Piątek 19 Kwietnia 2024r. - 110 dz. roku,  Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 06.07.13 - 8:03     Czytano: [4046]

Bracia Ukraińcy


Ukraińscy przyjaciele w biedzie

Podczas II wojny światowej, w latach 1943-44 nacjonaliści ukraińscy Stepana Bandery dokonali eksterminacji ludności polskiej zamieszkującej Wołyń i Małopolskę Wschodnią. Do pojedynczych napadów oraz rzezi na masową skalę doszło w kilku tysiącach miejscowości. Według szacunków historyków polskich zostało zamordowanych i to zazwyczaj w strasznie brutalny sposób ok. 100-130 tys. osób.

W 2007 roku Instytut Pamięci Narodowej w Warszawie wydał Kresową księgę sprawiedliwych 1939–1945. O Ukraińcach ratujących Polaków poddanych eksterminacji przez OUN i UPA, którą opracował Romuald Niedzielko. Praca ta została opracowana na podstawie zachowanych relacji świadków z 500 miejscowości a terenie województw: wołyńskiego, poleskiego, tarnopolskiego, lwowskiego, stanisławowskiego, rzeszowskiego i lubelskiego), w których z rąk OUN-UPA poniosło śmierć blisko 20 tysięcy Polaków. Część skazanych na zagładę polskich mieszkańców – wg Romualda Niedzielki 2527 osób - otrzymała pomoc humanitarną ze strony ukraińskich sąsiadów, zazwyczaj członków rodzin mieszanych, krewnych lub przyjaciół, czasem nieznajomych, kierujących się chrześcijańską miłością bliźniego, w sporadycznych przypadkach – także ze strony... katów (!). Książka wspomina o ponad 1300 takich osób (a było ich z pewnością dużo więcej), niestety częstokroć anonimowych, którzy – dzięki swej solidarności ze skazanymi na okrutną śmierć Polakami i okazanemu im miłosierdziu - zasłużyli na zaszczytne miano „sprawiedliwych” i na publiczne uhonorowanie, ponieważ z narażeniem życia, indywidualnie, a nawet całymi rodzinami, przeciwstawili się czynnie ludobójstwu. Ostrzegali przed napadem, udzielali schronienia, wskazywali drogi ucieczki, zaopatrywali w żywność i ubranie, przewozili w bezpieczne miejsce, do lekarza czy szpitala, przyjmowali pod opiekę, a nierzadko na długoletnie wychowanie sieroty po zamordowanych, odmawiali wykonania rozkazu zabicia członka własnej rodziny – np. żony lub męża – narodowości polskiej. Dzięki aktom solidarności i miłosierdzia ocalały zarówno pojedyncze osoby, jak i całe wsie (łącznie 2527 osób). Według Romualda Niedzielki 384 Ukraińców wykonawcy „akcji antypolskiej” ukarali śmiercią, uważając udzielanie pomocy „Lachom” za zdradę ukraińskich ideałów narodowych.

Z okazji 60. rocznicy tych tragicznych wydarzeń w wydawanym w Sydney (Australia) „Przeglądzie Katolickim” („Pomnik dla Ukraińców” Sierpień 2003, str. 7) napisałem m.in.: „...Chcę jednak w tym miejscu zająć się inną stroną tej tragedii. Zbierając i czytając wszystko, co było dostępne na ten temat zauważyłem, że oprócz Ukraińców, którzy mordowali Polaków, było wiele, prawdopodobnie kilka tysięcy Ukraińców, którzy ratowali Polaków przed ukraińskimi bandytami. Ci ludzie – dobrzy chrześcijanie – narażali własne życie, aby uratować życie polskiego sąsiada, a może nawet przypadkiem spotkanego Polaka, któremu udało się wyrwać z rąk siepaczy. Na pewno niejeden Ukrainiec stracił życie za pomoc udzieloną Polakowi czy Polakom.

Dzięki za to tym Ukraińcom-bohaterom. Stokrotne dzięki.

Ale czy tylko na podziękowaniu powinniśmy poprzestać?

Uważam, że naszym obowiązkiem powinno być wzniesienie we Wrocławiu, do którego wypędzono po 1945 r. Polaków ze Lwowa, okazałego Pomnika Wdzięczności dla tych Ukraińców, którzy ratowali życie naszym Rodakom na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1943-45.

Oni na to sobie na pewno zasłużyli”.

Statystyka ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu w 1943 roku

W 2013 roku obchodzi się w Polsce i wśród Polaków na emigracji 70. rocznicę rzezi wołyńskiej, w wyniku której w latach 1943-44 na terenie polskiego Wołynia i Małopolski Wschodniej (dziś Zachodnia Ukraina) bandyci z Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) i miejscowa nacjonalistycznie nastawiona ludność ukraińska wymordowała w strasznie okrutny sposób ponad 100 tys. Polaków (są też szacunki liczące ok. 120-130 tys., a nawet 200 tys. ofiar), tylko dlatego że byli Polakami. Apogeum zbrodni nastąpiło w niedzielę, 11 lipca 1943 roku. To właśnie tego dnia oddziały UPA zaatakowały jednocześnie 99 polskich miejscowości na Wołyniu, często Polaków modlących się w kościołach. Ogółem w samym lipcu 1943 roku i tylko na Wołyniu zginęło ok. 10-11 tys. Polaków. W świetle definicji ludobójstwa Organizacji Narodów Zjednoczonych rzeź wołyńska była ludobójstwem.

Oto statystyka ludobójstwa ukraińskiego dokonanego na Polakach na terenie województwa wołyńskiego według powiatów. Pierwsza liczba podaje ilość miejscowości, w których dokonano morderstw na Polakach, druga liczba ilość ofiar, a trzecia ilość zniszczonych (polskich) kościołów katolickich (Czesław Piotrowski „Zniszczone i zapomniane osiedla polskie oraz kościoły na Wołyniu” Warszawa 2001):

Powiat dubieński: 83 miejscowości, ok. 1700 ofiar, 17 kościołów; powiat horochowski: 123 miejscowości, ok. 3320 ofiar, 11 kościołów; powiat kostopolski: 116 miejscowości, ok. 4260 ofiar, 14 kościołów; powiat kowelski: 45 miejscowości, ok. 3750 ofiar, 3 kościoły; powiat krzemieniecki: 62 miejscowości, ok. 3300, 13 kościołów; powiat lubomelski: 20 miejscowości, ok. 2300 ofiar, 8 kościołów; powiat łucki: 211 miejscowości, ok. 4550 ofiar, 14 kościołów; powiat rówieński: 88 miejscowości, ok. 1450 ofiar, 4 kościoły; powiat sarneński: 87 miejscowości, ok. 2230 ofiar, 7 kościołów; powiat włodzimierski: 179 miejscowości, ok. 7890 ofiar, 10 kościołów; powiat zdołbunowski: 41 miejscowości, ok. 1950 ofiar, 2 kościoły.

Ogółem z terenu Wołynia ilość potwierdzonych ofiar wynosi 36 700 osób, zaatakowano Polaków w 1055 miejscowościach i zniszczono 103 kościoły katolickie z ogólnej liczby 163 kościołów na Wołyniu (diecezja łucka).

Ukraińcy planowali rzeź Polaków we Lwowie w 1944 roku

We wrześniu 1939 roku hitlerowskie Niemcy i Związek Sowiecki napadli na Polskę, której obszarem się podzielono pół na pół. Niemcy nie mogli być policjantem okupowanych ziem polskich, chociażby przez problemy językowe. Toteż na podstawie rozporządzenia Generalnego Gubernatora Hansa Franka z 17 grudnia 1939 roku na terenie części okupowanych ziem polskich – tzw. Generalnego Gubernatorstwa utworzono Policję Polską Generalnego Gubernatorstwa (niem. Polnische Polizei im Generalgouvernement) . Pod groźbą kary śmierci powoływano do służby przedwojennych policjantów polskich. 22 czerwca 1941 roku Niemcy napadły zbrojnie na swego dotychczasowego najlepszego sojusznika – Związek Sowiecki. Do Generalnego Gubernatorstwa, czyli do okupowanej przez siebie Polski, włączyli całą Małopolskę Wschodnią, z której utworzono dystrykt Galicja, z siedzibą władz niemieckich we Lwowie. Krainę tę zamieszkiwali Polacy i Ukraińcy. Zgodnie ze starorzymską zasadą: „dziel i rządź” i ze względu na fakt, że Ukraińcy wspierali hitlerowskie Niemcy i ich prześladowanie Polaków, w czym byli chętni pomagać hitlerowcom, niemieckie władze Generalnego Gubernatorstwa nie zdecydowały się na wprowadzenie w dystrykcie Galicja policji polskiej, nawet w odniesieniu do miasta Lwowa, gdzie przeważała ludność polska, tylko utworzyły oddzielną Ukraińską Policję Pomocniczą. W przedwojennej polskiej Policji Państwowej prawie że nie było Ukraińców, więc do Pukaińskiej Policji Pomocniczej brano byle kogo, często osoby z kryminalną przeszłością, a przede wszystkim osoby chętne do zabijania Żydów i Polaków. Natomiast kierownicze stanowiska musiały być obsadzone przez Polaków i Volksdeutschów (którzy znali język polski). I tak komendantem policji ukraińskiej na dystrykt Galicja był Polak Stefan Halewski, a od drugiej połowy 1943 roku komendantem Ukraińskiej Policji Państwowej we Lwowie był także Polak – Włodzimierz Pitulej.

Adam Hempel w książce pt. „Pogrobowcy klęski. Rzecz o policji „granatowej” w Generalnym Gubernatorstwie 1939-1945” (Warszawa 1990) pisze, że policja ukraińska (ok. 4000 w 1943 r.): „Przepojona fanatycznym, antypolskim szowinizmem, szkolona przez hitlerowców w barbarzyńskich metodach postępowania, miała reprezentować jedną cechę – pełną lojalność wobec okupanta. Zgodnie z planami stała się ona, podobnie jak i inne formacje złożone z Ukraińców, podstawowym narzędziem eksterminacji ludności polskiej i żydowskiej na wschodnich terenach Rzeczypospolitej. Prawdopodobnie i z tych względów nie wprowadzono do tego dystryktu (Galicji) Policji Polskiej, która zdobyła już sobie reputację fachowej, ale i politycznie niepewnej (gdyż rzadko kto z Polaków dobrowolnie współpracował z okupantem niemieckim – M.K.). Charakterystyczne jest to, że gdy sytuacja na froncie wschodnim wyraźnie odmieniła się na niekorzyść Niemców, od połowy 1943 r. zaczęły się bunty (policyjnych) formacji ukraińskich. (Po wymordowaniu przez Ukraińców z Niemcami Żydów w dystrykcie Galicja) Ostrze nienawiści skierowane zostało głównie przeciwko Polakom. Zgodnie z dyrektywami ośrodków decyzyjnych UPA (Ukraińskiej Powstańczej Armii – M.K.), w ramach „rozwiązania kwestii polskiej” we własnym zakresie, dochodziło do zabójstw i masowych mordów dokonywanych na polskiej ludności cywilnej przez zbuntowane oddziały ukraińskie przy czynnym współdziałaniu z nimi jednostek policji ukraińskiej. Przedstawiając tę sytuację, (polska) Rada Główna Opiekuńcza z dn. 7 III 1944 r. złożyła centralnym władzom GG (Generalnej Guberni – M.K.) memoriał, w którym m.in. zażądała rozwiązania tej policji i przekazania spraw bezpieczeństwa polskiej służbie policyjnej. Pozostał on jednak bet odzewu. Jedynie miesiąc później, w związku z koncentracją band UPA w rejonie Lwowa, które przygotowywały się do opanowania miasta przed przybyciem wojsk radzieckich, co groziło wymordowaniem ludności polskiej, (niemiecki) starosta lwowski Hoeller, w porozumieniu z gubernatorem i miejscowym Dowódcą SS i Policji, podjął inicjatywę utworzenia polskiej Lwowskiej Straży Obywatelskiej, która miała być jednak podporządkowana policji ukraińskiej. Już wówczas Polacy odmówili współpracy”.

Do planowanej rzezi ludności we Lwowie nie doszło, gdyż Ukraińcy zrozumieli, że ich zamach na Lwów się nie uda, że tylko zostaną zdziesiątkowani przez oddziały niemieckie i nie będzie miał kto oczyszczać ziemię lwowską z Polaków, co było ich najgłówniejszym celem.

Rzezie Ormian i Polaków

Angielski BBC News z 25 kwietnia 2009 podało wiadomość, że prezydent USA Barack Obama uczcił kolejną rocznicę (obchodzoną zawsze 25 kwietnia) wymordowania przez Turków w 1915 roku wielkiej masy Ormian we wschodniej Turcji, tylko dlatego, że byli Ormianami. W ślady Turków poszli nacjonaliści ukraińscy, którzy w latach 1943-45 wymordowali od 100 do 130 tysięcy Polaków na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Jednak podczas gdy Armenia od lat domaga się uznania zbrodni tureckiej na Ormianach za ludobójstwo i żąda oficjalnych przeprosin rządu tureckiego i wciągnęła do tej akcji rządy wielu państw europejskich i jak widać także prezydenta Obamę, to nie tylko władcy PRL, ale również wszystkie rządy polskie po 1989 roku w imię najpierw przyjaźni z ZSRR, a potem budowania przyjaźni polsko-ukraińskiej – tzw. strategicznego partnerstwa polsko-ukraińskiego starają się i minimalizować zbrodnie ukraińskie na Polakach (rządy „polskie” – tu należy splunąć! - same dobrowolnie odcinają się od nazwania rzezi Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej ludobójstwem, chociaż w świetle definicji ludobójstwa Organizacji Narodów Zjednoczonych rzeź ta była ludobójstwem!!!) i wręcz przemilczać je, zapominając, że nikt przez fałszowanie lub przemilczanie tragicznych wydarzeń historycznych nie zbudował przyjaźni między katem a ofiarą czy między państwami. Najlepszym dowodem na to było budowanie przez reżym PRL przez 45 lat tzw. przyjaźni polsko-radzieckiej, której nie zbudowano, bo była przysłowiowym budowaniem zamku na piasku – na fikcji, przemilczaniu niewygodnych tematów i kłamstwie. Obecni politycy polscy i episkopat polski (zob. Jan Niewiński „List otwarty do Arcybiskupa Józefa Michalika” Kresy.pl 2.7.2013) nie tylko nie budują żadnej przyjaźni polsko-ukraińskiej, ale narażają się na surowy osąd swojej działalności przez HISTORIĘ.

Rektorzy Uniwersytetu Jagiellońskiego rodem ze Lwowa

We Lwowie urodzili się następujący uczeni polscy - rektorzy najstarszego uniwersytetu w Polsce - Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie (zał. 1364 r.): Tadeusz Browicz (1847 – 1928), lekarz anatomo-patolog, rektor 1894-95; Stanisław Smolka (1854 – 1924), historyk, współtwórca i przedstawiciel krakowskiej szkoły historycznej, rektor 1895-96; Władysław Szajnocha (1857 – 1928), geolog, paleontolog, rektor 1911-12 i 1916-17; i Edmund Załęski (1863 – 1932), chemik, agrotechnik, hodowca roślin, rektor 1930-31.

Honorowi Obywatele Miasta Lwowa

Honorowe obywatelstwo danego miasta to szczególny tytuł nadawany osobie o wielkich zasługach dla danego miasta, regionu lub kraju, za promowanie miasta czy regionu, wielkie zasługi, ogromny autorytet moralny czy trwały ślad w historii. Tytuł ten (Honorowy Obywatel Miasta) nadają miasta – rada miejska lub prezydent miasta na wniosek najczęściej kapituły honorowej. Tytuł Honorowego Obywatela Miasta Lwowa otrzymało łącznie 43 Polaków, obok których tytuł ten przyznano 19 osobom innej narodowości (głównie Austriacy i Czesi i to z okresu, kiedy oni do 1866 r. – jako okupanci - sprawowali pełnię władzy w mieście), w tym późniejszemu prezydentowi USA Herbertowi Hooverowi (w 1919 r.). Należy zwrócić uwagę na to, że do 1939 roku żaden Rusin czy Ukrainiec nie otrzymał tytułu Honorowego Obywatela Miasta Lwowa. Po prostu miasto było polskie, a z nielicznych Ukraińców w mieście po prostu żaden nie zasłużył sobie na ten honorowy tytuł (i taka jest prawda; za nacjonalizm ukraiński i polakożerstwo miasta polskie nie przyznawały i nie musiły przyznawać tego honorowego tytułu).
Tytuł Honorowego Obywatela Miasta Lwowa otrzymali następujący Polacy do 1939 roku (tradycja ta sięga we Lwowie początków XIX w.): Mikołaj Napadiewicz-Więckowski – rektor Uniwersytetu Lwowskiego: w 1823 r.; Aleksander Fredro – największy komediopisarz polski: w 1839 r.; hr. Agenor Gołuchowski – namiestnik Galicji: w 1850 r.; Łukasz Baraniecki – katolicki arcybiskup lwowski w 1856 r.; Leon Sapieha – marszałek Sejmu Galicyjskiego we Lwowie: w 1857 r.; Franciszek Smolka – polityk, twórca Kopca Unii Lubelskiej we Lwowie: w 1861 r.; Michał Tustanowski – senior adwokatów lwowskich: w 1863 r.; Antoni Monastyrski – rektor Uniwersytetu Lwowskiego, biskup przemyski: w 1863 r.; Józef Ignacy Kraszewski – wielki powieściopisarz polski: w 1867 r.; Michał Gnoiński – zasłużony prezydent Lwowa: w 1869 r.; Jan Matejko – wielki malarz polski: w 1869 r.; Marceli Madeyski – znany adwokat, wiceprezydent Lwowa: w 1871 r.; Kasper Boczkowski – długoletni radny miejski, filantrop: w 1872 r.; Mojżesz Beiser – zasłużony lekarz, członek rady miejskiej, filantrop: w 1876 r.; Włodzimierz Dzieduszycki – mecenas nauki polskiej: w 1877 r.; Józef Supiński – wybitny naukowiec i ekonomista: w 1877 r.; Otto Hausner - historyk sztuki, polityk, pisarz polski: w 1878 r.; Aleksander Jasiński – polityk, wiceprezydent Lwowa: w 1880 r.; Józef Kazimierz Malinowski – adwokat, działacz społeczny, filantrop lwowski: w 1881 r.; Euzebiusz Czerkawski – rektor Uniwersytetu Lwowskiego: w 1885 r.; Oktaw Pietruski – prawnik, wicemarszałek Sejmu Galicyjskiego we Lwowie: w 1886 r.; Wacław Dąbrowski – prezydent Lwowa: w 1886 r.; Mikołaj Zyblikiewicz – zasłużony prezydent Krakowa i marszałek Sejmu Galicyjskiego we Lwowie: w 1886 r.; Apolinary Jaworski – minister do spraw Galicji: w 1890 r.; Franciszek Zima – dyrektor Galicyjskiej Kasy Oszczędności we Lwowie: w 1891 r.; Antoni Małecki – polityk, rektor Uniwersytetu Lwowskiego – przyczynił się do jego polonizacji: w 1892 r.; Izaak Mikołaj Isakowicz – polski arcybiskup lwowski obrządku ormiańskiego: w 1892 r.; Adam Stanisław Sapieha – książę, zasłużony polityk: w 1894 r.; Stanisław Marcin Badeni – marszałek krajowy Galicji: w 1894 r.; Zdzisław Marchwicki – polityk, wiceprezydent Lwowa: w 1894 r.; Kazimierz Badeni – polityk polski, premier Austrii: w 1895 r.; Bronisław Radziszewski – rektor Uniwersytetu Lwowskiego: w 1897 r.; Leon Piniński – namiestnik Galicji, rektor Uniwersytetu Lwowskiego: między 1897 a 1902; Heneryk Sienkiewicz – popularny powieściopisarz: 1902 r.; Władysław Łoziński – wybitny badacz przeszłości kultury polskiej: w 1907 r.; Ignacy Jan Paderewski - wielki pianista, późniejszy premier Polski: 1912 r.; Bolesław Orzechowicz – mecenas kultury i sztuki, filantrop: w 1923 r.; Józef Teodorowicz – polski arcybiskup lwowski obrządku ormiańskiego, wielki patriota polski: w 1927 r.; Oswald Balzer – wybitny historyk, profesor Uniwersytetu Lwowskiego: w 1929 r.; Benedykt Dybowski – wielki przyrodnik polski, badacz Syberii, profesor Uniwersytetu Lwowskiego: w 1929 r.; Ludwik Finkel – historyk, rektor Uniwersytetu Lwowskiego: w 1929 r.; Józef Piłsudski – marszałek Polski, Naczelnik Państwa Polskiego, premier: 1935 r.; Ignacy Mościcki – prezydent Polski 1926-39: w 1936 r.

Grabież bibliotek katolickich we Lwowie

Po zajęciu Lwowa we wrześniu 1939 roku okupant sowiecki dokonał grabieży m.in. szeregu bibliotek katolickich. Z krótkiej monografii Jana Trzynadlowskiego „Zakład Narodowy imienia Ossolińskich 1817 – 1967” (Wrocław 1967) dowiadujemy się, że wówczas do arcypolskiego Ossolineum, z którego okupant uczynił filię Biblioteki Ukraińskiej Akademii Nauk, włączono bezprawnie przejętą bibliotekę zamkniętego przez okupanta Rzymskokatolickiego Seminarium Duchownego we Lwowie (25 000 tomów) oraz bibliotekę polskiego arcybiskupa obrządku ormiańskiego we Lwowie Józefa Teodorowicza (15 000 tomów).

Nosorożec ze Staruni w Małopolsce Wschodniej w Krakowie

W Muzeum Przyrodniczym Instytutu Systematyki i Ewolucji Zwierząt Polskiej Akademii Nauk w Krakowie znajduje się bezcenny okaz - spreparowany, zachowany w idealnym stanie (nie tylko szkielet, ale także wnętrzności, mięśnie i skóra) prehistoryczny nosorożec włochaty (Coelodonta antiquitatis (Blumenbach) ), unikatowy, gdyż jedyny na świecie zachowany w całości okaz tego wymarłego ponad 12 tys. lat temu zwierzęcia, który żył w epoce plejstocenu – w okresie od 23 do 36 lat temu. Został odkryty w pokładzie ozokerytu (wosk ziemny). I to właśnie tłumaczy jego unikalną fosylizację: ozokeryt ma właściwości konserwujące. W nauce znany jako tzw. drugi nosorożec ze Staruni.

Starunia to wieś koło Bohorodczan w przedwojennym powiecie nadwórniańskim w województwie stanisławowskim (obecnie Ukraina), w której na początku XX w. uruchomiono kilka kopalń ozokerytu, którego pokłady na Podkarpaciu w Małopolsce Wschodniej są najbogatsze na świecie. Jesienią 1907 roku Starunia stała się głośna w świecie naukowym. W kopalniach staruńskich wydobyto w październiku i listopadzie duże fragmenty szkieletu i części miękkich mamuta i przednią część ciała nosorożca włochatego (później nazwany pierwszym nosorożcem staruńskim). Oba okazy trafiły w 1908 roku do polskiego Muzeum Przyrodniczego im. Dzieduszyckich we Lwowie, którego eksponaty przywłaszczył sobie okupant sowiecki w 1945 roku i obecnie znajdują się w ukraińskim Lwowie.
Odkrycia z 1907 wskazywały, że kopalnia w Staruni jest perspektywicznym obszarem dla pozyskania dobrze zachowanych innych zwierząt i okazów plejstocenu, a jednocześnie odkrycia te pozostawiły szereg niewyjaśnionych kwestii co do geologicznej pozycji znalezisk, co wykazały przeprowadzone po I wojnie światowej badania okazów staruńskich. Polska Akademia Umiejętności (PAU) z siedzibą w Krakowie postanowiła przeprowadzić w Staruni nowe poszukiwania i badania na duża skalę, uzyskując na ten projekt w 1929 roku pokaźne środki finansowe z Funduszu Kultury Narodowej. Kierownikiem zespołu poszukiwawczego został geolog z krakowskiej Akademii Górniczej i jednocześnie kustosz działu geologicznego Muzeum Fizjograficznego PAU Eugeniusz Panow (1890 – 1958). Jego wybór okazał się niezwykle trafny, być może nawet decydujący o powodzeniu całego przedsięwzięcia. Po przybyciu ekipy do Staruni reaktywowano opuszczony szyb z 1907 roku i zbudowano nowy szyb badawczy wraz ze sztolnią łączącą oba te szyby i w lipcu 1929 roku rozpoczęto wykopaliska. To wielkie odkrycie na które liczono nastąpiło 23 października 1929 roku. W odległości 3.3 m od szybu "Mamut" (w którym w 1907 r. znaleziono mamuta) znaleziono dobrze zachowaną - ze skórą i mięśniami samicę nosorożca włochatego, a potem jeszcze dwa inne, ale już niekompletne nosorożce włochate. W celu wydobycia okazu wydrążono specjalny szyb transportowy, co było możliwe dzięki pomocy Wojska Polskiego – 28 żołnierzy z plutonu pionierów 48 Pułku Piechoty ze Stanisławowa pod kierunkiem porucznika A. Dubeńskiego. Nosorożca wydobyto 17 grudnia 1929 roku, a 22 grudnia przewieziono go i inne znaleziska do Krakowa. Prace terenowe w Staruni były prowadzone do 1934 roku, jednak nie odkryto nowych ciał dużych kręgowców; uzyskano jedynie bardzo liczne i dobrze zachowane owady, żyjące współcześnie z nosorożcem. W Krakowie preparacji i konserwacji nosorożca włochatego dokonał doświadczony specjalista, rzeźbiarz z wykształcenia (Wiedeń), a preparator z zawodu, Franciszek Kalkus, który w tym czasie prowadził artystyczną pracownię zoologiczno-dermoplastyczną we Lwowie. Jednocześnie od razu przystąpiono do prowadzenia intensywnych badań naukowych, zarówno samego nosorożca, jak i skamieniałości towarzyszących oraz geologicznego kontekstu. Wstępne wyniki opublikowała Polska Akademia Umiejętności w 1930 roku w monografii Drugi nosorożec z warstw dyluwjalnych Staruni oraz charakter jego otoczenia; wydano także wyniki prac po angielsku. Celem dalszych publikacji materiałów ze Staruni, założono pierwsze w Polsce w 1934 roku czasopismo paleontologiczne pt. „Starunia”. 7 czerwca 1930 roku "sala staruńska" w Muzeum Fizjograficznym PAU została przygotowana do publicznej ekspozycji. Znalezienie i wydobycie całego, wyjątkowo dobrze zachowanego nosorożca plejstoceńskiego było nie lada sensacją w świecie naukowym i nie tylko naukowym, relacjonowaną wielokrotnie zarówno w prasie polskiej, jak i za granicą (np. prasa wiedeńska „Interessantes Blatt”, „Neuer Wiener Tageblat”, angielski „Manchester Guardian”, amerykańskiej „Daily Science News Bulletin”, „Science News-Letters”). W 2004 roku wyszła praca Stefana Witolda Alexandrowicza pt. „Starunia i badania czwartorzędu w tradycji i inicjatywach Polskiej Akademii Umiejętności” (Kraków 2004).

Obchody wołyńskie ku czci św. Jozafata Kuncewicza w 1923 roku

Z inicjatywy i pod patronatem katolickiego biskupa łucko-żytomierskiego, który od 1919 roku rezydował w Łucku na Wołyniu, ks. Ignacego Dub-Dubowskiego w dniu 14 listopada 1923 roku odbyły się we Włodziemierzu Wołyńskim ogólnopolskie uroczystości 300-letniej rocznicy śmierci świętego polskiego i ruskiego Jozafata Kuncewicza, zamordowanego przez motłoch prawosławny unickiego biskupa męczennika, jednego z patronów polskich (jego kult do XX wieku miał oblicze wybitnie polskie, które aż do połowy XIX w. posiadała także Cerkiew unicka), który urodził się we Włodzimierzu Wołyńskim w 1580 roku. W uroczystościach tych wzięło udział 9 biskupów polskich, ponad 150 księży i ponad 20 tysięcy wiernych przybyłych z całego kraju. Biskup Dub-Dubowski wydał z tej okazji 14 listopada 1923 roku List pasterski, a drukarnia katolicka w Łucku pracę ks. S. Durzyńskiego „Za prawdę jednego Kościoła Rzymsko-Katolickiego. W 300-letnią rocznicę męczeńskiej śmierci św. J. Kuncewicza” (1923).

Kresowy film „Pan Tadeusz”

Nieśmiertelny poemat „Pan Tadeusz”, dzieło Adama Mickiewicza z 1834 roku, jest polską epopeją narodową, której akcja rozgrywa się na ziemi rodzinnej jego autora – na tak bardzo polskiej Nowogródczyźnie, którą Stalin oderwał od Polski w 1945 roku.
W 1928 roku znany reżyser Ryszard Ordyński nakręcił film „Pan Tadeusz”, który był polską superprodukcją lat dwudziestych XX wieku – film rocznicowy, zrealizowany na dziesięciolecie niepodległości Polski. Był to oczywiście film niemy, jak wszystkie inne ówczesne filmy. Reżyser pokazał w nim najważniejsze i najefektowniejsze sceny poematu, zrealizowane w ciąg żywych obrazów w stylu rysunków Michała Elwiro Andriollego, autora 60 ilustracji „Pana Tadeusza” (wydanych w roku 1881 we Lwowie nakładem Księgarni F. H. Richtera), przetykanych obficie napisami - fragmentami literackiego oryginału. Ordyński i scenarzyści Andrzej Strug i Ferdynand Goetel zadbali o odpowiednie realia: zdjęcia plenerowe kręcono na polskiej wówczas Nowogródczyźnie - w majątku Czombrów niedaleko Świtezi, gdzie Mickiewicz był za młodu częstym gościem. Zdaniem badaczy to właśnie Czombrów był pierwowzorem mickiewiczowskiego Soplicowa. I to dzisiaj, po utracie przez Polskę tych ziem w 1945 roku, jest najcenniejszą rzeczą w tym filmie. Nad wystrojem wnętrz, kostiumami i rekwizytami czuwał sztab konsultantów, a w scenach batalistycznych wziął udział I Pułk Szwoleżerów im. Marszałka Józefa Piłsudskiego oraz 4 Pułk Ułanów Zaniemeńskich z Wilna. Na ekranie przewinęła się czołówka ówczesnych gwiazd kina polskiego: Leon Łuszczewski (Tadeusz Soplica), Zofia Zajączkowska (Zosia), Jan Szymański (Jacek Spolica - Ksiądz Robak), Stanisław Knake-Zawadzki (Sędzia), Mariusz Maszyński (Hrabia), Helena Sulima (Telimena), Paweł Owerłło (Podkomorzy), Wiesław Gawlikowski (Wojski), Marian Jednowski (Gerwazy). Nawet do ról epizodycznych zaangażowano wybitne siły aktorskie. Plakat do filmu zaprojektował wybitny malarz - Wojciech Kossak. Uroczysta premiera „Pana Tadeusza” odbyła się 9 listopada 1928 roku w sali Filharmonii w Warszawie, z udziałem prezydenta Ignacego Mościckiego z małżonką i marszałka Józefa Piłsudskiego z rodziną, członków Rady Ministrów, innych dostojników oraz Korpusu Dyplomatycznego. Słowo wstępne wygłosił pisarz Juliusz Kaden-Bandrowski. Film był przyjęty entuzjastycznie nie tylko w Warszawie, ale w całej Polsce, a szczególnie w Wilnie i na Nowogródczyźnie.
Film wyświetlany w całej Polsce na dużym ekranie do 1939 roku podczas II wojnie światowej zaginął i uważano go za stracony. W latach 50. w polskich zbiorach udało się odnaleźć tylko jego dwa fragmenty liczące 1220 metrów czyli zaledwie czterdziestokilkuminutowy fragment filmu, którym w PRL nikt się nie zainteresował; trafił do archiwum Filmoteki Narodowej. W 2006 roku mieszkanka Wrocławia Agata Szkarłat przekazała specjalistom puszkę z taśmą filmu „Pan Tadeusz”, którą jej dziadek uciekając z Wilna przed ponownym wejściem do miasta Armii Czerwonej i bandytów z NKWD latem 1944 roku, zabrał film ze sobą, który przez lata spoczywał w rodzinnym archiwum. Film był bardzo zniszczony, ale okazało, że jest to największa, najbardziej pełna kopia pierwszego „Pana Tadeusza“. Postanowiono go zrekonstruować, wykorzystując do tego najnowsze techniki. Specjalistom Filmoteki Narodowej udało się to i z trzech fragmentów kopii odtworzono prawie pełny film. Można by rzec, że polskie Wilno (wygnaniec z Wilna) uratowało filmowego „Pana tadeusza” z 1928 roku. Wyjątkowa re-premiera odtworzonego tego filmu pod patronatem Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego (którego rodzina pochodzi z Litwy) odbyła się jednocześnie w Warszawie i Wilnie 9 listopada 2012 roku.

Polskie zamki królewskie w Grodnie

W Grodnie są dwa polskie zamki królewskie, które odegrały znaczącą rolę w dziejach Polski – Stary i Nowy Zamek.

Stary Zamek – czyli zamek królewski w Grodnie wzniósł w 1398 roku ówczesny namiestnik na Litwie króla polskiego Władysława Jagiełły, książę Witold. Obiekt ten w głównym zrębie zachował się do dnia dzisiejszego, chociaż został zniszczony najpierw przez Moskali w 1655 roku, a następnie Szwedów w 1708 roku i nigdy już nie powrócił do dawnej świetności. Zamek Witoldowy przebudował częściowo najpierw król Kazimierz Jagiellończyk, a ok. 1580 roku w stylu renesansowym król Polski Stefan Batory. Natomiast zniszczony przez Rosjan w 1655/56 roku zamek odbudował kanclerz wielki litewski i starosta grodzieński Krzysztof Zygmunt Pac. Zamku zniszczonego przez Szwedów podczas wojny północnej król August III postanowił nie odbudowywać. Podczas zaboru okupant rosyjski przebudował Stary Zamek na koszary wojskowe (pocz. XIX w.), niszcząc przy tym salę sejmową i izbę poselską. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w granicach której znalazło się także Grodno (1919 r.), dzięki staraniom historyka grodzieńskiego Józefa Jodkowskiego, w Starym Zamku zostało utworzone muzeum. Podczas wojny opiekował się nim Bronisław Szuszkiewicz, który jednak został wywieziony przez Niemców do obozu koncentracyjnego w Stuthofie, gdzie zmarł. Wówczas zostały w większości rozgrabione zbiory muzeum. Zachował się jednak m.in. oryginalny testament Tadeusza Kościuszki z 1817 roku, prezentowany w muzeum.

W Starym Zamku w Grodnie miały miejsce ważne wydarzenia w dziejach Polski. I tak w 1445 roku wielki książę litewski Kazimierz Jagiellończyk przyjął tu poselstwo koronne, oferujące mu koronę Królestwa Polskiego. Powstał tu wówczas Dom Królewski (tzw. Domus Regia), w którym w 1492 roku zmarł król Kazimierz Jagiellończyk. Wcześniej, bo w 1484 roku mieszkał tu i skonał na rękach biskupa krakowskiego Jana Rzeszowskiego jego syn, królewicz Kazimierz, dzisiaj bardziej znany jako św. Kazimierz. Grodno i jego Stary Zamek bardzo polubił król Stefan Batory i często w nim przebywał, i go przebudował. Król w trakcie wojen z Moskwą w latach 1576-82 uczynił z zamku swoją główną rezydencję. Tutaj Batory także zmarł 12 grudnia w 1586 roku. Po Unii Lubelskiej 1569 roku Stary Zamek w Grodnie był miejscem obrad Sejmu; od 1673 roku miał się tu odbywać co trzeci sejm zwyczajny Rzeczypospolitej. Na Starym Zamku w 1678 roku został podpisany sojusz polsko-rosyjski, skierowany przeciw Turcji.

Zniszczonego przez Szwedów w 1708 roku Zamku Starego król August III postanowił nie odbudowywać, tylko obok niego wznieść okazały Nowy Zamek (budowany 1734-51), jako letnią rezydencję królów Polski i wielkich książąt litewskich (jedna połowa) oraz miejsce sejmów Rzeczypospolitej (druga połowa). Niestety, zamek ten odegrał ponurą rolę w dziejach Polski. Tutaj pod laską marszałka Stanisława Kostki Bielińskiego obradował od 17 czerwca do 23 listopada 1793 ostatni Sejm Rzeczypospolitej Obojga Narodów i jeden z najbardziej burzliwych sejmów – sejm rozbiorowy. Zatwierdził on bowiem traktaty rozbiorowe: 17 sierpnia z Rosją i 23 listopada z Prusami, a wszystko to pod presją bagnetów rosyjskich. Tutaj także 25 czerwca 1795 roku abdykował król Stanisław August Poniatowski – ostatni król polski. Po abdykacji mieszkał w grodnieńskim Nowym Zamku do 1797 roku.

Podczas zaboru Rosjanie zamienili Nowy Zamek na szpital i koszary. Po zniszczeniach których zamek doznał podczas walk w czerwcu 1941 roku (niespodziewany napad Niemiec hitlerowskich na ich wiernego sojusznika Związek Sowiecki), Nowy Zamek został odbudowany w 1952 roku i przy tym zeszpecony socrealistycznymi przybudówkami. Obecnie mieści się w nim białoruskie muzeum historyczne. W 1994 roku na zamku umieszczono tablice ku czci Tadeusza Kościuszki, a w 2013 roku przywrócili na frontonie kartusz herbowy Rzeczypospolitej Obojga Narodów z czasów Augusta III, który Białorusinom będzie przypominał, że tutaj była Polska, że Grodno do 1945 roku było bardzo polskim miastem, które narodowi polskiemu ukradł Stalin – jeden z największych potworów i zbrodniarzy w dziejach ludzkości!

Poleska Stacja Hydrobiologiczna

W 1936 roku warszawski Instytut Biologii Doświadczalnej założył w Pińsku Poleską Stację Hydrobiologiczną, której organizatorem i kierownikiem w latach 1937-39 był znany zoolog i limnolog polski, wybitny znawca wrotków Jerzy Wiszniewski (1908 - 1944), który poprzednio pracował naukowo w stacji hydrobiologicznej nad jeziorem Wigry (1930-35) i od 1935 roku był asystentem katedry zoologii Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie oraz prowadził wycieczki naukowe po Polesiu. Stacja zajmowała się badaniem wód zbiorników poleskich: ich warunków fizycznych, chemicznych, biologicznych i ekologicznych. Wiszniewski w jeziorze Wołłosowo na Polesiu odkrył 3 reliktowe gatunki skorupiaków (Pantoporeia affinis, Mysis oculata relicta i Calanus macrurus), co stało się rewelacją w świecie naukowym.

Wilno: tu nastąpiło odrodzenie polskiej astronomii w XVIII w.

Po upadku astronomii w Polsce, tj. w Krakowie i Gdańsku, w 1. połowie XVIII w., odrodzenie jej nastąpiło w Wilnie. Tutaj matematyk, jezuita Tomasz Żebrowski (1714-1758), korzystając z pomocy materialnej Elżbiety z Ogińskich Puzyniny w1753 roku rozpoczął budowę obserwatorium astronomicznego Akademii Wileńskiej, dla którego Mikołaj Radziwiłł i biskup koadiutor wileński Józef Sapieha ofiarowali sprowadzony z Niemiec teleskopy o średnicy 13.5 centymetra i 10 centymetrów. Jego następca od 1764 roku, jezuita Marcin Poczobutt-Odlaniecki (1728 – 1810) dokończył budowę obserwatorium, a dzięki hojnemu zapisowi tejże Puzyniny z 1767 roku rozbudował i udoskonalił je (1770-72), sprowadzając z zagranicy nowoczesne przyrządy astronomiczne oraz uzyskał dlań od króla polskiego Stanisława Augusta Poniatowskiego tytuł obserwatorium królewskiego. Obserwatorium wileńskie stało się znane w całej Europie. Poczobutt-Odlaniecki prowadził regularne obserwacje astronomiczne, z których najważniejsze (m.in. 60 wyznaczeń pozycji Merkurego) wykorzystał francuski matematyk i astronom Jerome Lalande (zm. 1807) do obliczenia orbit i stworzenia tablic ruchu planet. W 1777 roku Poczobutt-Odlaniecki wydał pracę Cahiers des observations astronomiques faites à l’observatoire royal de Vilna en 1773, w której ogłosił o odkryciu nowej konstelacji gwiezdnej w północno-wschodniej części gwiazdozbioru Wężownika, którą nazwał na cześć króla Staniaława Augusta Poniatowskiego Ciołkiem Poniatowskiego (Byk Poniatowskiego – łac. Taurus Poniatovii) . Poczobutt-Odlanicki zajmował się także pomiarem szerokości i długości geograficznej miast na podstawie zaćmień Słońca i Księżyca. Asystentem Poczobutta-Odlanieckiego w obserwatorium wileńskim był ks. Andrzej Strzecki. Z kolei ks. Józef Mickiewicz zorganizował w 1775 roku gabinet fizyczny i katedrę przy obserwatorium wileńskim. Na cześć Marcina Poczobutta-Odlanieckiego nazwany został jeden z kraterów uderzeniowych na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca – krater Poczobutt o średnicy 195 km (szerokość selen. 57° 6' N, długość selen. 98° 48' W). Po odrodzeniu się polskiego uniwersytetu w Wilnie w 1919 roku, imieniem Poczobutta nazwano jeden z jego dziedzińców. W latach 1806-25 profesorem astronomii na Uniwersytecie Wileńskim (1807-15 rektor uczelni) i dyrektorem jego obserwatorium astronomicznego był Jan Śniadecki, jeden z najwybitniejszych uczonych polskiego oświecenia, o którym mówiono, iż jest: „arcykapłanem umiejętności na całą Polskę i Litwę” i który w 1792 roku był organizatorem i do 1803 roku dyrektorem obserwatorium astronomicznego w Krakowie. W obserwatorium wileńskim prowadził własne badania naukowe; w wyniku obserwacji planetoid – nowo odkrytych wówczas ciał niebieskich, odkrył, niezależnie od astronoma niemieckiego H.W. Olbersa, planetoidę Pallas, dokonał licznych obserwacji Słońca, Księżyca, planet oraz zaćmień i zakryć gwiazd przez Księżyc. Na jego cześć została nazwana odkryta w 1933 roku planetoida (1262) Sniadeckia z pasa głównego asteroid okrążająca Słońce w ciągu 5 lat i 77 dni w średniej odległości 3 j.a. oraz w 1970 roku krater (Śniadecki) na Księżycu o średnicy 43 km, położony na 22,5° szerokości południowej i 168,9° długości wschodniej. Po Śniadeckim katedrę astronomii objął jego uczeń Piotr Sławiński, który w 1823 roku objął także prowadzenie obserwatorium, a w 1826 roku wydał polski podręcznik akademicki „Elementy Astronomii Teoretycznej”. Okupant rosyjski zamknął Uniwersytet Wileński w 1831 roku.

Muzyk wileński Władysław Kalinowski

Muzyk polski Władysław Kalinowski, urodzony w Wilnie w 1880 roku i zmarły w Łomży w 1951 roku, absolwent Szkoły Muzyki Kościelnej w Ratyzbonie (Niemcy), w latach 1912-46 był organistą i dyrygentem chóru katedralnego w bazylice wileńskiej. W ciągu 35-letniej działalności w Wilnie zasłużył się także dla rozwoju polskiej kultury śpiewaczej tego miasta. Był długoletnim dyrektorem polskiego Związku Chórów w Wilnie. Ponadto poświęcał się pracy pedagogicznej, od 1919 roku jako wykładowca, a następnie dyrektor Szkoły Organistowskiej im. J. Montwiłła, 1926-35 jako kierownik klasy organowej i wykładowca przedmiotów teoretycznych w Konserwatorium Wileńskim. Wielokrotnie koncertował jako organista w Polskim Radiu w Wilnie, gdzie też występował ze swymi chórami. 1939-45 pracował w Szkole Muzycznej i Konserwatorium w Wilnie. W 1946 roku został wraz z innymi Polakami wypędzony z rodzinnego Wilna przez okupanta sowieckiego, który to tak bardzo polskie miasto oderwał do polski i włączył do Sowieckiej Litwy, wchodzącej w skład Związku Sowieckiego. Osiadł najpierw w Białymstoku, a później wyjechał do Łomży gdzie został organistą w miejscowej katedrze.

Kresy w dziejach operetki polskiej

W komunistycznej Polsce (1945-89) sprawy kresowe – powiązania Kresów z Polską i narodem polskim były albo fałszowane, albo przemilczane. Stąd wiele faktów jest po prostu zapomnianych – trzeba je na nowo odkrywać w archiwach, starych publikacjach książkowych czy w rocznikach prasy sprzed 1939 roku.
Operetka (z włoskiego operetta) to lekki utwór sceniczno-muzyczny o charakterze rozrywkowym. Od opery różni się scenami mówionymi z dialogami mówionymi, przeplatanymi śpiewem i muzyką. Za twórcę operetki uchodzi francuski kompozytor Jakub Offenbach, kiedy 5 lipca 1855 roku otworzył w Paryżu swój teatrzyk Les Bouffes Parisiens, w którym wystawił dwie jednoaktówki muzyczno-sceniczne „La nuit blanche” i „Les deux aveugles”.
W polskiej „Wikipedii” pod hasłem „Operetka” czytamy: „W Polsce operetka pojawiła się 20 marca 1859 roku. Na scenach Teatru Wielkiego w Warszawie wystawiono operetkę Jakuba Offenbacha pt. „Małżeństwo przy latarniach” w reżyserii Leopolda Matuszyńskiego”.
We Lwowie w 1. połowie XIX w. działał Józef Baschny albo Baszny (zm. 1844), pochodzący z Czech polski (uległ całkowitej polonizacji) kompozytor, kapelmistrz katedry katolickiej we Lwowie i drugi dyrektor Towarzystwa Muzycznego. Napisał on muzykę do wodewilu „Skalmierzanki czyli Koniki zwierzynieckie” (słowa Jan Nepomucen Kamiński), który wystawiony na scenie teatru polskiej we Lwowie 5 grudnia 1828 roku jest uważany przez niektórych muzykologów (dla których wodewil, opera komiczna i operetka to to samo) za operetkę. Nie byłaby to jednak pierwsza operetka wystawiona w Polsce. Palmę pierwszeństwa miały by wówczas opery komiczne „ Opuszczone dzieci” i „Filozof zmieniony” – obie hetmana i kompozytora Michała Kazimierza Ogińskiego, który w swoim głośnym ówcześnie teatrze operowym w Słonimiu (woj. nowogródzkie, ob. Białoruś) wystawił ok. 1771 roku. Poszły one jednak w zapomnienie. Natomiast opera komiczna Wojciecha Bogusławskiego „Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale” z muzyką J. Stefaniego, której premiera odbyła się 1 marca 1794 w Teatrze Wielkim w Warszawie stała się nieśmiertelna. Wznowiona w teatrze lwowskim w 1796 roku, grywana była w całej Polsce do poł. XIX wieku. Imitatorską wersją „Cudu mniemanego” W. Bogusławskiego była i jest inna opera komiczna „Zabobon, czyli Krakowiacy i Górale” urodzonego w Kutkorzu w Małopolsce Wschodniej i zmarłego we Lwowie Jana Nepomucena Kamińskiego (1777 – 1855), z muzyką Karola Kurpińskiego, wystawiona 16 kwietnia 1816 roku w Warszawie i 22 października 1816 roku we Lwowie; we Lwowie została także wydana w 1821 roku.
Jeśli Teatr Wielki w Warszawie dzierży palmę pierwszeństwa w historii operetki polskiej, to autorem pierwszych polskich operetek był urodzony we Lwowie kompozytor i kapelmistrz teatru lwowskiego Stanisław Duniecki (1839 – 1870). 18 maja 1859 roku, a więc mniej niż dwa miesiące od wystawienia pierwszej w Polsce operetki przez Teatr Wielki w Warszawie (Francuza Jakuba Offenbacha pt. „Małżeństwo przy latarniach”) w teatrze polskim we Lwowie odbyła się prapremiera operetki Dunieckiego „Korylla”, a w 16 grudnia 1864 roku jego najbardziej znanej i wystawianej po dziś dzień (np. Teatr Muzyczny w Gdyni) operetki „Paziowie królowej Madagaskaru”, którą grano także w Krakowie i Wiedniu w 1865 roku. Duniecki w 1866 roku przeniósł się do Krakowa, gdzie przygotował m.in. roku pierwsze w tym mieście wystawienie oper „Halka” (29 XI 1866) i „Verbum nobile” (18 I 1867) Stanisława Moniuszki (1819 – 1872), rodem z Ubiela koło Mińska na Białorusi.
Moniuszko z operetek skomponował: „Nocleg w Apeninach” (1839, libertto Aleksander Fredro – lwowianin, prapremiera w teatrze polskim w Wilnie jesienią 1839 r.), „Karmaniol czyli Francuzi lubią żartować” (prapremiera Wilno 1840), „Ideał czyli nowa Precjoza” (prapremiera Wilno 1840), „Nowy Don Kichot czyli Sto szaleństw” (1841, bibretto A. Fredro), „Żółta szlafmyca” (1841) „Loteria” (prapremiera tetar polski w Mińsku XI 1843), „Woda cudowna” (1843), „Jawnuta czyli Cyganie (1850-52), „Betty” (1852) – wszystkie skomponowane w Wilnie oraz i „Beata” (1872). Operetka „Nocleg w Apeninach”, po bodaj dwóch inscenizacjach ( Wilno 1839 i Lwów 1841), poszła na długie lata w zapomnienie. Powróciła triumfalnie na sceny w latach powojennych, a w pełnym brzmieniu przypomniano ją dopiero w 1969 roku w Teatrze Muzycznym w Gdyni, odtwarzając z partytury przywiezionej z teatru lwowskiego przez Mieczysława Krzyńskiego.
W 1872 w polskim Teatrze Skarbkowskim (Teatrze Miejskim) we Lwowie założona została stała scena opery i operetki, wówczas jedyna w Galicji (koncertowali tu m.in. Ferenc Liszt i Niccolo Paganini). Odgrywała ona do 1939 roku największą po Warszawie rolę w dziejach opery i operetki polskiej. Dyrektorem artystycznym lwowskiej opery i operetki był m.in. bardzo znany kompozytor i dyrygent Stanisław Niewiadomski, który w 1918/19 zorganizował tu cykl przedstawień Moniuszkowskich. Na jej scenie odbyły się premiery polskie szeregu operetek, m.in. Florimonda Rongera Hervego „Mały Faust” (3 XII 1890), Victora Herberta „Czarodziej znad Nilu” (V 1897), polskich kompozytorów Andy Kitschman „Paź złotowłosy” (1912) i Artur Tadeusz Müller „Król kawy” (1927, głośna w okresie międzywojennym). W operetce lwowskiej śpiewały m.in. takie piękne głosy jak Helena Miłowska (1898-1914 i 1920-30), Lucyna Messal (1925 i 1928) oraz Wiktoria Kawecka (1927-28). Szczególnie Miłowska z ładnym i rozległym sopranem cieszyła się dużą popularnością. Śpiewała m.in. partie: Księcia Golesco („Zemsta nietoperza”, Helenę („Piękna Helena”), Eurydykę („Orfeusz w piekle”), Hrabiankę („Sztygar”), Hannę „(Wesoła wdówka”), Zuzannę („Cnotliwa Zuzanna), Sylvię Varescu („Księżniczka czardasza”), Marię Annę Elżbietę („Paganini”). Kazimierz Schleyen w swoich „Lwowskich gawędy” (Londyn b.r.w.) pisze, że znawcy twierdzili, że operetkę wiedeńską lepiej grali we Lwowie niż w Wiedniu i nie zamieniliby Heleny Miłowskiej na żadną gwiazdę naddunajską.
W Operze Warszawskiej nie brak było także powiązań operetkowych z Kresami. Np. libretto operetki Leo Falla „Madame Pompadour” tutaj wystawionej przed wojną tłumaczył Kazimierz Wierzyński rodem z Drohobycza (woj. lwowskie, ob. Ukraina). Z kolei urodzony we Lwowie jeden z najpopularniejszych aktorów rewiowych i kabaretowych przedwojennej Warszawy oraz reżyser Ludwik Lawiński (1887 – 1971) był również reżyserem przedstawień operetkowych (Kuzynki z Honolulu, Krysia leśniczanka, Księżniczka czardasza, Królowa tanga, Gwiazda filmu (z własną scenografią i choreografią).
Poza Lwowem również kresowe Wilno odegrało dużą rolę z historii polskiego teatru i muzyki, a tym samym w historii polskiej operetki. Kto wie czy nie większą od Lwowa. Jak pisał Michał K. Pawlikowski, osoba bardzo związana z życiem polskiego przedwojennego Wilna, w swej publikacji „Sumienie Polski. Rzecz o Wilnie i Kraju Wileńskim” (Londyn 1946): „Obok teatru (dramatycznego) na Pohulance ma (przedwojenne) Wilno teatr muzyczny „Lutnię”. Operetka zepchnięta w wolnej Warszawie przez teatrzyki kabaretowe do roli kopciuszka, odradza się i kwitnie w Wilnie. Kwitnie przy tym o własnych siłach – bez subsydiów”. A to dlatego, że wspaniała pod każdym względem wileńska operetka masowo przyciągała widzów. W 1936 roku Warszawa miała 1,2 mln mieszkańców, a Wilno od niej sześć razy mniej mieszkańców, czyli 200 tysięcy. Tymczasem podczas gdy w stolicy w 1936 roku sprzedano 1 818 000 biletów teatralnych , to w Wilnie w tymże roku sprzedano ich aż 624 000, a w rekordowym 1935 roku nawet 719 000 biletów.

O polskiej operetce w Wilnie można napisać grubą monografię. W teatrze „Lutnia”, który działał od 1905 roku, występowali m.in. tacy znani aktorzy i śpiewacy operetkowi jak: legendarna Kazimiera Niewiarowska (zmarła w Wilnie 1 VII 1927), równie legendarna Hanka Ordonówna, wspaniała Wiktoria Kawecka (1924-25), Wanda Hendrich (gościnnie 1922-39), a także cała plejada artystów, którzy byli znani także w powojennej Polsce, jak np.: Tadeusz Białoszczyński (1930), Eugeniusz Bodo, Kazimierz Brusikiewicz, Józef Czerniawski (1935-41 i 1944-45), Janusz Dziewoński, Edmund Grajewski, Zenon Jurga, Zygmunt Kęstowicz, Stefan Martyka, Witold Rychter (1937-40 i 1944-45), Ludwik Sempoliński, Monika Snarska-Kęcka, Władysław Szczawiński (1932-38). Z teatrem „Lutnia” współpracował kompozytor operetek Jerzy Lawina-Świętochowski (1906 – 1946). Pracę kompozytorską rozpoczął w Wilnie, gdzie w „Lutni” wystawiono pierwszą jego komedię muzyczną „Rajski ptak” (najbardziej znana „Panna Wodna”). W latach 1929–31 był autorem w „Rewii Wileńskiej” - napisał m. in. słowa i muzykę do rewii „Złote Wilno”. W roku 1925 zorganizował w Wilnie własny zespół operetkowy warszawiak Józef Stanisław Redo (1872 – 1942), śpiewak i aktor operetkowy (baryton) oraz reżyser teatralny, jednak jeszcze tego samego roku został jednym z trzech dyrektorów operetki wileńskiej.

W 1945 roku Stalin przyłączył Wilno do Związku Sowieckiego (do Sowieckiej Litwy) i przystąpił do wypędzenia Polaków z miasta. I właśnie ten fakt zapoczątkował nowy okres w dziejach wileńskiego teatru muzycznego „Lutnia” – jego historię w Polsce bez Wilna. Wszystkich wypędzanych aktorów i śpiewaków polskich z Wilna oraz słuchaczy podziemnego studia teatralnego wsadzono do tych samych wagonów i skierowano do Torunia, aby zasilili otwarty na nowo tamtejszy Teatr Ziemi Pomorskiej, którego dyrekcję objął lwowianin Wilam Horzyca, przed wojną dyrektor Teatrów Miejskich we Lwowie. Transport z aktorami przybył do Torunia w połowie maja 1945 roku. Aktorzy dramatycznego Teatru Polskiego na Pohulance Wilnie utworzyli pierwszy zespół aktorski Teatru Ziemi Pomorskiej. Niestety, dla przybyłego z nimi zespołu wileńskiego Teatru Komedii Muzycznej „Lutnia” nie było już w Toruniu miejsca. Udali się więc do Łodzi, gdzie stali się założycielami w 1945 roku Operetki Łódzkiej, której dyrektorem został przybyły także z Wilna Władysław Szczawiński (do 1950 r.). Był to przez pewien czas jedyny operetkowy teatr w powojennej Polsce. Pierwsza premiera wileńskiej „Lutni” w Łodzi - komedia muzyczna A. Grunna pt. Podwójna buchalteria - odbyła się 3 listopada 1945 roku w poniemieckim kościele baptystów przy ul. Nawrot.

Teatr Muzyczny w Łodzi bez wątpienia kontynuuje tradycje muzyczne Wilna, a przede wszystkim wileńskiego teatru „Lutnia”. W 2007 roku ukazała się praca zbiorowa pod redakcją Krystyny Juszyńskiej pt. „Operetka i Teatr Muzyczny w Łodzi”, w której czytamy: „Interesująca historia Teatru Muzycznego w Łodzi rozpoczęła się w Wilnie w 1905 r., gdzie powstał i działał polski Teatr Muzyczny Lutnia. Po II wojnie światowej, gdy zmieniono granice Polski i Wilno znalazło się na terytorium ZSRR, wileński polski zespół operetkowy wiosną 1945 r. przyjechał do Łodzi i tutaj kontynuował swą działalność. Śmiało można więc powiedzieć, wliczając okres wileński, że Teatr Muzyczny w Łodzi ma już 100 lat!... Celem niniejszej publikacji jest przede wszystkim ukazanie genezy i działalności polskiego Teatru Muzycznego Lutnia w Wilnie w latach 1905 - 1941 oraz dalszej jego historii i osiągnięć artystycznych w Łodzi od roku 1945. Dzieje operetki, osiągnięcia artystyczne i sylwetki solistów łódzkiej sceny zostały ukazane w świetle opinii krytyków muzycznych oraz zachowanej dokumentacji.[...]”.
Z Kresów pochodziło lub pochodzi lub związanych był z nimi szereg twórców polskich operetek, jak np. Józef Damse (1789 Sokołów k. Stryja, woj. stanisławowskie, ob. Ukraina – 1852), autor operetki „Klarynecik megnetyczny” 1820); Konstanty Krumłowski (1872 Kołomyja, woj. stanisławowskie, ob. Ukraina), autor m.in. wodewilu „Królowa przedmieścia” (1898), który przyniósł mu niekwestionowaną sławę przed wojną; Tadeusz Dobrzański (1916 Sambor, woj. lwowskie, ob. Ukraina - 1996), kompozytor m.in. operetek, z których najbardziej znana „Loża królewska” (Kraków 1965); Tadeusz Kierski (1917 – 1980), kompozytor wielu musicali operetkowych, który studia muzyczne rozpoczął w polskim Lwowie; Jerzy Derfel ur. 1941 w Lidzie, woj. nowogródzkie, ob. Białoruś), kompozytor operetek: „Majcher Lady” (1972), „Klub kawalerów” (1979) i „Wesołego powszedniego dnia” (1980, prapremiera Teatr Muzyczny w Gdyni 1981). Można tu wspomnieć także kompozytora polskiego Augustyna Blocha (1929 – 2006), który uczył się kompozycji u lwowianina Tadeusza Szeligowskiego, skomponował operetkę (musical) „Pan Zagłoba” (prapremiera w Teatrze Muzycznym w Gdyni w 1972), której libretto oparte jest na motywach kresowej powieści Henryka Sienkiewicza „Ogniem i mieczem”.

Polskie prace o piłkalniach litewskich

Piłkalniami nazywane są wczesnośredniowieczne grodziska litewskie, czyli miejsca po grodzie z pozostałościami obwarowań i innych urządzeń obronnych, wyróżniające się w terenie zróżnicowaniem powierzchni. W latach 1386 – 1918 Polska i Litwa stanowiły jednolity obszar historyczno-polityczny. Sprawy litewskie były traktowane przez polskich uczonych na równi z polskimi i uważane jako sprawy polskie. Stąd Polacy zajmowali się i zajmują także m.in. piłkalniami litewskimi. Jednym z pierwszych i bardzo zasłużonych naukowych badaczy piłkalni (głównie w latach 1902-12) był pochodzący z Płocka polski przedstawiciel myśli społecznej i archeolog Ludwik Krzywicki (1859 – 1941). Wyrazem uznania nauki litewskiej dla Krzywickiego – jego badań archeologicznych na Litwie było nadanie mu w 1940 r. doktoratu honorowego przez Wydział Humanistyczny Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Wilnie (PSB t. XV). Krzywicki doktoratu tego nie przyjął, protestując w ten sposób przeciwko zamknięciu przez Litwinów polskiego Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie.
Oto polska bibliografia prac o piłkalniach litewskich: M. Baliński „Starożytna Polska” Warszawa t. III, 1850; A. Budziński „Poszukiwania archeologiczne w gubernii Augustowskiej” w: Biblioteka Warszawska. Warszawa. T. 1, 1871; H. Cehak-Hołubowiczowa „Zabytki archeologiczne województwa Wileńskiego i Nowogródzkiego”, Wilno 1936; T. Dowgird „O dwóch mogiłach książęcych z czasów przedhistorycznych na Żmujdzi” w: Wisła, t. III, 1889; T. Dowgird „Pamiątki z czasów przedhistorycznych na Żmujdzi. Opiś cmentarzyska i piłkalnia w Imbarach oraz robót, dokonanych w roku 1885 i 1886” w: Pamiętnik fizyograficzny, Warszawa, t. IX, 1889; T. Dowgird „Mapka archeologiczna okolicy nad dubiskiej od miasteczka Betygoły do okolicy Surwiłły” w: Przegląd historyczny, Warszawa. t. VIII, 1909; M. Dowojna-Sylwestrowicz „Pilekalnis w Łygmianach” w: Wisła, Warszawa, t. IV, 1890; W. Hołubowicz „Krzywy gród z XIV w. na górze Bekieszowej w Wilnie” w: „Wilno”, Wilno, Nr. 1, 1939; J. Jodkowski „Poszukiwania archeologiczne w Bereżanach, pow. Augustowsk, i w Liszkowie, pow. Sejneński” w: Światowit, Warszawa, t. VIII, 1908; L. Krzywicki „Piłkalnie” w: Wisła, Warszawa, t. V, 1891; L. Krzywicki „Żmudź starożytna. Dawni Żmudzini i ich warownie”, Warszawa 1906 (przetłumaczona na litewski w 1928); L. Krzywicki „W poszukiwaniu grodu Mendoga” w: Przegląd Historyczny, Warszawa, t. VIII, z. 1, 1909; L. Krzywicki „Grodzisko Derbuckie na Żmudzi” w: Pamiętnik Fizyograficzny, Warszawa, t. XXI, 1913; L. Krzywicki „Grodzisko górno-litewskie. I. Grodzisko w Duksztach. II. Grodzisko w Warancach” w: Pamiętnik Fizyograficzny, Warszawa, t. XXII, 1914; L. Krzywicki „Piłkalnia pod wsią Petraszunami” w: Rocznik Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Wilnie, Wilno, t. V, 1914; L. Krzywicki „Grodziska górno-litewskie. Grodzisko na Górze Oscikowej pod Rakiszkami” w: Pamiętnik Fizyograficzny, Warszawa, t. XXIV, 1917 (przetłumaczona na litewski w 2000); L. Krzywicki „Dodatek. Uzupełnienia do pracy M. Małatkówny: Średniowieczne szczątki roślinne ze Żmudzi” w: Acta Societatis Botanicorum Poloniae, Warszawa, t. 3., Nr. 2, 1925; L. Krzywicki „Piłkalnie na Litwie” w: Studia staropolskie. Księga ku czci Aleksandra Brüknera. Kraków, 1928; L. Krzywicki „Piłkalnia w Gabryeliszkach” w: Księga pamiątkowa celem 250-ej rocznicy założenia uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie”, Warszawa, 1931; L. Krzywicki „Na Żmudzi” w: „Wspomnienia”, Warszawa. t. I, 1957; L. Krzywicki, J.Szaulys „Pilekalnie litewskie” w: Przegląd Polski rozwoju przemysłu, handlu i rolnictwa, Warszawa, Nr. 1, 1902; A. Osipowicz „Pobieżny rzut oka na niektóre zamczyska i t. zw. góry sypane od okolicy Suwałk” w: Tygodnik Ilustrowany, R. XV, Nr. 384 i Nr. 385, 1867; A. Połujanski „Wędrówka po gubernii augustowskiej w celu naukowym odbyte”, Warszawa 1989; B. Przybylski „Notatki archeologiczne ze Żmudzi” w: Z otchłani wieków, Kraków, z. 1, 1932; L. Sagan „Materiały osteologiczne z piłkalń Żmudzkich” w: Wiadomości archeologiczne, Warszawa, t. XIV, 1936; W. Syrokomla „Wycieczki po Litwie. Wilna”, t. 1. 1857; W. Sokołowski „Do poszukiwaniu o piłkalniach” w: Wisła, Warszawa, t. IV, 1890; M. Stryjkowski „Kronika Polska, Litewska, Żmudzka i wszystkej Rusi”, Warszawa, t. 1, 1846; W. Szukiewicz „Niektóre zabytki przedhistoryczne w pow. Lidzkim” w: Księga pamiątkowa ku uczczeniu setnej rocznicy urodzin A. Mickiewicza, Warszawa, t. II, 1898; W. Szukiewicz „Poszukiwania archeologiczne w powiatach Lidzkim i Trockim (gub. Wileńska)” w: Światowit, Warszawa, t. III, 1901; K. Tyszkiewicz „Wiadomość historyczna o zamkach, horodyszczych i okopiskach starożytnych na Litwie i Rusi litewskiej” Wilno 1859; W. Wejtko „Do poszukiwaniu o piłkalniach” w: Wisła. T. III, 1889; F. Wilczyński „Wędrówka do gór Utenesa, xiążęcia Litwy założyciela Uciany” w: Tygodnik Peterburgski, Sankt Peterburg, t. XIV. Nr. 93, 1836.

Marian Kałuski

Wersja do druku

Lubomir - 06.07.13 19:27
Nie można zapominać o inspiratorskiej roli Niemców w rzeziach ukraińskich. To Niemcy pokazali jak należy rozwiązywać kwestię Polaków na ziemiach ukraińskich. Bestialski mord dokonany w lipcu 1941 roku na polskich profesorach jest tego najlepszym dowodem. Dowodzący grupą niemieckich egzekutorów generał Eberhard Schoengarth nie był jakimś bezpaństwowcem, czy nazistą przybyłym z Kosmosu, ale był niemieckim generałem SS, w pełni sprawnym umysłowo i odpowiedzialnym za swoje czyny. Na Wzgórzach Wuleckich roztrzaskano mózg Polski, profesorów Uniwersytetu Jana Kazimierza, Politechniki Lwowskiej, Akademii Medycyny Weterynaryjnej, Wyższego Seminarium Duchownego oraz Akademii Handlu Zagranicznego. Klika tygodni później niejako dostrzelono wybitnego matematyka, profesora Politechniki Lwowskiej, trzykrotnego premiera Polski, profesora Kazimierza Bartla. Ukraińcy zostali zmanipulowani przez wyrafinowanych i planujących z zimną krwią niemieckich ludobójców. Niejako stali się ofiarami niemieckich obietnic i haseł o samostijnej Ukrainie.

australijka - 06.07.13 16:18
Kawal polskiej historii, przeczytalam pobieznie, bo jest juz dzisiaj póżno, ale wróce tu jeszcze. Jaka szkoda, ze nam uczniom PRL- lu nie dane było poznanie prawdziwej historii. A zwyczajni ludzie stronili od polityki zajęci zdobywaniem chleba, mysle tu o moich rodzicach. Mialo to ogromny wpływ na postawy mlodego pokolenia, Z pewnościa to zatajanie prawd spowodowalo, ze wielu ludzi przystapilo do partii, wierzac w jej szczytne idealy az do czasu, kiedy pod wplywem wlasnych doswiadczeń zmieniali poglądy.

Wszystkich komentarzy: (2)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

19 Kwietnia 1882 roku
Zmarł Charles Robert Darwin, twórca teorii ewolucji biologicznej (ur. 1809)


19 Kwietnia 1979 roku
Dokonano próby wysadzenia pomnika Lenina w Nowej Hucie.


Zobacz więcej