Sobota 20 Kwietnia 2024r. - 110 dz. roku,  Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 14.07.13 - 19:55     Czytano: [2436]

Sanitariuszka i łączniczka


Ziemia janowska doświadczyła ogromu zbrodni w czasie dwóch okupacji- niemieckiej i sowieckiej. W pewnym sensie spinają je dwie publiczne egzekucje. 28 listopada 1939 roku Niemcy rozstrzelali 19 mieszkańców Momotów Dolnych, których oskarżyli o ukrywanie broni. 12 lipca 1945 roku w Janowie Lubelskim, Lipie i Zaklikowie żołnierze 3.Dywizji "ludowego” Wojska Polskiego rozstrzelali w publicznych egzekucjach 7 żołnierzy z oddziałów niepodległościowego podziemia. W tym jedną kobietę.

Była nią Aniela Życzyńska ps. Ania, łączniczka i sanitariuszka oddziałów partyzanckich Narodowych Sił Zbrojnych. Urodziła się 12 maja 1902 roku w Rzeczycy Ziemiańskiej jako córka Kacpra Oskroby i Józefy z domu Kopeć. Ukończyła Pomaturalną Szkołę Pielęgniarek i Położnych w Warszawie. Do roku 1939 mieszkała wraz z rodziną w Jabłonowie Pomorskim, gdzie pracowała jako położna. We wrześniu 1939 roku została powołana do służby cywilnej. Po aresztowaniu męża przez Niemców intensywnie go poszukiwała, za co została aresztowana i osadzona w więzieniu w Brodnicy. Tam zachorowała i została przewieziona do szpitala. W wigilię Bożego Narodzenia 1939 roku zbiegła. Ukrywała się w Jabłonowie Pomorskim, a następnie w Grudziądzu. W styczniu 1940 roku przeszła przez zielona granicę do Generalnego Gubernatorstwa i dotarła do Łychowa Szlacheckiego na ziemi janowskiej, gdzie jeszcze we wrześniu 1939 roku wysłała swe dzieci.

W 1940 roku złożyła przysięgę w organizacji konspiracyjnej Narodowe Siły Zbrojne na ręce kapitana Wacława Piotrowskiego "Cichego” (wraz z nią zostały zaprzysiężone jej dzieci, syn Antoni oraz córka Irena). Gdy kapitan Piotrkowski zorganizował oddział partyzancki, została w nim łączniczką z Komendą Okręgu Lublin NSZ oraz centralą w Warszawie. Utrzymywał również kontakty z oddziałem AK majora Hieronima Dekutowskiego "Zapory” oraz oddziałem NOW-AK kapitana Franciszka Przysiężniaka "Ojca Jana”. Wraz z córką przewoziła broń, amunicję, lekarstwa i rozkazy. Pełniła również funkcje szefowej służby sanitarnej Komendy Okręgu Lublin NSZ. Od 1943 roku współpracowała z rotmistrzem Leonardem Zub-Zdanowiczem "Zębem”(szefem Akcji Specjalnej Okręgu Lublin NSZ). W jej domu w Łychowie Szlacheckim przechowywano rannych żołnierzy AK i NSZ oraz ochotników (lub "spalonych”) zmierzających do oddziałów partyzanckich.

Po zajęciu Lubelszczyzny przez armię sowiecką została łączniczką w działającym na Zasaniu oddziale NSZ kapitana Wacława Piotrowskiego "Cichego”, współpracowała również z oddziałem NSZ Stanisława Młynarskiego "Orła” (w tym oddziale zastępcą dowódcy był jej syn Antoni) oraz zgrupowaniem majora Hieronima Dekutowskiego "Zapory”. W początkach lipca 1945 roku została wysłana przez kapitana Piotrowskiego do Lublina w celu przywiezienia instrukcji dalszych działań. Dowiedziała się o planowanej przez UB i KBW operacji zmierzającej do likwidacji polskich oddziałów partyzanckich działających w lasach Lipskich i Janowskich. Udało się jej dotrzeć z miasta do miejsca postoju partyzantów i ostrzec "Cichego” oraz "Orła, przez co uratowała ich oddziały. W drodze powrotnej do Łychowa Szlacheckiego wstąpiła do leśniczówki, gdzie leżał ranny oficer z oddziału "Zapory”, aby zmienić mu opatrunek. Wraz z nim i leśniczym Janem Jańczakiem została aresztowana przez funkcjonariusza UB, majora Edwarda Gronczewskiego, dowodzącego tzw. pozorowanym oddziałem partyzanckim stworzonym przez UB w celu penetracji i rozpracowywania podziemia oraz osób udzielających im pomocy.

12 lipca 1945 roku bez jakiegokolwiek sądu, z rozkazu dowódcy 3.Dywizji Piechoty "ludowego” WP, sowieckiego generała Stanisława Zajkowskiego (dowodzącego przeciwpartyzancką akcją UB i KBW), została rozstrzelana w publicznej egzekucji w Lipie. Była to pokazowa egzekucja, na którą spędzono mieszkańców wsi. Wraz z nią rozstrzelano Jana Jańczaka. Mieli zagipsowane usta, ręce związane z tyłu oraz zakryte oczy. W tym samym dniu w publicznych egzekucjach rozstrzelano również trzech partyzantów w Janowie Lubelskim oraz dwóch w Zaklikowie. W księdze rozkazów 3.Dywizji Piechoty zapisano: "Lasy Janowskie 10-12 VII 1945. Na wiecach rozstrzelano publicznie 7 bandytów. Publiczne egzekucje pokazały ludności, że Rząd Rzeczypospolitej jest zdecydowany, nie cofając się przed najradykalniejszymi środkami zakończyć raz na zawsze z plagą bandytyzmu”. Rozkaz ten podpisał generał Stanisław Zajkowski. W imieniu rządu Rzeczypospolitej wypowiadał się sowiecki generał, który nawet nie posiadał polskiego obywatelstwa.

Ciała zamordowanych, w celu zwiększenia efektu zastraszenia, leżały na rynku w Lipie przez cały dzień. Wieczorem żołnierze zakopali je na skraju wsi. Gdy siostra męża Anieli Życzyńskiej dowiedziała się o jej śmierci, przy pomocy mieszkańców Lipy odkopała zamordowanych i rozpoznała bratową. Wraz z córką zamordowanej, Ireną, chciały ja pochować, ale UB wydało stolarzom zakaz sprzedaży trumny. Tymczasem w nocy partyzanci oddziału "Zapory” zabrali ciała zamordowanych i prawdopodobnie pochowali je na cmentarzu w jednej z okolicznych miejscowości.

Miejsca pochówku Anieli Życzyńskiej nie ustalono do dnia dzisiejszego. Jej nazwisko umieszczono na tablicy w kościele pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Potoku Wielkim, poświęconej poległym i zamordowanym mieszkańcom ziemi janowsko-kraśnickiej.

Jej mężem był Ksawery Życzyński., żołnierz POW, urzędnik Dyrekcji PKP w Toruniu. We wrześniu 1939 roku, wydelegowany z dokumentami PKP do Wilna, został aresztowany przez NKWD, jednak zbiegł i powrócił do Jabłonowa Pomorskiego, gdzie został aresztowany przez Niemców. Był więziony w Brodnicy i Królewcu, następnie przewieziony do KL Stutthof i rozstrzelany w 1940 roku. Mieli dwoje dzieci: syna Antoniego (ur.1925), żołnierza NSZ ps."Tolek”; w 1945 roku był zastępcą dowódcy oddziału partyzanckiego działającego na Zasaniu , mieszkającego w Nowy Jorku, oraz córkę Irenę ( ur.1927), łączniczkę NSZ ps. "Irka”, po mężu Bałoniak, emerytowaną profesor Uniwersytetu Poznańskiego.
Stalinowski zbrodniarz Edward Gronczewski ma swój grób w Alei Zasłużonych w narodowej nekropoli, Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Nikt na nim nie pali świeczek ani nie składa kwiatów. Aniela Życzyńska, bohaterka walk o niepodległość Polski, swojego grobu nie ma w ogóle. Czy taka Polska jest sprawiedliwa?

Bogusław Szwedo
zaporczycy.pl

Wersja do druku

Jan Orawicz - 23.07.13 1:28
Szanowny Panie Bogusławie, jako Polak każdego wieczora modle się za spokój dusz moich najbliższych z rodziny i naszych kochanych żołnierzy z AK,NSZ,WiN,BCH i podobnych organizacji polskiego podziemia, walczącego o wolność Ojczyzny z dwoma potężnymi bandyckimi napastnikami, w postaci
iii Rzeszy Niemieckiej i czerwonego kolosa,którego Prezydent USA Ronald Reagan bardzo dosadnie nazwał Imperium Zła. Wszystkich tych Państwa,którzy się czują Polakami i katolikami proszę o modlitwy za spokój duszy tamtych naszych wspaniały CÓREK I SYNÓW,KTÓRZY W BARDZO TRUDNYM CZASIE
WALCZYLI O WOLNĄ POLSKĘ Z TAKIMI DWOMA KOLOSAMI !! Ja o Nich pamiętam,bo taki jest mój święty obowiązek katolika i Polaka. Wspominam ich
także w mej skromnej twórczości poetyckiej. Ja w tamtym czasie byłem chłopcem,a modlitwy za poległych naszych żołnierzy uczyli mnie moi Rodzice
bezpośrednio przy ich samotnych mogiłach, często z narażeniem życia ze strony Niemców,bo żyłem na Pomorzu. Tam w ich hełmach wiszących na krzyżach słyszało się czasami jakby głos ich bólu za Ojczyznę.Jako chłopiec z kolegą wskazaliśmy partyzantom drogę w kierunku Solca Kujawskiego. Jechali
czarnym niemieckim BMW wioząc nas na leśne drogi,gdzie mogliśmy im dokładnie wskazać drogę do wyżej wymienionego miasteczka. Pogratulowali nam na pożegnanie mówiąc: "Zapamiętajcie nas chłopcy, jako polskich partyzantów walczących o wolność Polski.Tylko nikomu ani słówka o naszym samochodzie i nas. Byli w pięknych polskich mundurach z orłem w koronie na polowych rogatywkach. Powiedzieliśmy tylko o tym naszym spotkaniu naszym Rodzicom,którzy powtórzyli nam wskazanie żołnierzy.W tym roku w rocznice
powstania AK napisałem 2 wiersze ICH pamięci pt. ARMIO KRAJOWA,a drugi
wiersz ŁĄCZKO POWAZKOWSKA. Po kilku dniach po opublikowaniu tych utworów w naszym Kworum na ścianach mej sypialni w odległości 2- 3 dni,zawsze rano pojawiały mi się na ścianach wspaniałe biało-czerwone szturmówki o wyjatkowej świeżości barw. nachylone od ścian gdzieś pod kątem
75 stopni. Rozmiary szturmówek gdzieś 4O x 25 cm. Widzenie tych cudownych zjawisk trwało nie więcej jak 4 sekundy. Drzewców nie zauważyłem,zapewne z tego prostego powodu,że szturmówki je kryły. Po trzecim takim zjawisku doszedłem do wniosku,że w taki Wspaniały sposób podziękowali mi polscy żołnierze za moją pamięć o NICH. Chcę tę piękną sprawę zgłosić do naszego Kościoła, tylko nie wiem w jaki sposób? I też
obawiam się tego,bym nie był posądzony o zmyślanie itp. nie przyjemne
sprawy.Jako autentycznie wierzący w Boga, nigdy bym się nie zdobył na tego
rodzaju kłamstwo. Serdecznie Pana pozdrawiam Jan Orawicz USA

Bogusław Szwedo - 18.07.13 10:17
Szanowni Państwo!

Dziękuję uprzejmie za zamieszczenie mojego tekstu.

Bogusław Szwedo

Wszystkich komentarzy: (2)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

20 Kwietnia 1936 roku
Prezydent Ignacy Mościcki wydał dekret o utworzeniu Funduszu Obrony Narodowej.


20 Kwietnia roku
Międzynarodowy Dzień Wolnej Prasy


Zobacz więcej