Piątek 19 Kwietnia 2024r. - 110 dz. roku,  Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 14.10.09 - 11:52     Czytano: [1641]

Schetyna kazał całować się w rękę

Do tej pory w Platformie Obywatelskiej liczyły się tylko dwie osoby: Donald Tusk i Grzegorz Schetyna.

Schetyna był drugą osobą w partii. Odpowiadał za czarną robotę i do zdymisjonowania go przez Tuska to on rozdawał karty, eliminował przeciwników, jak np. Pawła Piskorskiego i Jana Rokitę, i budował swoją silną pozycję. Schetyna nie tylko miał władzę w regionach PO. Jego duch obecny jest też w różnych ministerstwach.

"Ministrowie przyjmowali jego ludzi np. na stanowisko szefów gabinetów. To się opłacało obu stronom. Bo ludzie Schetyny gwarantowali ministrom częste i dobre kontakty z „drugim po Tusku”, zaś dla Schetyny były cennym źródłem informacji o tym, co się dzieje w ministerstwie" - opowiada kolega byłego wicepremiera. Mówiło się otwarcie, że: „Schetyny należy się bać”. Jeden z jego współpracowników mówi: "Jednemu z kandydatów... kazał pocałować się w rękę i złożyć przysięgę, że będzie wiernym sługą".


Tusk porównany do Stalina

Donald Tusk zachował się brutalnie wobec swoich ministrów. To chyba właśnie Paweł Piskorski porównał go kiedyś do Józefa Stalina, pod względem pozbywania się politycznych rywali - stwierdził w "Faktach po faktach" Adam Bielan.
- Zyta Gilowska, Jan Rokita, Maciej Płażyński, a teraz Grzegorz Schetyna. Tak się składa, że przeciwnikom Tuska zdarzają się różne wypadki dziwne zawsze. A to ktoś się pośliznął na skórce od banana, a to pod prysznicem - ciągnął Bielan.

Tuskowy minister sprawiedliwości Andrzej Czuma z wielkim oburzeniem zaczął opowiadać publicznie o Kwaśniewskiej i CBA, a okazało się że sam pozwolił na te... czynności operacyjne – mówi Paweł Piskorski.
Zdaniem Pawła Piskorskiego, odejście Grzegorza Schetyny z rządu nie było dobrowolne. - Schetyna został odsunięty. Zobaczymy, kto poprowadzi Tuska w kampanii prezydenckiej. To będzie bardzo ważne - uważa Piskorski (TVN24 9.10.2009).


Rozsądnie walczyć z PO

Po co Donald Tusk ogłasza wojnę z PiS? Po co podkręca atmosferę? Dlaczego zapowiada ostrą konfrontację z PiS w Sejmie?" - zastanawia się na blogu w Salonie24 poseł PiS Marek Migalski. Jego zdaniem "wszystko po to, by spolityzować kryminalną w istocie sprawę Miro i Zbycha”.

Według Migalskiego Donald Tusk chce "przekształcić konflikt między PO a CBA w konflikt między PO a PiS. Dlaczego? Bo to pozwoliłoby odsunąć pytania o istotę afery hazardowej i wejść na utartą, i najczęściej wygrywaną przez PO, ścieżkę sporu między obozem Tuska i Kaczyńskiego".

"Chodzi mu o to, by znowu wejść w rytualne zaklęcia, obelgi i postawy. Dlatego w najbliższym czasie zostaną uruchomieni Niesiołowski, Palikot, Karpiniuk. By obrażać, pluć i bluzgać" - dodaje poseł PiS, który apeluje do swych partyjnych kolegów, by nie dali się sprowokować.

Dlatego "Cokolwiek wyplują z siebie harcownicy PO nie powinniśmy ostro reagować, lecz powinniśmy stanowczo dążyć do wyjaśnienia roli najbliższych współpracowników Donalda Tuska w ustawkach z lumpenbiznesmenami" - przekonuje Migalski.
"Zatem - spoko-loko, panie i panowie z PiS. Nie reagujmy na szaleństwo ze strony PO. Nie pozwalajmy, by w mediach dyskutowano tygodniami nad jakąś wypowiedzią kogoś z nas, lecz by mówiono o tym, co zrobili Miro, Zbych i Grzesiek" - kończy swój wpis (9.10.2009).


„Inscenizatorem nawały jest Tusk”

Lawinowa dynamika polityczna, jakiej nabrała afera hazardowa, nie jest ani wynikiem "zamachu na konstytucyjne instytucje państwa" ze strony CBA - jak chciałby szef gabinetu premiera, ani jakiejś dziennikarskiej spirali histerii - jak nas przekonują niektórzy profesorowie. Prawdziwym inscenizatorem nawały jest przecież sam premier Donald Tusk - komentuje w „Dzienniku” (7.10.2009) były czołowy działacz PO Jan Rokita.
I dodaje: Ta oczywista obserwacja umyka ostatnio analitykom i obserwatorom.
Rokita przekonywująco dowodzi, że ani PiS ani Mariuszowi Kamińskiemu nawet się nie marzył zdestabilizowanie rządu PO.

Odkąd afera hazardowa nabrała wymiaru publicznego wszyscy jej aktorzy zachowują się racjonalnie i reaktywnie. Wszyscy, poza jednym – Donaldem Tuskiem. Premier - po pierwszej chwili wyraźnego wahania i zaskoczenia - stał się samodzielnym reżyserem zdarzeń i postanowił rozbuchać żywioły. Dlaczego? To chyba najciekawsze pytanie dzisiejszej polskiej polityki.

Są wytłumaczenia proste tego zaskakującego fenomenu. Najpowszechniejsze, powtarzane do znudzenia przez dziennikarzy i polityków, odwołuje się do sfery propagandy. Tusk walczy o popularność i w obliczu wyborów prezydenckich dla tego celu poświęci wszystko i wszystkich. Tak sugerują nie tylko politycy PiS ale nawet politycy PO.
Tyle tylko, że dla PR-owskich celów Tusk nie potrzebował pozbawiać realnej władzy Schetyny, tego przecież po nim nikt się ani nie spodziewał, ani na serio nie oczekiwał. Inne wyjaśnienie odwołuje się do sfery etyki politycznej: Tusk doskonale wie, że na jego zapleczu zainstalowała się dolnośląska koteria polityków-milionerów i z pryncypialnych powodów korzysta z okazji, aby ją rozbić. Tylko, że Tusk to wie od dawna, a co najmniej od sierpniowej wizyty szefa CBA. I nie wykazywał dotąd z tego powodu nadmiaru woli oczyszczania.

Mało kto zdaje się natomiast zauważać długofalową logikę i konsekwencję politycznego stylu Tuska. W walce o hegemonię Donald Tusk ma fenomenalny talent do wysysania zdolności i potencjału innych ludzi, po to, by przy nadarzającej się okazji rozprawiać się z nimi bez skrupułów i pardonu. Najlepiej - tak jak teraz wobec Schetyny - machając zarazem publicznie do nich załzawioną z żalu chusteczką. Rozprawa z Gilowską także odbyła się niegdyś pod hasłami standardów i zaufania. A powtarzany przez premiera jak zaklęcie motyw, że Schetyna, który w aferze hazardowej "zachował się wzorowo" jest potrzebny w sejmie, gdzie za chwilę ma się stoczyć jakiś "zasadniczy bój o wiarygodność", wygląda na świadome tworzenie legendy dla prawdziwych motywów...

Uderzenie we własny najwierniejszy dwór okazuje się po prostu nieuchronnym i końcowym aktem historii tryumfującego tuskowego darwinizmu. Teraz premier Donald Tusk pozostaje na absolutnych szczytach władzy w absolutnej samotności. Czy więc - paradoksalnie z pomocą CBA - osiągnął w końcu to, czego od zawsze pragnął?

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

19 Kwietnia 1995 roku
W Oklahoma City dokonano zamachu bombowego. Zginęło 167 osób.


19 Kwietnia 1979 roku
Dokonano próby wysadzenia pomnika Lenina w Nowej Hucie.


Zobacz więcej