Piątek 29 Marca 2024r. - 89 dz. roku,  Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 04.05.12 - 18:38     Czytano: [5607]

Wilno: litewska paranoja


Przykład Wrocławia i Wilna, czyli Litwini intruzami i moralnymi okupantami w Wilnie

Nie ulega wątpliwości, że Litwini są w Wilnie intruzami i dzisiaj moralnymi okupantami tego przez kilka wieków i do 1945 roku polskiego miasta.

Przypatrzmy się stosunkowi Polaków do niemieckiego Wrocławia i Litwinów do polskiego Wilna przed 1939 rokiem.

Śląsk jest historyczną dzielnicą historycznej Polski od ponad tysiąca lat. Był także w pewnych okresach dziejów historyczną dzielnicą Czech (1327-1526), Austrii (1526-1742) i Prus-Niemiec (1742-1945). Historyczną stolicą Śląska jest Wrocław. Od VIII wieku Śląsk zamieszkiwali Słowianie – plemiona lechickie, które utworzyły naród polski. Jednoczyciel ziem lechickich - twórca ok. 960 roku państwa polskiego książę Wielkopolan Mieszko (zm. 992) najpóźniej w 990 roku przyłączył do Polski Śląsk z Wrocławiem. Od tej pory do 1335 roku Wrocław należał do Polski lub był w rękach książąt z polskiej dynastii Piastów. Jednak i po tym roku i aż do 1945 roku Wrocław był miastem albo czesko-niemiecko-polskim, albo austriacko-niemiecko-polskim, albo niemiecko-polskim. Wrocław nigdy nie był miastem tylko niemieckim i nigdy nie brakło w nim Polaków.

O polskich korzeniach Wrocławia i powiatu wrocławskiego świadczy to, że w powiecie wrocławskim na 204 miejscowości aż 192 ma stare – z czasów słowiańsko-piastowskich nazwy polskie, a tylko 11 nazwy niemieckie – z popiastowskiego okresu. W 1261 roku książę piastowski Henryk Brodaty dokonał lokacji Wrocławia na prawie magdeburskim; pierwszym wójtem obrano Godinusa Stillevogta, ojca Gedka, pierwszego wójta Krakowa. Prawa Polski do Wrocławia i całego Śląska w swym szkicu Reise durch Schlesien im Juni und August 1791 (Wrocław 1792) zdefiniował słusznie i sprawiedliwie XVIII-wieczny podróżnik niemiecki Schummel pisząc: “Nie zaczynajmy się procesować z Polakami o Śląsk. Przegramy go przed trybunałem historii, zarówno przed niską jak i wyższą instancją”.

Kiedy w 1000 roku została utworzona pierwsza polska metropolia katolicka ze stolicą w Gnieźnie, Wrocław został jedną z czterech diecezji do niej należących. I należał do metropolii gnieźnieńskiej – metropolii prymasów Polski do 1821 roku. Wrocław był często gospodarzem synodów polskiego Kościoła i stanowił drugą siedzibę arcybiskupów gnieźnieńskich. Do 1945 roku szereg Polaków było biskupami ordynariuszami i biskupami sufraganami diecezji wrocławskiej (np. w latach 1625-40 Karol Ferdynand Waza, syn króla polskiego Zygmunta III; ostatnim Walenty Wojciech – biskup pomocniczy w latach 1920-40, który prowadził działalność duszpasterską także w języku polskim). W jezuickiej Akademii Leopoldyńskiej (1702-1811, od 1776 r. pod nadzorem państwowym) studiowało wielu Polaków, m.in. późniejsi biskupi polscy: Adam Ignacy Komorowski (1699-1759), od 1749 arcybiskup metropolita gnieźnieński, prymas Polski; Ignacy Bardziński (1750-1813), od 1809 biskup sufragan gnieźnieński; Franciszek Lewiński (1783-1854), od 1826 biskup sufragan podlaski. Najstarsze kościoły Wrocławia pamiętają czasy piastowskie – są polskiej fundacji, jak np. katedra (jest tu epitafium Zuzanny z Myszkowskich Rozdrażewskiej, ufundowane w 1586 r. przez Hieronima Rozdrażewskiego, który 1567-78 był prepozytem katedry wrocławskiej, a 1582-1600 biskupem kujawskim, a w skarbcu katedry przechowywane są trzy rzeźby z kości słoniowej genialnego rzeźbiarza włoskiego doby baroku Gian Lorenzo Berniniego, które były prezentem papieża Benedykta XIII dla wnuczki króla Jana III Sobieskiego - Marii Klementyny, żony Jakuba III Stuarta, pretendenta do tronu Anglii, a w ich przekazaniu do katedry wrocławskiej miał swój udział rezydujący w Oławie książę Jakub Sobieski, syn Jana i Marysieńki), świątynie Najświętszej Maryi Panny, św. Idziego, św. Wincentego, św. Michała, Wszystkich Świętych czy św. Marcina. Kościół św. Klary i św. Jadwigi jest cenną pamiątką polską w mieście - panteonem Piastów śląskich. Trzy świątynie wrocławskie są pod wezwaniem polskich świętych – kościół pw. św. Wojciecha z 1112 roku, kościół pw. św. Stanisława, Doroty i Wacława z 1351 roku (w kolegiacie św. Krzyża był relikwiarz ręki św. Stanisława) i kościół św. Jacka z 1376 roku. We Wrocławiu są także aż trzy z dawnych wieków kościoły p.w. św. Jadwigi Śląskiej (1178 – 1243), Niemki, która swe dzieci wychowała nie tylko na Polaków, ale na patriotów polskich. Natomiast związane z Wrocławiem było życie błogosławionego Czesława (ok. 1175 – 1242), dominikanina z diecezji krakowskiej, który w 1225 roku był założycielem klasztoru dominikanów przy kościele św. Wojciecha we Wrocławiu; beatyfikowany przez papieża Klemensa XI w 1713 roku; kaplica z jego grobem jako jedyna w jakiś cudowny sposób nie została zniszczona w kompleksie kościoła św. Wojciecha w czasie oblężenia Wrocławia w 1945 roku. Barokowy ołtarz w kaplicy bł. Czesława w kościele św. Krzyża ufundował w 1725 roku królewicz Jakub Sobieski, syn króla Jana III Sobieskiego. Klasztor dominikanów we Wrocławiu przez kilkaset lat zachował polski charakter i należał aż do połowy XVIII w. do polskiej prowincji dominikanów. Szereg klasztorów wrocławskich było również fundacjami piastowskimi czy z czasów polskich. W czasach polskich – w 1139 roku zostało założone opactwo benedyktynów p.w. św. Wincentego, które było filią najstarszego polskiego opactwa w Tyńcu pod Krakowem. Jego fundatorem był Piotr Włost. On ufundował we Wrocławiu także klasztor augustianów z kościołem N.M. Panny na Piasku. We Wrocławiu w 1236 roku powstał pierwszy na ziemiach polskich klasztor franciszkanów i początkowo klasztory polskie tworzyły jedną kustodię z Wrocławiem jako jej ośrodkiem. Zasłużoną opatką klarysek wrocławskich od 1689 roku była Brygida Wambowska (zm. 1702). W 1908 roku rozpoczęły pracę we Wrocławiu (14 placówek i 4 szpitale!) Siostry Służebniczki Śląskie, które to zgromadzenie zakonne założył w 1850 roku polski błogosławiony Edmund Bojanowski. Z Wrocławiem związane są dwa polskie żeńskie zgromadzenia zakonne: Urszulanki Unii Rzymskiej i Jadwiżanki. One wyszły z tego miasta w Polskę. Mikołaj Kopernik (1473 – 1543) był kanonikiem wrocławskiego kolegiaty św. Krzyża. Setki Polaków (w tym także późniejsi biskupi) we Wrocławiu ukończyło studia teologiczne i zostało wyświęconych na kapłanów katolickich. Dla wrocławskich Polaków aż do 17 września 1939 roku w niektórych kościołach katolickich (katedra do 1571 r., św. Wojciecha od XVI w. do 1905 r., św. Jakuba na Piasku, św. Klemensa, św. Piotra i Pawła od 1667 r., św. Krzyża przez wieki i do 1914 r. – stąd kościół ten był nazywany „ecclesia Polonorum”, św. Anny, św. Marcina 1571-1939/1941; od 1659 r. jezuici w swej kaplicy ma starym Zamku Książęcym głosili kazania po niemiecku, polsku i łacinie) i ewangelickich (św. Elżbiety, św. Krzysztofa do 1838, a potem sporadycznie, św. Jacka) w różnych okresach czasu odprawiano nabożeństwa i wygłaszano kazania po polsku. W 1844 roku odbył się we Wrocławiu synod ewangelików polskich.

Wrocław, poza swym udziałem w historii polskiego chrześcijaństwa do 1939 roku, odegrał pewną rolę w ogólnej historii Polski. W swojej kronice Gall Anonim (zm. po 1114) wymienia Wrocław jako jedną z trzech, obok Krakowa i Sandomierza, stolic Polski. W 1109 roku na Psim Polu (dziś dzielnica Wrocławia) książę polski Bolesław Krzywousty pokonał wojska niemieckie cesarza Henryka V. W okresie rozbicia dzielnicowego wszyscy książęta wrocławscy, poza ostatnim Henrykiem VI, utrzymywali łączność polityczną z Polską. Co więcej, na znak jedności z Polską książęta Henryk I Brodaty, Henryk II Pobożny i Henryk IV Probus nie tylko zostali także książętami krakowskimi, ale także dążyli do polskiej korony królewskiej. Z piastowskiego Wrocławia pochodził polski franciszkanin Benedykt Polak (Benedictus Polonus) – pierwszy w dziejach polski podróżnik; w 1245-46 brał udział w poseltwie G. del Carpine, wysłanym przez papieża Innocentego IV do chana mongolskiego w Karakorum (Mongolia). W 1335 roku Wrocław został wcielony do Czech, zresztą za zgodą króla polskiego Kazimierza Wielkiego, który z powodów politycznych był do tego zmuszony. Jednak Polska i Polacy nie zapominali o polskim Wrocławiu. Wielki historyk polski XV wieku Jan Długosz w swojej znanej po dziś dzień kronice (ks. IX, s. 153) napisał: Wrocław, który był „częścią Królestwa Polskiego... wróci do jedności z całością Królestwa Polskiego, kiedy Pan zmiłuje się nad ludem polskim”.

Przejście Wrocławia pod panowanie czeskie wcale nie oderwało całkowicie miasta od Polski. Związki Wrocławia z Polską trwały nadal, przybierając różne formy i natężenie. Np. w latach 1400-1433 na krakowskim uniwersytecie studiowało z zagranicy około 800 studentów, z tego 479 ze Śląska, wśród których było 51 wrocławian. Natomiast w latach 1433-1510 na Akademii Krakowskiej studiowało przeszło 400 (!) wrocławian. Dla przykładu: na uniwersytecie wiedeńskim (niemieckim) w latach 1409-1419 studiowało 33 wrocławian, a na uniwersytecie praskim w latach 1372-1408 – 27 mieszkańców nadodrzańskiego grodu. Także wielu profesorów Akademii Krakowskiej pochodziło z Krakowa, m.in. Wawrzyniec Korwin (L. Corvinus), Jan Stanko, Bartłomiej Stenus, Michał z Wrocławia, Mikołaj Goldberg, Michał Falkner. W latach 1337-1341 trwał ostry spór pomiędzy biskupem wrocławskim Nankerem (1326-41, w latach 1320-26 był biskupem krakowskim), który reprezentował metropolię gnieźnieńską i interesy polskie, a cesarzem Janem Luksemburskim, który chciał poddać biskupa władzy cesarza, na co Nanker zgodzić się nie mógł, gdyż uznanie wyższości władzy cesarskiej nad biskupią, uderzałoby w interesy i Kościoła, i Polski. Czternastowieczny zbiór wrocławsko-krakowskich „ortyli”, czyli orzeczeń prawnych, służył jako pomoc w interpretacji i zastosowaniu kodeksów miejskich na terenie Polski. W 1404 roku, na zjeździe króla polskiego Władysława Jagiełły z królem czeskim Wacławem IV we Wrocławiu, postawiono sprawę powrotu Śląska do Polski. Do sprawy tej obaj królowie powrócili jeszcze w 1418 roku. Należy tu zaznaczyć, że nawet szereg Niemców, jak np. Johann Gottlieb Schummel (1748 – 1813), w różnym okresie czasu podkreślali historyczne prawa Polski do Śląska. W lipcu 1418 roku doszło we Wrocławiu do zajść i zamieszek, zwanych defenstrakcją wrocławską, spowodowanych napięciami społeczno-polityczno-etnicznymi; wzięły one swój początek w kościele św. Klemensa, który służył do zgromadzeń ludności polskiej, a wśród 30 osób skazanych na ścięcie przez cesarza 10 miało polskie korzenie. W 1420 roku został wydany we Wrocławiu wyrok arbitrażowy w sporze polsko-krzyżackim o granice Polski. Podczas walk polsko-węgierskich o tron czeski, w 1474 roku wojska polskie po zwycięstwie nad Węgrami pod Swanowicami oblegały Wrocław, którego jednak nie zdołało zdobyć. W 1504-07 starostą generalnym Śląska był królewicz polski Zygmunt Jagiellończyk, w latach 1506-48 król Polski. W latach 1490 – 1516 czeskim władcą Wrocławia był król czeski Władysław II Jagiellończyk (1456 – 1516), syn króla polskiego Kazimierza Jagiellończyka. Natomiast ostatnim czeskim władcą stolicy Śląska w latach 1516-1526 był jego syn Ludwik II Jagiellończyk; był on także królem Węgier. W 1526 roku Wrocław przeszedł w ręce austriackich Habsburgów. W 1538 roku spotkał się we Wrocławiu z królem Ferdynandem poseł króla polskiego Zygmunta I Starego w sprawie małżeństwa królewicza Zygmunta Augusta z arcyksiężną Elżbietą. Podczas wojny 30-letniej katolików z protestantami król polski Władysław IV w 1635 roku wstawił się u cesarza Ferdynanda II za protestanckimi stanami na Śląsku, co zyskało mu na Śląsku wielką przychylność, posuniętą aż do gotowości przyjęcia polskiego poddaństwa. 15 marca 1656 roku odbył się we Wrocławiu zjazd szlachty wielkopolskiej pod przewodnictwem wojewody poznańskiego Jana Leszczyńskiego, na którym wypowiedziano walkę najeźdźcy szwedzkiemu na Polskę.

W 1741 roku Wrocław został zajęty zbrojnie przez Prusy, które zapoczątkowały jego germanizację – uczynienia z wrocławian Prusaków. Po III rozbiorze Polski w 1795 roku Prusacy z obszarów na południe od dolnej Wisły utworzyli departament ze stolicą w Warszawie, który zrazu podlegał ministerstwu śląskiemu we Wrocławiu. Podczas wojen napoleońskich, po zdobyciu 5 I 1807 Wrocławia przez wojska francuskie (w ich szeregach byli także Polacy), miasto stało się punktem organizacyjnym Legii Polsko-Włoskiej (8400 rekrutów). Założony w 1811 roku Uniwersytet Wrocławski, na którym studiowało kilka tysięcy Polaków, odegrał wielką rolę w życiu całego narodu polskiego, szczególnie jednak w życiu Polaków w Wielkopolsce, na Górnym Śląsku i na Pomorzu. Na uniwersytecie istniały także tajne związki studentów z Wielkopolski, którzy w 1819-24 i 1832-34 utrzymywali żywe kontakty z niemieckimi studentami. Pierwszy z nich, założona w 1817 roku „Polonia” (do 1831 r.), za swój cel stawiała walkę o niepodległą Polskę i utrzymywała kontakt z działaczami niepodległościowymi w Krakowie, Warszawie i Kaliszu; wielu jej członków wzięło udział w Powstaniu Listopadowym 1830-31. W latach 1829-31 idolem wrocławskiej ulicy został naczelnik polskiego powstania Tadeusz Kościuszko, za sprawą wrocławskiego pisarza i dyrektora teatrów Carla Eudarda von Holteia, który napisał sztukę „Der alte Feldherr” („Stary Wódz”), poświęconą temu polskiemu bohaterowi narodowemu. Sztuka ta, wystawiana we wrocławskim Teatrze Niemieckim zdobyła ogromną popularność. Bywało, że widzowie – głównie Niemcy! - zrywali się z foteli i wznosili okrzyki na cześć Polski, a po wyjściu z teatru skandowali hasła żądające wolności dla bohaterskiego narodu polskiego. Głośnym echem odbiły się we Wrocławiu polskie powstania narodowe – listopadowe 1830-31 i styczniowe 1863-64, podczas którego we Wrocławiu prowadził działalność przedstawiciel powstańczego Rządu Narodowego, i w których wzięła udział grupa studentów polskich Uniwersytetu Wrocławskiego, oraz szereg polskich rzemieślników. Po Powstaniu Listopadowym Wrocław pośredniczył w stosunkach między emigracją a krajem (Wielkopolską i Galicją), a po Powstaniu Styczniowym stolica Śląska stała się drugim – obok Paryża – miastem w Europie, które przyjęło największą liczbę polskich emigrantów. W latach 40. XIX w. działała tu komórka wielkopolskiego (polskiego) Związku Plebejuszy. W 1841 roku na uniwersytecie wrocławskim została ustanowiona pierwsza w Niemczech i najważniejsza w Europie katedra języków i literatur słowiańskich, w której polonistyka odgrywała dużą rolę. Wrocław stał się jednym z ważnych ośrodków ruchu słowianofilskiego; 1836-1886 (rozwiązane przez władze) działało tu Towarzystwo Literacko-Słowiańskie, którego polscy członkowie zasłużyli się później jako działacze narodowi. Wrocław brał udział w tzw. Wiośnie Ludów, czyli rewolucyjnych wydarzeniach w Zachodniej Europie w latach 1848-49, w których nie zabrakło także wątku polskiego. Za zgodą rektora Uniwersytetu Wrocławskiego Christiana Neesa von Esenbecka na gmachu uniwersytetu wywieszono obok flagi niemieckiej także polską. Powracającą 23 marca 1848 roku z Berlina delegację miasta Wrocławia oczekiwały tłumy wrocławian i oddziały straży obywatelskiej. Towarzyszyła im legia polskich studentów w polskich historycznych mundurach wojskowych z biało-czerwoną chorągwią ozdobioną orłem, która wśród zebranych tłumów wywołała entuzjastyczny okrzyk: „Niech żyje Polska”. 5-8 maja 1848 roku odbył się we Wrocławiu zjazd, tzw. kongres polski, 60 czołowych działaczy z trzech zaborów (m.in. Augusta Cieszkowskiego i Karola Libelta) i z emigracji, który opowiedział się za odbudową niepodległej Polski i powołaniem organizacji politycznej o charakterze rządu narodowego. W latach 70. XIX w. robotnicy wrocławscy pochodzenia polskiego nawiązali współpracę z socjalistami polskimi, w 1878 roku przebywał we Wrocławiu Ludwik Waryński, który zorganizował tu punkt przerzutu literatury i prasy socjalistycznej do Królestwa Polskiego. W 1917 roku Polacy we Wrocławiu po raz pierwszy legalnie obchodzili polskie święto narodowe 3 maja. Dużą aktywność rozwinęli Polacy we Wrocławiu w okresie plebiscytu na Górnym Śląsku i powstań śląskich, m.in. w czerwcu 1920 zorganizowano Towarzystwo Opieki nad Górnoślązakami i Polskie Biuro Plebiscytowe, które prowadziło ożywioną agitację za oddaniem głosów za Polską. W dziejach nie tylko Wrocławia ale także Polski i polskiej nauki było najpierw pobicie 4 kwietnia 1933 roku grupy polskich studentów Uniwersytetu Wrocławskiego z powodu rozmowy w języku polskim, a następnie relegowanie 10 czerwca 1939 roku wszystkich polskich studentów z Uniwersytetu Wrocławskiego tylko dlatego że byli Polakami. Latem 1939 roku hitlerowcy ogłosili, że zlikwidowali polskość we Wrocławiu, jednak podczas II wojny światowej sprowadzili do miasta wiele tysięcy polskich przymusowych robotników. Wrocław stał się jedną z kaźni Polaków w hitlerowskich Niemczech (więziono tu niektórych profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego i zamordowano setki Polaków). W latach 1940-42 działała we Wrocławiu konspiracyjna organizacja „Olimp”, licząca ok. 400 członków rekrutujących się w większości z ludności miejscowej, utworzona przez L. Pietrusińskiego, W. Wachowiaka oraz R. i J. Wyderkowskich. Od 1941 roku we Wrocławiu działała także komórka Armii Krajowej, która prowadziła działalność wywiadowczą i sabotażowo-dywersyjną; w kwietniu 1943 roku dywersyjna grupa z oddziału dyspozycyjnego Komendy Głównej Armii Krajowej „Osa-Kosa” dokonała zamachu bombowego na dworcu wrocławskim. W 1944 roku powstały organizacje „Jędrusie” i Śląski Komitet Wyzwolenia związane z AK, które według ustaleń gestapo liczyły 2000 członków. W sierpniu 1944 roku hitlerowcy ogłosili Wrocław twierdzą. 15 lutego 1945 roku nastąpiło całkowite okrążenie Wrocławia przez Armię Czerwoną – 6. Armię Frontu Ukraińskiego. Po 80 dniach walki jej dowódca, generał Władimir Głuzdowski przyjął 6 maja kapitulację hitlerowskiego garnizonu miasta. Było to wymowne wydarzenie w dziejach Wrocławia. Bowiem gen. Głuzdowski był wnukiem polskiego powstańca 1863, odczuwającym silne więzi z polskością, a sama kapitulacja oznaczała koniec niemieckiego Wrocławia i początek nowych polskich dziejów miasta w państwie polskim.

Polacy stanowili rdzenną ludność we Wrocławiu w X-XIII wieku; do 1337 roku używano język polski także w sądownictwie miejskim. Jednak nawet później – i to w okresie pruskim wiele zarządzeń władz miejskich ukazywało się równolegle po niemiecku i po polsku. Od lokacji miasta w XIII w. wzrastał w mieście udział ludności niemieckiej. Doprowadziło to do tego, że Wrocław przez kilkuset lat – od końca XIII wieku i aż do 1945 roku był niemieckim miastem, nie tylko w sensie politycznym ale także etnicznym. Jednak Polaków nigdy w mieście nie brakowało, przede wszystkim wśród duchowieństwa, a nawet wśród patrycjatu; jednak najwięcej ich było w szeregach wrocławskiego plebsu. W XVI w. coraz więcej Polsków było mistrzami cechowymi oraz właścicielami majątków. „Polscy magnaci nie byli rzadkim widokiem na ulicach Wrocławia” (Norman Davies). Prawobrzeżna część Wrocławia aż do XIX w. nazywana była „polską stroną”. Niemiecki literat i dziennikarz Karl Herlosssohn z Lipska w 1840 roku odwiedził Wrocław i w swoim dzienniku z podróży napisał: „Wrocław jest wyjątkowym miastem – złożonym z odmiennych składników. Dominuje element prusko-śląski, ale obok niego jest też polski... Na 15-20 spotkanych tu par przynajmniej jedna mówi po polsku. Przy stole w tawernie było nas w sumie jakieś 30 osób, z czego 7 posługiwało się polskim” (Norman Davies). Według oficjalnej statystyki niemieckiej z 1887 roku w zakładach przemysłowych Wrocławia pracowało 6413 osób, które przyznały się do narodowości polskiej. W połowie XIX w. we Wrocławiu i jego najbliższej okolicy mieszkało jeszcze ok. 60 000 Polaków. Jednak w wyniku brutalnie prowadzonej akcji germanizacyjnej i antypolskiej rządu niemieckiego, przed I wojną światową w samym Wrocławiu mieszkało już tylko ok. 25 000 (niektórzy historycy uważają że zbiorowość polska była liczniejsza), pomimo tego, że w 2. poł. XIX w. zaczęła napływać do Wrocławia polska ludność z sąsiedniej Wielkopolski i Pomorza. Oficjalna statystyka niemiecka z 1905 roku podała liczbę Polaków na 8927 osób, która definitywnie była zaniżona. Poza polskimi robotnikami mieszkała we Wrocławiu spora grupa polskich drobnych kupców i rzemieślników, lekarzy i inżynierów, a nawet nieco rodzin ziemiańskich z Wielkopolski i Pomorza („Encyklopedia Wrocławia”). Do 1939 roku w kościołach wrocławskich odbywały się polskie nabożeństwa i kazania, tak katolickie jak i od XVI w. ewangelickie. Do reformacji (pocz. XVI w.) polskie nabożeństwa odbywały się w kościołach: św. Krzyża, św. Macieja, św. Klemensa i św. Wita (św. Józefa). Od 1571 roku polskie kazania odbywały się już tylko w kościele św. Marcina, a ewangelickie w kościele św. Krzysztofa (do 1829 r.), potem także i w innych kościołach. Po włączeniu Wrocławia do Prus w 1741 roku nasilił się proces germanizacji, któremu sprzyjał obowiązek szkolny w języku niemieckim. Mimo germanizacji i coraz bardziej brutalnej walki z polskością po powstaniu Rzeszy Niemieckiej w 1871 roku, życie polskie we Wrocławiu istniało nadal, a rola miasta w życiu narodu polskiego wzrosła jeszcze bardziej po rozbiorach. Wrocław, głównie przez uniwersytet oraz polskie wydawnictwa książkowe, stał się ważnym ośrodkiem kulturalnym dla Polaków zaboru pruskiego do I wojny światowej (1914-18). Wobec wrogiego nastawienia do Polaków Niemców, którzy za przegraną I wojnę światową (1914-18) obwiniali cały świat tylko nie siebie, i ich niezadowolenia z powodu odrodzenia się państwa polskiego w listopadzie 1918 roku, do którego powróciła Wielkopolska i Pomorze oraz część Śląska, większość Polaków wyjechała do Polski. We Wrocławiu pozostało jednak kilka tysięcy Polaków. Po atakach na polskie zebrania i polskie placówki, a nawet na Konsulat Polski 26 sierpnia 1920 roku Polscy we Wrocławiu żyli w poczuciu stałego zagrożenia, szczególnie pod dojściu Hitlera do władzy w 1933 roku. Liczba aktywnych działaczy polskich w mieście spadła z ok. 1500 w 1914 roku do ok. 250 w 1939 roku. Ci z 1939 roku byli nie tylko prawdziwymi patriotami polskimi, ale także ludźmi bardzo odważnymi, którym niestraszny był nawet terror hitlerowski.

W 2 poł. XIX w. Polacy we Wrocławiu zaczęli się organizować. W mieście zaczęły powstawać liczne polskie organizacje patriotyczne, społeczne, kulturalne i gospodarcze. Do wybuchu I wojny światowej w 1914 roku we Wrocławiu powstały i działały następujące organizacje i placówki polskie: polsko-niemieckie Stowarzyszenie Włościańskie – Rustical Verein 1849-1850, Towarzystwo Polskich Górnoślązaków (1863-76), Towarzystwo Przemysłowców Polskich (1868-1920), Towarzystwo Śpiewacze „Harmonia” (1873-1939), Towarzystwo Górnośląskie (1880-86), Stowarzyszenie Handlowe Polskie (1882-1903), Polski Teatr Amatorski (1882-1914), Towarzystwo Polsko-Katolickie (1890-1919), Towarzystwo Śpiewacze „Lutnia Wrocławska” (1890-1895), Towarzystwo Pomocy Naukowej (1891-1918 i 1926-1939), Towarzystwo Socjalistów Polskich (1892-1893), Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” (1894-1920), Towarzystwo Czytelni Ludowych (ok. 1900-1921, prowadziło Bibliotekę Polską – 6000 tomów, organizowało imprezy kulturalne i obchody narodowe), Grupa Narodowa „Zet” (zał. 1901), Towarzystwo Polek p.w. św. Anny (1902-1920), Towarzystwo Kupców Polskich (1903-20), Bank Ludowy (1904-1939), Towarzystwo Naukowe Byłych Studentów Polaków (1912-1918), Towarzystwo Bratniej Pomocy „Fraternitas” (zał. 1912). Oblicza się, że w mieście było 1500 aktywnych działaczy polskich. Uroczyste zebrania i obchody narodowe (organizowane od 1883 r.), przedstawienia polskiego teatru amatorskiego i chóru oraz bale polonijne były organizowane w dużych i wygodnych pomieszczeniach recepcyjnych restauracji „Eldorado” (do 1914 r., której właścicielem był Polak J. Kwaczewski) i „Casino”, a huczne zabawy taneczne (popularne także wśród Niemców) w sali Domu św. Wincentego.

Podczas I wojny światowej (1914-18) polska działalność organizacyjna została zawieszona przez władze niemieckie. Odrodziła się w 1918 roku pomimo wielu przeciwności. Powstały wówczas lub odnowiły działalność: Zjednoczone Towarzystwo Polskie (1918), Komitet Niesienia Pomocy Jeńcom (1918-1920), Komitet Miejscowy (1918-1922), Komitet Mieszkaniowy (1918), Towarzystwo Przemysłowców Polskich (1918-1920), Towarzystwo Kupców Polskich (1918-20), Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” (1918-1920), Towarzystwo Czytelni Ludowych (1918-1921), Towarzystwo Śpiewacze „Harmonia” (1918-1939), Szkółka Polska (1918-1939), Towarzystwo Polek p.w. św. Anny (1918-1920), Bank Ludowy (1918-1939), Towarzystwo Polsko-Katolickie (1918-1919), Towarzystwo Kościelne pw. Błogosławionego Czesława (1919-1939, najliczniejsza organizacja polska w przedwojennym Wrocławiu), Polskie Biuro Plebiscytowe (1920-1921), Towarzystwo Opieki nad Górnoślązakami (1920-1921), Towarzystwo Opieki Polskiej (1921-1928), Towarzystwo „Biblioteka Ludowa” (1921-1939, bibioletka 2000 tomów), Związek Polaków w Niemczech – Oddział Wrocław-Dolnośląski (1923-1939), Polska Partia Ludowa (1924), Towarzystwo Pomocy Naukowej (1926-1939), Harcerska Drużyna Męska im. Bolesława Chrobrego (1926-1939), Dom Polski (1928-39), Klub Sportowy „Iskra” (1928-1939), Towarzystwo „Opieka Polska” (1928-1939), Polski Klub Szachowy (1928-1931), Polskie Towarzystwo Szkolne na Śląsk Dolny (1929-1939), Polska Partia Lokatorów (1929), Towarzystwo Młodzieży Polskiej (1930-1939), Polska Bursa Akademicka (1934-1939), Towarzystwo Mowy i Obyczaju Polskiego (1935-1939), Związek Spółdzielni Polskich w Niemczech (1938-39). We Wrocławiu w latach 1920-39 był Konsulat Polski, który był aktywny w życiu Polonii wrocławskiej.

W 1811 roku król pruski Fryderyk Wilhelm III powołał do życia państwowy Uniwersytet Wrocławski. Był on kontynuatorem jezuickiego Uniwersytetu Leopoldyńskiego, założonego we Wrocławiu w 1702 roku dzięki staraniom uczonego i dyplomaty Friedricha von Luedinghausena (1643 – 1708), który w młodości był paziem króla polskiego Jana Kazimierza. Uniwersytet Wrocławski miał pięć wydziałów: teologii katolickiej, teologii ewangelickiej, prawa, medycyny i filozofii. Do tego ostatniego włączano wszystkie nowe dyscypliny: geografię, historię, sanskryt, neofilologie, muzykę, nauki ścisłe i rolne. W 1910 roku Uniwersytet Wrocławski liczył 2288 studentów. Był to bardzo dobry uniwersytet, gdyż jego profesorami byli bardzo często wybitni uczeni.

Chociaż Uniwersytet Wrocławski do 1945 roku miał charakter niemiecki, ma on także swoją polską historię. Odgrywał przez cały czas swego niemieckiego istnienia, a szczególnie do 1918 roku, wielką rolę w życiu całego narodu polskiego, a przede wszystkim Wielkopolski i Pomorza, no i Górnego Śląska, tj. tamtejszej ludności polskiej. Jak mówimy o niemieckim Uniwersytecie Wrocławskim, to należy pamiętać o tym, że szereg jego pracowników naukowych, w tym jego rektorów oraz profesorów i docentów było życzliwie nastawionych do sprawy polskiej i Polaków, jak np. rektorzy: Christian Nees von Esenbeck (1848), Richard Roepell (1867/68 i 1883/84), Max Sdralek (1906/07), profesorowie: Gustaw Stenzel, Ludwig Anton Gitzler, który był protektorem polskich organizacji studenckich na uniwersytecie, Adolf Grube, Karl Weinhold, który z J. Lompą zbierał baśnie i podania śląskie, geograf Joseph Partsch, członek honorowy Towarzystwa Tatrzańskiego (1913) i organizator wycieczek studentów niemieckich do Tatr, botanik Ferdinand Pax, autor prac o roślinach w Polsce (1917, 1918), czy docenci: Friedrich Wilhelm Carove, autor książki o Mickiewiczu (1835), Johann Fritz (lektor języka polskiego i tłumacz literatury polskiej na niemiecki), Christian Paritius. Na Uniwersytecie Wrocławskim w latach 1881-1909 organizowane były tzw. koncerty historyczne, z których 58. był poświęcony twórczości Fryderyka Chopina, a na 112 wykonano hymny narodów Europy, w tym także polski hymn narodowy. Architekt wrocławski pochodzenia polskiego Theodor Milczewski (1827 – 1901) zaprojektował m.in. budynek Instytutu Farmacji Uniwersytetu i jego Muzeum Mineralogiczne.

Rola Wrocławia i Uniwersytetu Wrocławskiego w życiu całego narodu polskiego wypływała stąd, że był on jedynym uniwersytetem nie tylko na Śląsku, ale także całym obszarze ziem na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej w pasie środkowym i południowym (w Prusach Wschodnich był uniwersytet w Królewcu), a więc obejmującym swym zasięgiem także ziemie polskie zaboru pruskiego (Wielkopolska i częściowo Pomorze). Stąd Wrocław stał się ważnym ośrodkiem kształcenia Polaków z zaboru pruskiego (a często także z zaboru rosyjskiego), którzy w pewnych okresach stanowili aż 1/3 ogółu studentów („Encyklopedia Wrocławia); do 1918 roku chyba nigdy jednak mniej jak ok. 15%. Już wśród pierwszych studentów uniwersytetu (w 1811) widzimy Polaków, jak np. Leona Przyłuskiego, późniejszego arcybiskupa metropolitę gnieźnieńskiego i prymasa Polski (1844-65). Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku i powstaniu uniwersytetu polskiego w Poznaniu w 1919 roku oraz możliwości studiowania na innych wyższych uczelniach w Polsce, liczba studentów polskich na Uniwersytecie Wrocławskim znacznie spadła – do kilkudziesięciu studentów w każdym roku akademickim do 1939 roku.

Ilość Polaków studiujących na Uniwersytecie Wrocławskim to jedna sprawa. Ważniejszą sprawą jest to jak wielką rolę odegrał ten uniwersytet niemiecki w życiu narodu polskiego. A rola ta była wyjątkowo wielka jak na niepolską uczelnię. Przede wszystkim w życiu Polaków w Wielkopolsce i na Pomorzu, no i na Górnym Śląsku. Niestety, rola ta jest jeszcze mało zbadana. Np. pominął ją całkowitym milczeniem historyk Norman Davies w swej historii Wrocławia (Kraków 2002).

Nie bez znaczenia w życiu narodu polskiego była wrocławska Katedra Języków i Literatur Słowiańskich, założona w 1841 roku, która stała się najważniejszym ośrodkiem studiów słowianoznawczych w Europie (studiował tu m.in. Ignacy Chrzanowski – wybitny historyk literatury polskiej) oraz nieoficjalny ośrodek badań historii Polski. Profesor historii na Uniwersytecie Wrocławskim od 1820 roku Adolf Stenzel wydał w 1839 roku pierwszą w języku niemieckim historię Polski. Wybitnymi badaczami historii Polski byli profesorowie Richard Roepell (1841-93; przyjazny wobec Polski) i Jacob Caro (1869-1904). Roepell wydał m.in. Dzieje Polski do XIV stulecia (t. 1-2 1840, wydanie polskie 1879), a Caro wydał m.in. historię Polski obejmującą lata 1386-1650 (cz. 2-5 1863-88). Do wychowanków Roepella należeli m.in. tacy wybitni historycy polscy jak: Ksawery Liske (założyciel w 1889 r. Polskiego Tow. Historycznego), Józef Przyborowski (redaktor 1873-82 „Wiadomości Archeologicznych”), Józef Kazimierz Plebański (1880-90 redaktor „Biblioteki Warszawskiej”). Szereg innych niemieckich profesorów i pracowników naukowych Uniwersytetu Wrocławskiego w swych pracach badawczych obejmowało ziemie polskie. I tak np. geograf i podróżnik Max Friederichsen wydał prace: „Handbuch von Polen” (1917) i „Landschaften u. Staedte Polens u Litauens” (1921), a inny geograf - Joseph Partsch wydał pracę na temat glacjologii Tatr (1923). Biblioteka uniwersytecka była wielką skarbnicą poloników, głównie śląskich, z której korzystali polscy historycy (np. Anatol Lewicki).

Polacy zajmowali niektóre katedry i dochodzili do wysokich godności: byli profesorami, jak np. teolog Marcin Pełka, chirurdzy Jan Mikulicz Radecki i Jan Kolaczek, fizyk Juliusz Braun, slawiści Wojciech Cybulski i Władysław Nehring), docentami (np. Erwin Rajmund Koschmider), lektorami (np. Wacław A. Maciejowski, Jan Kajetan Trojański, ks. Wincenty Kraiński, Bronisław Poźniak-Krzywkowicz), asystentami (m.in. późniejsi naukowcy polscy: Henryk Fryderyk Hoyer, Leon Mieczkowski, Eugeniusz Parczewski) i wykładowcami (np. w okresie międzywojennym Tadeusz Konopiński). Prof. Mikulicz-Radecki habilitował Bronisława Kadaras-Kadera, późniejszego profesora chirurgii na Uniwersytecie Jagiellońskim. W roku akademickim 1893/94 rektorem uniwersytetu był slawista prof. Władysław Nehring. Znany polski historyk i wydawca źródeł Aleksander Przeździecki (1814-1871), został uhonorowany w 1861 tytułem dra honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego. Długoletnim (od 1876) oraz zasłużonym pracownikiem biblioteki uniwersyteckiej był Antoni Bederski (1848-1930).

Uniwersytet Wrocławski ukończyło kilka tysięcy Polaków, z których wiele setek odegrało wielką rolę w polskim życiu naukowym, kulturalnym, politycznym i społecznym, i we wszystkich innych dziedzinach życia każdego narodu. Absolwenci polscy niemieckiego Uniwersytetu Wrocławskiego zostali profesorami: Uniwersytetu Warszawskiego (10 osób), Uniwersytetu Jagiellońskiego (12 osób), Uniwersytetu Lwowskiego (10 osób), Uniwersytetu Poznańskiego (22 osoby), Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie (3 osoby), Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego (2 osoby), Uniwersytetu Łódzkiego (1 osoba), Politechniki Warszawskiej (2 osoby), Szkoły Głównej Warszawskiej (5 osób), Akademii Medyko-Chirurgicznej w Warszawie (1 osoba), Akademii Stomatologicznej w Warszawie (1 osoba), Akademii Medycznej w Łodzi (1 osoba). Na Uniwersytecie Wrocławskim studiowało aż 43 znanych później historyków polskich („Słownik historyków polskich” Warszawa 1994), wielu polityków polskich zaboru pruskiego, bojowników o prawa narodowe tamtejszych Polaków i polskość tych ziem: 29 posłów do sejmu pruskiego - Landtagu/Bundestagu, 20 posłów do parlamentu Rzeszy – Reichstagu, 1 senator Królestwa Polskiego, 1 poseł do Sejmu Krajowego (Galicyjskiego) we Lwowie, 1 poseł do parlamentu austriackiego w Wiedniu, 8 ministrów rządów II RP (1918-39), 24 posłów na Sejm II RP, 11 senatorów II RP, co najmniej 9 posłów na Sejm Śląski w Katowicach, 10 późniejszych biskupów Kościoła katolickiego w Polsce oraz wielu wyższych urzędników państwowych w II RP, cała masa zasłużonych działaczy samorządowych, społecznych, gospodarczych, kulturalnych, oświatowych, literatów, dziennikarzy, prawników, lekarzy, księży itd.

Polscy studenci Uniwersytetu Wrocławskiego zapoczątkowali i to już na początku XIX w., kilka lat po powstaniu uniwersytetu, w nowoczesnym znaczeniu polskie życie narodowo-społeczne. W 1817 roku powstała tu tajna organizacja niepodległościowa „Polonia”, która wysuwała program zjednoczenia Polski, odzyskania niepodległości oraz wprowadzenia ustroju opartego na zasadzie równości wobec prawa. Została rozwiązana w 1831 roku przez rektora uniwersytetu. Drugą organizacją studencką było działające w latach 1836-86 Towarzystwo Literacko-Słowiańskie. Miało ono jednoczyć studentów slawistyki, jednak w praktyce stało się stowarzyszeniem młodzieży polskiej i zajmowało się propagowaniem historii i literauty polskiej. W okresie swej działalności miało łącznie 907 członków; wielu z nich brało udział w polskich zrywach niepodległościowych 1846, 1848 i 1863. M.in. pod auspicjami Towarzystwa w 1848 roku odbył się we Wrocławiu zjazd słowianofilski z udziałem również Polaków, m.in. działaczy poznańskich: hrabiego Augusta Cieszkowskiego i Karola Libelta. Towarzystwo rozwiązały władze pruskie (władze pruskie lub kościelne niemieckie rozwiązały prawie wszystkie inne polskie związki studenckie na Uniwersytecie Wrocławskim za ich działalność patriotyczną). W latach 1867-86 działało Kółko Towarzyskie Akademików Wrocławskich Narodowości Polskiej, a w latach 1880-86 Towarzystwo Górnośląskie grupujące polskich studentów z Górnego Śląska, w 1884-86 Towarzystwo Hozjusza – Societas Hosiana, grupujące kleryków polskich uniwersytetu i Konwiktu Teologicznego, 1885-86 Czytelnia Akademików Polaków oraz Towarzystwo Medyczne, którego członkami byli polscy studenci medycyny. Po przymusowej likwidacji tych stowarzyszeń powstały inne polskie organizacje studenckie we Wrocławiu jak: Akademickie Towarzystwo „Concordia” (1891-99, rozwiązane przez władze pruskie), zrzeszające studentów z Poznańskiego i Towarzystwo Akademików Górnoślązaków (1892-99, rozwiązane także przez władze pruskie). Ich członkowie założyli więc w 1901 roku tajną organizację Grupa Narodowa „Zet”. Z Wydziałem Teologicznym Uniwersytetu Wrocławskiego było związane Kółko Polskie (1895-1906), grupujące seminarzystów polskich, którego dalszej działalności zakazał biskup wrocławski, kard. Georg Kopp. Zaraz po likwidacji Kółka Józef Czempiel zorganizował w konwikcie podziemną tzw. “Grupę Narodową”, która w 1908 roku przyjęła nazwę “Swoi” i została wprowadzona do najtajniejszej studenckiej komórki organizacyjnej Koła Braterskiego “Zet”, założonego w 1895 roku; w latach 1908-13 organizowało ono coroczne zjazdy wakacyjne na Śląsku Cieszyńskim w zaborze austriackim. W 1898 roku powstała polska studencka Kasa Bratniej Pomocy, która w 1912 roku została zalegalizowana pod nazwą Towarzystwo Bratniej Pomocy „Fraternitas”. Działały tu także inne tajne polskie organizacje studenckie, głównie o charakterze niepodległościowym, jak np. Związek Młodzieży Polskiej “Zet” (zasłużony działacz Teodor Obremba), Związek Studentów Polskich czy Związek Stowarzyszeń Studentów Rzeszy Niemieckiej. Natomiast w okresie międzywojennym studentów polskich Uniwersytetu Wrocławskiego skupiały założony w 1924 roku Związek Akademików Górnoślązaków “Silesia Superior”, 1931-33 działało Akademickie Koło Wakacyjne im. Doktora Józefa Rostka, które grupowało polskich studentów pochodzących z Raciborza i okolicy i w 1933 roku Polski Związek Akademicki “Piast”. Po zjednoczeniu się w 1935 roku tych organizacji ośrodek akademicki we Wrocławiu do 1939 roku był najsilniejszym oddziałem Związku Akademików Polaków w Niemczech. Wielu członków tych organizacji zostało przywróconych polskości, a później po powrocie na Górny Śląsk, do Wielkopolski i na Pomorze walczyło skutecznie z germanizacją, przyczyniając się w dużym stopniu do powrotu Wielkopolski i Pomorza do odrodzonej w 1918 roku Polski i przyłączenia do niej części Górnego Śląska. Rola jaką odegrał w tym Wrocław jest bezsprzeczna.

We Wrocławiu urodziło się, mieszkało i zmarło przed 1945 rokiem szereg znanych Polaków. Np. we Wrocławiu okres wojny północnej spędziła królowa polska Katarzyna Leszczyńska (1680–1747), która tutaj albo w pobliskiej Trzebnicy urodziła w 1703 roku córkę Marię, która w 1725 roku poślubiła króla Francji Ludwika XV i tym samym była królową Francji. We Wrocławiu urodzili się m.in.: Wacław Niemojowski (1864–1939), w 1917 roku przewodniczący (z tytułem marszałka koronnego) Tymczasowej Rady Stanu, która była pierwszym organem władzy polskiej w Królestwie Polskim w okresie I wojny światowej; Józef Morawski (1888-1939), romanista, od 1923 profesor Uniwersytetu Poznańskiego; Stanisław Lucjan Thiel (1881–1943), generał Narodowych Sił Zbrojnych; Roger Maurycy Raczyński (1820-1864), ziemianin, działacz polityczny, jeden z czołowych działaczy Ligi Polskiej, kurator Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu; Adolf Sonnenfeld (1837-1914), kompozytor i dyrygent, działający w Warszawie od 1857, zasłużony dla jej kultury muzycznej; Józefa Bąkowska (1861-1933), poetka i redaktorka warszawskich pism kobiecych: “Bluszczu” 1897-1901 i “Dobrej Gospodyni” 1903-05; Stefan Bratkowski (ur. 1934), znany dziennikarz, 1980-82 prezes i od 1990 honorowy prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich; czy Lothar Herbst (1940-2000), filolog polonista, poeta i krytyk literacki, 1990-2000 dyrektor Rozgłośni Polskiego Radia we Wrocławiu.

We Wrocławiu zmarło również wielu znanych Polaków, m.in.: Elżbieta Jagiellonka (1483-1517), księżna legnicka, córka króla polskiego Kazimierza Jagiellończyka; Krzysztof Mikołaj Dorohostajski (1562-1615), marszałek wielki wielkolitewski, autor nowotarskiego w skali europejskiej dzieła w języku polskim Hippika, to jest o koniach księgi (1603); Jerzy Sebastian Lubomirski (1616-1667), od 1657 hetman polny koronny, który pokonał wojska moskiewskie pod Cudnowem w 1660); Fryderyk Jakub Psarski (zm. 1805), poseł na Sejm Czteroletni i organizator powstania kościuszkowskiego na ziemi wieluńskiej (w 1806 roku jego żona Ksawera ufundowała mu kamienny nagrobek na zewnętrznej ścianie kościoła św. Maurycego); Julia Wojkowska (1816-1851), pisarska, publicystka; August Mosbach (1817-1884), polski historyk, wydawca źródeł, publicysta działający we Wrocławiu; Adolf Hytrek (1853-1899), ksiądz katolicki, archeolog, dziennikarz śląski, redaktor “Katolika” i “Gazety Katolickiej”; pochodzący ze Lwowa Rafał Ludwik Maszkowski (1838-1901), znany wrocławski skrzypek i dyrygent; Ludwik Zychliński (1823-1891), publicysta, historyk, 1860 poseł do sejmu pruskiego; czy Ksawery Norwid (1825-1864), brat Cypriana Kamila - wielkiego poety, dramaturga i prozaika, działacz społeczny i polityczny, 1861-63 członek warszawskiej Rady Miejskiej, 1863 kasjer Wydziału Skarbu Rządu Narodowego podczas Powstania Styczniowego 1863.

Na dworze pochodzącego z Krakowa biskupa wrocławskiego Jana Turzo (1506-20) przebywali tacy znani Polacy jak Bernard Wapowski i Erazm Ciołek. W XVII- XVIII w. działali we Wrocławiu liczni artyści malarze Polacy jak np. Andrzej Kowalski, znany portrecista Jerzy Tomszański, Franciszek Józef Manowski, rytownicy – słynny warsztat Strachowskich i Grzegorz Lewicki, rzeźbiarze – Samuel Pardyński oraz złotnicy – Jan Okrusz i pochodzący ze Lwowa Maciej Zbaraski. We wrocławskiej akademii jezuickiej w 1677 roku wykładał matematykę Adam Kochański (1631 – 1700), później nadworny matematyk i bibliotekarz króla Jana III Sobieskiego. W latach 1802-04 mieszkał tu Józef Wybicki, niebawem twórca polskiego hymnu narodowego „Jeszcze Polska nie zginęła”. We Wrocławiu mieszkał przejściowo także Hugo Kołłątaj (1750 – 1812), ksiądz, wielki działacz polskiego Oświecenia i Stanisław Staszic (1755-1826), ksiądz, działacz i pisarz polityczny, uczony i filozof, jedna z najwybitniejszych umysłowości polskich na przełomie XVIII i XIX w. oraz generał Henryk Dembiński (1791 – 1864), zastępca naczelnego wodza w Powstaniu Listopadowym. Wrocław przyciągał wielu polskich uczonych, pisarzy i artystów. A głównym powodem tego było to, że było to także polskie miasto; czuli się tutaj tak jak gdyby byli w jednym z polskich miast, na zachodzie Polski, w których mieszkało sporo Niemców. Byli tu m.in. literaci: J.U. Niemcewicz, F. Skarbek, W. Pol, R. Zmorski, J. Słowacki (1831, 1848), Z. Krasiński (9 razy), J.N. Niemojowski, M. Weryho-Darowski, K. Hoffmanowa, B. Moraczewska, J. i A. Woykowscy, L. i E. Dembowscy, T. Lenartowicz, W. Syrokomla, A. Fredro, T.T. Jeż, J.I. Kraszewski (tematyce wrocławskiej poświęcił swoją powieść historyczną Historia prawdziwa o Petrku Właście 1878), F. Faleński, K. Ujejski, A. Asnyk, I. Chrzanowski, J. Kasprowicz, M. Dąbrowska. We Wrocławiu skomponował pierwsze swoje utwory muzyczne Józef Elsner (1769 – 1854), 1799-1824 dyrektor muzyczny Teatru Narodowego w Warszawie i nauczyciel Fryderyka Chopina. Oczywiście we Wrocławiu byli władcy polscy: Mieszko I, Bolesław Chrobry, Bolesław Krzywousty, Kazimierz Wielki, Władysław Jagiełło, Zygmunt I, Zygmunt III Waza i Władysław IV. To tylko garść przykładów, bowiem przez Wrocław wiodła jedna z najważniejszych dróg Polaków do Zachodniej Europy.

Wrocław jako wielki ośrodek handlowy i kulturalny miał liczne kontakty handlowe z wieloma krajami, jednak największe z Polską przez setki lat aż do 1846 roku, szczególnie, w okresie przedrozbiorowym, głównie z Poznaniem, Krakowem i Lwowem. Handel z Polską był główną podstawą gospodarczej egzystencji miasta – jego dobrobytu i rozwoju. Do Wrocławia przyjeżdżało wielu polskich kupców. To głównie przez kontakty handlowe w dawnym Wrocławiu (przed rozbiorami Polski) była w mieście ulica Polska, Hotel de Pologne i w Śródmieściu: Kamienica pod Czerwonym Polakiem, Kamienica pod Dwoma Polakami, Kamienica pod Trzema Polakami, Kamienica pod Miastem Warszawa, Kamienica pod Polskim Panem Bogiem.

Żywe więzy gospodarcze a i kulturalne Wrocławia z Polską i potrzeby życia codziennego wymagały znajomości języka polskiego. Ślązak Maciej Dobracki, wydając we Wrocławiu w 1669 roku swoje rozmówki polsko-niemieckie we wstępie do nich napisał: „Wiadomo ogólnie, że żaden język nie jest w krainie śląskiej potrzebniejszy od języka polskiego i to nie tylko kupiectwu i rzemieślnikom dla codziennych z Polakami interesów, lecz również i dla wyższych i niższych sfer ziemianom ze względu na ich podwładnych, którzy aż poza rzekę Odrę w większości są Polakami”. Stąd jeśli nie każdy to zdecydowana większość kupców, intelektualistów i duchownych wrocławskich pochodzenia niemieckiego aż do połowy XIX w. znała język polski. Do tego czasu mieszkańcy Wrocławia pozostawali dwujęzyczni. Uczono się polskiego prywatnie i w szkołach. Istniały we Wrocławiu dwie większe oficjalne miejskie szkoły polskie – Szkoła Polska przy kościele św. Krzysztofa (1538-1720) i Miejska Szkoła Polska (1666-1766). W okresie przedrozbiorowym wrocławianie uczyli się języka polskiego także w Polsce, szczególnie w powstałym w 1568 roku Gimnazjum Akademickim w Toruniu. Tylko w latach 1606-1700 w gimnazjum tym uczyło się aż 820 Ślązaków, w tym wielu pochodzących z Wrocławia. Związany z Wrocławiem książę legnicko-brzeski z rodu Piastów Chrystian II (1618 – 1672) kształcił się w szkole kalwińskiej w Kiejdanach (ob. Litwa Kowieńska), gdzie opanował język polski. Tylko w XV i XVI w. w Akademii Krakowskiej studiowało ok. 400 wrocławian i wielu jej profesorów pochodziło z Wrocławia (np. Wawrzyniec Korwin, Jan Stanko, Bartłomiej Stenus, Michał z Wrocławia). Wybitny mistyk i poeta wrocławski Angelus Silesius (Johann Scheffler, 1624 – 1677), chociaż tworzył w języku niemieckim, w księgach miejskich był podawany za „Polonusa” (Polaka). Bo „Polak” w ówczesnym Wrocławiu brzmiało dumnie. W okresie pruskim naukę języka polskiego do szkolnego programu wprowadzono w 1786 roku w Gimnazjum św. Elżbiety, w 1812 roku w Gimnazjum im. Króla Fryderyka II, Gimnazjum św. Macieja i w Gimnazjum św. Marii Magdaleny. W szkole przy Seminarium Dominikanów we Wrocławiu była obowiązkowa nauka języka polskiego (chodził do niej m.in. Józef Elsner, polski kompozytor, nauczyciel gry Fryderyka Chopina). Na powstałym w 1811 roku Uniwersytecie Wrocławskim już tego samego roku powstał lektorat języka polskiego (do 1831 r.), a następnie, od 1841 roku do 1945 roku język polski i literatura polska były wykładane w Katedrze Języków i Literatur Słowiańskich. Na katolickim Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Wrocławskiego od 1849 do 1940 roku prowadzono naukę języka polskiego. Także w Seminarium Prowincjonalnym Ojców Franciszkanów do 1939 roku prowadzono obowiązkowe zajęcia z języka polskiego. Język polski był wykładany także w Instytucie Europy Wschodniej (1918-1945). Chyba nigdzie indziej poza Gdańskiem nie wydano aż tylu podręczników do nauki języka polskiego dla Niemców co we Wrocławiu. „Podręcznik języka polskiego” wrocławianina Jerzego Schlaga, który był jednym z wielu wydanych takich podręczników przez różnych autorów, miał aż 5 wydań: w 1734, 1736, 1744, 1754 i 1768. Już po upadku Polski w 1795 roku Jerzy Samuel Bandtkie wydał we Wrocławiu dla Niemców „Nowy polski elementarz” (1803, 1808), „Słownik dokładny języka polskiego i niemieckiego” (1806) i „Gramatykę polską dla Niemców” (1808 i potem następne wydania), a bodajże ostatni podręcznik do nauki języka polskiego dla niemieckich wrocławian wydany został w 1897 roku. Król pruski Fryderyk Wilhelm IV powołał w 1841 roku na Uniwersytecie Wrocławskim katedrę języków i literatur słowiańskich: „aby dać polskim studentom sposobność do doskonalenia się w mowie ojczystej”. Korzystało z tego także wielu Niemców. Kiedy w 1847 roku geograf i poeta polski Wincenty Pol zwiedzał Wrocław i Śląsk, zauważył, że „we Wrocławiu rzadki dorożkarz, któryby nie mówił po polsku... służba w oberżach i kupczyki po magazynach polskie, wszystkie napisy po sklepach są w dwu językach pisane”. 50 lat później, z powodu akcji germanizacyjnej i walki z polskością, znajomość języka polskiego wśród wrocławskim Niemców znacznie zmalała. Ale nawet i wówczas język polski znało wielu intelektualistów wrocławskich, jak np. Max Sdralek, w roku akademickim 1906/07 rektor Uniwersytetu Wrocławskiego i jego profesorowie E. Berneker i P. Diels. Na 12 prałatów i kanoników gremialnych kapituły katedralnej wrocławskiej w 1941 roku aż 8 znało język polski, a na 1621 księży w archidiecezji wrocławskiej około 666 znało język polski i czeski (zdecydowana większość polski).

Wrocław odegrał wielką rolę w dziejach polskiej literatury, a przede wszystkim książki. Najstarszy w Polsce poemat epicki, tzw. „Carmen Mauri”, poświęcony Polakowi – palatynowi śląskiemu Piotrowi Włostowi z czasów księcia Bolesława Krzywoustego, został napisany po łacinie w XII w. przez mnicha z opactwa św. Wincentego we Wrocławiu. Na ziemi śląskiej powstała także najstarsza polska pieśń ludowa pochodząca z XIV w. zachowana w rękopisie wrocławskim Mikołaja z Koźla. Przed 1945 rokiem Wrocław pojawiał się w polskiej literaturze w relacjach z podróży znanych polskich literatów (J.U. Niemcewicz, W. Pol, J.I. Kraszewski, W. Syrokomla) oraz w dziennikach i wspomnieniach innych znanych Polaków (S. Staszic, F. Skarbek, K. Hoffmanowa, T.T. Jeż) oraz prywatnej, a później opublikowanej korespondencji wielkich Polaków, jak np. F. Chopin, J. Słowacki, T. Lenartowicz. Wielki powieściopisarz Józef Ignacy Kraszewski (1812-1887) poświęcił tematyce wrocławskiej swoją powieść historyczną z czasów piastowskich Historia prawdziwa o Petrku Właście (1878). W czasie podróży z Drezna do Krakowa 2 października 18979 roku na dworcu wrocławskim witała Kraszewskiego, poza Polakami, deputacja tutejszych przemysłowców. Powieść Legnickie pole (1930) Zofii Kossak-Szczuckiej jest pośrednio także związane z piastowskim Wrocławiem przez osobę księcia wrocławskiego Henryka II Pobożnego.

No i wydarzenie najważniejsze w dziejach języka i książki polskiej - we Wrocławiu w 1475 roku wyszły pierwsze w historii polskie teksty drukowane – modlitwy Ojcze Nasz, Zdrowaś Mario i Wierzę w Boga. Od tej pory polskie druki i książki ukazywały się we Wrocławiu nieprzerwanie aż do 1939 roku. W niektórych okresach bardzo wiele i często były to bardzo cenne i ważne, o nieprzemijającej wartości publikacje literackie i naukowe, autorstwa wielu znanych polskich pisarzy i uczonych. W XVI w. polskie książki drukowały oficyny A. Winklera i Scharffenbergów (56 pozycji, wydał m.in. dwie ważne książki z zakresu pedagogiki: „Wrocławska ustawa szkolna” 1570 i „Illustris scholae Bregensis constitutiones” 1582 napisaną przez Piotra Sickiego oraz pierwszą beletrystykę polską), w XVII w. Baumanów (wydał m.in. szereg podręczników do nauki języka polskiego), w XVIII w. Drukarnia Jezuicka (67 pozycji). Książęco-Biskupia Drukarnia Nadworna (41 poloników) i Karla Grassa, w XIX w. Johanna Bartha. Jednak najbardziej znanymi wydawcami książek polskich byli Kornowie (1732-1945, wydali do 1939 r. kilkaset książek polskich), Hirtowie (1832-1943; mieli komisantów w Poznaniu i Warszawie) i Zygmunt Schletter (1834-1855, wydał 134 polskie książki), którzy swoją działalność wydawniczą opierali głównie na stosunkach z Polską, na eksporcie książek do Polski.

Kornowie w 1. poł. XIX w. wydawali nawet czasopismo przeznaczone dla Polski „Gazette politique et litteraire”. Przynajmniej jedna trzecia wszystkich wiadomości w niemieckiej prasie wrocławskiej w XVII i XVIII wieku była poświęcona sprawom polskim (Norman Davies). Np. wydawany w latach 1695-1702 „Der Breslauische Mercurius” otrzymywał regularnie wiadomości w Warszawy, Krakowa, Lwowa i Gdańska. We Wrocławiu ukazywało się również kilka pism niemiecko-polskich i kilkanaście czasopism polskich. Założony w 1789 roku miesięcznik „Schlesische Volkszeitung zum Nutzen und Vergnuegen” wydawany był po niemiecku (33 tys. egz.) oraz po polsku (10 tys. egz.), w 1853-62 ukazywała się polska mutacja niemieckiego pisma „Penelope”, w 1881 roku była wydawana w 4 językach (polski, niemiecki, francuski i rosyjski) „Gazeta Międzynarodowa”, a w latach 1882 – 1910 polska mutacja „Schlesischer Bauernverein” pt. „Pismo Miesięczne Śląskiego Związku Włościańskiego”. Czasopismami polskimi wydawanymi we Wrocławiu do 1939 roku były: najstarsze polskie pismo ludowe „Gazeta Polska dla Ludu Śląskiego” (1790), „Biblioteki klasyków łacińskich” (t. 1-6, 1806-1839, wówczas seryjne wydawnictwa uchodziły za czasopisma), „Biblioteka geograficzna” (12 zeszytów, 1808), noworocznik literacki „Marzenna... na rok 1834”, ukazujący się przejściowo we Wrocławiu w 1843 roku „Tygodnik Literacki Literaturze, Sztukom Pięknym i Krytyce Poświęcony” (czasopismo literacko-społeczne wydawane 1838-45 w Poznaniu pod redakcją Andrzeja Woykowskiego; to poczytne pismo miało zasięg ogólnopolski i odegrało wybitną rolę w ożywieniu życia kulturalno-politycznego i rozwijaniu dążeń niepodległościowych, demokratycznych i oświatowych), następnie pismo Towarzystwa Literacko-Słowiańskiego „Znicz” (1851-52), „Gazeta Polska dla rolników” (1862), gazetka polskich studentów Uniwersytetu Wrocławskiego „Poczwary” (1870-1886), „Nowiny” (1884-1891), „Pamiętnik Tow. Literacko-Słowiańskiego” (1886), „Wszegryz” (1886), „Posłaniec Niedzielny” (1892-1939, tygodnik diecezji wrocławskiej dla Polaków, 5 tys. egz.), „Włościanin Śląski” (1911-1912), „Gazeta Wrocławska” (1914), „Głos św. Franciszka” (1922-1938, miesięcznik, 20 tys. nakładu), „Głos Wrocławski” (1928, jako dodatek do „Dziennika Berlińskiego”), „Młody Polak w Niemczech” (1930-39, administracja pisma we Wrocławiu). Wydawana w Opolu w latach 1912-39 gazeta „Nowiny Codzienne” zasięgiem informacyjnym obejmowała Wrocław, a przed I wojną światową sprzedawany był we Wrocławiu poznański „Orędownik” (1871-1939).

Niemiecki Wrocław ma udział także w historii teatru i muzyki polskiej. W 1826 roku występowali we Wrocławiu tancerze baletu Teatru Narodowego w Warszawie: Antonina Palczewska, Tomasz Grekowski i Maurice Pion. W 1831 roku występowała tu Julia Sanders, tancerka Teatru Narodowego w Warszawie, w balecie „Wesele w Ojcowie” własnego układu. Od tej pory występowali tu solo lub grupowo różni aktorzy polscy, jak np. w 1850 roku Marceli Zenopolski czy w 1896 roku grupa teatralna Eugeniusza Majdrowicza, znanego śpiewaka, aktora, reżysera teatrów polskich Lwowa, Krakowa, Warszawy, Łodzi i Poznania. Polskie występy teatralne we Wrocławiu zapoczątkował w 1855 roku teatr krakowski kierowany przez Juliusza Pfeiffera. Wielkim wydarzeniem były występy Teatru Polskiego z Poznania w 1885 i w 1888 roku w gmachu Teatru Niemieckiego (Deutsches Theater). Wielki aktor polski Bogumił Dawison w czasie swych występów w Niemczech grał gościnnie we wrocławskim Teatrze Niemieckim w 1850, 1857 i 1860 roku. We Wrocławiu w latach 1882-1914 działał także polski teatr amatorski, który wystawił m.in. „Krakowiaków i górali” (1882 i 1909), a także sztuki i komedie A. Fredry, W.L. Anczyca, M. Bałuckiego, J. Blizińskiego i J. Korzeniowskiego.

Działający na przełomie XVI i XVII w. kompozytor niemiecki pochodzenia polskiego Jan (Johannes) Polonus zadedykował swój utwór „Te Deum a 5 voci” Radzie Miejskiej Wrocławia. W latach 1858-71 dyrygował orkiestrą teatru wrocławskiego pochodzący z Poznania kapelmistrz i kompozytor Leopold Damrosch (1832-1885), który w 1872 był kapelmistrzem teatru polskiego w Poznaniu. Skrzypek i muzyk Johann Glettinger zamin został organistą w kościele św. Elżbiety we Wrocławiu (1690-1739) był w latach 1685-90 muzykiem miejskim w Gdańsku, a w 1684 roku działał w Toruniu. Wrocławski lutnista i kompozytor Silvius Leopold Weiss (zm. 1750) był w latach 1708-14 muzykiem na rzymskim dworze królowej polskiej Marii Kazimiery Sobieskiej. Związany z Wrocławiem kompozytor, kapelmistrz i skrzypek Georg Gebel był w 1735 roku nadwornym kompozytorem i muzykiem kapeli dworskiej hr. Bruehla w Warszawie. Natomiast w latach 1804-05 kapelmistrzem teatru niemieckiego w Warszawie był związany również z Wrocławiem skrzypek, kompozytor i dyrygent Carl Joseph Birnbach. Wrocławski muzyk i kompozytor Karl Schnabel (1809-1881) komponował m.in. polonezy. W stolicy Śląska koncertował Fryderyk Chopin (był 5 razy we Wrocławiu) oraz inni wielcy muzycy polscy: Karol Lipiński (1812, 1826, 1836, 1837 i 1840), Antoni i Apolinary Kątscy (1849, 1850), Henryk Wieniawski (1848, 1849, 1855, 1857, 1877), Józef Wieniawski (1875), Ignacy Paderewski (1891 i 1901, który odmawiał koncertowania w innych miastach niemieckich!), Wanda Landowska (1897, 1912, 1915, 1916, 1917), Bronisław Huberman, Irena Dubiska, Jan Kiepura. W latach 1881-1909 w Auli Leopoldina Uniwersytetu Wrocławskiego odbyło się 116 tzw. koncertów historycznych, z których 58. poświęcono twórczości Fryderyka Chopina, a na 112 wykonano hymny narodów Europy, w tym także polski hymn narodowy. Wrocław był dumny ze swoich kontaktów z Fryderykiem Chopinem. Najlepszym wrocławskim interpretatorem dzieł fortepianowych Chopina był wybitny pianista Julius Schaefer (1823-1902), profesor Instytutu Muzyki Kościelnej Uniwersytetu Wrocławskiego. Z kolei znany i ceniony organista, dyrygent i kompozytor wrocławski Emil Bohn (1839-1909) był redaktorem dzieł Chopina, które wydała wrocławska oficyna A. Fiedlera. Działające w latach 1851-1934 wydawnictwo muzyczne J. Hainauera, które wydało aż 6000 pozycji, dla kultury polskiej zasłużyło się wydaniem kompozycji F. Chopina, Z. Noskowskiego (m.in. „Wędrowny grajek” 1889), M. Moszkowskiego (ok. 250 pozycji), St. Moniuszki („Soldatenlied” 1880), J.K. Hofmana. Natomiast sławne wrocławskie wydawnictwo muzyczne działające w latach 1826-71 F.E.C. Leuckart, które wydawało m.in. dzieła G.H. Haendla, J.S. Bacha czy W.A. Mozatra, z kompozytorów polskich wydało: T. Bądarzewskiej „La priare d’une vierge”, R. Przyłuskiego „Mazure”, K.N. Wysockiego „Valse caracteristique”. Wcześniej, bo w 1815 roku Grass Barth wydało pieśni z nutami „Wybór pięknych dzieł muzycznych i pieśni polskich” Józefa Elsnera. W Operze wrocławskiej występowali znani polscy śpiewacy operowi: M. Alma, E. Bandrowska-Turska, A. Bandrowski, Z. Brajnin, J. Dylewska, F. Kaszowska, E. Majdrowicz, H. Majeranowska-Hoffman, W. Mierzwiński, A. Miklaszewicz-Campi, M. Sembrich-Kochańska, L. Slezak, I. Warmuth, W. Wysocki. W operze wrocławskiej w latach 1843, 1847-49, 1853-54 i 1857 występowała także znana niemiecka śpiewaczka operowa (sopran) Augusta Geisthardt, która niektóre pozycje ze swego repertuaru wykonywała w języku polskim. Dyrygentem opery wrocławskiej w pierwszych latach XX wieku był warszawiak Józef Szulc, a w 1917 roku wystawiła ona operę Ludomira Różyckiego „Eros i Psyche”. Była to zasługa Juliusa Pruewera, w latach 1896-1923 kapelmistrza wrocławskiego Teatru Miejskiego (gdzie wystawiano opery). Z Pruewerem przyjaźnił się polski pianista i kompozytor Bronisław Poźniak-Krzywkowicz (1887 – 1953), wychowanek Konserwatorium Towarzystwa Muzycznego w Krakowie, który w latach 1915-45 przebywał we Wrocławiu, poza latami 1929-31 kiedy nauczał w polskim konserwatorium we Lwowie; we Wrocławiu Poźniak- Krzywkowicz wykładał w Instytucie Muzyki Kościelnej Uniwersytetu Wrocławskiego. Pochodzący ze Lwowa polski skrzypek i dyrygent Rafał Ludwik Maszkowski (1838-1901 Wrocław) od roku 1890 roku do śmierci kierował z dużym powodzeniem orkiestrą Wrocławskiego Towarzystwa Muzycznego (Breslauer Orchester–Verein). Rodzice znanego niemieckiego pianisty, kompozytora i dyrygenta rodem z Wrocławia Maurycego Moszkowskiego (1854 – 1925) pochodzili z Pilicy koło Zawiercia. Moszkowski był m.in. także dyrygentem Breslauer Orchester–Verein. Do ważniejszych jego kompozycji należą również jego polskie utwory: Op.11 Polonez i Op.43 Polskie tańce ludowe na duet fortepianowy.
Były także kontakty polsko-wrocławskie w dziedzinie sztuki. Jak już wspomniałem, w XVII- XVIII w. działali we Wrocławiu liczni malarze Polacy jak np. Andrzej Kowalski, znany portrecista Jerzy Tomszański, Franciszek Józef Manowski, rytownicy – słynny warsztat Strachowskich i Grzegorz Lewicki, rzeźbiarze – Samuel Pardyński i złotnicy – Jan Okrusz i pochodzący ze Lwowa Maciej Zbaraski. Byli oni jednymi z ok. 3000 znanych złotników wrocławskich. A jak czytamy w „Encyklopedii Wrocławia” (2000) złotnicy wrocławscy bogacili się przede wszystkim na eksporcie do Polski i upadek Polski (1795) przyczynił się do wielkiego kryzysu złotnictwa wrocławskiego. Sztuka bardzo znanego złotnika wrocławskiego Oswalda Rothe (zm. 1522) wykazuje liczne powiązania ze złotnictwem Poznania i Krakowa. Bardzo znani w dziejach sztuki wrocławskiej Strachowscy – Florian/Florianus (1693 – 1759) i Jan/Johann (zm. 1789) zapisali się także po części w sztuce polskiej, gdyż Florian w 1741 roku wykonał portret W.A. Łubieńskiego – prymasa Polski i stronę tytułową do „Kalendarza politycznego na Rok Pański 1745”, który był wydany w Kaliszu, a Jan wykonał w 1782 roku miedzioryt „Św. Jacek Odrowąż”. Architekt wrocławski Valentin Saebisch mł. (zm. 1657) zaprojektował kościół Kamedułów na Bielanach pod Krakowem. Rzeźbiarz wrocławski Jodokus Tauchen (zm. po 1495) wykonał m.in. brązową płytę nagrobną arcybiskupa Jana ze Sprowy do katedry w Gnieźnie. Dzieła bardzo znanego rzeźbiarza wrocławskiego pochodzenia czeskiego Jana Jerzego Urbańskiego (zm. po 1735) znajdują się także w Polsce – na Jasnej Górze w Częstochowie i Lubiniu Wielkopolskim. Natomiast Christophorus Tausch (zm. 1731) wykonał główny ołtarz w kościele Oratorianów pod Gostyniem w Wielkopolsce. Inny wybitny rzeźbiarz wrocławski – Johann Pfister (1573-1640) od 1610 roku działał w Polsce i spolonizował się (ożenił się z Polką, a ich córka Anna wyszła także za Polaka); jego dziełem jest m.in. wspaniały monumentalny nagrobek Ostrogskich w katedrze w Tarnowie. Marmoryzator wrocławski Ignatius Albrecht Provisore (zm. 1743) wykonał m.in. ołtarze dla kościoła klasztoru oo. Filipinów w Gostyniu w Wielkopolsce i kolumny ołtarza głównego w kościelena Jasnej Górze w Częstochowie. Witrażysta wrocławski Adalbert Redner (zm. 1913) wykonał liczne witraże sakralne w Wielkopolsce i na Pomorzu. Z kolei wrocławski Instytut Witrażowy A. Seiler wykonał wiele witraży dla kościołów w Wielkopolsce i na Pomorzu, a także w Galicji oraz Łodzi (kościół św. Mateusza, w willach Kerna i Zieglerów). Czołowy malarz wrocławskiego renesansu Andreas Riehl (zm. 1567) namalował m.in. portret króla polskiego Zygmunta Augusta, a jego syn Andreas mł. (zm. 1613) portret króla polskiego Stefana Batorego. Natomiast czołowy malarz wrocławsko-śląskiego baroku Michael Willmann (zm. 1706) namalował m.in. obrazy „Św. Jadwiga” i „Św. Stanisław”. Z kolei w Polsce działali dwaj malarze pochodzący z Wrocławia: Marcin Kober (1645 – ok. 1598) i Bartłomiej Strobel (zm. 1647). Kober przebywał w Krakowie od 1580 roku z przerwami i był nadwornym malarzem królów Stefana Batorego i Zygmunta III Wazy. Strobel przybywał w Polsce od 1643 roku i 1635-36 był nadwornym malarzem króla Władysława IV; działał także w Gdańsku, Elblągu i Toruniu. W Muzeum Narodowym w Warszawie w dziale Malarstwo polskie do początków XX w. są portrety Kobera („Portret Anny Jagiellonki” XVI w.) i Bartłomieja Strobla (“Portret Władysława Dominika księcia Zasławskiego-Ostrogskiego” 1635); „Portret króla Stefana Batorego” (1583) Kobera znajduje się w klasztorze Księży Misjonarzy w Krakowie i należy do najlepszych dzieł malarstwa polskiego, jego portret Zygmunta III Wazy (1591) jest w zbiorach Ossolinemu we Wrocławiu, a portret Anny Jagiellonki (1595) w zbiorach Zamku Wawelskiego w Krakowie. Natomiast obrazy Strobla znajdują się również w kościołach we Fromborku, Pępowie, Koprzywnicy, Koronowie i Radzyniu oraz w pałacu w Wilanowie (“Portret młodzieńca” 1635), w Muzeum w Gołuchowie w Wielkopolsce („Kamienowanie św. Szczepana” 1617) i Gdańsku („Portret Martina Opitza” 1636-37), a po II wojnie światowej we Wrocławiu i Nysie. Pierwszy dyrektor wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych od 1791 roku Carl Daniel Bach (zm. 1829) w 1780 roku sprowadzony do Warszawy pracował dla Ossolińskich, a w 1784 roku podróżował po Europie wspólnie z hrabią Janem Potockim. Działający we Wrocławiu od 1715 roku bardzo znany malarz Philipp Sauerland (1677-1762) pochodził z polskiego Gdańska. Pochodzący także z Polski budowniczy i fortyfikator Hans Schneider (zm. 1608), budowniczy m.in. pięknego Dworu Artusa w Gdańsku, w 1591 roku został zatrudniony jako fortyfikator przez Radę Miejską Wrocławia. W XX w. pochodząca z Grodziska Wielkopolskiego Wanda Bibrowicz (1878 – 1954), polska artystka specjalizująca się w tkactwie, głównie w projektowaniu i wykonywaniu gobelinów w latach 1904-11 była nauczycielką w Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu; była żoną znanego malarza Maxa Wislicenusa (zm. 1957), profesora tejże Akademii. W latach 1912-14 i 1918-19 jej profesorem był znany polski malarz Fryderyk Pautsch (1877 – 1950). W okresie wrocławskim nawiązywał nadal do motywów huculskich w ekspresjonistycznych kompozycjach religijnych (“Ukrzyżowanie” 1913) i rodzajowych oraz malował portrety (“Portret K. Mesnera” 1919, Muzeum Narodowe w Warszawie) oraz szkice do “Bitwy Legnickiej” (1918). Studentem tej Akademii (1919-21) był znany malarz polski Jan Cybis (1897-1972), profesor Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
W Polsce, na ziemiach które do 1945 r. należały do Polski, w szeregu muzeach i kościołach, jest wiele wrocławskich wyrobów rzemiosła artystycznego (tzw. wratislavianów), jak np. w Muzeum Narodowym w Warszawie w dziele Zbiory sztuki zdobniczej; większość z nich trafiła do Muzeum narodowego po 1945 roku, jednak wiele wratislavianów były w nim przed 1939 rokiem. Wiele wyrobów złotnictwa wrocławskiego jest w Muzeum Sztuki Złotniczej w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. W krakowskim Muzeum Narodowym w Krakowie jest m.in. brakteat piastowskiego księcia śląskiego Mieszka Plątonogiego (1177-1211), piękna barokowa szafa wrocławska z ok. 1785 roku oraz portugał biskupa wrocławskiego Karola Ferdynanda Wazy, wykonany w mennicy wrocławskiej w 1653 roku. W krakowskim Muzeum Czartoryskich są m.in. wrocławskie wyroby ze srebra, a w katedrze wawelskiej m.in. kielich Erasmusa Schleupnera (zm. ok. 1534). W Muzeum Archidiecezjalnym w Poznaniu jest m.in. cenna rzeźba “Madonna Tronująca” (1. poł. XIV w.) z klasztoru w Ołoboku (Wrocław) oraz zapewne wykonana we Wrocławiu wielka figura Matki Boskiej z Dzieciątkiem. W Muzeum Okręgowym w Toruniu w dziale Sztuka Średniowieczna jest szereg rzeźb i obrazów pochodzących z Wrocławia. W kościele Paulinów na Jasnej Górze w Częstochowie w głównym ołtarzu jest piękna duża rzeźba Świętej Trójcy w otoczeniu aniołów oraz św. Piotra i Pawła, którą wykonał w XVIII w. Adam Karinger z Wrocławia, a w Skarbcu Jasnogórskim znajduje się m.in. przenośny ołtarzyk wykonany w 1511 r. dla biskupa wrocławskiego Jana Turzo, bardzo artystycznie wykonany srebrny kufel produkcji wrocławskiej z XVII w., który ofiarował klasztorowi król Jan III Sobieski oraz srebrne świeczniki z XVIII w., wykonane przez wrocławskiego złotnika Jana Krzysztofa Muellera. W katedrze w Tarnowie są ampułki z 1757 roku znanego złotnika wrocławskiego Johanna Donatha. Wiele wrocławskich wyrobów rzemiosła artystycznego przed 1939 rokiem było w polskich muzeach we Lwowie, które niestety po wojnie przejęli Ukraińcy i dzisiaj uchodzę, wraz z innymi polskimi pamiątkami, za ukraińskie dziedzictwo narodowe.

Tak wygląda w telegraficznym skrócie (bo jest bardziej bogata) polska historia Wrocławia.

Pomimo tak bogatej polskiej historii Wrocławia w chwili odradzania się państwa polskiego po 123 latach niewoli rosyjsko-niemiecko-austriackiej w 1918 roku i w czasie walk o granice odrodzonej Polski (1918-21) ani żaden rząd polski, ani żadna licząca się polska partia polityczna nie wysuwała projektu odzyskania dla Polski Wrocławia, nie było w Polsce żadnej organizacji o nazwie Zawiązek Wyzwolenia Wrocławia i jego obsesyjnej i maniackiej akcji i propagandy wśród społeczeństwa, polegającej na wydawaniu szowinistycznej gadzinówki „Nasz Wrocław”, organizowaniu odczytów, wydawaniu broszur i ulotek, agitacji wśród młodzieży i studentów – co miało to służyć podtrzymaniu mitu wrocławskiego, który by stał u podstaw konsolidacji narodowej Polaków w okresie międzywojennym, budowanej na nienawiści do całego narodu niemieckiego.
Przeciwnie, Polacy i rządy polskie, chociaż na pewno z bólem serca, podeszli do sprawy racjonalnie, godząc się z tym niezbitym faktem, że Wrocław i Dolny Śląsk A.D. 1918 to miasto i ziemia niemiecka i nie wysuwali do niego i do niej pretensji terytorialnych.

.....

Przypatrzmy się teraz litewskiej historii Wilna do 1900 roku, a więc do czasu odrodzenia narodu litewskiego i wysuwania przez Litwinów pretensji terytorialnych do Wilna, jako rzekomo ich historycznej stolicy.

Gdyby Litwini mogli podać takie same informacje o litewskości Wilna jakie ja podałem powyżej, a odnoszące się do polskiej historii Wrocławia, to ich walka o litewskie Wilno – o to aby to miasto należało do utworzonej w 1918 roku Litwy Kowieńskiej była by w dużym stopniu, chociaż nie całkowicie z powodów etnicznych, uzasadniona. Jednak Litwini tego uczynić nie mogą bowiem:

1. Ziemia Wileńska, na której leży Wilno, kiedy w 1009 roku pojawiła się pierwsza pisemna wzmianka o Litwie (gdyż ten mały, dziki - pogański i bez żadnego znaczenia kraj oraz leżący z dala od europejskich szlaków komunikacyjnych i handlowych nie był wówczas znany nawet kupcom; także i dzisiaj zapewne 98-99% mieszkańców Europe nie wie, gdzie leży Litwa), nie była ziemią etnicznie litewską. Należała do Rusi Połockiej i zamieszkiwało ją słowiańskie plemię Krywiczan (Rusinów-Białorusinów), co potwierdziły badania archeologiczne. Litwini zawładnęli ją gdzieś w połowie XII wieku, a państwo litewskie powstało za Mendoga (zm. 1263) i od razu rozpoczęło zbrojną i zaborczą ekspansję na tereny słowiańskie (ten dziki i barbarzyński naród – ostatni poganie w Europie, przez 300 lat żył tylko z łupieżczych wypraw i podbojów; na Polskę napadali od czasów Bolesława Śmiałego po Ludwika Węgierskiego).
2. Nawet po zajęciu Ziemi Wileńskiej przez Litwinów, ziemia ta nigdy nie była etnicznie litewską. Obok Białorusinów i Litwinów od połowy XIII w. mieszkało tu dużo Polaków (Mazowszan), branych masowo do niewoli przez Litwinów podczas ich częstych napadów na Polskę. Np. kiedy w 1325 roku Kazimierz Wielki żenił się z Aldoną, córką Giedymina, Litwini z tej okazji pozwoli powrócić do Polski 20 000 Polakom, wziętych wcześniej do niewoli. A że wówczas było nie więcej jak 200 000 Litwinów, w żyłach współczesnych Litwinów jest – bo musi być! - dużo krwi polskiej!!!
3. Dogodne i strategicznie ważne miejsce sprawiło, że na terenie dzisiejszego Wilna był gród już w czasach przedlitewskich. Barbarzyńscy i dzicy Litwini nie mieli nawet swojej stałej stolicy – mieli trzy stolice w pierwszych kilkudziesięciu latach istnienia Litwy. Pierwszą ich „stolicą” – grodem książęcym Mendoga był Kiernów (Litwa Kowieńska), a po zdobyciu białoruskiej Nowogródczyzny swoją stolicą uczynił Nowogródek. Potem siedzibą księcia zostały Stare Troki. Panujący od 1316 roku Giedymin z grodu wileńskiego (na pewno nie był on założycielem Wilna o czym piszą Litwini!) uczynił swoją stolicę ok. 1323 roku, budując w nim zamek, w którym zamieszkał. Gród miał nazwę ruską (!) Wilnja. Dzisiejsza litewska nazwa - Vilnius jest nazwą sztuczną, wymyśloną przez współczesnych Litwinów. Polską nazwę - Wilno użył po raz pierwszy polski kronikarz Janko z Czarnkowa (zm. 1387) i od tej pory przyjęła się w języku polskim. Od polskiej nazwy pochodzą nazwy w językach: łacińskim, fińskim, hebrajskim, hiszpańskim, łotewskim i portugalskim - Vilna, rosyjskim do XX w. Wilna lub Wilno, jidysz – Vilne, a w publikacjach niemieckich, angielskich, francuskim i włoskim używane są nazwy Wilno, Wilna lub Vilna. Król POLSKI Władysław Jagiełło uczynił z Wilna prawdziwe miasto, nadając mu w 1387 roku prawo magdeburskie.
4. Podboje Mendoga i Giedymina, w wyniku których prawie całe terytorium obecnej Białorusi zostało przyłączone do Litwy, sprawiły, że Litwa stała się Wielkim Księstwem Litewskim. Podboje Olgierda 1345-1377 przyłączyły do niego olbrzymie połacie ziem ukraińskich i rosyjskich. Obszar etnicznej Litwy stanowił tylko 6-6,5% Wielkiego Księstwa Litewskiego (990 tys. km kw.), a Litwini nie więcej jak 10% jego ludności. Wielkie Księstwo Litewskie teoretycznie litewskie było de facto państwem ruskim, tym bardziej, że językiem kancelarii wielkoksiążęcej był język ruski, a od XVII w. polski, gdyż literacki język litewski to produkt dopiero początku XX w. Nawet po odłączeniu ziem ukrainnych od Wielkiego Księstwa Litewskiego na Unii Lubelskiej w 1569 roku etniczne ziemie litewskie stanowiły do 1795 roku zaledwie 20% jego obszaru i taki sam procent był tam Litwinów. Jakby Litwa nie zawarła unii z Polską, to dzisiaj na pewno nie było by Litwinów. Jeśli nie byli by wytępieni przez Krzyżaków jak Prusowie, to na pewno by się zrutenizowali, chociażby dlatego, że język ruski był językiem dworu i administracji i 80% ludności kraju znało tylko ten język (później wielu Rusinów władało także językiem polskim, ale nigdy nie litewskim). Sam Witold przyjął prawosławie (miał na imię Aleksander) i dopiero po unii z Polską został katolikiem.
5. Wilno do XX w. nigdy nie było stolicą Litwy. Do 1795 roku było stolicą Wielkiego Księstwa Litewskiego, które od 1386 roku było autonomiczną częścią Królestwa Polskiego – król Polski, rezydujący stolicy Polski, był jednocześnie władcą Wielkiego Księstwa Litewskiego – w tej kolejności, chociaż historiografia i publicystyka litewska pisząc o polskich królach często używa sformułowania „władca Litwy i Polski”. Litewskość Wielkiego Księstwa Litewskiego była czysto iluzoryczna. Szczególnie od XVI w., kiedy to tak litewska jak i ruska magnateria i szlachta uległy polonizacji językowej i kulturalnej i w następnym wieku byli już Polakami. Patriotami polskimi, którzy najwyżej okazywali patriotyzm lokalny, co najlepiej zostało ujęte przez nikogo innego jak tylko polskiego patriotę Adama Mickiewicza w jego polskiej epopei narodowej „Pan Tadeusz” (1834), kiedy w „Inwokacji” pisze: „Litwo! Ojczyzno moja!...” by od razu nawiązać do najświętszej ikony polskiej: „Panno święta, co jasnej bronisz Częstochowy...”. Kiedyś litewsko-białoruskie rody to od dawna polskie rody. Np. Radziwiłłowie mieszkają dzisiaj w Polsce, ale nie na Litwie. Jakie więc prawo mają do nich (do tych spolonizowanych) i ich biografii współcześni Litwini, którzy dzisiaj prawie w stu procentach są potomkami chłopów? To że się było służącym w jakimś pałacu, nie czyni z tego służącego jego właścicielem! Dlaczego Litwini uważają Adama Mickiewicza za Litwina, kiedy w jego żyłach na pewno nie płynęła ani jedna kropla krwi litewskiej, urodził się koło Nowogródka, a więc na odwiecznej ziemi białoruskiej, czy raczej polsko-białoruskiej, który mówił i pisał po polsku i nie znał litewskiego, a przede wszystkim sam uważał się za Polaka (czy tylko dlatego, że nie było i nie ma sławnych Litwinów?!), a nie chcą uważać marszałka Józefa Piłsudskiego za Litwina – człowieka, który – chociaż uważał się za Polaka – był Litwinem (tzn. pochodzenia litewskiego) i nazywał siebie Litwinem oraz urodził się koło Wilna?! Czy tylko dlatego, że ten „Litwin” uważał, że POLSKIE i JEGO (a nie Litwinów z Kowieńszczyzny) Wilno musi należeć do Polski?! Gdzie tu sens, gdzie logika? Ale to pytanie retoryczne, gdyż szowiniści litewscy mądrością nie grzeszą. To głupia, fanatyczna i antypolska masa (wyjątki potwierdzają regułę)!
6. Aby móc zakłamać historię – zrobić z Wielkiego Księstwa Litewskiego państwo litewskie w obecnym znaczeniu tego wyrazu i aby móc ciemnemu ludowi wmawiać, że Polacy pochodzący z Wielkiego Księstwa Litewskiego to Litwini (nawet ci urodzeni w etnicznej Polsce!), politycy litewscy w 1923 roku specjalną ustawą zamienili ich polskie nazwiska na litewskie, które tym Polakom w ogóle nie były znane! I tak np. Adam Mickiewicz stał się jakimś Adomasem Mickevičiusem, Tadeusz Kościuszko jakimś Tadasem Kosciuška, Emilia Plater jakąś Emiliją Pliateryte, a Jakub Jasiński jakimś Jokubasem Jasinskisem. Oczywiście wszyscy oni są przedstawiani jako Litwini. Nawet Jakub Jasiński (1761 – 1794), który urodził się w Wielkopolsce i zmarł w Warszawie, a z „Litwą” miał tylko tyle do czynienia, że w 1794 roku był organizatorem i dowódcą powstania kościuszkowskiego 1794 w POLSKIM Wilnie i na Litwie. I ciemni Litwini widząc typowo litewskie nazwiska myślą, że to byli Litwini lub Polacy, którzy zostali Litwinami z wyboru przez rzekomą „emigrację” z Polski na Litwę i rzekomą „wyższość” kultury litewskiej na polską (śmiać się z tej głupoty czy płakać?!).
7. Historia Wielkiego Księstwa Litewskiego od XVI w. to nie żadna historia Litwy-narodu litewskiego (do poł. XX w. prawie w stu procentach wieśniaków żyjących w poddaństwie!; a chłopi w żadnym kraju nie tworzyli jego historii i nie odgrywali żadnej roli w jego życiu kulturalnym, literackim i naukowym), ale przede wszystkim historia Polski i Polaków, bo ludzie, którzy rządzili Wielkim Księstwem Litewskim, którzy od tego czasu tworzyli jego historię, kulturę i literaturę prawie w stu procentach byli Polakami. Dziedzictwo Wielkiego Księstwa Litewskiego to od 1386 do 1569 dziedzictwo polsko-litewsko-białoruskie, a od XVI do XIX w. prawie wyłącznie polskie!
8. Wilno nigdy nie było miastem etnicznie litewskim. Litwini ZAWSZE stanowili w mieście drobny odsetek jego mieszkańców. I z każdym wiekiem było ich coraz mniej. W 1737 roku odprawione zostało w mieście ostatnie nabożeństwo dla Litwinów, z braku osób zainteresowanych takimi nabożeństwami (nabożeństwo litewskie zostało przywrócone dopiero po 1900 r. w kościele św. Mikołaja dla ok. 2000 Litwnów przybyłych do miasta pod koniec XIX w. z terenów Litwy Kowieńskiej). W XVII w. Wilno stało się de facto polskim miastem (oczywiście w mieście mieszkały także inne nacje, np. coraz więcej Żydów, którzy od XVIII w. stanowili po Polakach największą grupę etniczną; Białorusinów było w Wilnie zawsze więcej niż Litwinów!). W takim samym stopniu jak Wrocław stał się miastem niemieckim.
9. Język litewski był językiem używanym w Wilnie od założenia miasta do XX w. tylko przez nieliczne osoby, które ginęły w nielitewskim tłumie. Można śmiało powiedzieć, że mury miasta jego nie słyszały! Zresztą był to do XX w. bardzo prymitywny język – najbardziej prymitywny (archaiczny) język w Europie. Nawet jego alfabet nie powstał w sposób naturalny, gdyż został ostatecznie wymyślony przez językoznawców-nacjonalistów w XX w., a gramatykę litewską uporządkował dopiero w latach 50. XX w. polski (!) językoznawca, przed wojną profesor polskiego Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, a po wojnie Uniwersytetu Poznańskiego Jan Otrębski w swojej „Gramatyce języka litewskiego” (t. 1-3 1956-65), bo litewskich językoznawców na to nie było stać!
10. Dlatego że Litwinów w Wilnie była zawsze garstka, w której ludzi oświeconych można zawsze było policzyć na palcach, nie odgrywani oni żadnej znaczącej roli w życiu miasta od XIV wieku do 1939 roku. Powtarzam: Litwini do XX w. nie odegrali żadnej znaczącej roli w życiu Wilna. Stąd w Wilnie nie ma żadnej historycznej pamiątki prawdziwie litewskiej. Nawet „święta” dla współczesnych Litwinów tzw. Wieża Giedymina wcale nie pochodzi z czasów Giedymina, gdyż była zbudowana w 1409 roku, a więc kiedy Wilno należało już do Królestwa Polskiego. Litwini chwaląc się np. piękną architekturą Wilna, chwalą de facto zabytki POLSKIEGO Wilna. Chwaląc się tym jak stary jest Uniwersytet Wileński chwalą się de facto POLSKIM uniwersytetem, w którym w jego pierwszym okresie (1579-1832, zamknięty przez Rosjan) nawet nie był wykładany język litewski, a studentów litewskich (jeśli tacy w ogóle byli!) można było policzyć na palcach. Modląc się w ogłoszonej tak dzisiaj przez nich „litewskiej świątyni narodowej” – katedrze wileńskiej, modlą się de facto w świątyni POLSKIEJ od czasu jej założenia w 1387 do 1945 roku. Jest ona pod wezwaniem polskiego świętego – Biskupa Stanisława. Nawet spoczywające w niej szczątki św. Kazimierza, którego współcześni Litwini uważają za Litwina, są POLSKIE (w nich jest tyle krwi litewskiej co kot napłakał!), chociażby przez samo jego imię – czysto polskie imię Kazimierz.
11. Katolicki symbol Wilna – czyli kaplica Ostrobramska z cudownym obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej Królowej Korony Polskiej (Matki Boskiej Miłosierdzia) nigdy nie miał nic wspólnego z Litwinami; prawie wszystkie z 8000 motywów są polskie, a wszystkie sprzed XX w. Katolickie Wilno do 1945 roku było wybitnie polskie. Nic nie wykreśli tego, że w polskim Wilnie dnia 2 lipca 1927 roku arcybiskup warszawski, kardynał Aleksander Kakowski w asyście arcybiskupa wileńskiego Romualda Jałbrzykowskiego dokonał aktu koronacji obrazu MB Ostrobramskiej w obecności syna Wilna – marszałka Józefa Piłsudskiego i prezydenta Polski Ignacego Mościckiego, o czym milczy np. litewska Wikipedia w haśle o Ostrej Bramie.
12. Historia Wilna od 1386 roku do 1945 roku to głównie polska historia. Prawie wszystko co stare-zabytkowe w tym mieście jest polskie lub dziełem cudzoziemców pracujących nie dla jakiś tam Litwinów, a Polaków.
13. To że Wilno było do 1945 roku arcypolskim miastem potwierdza jeden bardzo wymowny dokument. To hasło „Wilno” w publikacji „Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny” (t. 1-2, PWN, Warszawa 1985). Wydany był w komunistycznej Polsce, w której publiczne mówienie i pisanie o polskości Wilna było zakazane i Urząd Cenzury stał na straży tego zakazu. Pomimo tego i pomimo tego, że redaktorzy tego hasła starali się w pocie czoła wykazać wielokulturowość Wilna, obszerne to hasło udowadnia jak arcypolskim było to miasto do 1945 roku. A przecież cenzura uniemożliwiła podanie wielu innych informacji, które by ten fakt jeszcze bardziej podkreślały. Jedynym wątkiem litewskim w tym haśle do XX w. to wydawane bardzo sporadycznie od 1595 r. (polskie od 1576 r.) w prostackim języku litewskim książki (litewski język literacki to produkt XX w.). Do XX w. nie było w Wilnie żadnej szkoły czy nawet szkółki litewskiej, od 1737 roku żadnego kościoła litewskiego, żadnej gazety litewskiej, żadnej biblioteki litewskiej, żadnego teatru litewskiego, żadnej instytucji i organizacji litewskiej. Skromne do 1939 roku litewskie życie w Wilnie prowadziła grupka (!) działaczy litewskich, przybyła do miasta z Litwy Kowieńskiej w ramach zaplanowanej przez nich akcji litwinizacji miasta. Ta grupka swoją obecnością i skromną pracą chciała dowodzić litewskości miasta. Ich działalność w porównaniu z polską działalnością w Wilnie była bardziej niż skromna! Totalnym zerem w liczącym się życiu miasta.
14. Podkreślmy to: Bezsprzecznym faktem jest to, że do XX w. Wilno było pustynią litewską w sensie narodowo-kulturalnym.
15. W przeddzień litewskiego odrodzenia narodowego, według rosyjskiego spisu ludności z 1897 roku, w Wilnie Litwini stanowili zaledwie 2% ludności. Potwierdził to niemiecki spis ludności przeprowadzony w 1916 roku, który wykazał że w Wilnie mieszkało 74 466 (53,67%) Polaków, 57 516 (41,45%) Żydów, 2909 (2,09%) Litwinów, 2219 (1,59%) Rosjan, 611 (0,44%) Białorusinów, 880 (0,63%) Niemców i 193 (0,13%) osób innych narodowości. Z Wilna nie pochodzili najważniejsi politycy, działacze i duchowni litewscy 1. poł. XX w. tak Litwy Kowieńskiej jak i Sowieckiej Litwy – ani żaden prezydent, ani żaden I sekretarz partii komunistycznej, ani żaden premier, ani żaden biskup, ani żaden np. znany pisarz czy uczony. Fakt że Litwini nie mieszkali w Wilnie przed XX w. poświadczają stare cmentarze wielńskie. Stąd w dzisiejszej stolicy Litwy – w Wilnie nie ma narodowej nekropolii litewskiej. Są jedynie nekropolie polskie.

Pod koniec XIX wieku zapoczątkowany został narodowy ruch litewski – skrajnie szowinistyczny i antypolski, który zrywał unię polsko-litewską, głosił i głosi po dziś dzień maniakalnie, że tylko Litwini są dziedzicami Wielkiego Księstwa Litewskiego (podczas gdy spadkobiercami jego historii są głównie Polacy i bardziej Białorusini niż Litwini!) i ogłosił odbudowanie państwa litewskiego, w którego granicach oprócz etnicznych ziem litewskich (tzw. Litwa Kowieńska) miała znaleźć się część etnicznie polska i część polsko-białoruska Wileńszczyzny, polska Grodzieńszczyzna i Suwalszczyzna oraz polskie Podlasie (Białystok) oraz polsko-białoruska Nowogródczyzna i Polesie. Większy obszar tego państwa stanowiły by tereny na których w ogóle nie mieszkali Litwini (tereny polsko-białoruskie), a tym samym większość jego mieszkańców stanowili by nie-Litwini, którzy mieli oni być poddani brutalnej litwinizacji. Stolicą takiego państwa litewskiego miało być polskie Wilno.

Szowiniści litewscy w ogóle nie liczyli się z rzeczywistością. Chociażby z tym jak dwumilionowy narodzik litewski prawie bez inteligencji i fachowców może rządzić trzema milionami nie-Litwinów na terytorium gdzie Litwinów w ogóle nie było. Nie mówiąc już o tym, jak reagowała by na to Polska mająca 6 razy więcej ludności od wyimaginowanej przez szowinistów litewskich Litwy.

Oczywiście niepoważne zachciewajki szowinistów litewskich pękły jak bańka mydlana w konfrontacji z rzeczywistością. W 1918 roku powstała Litwa, ale tylko na litewskim obszarze etnicznym, a więc bez polskiego Wilna, którego ludność opowiedziała się za Polską, a rząd polski spełnił jej wolę.

Litwini zamiast zaakceptować rzeczywistość i pójść w ślady Polaków, którzy zaakceptowali fakt, że Wrocław z początku XX wieku to miasto niemieckie i nie histeryzowali z powodu tego faktu, postępowali odwrotnie – rozpoczęli burzę o Wilno, z którego na grandę chcieli zrobić jakiś Vilnius. A przecież Polacy w 1920 roku mieli sto razy większe prawa do posiadania Wrocławia niż Litwini do posiadania Wilna! Litwini zamiast więc uznać fakt, że Wilno było zawsze i jest polskie i pogodzić się z nim, wpadli w jakąś wileńską obsesję i paranoję. W swojej konstytucji znajdujące się w granicach Polski Wilno ogłosili stolicą Litwy i w sposób maniakalny twierdzili, że Polska okupuje Wilno, głosili jego odzyskanie dla Litwy. W tym celu założyli masową organizację o nazwie Zawiązek Wyzwolenia Wilna, którego maniacka akcja i propaganda wśród społeczeństwa polegała na wydawaniu szowinistycznej gadzinówki „Nasze Wilno”, organizowaniu odczytów, wydawaniu broszur i ulotek, agitacji wśród młodzieży i studentów w celu podtrzymania mitu wileńskiego, który miał być podstawą konsolidacji narodowej Litwinów w okresie międzywojennym, budowanej na nienawiści do Polski, całego narodu polskiego i wszystkiego co polskie. Oburzające jest to, że prym w tej antychrześcijańskiej i w ogóle niemoralnej akcji wiódł... litewski Kościół „katolicki”! Także i dzisiaj!

W okresie od października 1939 do czerwca 1941 i ponownie od 1944 roku Wilno jest litewskie. Ale miasto nie wróciło w sposób naturalny do litewskiej „macierzy”. I nie stało się litewskie z woli jego mieszkańców. Po prostu we wrześniu 1939 roku Hitler (Niemcy 1 września) do spółki ze Stalinem (Związek Sowiecki 17 września) napadli zbrojnie na Polskę i dokonali piątego w dziejach rozbioru Polski (czwarty dokonano na kongresie wiedeński w 1815 r.). Stalin kilka tygodni później sprezentował Litwinom Wilno wraz z kawałkiem polskiej Wileńszczyzny za sowieckie bazy wojskowe na Litwie. Przekazanie Litwie Wilna przez Związek Sowiecki nie było aktem sprawiedliwości dziejowej. Było aktem łajdackim w całym tego słowa znaczeniu. Bowiem w swoim expose na V Nadzwyczajnej Sesji Rady Najwyższej ZSRR odczytanym 31 października 1939 roku sowiecki minister spraw zagranicznych W. Mołotow stwierdził bez ogródek: „Związek Sowiecki poszedł na przekazanie miasta Wilna Republice Litewskiej nie dlatego, że dominuje w nim ludność litewska. Nie, w Wilnie większość stanowi ludność nielitewska... (powód był natury politycznej)” („Izwiestja”, nr 253 (7023) z 1 XI 1939). 28 października 1939 roku wojsko litewskie wkroczyło do Wilna. Polskie Wilno zagarnęli Litwini, zagarnęła Litwa. Stąd wkraczające wojska litewskie nie witały dzwony 37 kościołów (co jest historycznym zwyczajem), a tylko garstka przywiezionych tu z Kowna Litwinów i miejscowi Litwini. Jednak pomimo tego, że w litewskiej konstytucji Wilno było stolicą Litwy i za taką uważali miasto Litwini, do Wilna nie przeniósł się do czerwca 1940 roku ani rząd litewski, ani prezydent!!! (z Wilna prawdziwą stolicę Litwy zrobili Sowieci, którzy w mieście zainstalowali władze państwowe sowieckiej Litwy i parlament). Był to najwymowniejszy dowód na to, że Wilno nie jest żadnym miastem litewskim, żadną stolicą Litwy, a tylko miastem okupowanym przez Litwę!!! Rząd i prezydent litewski bali się przebywać w wielkim nielitewskim mieście!

Rządy litewskie w Wilnie były jednym wielkim koszmarem dla Polaków, gdyż Litwini przystąpili do brutalnej litwinizacji miasta. O wprost zwierzęcej brutalności Litwinów wobec Polaków nich świadczy to, że rzekomi KATOLICY litewscy – konkretnie policja litewska i przyjeżdżający w tym celu z Kowna Litwini, zachęcani przez księży kowieńskich!!!, pałowali i bili Polaków w kościołach litewskich śpiewających na mszach pieśni religijne po polsku! (Piotr Łossowski „Litwa a sprawy polskie 1939-1940” Warszawa 1985). W czerwcu 1940 roku Armia Czerwona zajęła Litwę, która stała się sowiecką republiką. Rządy sowieckie, chociaż równie tragiczne dla Polaków, były jednak znacznie lepsze od litewskich (Sowieci dawali pracę Polakom, a Litwini chcieli głodem wybić jak najwięcej Polaków!). Od czerwca 1941 do lipca 1944 roku Wilno było pod okupacją niemiecką, co Litwini także wykorzystywali do walki z Polakami w mieście. W lipcu 1944 roku Polacy i Armia Czerwona wyzwoliły miasto. Jednak Stalin zatrzymał Wilno wraz z Litwą w granicach Związku Sowieckiego. W świetle prawa międzynarodowego Wilno do 1994 roku było okupowane na przemian przez Związek Sowiecki i Litwę. Dzisiaj trwa litewska moralna okupacja Wilna, bowiem zło nie może nigdy legitymizować rzeczywistości – złodziej nigdy nie staje się moralnym właścicielem skradzionej rzeczy, nawet jeśli jej legalny właściciel pogodził się z nieszczęściem jakie go spotkało! Nawet pod okupacją sowiecką jedynym celem Litwinów w Wilnie była walka z polskością miasta, w czym wspierali ich Sowieci, pragnący w ten sposób pacyfikować wśród Litwinów fakt okupacji ich kraju. Z miasta Wilna wysiedlono 107 613 Polaków do komunistycznej Polski w nowych granicach, a do miasta nawieziono Litwinów – przybłędów z Litwy Kowieńskiej i Rosjan. W 1991 roku upadł Związek Sowiecki i Litwa uzyskała niepodległość. Do tej pory pomimo osiedlania w Wilnie 300 tysięcy przybłędów litewskich z Litwy Kowieńskiej, Litwini byli w mniejszości w mieście. Dopiero po wyjechaniu do Rosji ok. 40-50 tys. Rosjan, Litwini stanowią 57% ludności miasta (w Wilnie mieszka ciągle 100 tys. Polaków!). Nie zmienia to faktu, że Litwini są intruzami w historycznie polskim Wilnie – prawdziwie przybłędami z Kowna (np. głowa państwa litewskiego 1990-92 i polakożerca Vytautas Landsbergis (zob. o jego polakożerstwie: „Konsomolska młodość Landsbergisa” Rzeczpospolita 19.4.2012) i obecny arcybiskup wileński i polakożerca, kard. Audrys Backis urodzili się w Kownie, jak również wielu innych znanych Litwinów w Wilnie po 1945 r.).

Tak więc Wilno jest dzisiaj litewskie, ale stało się to w wyniku wojny i zniszczenia niepodległego państwa polskiego oraz z woli Stalina – jednego z największych zbrodniarzy w dziejach ludzkości. Stało się litewskie w wyniku gehenny ludności polskiej Wilna w latach 1939-44, w czym był duży udział samych Litwinów (chociażby ich wielki udział w zbrodnie ponarskiej, która była czystką etniczną, jeśli nie ludobójstwem!) i w wyniku równie nieludzkiego bo zbrodniczego wysiedlenia większości Polaków z miasta. A więc w wyniku barbarzyńskich, często o ludobójczym charakterze i niechrześcijańskich akcji. Wilno litewskie jest więc prezentem z rąk szatana! I prawdę mówiąc Litwini powinni wyrzucić z placu Katedralnego w Wilnie pomnik Mendoga, który z Wilnem nie miał nic wspólnego, a w jego miejsce wznieść największy jeśli nie na świecie to chociaż na Litwie pomnik – pomnik Stalina. Człowieka (jeśli można to narzędzie w rękach szatana tak nazwać), przez którego spełniły się ich maniakalne marzenia o litewskim Wilnie.

Przysłowia są mądrością narodów, a jedno z nich mówi, że „kradzione nie tuczy”. Może więc nadejdzie dla Litwinów dzień zapłaty za „litewskie” Wilno. Chociażby ze strony Boga. Bo nie może być tak, aby Litwini nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności za to, w jaki sposób Wilno z polskiego miasta stało się litewskim. Z tym że już tu i teraz Polska-Polacy mają dobry kij na litewskich polakożerców. Ale czy mają odwagę z niego skorzystać?! Czy wolą aby mały zakichany narodek ksenofobów i polakożerców skakał im po głowie, drwił sobie z nich i bezwstydnie zacierał polskość Wilna i fałszował historię Wielkiego Księstwa Litewskiego?!

Marian Kałuski

Wersja do druku

Robert - 20.09.12 14:37
Szanowny Panie M. Kałuski, następny przedstawiony rozdział historii Polski i jej Kresów Wschodnich, w znaczeniu wartości odniesienia do całego Państwa - które to dane były i są zakazane w uznawaniu faktów na rzecz tzw dobrosąsiedzkich stosunków i nie draznienia niedzwiedzia - samocezuralnych pseudo profesorów historii - czyni Pańskie prace unikalnymi. Które to powinny byc przedmiotem wykładów podstawowych w tym zakresie na wszystkich typach i poziomach kształcenia w Polsce.
Nie do przyjecia jest fakt, że Prezydent Komorowski, organizuje regularne spotkania z w swoim gabinecie z historykamii i wprost osobiście dyktuje im co powinno byc przedmiotem nauczania i co jest właściwe - a co nie może być przekazywane jako wiedza niewłaciwa. Tępota Prezydenta Komorowskiego, ogranicza się tylko do deklaracji przekonań politycznych, nabytej wiedzy wspólnoty żydosovieckiego i germańskiego dążenia do unicestwienia Panstwa Polskiego. Expose Prezydenta - w ktorym obwinia za holokaust polaków - jest jedynym jego pacierzem na dobranoc.
Serdecznie Pozdrawiam, Robert.

Kalev - 20.09.12 14:34
"Może więc nadejdzie dla Litwinów dzień zapłaty za „litewskie” Wilno. Chociażby ze strony Boga." - może nadejdzie czas zapłaty dla zaślepionych katolickich szowinistów...

Kalev - 20.09.12 14:15
Polskości Wrocławia nie można podważyć, ale niektóre informacje Wilnie (rzekome słowiańskie pochodzenie) to autor wziął chyba z jakichś szowinistycznych polskich gadzinówek. Retoryka godna ojca Rydzyka...

Kalev - 20.09.12 11:31
autor, który napisał ten artykuł to zaślepiony nacjonalistyczną nienawiścią oszołom.

rafal1969 - 05.09.12 20:04
Bardzo dobry artykuł.
Jesli chodzi o Wilno to mogę dodać ,iż polonizacja Wilna dokonała się już w
XVII wieku a od lat 60-tych tego stulecia ksiegi miejskie spisywano po polsku.
W drugiej polowie XVIII wieku język litewski zanikł w mieście zupełnie.
Wraz z polonizacją całej Wileńszczyzny w drugiej połowie XIX wieku Wilno stało się stolicą Polskiego Obszaru Etnicznego ciągnacego się od Grodna do
Dyneburga.

Zwracam również na silną polonizację Kowieńszczyzny .
W 1921 roku Polacy stanowili w mieście 45 % !! Litwini tylko 18 %.
Litewski charakter zachowała tylko Żmudż.

Agamemnon - 07.05.12 19:26
Rzeczpospolita jako państwo federalne; Ukrainy, Białorusi, państw przy bałtyckich i Polski byłaby to bardzo ciekawa odpowiedz Europy środkowej na obecną scenę polityczną w Europie i Azji.

Lubomir - 07.05.12 10:41
Myślę, że Pan Marian Kałuski zasługuje na tytuł Honorowego Wielkiego Księcia Litwy albo Honorowego Prezydenta Litwy. Znakomicie popularyzuje prawdziwą historię Litwy i polskość Kresów Północno-Wschodnich, sugerując zarazem konkretne rozwiązania, nadające się do wykonania przez współczesnych Polaków i sympatyków Polski. To znakomity propagator Zjednoczonej Polski, Polski Piastów i Polski Jagiellonów.

Wszystkich komentarzy: (7)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

29 Marca 1865 roku
Urodził się Antoni Listowski, polski dowódca wojskowy, gen. dywizji, pełniący obowiązki Naczelnego Wodza wiosną 1920 (zm. 1927


29 Marca 1937 roku
Zmarł Karol Szymanowski, polski kompozytor. Obok F. Chopina, uznawany za najwybitniejszego kompozytora (ur. 1882)


Zobacz więcej