Czwartek 25 Kwietnia 2024r. - 116 dz. roku,  Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 30.01.11 - 22:59     Czytano: [2135]

Niemiecki podstęp

Niemcy od lat próbują rozbić wojenne braterstwo broni łączące Amerykanów, Kanadyjczyków, Brytyjczyków, Polaków, Czechów, Francuzów a także Rosjan. Robią to po to, by stworzyć własne militarne bruderschaft, w którym to oni graliby przysłowiowe pierwsze skrzypce. A przecież zachodni sojusznicy mieli niezliczone okazje do westernizacji i fraternizacji Rosji. Gdyby Ameryka nie pozwoliła, głównie Niemcom, na podstępne wyprowadzenie się z Europy i gdyby nie angażowała się w absurdalne azjatyckie awantury w Iraku i Afganistanie, z pewnością amerykański kapitał intelektualny i inwestycyjny zaangażowany w Polsce i np w Gubernii Kaliningradzkiej, uczyniłby Polskę realną Drugą Japonią a tereny nad Pregołą - Drugą Alaską. Podstępne wyganianie Ameryki z Europy, przez 'IV Rzeszę Niemiecką' nie zapowiada niczego dobrego. Przykład kolebki światowej demokracji Grecji, bije na alarm. Światowa kolebka nazizmu próbuje podstępem zniszczyć twierdzę globalnej myśli humanistycznej, wolności i światowego wzorca sprawiedliwego ustroju państwa. Orężem niszczącym nie są pistolety maszynowe niemieckich komandosów generała Kurta Studenta czy innego sturmfuehrera ale amunicja lichwiarzy z Deutsche Bank, Raiffeisen Bank i Volkswagen Bank. Ameryka wcale nie musi konfrontować się z Rosją - w Iraku, Afganistanie, Syrii czy w Iranie. Może pomóc Rosji w rozwiązywaniu jej feudalnych i klanowych problemów. Problemów związanych z oligarchami i ich ofiarami, wegetującymi niczym za czasów carskich i czasów sowieckich komisarzy. W Rosji aż roi się od 'Bernardów Madoffów'... Ameryka udowodniła, że na rabusiów i malwersantów jest Bicz Boży ale i surowy Kodeks Karny.


Jeszcze fanatyk czy już ekstremista ze Śląska?

Coraz częściej wrzawę wokół swojej osoby wywołuje w południowej Polsce niejaki Gorzelik. Doktor historii sztuki, pracownik Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Filmowiec Kutz przeszedł metamorfozę z Polaka na Niemca. Z Kuca stał się Kutzem. Ten ekscentryk wymyślił z kolei naród śląski. Był inicjatorem powołania tzw związku ludności narodowości śląskiej. Napotykając na podatny, kosmopolityczny grunt próbuje iść dalej, eksponując wymyślone niedawno barwy Śląska i demonstracyjnie pokazując niemiecką mapę Provinz Oberschlesien. Jako od człowieka nauki można byłoby oczekiwać np inicjatywy zorganizowania przez Uniwersytet Śląski w Katowicach i Uniwersytet Śląski w Opawie Kolarskiego Wyścigu Pokoju czy Mistrzostw Szybowcowych Dookoła Polski i Czech. Np Mistrzostw imienia Żwirki i Wigury lub podobnych przedsięwzięć. Niestety nic z tych rzeczy. To jednoczyłoby ludzi. A przecież wielką pasją pana Gorzelika jest sianie podziałów i konfliktów. Tak wielką pasją, jak wielką pasją Goeringa było gromadzenie dzieł sztuki, zrabowanych ofiarom wojny rozpętanej przez Niemców. Herr Gorzelik, jako fuehrerek od tzw autonomistów śląskich, próbuje grać marszem żywych z Katowic do Świętochłowic. Konkretnie do KL Zgoda Świętochłowice, czyli dokładnie - do stworzonego przez Niemców KL Auschwitz Eintrachthuette. Rzecz jasna pan Gorzelik targa włosy i odprawia lamentacje nad martyrologią Górnoślązaków. Oczywiście wszystko nosi podtekst antypolski. A przecież dla poszukującego prawdy i uczciwej historii, komendantem obozu 'Eintrachthuette' był nie kto inny ale sam Szlomo Morel. Polakożerca i zbrodniarz. Ścigany za zbrodnie dokonane na terytorium Polski, zbiegł do Izraela, gdzie aż do śmierci ukrywał się przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Szlomo Morel z pewnością nie reprezentował ani prawdziwej Polski, ani prawdziwych Polaków, ani prawdziwej polskości. Cynik Gorzelik z pewnością o tym wie. Ale cóż, on też nie reprezentuje prawdziwego Śląska, prawdziwych Ślązaków i prawdziwej śląskości. On najwyraźniej wykonuje dyrektywy Berlina, jak przeciętny członek NPD za Odrą.


Włochy albo jak trudno być uczciwym

Na przykładzie Włoch widać jak trudnym procesem jest dekryminalizacja struktur państwa. Widać jak na dłoni, jak trudno jest pozbawić władzy Grande Mafioso, capo di tutti capi, skorumpowanego pornopedofila - Silvio Berlusconiego. A przecież nie brakuje wśród Włochów ludzi wybitnych i uczciwych. Korupcja przeniknęła jednak przez cały przekrój państwa. Jest idealnym hamulcowym. Jedni boją się prawdy, bo dali łapówkę. Inni boją się prawdy, bo przyjęli łapówkę. We Włoszech najpopularniejszym od lat gatunkiem twórczości jest twórczość antymafijna. Utwory powstają zarówno w obszarze literatury, jak i muzyki. Jednak kiedy Roberto Saviano w swojej antymafijnej powieści 'Gomorra', całkowicie obnażył istotę mafii, od razu dowiedział się o 'fatwie', o wyroku śmierci na swoją osobę, wydanym przez neapolitańską camorrę. Oby nie dochodziło do podobnych sytuacji w Polsce, w Gdańsku, Łodzi czy Wrocławiu. Włoscy kryminaliści w przeszłości byli uważani za rycerzy Południa. Byli ludźmi wielkiego honoru i wielkiej godności, niezwykłej wrażliwości i sprawiedliwości. Cechowała ich lojalność i solidarność. Z czasem bardzo dużo zmieniło się i to wyłącznie - na gorsze. Kontaktów z branżą narkotykową Południa szuka już nie tylko Bogota czy Chicago, ale Moskwa i Petersburg. Berlusconi próbuje grać rolę pomostu Europa - Ameryka i Europa - Azja. Włoski premier z pewnością mniej myśli o włoskiej gospodarce i technologii, niż np wielki przyjaciel Polski i Polaków - Sergio Marchionne. Jednak preferowane przez Berlusconiego substytuty - przemysł pornoprostytucyjny, narkotykowy czy propagandowy, nie odrodzą potencjału i żywotności potomków Cezara, Leonarda da Vinci, Michała Anioła, Marconiego i Bugattiego. Niekiedy można odnieść wrażenie, że dewastacja intelektualna i obyczajowa pod rządami Berlusconiego, poczyniła takie spustoszenie, że Włochom lepiej tworzy się, pracuje i żyje - pod polskim Niebem i na polskiej ziemi. Ziemi wciąż żyznej i uświęconej - krwią i potem jej walecznych i pracowitych przodków. Oby nigdy w Polsce nie zabrakło tak znakomitych przedstawicieli Italii, jak Bacciarelli czy Scipio del Campo.


Fundacja Batorego czy anty-Batorego?

Fundacja Batorego działa na rzecz Polaków, czy może zrzesza antypolaków, polonofobów i polakożerców?. Często są sygnały, że ta instytucja staje po stronie czynnego antypolonizmu. Można stwierdzić niemal ze stuprocentową pewnością, że żadna z członkiń, ani członków Fundacji nie zadała sobie trudu odnalezienia miejsca narodzin Istvana Bathorego - Somlyo w Erdely-Siedmiogrodzie, ani, że nie złożyła hołdu Patronowi w miejscu jego śmierci lub pochówku. Czy w działalności Fundacji brano kiedykolwiek pod uwagę myśli i czyny księcia Siedmiogrodu, króla Polski i wielkiego księcia Litwy?. Król nie mówił po polsku, jego ustami w Sejmie I-szej RP był kolega z włoskich studiów, znakomity orator i doradca ale i kanclerz wielki koronny oraz hetman wielki koronny - Jan Zamoyski. Jednak monarcha, którego ojczystym językiem był język węgierski, dbał bardzo o interesy Polski i ziem podległych Rzeczypospolitej Polskiej. Dzisiaj Fundacja nie przywraca i nie rozwija pamięci o Stefanie Batorym. Czy za sprawą tzw Fundacji Batorego powstał w Polsce jakiś Dom Kultury imienia Stefana Batorego, czy może na Litwie powstał Dom Polski imieniem Wielkiego Monarchy?. Czy Fundacja chociaż raz zawalczyła o przywrócenie Uniwersytetowi Wileńskiemu nazwy jego Założyciela i Fundatora?. Niestety nie!. Ileż to wartościowych Polaków mamy dzisiaj spośród przybyłych z królem z Węgier węgierskich rodów - Rakoczi, Ferenc, Kovacs, Matyas, Nagy itp?. Król Batory zasłynął z surowego potraktowania warchołów gdańskich, którzy działali na szkodę Polski. Rzecz jasna byli to dywersanci o niemieckich korzeniach. Potrzebny byłby i dzisiaj taki elekcyjny monarcha. Prawdopodobnie postawiłby Polskę w szeregu tak zasłużonych monarchii, jak Szwecja, Hiszpania, Wielka Brytania i Norwegia. Ale może czas zacząć chociaż od promocji następcy królewskiego sekretarza, jakim był kolega z włoskich studiów, kolega Batorego i Zamoyskiego - wielki poeta Jan Kochanowski?. By rodzili się wielcy decydenci, musi odrodzić się klimat w publicznej przestrzeni Polski...i nie tylko Polski.


O co chodzi nuworyszom?

Żaden naród nie może istnieć bez moralnych więzi pomiędzy obywatelami oraz więzi pomiędzy zwykłymi obywatelami a wybraną przez obywateli władzą. W Polsce tą więzią i tym spoiwem był zawsze Dekalog i nakazy płynące z religii Chrystusowej. Nuworysze próbują zastąpić tą potężną więź - solidarnością szemranych interesów lub partyjnym kolesiostwem. Jakżesz nuworysze kochają satanistyczne symbole, te odwrócone krzyże i pogańskie węże Eskulapy?. Jakżesz lubią tarzać się w brudnych, łapówkarskich i złodziejskich pieniądzach?. Im pieniądze nigdy nie śmierdzą. Zaufali im do końca. Bezwzględni cynicy, grający przeuczciwych i dostojnych obywateli. W rzeczywistości - infantylne cieluchy. Dzieci-kwiaty. Wiecznie młodzi, jak Lenin i Nadieżda Krupskaja. Gatunek zasługujący na wspólne miano - palikotów.


Polskie drogi... i nie tylko drogi

Ignoranci i dewianci pchający się do wojska doprowadzają, że wojsko staje się domeną zdziczałych i zboczonych zakapiurów a nie m.in. szkołą zaradnych saperów, którzy drogi i mosty, potrafią budować zarówno w wojsku, jak i w cywilu. Polskie drogi wciąż nie mogą wyzwolić się z azjatycko-afrykańskich standardów. Te z lat 70-tych XX wieku często przewyższają obecne - pomysłowością rozwiązań i jakością. Tamte drogi i mosty były najczęściej budowane z udziałem wojska, niekiedy również - więźniów. Dzisiaj górę bierze przypadkowość i partactwo. Wyśmiano w Polsce, tak popularne w Królestwie Belgii drogi betonowe a być może ten surowiec najlepiej sprawdziłby się u nas. Moralna alfabetyzacja i cywilizacyjna politechnizacja przestały być czynnikiem istotnym w wojsku. Jednak czy coś pozytywnego mogą wykreować zdziczałe bestie?. Po 'Wietnamie' pozostały tysiące kalek psychicznych i fizycznych. Tysiące ludzi uzależnionych od heroiny. Czy superpotęga opium Afganistan nie zostawi weteranów zależnych od tego właśnie narkotyku?. Najwyrażniej zostawi. Wojsko coraz mniej potrafi reagować na klęski żywiołowe we własnej ojczyżnie. Coraz częściej za to przypomina niewielkie grupki zdesperowanych terrorystów. Udział wojska w budownictwie hydrotechnicznym zaczyna ocierać się o abstrakcję. A 'Włocławek' coraz bardziej trzeszczy i wysyła sygnały ostrzegawcze.


Anarchiści uderzyli w ideę polskiej spółdzielczości

Czerwoni oraz brunatni anarchiści i sabotażyści rozłożyli się wygodnie w Polsce. Wystarczy nic nie robić, tylko łgać na każdy temat, by utrzymać w Polsce skórzany fotel prezia. Preziowie spółdzielń w ramach obniżania kosztów własnych masowo polikwidowali wszelkie obiekty związane z nauką, kulturą i oświatą. Te obszary uznali za niedochodowe. Ba, uznali za obszary przynoszące same straty. Jakżesz na tym tle można podziwiać Spółdzielnię Mieszkaniową imienia Władysława Jagiełly w Łodzi?. Ludzi odpowiedzialnych za stan spółdzielczości na na łódzkim osiedlu, nie denerwuje obecność Jagiellońskiego Domu Kultury. Kultura to przecież nie abstrakcyjne czy archaiczne pojęcie. Ta rzecz niezbędna do życia, jak tlen, woda i chleb. Człowiek bez kontaktu z kulturą dziczeje i zwierzęceje. Przywykliśmy, że istnieje jakiś Klub Jagielloński ale w królewskim Krakowie, albo gdzieś za Wielką Wodą - w Newark. A tu taka znakomita placówka - w takiej zwykłej Łodzi. Otóż w Jagiellońskim Ośrodku Kultury w Łodzi miało miejsce spotkanie amatorskich zespołów teatralnych z Litwy, Białorusi , Ukrainy i Polski. Imprezę zorganizowano w ramach obchodów jubileuszu 15-to lecia Spółdzielni Mieszkaniowej 'Jagiełły' i nazwano ją 'Jagiellońskie Teatralia 2010'. W ciągu trzech dni łodzianie mogli obejrzeć kilka interesujących spektakli. Spotkanie młodych artystów było okazją do rozmów na temat własnych warsztatów teatralnych. Było także okazją do przybliżenia sobie codziennych problemów geograficznych sąsiadów a również okazją do prezentacji własnych umiejętności kulinarnych. Współczesny Polak nie jest ani wołem roboczym, ani cyborgiem. Oprócz pracy, chleba i spania, potrzebny jest mu kontakt z nauką, kulturą i sztuką.


Bezkresna głupota czy tylko germanofilstwo?

Francuzi w przeszłości z wielką pasją zniszczyli własne groby królewskie w Saint-Denis. Poniemieckie pamiątki czczą jednak z zadziwiającym zaangażowaniem. Niekiedy zakrawa to wręcz na jakiś terror wobec własnej historii i uległość wobec historii niemieckiej. Bo jak nazwać pielęgnowanie przez Francuzów koło Saint-Privat bloku kamiennego z niemieckim napisem, ku czci zwycięstwa w 1870 roku, odniesionego przez gwardię pruską nad wojskami francuskimi marszałka Canroberta?.


Czwarta Rzesza u bram Europy?

Syn zbrodniarza hitlerowskiego Hansa Franka - Niklas Frank wypowiada wiele mówiące słowa, w swojej literaturze rozliczeniowej: 'Myślę, że kiepska musi być kondycja niemieckiego społeczeństwa, jeśli taka rozrachunkowa książka {mowa o książce pt: 'Mój ojciec Hans Frank'}, zasługuje wśród Niemców na miano odważnej. To dowód, że moje pokolenie - kontynuuje pisarz - zbyt łatwo pozwoliło rodzinom przejść do porządku dziennego nad Trzecią Rzeszą. 'Z chęcią odpuściliśmy im winy, z łatwością uwierzyliśmy we wszystkie kłamstwa'- dodaje. Dalej syn zbrodniarza objaśnia : 'Moja rodzina, a właściwie prawicowe jej skrzydło orzekło, że splamiłem honor rodziny, pisząc negatywnie o Hansie Franku. Nie splamił go mój ojciec. Dopiero ja go splamiłem. Niemcy wciąż nie chcą poznawać własnej historii. Wolą historię fałszowaną, promującą neogermańskie mity i kłamstwa. Prawdziwą historię a także religię, usiłują zastąpić technologią. Tyle, że to staje się niebezpieczne dla innych. Nieludzkie niemieckie cyborgi stają się realnym zagrożeniem dla całego kontynentu i świata.


Dlaczego nikt nie broni Polski?

Fałszerze historii mają się najwyraźniej nieźle. Wszystko wskazuje na to, że żyją sobie dużo lepiej od historyków. Czekać tylko jak któryś z wysoko postawionych antypolaków wręczy Order Orła Białego Tomasowi Grossowi, Erice Steinbach lub któremuś z rosyjskich fałszerzy. Można ubolewać nad poszerzaniem się grona profesjonalistów od pisania historii od nowa i po swojemu. Pewnie wielcy obywatele Wielkiego Księstwa Litewskiego i Królestwa Polskiego przewracają się w grobach, gdy dowiadują się o najnowszej fali lituanizacji, obejmującej nawet ich imiona i nazwiska. Bo czyż Jan Karol Chodkiewicz przypuszczał, że kiedyś będzie się nazywał Jonas Karolis Chodkevićius albo Jerzy Pac, przypuszczał, że jego imię zabrzmi - Jurgis, a nazwisko - Pacas?.


Z życia niemieckich wyższych sfer

Kim był Hans Frank wie chyba każdy Polak, bez względu na wiek. Ten hitlerowski zbrodniarz, nie był jednak typowym degeneratem. Zanim został generalnym gubernatorem części terytorium Polski, nazywanym przez hitlerowskich oligarchów - hitlerowskim 'królem Polski', był wykształconym prawnikiem i prezesem Akademii Prawa Niemieckiego. Jego podpis można było znaleźć zarówno pod ustawami rasowymi, ustawami wywłaszczeniowymi, jak i zakazami wykonywania zawodu. Że był niesamowitym hipokrytą, przekonali się Polacy. To Hans Frank wydał zarządzenie: 'Na terenach znajdujących się pod niemieckim panowaniem dręczenie zwierząt w jakikolwiek sposób jest niedopuszczalne'. W tym samym czasie podlegli hipokrycie Niemcy mordowali Polaków niczym rzeźne bydło. Po latach Polacy poznali nieco prawdy o Franku. Nazista miał wytrzeszcz oczu. Był chory na zespół niedoboru jodu, na chorobę Gravesa-Basedowa. Chorobę nazywaną dawniej kretynizmem lub matołectwem. Poza tym jeszcze przed epoką objęcia władzy w 'GG' był homoseksualistą. I pomyśleć, że taka kanalia szarogęsiła się na Wawelu. Zaś podkrakowskie Krzeszowice stały się weekendową siedzibą tego antypolskiego potwora. Hans Frank skończył tak jak typowy niemiecki funkcjonariusz epoki Hitlera. Został powieszony na mocy wyroku Międzynarodowego Trybunału Norymberskiego. Już więcej nie zagrał roli hitlerowskiego 'króla Polski'.

Lubomir

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

25 Kwietnia 1632 roku
Zmarł Zygmunt III Waza, król Polski.


25 Kwietnia 1942 roku
Urodziła się Ewa Wiśniewska, aktorka filmowa i teatralna.


Zobacz więcej