Piątek 19 Kwietnia 2024r. - 110 dz. roku,  Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 23.02.08 - 10:03     Czytano: [4842]

Epoka traktatów, czyli polska zdrada wszechczasów


Wszystko zaczęło się już w 1944 roku. Idea jedności europejskiej zawsze ogromnie nurtowała Józefa Retingera. Polaka, emigranta, szarą eminencję salonów europejskich i wielkiego przyjaciela i doradcy generała Sikorskiego, (sympatyka zbliżenia z Rosją sowiecką) i wielu prominentnych, najważniejszych polityków tamtych lat, jak np. premiera Churchilla i innych przywódców europejskich. Bywał na salonach arystokracji nie tylko Europy i szczycił się przyjaźnią wielu, którzy bardzo liczyli się z jego zdaniem. Czynił też starania, by pomóc okupowanej Polsce, a gdy wojna zbliżała się ku końcowi, poświęcił się swojej idei zjednoczenia Europy w jedno państwo, w pierwszym etapie ograniczając ją do zbliżenia gospodarczego. Wspólnie z przyszłym belgijskim premierem, Paulem van Zeelandem, utworzył w 1946 roku, w czerwcu, w Brukseli, Niezależną Ligę Współpracy Ekonomicznej. W zjednoczonej Europie widział zarówno wschodnie, jak i zachodnie państwa, w tym, także Rosję. Był przekonany, że tylko zjednoczona, ponadnarodowa Europa będzie zgodnie współpracowała i porzuci wszelkie rozwiązania swych problemów drogą militarną.
Na początku 1947 roku, z jego inicjatywy, powstał Ruch Zjednoczeń Europy, a już w dniach 8 -10 maja, w Hadze zwołany został Kongres Europy, na który, decyzją Retingera, nie dopuszczono delegacji frankistowskiej Hiszpanii.
Warto jeszcze dodać, że to Polak, Józef Retinger był twórcą paramasońskiego, elitarnego Klubu Bilderberg, funkcjonującego do dzisiaj, którego członkowie zasiadają w polskim parlamencie i rządzie na wysokich stołkach.
I tak to się zaczęło.
Pierwszy w powojennej Europie był Traktat Rzymski, który powołał, do życia, Europejską Wspólnotę Gospodarczą (EWG) - typową,. międzynarodową strukturę handlową, mającą za zadanie ułatwianie przepływu towarów i przemieszczanie się ludzi w ramach jednego obszaru celnego. EWG funkcjonowało szereg lat bez większych zgrzytów przynosząc korzyści materialne członkom wspólnoty.
Współczesnym zwolennikom obłąkańczej idei globalizacji było to za mało. Powstał Traktat z Maastricht, w miejsce EWG, już o wyraźnej strukturze prawie- państwa. Nowy twór nazwano Unią Europejską – takie państwo bez osobowości prawnej, ale z Parlamentem Europejskim, mającym prawo wydawania ustaw o niezwykle szerokim zakresie, i Radą Komisarzy, czyli nieoficjalnym rządem (ze wspólnym ministrem spraw zagranicznych) z rzeczywistym budżetem. Inspirowani i ponaglani przez masonerię, komisarze, tak się rozpędzili, że próbowano oficjalną drogą, czyli narodowymi referendami, wprowadzić konstytucję unijną. Nie dopuszczali myśli, że którykolwiek z narodów nie zechce takiego superpaństwa. Konstytucję, z substytutem zapisu o wartościach chrześcijańskich, („ogólnoludzkich wartościach humanistycznych”), jak pamiętamy, odrzucili Holendrzy i Francuzi. Młodzi Francuzi, miło silnej agitacji władz, w tym samego prezydenta, okazali się mądrzejsi od młodych Polaków i wlot zrozumieli, że np. o nich w kraju i tych licznych poza granicami, decydować ma nie Paryż, a Bruksela – i powiedzieli nie. Wydaje się, że najistotniejsze, co tak wzburzyło Holendrów i Francuzów, to obowiązek przekazania do Banku Europejskiego wszystkich rezerw dewiz i złota złożonych w ich bankach narodowych. Nie mogli zrozumieć, dlaczego, za nic, mają oddać swoje, narodowe depozyty jakimś socjalistycznym urzędasom w obcym kraju.
Wszyscy ci opętani nie tyle jednością, ile swym socjalistycznym interesem, poszli po rozum do głowy i tak powstał Traktat Lizboński z wentylem bezpieczeństwa, czyli wyraźnym zapisem, że tą nową - starą konstytucję mogą zatwierdzać tylko parlamenty. Nie społeczeństwa, których większość (jak w Anglii i kilku innych) stanowią przeciwnicy UE, którzy, w drodze referendum, chcą decydować o swym państwie. W Polsce, niestety odwrotnie!
Polska, pod rządami tzw. prawicy, czyli Prawa i Sprawiedliwości, nabrała pewności siebie. Nareszcie – myśleliśmy - mamy rząd, który walczy o narodowy interes i broni dobrego imienia Polski poza jej granicami. Kaczory miały satysfakcje, gdy, jak w Chicago, te wszystkie ciotki – idiotki z Radia Maryja, całowały premiera po rękach wołając: „po papieżu, tyś drugi”. Rząd, który chce budować nowe państwo, według zasad zawartych w nazwie partii, która zdobyła władzę. Polacy uwierzyli w gwałtowny, cudowny rozwój gospodarki i nie rozumieli tylko, dlaczego jest im gorzej i lawinowo rosną ceny w sklepach. Sprawa naszej pozycji w Unii, waga polskiego głosu, z czego zdawaliśmy sobie sprawę, dawała szanse na należne nam miejsce pośród największych naszego kontynentu. Tym bardziej, że, dla nas wszystkich było jasne, że Niemcy, jako największe z państw, dążą do dominacji, a jedyną drogą do tego był sposób podejmowania decyzji w UE, czyli sposób głosowania. Od dawna liczenie głosów według systemu nicejskiego bardzo nie odpowiadał Niemiaszkom, bowiem jest on korzystny dla krajów słabszych, w tym dla Polski, a mniej korzystny dla nich. Według tego systemu, każdy kraj miał jeden głos, i każdy mógł skorzystać z prawa weta, jeśli, jego zdaniem, zostaje naruszony interes tego kraju. Polska, np., skorzystała z tego prawa, blokując podpisanie traktatu handlowego z Rosją.
Niemcy na to się nie godzili, czemu dawali niejednokrotnie, wyraz i domagali się, jako główny udziałowiec unijny, głosu decydującego.
I taki oto problem stanął przed Kaczyńskimi w 2007 roku. Jako rozumiejący dziejową konieczność (łączenie się Europy?) i odpowiedzialność za Europę, wymyślili nowy sposób liczenia głosów, przy podejmowaniu decyzji w Unii – pierwiastek. Już nie chcieli umierać za Niceę, ale, wmawiali Narodowi, że nie odstąpią od „pierwiastka” i, jeśli nie będzie zgody, z pewnością skorzystają z prawa weta.. Polacy się cieszyli i z za zasłony, zwanej pierwiastkiem, nic nie widzieli. Ufali Kaczyńskim. Nie przypuszczali nawet, że 18 października, czyli na dwa dni przed wyborami, gdy tylko prezydent Kaczyński, z panią minister Fotygą, postawił nogę na lotnisku w Brukseli, wywietrzał mu z głowy „pierwiastek” i brak zgody na Kartę Praw Podstawowych, gdzieś go zgubił i zupełnie bez walki, podpisał projekt traktatu reformującego, a 13 grudnia, w Lizbonie, premier (niestety) Tusk, w obecności prezydenta, uroczyście podpisał zgodę na tę konstytucję, zwaną traktatem. Cały spektakl, w Polsce, poprzedzony był także zasłoną dymną, mającą wywołać dyskusję, przysłaniającą cel nadrzędny –podpisanie dokumentu wrogiego Polsce. Odbierającemu jej niepodległość. Tą zasłoną był pozorny konflikt pomiędzy prezydentem, a premierem, dotyczący złożenia podpisu pod dokumentem zdrady narodowej. Pozorny, dlatego, że obaj panowie, już wcześniej, entuzjastycznie wypowiadali się o nowej konstytucji., a wiadomo było, że tylko premier ma do tego prawo, bo tak stanowi nasza Ustawa Zasadnicza.
Nie wdając się w szczegóły, konstytucja unijna przewiduje, między innymi:

1. Nowy system głosowania, gwarantujący Niemcom ostateczną decyzje we wszystkim, – czyli, aby coś postanowić, trzeba mieć minimum 55% krajów członkowskich za i jednocześnie nie mniej, niż 65% ludności. To oznacza, że bez zgody Niemiec nic nie da się uchwalić. Jest to zalegalizowane podporządkowanie im Europy!
Kaczyńscy się chwalili, że system nicejski będzie nadal obowiązywał. To prawda, ale tylko do końca października 2014 r., a do maja 2017r., każde państwo będzie mogło żądać powtórzenia głosowania. No i co z tego?
2. Wykreślenie z preambuły dotychczasowe, tak enigmatyczne nawet, odniesienie się do chrześcijańskich korzeni Europy, zgodnie z wcześniejszym oświadczeniem pani Merkel, że Europa nie może być klubem chrześcijan..
3. Wykreślenie artykułów o godle, fladze i hymnie unijnym.
4. Wprowadzenia konieczności nowej waluty, EURO, i przekazaniu rezerw złota i rezerw dewizowych NBP do Banku Europy, w Brukseli, co gwarantuje nam ogromne podwyżki wszystkiego.
Samych rezerw dewizowych mamy 38 miliardów dolarów, a nie jest znana ilość złota, choć wiadomo, że jesteśmy liczącym się producentem tego kruszca, co jest przed narodem skutecznie ukrywane. Wszystko mamy oddać. Za nic.
5. Zmniejszenie ilości polskich deputowanych do parlamentu unijnego – tracimy 3 mandaty (dzisiaj mamy 44 miejsca).
6. Utratę jednego komisarza, który, zgodnie z traktatem akcesyjnym, był delegowany przez Warszawę.
7. Będzie prezydent Unii, który nazywać się będzie przewodniczącym rady.
8. Będzie minister spraw zagranicznych, czyli w języku unijnym, wysoki przedstawiciel unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, (zapewne Niemiec)
9. Wprowadzenie Europejskiej Karty Praw Podstawowych, czyli zalegalizowana powszechnie aborcja i eutanazja i rozmaite zboczenia seksualne. Ta karta nie będzie obowiązywała np. Anglików, którzy się jej sprzeciwili. Kaczyński też zapowiadał twarde weto, ale szybko o nim zapomniał.
10. Przyznanie UE osobowości prawnej, czyli faktyczne powstanie nowego państwa.
11. I, co najważniejsze -w Art. 3 - ustanowienie nadrzędności „traktatu konstytucyjnego” nad prawem krajów członkowskich., czyli nadrzędności stanowionego, przez Brukselę, prawa, (które nadal nazywać się będzie dyrektywami – tak dla zmyłki) nad wszelkim prawem polskim.
(Nie będzie już, np. problemu ze zwrotem majątków żydowskich. Przyjdzie dyrektywa i sprawa załatwiona.)

Niektóre z państw unijnych potrafiły zabezpieczyć własne interesy i obronić je (ochrona własnej, narodowej waluty, ochrona własnych granic i narodowego prawa).
Tzw. kaczorowy pierwiastek nawet nie przeszedł do historii - został skutecznie zamieciony pod dywan, aby szybko o nim zapomnieć. Tak jak oni zapomnieli o swych obietnicach wyborczych, czyli o zdecydowanym wecie, dla eurokonstytucji i zatruwali nasze umysły jakimś mechanizmem z Joaniny. Utrata pamięci jest istotnym, niezwykle istotnym elementem polskiej polityki, w czym celuje polskie społeczeństwo..

A nam, Polakom, przecież jest dokładnie wszystko jedno, jak będą liczone głosy w tym socjalistycznym potworku, w najbliższych latach – czy jeszcze przez lat siedem, czy dziesięć będziemy mieli stary system. Czy za siedem lat będzie jeszcze Polska?
Najważniejsze jest, że już od stycznia, gdy (opukać) przyjdzie mi pójść do szpitala, to nie wiem, czy z niego wyjdę, czy też wyniosą mnie, nogami do przodu, bo uznają, że nie warto mnie już leczyć.
Najważniejsze jest, że, gdy pojawi się jeszcze jakaś zboczona pani Tysiąc, która zapomni, że zabawa w łóżku z jednym męskim organem, może mieć poważne konsekwencje, to w każdym gabinecie będzie się mogła pozbyć tej „konsekwencji”.
Najważniejsza jest też utrata niepodległości państwa, co z polskiej Konstytucji, czyni symboliczny zapis praw i obowiązków. Prawem będzie konstytucja unijna. Utrata prawa do własnej polityki zagranicznej, negocjowania umów międzynarodowych, w tym bezpieczeństwa państwa (np. amerykańska tarcza antyrakietowa w Polsce), utrata polskiej złotówki (systematycznie niszczonej prze Balcerowicza i wiernie realizującej jego politykę niszczenia gospodarki i polskiego pieniądza, Kaczyńskich) i granic państwowych. To koniec Polski!
Cóż to za państwo, które nie ma granic, własnego pieniądza i własnego prawa? Cóż to za państwo, w którym wróg rządzi gospodarką i świadomie ją niszczy? Cóż to za państwo,w którym naród pozbawiony został stanowienia o sobie, który nie ma szans wybrania własnych przedstawicieli do swych organów państwowych, bo od lat, dzięki celowo zagmatwanej ordynacji wyborczej, ludzie z zaufaniem społecznym nie mogą być wybrani, bo nie należą do partii politycznej. Taki system gwarantuje takim, jak Tusk, (który w życiu nigdzie nie pracował, tylko „zasiada” w parlamencie), Kaczyńscy, Geremek, Oleksy i wielu, wielu innych, decydowanie o tak licznym Narodzie, jak Polacy. Oni nie są naszymi reprezentantami!
Cóż to za państwo, które swe banki, media publiczne, zakłady pracy, w ponad 80% oddaje (za marne grosze) w obce ręce, szczycąc się jeszcze tym?
Cóż to za państwo, które importuje piasek, kamienie, miotły i szczotki, gwoździe i śruby, ołówki, kostkę brukową, guziki, a także jaja, ryby, makulaturę, chleb, warzywa, węgiel itd. Itd.?
Cóż to wreszcie za państwo, które swych obywateli entuzjastycznie namawia do wyjazdu poza granice, bo o pracy w Polsce decyduje wróg z Brukseli? I jeszcze się tym chwali!

Własne państwo, kierowane przez uczciwych i mądrych ludzi, to największe dobro, jakie można mieć. Zjednoczone, żyjące w zgodzie społeczeństwo widzi wtedy efekty kierowania państwem i czuje swoją podmiotowość prawną. Państwu ufa, bo ma w nim oparcie. Jest gotów do najwyższych poświęceń dla niego, dla swej ojczyzny. Czy tak się czujemy w, naszym jeszcze, państwie?

Już ks. Piotr Skarga wołał: „Niezgoda przywiedzie nas w niewolę, w której wolności nasze utoną(…). I włożą jarzmo żelazne na szyje nasze”.
O taką niezgodę postarali się wszyscy „wielcy” od pierwszych dni, po 1989 roku. Pracowały nad tym polskojęzyczne media, nauczyciele w szkołach i propaganda relatywizmu i hedonizmu. Efektem stało się przewartościowanie moralne i etyczne. To, co kiedyś było złe, dzisiaj jest obowiązujące. Bogiem stał się pieniądz, a cwaniactwo i złodziejstwo drogą do niego. Nie praca, wyrzeczenia i poświęcenia.

Ogłupiałe społeczeństwo i wyjątkowo durna młodzież ułatwiła Kaczyńskim doprowadzenie polskiego państwa do utraty swej państwowości, niepodległości i aktywnie uczestnicząc w ostatniej farsie wyborczej, oddała władze w ręce Tuska. Takiego samego, z resztą, jak jego poprzednicy.

To, co się stało, to jest zdrada. A nie ma większej zdrady, nad zdradę narodu. Za taki czyn, w polskiej historii, naród sam wymierał tylko jedną karę – hańbiącą śmierć.

A Henryk Sienkiewicz pouczał; „Jeśli coś grozi twojemu krajowi i jesteś przekonany, że przeciwstawiasz się złu, ostatniemu łajdactwu i stajesz w obronie słabszych – wal i niech ci ręka nie drgnie.
Polakom pozostaje już tylko realizacja tego przesłania.
Bracie Polaku! Na co czekasz? Obudź się!

Andrzej Ruraż-Lipiński

Wersja do druku

Lubomir - 27.06.08 22:24
Od Traktatu Akcesyjnego do traktatu...inkorporacyjnego?. Traktat Reformujący ma najwyrażniej dokonać ostatecznego Anschlussu państw europejskch. I tego obawiają się Polacy. Jarmułkowi łgarze za trzydzieści srebrników gotowi byliby sprzedać własnego ojca i własną matkę. Z ojczyzną zamieszkania najwyrażniej niewiele ich łączy. Zamiast hutami i stoczniami chętnie 'usieją' Polskę agencjami żeńskiej i męskiej prostytucji. Geszeft będzie się kręcił. Zaroi się od liberałów-faszystów, lubieżników i erotomanów z Berlina, Hamburga, Brukseli, Amsterdamu i Kopenhagi.

Jan Pyszko - 24.02.08 20:03
Tan ciekawy artykuł jest profesorskim streszczeniem genezy powstawania kołchozu europejskiego, zwanego później Unią Europejską. Bękart UE miał więcej biologicznych ojców i całą plejadę matek, które własną piersią karmiły go do syta .. Jednym z rzadko cytowanych szarych eminencji był w Krakowie urodzony Żyd Józef Retinger, który z ramienia masonerii , po nie udanej próbie marksisty Stalina i Hitlera, przygotowywał podłoże pod przyszłą wielką Europę . Trudno jednak zrozumieć, że ten profesjonalny oszust, biorący udział w atentacie na generała Sikorskiego w Gibraltarze., mógł być głównym doradcą politycznym polskiego premiera i naczelnego wodza. Głupota razem z naiwnością kosztowała życie już dziesiątek wartościowych oraz wpływowych rodaków i źle przysłużyła się naszym intersom państwowym. W pierwszym garniturze europejczyków znajdujemy z "narodu wybranego "również Frau Merkel i braci Kaczyńskich oraz " krzyżaka " Tuska. Niestety, również część kleru , szczegolnie biskupi pochodzenia żydowskiego, zamiast uświadamiać naród a szczególnie młodzież, na swój sposób służą interesom bezbożnej masońskiej Europy. Czym więcej niezadowolenia, konfliktów, ubóstwa , terroru i świadomości narodowej , tym krótszy będzie czas trwania Unii Europejskiej i jej panowanie nad zniewolonymi narodami. Jednoczmy się i bądźmy dobrej myśli !

Mario - 23.02.08 15:02
Pięknie napisane, nic dodać nic odjąć. Finnis Poloniae.

Błotniak z Bronnej Góry - 23.02.08 14:49
GRA W TRZY KARTY

Żebyż to potomkowie Piastów spali; przecież i sny mogą być prorocze.
Ale oni najzwyczajniej są w stadium przemiany materii mózgowej w błotko, w którym ja, jako wytrawny esteta, z obrzydzeniem się taplam.

Sam jestem nie bez winy, bo ubieram nagie słowa w łachmany, zamiast walnąć na odlew w rewolucyjnym zapale.

Niestety do rewolucji się nie przyłączę, bo ona i tak mnie pominie, i poniesie gdzieś całkiem wbrew mej woli, na hańbę mego herbu i rodu.

Jeśli można było, w tak krótkim czasie i za milczącą zgodą, puścić Tę Ziemię - okupioną daniną krwi i męczeństwa - na zatratę i w pacht, napluć na portrety swoich Przodków, odebrać ofiarom hekatomby Powstania Warszawskiego ich spokój wieczny, to do kogo dzisiaj można się zwrócić z bolesnym przypomnieniem, żeśmy sami sobie zgotowali ten los?

A więc schemat jest taki: najpierw ginąć w powstaniach za Ojczyznę, a potem dać się bezwolnie zarżnąć rezackim narzędziem!

Wszystkich komentarzy: (4)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

19 Kwietnia 1882 roku
Zmarł Charles Robert Darwin, twórca teorii ewolucji biologicznej (ur. 1809)


19 Kwietnia 1632 roku
Zmarł Zygmunt III Waza, król Polski i Szwecji (ur. 1566)


Zobacz więcej