Czwartek 25 Kwietnia 2024r. - 116 dz. roku,  Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 24.01.08 - 18:42     Czytano: [2026]

Dział: Godne uwagi

Jedyne, jakie mieli, życie

23 stycznia 2008 roku zapisał się w annałach transportu lotniczego czarnymi zgłoskami. Rozbił się samolot, zginęli ludzie. To dramat dla najbliższych ofiar wypadku i wielki ból dla całej braci lotniczej w Polsce. Samolot transportowy CASA 295 M użytkowany przez wojsko polskie runął na ziemię krótko po 19-ej, w fazie podejścia końcowego, przed pasem w bazie lotniczej w Mirosławcu. Krótko przedtem, lecący z Warszawy samolot lądował bezpiecznie w Powidzu i Krzesinach. Pokład opuściło kilka osób. Ci, którzy polecieli dalej nigdy już nie wrócą do swoich domów.

We wszystkich jednostkach lotniczych wszechobecna żałoba. Nie ta oficjalna, zarządzona nazajutrz przez głowę państwa, ale zwyczajna, taka która przychodzi bez pytania, naturalna i po prostu ludzka.

Odczuwana szczególnie boleśnie i oblepiająca wszystkich w mniejszych i większych osiedlach, które rozkwitły w miejscowościach leżących nieopodal lotnisk wojskowych. Takich, jak Witkowo, będące typową sypialnią dla oficerów jednostki wojskowej w Powidzu. Wychowywałem się na tym właśnie osiedlu. Wiem, jak ono żyje wszystkim, co dzieje się na lotnisku, w lotnictwie, w wojsku. Taka tragedia dotyka nie tylko matki, żony i dzieci. To dziesiątki kolegów, podwładnych, przełożonych, po prostu przyjaciół. W takich społecznościach zacierają się często różnice szarży i wieku. To ludzie żyjący jednym życiem. Sąsiedzi mieszkający w jednym bloku, klatce obok. Żony spotykające się w na spacerze w parku, dzieci chodzące do tej samej, bo często jedynej w okolicy, szkoły. To mały, zamknięty świat, na swój sposób rodzinny. Jak w każdej, zdarzaja się kótnie, spory i problemy. Ale jest też wzajemna znajomość, dogłębna i długotrwała. Potrafi przetrwać wszystko. Dlatego ten dzień pozostanie w pamięci tak wielu osób na długie lata.

Każda tragedia lotnicza dotyka również ludzi całkiem sobie obcych, ale połączonych ogromną pasją – miłością do lotnictwa. Dlatego też ten dramat dotknął, jak zwykle przy okazji wypadku w powietrzu, setki ludzi nie znających tych, którzy odeszli na zawsze. Pilotów cywilnych, wśród których wielu jest byłych wojskowych, emerytów lotnictwa, mechaników, dyspozytorów i kontrolerów ruchu lotniczego. Takich, jak ja. I moi koledzy.

Trudno pisać o takiej tragedii. O każdej jest trudno, ale o lotniczej szczególnie. Śmierć przychodzi bowiem podczas lotu, a latanie ci ludzie kochają. Tutaj zginęli przecież nie tylko piloci siedzący tego dnia za sterami, ale i tacy, którzy w powietrzu rzadko bywali pasażerami.

Od 20 lat pracuję w lotnictwie. Od ponad 15 uczę tego zawodu i wiem, jak wiele czynników może złożyć się na wypadek lotniczy. Dlatego dzisiaj nie tylko nie można, ale wręcz nie wolno mówić o możliwych przyczynach tego, co się stało. Smuci mnie widok różnej maści ekspertów występujących w przeróżnych stacjach telewizyjnych i radiowych zaraz po wypadku. Niektórzy skuszeni wysokimi stawkami, jakie płacą żądne sensacji „przekaziory”, inni chcący po prostu zaistnieć. Niektóre media mają już nawet „dyżurnych” fachowców od wypadków, którzy przez kilkanaście minut mówią rzeczy oczywiste dla każdego znawcy przedmiotu, a które to informacje i tak w efekcie końcowym, podczas emisji, robią żenujące wrażenie. Żaden człowiek lotnictwa nie pokusi się o wydanie opinii o przyczynach wypadku przed zakończeniem prac Komisji go badającej. I każdy kluczy, odpowiada ogólnikami i unika wiążących odpowiedzi. To zrozumiałe, tym bardziej w świecie awiacji, w którym, jak mało gdzie, słowo ma wagę złota. A często niestety życia. Tymczasem dziennikarze krążą nad tematem, jak zgłodniałe sępy. I co chwila nieczułym na nic dziobem szarpią boleśnie. Niektórzy powiedzą – taka ich praca. Ale to nieprawda. W każdej pracy istnieje bowiem etyka. I zwykłe człowieczeństwo, które powinno wyznaczać granice przyzwoitości. Zbyt wielu młodych, żądnych sensacji, pożal się Boże „dziennikarzy” nie zna tego pojęcia. Uczeni w liberalnych, wyzutych z zasad uczelniach, trafiają do redakcji, w których naczelnymi bożkami są oglądalność, sprzedaż i pozycja na rynku. Smutne…

CASA jest samolotem sprawdzonym. Egzemplarz, który się rozbił w Mirosławcu, w służbie Wojska Polskiego był od lipca ubiegłego roku. To, w realiach lotniczych, samolot nowy.

CASA C-295M, produkowany przez hiszpańską filię koncernu EADS, jest średnim samolotem transportowym. Ma trójgoleniowe podwozie i rampę załadunkową. Napędzają go dwa silniki turbośmigłowe z dwoma sześciopłatowymi śmigłami. Wyposażone są one w instalację przeciwoblodzeniową oraz układ synchronizacji. Samolot jest nowoczesny. Posiada system automatycznego sterowania podczas wznoszenia, przelotu, zniżania i podejścia, system zarządzania lotem, nowoczesny system łączności i nawigacji, radar pogodowy, a także system obrony, który w dwóch spośród ośmiu będących dotąd na stanie naszej armii egzemplarzy, ostrzega przed promieniowaniem i służy do obrony pasywnej poprzez wyposażenie w dipole i flary.

Samolot ten ma dwa systemy załadunku cargo i jest przystosowany do ewakuacji medycznej. Posiada opancerzenie oraz urządzenia ostrzegające przed rakietami.

Każdy z samolotów posiada system zobrazowania parametrów silnika IEDS, za pomocą którego obserwować można aktualny stan zespołów napędowych. Dodatkowo system diagnostyczny umożliwia samokontrolę awioniki.

W samolotach zainstalowane są rejestratory (czarne skrzynki) mogące zapisywać około 220 przeróżnych parametrów lotu. Urządzenie to zostało już odnalezione i poddane zostanie szczegółowym analizom. Pozwoli to, mamy nadzieję, specjalistom na określenie powodu wypadku. Wtedy dopiero będzie można mówić o tym, jakie mogły być jego przyczyny. Czy zawiodły urządzenia pokładowe, człowiek, pogoda, czy może naziemne pomoce nawigacyjne, które w wielu przypadkach mogą być decydujące dla bezpieczeństwa lotu? A może, jak często w lotnictwie bywa, splot kilku tych elementów? Dzisiaj nie wolno spekulować na ten temat, bo krzywda wyrządzona nieprzemyślanymi wypowiedziami położyć się może głębokim cieniem na zbyt wielu osobach, które pasji latania poświęcili jedyne, jakie mieli, życie.

Sławomir M. Kozak

Wersja do druku

Andrzej Kolatorski - 30.01.08 22:51
Dziekuje za tekst i adres. Pozdrawiam.

Ryszard Hodowany - 25.01.08 7:35
Drogi Sławku, dodam iż w tym wypadku zginęli Oficerowie i Dowódcy z 1 Brygady Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie. Bardzo przeżywam ten tragiczny wypadek gdyż w tej właśnie jednostce wojskowej w latach 1968 - 70 odbywałem swoją służbę wojskową, dokładnie w Kompanii Ubezpieczenia Lotów.Wysłałem już kondolencje do Dowództwa Jednostki. Osoby które pragnęły by wysłąć kondolencje mogą to uczynić pod tym e-mail adresem: dowodca.1blt@sp.mil.pl
Link do jednostk: http://www.1blt.sp.mil.pl/

W niedzielę 27/01/08 w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia Keysborough/Melbourne o godz. 11.00 zostanie odprawiona Msza Św. za Wszystkich tragicznie zmałych w tym wypadku.

Niech spoczywają w Pokoju Wiecznym

Wszystkich komentarzy: (2)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

25 Kwietnia 1974 roku
W Portugalii doszło do puczu wojskowego określanego mianem "rewolucji czerwonych goździków".


25 Kwietnia 1822 roku
Urodził się Edward Dembowski, polski filozof, publicysta, działacz niepodległościowy (zm. 1846)


Zobacz więcej