Środa 24 Kwietnia 2024r. - 115 dz. roku,  Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 06.01.07 - 21:42     Czytano: [1769]

Koszerna rzeczywistość

Za PRL-u, co by tam o niezależności mediów nie mówiono, to wiadomo było, że służą ludowej władzy i socjalistycznie cenzurowane być muszą. Jeśli więc zgodnie i gwałtownie kogoś atakowały, to również wiadomo było, że potępiana była albo siła całkowicie antysocjalistyczna, albo przynajmniej dysydencko-antysocjalistyczna.
Pospolitymi przestępstwami media zajmowały się raczej tylko w celach prewencyjno-wychowawczych, bo zdecydowana większość obywateli była świadoma, że w socjalizmie podział dóbr odbywa się według zasług, a o zasługach decyduje tylko socjalistyczna władza, a nie przestępczy element indywidualnie.
Również i zawiłości informacyjne należało umiejętnie czytać, chociaż w ważniejszych przypadkach podawane były dodatkowe wyjaśnienia, bądź nawet wykładnia ideologiczna, mogące odwieść czytelnika od ze wszech miar przeciwwskazanej chłopskiej logiki. Kiedy na przykład w Moskwie przykręcono kurek ropy i polskie zakłady produkcyjne musiały wstrzymać produkcję, wówczas „Trybuna Ludu” podała informację o podjętej w Moskwie decyzji zwiększającej dostawy ropy do Polski. Prawomyślny czytelnik powinien z tego zrozumieć, że przyczyną przestojów produkcyjnych był wzrost naszego zapotrzebowania na ropę i że właśnie dlatego bratni Związek Radziecki pośpieszył nam z pomocą. Kiedy natomiast klęska nieurodzaju w Związku Sowieckim przekroczyła dwukrotnie nieurodzaju normę i powszechnego głodu nie dało się już ukryć, to niezawodna „Trybuna Ludu” wyjaśniła, że jest to wynikiem niekorzystnych warunków atmosferycznych, ale dodała przy tym, że dzięki gospodarce planowej Związek Radziecki mimo tej niepogody, USA w plonach wyprzedzi. Później było nieco trudniej, bo „niezależność gospodarki socjalistycznej od wahań koniunkturalnych rynku kapitalistycznego” i wynikająca stąd „bezkryzysowość rynku socjalistycznego” zostały zdemaskowane przez puste półki sklepowe i trzeba było z tej „niezależności” i „bezkryzysowości” zrezygnować. Ogłoszono więc, że podjęliśmy z tymi rynkami współpracę i właśnie dlatego dotknął nas ich kryzys. Bardzo nas dotknął, bo wszyscy chyba pamiętamy, że nawet drobiu zabrakło, bo Regan wstrzymał dostawy paszy.
W tej nowej rzeczywistości skierowano na przemiał wszystkie podręczniki ekonomii politycznej socjalizmu, bo przecież ta „niezależność rynku socjalistycznego od wahań koniunkturalnych rynku kapitalistycznego” była ich podstawową treścią.

Zapomniano jednak przemielić magisterskie, doktoranckie i profesorskie dyplomy, które na marksizmie i na ekonomii politycznej socjalizmu zbudowano. Kiedy więc Mazowiecki rozdał stare tytuły prasowe, a KRRiT częstotliwości, to okazało się, że medialnymi autorytetami muszą pozostać ci sami „specjaliści”.
W „reformowanej” edukacji na przykład w rodzaju naczelnego ideologa marksizmu Wiatra, a w wolnorynkowej gospodarce i bankowości w rodzaju partyjnego wykładowcy podstawowych problemów marksizmu-leninizmu, Balcerowicza. Reformowana administracja państwowa też oparła się na kadrze wyselekcjonowanej wcześniej, bo wymóg niezbędnej praktyki określał ilość lat, które musiały zaczynać się w PRL-u. Wiodących SB-eków trzeba było z pierwszego planu usunąć, ale na to był prosty sposób. Kadrowiec SB Kurnik został po prostu kadrowcem reformowanej policji. No a w WSI musieli zostać „profesjonaliści”, bo bezpieczeństwa państwa nie można było przecież powierzyć amatorom. Sprywatyzowane wiodące media wydawały opinie tak zgodnym chórem, że chociaż trudno było zrozumieć, to jednak równie trudno nie uwierzyć. Mnie osobiście przypominało to opisywaną działalność sekt, których członkowie osaczają nowicjusza i dotąd narzucają mu zgodnie swój punkt widzenia, aż w swoje racje zwątpi i kreowany przez nich obraz przyjmie za rzeczywisty. Nie rozumiałem jednak mechanizmu i celu tej pełnej zgodności, antypolskich czasem, medialnych opinii. No bo w jednym przypadku była przewaga kapitału norweskiego, w innym francuskiego bądź holenderskiego, a w kilkunastu innych niemieckiego. Czasem gołym okiem widać było, że określone posunięcia czy wyrażane opinie z interesami narodowymi tych kapitałów nie miały nic wspólnego. W każdym bądź razie nie miały nic wspólnego z wszystkimi tymi interesami jednocześnie, ale jednak „chóralnie” były zgodne i jedyną cechą, która je dość często łączyła, była antypolskość.

Próbowałem znaleźć jakiś klucz do tej zagadki. Staram się nie dzielić Rodaków według wyznania czy pochodzenia, bo nie zaprzecza to polskości. Trochę inaczej widzę sprawę obywatela polskiego, innej niż polska narodowości. Taki, który jest członkiem jakiejś mniejszości narodowej, jest, a przynajmniej być powinien, lojalnym naszym obywatelem, ale interes jego narodowości też nie jest mu obcy. Natomiast ten, który do mniejszości nie należy, czuje się zapewne członkiem naszej wspólnoty i myśli kategoriami polskiego interesu narodowego, a zatem ma polskie serce i w moim rozumieniu jest po prostu Polakiem. Rzecz oczywista, nie musi być to regułą, a i zdarzają się też Polacy narodowości polskiej, którzy są nie tylko pozbawieni polskiego serca, ale i wyzuci z poczucia polskiej przynależności narodowej. Tak dotąd myślałem, ale co do wyjątkowości takich przypadków nurtują mnie od pewnego czasu wątpliwości.
Nie jest mi bowiem wiadomo, żeby Michnik czy Rywin byli członkami mniejszości żydowskiej. Michnik przyjął wprawdzie tytuł Europejczyka Roku, ale wyrażając dumę podkreślił, że jest Polakiem pochodzenia żydowskiego. Przyjął też w Nowym Yorku tytuł Żyda Roku, ale może przy tym coś płacili i skorzystał tylko z ówczesnej popularności Polski, bo później wyjaśnił, że „w Polsce Żydów nie ma”. Jeśli tak, to nawet trudno go za to ganić, bo nie jest to sposób zarobkowania nowy. Miłosz, na przykład, wziął „Nobla” z polskiej puli, a chwilę później powiedział, że jest Litwinem, bo akurat Litwa była na fali. Ale, wracając do tematu, wątpliwości nurtują mnie od czasu, kiedy „przyszedł Rywin do Michnika”. To, że popili i pokłócili się o pieniądze jest podczas libacji w pewnych kręgach zjawiskiem dość częstym, ale oni w czasie tej dysputy powiedzieli rzeczy ciekawe i zastanawiające. Bo to, że ja obywateli RP dzielę na tych z polskim sercem i tych bez polskiego serca nie znaczy, że oni wszyscy sami tak też się widzą.
Rywin, na przykład, rozmawiając z Michnikiem o porządku medialnym w Polsce zapewniał go, że niezależnie od ich ustaleń, „wszystko pozostanie koszer”. A oznacza to, że oficjalna czy nieoficjalna mniejszość żydowska w Polsce opanowała polskie media i prowadzi własną politykę, która służąc interesom tej wąskiej grupy skierowana jest tym samym przeciwko interesom demokratycznej większości polskiego społeczeństwa.

Z niedementowanych doniesień niezależnej prasy dowiedzieć się można, że i polska dyplomacja jest przez „koszerną” grupę opanowana, a wiele dają też do myślenia powiązania i wpływy dotychczasowych służb specjalnych oraz zagadkowe czasem decyzje prokuratur, sądów i – nie tylko finansowej –administracji. Spróbowałem popatrzyć na polską rzeczywistość z tej właśnie perspektywy i musiałem przywoływać się do porządku, tłumacząc sobie, że wyrażone przez Rywina pojęcie koszerności nie dotyczy Żydów polskich, ale tej ich ponadnarodowej – często antypolskiej - grupy, dla której ojczyzną jest pieniądz i tylko pieniądz, a jakiekolwiek inne interesy narodowe czy grupowe, które nie współgrają z interesem tej grupy są przez nich uważane za wrogie. Wyobraziłem więc sobie, że te opowieści o dominacji w polskich mediach obcego kapitału są opowieściami dla grzecznych dzieci, bo w gruncie rzeczy wchodzi tam w rachubę koszerny kapitał niemiecki, koszerny francuski, norweski, włoski, portugalski itd. Skłonność do takiego wizerunku pogłębiła we mnie wiadomość o obecności spadkobierców Żydów polskich nawet w Powiernictwie Pruskim. Jeśliby bowiem niektóre polskojęzyczne tytuły prasowe czy kanały telewizyjne byłyby w rękach Niemców, inne Francuzów czy Norwegów, i celem by były tylko zyski finansowe, to cóż by im przeszkadzała jakaś kolejna gazeta czy kanał z kapitałem polskim. Tymczasem one pomiędzy sobą się nie zwalczają, a wszystkie zgodnie zaatakowały na przykład Radio Maryja i Telewizję „Trwam”, i wszystkie zgodnie zarzucały im antysemityzm, chociażby w przypadku wzmianki o 65. miliardowych roszczeniach Światowego Kongresu Żydów. To tylko logiczne potwierdzenie stwierdzenia Rywina o koszerności wszystkich tych mediów razem.
Kiedy Jan Kobylański zwrócił uwagę na plemienny nepotyzm w MSZ i polskiej dyplomacji, to także, zamiast wyjaśnienia czy zaprzeczenia, odezwał się zgodny chór oburzenia i zaatakowały go zarówno koszerne media, jak i MSZ. Pośród tej nagonki prezes IPN Kieres też posłużył się oszczerstwem, czym – w moim odczuciu – zademonstrował przynależność do koszernej grupy. Zresztą nawet u nas, w Szwajcarii, upomnienie się w Ambasadzie RP o reakcję na prasowe antypolonizmy zaowocowało nagonką na polonijną organizację i nie informowanie jej m.in. o niedawnym odsłonięciu pomnika Henryka Sienkiewicza w Vevey.

Oglądając teraz polskojęzyczne programy telewizyjne kieruję się wskazówką Rywina i doświadczeniem nabytym w PRL. Jeśli jakiś TVN, Polsat i im podobne atakują kogoś zgodnie i natarczywie, to znaczy, że jakiś ich wydział propagandy wydał odpowiednią komendę, i że ten atakowany to niekoszerny, albo z niekoszernymi sprzymierzony. Oczywiste jest przy tym, że redaktor prowadzący gromadzi grono, które nad atakowanym ma zwykle przewagę ilościową i powinno w niego walić jak w bęben, a jeśli nie będą dawali rady, to redaktor im pomoże. W ten sposób wydają mi się już całkowicie zrozumiałe ataki na PiS i jego niekoszerny podział budżetu i stanowisk, no i na koalicjantów, którzy PiS-owi w tym pomagają.
Kiedy przy temacie ujawnienia agentury, Sekielski z Morozowskim histerycznie się przekrzykują, to rozumiem, że w tych bronionych aktach jest jeszcze sporo koszerności, a kiedy zostają oni Dziennikarzami Roku, to domyślam się, że przyznająca im ten tytuł komisja też jest przynajmniej większościowo koszerna.
Podczas zmontowanej afery przeciwko PiS-owi oraz wyciągniętych z lamusa i dotyczącej odrzuconych członków, nazi-afery przeciwko LPR-owi i seks-afery przeciwko „Samoobronie”, nie omijano żadnych chwytów, ale kiedy domniemanym tatusiem nieszczęsnego dziecka zaczął być samorządowiec PO, to autorytety orzekły, że to już za daleko. Okazało się bowiem, że ten samorządowiec PO całą poprzednią kadencję urzędował w imieniu „Samoobrony”, na której liście znalazł się za sprawą mamusi dziecka, która ponoć umieściła go tam – jak on twierdzi - przypadkowo, bo on z „Samoobroną” „nie miał i nie ma nic wspólnego”. No, skoro tak, to powinien zwrócić przynajmniej kilkuletnie apanaże, które – korzystając z tego „przypadku” – pobierał. Z parasola ochronnego, którym koszerne media obejmują PO i „Demokratów.pl”, tulących się do SLD, wyciągam również koszerne wnioski. Niepokoją mnie ponadto niektóre akcje tych mediów w obronie osobistości, którym zarzuca się współpracę z bezpieką. Po kilku przykładach, kiedy ta współpraca się potwierdziła, każda kolejna żarliwa obrona rodzi we mnie natychmiastowe podejrzenie, że bronią swojego. Nawet już w pomniejszych polskojęzycznych programach wydaje mi się, że koszerne media swoich oszczędzają. Pamiętam również telewizyjną wypowiedź dziennikarza z Francji, który wyjaśniał, iż nie jest tajemnicą, że 70% światowych mediów jest w rękach Żydów i kiedy nasze koszerne media powołują się na publikacje zza granicy, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że i te doniesienia mogą być inspirowane koszernie. Tym bardziej, że znam kilka nazwisk podpisujących się nie tylko w Szwajcarii pod antypolskimi oszczerstwami.
A piszę to wszystko, żeby Was u progu Nowego Roku ostrzec, bo ten klucz tak bardzo pasuje, że można popaść w obsesję.

Andrzej Kolatorski
1.I.2007 r. Zurych

Wersja do druku

Max - 05.02.07 19:40
Święte słowa Pan napisał, ale jaka rada?, co robić?
Sam nie wiem.

Wszystkich komentarzy: (1)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

24 Kwietnia 1883 roku
Urodził się Jaroslav Hasek, czeski powieściopisarz, autor popularnych "Przygód dobrego wojaka Szwejka".


24 Kwietnia 2015 roku
Zmarł Władysław Bartoszewski, publicysta, pisarz, POlityk. Więzień Auschwitz, żołnierz AK, uczestnik Powstania Warszawskiego (ur. 1922)


Zobacz więcej