Czwartek 28 Marca 2024r. - 88 dz. roku,  Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 12.06.14 - 22:57     Czytano: [1224]

TELEFONY, TELEFONY...(4)



MISTYFIKACJA NOWEJ ERY

Sławomir M. Kozak














Mojej córce Małgosi dedykuję …












Część 19



TELEFONY, TELEFONY...(4)

Telefon Marka Bingham’a z jego „to ja mamo, Mark Bingham...” musi być ewidentnym oszustwem. Zwłaszcza, że dokładnie to samo zdanie zostało odtworzone dwa razy, w niezmienionej formie. Łącznie z pytaniem: „wierzysz mi, prawda?”. Uwierzyła. Każda matka chce wierzyć, że jej syn jest niepowtarzalny, bohaterski i jedyny.

Marion Britton i jej rozmowa, to według opowieści jej przyjaciela, jeden płacz. I on sam nie potrafił określić, co właściwie mówiła.

Thomas Burnett, wbrew naukowym opracowaniom profesora Dewdney’a, połączył się z żoną bez problemów cztery (!) razy. Powiedział jej, że porywacze zamierzają rozbić samolot o ziemię. Czyżby znał arabski? Czy można przyjąć, żeby podczas takiej akcji, rozmawiali ze sobą po angielsku? Zwłaszcza, że tylko jeden z owych porywaczy znał ten język na tyle, aby się w nim bez problemów porozumieć. Tylko, że tamten leciał na pokładzie ... AAL 11.

Zaraz, zaraz, przecież zamiarem porywaczy nie było rozbicie samolotu o ziemię. Oni planowali uderzenie w Biały Dom! To dopiero bohaterscy pasażerowie mieli do tego doprowadzić swoim działaniem. Gdzie więc leży prawda?

O rozmowie telefonicznej De Luci nie wiemy nic, oprócz tego, że ponoć miała miejsce.

Edward Felt zamknął się w toalecie i połączył z dopiero niedawno wybudowanym Centrum Kryzysowym. Powiedział, że usłyszał coś w rodzaju eksplozji i zobaczył biały dym. Jak go zobaczył? W toalecie? A może ten płaczący i wystraszony, według opisu Cramera, człowiek otworzył drzwi, rozejrzał się w sytuacji i dalej opisywał to, co zobaczył? Nie wierzę w takie zbiegi okoliczności, jak połączenie z Centrum, które powstało jakby na zamówienie tej konkretnej tragedii.

Jeremy Glick, mistrz judo, musiał wzbogacić swoją osobą grono bohaterów. Ale podejrzewam, że nawet taki bohater, nie pozwoliłby sobie na żartowanie z żoną w obliczu śmierci. A może się mylę, może Amerykanie mają zupełnie odmienną od europejskiej, konstrukcję psychiczną? A skoro był tak dobrym judoką, jakim cudem nie udało mu się obezwładnić nawet jednego, nikczemnej postury według zdjęć, arabskiego terrorysty?

Lauren Grandcolas, która czekała długo na swoje pierwsze dziecko, poddała się ze spokojem. Nie podjęła oporu nawet w tym, co mówiła, nagrywając swoje ostatnie przesłanie mężowi w sposób, w jaki zwykła była telefonować z supermarketu. To jego słowa!

Linda Grondlund, za jedynie ważną informację godną przekazania rodzonej siostrze, uznała kombinację szyfru do swojego sejfu.

Cee Cee Lyles, oficer (!) policji i detektyw. Czyli osoba, która pracowała na ulicy, wśród rzezimieszków i poważnych bandytów, również się poddała. Choć miała największe z wszystkich pasażerów doświadczenie w stawianiu czoła przestępcom.

I wreszcie pani Wainio, która postanowiła zadzwonić do macochy. I powiedzieć jej, że tak naprawdę, to najbardziej żal jej tej, która zostanie wśród żywych.

Uważam, że rozmowy zostały spreparowane, a wskazuje na to kilka jeszcze elementów.

Otóż, najdłuższą rozmową była ta pomiędzy osobą przedstawiającą się jako Todd Beamer, a osobą która w ogóle go nie znała, czyli operatorką firmy Verizon.

Człowiek podający się za Jeremy Glick’a wspomniał, żartując z żoną, że ma nóż, jako pozostałość po śniadaniu. Sugerowałoby to, że śniadanie przebiegło normalnie, choć przecież podaje się je dopiero na wysokości przelotowej, czyli w czasie, w którym miało miejsce przejęcie samolotu przez porywaczy.

Z kolei, w rozmowie z mężem, Deena Burnett informuje go o innych porwanych samolotach, a Burnett reaguje niedowierzaniem:

- Chyba żartujesz?
- Nie
- Transportowe czy pasażerskie?

Czyż nie jest to dziwne pytanie? Przecież nikt nie porywa transportowych maszyn! O powodzeniu każdego porwania decydują właśnie pasażerowie. To ich życie stanowi najcenniejszy element przetargowy dla porywaczy. Nie znam ani jednego przypadku uprowadzenia samolotu cargo. Poza tym reakcja owego pasażera kłóci się z informacją pozyskaną od żony poprzednio omawianego Glick’a, który powiedział, że pasażerowie wiedzą już o innych porwaniach. Burnett zachowywał się tak, jakby o nich nie wiedział. A przecież obaj byli w grupie planującej atak i odbicie samolotu. Musieli wymieniać opinie i snuć plany wspólnej akcji, w czasie których te informacje powinny się pojawić.

Wspominany wcześniej Mark Bingham na pytanie matki o to kim są porywacze, odpowiada pytaniem: „Wierzysz mi mamo?”. Pomijając sam sens pytania, odpowiadanie pytaniem na pytanie, jest idealnym sposobem unikania konkretnej rozmowy.

Na przykładzie przytaczanych rozmów rozróżnić możemy trzy zastosowane w tym celu techniki. Jedną z nich jest zadawanie pytań na temat innych porwań (Burnett), płacz (Marion Britton) i modlitwa (Todd Beamer). Osoby udające pasażerów tych samolotów takich właśnie technik mogły używać dla odwrócenia uwagi od konkretów. Inne rozmowy były jednostronne, jednorazowe i krótkotrwałe. Z pewnością nie można na ich podstawie ocenić prawdziwości wypowiedzi i zgodności z rzeczywistymi wypadkami. Jestem przekonany, że odpowiednio przygotowane osoby, mające garść danych na temat pasażerów i ich najbliższych, mogły z powodzeniem imitować powyższe połączenia. Z pewnością specjaliści z PSYOP.

Czy więc te rozmowy stanowią niezbity dowód na to, że sytuacja wyglądała tak, jak opisują to media? Czy osoby, które odebrały telefony, będąc pod wrażeniem oglądanych na żywo relacji z ataku na Amerykę, na pewno poznały swych rozmówców? Czy w obliczu śmierci powiedziały sobie to wszystko, co powinny? I czy same są przekonane, że gdzieś tam daleko w bohaterski sposób zginęli ich najbliżsi? Jeżeli tak, to dobrze. Bo tak jest chyba lepiej.

Mnie, zupełnie obcego wobec tych ludzi, te rozmowy nie przekonały. Ich śmierć to prawdziwy dramat i niewyobrażalna strata dla bliskich. Ale Historię tworzą fakty i myślę, że kiedyś nowe pokolenia już bez emocji do nich dotrą.

Ciąg dalszy w najbliższy czwartek – zapraszamy


Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

28 Marca 1928 roku
Urodził się Zbigniew Brzeziński, doradca prezydenta USA Jimmiego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego


28 Marca 1930 roku
Konstantynopol i Angora zmieniły nazwę na Stambuł i Ankara


Zobacz więcej