarami. Dopiero w biegiem lat powstanie przekształcało się w walkę o charakterze narodowym. Procesu tego nie mogła już powstrzymać dobrowolna i prowadzona przez carską Rosję akcja rusyfikacyjna, prowadzona zrazu na ziemiach ukrainnych Rzeczypospolitej, które znalazły się z woli powstańców kozackich/Chmielnickiego w Rosji od 1654 roku, a później na Wołyniu, Podolu i Bracławszczyźnie po włączeniu tych ziem do Rosji w latach 1793-95 w wyniku rozbiorów Polski.

Gdyby nie było rozbiorów Polski, to jest bardzo prawdopodobne, że Rusini w Polsce, w każdym razie ich zdecydowana większość, byliby dziś Polakami, czemu sprzyjała ich przynależność do polonizującej się z własnej woli Cerkwi unickiej, która dominowała wśród polskich Rusinów w XVIII w.

Należy także pamiętać, że w żyłach bardzo wielu Rusinów płynęła krew polska. Ziemie ukrainne Rzeczypospolitej były ciągle najeżdżane przez Tatarów i Turków, którzy uprowadzali w jasyr tysiące ich mieszkańców. Ich miejsce zajmowali bez przerwy aż do końca XVII w. nowi osadnicy z pozostałych ziem Rzeczypospolitej, głównie jednak Polacy, bo przecież Ukraińcy nie są królikami. Niestety, z powodu małej ilości kościołów katolickich ci Polacy uczęszczali do także katolickich cerkwi unickich i tak się ruszczyli (rutenizowali a nie rusyfikowali), a w XIX w. wielu zrusyfikowało się. Podobnie było z wielu Rosjanami osiadłymi na roli na rosyjskiej Ukrainie, którzy już nie z braku cerkwi prawosławnych, bo tych była tam wielka masa, ale przez rozproszenie wśród Ukraińców i z braku rosyjskich szkół (większość mieszkańców ziem ukrainnych Rosji carskiej było analfabetami) ukrainizowali się. Gdyby Bóg chciał nam powiedzieć to w żyłach ilu dzisiejszych Ukraińców płynie czysta krew ukraińska, to okazało by się, że czystych Ukraińców jest niewielu. I chociaż polonizacja i rusyfikacja zbierały owoce, to liczba Ukraińców ciągle się powiększała.

I w tym fakcie jest jakiś cud. To tak jak cudowne rozmnażanie chleba przez Pana Jezusa. To tak, jakby w tym rozmnażaniu się Ukraińców był palec „Boży”.

Ten palec „Boży” widać także w tym fakcie, że naród ukraiński nigdy nie walczył o granice swego państwa i nie brał udziału w podbojach w czasach nowożytnych, a mimo to dzisiejsza Ukraina jest po Rosji największym krajem w Europie i zlepkiem ziem ościennych państw, na których wiele nie należało do etnicznych ziem ukraińskich. Obszar dzisiejszej Ukrainy w sposób wręcz cudowny powiększał się przez imperializm jej największego sąsiada – bolszewickiej Rosji, która zabierała sąsiadom Ukrainy ich ziemie, a nie mogąc włączyć ich do odległej od nich Rosji, włączała je do Ukrainy, myśląc, że i tak będą one na wieki rosyjskie. Tak, prawda jest taka, że Ukraina zawdzięcza swoje obecne granice bolszewikom. 24 grudnia 1917 roku bolszewicy utworzyli w Charkowie rząd Ukrainy Sowieckiej, która wówczas miała obejmować tylko byłe etnicznie ukraińskie ziemie Rosji carskiej. W Odessie oraz na terenie guberni besarabskiej i chersońskiej 31 stycznia 1918 powstała Odeska Republika Radziecka, a 12 lutego 1918 została proklamowana Doniecko-Krzyworoska Republika Radziecka. Jednak wkrótce Lenin postanowił arbitralnie połączyć ziemie Noworosji z Ukrainą Sowiecką, co zostało zrealizowane po zakończeniu wojny domowej na Ukrainie w latach 1920-21. We wrześniu 1939 Związek Sowiecki napadł na Polską i Małopolskę Wschodnią (która nigdy nie wchodziła w skład Imperium Rosyjskiego czy jakiejś tam Ukrainy – została podarowana Kijowowi po pakcie Ribbentrop-Mołotow czyli Hitlera i Stalina!) i Wołyń włączył do Ukrainy Sowieckiej. W 1940 roku zażądał do Rumunii pod groźbą rozpoczęcia wojny przekazanie Rosji północnej Bukowiny i całej Besarabii i także ziemie Bukowiny oraz północną Besarabię włączył do Ukrainy Sowieckiej. Wreszcie w 1945 roku Armia Czerwona zajęła ziemie północnych Węgier, od ponad tysiąca lat do nich należące i nie mające żadnych związków z Ukrainą!), i weszły one do Ukrainy Sowieckiej jako wymyślona przez imperializm sowiecki Ukraina Zakarpacka. Wreszcie pochodzący z Ukrainy dyktator sowiecki Nikita S. Chruszczow w 1954 roku oderwał od Rosji Krym, także nie mający żadnych związków z Ukrainą, i ofiarował go Ukrainie Sowieckiej.

W ten sposób należą dziś do Ukrainy ziemie, które nigdy nie były etnicznie ukraińskie i nigdy nie należały nie tylko do Ukrainy, bo jej do 1991 roku nigdy nie było, ale także do dawnej Rusi Kijowskiej. To nie tylko Krym czy Donbas, ale także, jak widzimy, cała dzisiejsza południowa Ukraina, która do rewolucji bolszewickiej w 1917 była po prostu Nową Rosją – gubernią/guberniami noworosyjskimi. Tam do rewolucji bolszewickiej Ukraińcy byli w zdecydowanej mniejszości. Cała Nowarosja nie tylko należała do Rosji, ale to Rosjanie założyli tam wszystkie miasta, włącznie z Odessą – miastem wyjątkowo historycznie i etnicznie rosyjskim. To Rosjanie zagospodarowali te ziemie. (Na marginesie mam satysfakcję w tym, że dzisiaj sami Rosjanie widzą co to znaczy oderwać od Rosji to co było i w dużym stopniu ciągle jest rosyjskie; to za oderwanie przez Rosję od Polski tak bardzo polskich miast jak Lwów i Wilno).

Tak więc „Bóg” nie tylko prawie że cudownie rozmnożył naród ukraiński, ale także postarał się o to, aby dzisiejsza Ukraina była największym po Rosji państwem w Europie.

Pytaniem jest, czy naprawdę prawdziwy Bóg rozmnożył naród ukraiński i nadał Ukrainie dzisiejsze granice, czy była to raczej robota czarta - demona symbolizującego złe moce i uczynione przez niego w tym celu, aby siać nienawiść między narodami i wojny. Trudno w to uwierzyć, że dobry Bóg wywyższa jedne narody i krzywdzi drugie. Pamiętajmy przy tym, że historia narodu ukraińskiego jest wyjątkowo barbarzyńska i okrutna, to historia ciągłych rzezi różnych ludzi, a w szczególności Polaków (najgłośniejsze: Batoh 1651, rzeź humańska 1768, ludobójstwo Polaków w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu w latach 1943-45 – 100 tys. ofiar) i pogromów Żydów (m.in. Ukraińcy z Niemcami wymordowali 1,5 mln Żydów polskich i ukraińskich: Encyclopaedia Judaica Jerusalem 1971).

A oto najnowszy przykład na barbarzyństwo i bandytyzm nacjonalistów ukraińskich: „Wirtualna Polska” z 3 lipca 2014 roku ("Pisz: jestem zdrajcą. Albo wylecisz przez okno". Mer zmuszony do dymisji) podała następującą wiadomość z zajętego przez wojska ukraińskie Słowiańska na wschodniej Ukrainie (Donbasie), który do tego dnia zajmowali donieccy separatyści: „Lider Radykalnej Partii Ukrainy Ołeh Liaszko groźbami zmusił pełniącego obowiązki mera Słowiańska Ołeksandra Samsonowa, by podał się do dymisji. - Na jakim jesteśmy piętrze? Trzecim? Będziesz na pierwszym. Wylecisz przez okno - zagroził Ołeh Liaszko. Zmusił mera, by napisał w oświadczeniu, że do dymisji podaje się "dobrowolnie".” Trochę wcześniej spalili żywcem także kilkudziesięciu demonstrantów prorosyjskich w Odessie.

I pomyśleć, że takich bandziorów popiera prawie cała „polska” prawica!

Litwa-Polska: „Polacy, wszystko w porządku. Aż tak źle nie jest”

Niedawno media w Polsce podały, że przeprowadzony na Litwie sondaż opinii publicznej wykazał, że bardzo duży odsetek Litwinów uważa Polskę za wroga Litwy i Litwinów. Gorzej w sondażu wypadła tylko Rosja! Pomimo tego, że w 1994 rząd polski za nic oddał Litwie polskie Wilno (bez żadnych warunków, co mści się dzisiaj na stosunkach polsko-litewskich, bo rządy litewskie uważają, że mogą skakać Polakom na głowie i pluć nam w twarz, a Warszawa na to wcale nie będzie reagować – i tak jest!!!), dał wolną rękę do prześladowania Polaków w Wilnie i na Wileńszczyźnie, uznał ten maleńki kraik za strategicznego partnera Polski (strategiczni partnerzy muszą być równi sobie!), Polacy kupili litewską rafinerię ropy naftowej w Możejkach, aby nie dostała się w łapy rosyjskie (a wyszliśmy na tym jak Zabłocki na mydle!; kupno tej rafinerii, do czego naciskał rząd PiS, było gorzej niż głupotą!), Polska wspierała starania Litwy o wejście do Unii Europejskiej i NATO, polskie samoloty wojskowe strzegą za darmo litewskie niebo itd., itd.

Polscy kochankowie antypolskiej Litwy szybko zareagowali na tę przykrą dla nich informację, która po prostu demaskuje ich kretynizm. Wśród tych kochanków antypolskiej Litwy jest oczywiście dziennik „Rzeczpospolita”, który jest zwolennikiem zgubnej dla Polski i Polaków „kresowej doktryny Jerzego Giedroycia”, do tego stopnia, że przyznaje nawet doroczną „Nagrodę im. Giedroycia”.
„Rzeczpospolita” z 5 czerwca 2014 roku wydrukowała rozmowę swego redaktora od spraw międzynarodowych, Jerzego Haszczyńskiego z litewskim ministrem spraw zagranicznych Linasem Linkewicziusem pod jakże uspokajającym-upupiającym Polaków tytułem – „Wróg? Aż tak źle nie jest”. I obaj mydlili oczy Polakom.

Oczywiście, nie jest aż tak źle. Wszak mogło by być znacznie gorzej. Np. mogli by Litwini mordować Polaków wileńskich w nowych Ponarach, jak to ochoczo robili podczas II wojny światowej z Polakami i Żydami. Po wymordowaniu wspólnie z Niemcami Żydów sugerowali Niemcom, aby wszystkich Polaków wileńskich zamknąć w byłym żydowskim getcie i zrobić z Polakami to co zrobili z Żydami.
A poza tym jak można mieć pretensje do Litwinów, że nas nie lubią, że prześladują Polaków w Wilnie i na Wileńszczyźnie i niszczą tam polskość? Po prostu robią z Polakami w Wilnie i na Wileńszczyźnie to na co otrzymali zielone światło do wszystkich polskich rządów po 1989 roku, w tym także od rządu PiS, którego usta są pełne frazesów o patriotyzmie, o rzekomo bezgranicznym służeniu Polsce i Polakom.

A więc nie jest tak źle, bo wszystko przebiega zgodnie z polityką wschodnią kolejnych rządów polskich.

Ale dla prawdziwego Polaka naprawdę nie jest jednak tak źle, gdyż naród polski, nie oglądając się na swych polityków, jeśliby tylko chciałby to uczynić, a ma możliwości ku temu, bo Polska jest jedynym bezpośrednim i najbliższym łącznikiem lądowym Litwy z Europą (blokować drogi i kolej na Litwę; Polska może obejść się bardzo dobrze bez Litwy, natomiast Litwa nie może sobie pozwolić na konflikt z Polską, gdyż za dużo by to kosztowało ten maleńki i nikomu nie potrzebny kraik), to mógłby maleńki narodek litewski posadzić na należne mu miejsce w stosunkach z Polską.

Ale trzeba tylko chcieć – wziąć akcję w swoje ręce i wypiąć się tyłkiem do naszych wszystkich polityków, bo afera taśmowa pokazała jak oni traktują Polskę, naród polski i sprawy polskie.

Marian Kałuski

Wersja do druku

Stary-nowy - 15.07.14 1:58
Panie Janie,
Darząc szacunkiem Pana, myśl i pióro, odpowiadam, że; zrobiłem ten wpis, podałem cytaty, tylko jednego komentatora, p. M.K. i tylko dlatego, że wynika z nich zaprzeczenie zaprzeczenia...
***
1. „A tak nawiasem mówiąc, to dzisiaj Rosja jest większym wrogiem Polski niż Niemcy”.
2. „Powtarzam więc: nie obawiajmy się Rosji i Putina snach o potędze. To są marzenia ściętej głowy – w dzisiejszym świecie nie do zrealizowania.”
***
Stąd moje pytania do „doradcy”p. M.K.: Jeśli Rosja jest zagrożeniem to należy się bać tej Putinowskiej Rosji, czy nie bać się... Czy traktować takie „złote mysli” p. MK z przymrużeniem oka?
To samo wynika z Pańskiego komentarza - w domyśle, że należy się bać!!

I zgadzam się z tym co Pan napisał, cyt. „Rosja ma od zarania to w krwi, że napadanie z jej
strony,jako kolosa na słabsze kraje, jest jej bardzo częstym
działaniem strategicznym”.
I dodaję, że należy bać się Rosji bo przewodzi jej bezwzględny enkawudzista Putin, ale to obszerny materiał nie mieszczący się w ramach komentarza.
Ale samym strachem nie przetrwamy, należy więc prowadzić taką politykę wschodnią, aby rządy tych państw odczuwały nie nasze podaństwo, a respekt do naszych rządów i nas Polaków. Zalążki takiej polityki rozpoczął śp. Prezydent Kaczyński... ale nie dokończył bo zginął...

Czy Niemcy są naszym wrogiem groźniejszym niż Rosja? Moim zdaniem Niemcy zagarnęli już tak strategiczne dziedziny naszej gospodarki, że zaspokojeni są tym co już zabrali beż jednego wystrzału z armatniej lufy... ale są dalej w mojej opinii niebezpieczni dla naszego Narodu.
I tu wynika jeszcze jedna sprawa, która uśpiła naszych zwolenników UE, zapomniana i pomijana w jakiejkolwiek dyskusji...

Niemcy z Polską nadal nie mają podpisanego traktatu pokojowego, że wprawdzie rozmaite traktaty i "deklaracje" uznają granicę na Odrze i Nysie - ale zgodnie z Konstytucją RFN Niemcy "istnieją nadal w granicach z 1938 roku" i w każdej chwili (pardon: w odpowiedniej chwili) ktoś zgłosić się może do Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe po orzeczenie, że traktaty, układy i deklaracje sprzeczne z Konstytucją RFN są nieważne. I Trybunał tak orzeknie - całkiem słusznie. Bo taki jest porządek prawny. Tylko w Polsce politycy robią sobie z Konstytucji śmichy-chichy.”

Wejście Polski do Unii Europejskiej, bez wcześniejszego uregulowania sprawy Ziem Zachodnich sprowadza się do przekazania tej kwestii w gestię prawniczych talmudystów, których rozważania nad Recht i Gesetz mogą przesądzić w mgnieniu oka o materialnym statusie kilkunastu milionów Polaków. I Tu i Tam... To największy i całkowicie bezkarny przykład niemieckiego rewizjonizmu historycznego, bez usunięcia którego, strona polska w ogóle nie powinna podejmować jakichkolwiek rozmów w sprawie „przyjęcia nas do UE...”

Od czegoś trzeba zacząć... a więc domagać się wymazania tego zapisu. Tylko kto to zrobi? Teraz kiedy jesteśmy w Eurokołchozie... i z tego "europejczycy" bardzo cieszą się!

Przykro mi, że Pan nie odczytał dokładnie tego co napisałem... ale to napisał Stary-nowy, więc trzeba go było „wyprostować”...
I ja pozdrawiam Pana

Ooo
PS Ukraina nie jest „państewkiem”. Ukraina jest drugim co do powierzchni krajem Europy. A zasoby tego kraju są pokusą dla rekinów z UE, a nie „wolność i demokracja dla tego narodu.
S-n

Jan Orawicz - 14.07.14 20:57
Do Pana Stary-Nowy. Z Rosją i jej Putinem nie jest aż tak
łatwa sprawa, jak ją osobiście Pan widzi. Wystarczy spojrzeć
na Ukrainę. Rosja ma od zarania to w krwi,że napadanie z jej
strony,jako kolosa na słabsze kraje, jest jej bardzo częstym
działaniem strategicznym. To widać jak na dłoni,kiedy patrzymy
na Chiny, jako jej sąsiada,przed którym każdy car - biały,czy
czerwony miał i ma respekt ! Car Putin, co widać też honoruje w
całości ten respekt. Oto znane "bohaterstwo" Rosji . Owszem,
zamordować taką Czeczenie,Gruzję, Ukrainę i inne państewka
to temu podkolosowi idzie jak z płatka ...! Podobnym bohaterem
są Niemcy. Oto humanizm tych państw, z którym trzeba i nam się
liczyć. ponieważ mamy w tym zakresie duze historyczne doświadczenia.
Pozdrawiam Pana

Stary-nowy - 14.07.14 14:20
Rzecz o dwóch takich co dają dobre „rady dla gromady”>

Doradca nr 1, zachęca do budowania w Polsce drugiej Hiszpani, a tu... „ludzie uciekają z Hiszpanii. Wypędzają ich bieda i kryzys! Puste lodówki i tortilla (hiszpański omlet z ziemniakami) z jednego jajka dla całej rodziny - to "standard" ubogich Hiszpanów – pisze madrycki dziennik "El Pais". Problem biedy dostrzega Hiszpański Czerwony Krzyż, kiedyś pomagający głównie Haiti i innym ubogim krajom. Dziś zwraca się z pomocą na własne podwórko”.
ooo
Doradca nr 2. (czyli rodzynek w cieście australijskiego "antykomunisty"):

„A tak nawiasem mówiąc, to dzisiaj Rosja jest większym wrogiem Polski niż Niemcy.”...
ALE...
„Powtarzam więc: nie obawiajmy się Rosji i Putina snach o potędze. To są marzenia ściętej głowy – w dzisiejszym świecie nie do zrealizowania.”
ooo
Z czym to się je?
Budować drugą Hiszpanię w Polsce? Czy Polskę dla Polaków?
Bać się Rosji i Putina? Czy olewać go długim sikiem z Australii?
Pytam bo nie wiem!
S-n

Marian Kałuski - 12.07.14 9:58
Polowanie w IPN na Mariana Kałuskiego

Michale P. po co masz się trudzić i szukać czegoś o mnie w IPN.
Ośmieszysz się tylko, bo o dzieciakach nie ma tam żadnych danych (a szkoda, bo ciekawych danych mógłbyś się dowiedzieć także o innych dzieciakach, szczególnie przedszkolakach).
Bez bicia powiem ci więc prawdę, którą chcesz usłyszeć czy wiedzieć o mnie.
A więc w przedszkolu byłem czołowym działaczem Związku Dziciarni Socjalistycznej PRL, a w Szkole Podstawowej Nr 3 w Chełmnie byłem sekretarzem tamtejszej podstawowej komórki partyjnej PZPR.
A do Australii wypuszczono mnie bo dodatkowo jestem żydem; żydem z małej litery bo udaję Polaka.
Myślę, że te informacje usatysfakcjonowały ciebie. Jeśli nie, to dorzuć od siebie trochę ponurych informacji o mnie.
Ciesz się pajacu.
Trudno uznać mnie za ciemnika. śledzę uważnie to co dzieje się w Polsce. Byłem może nawet większym zwolennikiem PiS niż ty jesteś, ale dzisiaj nim nie jestem.
Dzisiaj mam takie zdanie, że tak Tusk jak i Kaczyński są nieszczęściem Polski.
Jeśli chodzi o Tuska to każdy zdrowo myślący człowiek wie dlaczego. Jeśli chodzi o Kaczyńskiego, to jest nieszczęściem Polski dlatego, że ten człowiek NIGDY nie poprowadzi PiS do zwycięstwa wyborczego (bo zdecydowana większość Polaków go nie chce z tych czy innych powodów), przez co skazuje Polskę na długą niewolę Tuskową/PO.
Wybory powszechne za rok pokażą kto z nas miał rację.
Myślę że ja, ale z tego wcale się nie cieszę.
Polska i Polacy zasługują na lepszych polityków i lepszy los.
Polska także na więcej mądrzejszych Polaków.
Marian Kałuski, Australia

Lubomir - 12.07.14 9:09
Re: Marian Kałuski Uważam, że niemiecki monopol jest bardzo niebezpieczny dla Polski. Banki niemieckie działają w Polsce na zasadzie lichwy. I groźba: Uznam i Wolin za umorzenie długów w niemieckich bankach, wisi nad nami jak miecz Demoklesa i jak greckie długi w 'Deutsche Bank' i 'Raiffeisen Bank' - nad greckimi wyspami. Szanuję Pańskie poglądy ale daleko mi do akceptowania tego wszystkiego co one wyrażają. Ja upatrywałbym lepszych partnerów dla Polski - we Włochach, Francuzach, Brytyjczykach, Amerykanach, Kanadyjczykach, Norwegach, Szwedach i Czechach. Niemcy to wg mnie ostateczność. Zawsze postarają się by nas wywłaszczyć ze wszystkiego. Nawet z wiary i ze złudzeń.

Michal P - 12.07.14 1:54
Towarzyszu Panie historyku, odznaczony przez Bolka - ubolka i to zapewne
zasadnie,bo tobie wadzi PiS?! A no,nie wiesza się odznaczeń wrogom
czerwonego zaborcy Polski - do tej chwili,a jego sługusom i zwolennikom.
Przyznaj sie historyku komu służyłeś w Australii I z Chełmna za darmochę
nie udało się wyjechać do Australii, jako państwa wrogiego ZSRR. Ja
postaram się odszukać ciebie w IPN!

Marian Kałuski - 12.07.14 0:24
Panie Lubomirze, wiele Pańskich uwag jest słusznych. Jednak trudno zgodzić się z tym Pańskim zapatrywaniem, że wszystkie problemy i kłopoty Polski to robota Niemiec-Niemców. Tak na pewno nie jest. Bo prawda jest taka, że wszystkie problemy i kłopoty dzisiejszej Polski to wina samych Polaków.
A tak nawiasem mówiąc, to dzisiaj Rosja jest większym wrogiem Polski niż Niemcy. Bez Niemiec dzisiejsza Polska miała by standard życiowy taki jaki mają Ukraińcy.
Dlaczego Ukraińcy chcą aby ich państwo przystąpiło do Unii Europejskiej? Bo mają dosyć życia w nędzy czy półnędzy.
Obywatele będą kochać ojczyznę tylko wtedy jak ona - jej rząd zapewni im godne życie.
Prawda, nie samym chlebem człowiek żyje. Ale dla zwykłego człowieka-zjadacza chleba, jest to rzecz najważniejsza. Nikt nie chce żyć w biedzie. Czy Pan chce cierpieć biedę? Niech Pan sam sobie szczerze odpowie na to pytanie.
Celem polityki polskiej powinno być nie odgradzanie się "chińskim murem" od Niemiec i plucie na Niemców, ale dążenie do budowania prawdziwej przyjaźni polsko-niemieckiej.
Weźmy się za to i dajmy szansę na sukces tym poczynaniom tylko i wyłącznie korzystnych dla Polski i Polaków.
Marian Kałuski, Australia

Lubomir - 11.07.14 21:35
Nie bądżmy naiwni, że półanalfabeta czy kretyn robi coś sam. Sznurki pociągają specjaliści od wszelkiego typu zadym. Specjaliści z samego Berlina. Parasol berliński ochrania największe szwindle i największe błazeństwa swoich podopiecznych. Hitler też kochał i otaczał swoim mecenatem największe kanalie, tzw niebieskie ptaki.

Wszystkich komentarzy: (8)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

28 Marca 1928 roku
Urodził się Zbigniew Brzeziński, doradca prezydenta USA Jimmiego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego


28 Marca 1940 roku
Został aresztowany przez Gestapo polski olimpijczyk Janusz Kusociński. Niemcy rozstrzelali go w Palmirach w dn. 21.06.1940r.


Zobacz więcej