Piątek 29 Marca 2024r. - 89 dz. roku,  Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 09.10.10 - 19:37     Czytano: [3810]

Fakty – Wydarzenia - Opinie

Kara śmierci dla polityków

Dzisiaj chyba żadnego polityka na świecie nie można określić mianem „męża stanu”. Wszyscy czy prawie wszyscy sprawują władzę dla samego jej sprawowania, z maniackiej chęci rządzenia ludźmi i dla pieniędzy (m.in. korupcja, która kwitnie także i w Polsce).

Jeden z drugim ma w nosie dobro kraju i narodu i bardzo często hołdują oni powiedzeniu: „Po mnie choćby i potop”. Dyrektor generalny Międzynarodowego Funduszu Walutowego Dominique Strauss-Kahn powiedział, że "zwykli ludzie" w krajach przechodzących głęboki kryzys gospodarczy płacą za "błędy popełnione przez wiele rządów w ciągu dziesięcioleci" (PAP 8.10.2010). Te błędy były popełniane ze świadomością tego, że działa się na szkodę państwa i narodu. A ich celem było tumanienie i przekupywanie narodu, aby głosował na tych polityków, aby mogli nadal rządzić i być przy korycie.

Tak jest m.in. z Donaldem Tuskiem i większością jego ministrów. Każdy trzeźwo myślący człowiek, nawet jak jest zwolennikiem PO, na podstawie faktów musi dojść do logicznego wniosku, że ci ludzie sprawują władzę dla samej władzy. Tusk i jego rząd nie tylko, że nie mają wizji rządów, ale szkodzą Polsce i narodowi polskiemu (Piotr Semka: „...gdy czasem pojawia się okazja (dla PO) do publicznej prezentacji wizji rządów, kończy się na nadętej akademii z wystąpieniami ministrów przypominającymi piarowskie prezentacje i setkami delegatów w roli statystów” Rzeczpospolita 26.9.2010). Kraj przechodzi przez poważny kryzys finansowy i potrzebuje natychmiastowej reformy wydatków publicznych. Inaczej Polskę czeka los Grecji, a może i gorszy. Tymczasem Tusk ucieka od koniecznych reform jak diabeł od święconej wody i jak człowiek pomylony niesamowicie zadłuża państwo. Nie ulega wątpliwości, że to się źle skończy. Ludzie będą mieli dość rządów tego nieudacznika chorego na władzę i albo obalą jego rządy w drodze „rewolucji” (Październik 1956, Grudzień 1970, 1980), albo przy urnach wyborczych. On po tym wypnie się na nas tyłkiem, będzie się z nas śmiał, żyjąc sobie jak król, o co zapewne zabiega na różny sposób już teraz.
A tak być nie powinno!

Politycy po odejściu czy utracie władzy powinni być sądzeni ze swego sprawowania władzy przez Trybunał Stanu lub specjalnie do tego celu powołany jakiś inny trybunał, którego istnienie powinien wymusić naród. Jeśli taki trybunał orzeknie, że tacy a tacy politycy działali świadomie na szkodę państwa i narodu, powinni być skazywani na śmierć. Właśnie tylko specjalnie dla nich powinna być przywrócona kara śmierci.
Tylko w ten sposób zmusi się polityków do dbania o dobro kraju i narodu.


„Praworządna” Platforma Obywatelska?

Polska Agencja Prasowa w swoim serwisie informacyjnym podała 30 września 2010 roku, że ciągle członek Platformy Obywatelskiej (PO) Janusz Palikot zarzucił marszałkowi Sejmu, a w latach 2007-10 ministrowi spraw wewnętrznych i administracji Grzegorzowi Schetynie używanie służb specjalnych do walki politycznej! – Jeśli to prawda, to widzimy jak „praworządnie” rządzi Platforma Obywatelska. Jednocześnie Donald Tusk i jego ekipa bezowocnie od 3 lat (!) dwoją się i troją (powołalni specjalnie w tym celu komisję sejmową), aby udowodnić, że rządy Prawa i Sprawiedliwości (2005-07) nie były praworządne. – Czyli złodziej krzyczy: „Łapać złodzieja!”.


Mamy coraz mniej demokracji

Jeden z czołowych publicystów „Rzeczpospolitej” Rafał A. Ziemkiewicz pisze: „Demokracja liberalna jest najlepsza – kto tak nie uważa, musi się liczyć z wykluczeniem z debaty publicznej. Co jednak zrobić, gdy wiara w demokrację kłóci się z empirycznym doświadczeniem? Ogranicza się ją tak, żeby zachować pozory. Proces faktycznego dekonstruowania demokracji bez otwartego odrzucania obowiązującej wiary w nią nie jest w historii pozbawiony precedensu. Przykładem narzucającym się jest oczywiście Oktawian August Cezar, który, godząc konieczność z przyzwyczajeniem swych poddanych, zbudował monarchię zachowującą wszystkie pozory republiki – i to tak skutecznie, że jeszcze przez kilka pokoleń dumni ze swej republiki Rzymianie nie zauważali, że już od dawna jej nie mają.

Dzisiaj jesteśmy świadkami coraz większego dekonstruowania demokracji przy słowach jak bardzo ją kochamy przez rządy wszystkich państw, w tym także Polski, a szczególnie przez obecny rząd Platformy Obywatelskiej. Jednak największym zagrożeniem dla prawdziwej demokracji staje się Unia Europejska. Bruksela wydaje coraz więcej ustaw, które nie tylko ograniczają suwerenność państw członkowskich, ale które także depczą elementarne zasady demokracji i często są w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem.
Orwellowskie myśli urzeczywistniają się na naszych oczach. Wchodzimy w epokę koszmaru.


Rząd PO depcze zasady demokracji

Wzorując się na działalności szeregu parlamentów demokratycznych państw, jak np. Australii w której mieszkam, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński przedstawił propozycje zmian w regulaminie Sejmu, które dotyczą likwidacji tzw. zamrażarki marszałka Sejmu oraz wprowadzenia debaty rząd-opozycja. Szef rządu musiałby stawać przed parlamentem i odpowiadać "na zasadzie równości" na pytania posłów - tłumaczył szef PiS. Jego zdaniem modyfikacje są konieczne, bo w Polsce mamy zagrożoną demokrację.
To że w Polsce jest zagrożona demokracja przez rząd Donalda Tuska to więcej niż pewne, a tzw. zamrażalka marszałka Sejmu jest jednym wielkim skandalem! Marszałek Sejmu, wywodzący się z partii rządzącej, zamraża wnoszone przez opozycję propozycje ustaw, nawet te najmądrzejsze i bardzo potrzebne, tylko dlatego, że są dziełem opozycji. Niekiedy on i Platforma Obywatelska są na tyle bezczelni, że niektóre te propozycje tylko trochę zmienione przedstawiają po jakimś czasie jako swoje, co już kilka razy zarzuciło PO Prawo i Sprawiedliwość.


W Platformie Obywatelskiej są „źli ludzie”

Wokół premiera Donalda Tuska jest zbyt wielu lizusów i "stukających obcasami" - przyznaje w wywiadzie w "Magazynie" dziennika "Polska The Times" (24.9.2010) Andrzej Halicki. Mówi to nie kto inny jak poseł i szef mazowieckiej Platformy Obywatelskiej. Polityk przyznaje też, że w partii są "źli ludzie".

Kim są "źli ludzie"? - To wszyscy, którzy politykę rozumieją w sposób mechaniczny i czasami jako sprawę swojej prywatnej kariery - tłumaczy poseł. I podaje przykład: gdy spotyka się troje działaczy, dwoje z nich zastanawia się, jak "zrzucić sąsiada z ławki".
Według posła w otoczeniu premiera powinno znaleźć się więcej osób, które nie będą mu wyłącznie przytakiwać.
To właśnie z nimi Tusk powinien się naradzać i konsultować decyzje. A najważniejsze - podkreśla polityk - aby nie byli to wyłącznie ludzie, którzy się z premierem we wszystkim zgadzają.

Halicki zdradza, że ludzie, którzy mają przedstawić premierowi jakąś sytuację, najpierw upewniają się, "co jest oczekiwane przez szefa". - To nie jest dobra diagnoza - twierdzi poseł.


Tusk jest małostkowy i mściwy

Paweł Piskorski, były czołowy polityk Platformy Obywatelskiej, a dziś lider SD, w rozmowie z dziennikiem "Polska" (6.10.2010) pytany o wywiad posła PO Andrzeja Halickiego, w którym mówił m.in. o lizusach otaczających premiera Donalda Tuska, stwierdził, że słowa te były charakterystyczne dla tej grupy polityków Platformy Obywatelskiej. – „Andrzej Halicki w momencie kiedy zebrał się na szczerość, powiedział tak naprawdę to, co wszyscy wiedzą: Donald Tusk bywa małostkowy i mściwy. Potrafi być bezwzględny i upokarzać swoich współpracowników i przyjaciół. To oczywiste, że nie jest człowiekiem wolnym od klakierów i podlizuchów różnej maści, którzy mu przyklasną, cokolwiek by tylko powiedział - uważa Piskorski. Jak dodał, gdyby nie strach wielu Polaków przed powrotem PiS do władzy, to wielu wyborców już dawno porzuciłoby PO.


Pajacowanie Donalda Tuska

Premier Donalda Tuska, że przeniesie się z Urzędu Rady Ministrów do Sejmu, aby nadzorować aktywność legislacyjną swych posłów.
Red. Rafał Ziemkiewicz tak komentuje ten fakt na łamach „Rzeczpospolitej” (2.10.2010):
(...) Co z tego możemy wnosić o organizacji prac rządu? Wydaje się potwierdzać teza uważana dotąd za złośliwą insynuację, że Tusk zajmuje się życiem towarzyskim i kopaniem piłki, zamiast rządzeniem, skoro URM doskonale poradzi sobie bez jego obecności. Co z tego wynika na temat klubu parlamentarnego PO? Że pomimo efektownego zasilenia go najlepszymi siłami (kto jeszcze pamięta?) stanowi gremium stu kilkudziesięciu bezmyślnych, hm, pionków, które szef musi osobiście popychać palcem do najprostszych działań, choć, nawiasem mówiąc, biorą za nie bardzo grube pieniądze. Ale najciekawsze jest, co z tego wynika o samym Tusku.

Wynika, że, mianowicie, coraz bardziej grzęźnie on w łukaszenkowskich błazenadach. Najpierw zrobił ustawkę z dyrektorami OFE, teraz popisuje się nadzorowaniem posłów… W najbliższym czasie pewnie ochrzani przed kamerą ministra Grabarczyka i każe mu natychmiast wybudować autostrady, albo wezwie do siebie dyrektorów szpitali i zruga surowo, że mają lepiej leczyć, bo jak który nie, to on osobiście nogi powyrywa takiemu synowi z… A, bym zapomniał, że właśnie coś w tym stylu zapowiedziano rektorom, że jeśli który zadłuży uczelnię, to rząd go za frak, panie, i tego…

To jest rzeczywiście nowość, pokazująca, jak sądzę, desperację premiera. Niby odniósł właśnie ogromny sukces − udało mu się ubłagać Europę do klepnięcia księgowych zabiegów ministra Rostowskiego, dzięki czemu dług publiczny spadł na papierze o parę procent; niby oparł się zmasowanemu naciskowi salonów, które po instalacji u władzy Komorowskiego i wobec nieuchronnego odtworzenie wokół niego LiD-u już przebierają nogami, by robić Tuskowi politykę personalną, ale premier di tutti capi najwyraźniej nie wie, co dalej. Bo perspektywy rysują się czarne.

Dotąd można było myśleć o Tusku różnie, ale zawsze jako o osobie na poważnie. Poza „poganiacza leniwych posłów” otwiera w karierze nowy etap – polityka uciekającego przed przerastającymi go kłopotami już nie tyle w piar, co wprost w pajacowanie”.


PO niszczy finanse Polski

Prof. Zyta Gilowska w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” (30.9.2010) na temat antypolskiej polityki finansowej rządu Donalda Tuska powiedziała m.in.:

Red.: Ekipa Donalda Tuska odpowiada także za wzrost galopującego wzrostu zadłużenia Polski. Niektórzy ekonomiści ten przyrost zadłużenia w czasie rządów PO oceniają na "2 Gierki".

Prof. Gilowska: Ależ to zadłużenie wzrosło znacznie bardziej. Tempo, w jakim rośnie dług publiczny, jest dziś głównym problemem państwa polskiego. To zaczęło się w 2008 roku. Przyrost długu publicznego w 2006 r. wyniósł 42,4 mld zł, a potem zmalał do 22,1 mld zł w 2007 roku. Natomiast w 2008 r., dobrym przecież roku wzrostowym (tempo wzrostu PKB w 2008 r. wyniosło 4,8 proc.), dług publiczny wzrósł o 70 mld zł, czyli w jeden dobry rok długi państwa narosły bardziej niż przez dwa lata poprzednie, też zresztą dobre. Te liczby chcę z naciskiem przywołać i podkreślić, ponieważ pojawiają się opinie, jakoby Polskę zadłużał jakiś "PO - PiS", co jest brednią do kwadratu. Żadnego stworzenia o nazwie "PO - PiS" nigdy nie było, natomiast rząd PiS zmniejszył przyrost długu publicznego o połowę. Oszołamiający "popis zadłużeniowy" wykonała PO i tego ukryć się nie da. Obecnie, w czasie naszej rozmowy, państwowy dług publiczny jest o 225 mld zł większy, niż był 31 grudnia 2007 roku.

Red.: To daje grubo ponad 200 mld zł, czyli ok. "5 Gierków". Skąd taki nagły wzrost długu?

Prof. Gilowska: Z kiepskiego rozeznania spraw państwowych, z nadziei, że to się nie wyda, z mylnej rachuby na takie przyspieszenie tempa wzrostu gospodarczego, by wyjść z deficytu, z potrzeb marketingu politycznego. Rząd jest wręcz dumny z tego, że nie podejmował działań, które powinny być podejmowane z wyprzedzeniem dla minimalizowania niekorzystnych skutków zjawisk, które częściowo dotknęły Polskę z zewnątrz.
(...)

Red.: Co nas czeka, jeśli szybko nie zostanie zredukowany deficyt i dług publiczny?

Prof. Gilowska: Licznik długu bije coraz szybciej. W trakcie naszej rozmowy dług publiczny wzrósł o 12 mln złotych. To daje kwotę 275 mln zł dziennie, w tempie 3200 zł na sekundę. Jesteśmy okrutni wobec własnych dzieci, wnuków i następnych pokoleń. Nie dość, że demolujemy świat, na który ich sprowadzamy, to jeszcze zostawiamy im długi.


Polska tonie. Kiedy rząd się obudzi?

W „Wirtualnej Polsce” w felietonie polityczno-gospodarczym pt. "Wieści dla Polski są straszne - kiedy rząd się obudzi?" (28.9.2010) Wiesław Dębski nie zostawia suchej nitki na polityce finansowo-gospodarczej rządu Donalda Tuska i jego ministra finansów Jana Vincentego Rostowskiego. Do tego tekstu jeszcze powrócimy. Tutaj chciałbym przytoczyć niektóre wypowiedzi internautów, które ukazały się pod felietonem Wiesława Dębskiego: 1. Miał być cud a wyszedł tylko smród! Tusk mówi prawdę, gdy się pomyli. Klakierzy z wypranym rozumem przez media i GWno nie wiedzą, że głosując na partię obłudników w rzeczywistości głosują przeciwko sobie. Każdy może sprawdzić gdy rządził PiS, to bezrobocie wynosiło 9% a za PO 12%, deficyt wynosił 15 miliardów a za PO ponad 100 miliardów. POLSKI dług rośnie w błyskawicznym tempie i nasze wnuki nie będą w stanie go spłacić i zbliżamy się do Grecji a Tusk wmawia Polakom, że jesteśmy zieloną wyspą. Jakie to złudne, zielona wyspa z zadłużeniem państwa 700 miliardów zł. Strach pomyśleć, co będzie, gdy PO znów wygra wybory? Wtedy nasze państwo czeka to, co spotkało nasze stocznie; 2. Jest dobrze, naród wybrał to widocznie tak chciał i będzie jak na Titaniku - okiestra do końca będzie grała; 3. (...) A co do afer, to afera za czasów SLD, to mały pikuś, w porównaniu do tego co dzieje się obecnie. Teraz po stronie aferzystów stoi sam Premier. [Rychu, Miro ] Już w wyborach samorządowych trzeba przetrzebić te złodziejskie towarzystwo; 4. Niestety jako naród nie nadajemy się do myśleniaUdowadnia to bierna postawa narodu wobec podwyżek podatków, ilość ludzi popierających Prezesa (Tuska); 5.Każdy myślący człowiek od początku wiedział, że ten nierząd z nienormalym premierkiem doprowadzi Polskę do ruiny. WITAJ GRECJO!; 6. A kto ich wybrał – głupie Polaczki? Jeszcze prezydenta im dokooptowali. Dobrze, dobrze naród musi dostać kopa w d…ę, żeby cokolwiek zrozumieć; 7. Rząd zajmuje się tylko Kaczyńskim, a gospodarka na dnie!!


Niepokojąca lekkość Platformy

Red. Piotr Semka w „Rzeczpospolitej” (26.9.2010) tak komentuje zjazd Platformy Obywatelskiej i niepokojącą lekkość Donalda Tuska w odniesieniu do istotnych spraw państwa i narodu polskiego:
„Wielki zjazd rządzącej partii po wygranych wyborach prezydenckich. Spotkanie zwycięzców, którym nareszcie nie zagraża weto głowy państwa. Triumfatorów, którzy – jak mówi Donald Tusk – “już nawet nie mają z kim przegrywać”.
Wydawałoby się, że to idealny moment na nowy początek. Na zarysowanie jakiejś oryginalnej wizji dla Polski na najbliższe parę lat.

Zamiast tego z ust Tuska usłyszeliśmy tradycyjną już umoralniającą mowę, przestrzegającą platformersów przed cwaniactwem, zajmowaniem się samym sobą i wzywającą do ciężkiej pracy. Skąd my to znamy? Czy nie podobnie brzmiały słowa premiera na konwencji tuż po wybuchu afery hazardowej, gdy ogłosił wojnę z PiS i wezwał tych, którzy nie chcą się dostosować do wysokich standardów jego partii, aby wyszli z sali? Są i inne podobieństwa: w sobotę Jarosław Kaczyński znów odegrał rolę dyżurnego straszydła, które utrzymywane jest z dala od władzy tylko dzięki heroicznej walce platformersów.

Czy tak wyglądają dziś największe problemy rządzącej partii? A co z długiem publicznym? Co z głosami zaniepokojonych ekspertów krytykujących teorię dobrobytu “tu i teraz”? Co z polityką zagraniczną, ze sporem z Niemcami o świnoujski gazoport? Co z umową gazową z Rosją i śledztwem smoleńskim?
Czy Donald Tusk sądzi, że jeśli o tych sprawach nie powie, to kłopoty przestaną istnieć? Polacy niestety nie dowiedzieli się od premiera, co w ich życiu zmienią ustawy z tak reklamowanej jesiennej ofensywy legislacyjnej. Tusk nie zechciał też wyjaśnić, dlaczego zamierza przenieść się ze swojej kancelarii do sejmowego gabinetu. Czyżby musiał osobiście pilnować przegłosowania przez koalicję paru ustaw? A może marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna jest na tyle nieprzewidywalny, że premier musi patrzeć mu non stop na ręce? Politycy PO oburzają się, gdy padają zarzuty, że zdobyli władzę dla samej władzy. Ale gdy czasem pojawia się okazja do publicznej prezentacji wizji rządów, kończy się na nadętej akademii z wystąpieniami ministrów przypominającymi piarowskie prezentacje i setkami delegatów w roli statystów.
Konwencja najsilniejszej polskiej partii to show jednego aktora. Niestety, zmęczonego i pozbawionego nowych pomysłów”.


Zbliża się czas rozliczenia Tuska

W Wirtualnej Polsce w opiniach do tekstu "Samotność antysalonowca Tuska - zbliża się konflikt?" (6.10.2010) czytamy taką opinię podpisaną przez „dr.rd”: „Cytując słowa Tuska z 2005 r.: Jeśli przyjąć że wóz zwany Polską ugrzązł w błocie to ja chcę go pchnąć do przodu i dokładnie zbadać czy winny jest woźnica czy konie”.
W 2010 r. muszę stwierdzić, że wóz zwany Polską utopił się w błocie wraz z końmi i trzeba dokładnie zbadać jaki udział w tym ma woźnica (czyli Donald Tusk!)”.


Minister Tuska ma śledczych na karku

Prokuratura sprawdza, czy minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller złamał prawo. Faworyzowana przez niego firma Medium Soft jest bliska wygranej w dwóch przetargach organizowanych i nadzorowanych przez MSWiA - wynika z informacji "Dziennika.pl” (4.10.2010).

MSWiA chce kupić oprogramowanie i sprzęt do zbudowania sieci centrów powiadamiania ratunkowego w całym kraju. CPR to miejsce, w którym będą odbierane wszystkie połączenia na numerem 112 – gdy zobaczymy wypadek na drodze, pożar lub będziemy wzywać policję czy pogotowie.
Będąc wojewodą małopolskim Miller to samo budował w Krakowie, łamiąc prawo, gdyż przyznał bez przetargu budowę małopolskiego CPR tej samej poznańskiej firmie. Prokuratura prowadzi śledztwo także w tej sprawie.
Czy zrobił to i teraz robi bezinteresownie czy za łapówkę?!
Tusk zapewne postara się o to aby Millerowi nie spadł żaden włos z głowy.


Poważne wyzwanie dla Komorowskiego

Jakim prezydentem będzie Bronisław Komorowski i jak będzie oceniany, to ciągle jeszcze otwarte pytania. Janina Paradowska, publicystka lewicowej "Polityki", w tekście napisanym specjalnie dla Wirtualnej Polski (7.10.2010), pisze, że aż 43% ankietowanych nie ma na temat prezydenta wyrobionej żadnej opinii i mówi – trudno powiedzieć. Bardzo dobrych ocen ma prezydent 3%, raczej dobrze ocenia go 38% badanych, 13% ma zdecydowanie złe zdanie o tej prezydenturze. Nieco bardziej skrystalizowane poglądy mają w tej kwestii internauci, którzy na prezydenta patrzą coraz bardziej krytycznie. W ciągu dwóch tygodni oceny pozytywne wśród internatów nieco spadły w tym aż o 5% spadły oceny bardzo dobre. Oczywiście od objęcia urzędu minęło niewiele czasu i duża liczba tych, którzy nie mają jeszcze wyrobionego zdania dziwić nie musi. Jednak jest sygnałem ostrzegawczym, że być może prezydent powinien stać się bardziej widoczny, wyraźniej formułować swoje opinie i zauważa, że najwyraźniej spora grupa wyborców patrzy na jego prezydenturę z pewnym dystansem i na razie woli nie oceniać. I to jest dla prezydenta Komorowskiego poważne wyzwanie.


Komorowski inkarnacją postkomunizmu

Prawnik Jerzy Szczęsny w „Rzeczpospolitej” (30.9.2010) pisze: „Gruba kreska z 1989 r. (premiera Tadeusza Mazowieckiego, która rozgrzeszała z wszelkiego zła zbrodniarzy i liderów komunistycznych) była tak gruba, że w jej wyniku nastąpiło przekroczenie granicy, poza którą takie kwestie jak skrupuły, sumienie i odpowiedzialność, stały się iluzoryczne, a pojęcia takie jak hańba, wina, skrucha i przebaczenie zyskały status staroświeckich anachronizmów”.

Byli zbrodniarze i działacze komunistyczni nie tylko nie zostali ukarani, odcięci „moralnym zakazem” od społeczeństwa, ale na odwrót tolerowani, nadal wpływowi, a co gorsze przyciągali do siebie, do prowadzonej przez nich polityki byłych działaczy opozycji. Europoseł Marek Migalski w swej tylko co wydanej książce pt. „Nieudana rewolucja. Nieudana restauracja” (2010) pisze, że nowy prezydent Bronisław Komorowski: "Choć był antykomunistą i działaczem opozycji, dzisiaj (...) jest inkarnacją postkomunizmu". Przypatrzmy się ludziom, których zatrudnił w Pałacu Prezydenckim. Ludzie byłej antypolskiej i pełnej kryminalistów WSI (z którą był blisko związany!), wysokich działaczy Platformy obywatelskiej (np. barona Sławomira Nowaka), ludzi dawnej lewacko-antypolskiej Unii Wolności i lewaków, jak np. na stanowisko doradcy ds. historii Nałęcza.
Coraz otwarcie mówi się także o ewentualnej koalicji PO-SLD („Polska” 1.10.2010), którą Komorowski będzie wspierał.


Komorowski prezydentem Polactwa

Platforma Obywatelska w walce z prezydentem Lechem Kaczyńskim trąbiła urbi et orbi (miastu i światu), że nie jest on prezydentem wszystkich Polaków.
A czy prezydentem wszystkich Polaków jest prezydent PO Bronisław Komorowski?
Na samym początku na to pytanie należy odpowiedzieć, że chociaż Lech Kaczyński nie był prezydentem wszystkich Polaków, to był jednak prezydentem znacznej większości Polaków, czyli patriotów polskich. Natomiast Bronisław Komorowski jest prezydentem głównie polactwa, czyli mieszkańców Polski, którzy są wyprani z patriotyzmu.

Nie ulega wątpliwości, że zdecydowana większość ludzi, którzy w ostatnich wyborach prezydenckich głosowali na Jarosława Kaczyńskiego (8 milionów wyborców!), a także część elektoratu innych partii politycznych nie uważa Bronisława Komorowskiego za swego prezydenta. A to dlatego, że dał się poznać jako zajadły i złośliwy wróg prezydenta i prezydentury Lecha Kaczyńskiego oraz jego pamięci (skandal z krzyżem przed Pałacem Prezydenckim, który sprowokował). Jak się orientuję, Komorowski nie jest także prezydentem zdecydowanej większości Polaków żyjących na obczyźnie. Codziennie słyszę jak rodacy życzą mu, aby poleciał samolotem gdzieś i już nie wrócił, a więc to co on życzył prezdenetowi Lechowi Kaczyńskiemu.
Co więcej, Bronisław Komorowski sam nie stara się być prezydentem wszystkich Polaków – i wcale tego nie ukrywa! Ten pachołek Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska m.in. oczyszcza Pałac Prezydencki z ludzi, którzy pracowali w nim za prez. Kaczyńskiego. Nie zdziwię się jak dowiemy się, że pozwalniał nawet wszystkie sprzątaczki i kucharki, gdyż jak podał „Dziennik” (3.10.2010): „Bronisław Komorowski nie ufa dwóm fotografom, którzy robili zdjęcia Lechowi Kaczyńskiemu. Dlatego nowy prezydent ściągnął do Pałacu Prezydenckiego dwoje nowych specjalistów od robienia zdjęć”.


Pefofil z PO

Jak informuje "Głos Pomorza", Piotr Z., 45-letni działacz Platformy Obywatelskiej i z jej ramienia radny z Żelaza w gminie Smołdzino został 1 października 2010 roku aresztowany na dwa miesiące. Słupska Prokuratura Rejonowa podejrzewa go o molestowanie i gwałcenie 13-letniej córki sąsiadów. Według śledczych, do pedofilskich czynów doszło czterokrotnie w 2009 i 2010 roku. Prokuraturę powiadomili rodzice nastolatki.
Ile ciemnych typów jest w PO! – Niestety ciemne polactwo, wyprodukowane przez lewackie i antypolskie media, tego nie widzi i nie chce widzieć.


Wybiórcza walka Pitery z korupcją

Samorządowcy gminy Chełmiec w województwie małopolskim oczekiwali, że Julia Pitera, pełnomocnik ds. Opracowania Programu Zapobiegania Nieprawidłowościom w Instytucjach Publicznych w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów – Donalda Tuska, zajmie się sprawą dotyczącą źle wykonanej kanalizacji na ich terenie. Ale się zawiedli. Jak mówią, spotkało ich chłodne przyjęcie, a minister nie wyraziła zainteresowania problemem, który w opinii samorządowców nosi znamiona korupcji („Nasz Dziennik” 5.10.2010).
Czy to kolejna afera korupcyjna z udziałem ludzi z PO, która nie ma ujrzeć światła dziennego?!


Znienawidzona Julia Pitera

Posłanka PO Julia Pitera do niczego się nie nadaje (w młodości marzeniem jej było zostać aktorką, ale i do tego się nie nadawała). Po prostu żenada! Ale premier Donald Tusk wynagradza swoich klakierów i zaraz po objęciu władzy mianował tę kobiecinę pełnomocnikiem rządu do walki z korupcją. Tak „walczy” z tą korupcją, że nawet niezauważa, że pod jej nosem koledzy z PO kręcą sobie lody (np. afera hazardowa, którą Tusk szybko zamiótł pod dywan: Arkułowicz: to była afera PO „Rzeczpospolita” 30.9.2010). Trzeźwo myślący Polacy-podatnicy są oburzeni na to, że ich pieniądze są wyrzucane w błoto – na zapewnienie luksusowego życia Julii Piterze. Widać to m.in. po reakcji bardzo wielu internautów. W „Wirtualnej Polsce” (30.9.2010) po tekście pt. „Pitera: Palikot narusza dobra osobiste Schetyny” wielu internautów „przejechało” się po Piterze, czyli wytykało jej nieróbstwo i branie za nie dużej forsy. Oto niektóre uwagi: hhheee: „Co robi pitera?: obciąga kable schetynie”; foka: „Pitera żeruje na podatnikach. Okrada nas. Nierób i warchoł w rządzie Tuska”; klon: „Za co ta baba pierze pieniądze? Największy nierób w rządzie Tuska. Okrada nas podatników”; itp: „Głupia baba”; ..*: „Ciągle ktoś pyta, co robi pani min. Pitera? - Odpowiadam: Morduje się w polskojęzycznej stacji telewizyjnej TVN24 odpowiadając na dogłębne i dociekliwe pytania komsek tej stacji Olejnik (nadmieniam uprzejmie, że zachowuje się jak typowo polska polonistka - kaleczy mowę polską .... drugi taki przypadek - też w tym zawodzie - to taki z czerwonym nosem z SLD o aktorskim głosie”. Itd.


Oto elektorat PO

W Wirtualnej Polsce (4.10.2010) w opiniach do tekstu: Minister Donalda Tuska złamał prawo? Internauta
podpisany “Wyszukiwacz cudów” pisze o tym kto głosuje na Platformę Obywatelską: Oto elektorat PO:
Elektorat PO tworzą następujące grupy:

1. Zdegenerowana młodzież, pozbawiona zasad i moralności, często mająca problemy z prawem, nadużywająca "używek" i w dodatku mająca kompleksy na punkcie swoich studiujących/robiących karierę kolegów i koleżanek (którzy to z resztą glosują na PiS). Wykształcenie tej grupy sięga najwyżej studiów zaocznych na jakimś pseudo-kierunku (często zaś kończy się na ledwo zdanej maturze, lub nawet na podstawówce), mimo to uważają się za "wybrańców" i bardziej niż jakakolwiek inna grupa gotowi są poniżać i obrażać innych, uważając się za lepszych.

2. Rozmaici pospolici przestępcy, drobni złodzieje, geszefciarze, "kręciciele lodów", wyłudzacze rent i inne szemrane towarzystwo, widzące w PO szansę dla pozostania bezkarnymi. Rozkład państwa pod szyldem PO sprzyja ich działalności i daje im pewność że "nie wpadną", a nawet jeśli, to "rządy miłości" wszystko im wybaczą.

3. Medialni półdebile, nie potrafiący odróżnić informacji od opinii, zapatrzeni w "ałdorytety", sporadyczne wierzący w cuda (w tym - cud drugiej Irlandii) i reklamy proszków do prania. Grupa bardzo podatna na wpływy, na ogół też biedna i słabo wykształcona. Choćby stracili pracę i dobytek życia, i tak uwierzą że uczestniczą w Cudzie Gospodarczym, a "za kaczorów było gorzej" - wystarczy że "pan z TVN" opowie jak jest i jak było. Ponieważ dali sobie wmówić że głosowanie na PO dodaje im klasy inteligencji i nowoczesności, to choćby klepali jeszcze większą biedę, to i tak są przekonani o słuszności swojego wyboru.

4. Agenci dawnych służb wraz z rodzinami, upatrujący w PO szansę na utrzymanie statusu quo gwarantującego im gigantyczne przywileje, bezkarność i medialną "niewidzialność". Do tej grupy można doliczyć również licznych TW donoszących kiedyś na kolegów i znajomych, a zajmujących obecnie wysokie państwowe stanowiska (w tym na uczelniach) i panicznie bojących się lustracji, mogącej zrujnować zarówno ich niesłusznie zdobyta pozycje zawodową jak i zakłamane życie towarzyskie.

5. Byli działacze PZPR (i organizacji satelickich) widząca że dzięki PO "wraca stare", odnajdujący w PO logiczną kontynuację linii polityczno-kadrowej PZPR i liczący w najbliższym czasie na "udział w kręceniu lodów". Ludzie z tej grupy bardzo często upatrują w utracie suwerenności przez Polskę szansę na partykularne "wybicie się" (a raczej "powrót do łask"), dlatego dziś swoje poparcie wyborcze prawie jednoznacznie deklarują po stronie PO (ci nieliczni, którzy wierzą w jakiekolwiek, choćby komunistyczne, ideały - w SLD).

6. "Nawróceni Jełropejczycy", wstydzący się faktu bycia Polakami, często emigranci, w rozmowie z dalekimi zagranicznymi znajomymi nie przyznający się do swojej narodowości, w rozmowie z bliższymi znajomymi otwarcie nabijającymi się ze wszystkiego co Polskie. Cechuje ich zerowa znajomość historii, brak wiedzy politycznej (a często też każdej innej, w końcu do pracy "na zmywaku" wiedzy nie potrzeba), mimo to uważają się za "postępowców", co przejawia się ślepym zapatrzeniem we wszystko, co "zachodnioeuropejskie" - nawet jeśli na Zachodzie jest to przez inteligencję powszechnie krytykowane”.


Michnik wrogiem narodu polskiego?

„Adamie! Kiedyś – dawno temu – byliśmy przyjaciółmi. Teraz pragniesz mnie postawić przed sądem (właśnie otrzymałem list od Twojego adwokata), ponieważ napisałem prawdę: że jesteście – Ty i Twoi ludzie – spadkobiercami Róży Luksemburg i jej straszliwej idei wynarodowienia Polaków (oraz wszystkich innych narodów) – idei podjętej potem przez Komunistyczną Partię Polski” – napisał znany pisarz Jarosław Marek Rymkiewicz w liście otwartym do redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” Adama Michnika. List otwarty ukazał się wczoraj m.in. w portalu niezalezna.pl., a przedrukowały go inne portale.
Rymkiewicz tłumaczy, że napisał go, bo Agora (wydawca „GW”) zagroziła mu procesem.
– To w PRL pozywano pisarzy do sądu za słowa – oburza się.

Sprawa dotyczy wypowiedzi Rymkiewicza w „Gazecie Polskiej” z 11 sierpnia. Komentując sprawę krzyża na Krakowskim Przedmieściu, stwierdził: „Polacy, stając przy nim, mówią, że chcą pozostać Polakami. To właśnie budzi teraz taką wściekłość, taki gniew, taką nienawiść – na przykład w redaktorach »Gazety Wyborczej«, którzy pragną, żeby Polacy wreszcie przestali być Polakami”.

Pisarz przekonywał, że redaktorzy „GW” są „duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski”. Jego zdaniem „rodzice czy dziadkowie wielu z nich byli członkami tej organizacji, która była skażona duchem »luksemburgizmu«, a więc ufundowana na nienawiści do Polski i Polaków. Tych redaktorów wychowano tak, że muszą żyć w nienawiści do polskiego krzyża. Uważam, że ludzie ci są godni współczucia – polscy katolicy powinni się za nich modlić” („Rzeczpospolita” 6.10.2010).
Z Rymkiewiczem zgodzi się zapewne każdy patriota polski!


Lwów był polskim miastem

Ukraińcy nakręcili film pt. "Złoty Wrzesień", który pokazuje jaki charakter miała okupacja sowiecka Lwowa w latach 1939-41, jakie metody były stosowane wobec ludności tego miasta, wówczas w większości polskiej. Film zrealizowany jest w konwencji, której na Ukrainie dotąd nie stosowano. Mamy tu bowiem do czynienia z dokumentem fabularyzowanym. Jak mówi reżyser Taras Chymycz, jest to format discovery historia. W filmie m.in. występuje znany ukraiński zespół wokalny Tercja Pikardyjska, który w fabularyzowanym fragmencie śpiewa po polsku bardzo znaną nawet wśród współczesnych Polaków polską przedwojenną piosenkę „Tylko we Lwowie”. Bowiem film nie ukrywa, że w 1939 roku Lwów był polskim miastem. Dla widzów ukraińskich to może być nowość, gdyż dotychczasowa propaganda ukraińska twierdziła, że Lwów był zawsze ukraińskim miastem pod polską okupacją. Taras Chymycz korzystał także z pomocy historyków polskich i dwóch Polaków występuje w filmie.

Marian Kałuski

Wersja do druku

Bogusław Maśliński - 19.11.10 11:04
Parę słów do komentarza Agamemnon
Państwo Polskie jest państwem bezprawia.
Gruba kreska doprowadziła do sytuacji że przestępcy w togach wydają wyroki.
Ile jest wart taki wyrok skoro przestępca Stalinowskiego chowu kara przestępcę.
Pociągnięcie do TK nie powinno być gdy zakończy działania tzw. Ministra.
Taka filozofia jest obłudna, jak można się zgodzić przez cztery lata zniszczy resztę majątku narodowego, sprzeda zasoby kopalne.
Wiesz Agamemnon co będzie można mu zrobić.
Afera Baksika coś mówi, Izrael przyjmie takiego agenta żydowskiego i szukaj wiatru w polu.
Nie tylko żydzi przyjmują kasę czy zbrodniarzy.
Ostatnio Amerykanie uderzyli się w pierś i przyznali ilu i jakich Faszystowskich zbrodniarzy zaprosili do siebie.
Anglicy chronią Ukraińskich zbrodniarzy którzy zrównali Warszawę z ziemią w czasie Powstania.
Odpuść sobie bezprawie to także element polityki.

Agamemnon - 09.10.10 23:18
"Politycy po odejściu czy utracie władzy powinni być sądzeni ze swego sprawowania władzy przez Trybunał Stanu lub specjalnie do tego celu powołany jakiś inny trybunał, którego istnienie powinien wymusić naród. Jeśli taki trybunał orzeknie, że tacy a tacy politycy działali świadomie na szkodę państwa i narodu, powinni być skazywani na śmierć".

Również doszedłem do takiego samego wniosku. Ponieważ jednak jestem przeciwny zabijaniu, skazanego delikwenta osadziłbym dożywotnio w celi śmierci.
Po śmierci zostałby pochowany w miejscu przeznaczonym dla tego typu skazańców.

Wszystkich komentarzy: (2)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

29 Marca 2020 roku
W wieku 86 lat zmarł wybitny kompozytor, dyrygent i pedagog muzyczny Krzysztof Penderecki. Nagrodzone utwory: „Strofy”, „Emanacje”, „Psalmy Dawida.


29 Marca 1837 roku
Urodził się Władysław Sabowski, polski poeta, pisarz, dramatopisarz, dziennikarz i tłumacz (zm. 1888)


Zobacz więcej