Piątek 29 Marca 2024r. - 89 dz. roku,  Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 28.07.13 - 11:49     Czytano: [3465]

Pokrzyżowali plany Stalina





PÓJDZIEMY W BÓJ - ZWYCIĘSTWO WARSZAWY


W 2008 r. Bronisław Wildstein na swoim blog’u umieścił tekst pt. „O honor Stalina.” Zainteresowało mnie wówczas jedno zdanie. Cytuję: "Stephane Courtois odnalazł w Moskwie dokumenty dowodzące, że powstanie przeszkodziło w przygotowanej i zaplanowanej w szczegółach operacji Armii Czerwonej, która w pościgu za Niemcami miała ruszyć przez Europę, aby dokonać podboju Francji we współpracy z tamtejszymi komunistami."

Stéphane Courtois jest uznanym historykiem komunizmu, brał udział w pracach nad Czarną księgą komunizmu, do której napisał wstęp oraz rozdział poświęcony Związkowi Sowieckiemu. Tak więc sowieckie dokumenty oglądał kompetentny historyk i waga jego ustalenia może mieć duże znaczenie dla oceny Powstania Warszawskiego. Inną oczywiście kwestią jest rozważanie, czy Sowieci mieli szanse zająć całe Niemcy i ew. „wyzwolić” Francję dzięki wsparciu francuskich komunistów, a przeszkodziło w tym polskie powstanie.


Jak wiadomo walki w Warszawie wybuchły 1 sierpnia 1944 r. i trwały do 2 października. W tym czasie Sowieci rzeczywiście stanęli w miejscu, na linii Wisły. Lądowanie wojsk alianckich, w tym polskich, w Normandii, miało miejsce 6 czerwca 1944 r. W sierpniu trwała bitwa pod Falaise (7-go) i wyzwolono Paryż (25-go). We wrześniu miała miejsce nieudana aliancka operacja desantowa „Market-Garden”. A jeszcze w grudniu Niemcy podjęli kontrofensywę w Ardenach i zadali aliantom poważne straty powodując opóźnienie o siedem tygodni ataku aliantów na Niemcy.

W tym czasie na terenach między Warszawą a Berlinem oraz pomiędzy Karpatami a Bałtykiem Niemcy nie miały znaczących sił zdolnych powstrzymać milionowe sowieckie armie z dziesiątkami tysięcy czołgów i samolotów. Sowieci zaś po uchwyceniu przyczółków na lewym brzegu Wisły z łatwością mogli przerzucać na zachód masy swych wojsk. Mieli zresztą doświadczenie w forsowaniu szerszych niż Wisła rzek, jak chociażby Dniepru. Podjęta w tych warunkach w sierpniu ofensywa w okresie listopada 1944 r. doszła by do Berlina. Stad do zachodnich krańców Niemiec byłoby tylko ok. 450-600 km, czyli zajęcie całych Niemiec przez wojska sowieckie jak najbardziej realne. Marszałek Wasyl Czujkow, jeden z najwybitniejszych dowódców sowieckich w swych pamiętnikach napisał: ,,Wojnę można było zakończyć pół roku wcześniej - nie w maju 1945, ale do grudnia 1944, gdyby nie decyzja Stalina wstrzymująca I Front Białoruski w sierpniu 1944. (...) Moglibyśmy dojść dalej na Zachód, nie do Berlina i nad Łabę, ale aż do Renu. Los wojny potoczyłby się inaczej. (...) Ileż milionów istnień ludzkich udałoby się ocalić, iluż żołnierzy mniej by poległo".

Czy udałoby by się to samo z Francją należy jednak wątpić. Wojska francuskie w końcu listopada 1944 r. wchodziły do Strasburga, a więc cała Francja była wolna. Powstaje tylko pytanie kto tak naprawdę panował na terenach wyzwolonych - formacja generała de Gaullea, czy komuniści z francuskiego ruchu oporu. Pojawia się też pytanie, czy Stalin byłby gotów na konflikt z zachodnimi aliantami na terenie Francji, lub... czy wycofaliby się oni za Kanał La Manche oddając Francję komunistom? Albo jeszcze inaczej – na ile USA byłyby w stanie zawiesić wojnę z Japonią podejmując wojnę ze Stalinem i czy prezydent Delano Roosevelt, otoczony sowiecką agentura byłby zdolny walczyć z „wujaszkiem Joe”, jak pieszczotliwie nazywał Stalina.

Mamy wątpliwości na ile decyzje podejmowane na konferencjach w Teheranie i Jałcie stanowiły niezależne rozstrzygnięcia Wielkiej Trójki, a na ile też były efektem gry operacyjnej sowieckiej agentury działającej i infiltrującej amerykańską administrację. Działała ona w USA już w latach 30. Sowietom udało się zwerbować tak cennych agentów, jak Alger Hiss (jako wysoki urzędnik Departamentu Stanu i miał ogromny wpływ na politykę Roosevelta) czy Harold Dexter White (inny urzędnik Departamentu Skarbu), dzięki któremu Rosja miała dostęp do tajemnic amerykańskiej polityki finansowej. Kiedy FBI na początku lat 40. zdobyło informacje o działalności sowieckiej siatki szpiegowskiej, Roosevelt odrzucił przekazane mu raporty, uznając je za "przesadzone". Gdy w 1944 r. amerykański wywiad otrzymał od Finów książkę kodową używaną przez Sowietów, prezydent nakazał ją odnieść do ambasady sowieckiej. Nic więc dziwnego, że wg pewnych źródeł Roosvelt jest uważany nie tyle za sympatyka Stalina znajdującego się pod jego silnym wpływem, ale w istocie za kryptokomunistę powiązanego z Amerykańską Partią Komunistyczną i jej liderem Earlem Browderem, który zresztą bardzo aktywnie działał na rzecz reelekcji Roosevelta na prezydenta USA.


Niekiedy podnoszony jest argument, że gdyby Stalin chciał opanować Niemcy, to nie traciłby czasu na zajmowanie południowo-wschodniej części Europy, ale po prostu ruszyłby na Berlin. Nie jest to argument wiarygodny. Kiedy zachodni alianci rozważali kwestię inwazji na Europę i pokonania Niemiec angielski premier Churchill był zwolennikiem uderzenia w tzw. miękkie podbrzusze Europy, czyli na Bałkany. Anglikom chodziło o to, aby zająć przed Stalinem Środkowo – Wschodnią część Europy i zmusić okrążone Niemcy do kapitulacji, ale też nie wpuścić Sowietów do Europy. Było prawdopodobne, że skierowana na Bałkany główna ofensywa, w której wojska polskie (Armia gen. Andera) odgrywałyby istotną rolę, zakończy się sukcesem. Temu celowi służyły tajne rozmowy z rządami Rumunii, Bułgarii i Węgier, a istotnym wsparciem ofensywy byłyby siły podziemia w Jugosławii, Grecji, Słowacji i w Polsce. Stalin wiedział o tych planach i zabiegał, aby lądowanie aliantów miało miejsce we Francji. Prezydent USA popierał stanowisko sowieckiego dyktatora, a Anglia była zbyt słaba by przeforsować swój zamiar. W ten sposób także strategiczne plany rządu RP związane z sojusznikiem brytyjskim zawiodły W rezultacie zamiast na Bałkanach wojska alianckie lądowały we Włoszech, a II Korpus Polski wyzwalał Włochy. To jednak nie rozwiało obaw Kremla. Stalin mógł zasadnie uważać, że Churchill nie zrezygnował ze swoich planów, tylko je zmodyfikował – ofensywa na północ może pójść z Włoch. Akcja zajęcia południa Europy była więc dla Stalina konieczna i stąd ofensywa sowiecka w tym rejonie.

Są też i tacy, którzy twierdzą, że gdyby Stalin chciał zajmować Niemcy to Warszawę by zostawił i ruszył na Zachód. Sowieci jednak nie mogli "obejść" Warszawy i zostawić na zapleczu kilkudziesięciotysięcznego zgrupowania AK i milionowe miasto, które było stolicą państwa członka koalicji antyhitlerowskiej. Musieliby je spacyfikować używając wielkich sił – wtedy też wybuchłoby przecież powstanie, tyle że antysowieckie. To nie było Wilno leżące na terenach, które zachodni alianci już oddali Stalinowi, ale Warszawa, znajdująca się na ziemi, która nawet dla Churchilla i Roosevelta miała stanowić terytorium Polski po zakończonej wojnie, Pacyfikacja Warszawy rękami niemieckimi było rozwiązaniem dla Sowietów najlepszym. Natarcie na zachód z ominięciem Warszawy było więc niemożliwe bowiem sprawiłoby wycofanie Niemców i opanowanie Warszawy przez AK.; rozwiązanie dla Stalina jak najgorsze. Stąd takie zachowanie Stalina – czekać, aż Niemcy zamordują Warszawę.

Dlaczego jednak Sowieci nie ruszyli natychmiast po upadku powstania? Po prostu w ciągu tych 63 dni Niemcy odtworzyli front na terytorium Polski i Sowieci chcąc atakować musieli się odpowiednio przygotować. To co było możliwe niejako z marszu, w sierpniu 1944, gdy niemiecki front na terytorium Polski rozsypał się, było niemożliwe w październiku. Dlatego ofensywa sowiecka mogła ruszyć dopiero w styczniu 1945.

Jaka miała być przyszłość Niemiec po zakończeniu wojny? W październiku 1942 r. na tysiącach stacji kolejowych w USA rozwieszono mapę Gomberga (od nazwiska jej podejrzanego wydawcy) opracowaną w kręgu wpływowej w USA Rady Stosunków Międzynarodowych (CFR).

Wraz z mapą wydrukowano zasady organizacji przyszłego ładu międzynarodowego. Zasada nr 14 głosiła: „ZSRR (Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich) trzecia co do wagi militarna siła, w kooperacji z USA jako siłą dla wolności i utrzymania światowego pokoju, przejmie kontrolę nad wyzwolonymi, zdezorganizowanymi, przylegającymi do jej granic terenami, łącznie z Niemcami i Austrią, które będą reedukowane i w końcu zostaną dołączone jako równorzędne republiki USSR, jak w przybliżeniu zaznaczono na mapie.”

Jak widzimy już wtedy całe Niemcy wskazywano jako obszar sowiecki Po pewnym czasie mapa Gomberga trafiła do Europy i papież Pius XII napisał do arcybiskupa Nowego Jorku Spellmana list, w którym prosił o przeciwdziałania niebezpieczeństwu trwałego zajęcia przez Sowiety krajów katolickiej Europy. Abp. Spellman dotarł do prezydenta Roosevelta i usłyszał od niego: "Naszym celem nie jest ratowanie czegokolwiek w Europie przed Sowietami. Najlepiej byłoby, gdyby Stalin zajął Europę do kanału La Manche, to wtedy będzie tam nareszcie spokój. No, o Anglii to możemy porozmawiać."

W takiej perspektywie Powstanie Warszawskie 1944 zyskuje całkiem nowe znaczenie. Nie tyle jest przegraną bitwą o zachowanie niepodległości Polski, ale staje się wydarzeniem o podstawowym znaczeniu strategicznym dla powojennych losów całej Europy. Bowiem nawet jeśli Stalinowi nie udałoby się zająć Francji, to już tylko opanowanie całych Niemiec miałoby katastrofalne konsekwencje dla przyszłości naszego kontynentu. Nie powstałaby przecież główna europejska potęga zbudowana przez Konrada Adenauera, Republika Federalna Niemiec. Byłaby natomiast tylko jedna potężna komunistyczna Niemiecka Republika Demokratyczna a potencjał niemiecki w całości zasilałby blok sowiecki. Jakie to miałoby następstwa w „zimnowojennym” starciu bloku zachodniego z Sowietami nie trzeba mówić.

Tak czy inaczej każdy kanclerz Niemiec powinien na kolanach dziękować Panu Bogu za powstanie warszawskie.

Znalazłem też następującą opinię:
www.powstanie.pl/index.php?ktory=6&class=text

„Realizmu nie wykazali również Niemcy, którzy na tym etapie wojny bardzo liczyli na, nieunikniony według nich, konflikt między "nienaturalnymi" sojusznikami, jakim była koalicja mocarstw zachodnich z ZSRS. Gdyby Niemcy, zamiast zwalczać Powstanie, oddali po krótkiej walce Warszawę powstańcom i tym samym umożliwili zainstalowanie się w stolicy legalnego rządu RP - doprowadziłoby to do bardzo poważnego kryzysu między sojusznikami.
Stalin bowiem nie uznawał polskiego rządu na emigracji i zmierzał do zainstalowania w Warszawie posłusznego Moskwie PKWN. Ale w kwaterze głównej Hitlera górę nad rozsądkiem wzięła żądza mordowania Polaków i niszczenia miasta.”


Zastanówmy się, co z punktu widzenia przegrywających wojnę Niemców było lepsze – zajęcie całych Niemiec przez wojska sowieckie, czy przynajmniej części, jak się okazało większej części, przez wojska alianckie? Może więc ta zbrodnicza walka z powstańcami warszawskimi miała dla Niemców jakiś sens.

W 1920 r. po Warszawą Polacy zatrzymali bolszewicki marsz na Europę. Zwycięstwo polskiego wojska powstrzymało komunizm. Michaił Tuchaczewskij w swoim opracowaniu na temat wojny z Polską („Pochód za Wisłę”) zapewniał, że Sowiety nigdy nie zapomną Polsce zatrzymania marszu na Europę i uniemożliwienia zwycięstwa komunizmu w świecie.
W 1944 r. Powstańcy Warszawscy odnieśli podobne zwycięstwo krzyżując Stalinowi jego plany podboju Europy.
Żołnierze Powstania doczekali dni, gdy Związek Sowiecki zawalił się. Jednym ze źródeł tej „największej katastrofy geopolitycznej XX wieku”, jak powiedział Władimir Putin, było Powstanie Warszawskie 1944 roku.
Chwała Bohaterom!

Romuald Szeremietiew

(Na powyższy tekst z Blogu Romualda Szeremietiewa zwrócił uwagę “york” – dziękujemy)

Wersja do druku

Michał - 16.10.13 9:36
Rosja szykuje się do wojny: czytajcie na http://www.urbietorbi-apocalypse.net/3wojna_swiatowa.pl.html oraz http://www.urbietorbi-apocalypse.net/Rosja.pl.html

Jan Orawicz - 04.08.13 19:10
Szanowny Panie York trudno w komentarzach poruszć wszystkie elementy składowe tamtej historii. Jednak fakty mówią za siebie. Mam, szwagra
kościuszkowca,który dobrze wie jak zdięto Berelinga i cofnięto kościuszkowców z Pragi.Po upadku Powstania Warszawskiego i wywiezienia powstańców do obozów niemieckich, watażka Stalin ruszył na Berlin szeroką ławą. a Miał czym bić Niemców,ponieważ alianckimi konwojami do Murmańska otrzymywał nowoczasny sprzęt bojowy,bo sowieckie czołgi wyrabiane rękoma głodnych fachowców także podchmielonych alkoholem, nie były nazbyt zdolne do boju.
Owszem na filmach propagandowych zdawały egzamin. Podobnie miały się sprawy z samolotami. Osobiście widziałem ten sprzęt wojenny, dostarczany
przez aliantów do Murmańska. Stąd najczęściej na armatach,czołgach,wozach pancernych itp sprzęcie można było odczytać USA. Obok tego sprzętu także były dostawy żywności,a nawet umundurowanie.Miał więc watażka Stalin z czym ruszyć na Berlin,by dojść do Łaby,czyli na wyznaczony punkt. Ale poczekał sobie,aż Niemcy zamienią Warszawę w gruzowisko także, a głownie w rzeczy samej z ludzkich ciał. O to Stalinowi chodziło. I od tego twierdzenia nie odejdę. Sowieci dobrze wiedzieli o tym,że wpierw należy zamordować tysiące patriotów polskich, a wtedy uda się łatwiej zgarnąć w swe szpony cały naród.
Pozdrawiam

york - 03.08.13 23:27
Re. Jan Orawicz
Szanowny Panie Janie wydaje mi się, że tym razem jednak jest Pan w błędzie, bo niby skąd Pan wie, o co de facto chodziło Stalinowi, zwłaszcza że nie przytacza Pan jakichkolwiek argumentów.
Miałem na to bardzo dużo czasu, od momentu, kiedy trafiłem na ten znakomity tekst „Pojdziemy w Bój – Zwycięstwo Warszawy” Romuald’a Szeremietiew’a, aby poddać go krytycznej ocenie i jak na razie tezy tego tekstu skutecznie się bronią same, co oczywiście nie jest na rękę wszelkiej proweniencji historyków inspirowanych szkołą Gwardyjskiej Bojówki Prasowej Żydowskiego Koncernu Prasowego AGORA.
Powiem więcej, w kręgu moich przyjaciół i znajomych jest kilku profesjonalnych historyków, a jeden, a właściwie jedna z nich, po tym kiedy pocztą elektroniczną przesłałem jej ten tekst, /absolwentka historii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie/ w rozmowie na ten temat eufemistycznie stwierdziła, że w oparciu o jej wiedzę historyczną, „To jednak: Mietek ma rację”.
O cokolwiek jednak wówczas Stalinowi chodziło, to niewątpliwie w owym czasie Polska była tylko jednym z pionków w obłąkańczej grze imperium sowieckiego wobec Europy, a konferencje w Teheranie i Jałcie były dla Stalina tylko wygodnym parawanem, za którym ukrywał swoje prawdziwe, zbrodnicze oblicze.
Alianci byli mu wówczas potrzebni tylko po to, aby go nakarmić, ubrać i uzbroić do walki z Niemcami, a jak tylko zakończyły się działania wojenne wystrychnął ich na dudka, bo rozpętał Zimną Wojnę i szykował się do kolejnej pożogi przeciw niedawnym aliantom, którą tak skutecznie zdemaskował bohaterski pułkownik Ryszard Kukliński.
Faktyczne oblicze Związku Sowieckiego tamtego okresu demaskują: znakomity film dokumentalny Grzegorza Brauna z udziałem Wiktora Suworowa „Marsz Wyzwolicieli”, oraz równie znamienity film dokumentalny Edwins’a Snore’a: „The Sowiet Story”, a wynika z nich jednoznaczna konstatacja, że pomimo sromotnie przegranej wojny bolszewickiej w 1920 roku - sowieci nie wyrzekli się bynajmniej pomysłu niesienia pożogi rewolucji bolszewickiej na całą Europę.
A oto recenzja tego filmu /”Marsz wyzwolicieli”/ z dziennika Rzeczpospolita:
http://www.rp.pl/artykul/361429.html
„Film Grzegorza Brauna z udziałem Wiktora Suworowa, historyka i byłego oficera GRU – radzieckiego wywiadu wojskowego, należy do tych, które ogląda się jednym tchem. – Jeśli Hitler był ludożercą, to nie oznacza, że Stalin był wegetarianinem – twierdzi Suworow.
To Stalin szykował II wojnę światową – wszystko dla panowania nad światem.
Tezę tę konsekwentnie udowadnia, pokazując skalę przygotowań ZSRR do wojny. Rosja wyprodukowała 4 tysiące pływających czołgów, które nie mogły się przydać do obrony, służyły wyłącznie do ataku. Ich liczba była większa niż łącznie wszystkie czołgi niemieckie. Choć w ZSRR panował głód i obywatele odczuwali brak wszystkiego, przez kilka lat codziennie produkowano jeden bombowiec – w sumie powstało ich 818.
Szkolono skoczków spadochronowych – i to na wielką skalę, bo ta droga elitarna formacja liczyła aż milion żołnierzy. Suworow zwraca też uwagę, że spadochroniarzy nie używa się w wojnie obronnej, tylko zaczepnej. Szeregowi obywatele przechodzili wiele szkoleń – także strzeleckich, na wypadek wojny i z dumą nosili później znaczki „Gotów do pracy i obrony”. Świadkowie historii pochodzący z okolic Brześcia nad Bugiem wspominają okoliczności zdarzeń i interpretują je w rozmaity sposób.
Obrona twierdzy brzeskiej jest jedną z legend sowieckiej propagandy i zarazem jednym z kluczowych elementów mitu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej.
Atutem filmu są też bogate archiwalia. Znakomity dokument”. Koniec cytatu.

york - 03.08.13 23:25
Ciąg dalszy komentarza z poprzedniego "wejścia":

Cokolwiek by nie powiedzieć, to niemiecka operacja „Barbarossa” z 1941 roku była de facto wojną prewencyjną, która tylko i kilka tygodni uprzedziła i zniweczyła zbrodnicze, ofensywne plany Stalina wobec całej Europy.
W owym czasie na zachodnich rubieżach Związku Sowieckiego odbywała się największa w historii XX wieku koncentracja stricte ofensywnych formacji sowieckich, które zupełnie nie przygotowane do obrony z taką łatwością rozgromiły niemieckie zagony pancerne, a jak to sarkastycznie skomentował Wiktor Suworow – „Stalin dla celów ofensywnych zbudował mosty, po których później przejechali Niemcy”.
Zaledwie trzy lata później zachęcony uległością, czy też może naiwnością Franklina Delano Roosvelt’a ponowił ten sam zamiar szybkiego pochodu na całą Europę w lipcu 1944 roku w ramach operacji frontu wschodniego pod kryptonimem Bagration, szczególnie że okupiona ona została tak ogromnymi stratami w ludziach podczas forsowania Wisły.
Czy po to bowiem tworzył Stalin takim ogromnym kosztem życia ludzkiego przyczółki na zachodnim brzegu Wisły, aby zatrzymać ni z gruszki, ni z pietruszki cały front na niemal pół roku ?
Myślę, że na pewno nie i o tych potencjalnych w tamtych warunkach konsekwencjach dla całej Europy pisze właśnie w swoim tekście Romuald Szeremietiew, a szczególnie o tym, iż wybuch Powstania Warszawskiego pokrzyżował plany Stalina, które /Powstanie Warszawskie/ urasta w tym kontekście do rangi drugiego „Cudu nad Wisłą”, bo de facto uratowało Europę przed bolszewicką pożogą.
Jakże w tym kontekście kontrastuje zupełnie odmienna postawa Stalina wobec komunistycznego powstania na Słowacji we wrześniu 1944 roku, który dla jego ratowania w okolicach przełęczy Dukielskiej poświęcił ogrom strat w ludziach i środkach.
A oto co pisze na temat tych strat wikipedia:
„W ataku na dwa małe miasteczka Duklę i Jasło, marszałek Koniew utracił około 130 tys. żołnierzy, zdobył tylko jedno z nich i praktycznie nie uzyskał zamierzonych celów.
Dla porównania, w całej kampanii wrześniowej w armii polskiej poległo około 70 tys. żołnierzy, a w operacji „Barbarossa” armie niemieckie, podczas zdobywania: Mińska, Kijowa, Smoleńska i Moskwy utraciły około 118 tys. żołnierzy.
W terenie prawie przylegającym do obszaru działań, oddział Armii Krajowej złożony z 38 ochotników, 26 lipca 1944 wyzwolił Iwonicz Zdrój nie ponosząc strat w ludziach i utrzymywał wolne państwo Rzeczpospolitą Iwonicką, aż do wejścia w dniu 20 września 1944 Armii Czerwonej”. Koniec cytatu.
Pozdrawiam. york.

Jan - 03.08.13 5:10
Szanowny Panie Szeremietiew,taka jest tylko prawda,że Stalin wykorzystał uderzenie Niemców na Warszawę bardzo sprytnie,ponieważ Niemcy wyręczyli go
w zamordyżmie na Warszawie. To był główny powód wstrzymania pochodu w
kierunku Berlina. Kto kiedy i gdzie miał dojść z Wielkiej Trójki to było ustalone w Teheranie i Jałcie. Oczywiście tak,że przewidywano różne powody opóżnień.
Dla przykładu długotrwała bitwa o Mente Casino opóżniła o połowę roku pochód wojsk alianckich w kierunku Francji,Niemiec i innych państw. Stalin tylko likwidował resztki,co przeżyły powstanie i nie poszli do niewoli niemieckiej.A
więc watażka Stalin oddochnoł,zaoszczędził amunicji,żółnierzy,sprzętu wojennego i uzyskał łatwiejszą, główną drogę na Berlin.Po 5 miesiącach dotarł do Łaby,a więc miejsca wyznaczonego wcześniej ze swoimi sojusznikami w wiadomych postaciach. Na te tematy w moim życiu rozmawiałem z byłymi żołnierzami Berlinga,którzy mówili,że Stalin zabił Warszawę łapami głupich Niemców,co wpłynęło też na to,że na kierunkach do Berlina uciekający w popłoch Niemcy nie stawiali większego oporu. Jego siła wzrosła dopiero w rejonach Odry. Pozdrawiam

Lubomir - 31.07.13 10:21
Dopóki za zdradę interesów Polski i za defraudację własności Polaków nie będzie najwyższego wymiaru kary, Polska będzie staczać się coraz niżej. Wszyscy autentyczni a nie marionetkowi władcy Polski mieli ten najbardziej skuteczny atrybut władzy.

Jan Orawicz - 29.07.13 18:49
Brawo Szanowny Panie Marianie!!! My Polacy - jakby od kołyski właśnie jesteśmy tacy! A te dwa zachłanne kolosy obok nas, nadal nie czują nawet kropelki wstydu za napad na nasz kraj w 1939r. To tak dokładnie wygląda
jakby 2 zbirów atletycznych wag napadło na dziecko z I klasy podstawówki.
Tej prawdy, w zasadzie reszta świata także nie zauważyła. A co było wcześniej
w 192O roku?! A więc zaistniał taki CUD, że odradzająca się - co ledwo Polska ODROBINKA dała taką odprawę kolosowi,który ją napadł,że długo się nie mógł
zgarnąć w przysłowiową kupę... No,ale od sporego czasu brakuje nam takiego
Józia Piłsudskiego!... On by wiedział,co zrobić z obcymi łachudrami,by nie
okradali nam Ojczyzny i nie dyktowali jej zasad postępowania dennej natury!
No,ale nie mamy takiego Wielkiego i Kochanego Józia, za to Ojczyzna nasza po prostu już nam wisi na włosku... Pozdrawiam

york - 29.07.13 18:42
Powyższy artykuł z blogu Romualda Szeremietiewa pozwalam sobie uzupełnić wpisem z blogu Bronisława Wildsteina, który był inspiracją do napisania przez Pana Romualda Szeremietiewa niezwykle ciekawego tekstu. A oto jego treść:

„O Honor Stalina
Do TVP wpłynął ciekawy projekt pełnometrażowego dokumentu „Alianci i Powstanie Warszawskie”. Autorem jest francusko-polski realizator, a wstępne zainteresowanie filmem wyraziły telewizje francuska i angielska. Wydawałoby się, że przedsięwzięcie jest ze wszech miar godne zaangażowania TVP.
Jego celem jest pokazanie Powstania Warszawskiego w szerokim kontekście II Wojny Światowej, jako fragmentu historii Europy. W takim ujęciu film jest w stanie zdecydowanie bardziej zainteresować innych Europejczyków. Jego projekt wspierany jest przez renomowanych historyków francuskich, którzy zajmują się dziejami najnowszymi i są pomysłodawcami oraz autorami sławnego dzieła „Czarna księga komunizmu”. Jej redaktor, Stephane Courtois odnalazł w Moskwie dokumenty dowodzące, że powstanie przeszkodziło w przygotowanej i zaplanowanej w szczegółach operacji Armii Czerwonej, która w pościgu za Niemcami miała ruszyć przez Europę, aby dokonać podboju Francji we współpracy z tamtejszymi komunistami.
TVP odrzuciła projekt, tłumacząc, że filmy dokumentalne o powstaniu wyprodukowała z okazji jego rocznicy. Dziwne, że nie wzięła pod uwagę odsłonięcia międzynarodowego wymiaru tej największej polskiej bitwy II wojny światowej. Być może uznaje, że seriale o Klossie i czterech pancernych wyczerpują jej historyczną misję dotyczącą II wojny światowej. Szczególnie interesująca jest jednak odmowa uczestnictwa w przedsięwzięciu ze strony niemieckiej telewizji publicznej ARD. W liście do projektodawców uzasadnia to ona wyeksponowaniem w scenariuszu roli Stalina, „co może zaszkodzić niemieckiej telewizji w dobrych stosunkach z Moskwą”.
Niechęć Niemców do współprodukcji filmu o powstaniu warszawskim w obawie przed reakcją Rosjan ma w sobie coś ujmującego. Wrażliwość ta jest unikalna, gdyż nie słychać, aby Rosjanie wycofywali się z projektów filmowych, w których eksponowanie roli Hitlera w II wojnie światowej mogłoby zaszkodzić stosunkom rosyjsko-niemieckim.
A może to obawa przed zaognieniem stosunków z Niemcami leży u podstaw odmownej decyzji TVP?”
Powyższy tekst pochodzi z blogu Bronisława Wildsteina.
Źrodło: http://blog.rp.pl/wildstein/2008/01/30/o-honor-stalina/

MariaN - 29.07.13 18:12
Wiele bitew stoczyli Polacy dla innych, wielu cierpień doznaliśmy niekoniecznie w swoim interesie, ale tacy już jesteśmy i dlatego jesteśmy znienawidzeni przez wschodniego i zachodniego sąsiada bo jesteśmy szlachetni i honorowi. Polacy nie paktują z diabłem.
Chwała tym MŁODYM LUDZIOM, którzy oddali życie 69 lat temu. Nie wszyscy znali konkrety polityczne i uwarunkowania, zwykli żołnierze walczyli o wolną a nie bolszewicką Polskę i to im wystarczyło. Dziś wiemy dużo o tamtym okresie. Tym bardziej przykro, że rządzący w III RP ukrywają prawdę bo nie chcą zrobić przykrości Putinowi... albo robią tak bo są szantażowani.

Lubomir - 29.07.13 17:38
Czas ciszy zawsze należy traktować jak czas przed burzą. Może spontaniczne polskie ruchy powinny krzewić idee zarówno moralno-intelektualnej Odnowy-Rinnovamento, jak i ruch Wielkiej Polski, ruch Konfederacji Polski i ruch Konfederacji Państw Międzymorza?. To mogą robić wszyscy, od harcerzy - po pisarzy, polityków i szwadrony motocyklistów.

Wszystkich komentarzy: (10)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

29 Marca 1937 roku
Zmarł Karol Szymanowski, polski kompozytor. Obok F. Chopina, uznawany za najwybitniejszego kompozytora (ur. 1882)


29 Marca 1943 roku
Oddział Jędrusiów wspólnie z grupą AK rozbił więzienie niemieckie w Mielcu i uwolnił 126 więźniów


Zobacz więcej