Czwartek 25 Kwietnia 2024r. - 116 dz. roku,  Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 15.10.09 - 10:42     Czytano: [1742]

Pijacki rozbój urzędnika

ministra Grada

Ministra skarbu w rządzie Donalda Tuska - Aleksandra Grada pogrąża nie tylko afera stoczniowa, w którą jest ponoć zamieszany, ale także pijacki rozbój jednego z jego bardzo ważnych urzędników, który został skierowany do sądu, co rozgłosiły media. Ten ważny urzędnik (wiceszef departamentu nadzoru właścicielskiego, czyli pionu kontrolującego firmy będące własnością państwa; zasiada również w radach nadzorczych kilku spółek) - Grzegorz K. i jego kolega po pijanemu napadli na radnego z Augustowa, przewodniczącego rady powiatu w augustowskiego.

Z relacji pobitego, przekazanej podlaskiej policji, wynikało, że gdy wszedł do sklepu monopolowego, natknął się na awanturę. Dwóch klientów kłóciło się ze sprzedawczynią: chcieli, aby sprzedała im alkohol. Odmawiała, gdyż byli wyraźnie pijani. Wtrącił się do dyskusji i pomógł sprzedawczyni. Obaj podpici mężczyźni wyszli, ale zaczekali na klienta przed sklepem. Gdy wyszedł, został zaatakowany: jeden z nich uderzył go pięścią w twarz, kilkukrotnie go kopnął.
Grzegorz K. miał 2,2 promila alkoholu - mówi Kamil Tomaszczuk z zespołu prasowego komendy w Białymstoku („Dziennik” 10.10.2009).


Czuma – minister mierny ale wierny

W „Rzeczpospolitej” (7.10.2009) Katarzyna Borowska opisuje karierę Andrzeja Czumy na stanowisku ministra sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska. Artykuł zaczyna się następującym zdaniem: „Jako kandydat na szefa resortu Andrzej Czuma podobał się nawet opozycji. Wkrótce miał go dość nawet premier. Czuma okazał się osobą, która całkowicie nie nadawała się do sprawowania urzędu ministra sprawiedliwości. Był po prostu wybrany przez Tuska na zasadzie: mierny ale wierny.
Wierny Tuskowi to był – aż do skrajnej głupoty. Już po wybuchu afery hazardowej zdecydowanie bronił polityków PO Mirosława Drzewieckiego i Zbigniewa Chlebowskiego, którzy – jak jasno wynikało ze stenogramów CBA – prowadzili z biznesmenami potajemne rozmowy o ustawie hazardowej. „Zachował się nie jak prokurator generalny, ale jak adwokat, i to nieudolny, swoich prywatnych kolegów” – powiedział Zbigniew Ziobro, europoseł PiS.
To przesądziło o jego zdymisjonowaniu. Jednak wpadek miał znacznie więcej. I już po pierwszej powinien być zdymisjonowany, o czym głośno pisały i mówiły media.

Zaledwie siedem dni po objęciu urzędu ministra w styczniu 2009 roku zaliczył pierwszą wpadkę – zasugerował, że CBA i prokuratura mogły się pomylić, stawiając korupcyjne zarzuty prezydentowi Sopotu Jackowi Karnowskiemu (z PO!). Powiedział: „Mimo że przeczytałem wszystkie osiem zarzutów, wiem, że bywa taka sytuacja, iż organy ścigania, działając w dobrej wierze, trafiają w próżnię”, co opozycja przyjęła słusznie jako naciski na prokuratorów.

9 lutego 2009 roku obraził Pakistan. Zabierając głos w sprawie zamordowanego tam Polaka powiedział, że wywiad polski zna nazwiskach morderców, wie "gdzie oni są rozmieszczeni, zna ich przyjaciół w strukturach rządu Pakistanu. I to jest przyczyna tego stanu bezwładu władz pakistańskich. Bardzo wielu ludzi we władzach pakistańskich sprzyja tym bandytom".
Oficjalny protest do polskiego rządu wystosowała ambasada Pakistanu.
Zaraz potem tygodnik „Polityka” napisał o niespłaconych długach Czumy z czasów jego pobytu w USA.
Politycy PO dwoili się i troili w mediach, żeby załagodzić sytuację po wypowiedzi ministra. Ale nie zdążyli, bo wybuchła kolejna bomba: 10 lutego "Polityka" napisała o niespłaconych długach Czumy w USA.
Potem doszło do jego głupiej wypowiedzi w sprawie zaostrzenia kar za przestępstwa związane z gwałtem. A niebawem sprawa z synem Czumy, który miał pełnić nieformalną funkcję jego doradcy – m.in. decydował o jego spotkaniach medialnych i uczestniczył w naradach z pracownikami resortu. – To mój społeczny asystent poselski – tłumaczył minister.
W czerwcu 2009 Czuma pojechał do Chicago. Tłumaczył, że to prywatna podróż. "Rz" ustaliła jednak, że mogła mieć ona związek z pozwem zarzucającym ministrowi naruszenie dóbr osobistych przez jednego z polonijnych działaczy.

Po wybuchu afery hazardowej Czuma porównał m.in. "Rz" do oficjalnego organu prasowego hitlerowskiej NSDAP. W Radiu Zet pytany przez Monikę Olejnik, czy opinia publiczna pozna stenogramy podsłuchów CBA z afery hazardowej, odpowiedział: – Pan premier jest bardzo ostrożny w tego rodzaju sytuacjach, ale będę go bardzo prosił, żeby zdjąć klauzulę tajności. Tym bardziej że już "Völkischer Beobachter" Prawa i Sprawiedliwości, czyli gazeta partyjna znana szeroko jako "Rzeczpospolita", opublikowała to już wczoraj.
Zaatakował też szefa CBA mówiąc: – Muszę z całym sceptycyzmem i uwagą podchodzić do tego, co przynosi pan Mariusz Kamiński, ponieważ on działa w jakimś amoku. Proszę sobie wyobrazić, że niedawno przyszedł do mnie i kazał aresztować Jolantę Kwaśniewską – powiedział.
Kamiński zarzucił mu we wtorek, że tą wypowiedzią spalił akcję CBA, na którą wcześniej sam wyraził zgodę. Kiedy to wyszło na jaw Czuma ośmieszył się na amen i musiał zostać wreszcie zdymisjonowany.
A ta dymisja była dodatkowym dowodem na brak profesjonalizmu u wielu ministrów w rządzie Donalda Tuska.
„Mierni ale wierni”.


PO kazało inwigilować posłów?

7 października 2009 roku marszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO) zwolnił niespodziewanie z pracy szefową kancelarii Sejmu, Wandę Fidelus-Ninkiewicz. "Usłyszeliśmy, że marszałek Komorowski utracił do niej zaufanie" - powiedział gazecie Jerzy Budnik (PO), przewodniczący Komisji Regulaminowej.
Ale według "Rzeczpospolitej", która dotarła do kulis tej sprawy, decyzja marszałka może mieć drugie dno. Wanda Fidelus-Ninkiewicz czuje się ofiarą knowań marszałka Komorowskiego. "Komorowski zażądał od niej przekazywania sprawozdań o wizytach u posłów, kogo przyjmują, jak często, kto nocuje w sejmowym hotelu, z kim prowadzą tu rozmowy" - powiedział dziennikowi urzędnik z sejmowej Kancelarii.
Ustalenia te potwierdza odwołana szefowa Kancelarii. "Nie ugięłam się, więc straciłam stanowisko" – mówi („Dziennik” 10.10.2009).
Na ile wiarygodna jest odpowiedź biura prasowego Sejmu, która dowodzi, że słowa Fidelus-Ninkiewicz to nieprawda.


Prokurator ma być „sobiepanem”

Sprawa rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, którą zainicjował rząd Donalda Tuska, jest kontrowersyjna, gdyż ma tak plusy jak i minusy. W warunkach polskich ma na pewno więcej minusów.

Tymczasem „Nasz Dziennik” (10-11.10.2009) informuje, że głosami koalicji PO - PSL i posłów Lewicy Sejm odrzucił prezydenckie weto do ustawy rozdzielającej funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Za odrzuceniem weta zagłosowało 264 posłów, a 156 było przeciw. Opozycja uważa, że jest to "fatalna" decyzja. Kancelaria prezydencka stwierdza, że jest to uwolnienie się rządu od odpowiedzialności za bezpieczeństwo Polaków.

Opozycja podkreśla, że w Konstytucji jest napisane, że zadaniem rządu jest zapewnienie bezpieczeństwa i porządku publicznego. Tymczasem Rada Ministrów pozbywa się całkowicie prawnej kontroli nad prokuratorem generalnym - wskazywał prezydencki minister Andrzej Duda, pytając, kto teraz będzie odpowiadał za bezpieczeństwo. Uważa on, że jeśli prokurator będzie niezależny, premier "będzie zawsze mógł powiedzieć: to nie jest moja wina, że przestępczość nie jest w dostatecznym stopniu ścigana, bo my za to nie odpowiadamy".

- To fatalna decyzja, która oznacza, że nawet jeżeli znów przyjdzie dobry minister sprawiedliwości, to niewiele będzie mógł zrobić - ocenia prezes PiS Jarosław Kaczyński. - To zabezpieczanie się tej władzy przed odpowiedzialnością za jej czyny i wyczyny - podkreślił. I przypomniał, że dawniej zdarzali się "dobrzy ministrowie" sprawiedliwości, którzy "nie uznawali immunitetów wobec ludzi establishmentu".

Według Andrzeja Dudy, w polskim systemie prokurator generalny będzie "sobiepanem", ale poprzez groźby złożenia wniosku o jego odwołanie będzie wciągany w gry partyjne. - Mogą być próby odwoływania prokuratora generalnego, bo będzie to mógł uczynić na wniosek premiera Sejm większością 3/5 głosów. Podstawy złożenia takiego wniosku są szeroko zakreślone i nieprecyzyjne - uważa minister z Kancelarii Prezydenta.


Władcy Tuskowej Polski kochają przepych

O bizantyńskim przepychu czyli rozrzutności ministra spraw zagranicznych Radka Sikorskiego pisze „Dziennik” z 9 października 2009 roku.
Dowiadujemy się że min. Sikorski gotów jest zapłacić majątek, by dwie małe łazienki na piętrze resortu wyglądały schludnie. Za marmury w WC i ozdobne syfony w aneksie kuchennym, Radosław Sikorski wyda pół miliona złotych. Czyli, że remont metra kwadratowego sanitariatów będzie kosztował aż 17 tysięcy zł.
Chodzi o - jak donosi RMF FM - 14 metrów kwadratowych łazienki damskiej, 10 metrów męskiej i 4 metry kwadratowe aneksu kuchennego.
We wstępnym kosztorysie remontu można przeczytać, że obie łazienki zostaną wyłożone polerowanymi marmurowymi płytami. Parapety zostaną zbudowane z żywicowanego kamienia - trawertyn, polerowanego oczywiście - podało radio.
W łazienkach znajdą się ozdobne syfony umywalkowe, a w kuchni zostanie zainstalowany kran za prawie 4 tys. złotych - twierdzi RMF FM.

Wersja do druku

Lubomir - 15.10.09 15:43
Tyle mówi się o aferze hazardowej, stoczniowej a coś nie słychać o aferze węglowej. Przecież na bazie tego sektora gospodarki powstała rekordowa ilość mafii i baronów, może jedynie ustępująca liczbie gangów powstałych na bazie wyrobów hutniczych. W branży węglowej trup padał najczęściej...Powiązania również musiały sięgać 'capo di tutti capi'. Czyżby i o tym nie słyszeli wrogowie Mariusza Kamińskiego?. Przecież solidarni złodzieje wydobywali węgiel i długo jeszcze handlowali nim po oficjalnej likwidacji kopalń. Przekształcanie Polaków w okradanych bezkarnie nędzarzy, realizowane było dzień po dniu.

Wszystkich komentarzy: (1)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

25 Kwietnia 1974 roku
W Portugalii doszło do puczu wojskowego określanego mianem "rewolucji czerwonych goździków".


25 Kwietnia 1935 roku
Konsylium lekarskie stwierdziło u marszałka Piłsudskiego złośliwy nowotwór wątroby.


Zobacz więcej