Wtorek 16 Kwietnia 2024r. - 107 dz. roku,  Imieniny: Bernarda, Biruty, Erwina

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 20.12.08 - 21:41     Czytano: [6091]

Dział: Głos Polonii

Kiedy umiera patriota

budzi się pamięć jego historii

Jerzy Bolesław Prociuk, wybitny działacz polonijny nie żyje.
Był on dla mnie i dla wielu nie tylko wybitnym społecznikiem i działaczem polonijnym, ale także żywą historią. Jego przykład to lekcja polskiego patriotyzmu, miłości Boga, honoru i Ojczyzny, miłości i troski o własną rodzinę, poznawania jej korzeni oraz mądrości w demaskowaniu historycznych przekrętów i pasji w dociekaniu do źródeł prawdy.
Był jednym z najbardziej zaangażowanych na emigracji obrońców dobrego imienia Polski i Polaków oraz najlepszym rzecznikiem Fundacji Pomocy Szkołom Polskim na Wschodzie im T. Goniewicza.

Historia Jerzego sięga 1940 r., dramatycznego okresu zesłania na Sybir pięcioletniego wówczas chłopca wraz z mamą Katarzyną Prociuk z domu Komorską i trzyletnim bratem Tomaszem. Ojciec jego Aleksander wyruszył na wojnę jako dowódca kompanii, a później batalionu CKM II, 6 pułku Strzelców Podhalańskich. W walce pod Tomaszowem Lubelskim został kontuzjowany i zabrany do niewoli - niemieckiego oflagu, w którym więziony był aż do końca wojny. Katarzyna wraz z chłopcami przetrwała Sybir w skrajnych, nieludzkich warunkach i wróciła po wojnie do komunistycznej Polski. Po 20 latach niepewności i poszukiwań odnalazła męża w Australii.

Niezwykłe wydarzenie połączenia rodziny po 22. latach rozłąki miało miejsce 28 marca 1961 roku w Sydney. Pisały o tym czołowe australijskie gazety. Jurek był już wtedy dwudziestokilkuletnim mężczyzną, absolwentem wrocławskiej Wyższej Szkoły Ekonomicznej. Po latach wspominał o utworzonej przy WSE harcerskiej drużynie akademickiej „Rój”. Jej patriotyczny profil inspirowany był pracą patriotyczno-wychowawczą ks. Aleksandra Zienkiewicza zwanego przez młodzież „Wujkiem”. Konspiracyjna „Instytucja Wujka” oraz środowisko harcerzy akademików ukształtowały w młodym studencie zaangażowanie, odporność i wytrwałość, które, jak często podkreślał, towarzyszyły mu przez lata późniejszej pracy społecznej wśród Polonii australijskiej.

Lista osiągnięć w działalności społecznej Jerzego w Australii jest bardzo długa, zatem przytoczę tylko kilka według mnie najważniejszych dokonań: praca z polską młodzieżą w harcerstwie (w Ashfield i Bankstown lata 60, Instruktor Obozów Ministranckich na Bielanach lata 80.), był współzałożycielem i współinicjatorem Towarzystwa Wiedzy o Polsce (1965), Kręgu Starszoharcerskiego „Znicz” (1965-66), Koła Akademików Polskich (1969-73, prezes w 1973r.), pierwszej na północy Sydney Parafii Polskiej w East Roseville (1972) i istniejącej przy niej Rodziny Rodzin, Biura Pomocy Społecznej i Informacji (1974, członek zarządu w latach 2004-2007); Vice –prezesem Polskiej Macierzy Szkolnej (1968-69), członkiem Prezydium Rady Naczelnej (w latach 1966-71 kierował sprawami młodzieży), zarządu Związku Sybiraków (od1995, prezes w latach 1996-97), zarządu Związku Polskiego w Wollongong (1997-2006), zarządu Koła Seniorów przy Klubie Polskim w Ashfield (2004-2007), Polskiego Instytutu Historycznego ( od 2004 r.), Naszej Polonii, organizatorem powitania kardynała Karola Wojtyły w Sydney (1973 r), Balu-Bankietu na 500-lecie urodzin M. Kopernika (1972) oraz pomocy Fundacji Pomocy Dzieciom Polskim na Wschodzie im. T. Goniewicza (od 1996 r).

Śmierć Jerzego, oznacza nie tylko ból i smutek w najbliższej jego rodzinie, ale także poczucie ogromnej straty w życiu polonijnym, a dla mnie osobiście utratę bliskiego przyjaciela mojej rodziny. Przez kilka lat trudnej pracy redakcyjnej w „Akcencie Polskim” Jurek był dla mnie mądrym, duchowym doradcą, często podrzucał ciekawe tematy, przypominał listownie lub telefonicznie o ważnych patriotycznych wydarzeniach, odsłaniał kulisy kłamstwa i fałszu w mediach. Szybko i skutecznie reagował na wszelkie antypolskie wystąpienia w prasie australijskiej, zarzucał listami wpływowych polityków, wysyłał informacje do Polski, do historyków i do emigracyjnej prasy.

Ze smutkiem zaglądam do domowego archiwum. Przeglądam teczkę dokumentów, systematycznie otrzymywanych od Jurka: listy, kserokopie z narodowej prasy z własnymi uwagami i komentarzami, dokumenty z akcji obrony dobrego imienia Polski i Polaków, publikacje w Biuletynie Informacyjnym Związku Polskiego w Wollogong, „Story Never Told”, relacje z podróży żony Halinki w 2005 roku na Polesie i Białoruś, zapiski z podziemnej działalności w Wyższej Szkole Ekonomicznej we Wrocławiu, osobiste wspomnienia o Wujku opublikowane w zbiorowym wydaniu materiałów na konferencje poświęconą księdzu Zienkiewiczowi, oraz kserokopie tekstów o komandorze Fronckim.

Czytam je ponownie, jego historia budzi się na nowo, ożywiają wspomnienia wspólnych rozmów przy gościnnym, polskim stole w Jannali. Poznałam go wraz z żoną Halinką w grudniu 2005 roku. Przyjechałam wtedy do Sydney z promocją „Akcentu Polskiego” na Polskim Bożym Narodzeniu w Darling Harbour. Wcześniej był kontakt telefoniczny, słowa zachęty i wsparcia w pracy edytorskiej. W bardzo polskiej, patriotycznej rodzinie Prociuków znalazłyśmy wraz z moją córką życzliwość, gościnność i schronienie.

Okrutne doświadczenia Sybiru, a później, w komunistycznej Polsce praca w harcerstwie nauczyły go ważności gromadzenia dokumentów – świadectw polskiej martyrologii i broniących prawdy faktów historii. W czasie wizyty w Sydney Jurek otworzył przede mną swoje domowe, imponujące zawartością zgromadzonego materiału archiwum. Dużą jego część stanowiły materiały z prowadzonych akcji obrony dobrego imienia Polski i Polaków. Były wśród nich wycinki z prasy australijskiej, kopie wysyłanych listów protestacyjnych, publikacji w polonijnej i narodowej prasie, odpowiedzi, podsumowania itp. Na bieżąco wyłapywał antypolskie teksty i komentarze w australijskich mediach, informował polonijną prasę, władze polonijne i polskie, przesyłał całe pliki materiałów do Polski, współpracował i wspierał narodową a także polonijną prasę. Listy protestacyjne przeciwko antypolonizmom pisał w imieniu własnym, a także wspierał działania polonijnych organizacji i mediów. W latach 2004-2005 z rozmachem prowadził i finansował akcję przeciwko określeniu „polskie obozy koncentracyjne” i „polskie obozy śmierci”, rozsyłając dziesiątki broszurek w Australii i do Polski. W połowie roku 2006 energicznie działał przeciwko kalumniom Jacka Hibberda „Poland’s gilty secret” drukowanym w formie recenzji antypolskiej książki Grossa „Fear” na łamach „Weekend Australian”. Tym razem otrzymał odpowiedzi na protesty od wpływowych polityków australijskich: senatorów Freda Nile i Danna Vale MP. W marcu 2007 roku opublikował w „Akcencie Polskim” list otwarty do Polaków w Australii, polonijnych organizacji i prasy, a przede wszystkim polityków. Domagał się od polskiego MSZ opracowania strategicznego programu obrony i promocji Polski i Polonii.

Pisał m.in.: „Kluczem do sukcesów w obronie przed dyfamacją Polski i Polaków jest oparcie naszej akcji o Polskę, o zreformowany MSZ rozporządzający strukturami odpowiednio wyposażonymi i rozbudowanymi, powołanymi do takiej akcji”.

Historyczna prawda, której zawsze bronił stanowiła dla niego wymiar naczelny. W listach do redakcji „Akcentu Polskiego” często ubolewał nad niechęcią Polaków do pracy badawczej i dokumentowania wydarzeń. Wyrażał swoje rozgoryczenie tym, że „żyjemy w świecie, gdzie dużo więcej środków przeznacza się na finansowanie poprawności politycznej niż na rzetelne badania w imię prawdy”.

Jako jeden z pierwszych odpowiedział na apel „Nasze korzenie” ks. prałata Zdzisława Peszkowskiego, kapelana Rodzin Katyńskich i Sybirackich, apel, w którym ks. prałat zachęcał do pisania historii w rodzinach polskich i szukania rodzinnych korzeni. Z pomocą wspierającej go zawsze żony Haliny opisał i zebrał w formie książkowej całą dokumentację pierwszego pobytu kardynała Karola Wojtyły w Australii w 1973 roku, ze szczególnym uwzględnieniem powitania w Sydney, w którym uczestniczył osobiście, jako organizator z ramienia polskich organizacji polonijnych. Utrwalone i opracowane wydarzenia ze spotkania z przyszłym Ojcem Świętym Janem Pawłem II zatytułował „Story Never Told” („Historia Nigdy Nie Opowiedziana). W podziękowaniu za otrzymaną kopię abp St. Dziwisz zauważył, iż „ utrwalił te ważne wydarzenia, aby zachować je dla pamięci przyszłych pokoleń”. Rzetelnie opracowana dokumentacja przyczyniła się do sprostowania błędnego zapisu w witrynie internetowej Polskiego Instytutu Historycznego w Kanberze oraz przyjęcie Jerzego na członka tegoż Instytutu.

Hasło „Nasze korzenie” stało się także przyczynkiem do odnalezienia rodzinnego Pleśna na terenach dzisiejszej Białorusi. Niezwykłą historię poszukiwania miejsca wymazanego z mapy opisała Halina Prociuk na łamach Biuletynu Informacyjnego Związku Polaków w Wollongong (nr 1,2,3 / 2005).

Jako dziecko Sybiru i represjonowanej za komunizmu Polski najbardziej cenił sobie pieczołowicie przechowywane pamiątki rodzinne: obraz Czarnej Madonny, do której rodzina i Polacy modlili się na zsyłce, „Pamiętnik” swojej mamy Katarzyny pisany na Sybirze, zdjęcia chaty syberyjskiej (ich kopie znajdują się w Izbie Pamięci u Ojców Redemptorystów we Wrocławiu) oraz maleńkie (wielkości 2 x 2cm) świadectwo nauki języka polskiego z polskiej „szkoły” na nieludzkiej, syberyjskiej ziemi. To ostatnie było dla niego szczególnie ważne, a przeświadczenie o znaczeniu polskiej szkoły i języka w kształtowaniu kulturowej tożsamości Polaków sprawiły, iż zawsze bronił spraw Polaków na Białorusi i aktywnie wspierał polskie szkolnictwo na Wschodzie. Był w Australii najlepszym rzecznikiem Fundacji Pomocy Szkołom Polskim na Wschodzie im T. Goniewicza założonej i prowadzonej przez Józefa Adamskiego. Z jej ramienia zbierał fundusze na pomoc polskiej szkole w Brześciu, wspierał także redagowane przez Alinę Jaroszewicz pismo „Echa Polesia”, publikował w polonijnej prasie apele o pomoc finansową i sam nie szczędził własnych oszczędności na pomoc Fundacji.
W połowie 2006 roku opublikował na łamach prawie wszystkich pism polonijnych list otwarty do Polaków na emigracji zatytułowany „Podajmy rękę dzieciom polskim ponad partyjnymi podziałami”, w którym propagował koncept „Wielkiej Polskiej Rodziny Rodzin”, zjednoczonej we wspólnej akcji na rzecz polskich dzieci.

Lata jego najaktywniejszej działalności w walce z antypolonizmami i organizowaniu pomocy dla polskich szkół na wschodzie były także okresem zmagań z długotrwałą chorobą. O tym, że był chory na raka wiedzieli tylko najbliżsi, bo Jurek nigdy się na bóle nie użalał, był zawsze pogodny, optymistycznie nastawiony do życia, ukierunkowany na działalność społeczną i patriotyczną. Zmarł 8 grudnia w dzień Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny w wieku 74 lat. W otoczeniu rodziny, modlitewnych i harcerskich pieśni przekroczył ziemską granice życia. Pozostawił po sobie dokumenty i własną historię, która przetrwa w pamięci tych, którzy z Jurkiem obcowali. Cześć Jego Pamięci.

Grażyna Walendzik

..........................................................
ZAMIAST KWIATÓW WPŁATY NA FUNDACJĘ

Kochana i Droga Rodzino, Przyjaciele, Znajomi w Australii, Polsce i Kanadzie.
Serdecznie dziękuje w imieniu swoim i dzieci za przesłane kondolencje i wyrazy zjednoczenia się z nami w tym bólu. Wraz z dziećmi podjęliśmy decyzje wsparcia Fundacji Pomocy Polskim Dzieciom na Wschodzie dla uczczenia pamięci mojego kochanego męża, ojca i dziadzia. Jest to chyba ostatnia przysługa społeczna, którą możemy ś.p. Jurkowi sprawić, później pozostanie nam tylko modlitwa w Jego intencji.

Halina Prociuk

W Australii dotację można złożyć w kościele w dniu pogrzebu lub przesłać na ręce pana Bogusława Trelli, sekretarza Polskiego Stowarzyszenia Sybiraków w Melbourne
Tel: (03) 9561 – 617 Polish Siberian’s Association, 27 Chapman Boulevarde, GLEN WAVERLY, VIC 3150

O FUNDACJI POMOCY DZIECIOM POLSKIM NA WSCHODZIE

Fundacja Pomocy Szkołom Polskim na Wschodzie jest instytucją społeczną, niezależną od władz państwowych, opiera swą działalność na darowiznach i pracy społecznej, nie otrzymuje dotacji państwowych, jest w systemie NON-PROFIT. Fundacja pomaga dzieciom polskim oraz innym potrzebującym poprzez: wydawanie i przekazywanie gratisowe podręczników i pomocy szkolnych, środków, higienicznych, organizowania dla dzieci wypoczynku, organizowania zajęć edukacyjno-wychowawczych, występów artystycznych, konferencji, szkolenia itd.
Fundacja pracuje już 20 lat i z powodu swych zasług jest znana w kilkudziesięciu krajach świata.

Konto bankowe Fundacji w systemie międzynarodowym wraz z SWIFT COD: PL 96 1240 5497 1111 0000 5005 2437 PKO PLPW.

Dla osób zamieszkałych w Polsce dane o Fundacji:

Fundacja Pomocy Szkołom Polskim na Wschodzie im. T. Goniewicza. KRS nr 0000103209. Ul. Kazimierza Wielkiego 9/60 , 20-611 Lublin Tel/fax: (81)525-71-60, 605-828-137 lub dom: (81)525-71-60. Konto bankowe Fundacji: PKO S.A. 96 1240 5497 1111 0000 5005 2437

(Nadesłała: Grażyna Walendzik)

Wersja do druku

Marek - 02.06.09 16:06
c.d. W styczniu 1961 r. zrobilismy w Warszawie, pozegnanie Prociukow. Na odjezdnym, gdy sie zegnalismy, zauwazylem, ze Jurek ma na sobie, podszyte wiatrem, paletko, a zima byla wtedy ostra. Powiedzialem: "Jurek wez moj polplaszcz marynarski, (ktory byl moja najwieksza duma), a mnie daj swoje paletko, abym mial w czym wrocic do Gdanska". Dalem mu to, do czego bylem bardzo przywiazany, ale wiedzialem, ze w tym okryciu porzadnie sie prezentuje. Pozniej dojechala do niego Halinka, z ktora sie ozenil i stworzyl wspaniala rodzine.
Po wyjezdzie ich do Australii, utrzymywalismy tylko lacznosc korespondencyjna. Dwa, albo trzy razy spotykalismy sie, gdy Jurek przyjezdzal do Polski. Byly to dla nas dni wielkich wzruszen i nieprzespane noce wspomnien. Opowiadal o swoim trudnym australijskim zyciu zawodowym, o swojej rodzinie, corkach Tomka, zmarlego wczesniej, a takze o sprawach Polonii australijskiej. Zorientowalem sie, ze jest bardzo zaangazowany w dzialaniu na jej rzecz. Jak zawsze, takze i tam, byl bardzo dzielny i aktywny.
Nieoczekiwane i symboliczne nasze spotkanie mialo miejsce w 2000 roku w czasopismie Semper Fidelis , wydawanym przez Towarzystwo Milosnikow Lwowa i Kresow Poludniowo-Wschodnich.
W 5 numerze z 2000 roku na str 6. zamiescilem artykul p. t. ”Przypomniec „Polskie Termopile” opisujac bitwe pod Zadworzem. 17.sierpnia 1920 roku. W 2000 r.- w 80. lecie bitwy zostalem zaproszony na uroczyste obchody, jako syn wlasciciela majatku Zadworze. Uroczystosc rozpoczela sie msza sw. przy, znajdujacych się na mojej ziemi, mogilach poleglych Orlat lwowskich.
Do tego samego numeru, na str. 16, moj przyjaciel Jurek napisal artykul: „Sybiracki wspominek”. Co za nadzwyczajne spotkanie - mieszkamy na dwoch innych krancach swiata a spotykamy sie w tym samym numerze tego Pisma.
Roznie potoczyly sie nasze losy, ale nasza przyjazn, przetrwala.
Jurku! gdy i na mnie przyjdzie czas, powitaj mnie tam, w tym innym swiecie.
Marek.

Marek - 02.06.09 5:01
Z glebokim smutkiem odebralem wiadomosc o smierci mego przyjaciela Jerzego Prociuka. Wiedziałem o jego smiertelnej chorobie, ale nie sadzilem, ze to nastapi tak szybko.
Jurka poznałem w Elblągu w 1945 r. w szkole. Jako nowego ucznia wprowadzono mnie do przepelnionej sali. Jakiś kędzierzawy blondyn zrobił mi odrobinę miejsca. To był właśnie Jurek. Od razu przypadliśmy sobie do gustu, chociaż różniły nas zyciorysy. Po wojennej tułaczce znaleźliśmy się z rodzinami w Elblagu, gdzie probowalismy przetrwac glod i nedze. Na znalezionych rowerach odbywalismy wycieczki po okolicy. Byliśmy jak bracia.
Obydwaj, nie moglismy sie pogodzic ze zniewoleniem Polski. Obydwaj marzyliśmy o Szkole Morskiej, lecz w tym okresie, obciazeni złą przeszloscia, nie mielismy szans.
W 1954 r dowiedziałam się o dodatkowych zapisach na WSE we Wroclawiu. Razem przygotowywaliśmy się do egzaminu wstepnego. Zostaliśmy przyjęci na studia i zaczął się w naszym życiu nowy etap. W listopadzie 1956 r., po przewrocie gomulkowskim, powstawaly tzw. "Komitety Rewolucyjne". Jurek został przewodniczącym na naszej uczelni. Razem przeglądaliśmy archiwum dawnego ZMP i ujawniliśmy donosicieli.
W styczniu 1957 r., przed wyborami do Sejmu PRL, zalozylismy Komitet Wyborczy, chcac przeforsowac kandydature naszego profesora historii gospodarczej, Wincentego Stysia. Niestety, był on ósmy na liście wyborczej, a wejsc moglo tylko siedmiu. Po wyborach władze zlikwidowały komitety.
Odradzało sie harcerstwo polskie. Podjęliśmy prace w Komendzie III Hufca Wroclaw Południe. Jurek założył drużynę starszoharcerska, ja byłem jej członkiem i zostałem drużynowym w Szkole Podstawowej. W Komendzie Hufca, Jurek poznal druzynowa Halinke, swoja przyszla zone.
Po skonczeniu studiow Jurek dostał prace na Slasku, a ja na Wybrzeżu w Gdansku-Wrzeszczu.
W październiku 1960 roku, spotkaliśmy się u moich rodziców w Elblągu i wtedy Jurek powiedział: odnalazł się mój ojciec w Australii i chce nas sciagnac do siebie. Wybudowal tam dom i czeka na nas Zapytałem Jurka, czy chce wyjechać? Odpowiedział: Nie, ale boje sie, jak po tak dlugiej rozlace uloza sie stosunki miedzy matka a ojcem. Poza tym, Tomek jest powaznie chory, ma zaawansowana cukrzyce i

Od Funda. im.T Goniewicza - 29.05.09 3:20
Przez 12 lat ostatnich doswiadczalismy od sp. Jerzego Prociuka systematycznych dowodow pamieci i troskliwej opieki. Wraz z Malzonka Halina byl gospodarzem, przewodnikiem, troskliwym opiekunem okazujacym staropolska goscinnosc dla dzieci z Bialorusi oraz przedstawiciela Fundacji im. Goniewicza. Promowal dzialalnosc Fundacji nie tylko w Australii, lecz w Polsce i Kanadzie. W ostatnich chwilach swego zycia wsluchiwal sie w lekture swiezo otrzymanego numeru "Echa Polesia" 20 oraz podziwial widoki przyrody poleskiej na "Kalendarzu Poleskim" na r. 2009. Dla dzieci ze Wschodu sp. Jerzy mial Wielkie Serce! Rodzina zmarlego postanowila wspomoc zadania statutowe poprzez szlachetna decyzje zbiorki funduszy "zamiast kwiatow" podczas pozegnania swego Meza, Ojca i Dziadziusia. Jurku - dobro ktore czyniles w calym swym zyciu, niechaj Ci Opatrznosc wynagrodzi wiecznym szczesciem!

Dr.Janina Guzowska - 11.04.09 9:47
Jerzy Prociuk,gentle,always smiling, of medium stature yet great mind and heart.
I met Jurek on the day he first stepped on Sydney soil and over 40 years he and his wife Halinka remained my good friends and role models.
Jurek's approach to life, his sensitivity, patriotism, committment to truth and social engagement were influenced by his life, initially in Siberia and later in communist Poland.
Having lived through the era of communist deception he had become very sensitive to any aspects of falseness and was ready to confront it in Australia ,where he was free to do so. Jurek did it with great energy and persistence by supporting patriotism in the local Polish Community and by fiercely protecting Poland's good name .
He stressed the importance of community support mechanisms and believed this could best be achieved within dedicated groups. Being a great organiser he often formed, supported and was deeply involved with many
of such groups within the Polish Community in Australia and abroad eg.scouts,school,youth, academics, church and very many others.Jurek's energy and committment to social causes was unrivalled.
Jurku, your life has touched in a most positive way so many of us in different countries and continents.
I feel priviledged to have known you and your wife Halinka, who was always your most loyal companion ,supporter and co-worker.
Let us thank God for your fruitful life,good deeds and many fond memories you left behind.
Vale
Dr.Janina Guzowska

Halina - 01.04.09 15:42
Juz minelo ponad trzy i pol miesiaca od smierci Jurka. Po otrzymaniu zdjec z pogrzebu oraz wycinkow z prasy dowiedzielismy sie o Jego zyciu, byl to wspanialy czlowiek ktory do konca byl wierny swoim idealom, dbal o dobre imie Polski i Polakow. Zycie jego bylo pelne milosci do drugiego czlowieka. Jego wielkie serce siegalo poza granice wielu panstw, wiele ludzi czerpalo z tego korzysci zarowno duchowe jak i materialne. Ufam, ze sp Jurek jest juz przed obliczem Pana i napewno doswiadcza laski za zycie prowadzone tu na ziemie. My pozostawieni jeszcze na tej ziemi starajmy sie za przykladem Jurka dostrzegac drugiego czlowieka i niesc mu pomoc.
Halina

zygmunt, - 01.04.09 15:41
Jurek odszedl do “DOMU OJCA”-slowa Ojca Sw.JanaPawla II, fizycznie juz na tej ziemi nie spotkamy sie. Pragne napisac krotko o mojej przyjazni z Jurkiem. Spotkalismy sie w 1954 rozpoczynajac studia na Wyzszej Szkole Ekonomicznej we Wroclawiu. W latach 1956 kiedy nastapila odwilz polityczna z inicjatywy Jurka uczestniczylem na nieformalnych spotkaniach opozycji studenckiej na ul. Kosciuszki. To byl poczatek Akademickiej Druzyny Harcerskiej na uczelni WSE ktora zalozyl Jurek. Jurek jako nasz druzowy zorganizowal nam przyrzeczenie harcerskie dla nas w Warszawie na cmentarzu Powaskowskim na grobie patrona naszej druzyny „Roju’ dh. Andrzeja Morro – Romockiego „Rudego”. Bylo to wielkie przezycie dla nas ktore pozostalo na cale zycie. Nasza druzyna byla kuznia druzynowych. Bylismy czescia Hufca Wroclaw –Poludnie gdzie hufcowym byl dh.hm.Eugeniusz Dabrowski. Jako druzynowy zorganizowalem druzyne w szkole Podstawowej w Srodmiesciu i pierwszy oboz zorganizowalem w Bardo Slaskim w lesie Gor Sowich. Tam tez byl oboz harcerski szkol srednich hufca walbrzyskiego. Z tego obozu mam zyciowa pamiatke – poznalem tam harcerke Halinke i tak przypadek zrzadzil, ze stworzylismy rodzinne ZHP (Zygmunt, Halina Pruszkowscy). Z Jurkiem w czasie studiow studiowalismy razem specjalna technologie owocow i warzyw u prof. Karola Gerlicza.
Jurek bedac w Polsce w 1978 roku odwiedzil nas i wiele osob z braci harcerskiej.
Wiadomosc o smierci Jurka otrzymalem poprzez naszego syna Wojtka od zony Jurka Halinki, tez harcerki z naszego hufca. Zaraz przekazalem wiadomosc innym, w calej Polsce wiedziano o tej smutnej okolicznosci. Msza sw za sp. Jurka we Wroclawiu byla przyslowiowym zjazdem braci harcerskiej, bylo wiele osob nie tylko z Wroclawia ale przyjechali specjalnie na te msze sw. z roznych krancow Polski. Jurku zawsze skupiales wokol siebie duze grupy mlodziezy i teraz Twoja smierc znow zlaczyla nas w modlitwie w Twojej intencji. „Aniolku” Druchu Druzynowy zegnam Cie odchodzacego na wieczna warte harcerskim pozdrowieniem.
Czuwaj!!!
Zygmunt

Adam Gajkowski - 16.02.09 8:39
W dniu 8 Grudnia odszedł do Pana Boga nasz kolega Jurek Prociuk.
Jurek był bardzo aktywnym i oddanym członkiem "Naszej Polonii". Co prawda ze względu na stan zdrowia nie brał czynnego udziału w organizowanych imprezach i zebraniach. Niemniej zawsze, nawet wtedy gdy choroba na dobre zadomowiła się w jego organizmie, potrafił znaleźć czas na to by podyskutować na temat zadań, z którymi borykała się "Nasza Polonia". W swej prostolinijności, pogodzie ducha i wierze w ludzi zawsze doradzał, by nawet najgorszych wrogów przemieniać raczej dobrym słowem niż zwalczać ciętymi replikami.
To dzięki Jurkowi i jego radom rejestracja "Naszej Polonii" przebiegła bez większych problemów.

Przed jedną z ostatnich polonijnych imprez chciałem zadzwonić do śp. Jurka by przedyskutować z nim moją koncepcję tego forum. Niestety została mi tylko teoretyczna możliwość rozważenia strategii jaką obrałby śp. Jurek.

Brakuje nam Ciebie Jurku.
Niech Pan Bóg obdarzy Cię życiem wiecznym.

Adam Gajkowski - przewodniczący "Naszej Polonii"

Jeanette Karton - 14.02.09 0:04
Jerzy Prociuk has been a long term member of the Polish Association in Wollongong Inc. and served in various association committees over the years.

He was highly respected by the committee members and members of the Polish community in Wollongong.

As a former Vice President of the association and co-worker, I will always remember Jerzy Prociuk as a highly intelligent, compassionate and patriotic soul towards his former homeland Poland.
Jerzy Prociuk always promoted Polish culture and language not only in Sydney and Wollongong but also overseas in former regions of the Polish State.

As a community we are greatly saddened by the passing of Jerzy Prociuk and our heartfelt sympathy and condolences go to his family whom he loved so dearly.

I am the bearer of a message from the President of the Polish Association in Wollongong Inc Mr Witold Smigulski and the association committee.

W imieniu Prezesa Witolda Smigulskiego i Zarządu Związku Polskiego w Wollongong Inc.:

*******************************************************************************************************
Bardzo żałuję, że nie mogę być obecny na pożegnaniu mojego bardzo dobrego kolegi śp. Jurka Prociuka, ale proszę bardzo o przekazanie tych paru słów, zarówno ode mnie, jak i w imieniu Polonii w Wollongong.

Jerzy Prociuk był długoletnim członkiem Związku Polskiego w Wollongong Inc. Pełnił szereg odpowiedzialnych funkcji w Zarządach Związku. Był prawdziwym polskim patriotą walczącym stale o dobre imię Polski i Polaków.

Jurek dał się poznać jako wspaniały kolega, a także jako mądry doradca zarówno w sprawach związkowych, jak i osobistych. Był bardzo zaangażowany w popieraniu polskich szkół na dawnych polskich wschodnich terenach, które już dzisiaj do Polski nie należą, ale nadal mieszka tam wiele polskich rodzin.

Jurek na zawsze pozostanie w naszych sercach, będziemy Go pamiętać jako wspaniałego człowieka, którego odejście od nas pozostawiło olbrzymią pustkę. Jesteśmy przekonani, że Jego działalność na rzecz Polonii w Sydney, jak i w Wollongong będzie przez długie lata przez wszystkich wspominana.
Cześć Jego pamięci !

Z powodu zgonu śp. Jerzego Prociuka składam głębokie wyrazy współczucia żonie - Halince Prociuk oraz dzieciom i wnukom.

Witold Smigulski, Prezes Związku Polskiego w Wollongong Inc.

madzia - 07.02.09 23:05
Wujek..? Nadal nie mogę uwierzyć, że go nie ma wśród nas. Czuję jego obecność.. Pomimo wszystko.
Widziałam go kilka razy. Jego historia doszczętnie wciągnęła również mnie. To co przeżył stało się również częścią mnie. Wystarczy, że pani od polskiego rozpocznie jakiś temat o Syberii itp. Od razu się udzielam, bo już WIEM jak to było. Każda opowieść wujka przysparzała mnie o to nowe fale ciekawości.. Czułam nawet śnieg na twarzy i widziałam oczy zmarzniętych ludzi w czasie pracy.. Widziałam to oczyma wyobraźni, gdyż wujek miał niesamowity wpływ na moją fantazję. Opowiadał bardzo ciekawie zawsze z nutką tajemniczości w głosie..
Nigdy nie zapomnę jego skromnego uśmiechu. Zachwycania się zwykłymi schabowymi czy tej dumy. Dumy prawdziwego POLAKA. On się nie wstydził tego, że był (przecież do końca się tak czuł) obywatelem Polski.
Uważam, że wujek Jurek jest idealnym wzorem do naśladowania każdego człowieka na tej planecie. Był dobrym "ludziem" i chyba to najbardziej w nim cenię. To, że był zawsze zorganizowany (a przynajmniej taki się wydawał), kochany.. przemiły. Totalnie cudownym wujkiem. Przekazał mi, wraz z ładnym opowiadaniem o Polsce, skrawek tej swojej dumy..
Ja jestem za to bardzo dumna, że miałam (i gdzieś tam mam przecież jeszcze) swojego wujka.. z Australii, wielkiego patriotę..!
Buziaki ;*

aldonia - 02.02.09 19:06
Kochany wujek i wspaniały człowiek. Zawsze wiecznie uśmiechnięty i Nigdy nie rezygnujący z obranych przez siebie celów życiowych. Zawsze dawał mi siłę do działania i wiarę w marzenia..
To prawda, zawsze dociekał prawdy i nigdy, mimo odległości tysiąca kilometrów od Naszego kraju, nigdy nie zreygnował z tego by być Polakiem-zawsze był z Tego niesamowicie dumny i starał się przekazać wszystkim Nam wiarę w Polskę i polskość..My za to byliśmy dumni z tego, że mamy tak cudownego członka rodziny..
Dzięki Bogu, teraz już nie cierpi.. aczkolwiek wierzyłam całym sercem, że uda Nam się jeszcze zobaczyć..

Marian - 05.01.09 23:42
Pan Bolesław będzie teraz na nas z góry patrzył, dlatego nie pozostało nic innego jak kontynuacja Jego dzieła i to ze wzmożoną inwencją

Jan Pyszko - 23.12.08 18:30
MIAŁEM SZCZĘŚCIE OSOBIŚCIE POZNAĆ PANA JERZEGO, SPOTKAĆ RODAKA NIEZWYKŁEGO, WYBITNĄ OSOBISTOŚĆ ŻYCIA POLONIJNEGO, KRYSZTAŁOWGO PATRIOTĘ , KTÓRY W SERCU NOSIŁ BOGA I OJCZYZNĘ. WRAŹLIWY NA NIESPRAWIEDLIWOŚĆ, KŁAMSTWA I OSZUSTWA, RYCERSKO WALCZYŁ Z PERFIDNYMI FORMAMI ANTYPOLONIZMU I ŻYDOWSKIEGO ZAKŁAMANIA, BRONIĄC PRAWDY HISTORYCZNEJ I HONBORU NARODU POLSKIEGO. PAN JERZY SPEŁNIŁ WOBEC OJCZYNY W PEŁNI SWOJE ZADANIE A WSZECHMOGĄCY OJCIEC POWOŁAŁ GO NA ZASŁUŻONY ODPOCZYNEK.
Tą drogą składam w imieniu własnym oraz Polonii Szwajcarskiej wyrazy głębokiego współczucia i dzielę smutek z Rodziną oraz Polonią australijską.
ŚW.P. JERZY - BĘDZIESZ ŻYŁ DALEJ W CISZY, KTÓRA NIE UMIERA.

Dr Jan Pyszko, prezes Polonii Szwajcarskiej

Wszystkich komentarzy: (12)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

16 Kwietnia 1961 roku
Odbyły się połączone wybory do sejmu oraz rad narod. Wynik 98% dla FJN należy uznać za sfałszowany.


16 Kwietnia 1927 roku
Urodził się Benedykt XVI, właśc. Joseph Alois Ratzinger, niemiecki duchowny katolicki, kardynał, od 2005 roku papież


Zobacz więcej