Środa 24 Kwietnia 2024r. - 115 dz. roku,  Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 01.05.08 - 18:23     Czytano: [2103]

Trudno rozliczyć

Od ponad 20 lat grupy polityczne posługujące się szyldem “Solidarności”, co jakiś czas podnoszą sprawę rozliczenia i ukarania twórców stanu wojennego w Polsce, nawet degradacji generałów, na czele z Wojciechem Jaruzelskim, do stopnia szeregowego i zmniejszenie im wysokości emerytur. Za tę sytuację w znacznym stopniu ponoszą winę sami twórcy stanu wojennego, a głównie gen, Jaruzelski. Tłumaczy on uparcie wprowadzenie stanu wojennego bardzo pokrętnie i nieprzekonywająco. Dowodzi, że wybrał mniejsze zło, że chciał uniknąć obcej interwencji i rozlewu krwi... A przecież prawda była inna. Stan wojenny wprowadzono w obronie władzy, przed tymi, którzy nie kryli, że chcą ją przejąć i rządzić krajem: KOR. Była to więc walka o władzę: rządzący nie chcieli jej oddać, a KORo-Solidarność chciała ją przejąć, wykorzystując instrumentalnie do tego celu, naiwnych, zbałamuconych, ogłupiałych związkowców. Jeśli ma dojść do rozliczenia, to na ławie oskarżonych, obok twórców stanu wojennego, powinni zasiąść także ci, którzy ten stan świadomie sprowokowali, wymusili. Trzeba dotrzeć do świadomości społeczeństwa i ukazać mu prawdę, a także i jego nie małą winę. Trzeba dowieźć, że stan wojenny nie był skierowany przeciw społeczeństwu, przeciw ludziom pracy, związkom zawodowym, ale przeciw żądnym władzy politykom, którzy uważali, że należy im się prawo rządzenia Polakami, bo nadał je im lub ich rodzicom sam Stalin i KGB.

Czy stan wojenny był nieuchronny? Czy nie było innego wyjścia?

Zwykła, ludzka i obywatelska uczciwość, przyzwoitość, szacunek dla prawdy, dla społeczeństwa, wymagają przypomnienia faktycznych przyczyn tamtych wydarzeń. Przemilczanie ich, ukrywanie prawdy pod pretekstem nie rozdrapywania jeszcze niezabliźnionych ran, jest błędem. Taka postawa toruje bowiem drogę do utrwalania w świadomości społeczeństwa kłamstwa, które wcześniej lub później, zostanie zdemaskowane. Zdumiewające, że zarówno obóz postsolidarnościowy, jak i postpezetperowski, zgodnie dążą do ukrycia niewygodnych dla nich faktów i prawdy: faktycznych przyczyn poprzedzających wprowadzenie stanu wojennego. Dzieje się tak dlatego, że ludzie obu obozów pragną ukryć, przemilczeć lub przeinaczyć fakty dowodzące, że po sierpniu 1980 roku toczyła się zażarta walka o władzę i tylko o władzę, o korzyści płynące z jej sprawowania, o przywileje jakie może ona zapewnić, a nie o żadne wartości, cele obywatelskie, społeczne, pracownicze, wiązkowe, narodowe.

Dlatego wywodzący się z ówczesnego obozu rządzącego PRL, a następnie z III i IV RP, są dziś tak samo przeciwni powracaniu pamięcią do sierpniowych wydarzeń, do Sierpniowej Umowy z Rządem , do wynegocjowanych 21 postulatów, przypominaniu przyczyn wprowadzenia stanu wojennego; bo to kompromituje obie strony.

Toteż szukając winnych wprowadzenia stanu wojennego, trzeba zacząć od ujawnienia prawdy obiektywnej, Trzeba postawić pytanie, kto i dlaczego zerwał Porozumienia Sierpniowe, dlaczego Solidarność odstąpiła od realizowania 21 postulatów, o które walczyli w sierpniu strajkujący, dlaczego, wbrew zawartej umowie upolityczniono Związek, przekształcając go w partię polityczną, dlaczego prośba gen. Jaruzelskiemu o 90 spokojnych bez strajkowych dni, dla umożliwienia rządowi poprawienia zaopatrzenie społeczeństwa w żywność i uaktywnienie gospodarki, została odrzucona przez przywódców Solidarności ? Dziś sprawcy tamtych wydarzeń eksponują tylko skutki konfliktu, a przemilczają jego przyczyny. Za stan wojenny i jego, trwające do dziś, negatywne efekty społeczeństwo powinno surowo rozliczyć także, a nawet przede wszystkim tych, którzy wówczas zmusili władze PRL do jego wprowadzenia.

Po 28 latach od sierpniowych buntów pracowniczych i wprowadzenia stanu wojennego elementarna uczciwość obywatelska i zwykła ludzka przyzwoitość nakazują mówienia ludziom prawdy o tamtych wydarzeniach, choć może ona być niewygodna, wstydliwa i bolesna dla wielu dawnych i obecnych działaczy „Solidarności, a także ówczesnego kierownictwa PZPR . Przypomnijmy, więc, że po zakończeniu strajków sierpniowych tworzony ruch związkowy opanowany został przez gangi przestępcze, wszelkiej maści szumowinę, łobuzów, szubrawców, typu KOR-u i mu podobnych, którzy wykorzystali go do kontynuowania walki o zdobycie dla siebie władzy w państwie. Tak naprawdę NSZZ jako związek zawodowy funkcjonował zaledwie parę dni, do momentu nadania mu nazwy “Solidarność”. Wówczas zaczął pełnić rolę partii politycznej, a kierowali nim ludzie, dla których obce były cele związkowe. Usunęli z niego autentycznych, zaangażowanych działaczy związkowych, a na ich miejsce wprowadzili karierowiczów, serwilistów, ludzi bezideowych, sprzedajnych, obiecując im uczestnictwo w przyszłości w sprawowaniu władzy nad Polakami i korzyściach z niej wypływających. Karol Modzelewski nie wahał się nawet wykorzystać elementu kryminalnego, nawołując więźniów do buntów i obiecując im amnestię. Zaczęli też , tuż po zakończeniu strajków sierpniowych systematycznie dezorganizować życie kraju i nie pozwolili na poprawę sytuacji gospodarczej, zwłaszcza żywnościowej. Wałęsa często żalił się publicznie, że jeździ i gasi strajki, a ktoś je ponownie wznieca. Wreszcie zmęczona rządząca ekipa PZPR zgodziła się na podział władzy, ale ludzie faktycznie kierujący „Solidarnością” żądali zbyt wiele dla siebie, zaś PZPR dawała zbyt mało.

OCENA STANU WOJENNEGO PRZEZ SPOŁECZEŃSTWO

Według ówczesnych badań opinii połowa Polaków, zwłaszcza starszego i średniego pokolenia, uważała, że wprowadzenie stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku było słuszne, uzasadnione i korzystne. Druga połowa, z przewagą młodszych osób, uważała, że był on zbędny, nie uzasadniony i szkodliwy. Wśród niezadowolonych dominowała młodzież, która podobnie jak podczas meczów piłki nożnej dała upust swoim agresywnym nastawieniom, chciała się wyżyć. Ludzie znający ówczesną polską rzeczywistość uważają, że do decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego zmusiła władze kierowana wówczas przez polityków, “Solidarność” opanowana przez KOR. Zwłaszcza zapowiedź obradującej Krajowej Komisji Koordynacyjnej w Radomiu 4 grudnia, że 17 grudnia 1981 roku Solidarność ogłosi strajk powszechny i przejmie władze w kraju. To w Radomiu z ust Wałęsy podły wówczas słowa, “targanie się po szczękach” i, że konfrontacja jest nieunikniona, a Karol Modzelewski zapowiadał, że “bój to ich będzie ostatni”. Władze kraju zagrożone od wewnątrz, i z zewnątrz naciskane przez państwa sowieckiego bloku, szczególnie mocno i brutalnie przez Czechosłowację i NRD, nie miały wyboru, choć nie były przygotowane do realizacji tak trudnego zadania.

LUDZIOM TRZEBA MÓWIĆ PRAWDĘ

Nawet faktycznie doznane krzywdy i cierpienia rozczarowanych i oszukanych działaczy Solidarności , nie usprawiedliwiają przemilczanie lub fałszowanie prawdy, w imię rzekomo wyższych celów. Nie ma wyższych celów, niż mówienie Narodowi prawdy. Prawdy domagają się dziś ludzie szczerze i autentycznie zatroskani o dalsze losy kraju, o jego przyszłość , a przede wszystkim oczekują na to nowe postsolidarnościowe i postpezetperowskie pokolenia. Ponieważ upłynęło już ponad ćwierć wieku od tamtych wydarzeń i wiele faktów zatarło się w ludzkiej pamięci, warto je przypomnieć ...

Czy MOŻNA BYŁO uniknąć KONFRONTACJI?

Otóż tak. Trzeba było jednak od początku członkom Związku i społeczeństwu uświadomić, że „Solidarność” powołana została jako związek zawodowy i powinna być Związkiem Zawodowym , tylko Związkiem i niczym innym. Powinna realizować tylko cele związkowe i spełniać oczekiwania pracownicze. Nie powinna zajmować się polityką, bo temu celowi służą partie i organizacje polityczne. Jeśli było ich za mało lub były niewłaściwe, to należało zorganizować nowe. Jeśli ludzie pracy, strajkujący w sierpniu 1980 roku, żądali uwolnienia ruchu związkowego od kurateli i wpływów politycznych PZPR, to nie wolno było, nowemu związkowi narzucać celów politycznych i oddawać jego kierownictwo politykom KOR-u Od początku istniały w Związku dwie główne tendencje: Jedna związkowa, pro pracownicza, prospołeczna, pronarodowa, propolska, występująca m.in. pod hasłem – „socjalizm tak, wypaczenia – nie; więcej socjalizmu, mniej wypaczeń”, która chciała realizować swoje cele, w oparciu o „Porozumienie Gdańskie”. Socjalizm rozumiała jako ustrój socjalny. I druga, wspierana przez Zachód, przez jego wywiady, agentury w Polsce, Jana Pawła II ,Kościół, „polski ciemnogród” - antypracownicza, antyspołeczna, antynarodowa, antypolska, pro kapitalistyczna. Pierwsza chciała rozszerzyć i umacniać socjalne, społeczne, obywatelskie zdobycze ludzi pracy i budować niezależny ruch zawodowy. Przewodzili jej m. in. Anna Walentynowicz, Jan Zapolnik, Andrzej Gwiazda w Gdańsku, Kazimierz Świtoń w Katowicach, Jerzy Piórkowski i Leszek Skonka na Dolnym Śląsku, Marian Jurczyk w Szczecinie, Bolesław Ćwikła w Lublinie... Druga tendencja po zakończeniu sierpniowych strajków zmierzała do zerwania Umowy Gdańskiej i pchnięcia związkowców do walki politycznej o zdobycie władzy w państwie. Tej drugiej orientacji przewodził w walce o władzę głównie obóz KOR-u i tacy ludzie, jak: Lech Wałęsa, Adam Michnik, Jacek Kuroń, Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki, Karol Modzelewski, Jan Lityński, Janusz Onyszkiewicz, Henryk Wujec, Jan Józef Lipski, Bogdan Borusewicz, Władysław Frasyniuk, Mirosław Chojecki, Antoni Macierewicz, Zbigniew Romaszewski, Piotr Naimski, Andrzej Celiński i im podobni. By osiągnąć wyznaczony cel opanowali kierownictwo „Solidarności, usunęli rękoma naiwnych związkowców, niewygodnych działaczy związkowych, którzy sprzeciwiali się upolitycznieniu ruchu związkowego i przekształceniu go w partię polityczną.”

JAK MÓGŁ I POWINIEN POSTĄPIĆ OBÓZ RZĄDZĄCĄCY W GRUDNIU 1981 R.?

Na ten temat od 28 lat panuje zmowa milczenia. Solidarność unika tego pytania i odpowiedzi na nie. Czy powinien 17 grudnia 1981 roku oddać bez oporu władzę w ręce „Solidarności”? KOR-u, Kościoła?

Ale konkretnie, komu? Organizacji, pn. „Solidarność”, ludziom z nią związanym; ale personalnie, komu? Kuroniowi, Geremkowi, Rulewskiemu, Frasyniukowi, Modzelewskiemu, Mazowieckiemu, Wałęsie? Chodziło także o procedurę techniczno- organizacyjno-prawną przekazania władzy. Czy ludzie z tego obozu pretendujący do sprawowania władzy byli gotowi do jej przejęcia i rządzenia krajem, państwem, także w terenie, i czy rządziliby lepiej, bardziej sprawnie, uczciwiej, niż obóz PZPR? Dzisiejsza rzeczywistość dowodzi ,, że kierowaliby państwem jeszcze gorzej, jeszcze bardziej nieudolnie, jeszcze bardziej niesprawiedliwie. Czy gdyby się wówczas tak rzeczywiście stało, nie oznacza to, że sytuacja, jaką dziś mamy w kraju nastąpiłaby już wcześniej, czyli wszystko byłoby sprzedawane, rozkradane, rozgrabiane, zniszczone 8 lat wcześniej?

Wreszcie pytanie logiczne, pragmatyczne – czy PZPR mając, do dyspozycji takie potencjalne siły, jak wojsko, milicję, SB, sądy, prokuratury, środki masowego przekazu, banki, aparat administracyjny, gospodarkę, poparcie państw ościennych itp. mogła rzeczywiście oddać bez walki, bez oporu sprawowaną przez 35 lat władzę, i to w niewiadome, bardzo niepewne ręce, zwykłym „pętakom”, jak ich w przyszłości nazwie abp. Józef Życiński, i ”popaprańcom”, jak ich określi Lech Wałęsa. Jeśli rzeczywiście tak by się stało, czy nie postawiono by dziś zarzutu rządzącym wówczas w PRL, że oddali lekkomyślnie władzę gówniarzom, hochsztaplerom, oszustom, karierowiczom, miernotom i dlatego ponoszą współ odpowiedzialność za obecny stan kraju: za bezrobocie, nędzę społeczeństwa, ruinę gospodarczą? Wprowadzając stan wojenny, choć nieudolnie, ówczesna ekipa rządząca ma dziś pewne moralne alibi, choćby we własnym mniemaniu, że nie chciała dopuścić do sytuacji, jaka panuje dziś w Polsce?

ODPOWEDZIALNOŚĆ KOŚCIOŁA ZA SOLIDARNOŚĆ

W sierpniu 1980 roku, a także po 1989 roku Kościół jeszcze miał wielki wpływ na tworzenie Związku. Dlaczego wtedy dopuścił do upolitycznienia „Solidarności”? Odpowiedź jest prosta – upatrywał w tym swój własny materialny i polityczny interes.

Papież JPII nie zaprzecza, że to dzięki Niemu powstała i wybrała ów polityczny kierunek działania” Solidarność” – kapitalizm. To przecież ona pozbawiła ludzi pracy podstawowych środków do życia, skazała miliony na nędzną wegetację, na poszukiwaniu chleba u obcych, dzieci skazała na głód, chorych, wymagających pomocy i opieki, na cierpienia i przedwczesną śmierć, inicjowała rozkradanie olbrzymiego majątku narodowego, tworzonego z trudem, ofiarnością i poświęceniem przez wiele pokoleń Polaków. Tej deformacji i dewastacji nie da się już, ani cofnąć, ani w najbliższym czasie odrobić.

Kościół i Papież byli od początku mocno i bezpośrednio zaangażowani w tworzenie „Solidarności” i są odpowiedzialni za skutki jej działania, za powrót zwierzęcego, dziewiętnastowiecznego kapitalizmu, pauperyzację społeczeństwa, za nędzę i poniżenie robotników, ludzi pracy. To nie Papież i nie Kościół lecz M. Ghandi uważał, że „nie ma większej zbrodni niż doprowadzić ludzi do życia w nędzy”.

SPÓŹNIONA REAKCJA JANA PAWŁA II NA BŁĘDY SOLIDARNOŚCI

W jednym z artykułów zamieszczonym w Internecie wyraziłem się , że Papież powinien przeprosić ludzi pracy w Polsce za „Solidarność”.
Jeden z czytelników, pan Opolski, replikował na moją wypowiedź, pisząc:
“Myślę że można też zadać takie pytanie, kto przeprosi Ojca Świętego za naciski jakie były skierowane na Jego Osobę.
O ile sobie przypominam, to Ojciec Święty kilka razy oficjalnie krytykował to, co się dzieje za czasów rządów tzw. prawicy. Raz doszło do tego, że wołał podczas audiencji ogólnej - co zrobiliście z Polską, to jest też i moja Ojczyzna.
Nawet doszło do tego, że w pewnym momencie zrezygnował z odwiedzenia Polski; to było wtedy, gdy przyjechał na Mszę pod granicę Polski, o ile wiem, to już wszystko było przygotowane na to, aby Ojciec Święty miał spotkania też w województwach przy granicy z Czechami i Słowacją, po naszej stronie granicy. Jednak Ojciec Święty nie zgodził się. Tak samo raz doszło do sytuacji, że Prymas nie miał zamiaru pofatygować się na powitanie i spotkanie z Ojcem Świętym.
A takim wyraźnym sygnałem, że coś nie jest w porządku była nagła rezygnacja z transmisji na żywo z Watykanu, nawet Radio Maryja jej nie transmitowało.
Dopiero zaczęli transmitować, gdy swoje już przeprowadzili, lub Ojciec Święty złagodniał.
Z tym się nie mylę, zresztą sam brałem udział w jednej z Akcji zainicjowanej przez Ojca Świętego.
No cóż później okazało się, że silniejsza od nas jest późniejsza AWS.
Mogę dodać, że dla jednej z gazet katolickich, skończyło się tym, że musieli zawiesić działalność, byli zbyt dobrzy...”

KRYTYKA SOLIDARNOŚCI PRZEZ JP II

Jan Paweł II wielokrotnie, choć nie od razu, wytykał błędy "Solidarności". „Solidarność” popełniła błąd zajmując się polityką - powiedział Jan Paweł II do dwóch tysięcy działaczy związku, którzy złożyli mu wizytę w Watykanie w dniu Święta Narodowego. (11 listopada 2003 r. przyp. L.S). Dopiero po latach Papież wezwał związek do powrotu do korzeni i obrony ludzi pracy. Jan Paweł II zapewnił, „że jak zawsze los ludzi pracy w Polsce jest mu stale bliski". (…)
Stwierdził jednak, “że nie wystarczająco troszczy się ona (Solidarność, przyp. L.S) o losy pracowników małych prywatnych przedsiębiorstw, supermarketów, szkół, szpitali i innych podmiotów gospodarki rynkowej, które nie mają tej siły, jaką mają kopalnie i huty". Niesprawiedliwością "wołającą o pomstę do nieba" nazwał papież nie wypłacanie ludziom zarobków.
Zdaniem Jana Pawła II "Solidarność" zawiodła nadzieje świata pracy, gdy nastąpiło "upolitycznienie związku", co "doprowadziło do jego osłabienia".
"Niech mi wolno będzie powiedzieć - stwierdził na zakończenie - że dziś »Solidarność«, jeśli prawdziwie pragnie służyć narodowi, winna wrócić do swych korzeni, do ideałów, jakie przyświecały jej jako związkowi zawodowemu". Czyli do przestrzegania 2-go punktu Umowy Sierpniowej z Rządem, który brzmiał: „Nowe związki zawodowe będą bronić społecznych i materialnych interesów pracowników i nie zamierzają pełnić roli partii politycznej. Stają one na gruncie zasady społecznej własności środków produkcji stanowiącej podstawę istniejącego w Polsce ustroju socjalistycznego”

Oczywiście cenzura, rzekomo wolnych mediów, zablokowała tę i podobne wypowiedzi Papieża. Szkoda, że dopiero po 24 latach Papież nawoływał do odpolitycznienia Związku i powrotu do jego związkowych korzeni. Pomijając fakt, że powrót taki jest już dziś niemożliwy, choćby dlatego, że w „Solidarności” nie ma prawdziwych, ideowych działaczy związkowych i ludzi, którzy chcieliby i potrafili pozyskać zaufanie i poparcie społeczeństwa. Dziś, żeby odzyskać odrobinę społecznego zaufania, zarówno Kościół, jak i owe resztki „Solidarności” musiałyby zacząć od przyznania się do błędów i naprawienie krzywd wyrządzonych w imieniu Związku i Kościoła, milionom Polaków. W tym hipotetycznym procesie ekspiacji musiałby uczestniczyć przede wszystkim Kościół, jako współwinny nagromadzonego zła.

KS. PROF. CZESŁAW BARTNIK TEŻ SIĘ SPÓŹNIŁ Z KRYTYKĄ “S”

W artykule “Żal do “Solidarności” pisze:
„Budzi się gorzki żal do pierwszych przywódców[Solidarności ], żal tym większy im więcej było kiedyś nadziei.(...)

Dziś, gdy zwracamy myśl ku owym pierwszym czasom „Solidarności” to doznajemy skurczu serca. Wszystko prysło jak fatamorgana. Proces „solidarnościowy” wyniósł na szczyty tylko jakąś dziwną społeczność „ zdobywców”, namnożył całą zgraję niemoralnych drapieżników, a masy pozwolił pogrążyć w nędzy i smutnym milczeniu.

Owe dziesięć milionów ludzi, które się związały z „S” i które miały się bić o Polskę i o lepszą przyszłość, stopniały do kilkuset tysięcy. Te z kolei biją się, a jakże, ale między sobą. Niekiedy przypomina to typ chłopa staroruskiego; zapytany, co by robił, gdyby został carem, odpowiedział bez namysłu „ piłbym i prałbym po mordach”.
Czy podobnie nisko nie upada cała nasza obecna filozofia społeczna i polityczna?
Budzi się gorzki żal do pierwszych przywódców, że pozwolili się całkowicie podejść i ograć i oddali prawie całą władzę grupie graczy kosmopolitycznych, jak Komitet Obrony Robotników i inne.(...)

My, grupa księży i profesorów KUL, już od momentu powstania KOR–u w 1976 r., wiedzieliśmy, że jest to lobby żydowsko-polskie związane dodatkowo z masonerią ( np. Jan Józef Lipski) niechętne tradycyjnej Polsce i zmierzające do jakiejś Neo-Polski i do socjaldemokracji lansowanej przez tzw. szkołę frankfurcką, nazywanej „różową komuną”.
Przywódcy „Solidarności” tego nie wiedzieli?
A może dyplomatycznie milczeli? (Nasz Dziennik, 15.11.2002, ( podkr. LS)

Dr Leszek Skonka
Współorganizator i współkierujący strajkiem w sierpniu 1980 roku we Wrocławiu, b. członek Prezydium w pierwszym składzie Zarządu Regionu Dolnośląskiego NSZZ, organizator i prowadzący pierwsze kursy ( jeszcze w czasie strajku) na temat organizowania i działania związkowego, a następnie w MKZ, po zakończeniu strajku, dla działaczy i organizatorów nowych związków....). Sprzeciwiał się wprowadzaniu KOR-u i upolitycznieniu Związku, zrywaniu Umowy Gdańskiej, awanturnictwu politycznemu. Chciał by związek nie wychodził poza swój statut organizacji pracowniczej. Za swą postawę oskarżony został publicznie, bez jakichkolwiek podstaw o rzekome sprzyjanie PZPR, działanie na szkodę Związku, współpracę z SB. Usunięty ze wszystkich funkcji, również ze Związku i spotwarzony publicznie, bez prawa do obrony, skazany zaocznie na karę śmierci cywilnej. ( posiada status IPN “pokrzywdzonego”) Założyciel i przewodniczący istniejącego od 1988 roku Komitetu Pamięci Ofiar Stalinizmu w Polsce oraz Instytutu Badań Stalinizmu i Patologii Władzy, zbudował w 1989 roku pierwszy w Polsce i na świecie Pomnik Ofiar Stalinizmu we Wrocławiu.

(oprac. ZS)

Wersja do druku

Janusz - 06.05.08 13:59
... nie przeczytalem do konca tego art. - poniewaz szlag mnie trafil gdy przeczytalem ze ruch zawodowy powinien zostac ruchem zawodowym... Od poczatku istnienia jakichkolwiek strajkow czy w 70 roku czy w latach 70 ch i 80 roku ruch klasy robotniczej byl w rzeczywistosci ruchem partyjnym!!!!! Pod przykrywka zwazku zawodowego ludzie w Polsce walczyli o wolnosc Polski, niezaleznosc od Zwazku Radzieckigo- uwirzyli Papizowi ze moga sie uwolnic. To wykozystali ludzie z Koru i staneli na szczysie ruchu robotniczego Polakow. Korowcy oszukali bo oszukac mogli i to zrobili. Polacy zwykli wierzyli Mazowieckiemu, Michnikowi, Walesie a dlaczego nie skoro sam Jan Pawel 2 ich blogoslawil - najwyzszy autorytet, Krol Polski (niepisany) Tak wiec nie plec czlowieku bzdur ze Polacy walczyli o polepszenie warunkow pracy! Polacy chcieli walczyc o wolnosc kraju i to robili z pelna premedytacja! Cos autorowi sie pomieszalo po latach!

Wszystkich komentarzy: (1)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

24 Kwietnia 1952 roku
W Polsce wprowadzono obowiązkowe kontyngenty na mleko.


24 Kwietnia 1883 roku
Urodził się Jaroslav Hasek, czeski powieściopisarz, autor popularnych "Przygód dobrego wojaka Szwejka".


Zobacz więcej